Wyliczono szanse Polski na bezpośredni awans na mundial. Wynik jest klarowny

Reprezentacja Polski nadal ma szanse na bezpośredni awans na mistrzostw świata. Analitycy wyliczyli, ile dokładnie wynoszą.




To było udane zgrupowanie dla „Biało-Czerwonych”. Reprezentacja Polski najpierw w debiucie Jana Urbana, zremisowała z Holandią (1-1), a w niedzielę wygrała z Finlandią (3-1). Tym samym Polacy awansowali na 2. miejsce w grupie.

3 proc. szans

Atmosfera wokół reprezentacji znacząco się poprawiła. Do takiego stopnia, że niektórzy mówią już o podjęciu walki z Holandią o bezpośredni awans na mundial. Nie będzie to jednak takie proste.




Analitycy wyliczyli, ile procent szans mają „Biało-Czerwoni” na taki scenariusz. Według profilu „Football Meets Data”, prognoza nie jest obiecująca. Na zajęcie 1. miejsca Polakom daje się zaledwie 3 proc.

Dużo bardziej prawdopodobne wydaje się zakończenie eliminacji na 2. pozycji. To z kolei dałoby nam awans do baraży. Szanse oceniono na 90 proc.

Źródło: X – Football Meets Data | Fot. YouTube, screen – TVP Sport

Urban po zwycięstwie z Finlandią: „Mamy jeszcze sporo do poprawy”

Selekcjoner reprezentacji Polski po zwycięstwie 3:1 nad Finlandią ocenił grę zespołu i wskazał elementy, nad którymi drużyna wciąż musi pracować. Trener mówił zarówno o golu Lewandowskiego, asyście Zielińskiego, jak i o problemach taktycznych.

„To jest klasa”

Urban został zapytany, które zagranie bardziej mu się podobało: gol Matty’ego Casha z Holandią czy asysta Piotra Zielińskiego przy trafieniu Roberta Lewandowskiego z Finlandią.

– Zagranie Zielińskiego. Ja lubię grę kombinacyjną, tam musieli zakombinować, a Matty zamknął oczy i po widłach sprawdził bramkarza. Jakościowo ta dzisiejsza akcja jest znakomita. Zauważ, że gra piłkę, tam jest ich chyba pięciu co najmniej, a on wychodzi sam na sam. No to jest klasa – podkreślił selekcjoner.

Ważne punkty w eliminacjach

Trener zaznaczył, że dorobek z wrześniowego zgrupowania jest istotny w kontekście walki o mundial w 2026 roku.

– Ten punkt zdobyty z Holendrami jest ważny, bo dzisiaj dołożyliśmy trzy z Finlandią, czyli z drużyną, z którą będziemy walczyć o drugą pozycję w grupie. Oczywiście będziemy się starać wygrać wszystkie spotkania, ale nie musi się to okazać wystarczające do zajęcia pierwszego miejsca – zaczął Urban.

Styl dopasowany do zawodników

Szkoleniowiec wyjaśnił, że obecna koncepcja gry kadry bazuje przede wszystkim na atutach skrzydłowych.

– Obecny sposób gry jest dobrze dostosowany do zawodników, jakich mamy do dyspozycji. Chodzi mi tu przede wszystkim o skrzydłowych, którzy mają szybkość i dryblingi, co chcemy wykorzystać. Jak kogoś z nich zmieniamy, to wprowadzamy kogoś o podobnej charakterystyce. Jest jeszcze jednak sporo do zrobienia. Mamy zbyt mało korekt w orientacji gry, by było łatwiej wykreować przestrzeń. Jest też atak pozycyjny, na który mogą sobie pozwolić pewne drużyny i takie, które nie mają wysokiego poziomu, by sobie na to pozwolić – kontynuował selekcjoner.

Pressing Finów i końcówka meczu

Urban wskazał także na trudności w budowaniu akcji, które wynikały z wysokiego pressingu rywali.

– Mieliśmy problem w budowaniu akcji, bo kurcze ci Finowie wyszli wysoko, zaatakowali pressingiem i całkiem dobrze skoordynowanym. Przy dokonanej analizie nie robili tego tak dobrze, ale dzisiaj nie dawali nam za dużo miejsca. Nie pozwalali nam zmieniać orientacji gry. Nad tym pracowaliśmy, bo w ten sposób jest łatwiej uciec spod pressingu. Mieliśmy kłopot, ale oby zawsze takie były. Sami stwarzaliśmy sytuacje i zdobywaliśmy bramki, nie pozwalając Finom zagrozić nam w pierwszej połowie – powiedział.

Selekcjoner zwrócił również uwagę na aspekt mentalny po straconym golu.

– Za bardzo uwierzyliśmy, że nie mogą nam nic zrobić. Tego nie można robić, bo w piłce nożnej mental to niesamowita rzecz, bo mecz zmienia się wtedy, kiedy przeciwnik łapie kontakt. Stan psychiczny zawodników zmienia się, bo wierzą, że dadzą radę. Mieliśmy trzy gole przewagi, więc do tego kontaktu brakowało, ale tak się dzieje, że jedno czy drugie wydarzenie zmienia oblicze w głowach piłkarzy – zakończył na temat wydarzeń z końcówki spotkania.

Dlaczego Cash nie wyszedł na drugą połowę?

Urban zdradził również powód zmiany Matty’ego Casha już w przerwie meczu.

– Miał stłuczony mocno mięsień po faulu. Typowe uderzenie kolanem w czworogłowy, po którym zaczyna coraz bardziej twardnieć przy bieganiu. W końcówce pierwszej połowy widziałem, że już utykał. Sam chciał grać dalej, ale osobiście go przekonałem do zmiany, bo tak pograłby z pięć minut i stracilibyśmy okienko na roszadę – przyznał trener.

Źródło: Łączy Nas Piłka

Kulisy cieszynki Casha, Zalewskiego i Zielińskiego. Tak ona powstała

Piotr Zieliński ujawnił kulisy powstania cieszynki, jaka została zaprezentowana w trakcie meczu z Finlandią. Inicjatorami byli Zalewski i Cash.




Wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski dobiegło końca. Po remisie z Holandią przyszło zwycięstwo nad Finlandią. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1. Gole dla Biało-Czerwonych zdobyli Matty Cash, Robert Lewandowski i Jakub Kamiński. Jedyną bramkę dla Finlandii zdobył Benjamin Kallman.

Prowadzenie w meczu z Finlandią dał nam Matty Cash. Po tej bramce zawodnik Aston Villi zaprezentował nietypową cieszynkę wraz z Nicolą Zalewskim i Piotrem Zielińskim. Celebracja bramki szybko obiegła polskie media społecznościowe. Kulisy powstania cieszynki ujawnił Piotr Zieliński. 31-latek ujawnił, że pomysłodawcami byli Nicola i Matty.

– Wczoraj Matty z Nicolą mnie złapali, że potrzebują trzeciego do cieszynki. Nie było oczywiście pewne kto tego gola strzeli. Po meczu mnie złapali i powiedzieli, że nie złożyłem rąk, tak jak było ustalane, ale zdjęcie z tego i tak fajne wyszło – ujawnił Piotr Zieliński.




Piłkarze kadry w dobrych humorach po wrześniowym zgrupowaniu. „Jedziemy dalej”

Reprezentacja Polski pokonała Finlandię 3:1 na Stadionie Śląskim w meczu grupy G eliminacji do mistrzostw świata. Bramki dla Biało-Czerwonych zdobyli Robert Lewandowski, Matty Cash i Jakub Kamiński, a honorowe trafienie dla gości zaliczył Benjamin Kallman.

Znakomity finisz zgrupowania

Podopieczni Jana Urbana mają za sobą udane dni. Najpierw wywieźli z Rotterdamu cenny remis w starciu z Holandią, a następnie pewnie ograli Finów. Drużyna zaprezentowała solidną grę w ofensywie, a kibiców szczególnie ucieszyła skuteczność liderów.

Matty Cash, podobnie jak w spotkaniu z Holandią, wpisał się na listę strzelców. Do jego trafienia dołożyli się Robert Lewandowski i Jakub Kamiński. Reprezentant Finlandii, znany z występów w Cracovii, Benjamin Kallman zdobył bramkę kontaktową w końcówce, jednak nie zdołała ona odebrać Polakom komfortowego zwycięstwa.

Głos z boiska

Kamiński, który oprócz gola zaliczył także asystę przy trafieniu Casha, po meczu nie krył zadowolenia, choć jednocześnie wskazał element wymagający poprawy.

– Szkoda tej bramki na koniec, bo zero z tyłu zawsze cieszy. Nie udało się dowieźć do końca wyniku 3:0, ale mamy trzy punkty. To ważny mecz eliminacji, więc bardzo się cieszymy i jedziemy dalej – stwierdził gracz FC Koeln.

„Kamyk” zwrócił uwagę na atmosferę w drużynie i energię, którą zespół wniósł na murawę po starciu z Holendrami.

– Dzisiaj na boisku była fajna energia, myślę, że mecz z Holandią to poprzedził. Miejmy nadzieję, że będzie to kolejny krok naprzód dla tej reprezentacji. Dziś dobrze wyglądaliśmy jako drużyna, jako kompakt. Cieszmy się z tego, wyciągnijmy wnioski i patrzmy w przyszłość – podsumował reprezentant Polski w rozmowie z TVP Sport.

Dwa dobre występy z silnymi rywalami dają Biało-Czerwonym pozytywny impuls w walce o mundial 2026. Przed nami jeszcze Litwą, Holandią i Maltą. W międzyczasie zagramy również sparing z Nową Zelandią.

Źródło: TVP Sport

Raphinha wściekły po wizycie jego syna w Disneylandzie. „Wasi pracownicy są hańbą”

Rodzina Raphinhi odwiedziła ostatnio Disneyland. Wizyta nie potoczyła się jednak najlepiej, o czym Brazylijczyk postanowił powiedzieć w mediach społecznościowych.




Przed kilkoma dniami rodzina Raphinhi odwiedził ostatnio francuski Disneyland. Brazylijczyk zamieścił w mediach filmy oraz zdjęcia obrazujące pewien problem. Widać na nich syna brazylijskiego piłkarza, który chciał przywitać się z jedną z maskotek i zapewne zrobić sobie również zdjęcie. Pracownik przebrany za tę maskotkę ewidentnie unikał interakcji z chłopcem. Jednocześnie inne dzieci bez problemy mogły przytulić się do maskotki.




Całe wydarzenie mocno nie spodobało się Raphinhi, który okrasił swoje materiały mocnymi komentarzami. Zasugerował on, że doszło tu do przejawu rasizmu. Poniżej je cytujemy.

„Wasi pracownicy są hańbą, nie powinni tak traktować ludzi, zwłaszcza dzieci. Powinniście uszczęśliwiać dzieci, a nie je lekceważyć. Wolę mówić, że to było lekceważenie, żeby nie powiedzieć czegoś więcej.”

„Rozumiem zmęczenie ludzi, którzy tam pracują, ale dlaczego wszystkie białe dzieci został przytulone, a mój syn nie był.

„On chciał się po prostu przywitać i przytulić. Na szczęście dla was, on nie rozumie.”

„Paskudna wiewiórka. Nie możesz tego robić z dzieckiem.”

„Jeśli będę w tym Disneyu, to już następnego dnia gazety mogą donieść, że złapię tę wiewiórkę”

„Wódka lała się strumieniami”. Cezary Kulesza komentuje doniesienia holenderskich mediów

Holenderskie media poinformowały o spotkaniu PZPN, na którym „alkohol miał lać się strumieniami”. Do opublikowanych doniesień odniósł się Cezary Kulesza.




Trwa wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Za nami pierwszy mecz przeciwko Holandii. Wyjazdowa potyczka zakończyła się remisem 1:1. W niedzielny wieczór Polacy rozegrają drugie spotkanie. Ich rywalem będzie reprezentacja Finlandii. Spotkanie zostanie rozegrane na Stadionie Śląskim.

PZPN reaguje na holenderskie doniesienia

Przy okazji ostatniego meczu holenderskie media opowiedziały o incydencie z udziałem Polskiego Związku Piłki Nożnej. René van der Gijp przekazał, że 45-osobowa grupa spotkała się w jednej z restauracji. Według doniesień, „wódka lała się strumieniami”. Do spotkania miała dojść dzień przed meczem Holandia-Polska. Do tychże doniesień na łamach „sport.pl” ustosunkował się PZPN, poniżej oświadczenie.

Niektórzy holenderscy dziennikarze najwyraźniej nie potrafią pogodzić się z wynikiem spotkania i w taki sposób dają upust swoim emocjom. Nie zmienia to faktu, że nasza reprezentacja pokrzyżowała im szyki, a nas taki wynik cieszy i utrzymuje bojowe nastroje wokół drużyny. Subiektywna ocena zdarzeń jednego z komentatorów jest nadużyciem i próbą szukania sensacji. Fakty są takie, że dzień przed meczem dla oficjalnej delegacji oraz gości specjalnych zawsze organizowana jest uroczysta kolacja w restauracji – to powszechny zwyczaj w każdej federacji piłkarskiej. Całe spotkanie przebiegało w spokojnej i kulturalnej atmosferze. Każdy uczestnik zamawiał indywidualnie posiłki oraz napoje, a część osób wybrała wino lub koktajle. Delegacja liczyła blisko 50 osób, co naturalnie wymagało zaangażowania kilku kelnerów. Wrażenie „pełnych tac” i obfitości zamówień wynika wyłącznie z liczebności grupy.”




Komentarz Kuleszy

Swój komentarze w tej sprawie przekazał również Cezary Kulesza. Prezes PZPN udzielił głosu na łamach „TVP Sport”. Jego zdaniem była to normalna kolacja, a komentarz holenderskich mediów jest przerysowany.

– To bardzo rozdmuchana afera. Na tę kolację zaproszeni byli Ebi Smolarek oraz dyrektor Polsatu Sport pan Marian Kmita i w sobotę wypowiadali się, że do takiej sytuacji nie doszło. Przedmeczowe kolacje były i będą, najczęściej uczestniczą w nich sponsorzy. W Rotterdamie byliśmy w gronie około 50 osób. Mamy się chować po piwnicach? To była normalna kolacja w restauracji. Posiedzieliśmy, porozmawialiśmy o piłce i wszyscy rozeszliśmy się do miejsc, gdzie byliśmy zakwaterowani. Nie uważam, żeby stało się coś, co trzeba rozdmuchiwać i robić z tego aferyprzekazał Cezary Kulesza.

źródło: sport.pl, TVP Sport

Jest zmiana w kadrze reprezentacji Polski przed Finlandią! Urban przywrócił pominiętego zawodnika

Przed meczem z Finlandią, w kadrze reprezentacji Polski doszło do zmiany. Jan Urban zdecydował się na przywrócenie Krzysztofa Piątka.




Reprezentacja Polski w miniony czwartek wyszarpała cenny punkt w eliminacjach mistrzostw świata w meczu z Holandią (1-1). W niedzielę „Biało-Czerwoni” zmierzą się z kolei z Finlandią.

Zmiana w kadrze

Jan Urban nie zdecydował się na zabranie do Rotterdamu Krzysztofa Piątka i Bartosza Mrozka. Obaj nie znaleźli się wówczas w kadrze meczowej. W niedzielę rano opublikowano natomiast kadrę na Finlandię, w której ponownie pominięto tę dwójkę, jednak zaznaczono, że skład może zostać zaktualizowany.

I rzeczywiście się tak stało. Mrozek pozostał poza kadrą, ale wrócił do niej Piątek. Napastnik Al-Duhail zastąpił Arkadiusza Pyrkę.




Tym samym ofensywa „Biało-Czerwonych” zostanie wzbogacona. Jan Urban w meczu z Holandią miał do dyspozycji trzech napastników – Roberta Lewandowskiego, Karola Świderskiego i Adama Buksę.

Tymoteusz Puchacz wciąż szuka klubu. Chce go zespół z polskiej I Ligi!

Tymoteuszowi Puchaczowi powoli kończy się czas na znalezienie nowego klubu. Ostatnie plotki sugerują, że możliwe są jego przenosiny na drugi poziom rozgrywkowy w Polsce.




Od dłuższego czasu kariera Tymoteusza Puchacza nie wygląda zbyt kolorowo. Mimo że formalnie jest on zawodnikiem niemieckiego Holstein Kiel, to do nowego sezonu przygotowywał się indywidualnie. Przez całe letnie okno transferowe prowadził poszukiwania nowego klubu – niestety bezskutecznie.

W ostatnich tygodniach Tymoteusz Puchacz był łączony z przeróżnymi klubami. Mowa tu o takich zespołach jak chociażby Slovan Bratysława, Ludogorets Razgrad, Ferencvaros, Radomiak Radom, Jagiellonia Białystok czy Lech Poznań. Do 6 września 26-latek nie znalazł sobie jednak nowego klubu.

Nowe informacji dotyczące sytuacji Tymoteusza Puchacza przekazał Piotr Koźmiński z „goal.pl”. Według jego informacji, 26-latek trafił na radar Wieczystej Kraków! Koźmiński jednak podkreśla, że transfer może być ciężki do zrealizowania z uwagi na ważny kontrakt zawodnika, za którego trzeba by było zapłacić. Dodatkowo mało prawdopodobnym jest, aby Puchacz chciał trafić na drugi poziom rozgrywkowy w Polsce, skoro wcześniej odrzucał propozycje z Ekstraklasy.





źródło: goal.pl

Całkowity brak odpowiedzialności Xaviego Simonsa. Zostawił swojego psa na kilka dni, zamkniętego na tarasie

Xavi Simons nie popisał się w ostatnim meczu z reprezentacją Polski. Nie błysnął jednak także poza boiskiem. Według „Bilda”, Holender „wykazał” się brakiem odpowiedzialności i zostawił na kilka dni swojego psa bez opieki.




Simons pod koniec okna transferowego przeniósł się do Tottenhamu z RB Lipsk. Obecnie przebywa z kolei na zgrupowaniu reprezentacji Holandii. Dwa dni temu wystąpił w meczu „Oranje” z Polską (1-1).

Nieodpowiedzialny

Przeciwko „Biało-Czerwonym” 23-latek nie pokazał zbyt wiele. Nie błysnął zarówno na boisku, jak i poza nim. „Bild” podał, że Simons pokazał całkowity brak odpowiedzialności i… zostawił swojego psa zamkniętego na tarasie.




Niemieccy dziennikarze zaznaczają, że zwierzęciu na szczęście nic się nie stało. Psa zauważyli sąsiedzi, którzy się nim zajęli. Dodatkowo Simonsowi przyglądać się teraz mają służby, dbające o prawa zwierząt.

Źródło: BILD | Fot. Screen – YouTube / Chris Cowlin: Spurs Chat Podcast & Tottenham News

Argentyna wylewa morze łez. Cały kraj żegna i dziękuje Leo Messiemu

Leo Messi 5 września ustrzelił dublet w meczu z Wenezuelą, natomiast cała Argentyna… pogrążyła się w smutku. Wszystko dlatego, że piłkarz Interu Miami może więcej nie zagrać w swojej ojczyźnie.




Argentyna wygrała kolejny mecz w eliminacjach mistrzostw świata i ma już pewny awans na mundial. W spotkaniu z Wenezuelą (3-0), to jednak nie sam wynik był najważniejszy.

Morze łez

Wszystko dlatego, że prawdopodobnie ostatni mecz na ojczystej ziemi rozegrał Leo Messi. Choć zanotował dublet, to kibice po końcowym gwizdku zrozumieli, że pewna era dobiega końca. Wstali z miejsc, zaczęli bić mu brawo oraz skandować nazwisko.




Z kolei media rozpisują się o wszystkich zasługach Messiego dla drużyny narodowej. Ponadto podkreślają, że całą karierę pozostał skromnym człowiekiem.

– Prostota Messiego, potwór, który nie zawracał sobie głowy, nawet będąc na szczycie – napisano w tytule artykułu na portalu tycsports.com.

– Brawa na koniec, od wszystkich, wystarczyły, by nas uciszyć i zmusić do słuchania. To ludzie docenili Leo za wszystko, co dał kadrze – dodano.

– Messi nie dał nam gwarancji, że wystąpi na mundialu. Teraz to my musimy do niego dotrzeć i go przekonać. Stoi na czele zespołu o wielkiej historii. Zespołu, który zawsze miło się ogląda – spuentowała redakcja.

Emocje udzieliły się nie tylko kibicom. Także koledzy Messiego z reprezentacji odczuli ogrom sytuacji.

– To był wieczór pełen emocji, którego nie zapomnimy. Pozostanie z nami na zawsze, bo tak wiele znaczy dla nas Leo. Nie chodzi mi tylko o niego jako o zawodnika, ale o jego przywództwo, codzienne lekcje i o to, jakim jest człowiekiem – przyznał po meczu Lautaro Martinez.

– Dla nas to zaszczyt grać z Leo. Myślałem o strzale, ale zobaczyłem, że Leo nadchodzi, więc posłałem do niego piłkę, a on trafił – wtórował mu Julian Alvarez.

Wisła Kraków liderem w Europie? Jarosław Królewski ma ambitne plany

Jarosław Królewski ma bardzo duże ambicje, co do przyszłości Wisły Kraków. Właściciel „Białej Gwiazdy” chciałby, żeby jego klub był liderem w Europie Środkowo-Wschodniej.




Wisła Kraków rozpoczęła bieżący sezon z przytupem. Na starcie wygrała kolejne sześć meczów z rzędu. Dopiero w ostatniej kolejce przyszła porażka, ale nadal „Biała Gwiazda” zajmuje 1. miejsce w 1. Lidze, wyprzedzając Wieczystą czterema punktami.

Ambicja

Nadrzędnym celem Wisły jest oczywiście powrót do Ekstraklasy. Jasno nakreślał to zresztą Jarosław Królewski. Jego ambicje jednak są znacznie większe.




– Patrząc na wyniki naszych drużyn, bardzo trudno byłoby obstawić zakład, w ramach którego Wisła Kraków będzie co roku grała w europejskich pucharach albo nawet wygrywała mistrzostwo Polski. A to ma ogromne wpływy na finanse – podkreślał dla „Przeglądu Sportowego Onet”.

– Moim marzeniem jest, żeby Wisła Kraków oprócz sportu, dnia meczowego sprzedaży gadżetów, praw TV i tak dalej, miała też taką „drugą nogę” w postaci największego ośrodka badawczo-technologicznego w tej części świata, a więc w Europie Środkowo-Wschodniej. Miejsce, gdzie byśmy badali przeróżne rzeczy, od prewencji urazów do doświadczeń związanych z bazą kibiców. To mogłoby sprawić, że wyszlibyśmy poza pewien lokalizm – zaznaczył.

– Musimy mieć świadomość, że my nigdy nie będziemy w stanie przeprowadzić ekspansji jak np. Liverpool. Z wielu względów, choćby barierę językową. Za to możemy dostarczać produkt na przecięciu sportu i technologii i dostarczać go globalnie. Z różnych programów chcielibyśmy realizować od 2 do 4 mln dol. przychodów rocznie, a to sprawiłoby, że nie będziemy mieli problemów finansowych niezależnie od wyników sportowych – dodał.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Krajobraz po remisie z Holandią. Polska nieznacznie zwiększyła swoje szanse na awans

Remis z Holandią nieznacznie zwiększył szanse reprezentacji Polski na awans do Mistrzostw Świata 2026. Mimo to najbardziej prawdopodobny scenariusz, to gra Polski w barażach.




Za nami debiut Jana Urbana w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Pierwsze spotkanie podczas wrześniowego zgrupowania zakończyło się remisem 1:1 z faworyzowaną Holandią. Jednego gola dla Biało-Czerwonych zdobył Matty Cash. Dla Oranje bramkę strzelił Denzel Dumfries.

Po wczorajszych meczach sytuacja w grupie wygląda następująco. Holandia, Polska i Finlandia mają na swoim koncie po 7 punktów – z tym, że Oranje ma rozegrany o 1 mecz mniej. Na dwóch ostatnich miejscach są Litwa (3 punkty) i Malta (2 punkty).

Jeszcze przed startem rywalizacji jednoznacznym faworytem do wygrania grupy i awansu na Mistrzostwa Świata była Holandia. Po pierwszych meczach nic w tej kwestii się nie zmieniło. Serwis „Football Meets Data” daje Oranje aż 97% szans na wygranie grupy. Polacy mają na to w zaokrągleniu 3% szans. Remis polepszył sytuację Polaków o 1%. Biało-Czerwoni są jednak faworytem do zajęcia 2. miejsca w grupie, które zapewnia grę w barażach (71%) – wczorajszy remis dał dodatkowe 9 punktów procentowych. Finlandia ma na to 26%, a Holandia skromne 3%. Prognozuje się, że kolejne miejsca zajmą kolejno: Finlandia, Litwa i Malta.




Swoje wyliczenia przedstawił również AbsurDB. Według jego danych, na zajęcie 1. miejsca w grupie Holandia ma 94,3% szans, a Polska 5,4%. Jeśli chodzi o baraże, to faworytem w tej grupie są Polacy (74%)

Te kluby chciały płacić Lewandowskiemu 100 milionów euro! Ujawniono, kto kusił Polaka

Pini Zahavi niedawno potwierdził, że Robert Lewandowski dostał oferty z Arabii Saudyjskiej. Nie było jednak wiadome, które kluby chciały ściągnąć Polaka. Konto 365scoresarabic rozwiało tę tajemnicę.




Latem sporo mówiło się o przyszłości Roberta Lewandowskiego. 37-latek został finalnie w Barcelonie, gdzie rozpoczął już sezon 2025/26.

Kuszony wielkimi pieniędzmi

O Polaka zabiegać miały kluby z Arabii Saudyjskiej, co potwierdził Pini Zahavi. Agent Lewandowskiego nie zdradził jednak, o które drużyny chodziło. Zrobiło to z kolei konto 365scoresarabic.




Tym samym dowiedzieliśmy się, że o przeprowadzenie takiego transferu starały się saudyjskie tuzy – Al-Hilal i Al-Nassr. Obie ekipy miały proponować Lewandowskiego zarobki na poziomie 100 milionów euro plus bonusy.

„Lewy” oczywiście nie był zainteresowany takim ruchem. Wolał zostać w Barcelonie, gdzie ma ważny kontrakt do 2026 roku oraz opcję jego przedłużenia o rok, bez dodatkowych warunków.

Holendrzy piszą o aferze w reprezentacji Polski. Skupili się na Robercie Lewandowskim

Reprezentacja Polski w czwartek zmierzy się z Holandią w eliminacjach mistrzostw świata. „Biało-Czerwoni” są skazywani na porażkę i nawet punkt będzie sporą sensacją. Tymczasem holenderskie media piszą o aferze, która niedawno nawiedziła naszą kadrę.




Dodatkowe smaczku spotkaniu dodaje fakt, że będzie to debiut Jana Urbana w roli selekcjonera. Do drużyny narodowej wraca także Robert Lewandowski, który odmówił gry w reprezentacji pod koniec kadencji Michała Probierza.

Naznaczeni aferą

To właśnie na tym ostatnim elemencie skupiają się holenderskie media przed meczem w Rotterdamie. Portal „NOS” podkreśla, że mimo zmiany selekcjonera, sprawa na pewno jeszcze nie została rozwiązana.




– Ostatni czerwiec był dla Polaków prawdziwym stanem alarmowym. Robert Lewandowski zrezygnował z gry w kadrze narodowej tak długo, jak selekcjonerem będzie Michał Probierz. Ich spór toczył się o opaskę kapitana, która została odebrana Lewandowskiemu, po tym jak ten poprosił o wolne od gry w reprezentacji po długim sezonie. Probierz na nowego kapitana wyznaczył Piotra Zielińskiego, po czym doszło to jeszcze większej eskalacji konfliktu – piszą Holendrzy.

– Polski Związek Piłki Nożnej stanął po stronie Lewandowskiego i przyjął dymisję Probierza. Polska z Holandią zagra po raz pierwszy pod wodzą nowego selekcjonera Jana Urbana, a Lewandowski powrócił. Jednak pełni spokoju nie ma tam od dawna. Nie da się nie zauważyć, że tamten konflikt nadal rzutuje na przygotowania Polaków do meczu z Holandią – dodaje portal.

Burza w Widzewie. Trener poleciał na wesele, a kibice się wściekli

Widzew Łódź przeżywa trudne chwile. Po serii trzech porażek z rzędu kibiców dodatkowo rozwścieczyła decyzja o pięciu dniach wolnego dla piłkarzy i wyjeździe trenera Patryka Czubaka na wesele do Grecji. Sprawa odbiła się szerokim echem, a głos zabrały władze klubu.

Kryzys sportowy i rosnące napięcie

Widzew Łódź wszedł w sezon z wysokimi oczekiwaniami. Po przejęciu klubu przez Roberta Dobrzyckiego zespół wydał ponad pięć milionów euro na transfery, w tym 1,5 mln na Mariusza Fornalczyka. Kibice liczyli na skok jakościowy, ale rzeczywistość okazała się mniej optymistyczna. Po sześciu kolejkach drużyna miała na koncie tylko siedem punktów, a cierpliwość władz się wyczerpała. Zeljko Sopić stracił posadę, a jego miejsce zajął Patryk Czubak.

Nowy trener nie odmienił jednak oblicza zespołu. Porażka 1:2 z Lechem Poznań była trzecią z rzędu i dodatkowo pogłębiła frustrację fanów. W tym momencie Widzew balansuje tuż nad strefą spadkową, zajmując trzynaste miejsce w tabeli Ekstraklasy.

Sparing odwołany, a trener w Grecji

Podczas wrześniowej przerwy reprezentacyjnej Widzew miał rozegrać sparing z Polonią Warszawa. Ostatecznie do spotkania nie doszło, ponieważ jak informował serwis dumastolicy.pl łódzki klub sam zrezygnował z meczu. Polonia w zamian zagrała ze Zniczem Pruszków.

Szybko wyszło na jaw, że piłkarze Widzewa dostali pięć dni wolnego. Powód? Wyjazd trenera Czubaka do Grecji na ślub Macieja Szymańskiego, wiceprezesa Widzewa.

– Kibice wściekli, większość uważa, że to nie czas na balowanie, tylko na trenowanie – komentował portal lodz.wyborcza.pl.

Rzecznik klubu Jakub Dyktyński próbował tonować nastroje:

– Tak, trener Patryk Czubak wyjechał na dawno zaplanowany ślub. Nie miało to wpływu na planowanie trwającego mikrocyklu treningowego, który odbywa się zgodnie z planem, na podstawie rekomendacji Działu Przygotowania Motorycznego i Medycyny – napisał.

Głos kibiców i reakcja władz

Fani Widzewa nie kryli oburzenia w mediach społecznościowych. Do sytuacji odniósł się w końcu Michał Rydz, prezes Widzewa.

– Dziś w Łodzi spotkam się ze szkoleniowcem, by omówić plan przygotowań do meczu z Arką oraz plan na zwycięstwo w tym spotkaniu. Poprosiłem trenera o pilny powrót do Klubu. Wszyscy w Widzewie powinni teraz skupić się na pracy i stabilizacji. Dziękuję również Właścicielowi – dzięki Jego możliwościom powrót Trenera jest możliwy już dzisiaj. Następnie, dziś w godzinach popołudniowych, odniesiemy się do całej sytuacji szerzej. Zanim to jednak nastąpi, chcę odbyć rozmowę indywidualną ze szkoleniowcem oraz Dyrektorem Sportowym – ogłosił Rydz.

14 września o godz. 17:30 Widzew zagra w Łodzi z Arką Gdynia.

Źródło: X

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.