Trener GKSu ostro o zachowaniu Tymoteusza Puchacza. „Zachował się mega nieprofesjonalnie”

Wydawało się, że Tymoteusz Puchacz na pewno trafi do GKSu Katowice. Transfer wysypał się jednak na ostatniej prostej, a on sam zdecydował się na przenosiny do Azerbejdżanu. Rafał Górak przejechał się po zachowaniu reprezentanta Polski.




Puchacz latem wrócił do Holstein Kiel z wypożyczenia do Plymouth. W Niemczech nie widzieli jednak dla niego miejsca. Dostał tym samym zgodę na szukanie nowego klubu na własną rękę.

Nieprofesjonalny

Bessa ciągnęła się za Puchaczem przez kilka tygodni. Dopiero w ostatnim czasie głośno zrobiło się o możliwym powrocie do Polski. Defensor miał być dogadany z GKSem Katowice i transfer wydawał się być na ostatniej prostej.

W ostatniej chwili 26-latek dostał jednak propozycję z Azerbejdżanu, na którą finalnie przystał. Tam podpisał kontrakt z Sabah FC.




Ostro za takie poprowadzenie tej sprawy zrugał Puchacza Rafał Górak. Trener GKSu przejechał się po zawodniku na antenie „Canal+ Sport”.

– Tymoteusz Puchacz zachował się mega nieprofesjonalnie. Może nie tyle żałuję, co wiem, że chciałem dać szansę i otworzyłem wszystko, żeby u nas był. Wewnętrznie zostało u mnie rozczarowanie – przyznał.

Hat-trick Piątka w Katarze. Polak bohaterem Al-Duhail [WIDEO]

Krzysztof Piątek doczekał się wielkiego przełamania w lidze katarskiej. Napastnik Al-Duhail skompletował hat-tricka, a jego drużyna pokonała Umm-Salal 4:2, odwracając losy meczu w drugiej połowie.

Przełamanie po trudnym początku

Latem Piątek przeniósł się do Kataru z tureckiego Basaksehiru. Lokalne Al-Duhail zapłaciło za niego 10 mln euro. Początek przygody Polaka w nowym klubie nie był jednak łatwy. W trzech pierwszych kolejkach nie udało mu się trafić do siatki. Kibice zaczęli się niecierpliwić, ale piątkowy wieczór rozwiał wszelkie wątpliwości co do formy napastnika.

Do przerwy gospodarze niespodziewanie przegrywali. Najpierw gola dla Umm-Salal zdobył Oussama Tannane, a później na listę strzelców wpisali się Luis Alberto i Cristo. Al-Duhail odpowiedziało tylko jednym trafieniem, więc schodziło do szatni z wynikiem 1:2.

Show polskiego napastnika

Po zmianie stron wszystko się zmieniło. W 61. minucie Marco Verratti zagrał precyzyjną piłkę do Piątka, a ten przyjął ją i mocnym uderzeniem doprowadził do wyrównania.

Cztery minuty później Polak wykorzystał rzut karny, kompletując dublet i wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Rywale nie zdążyli się otrząsnąć, a Al-Duhail zyskało pełną kontrolę nad spotkaniem.

W doliczonym czasie gry sędzia ponownie wskazał na jedenasty metr. Piątek nie pomylił się i tym razem, pieczętując zwycięstwo swojej drużyny oraz zdobywając hat-tricka.

Trzy punkty na wagę oddechu

Al-Duhail zwyciężyło 4:2, a Piątek stał się bohaterem całego wieczoru. Dzięki wygranej zespół awansował na ósme miejsce w tabeli ligi katarskiej i zyskał nieco spokoju po przeciętnym początku sezonu.

Źródło: X

Ukraińcy wściekli na Lechię Gdańsk. Żądają pieniędzy od polskiego klubu. „Ostrzegano nas, że ma złą reputację”

Szykują się kolejne kłopoty Lechii Gdańsk? Odszkodowania od polskiego klubu domaga się Ruch Lwów. Ukraińcy nagłaśniają nierozliczenie transferu.




Na oficjalnej stronie ukraińskiego Ruchu Lwów ukazał się wywiad z dyrektorem sportowym klubu, Wołodymyrem Łapickim. Właśnie na jego łamach zdradził szczegóły na temat konfliktu z Lechią Gdańsk.

Kłopoty?

Latem do polskiego klubu z Ruchu trafił Witalij Roman. Lechia dogadała się z Ukraińcami na 350 tysięcy euro opłaty za wypożyczenie oraz kolejne 350 tys. za wykup. Umowa między stronami została zawarta, ale transfer miał wejść w życie dopiero po wpłaceniu przez Lechię pierwszej transzy.




No i właśnie tu pojawia się zgrzyt. Termin wpłaty minął, a Lechia jej nie uregulowała. Ruch nadal nie otrzymał uzgodnionej kwoty.

– Gdyby płatność została dokonana, Ruch natychmiast przekazałby Lechii wszystkie niezbędne dokumenty do rejestracji zawodnika. Lechia jednak z tej możliwości nie skorzystała, w związku z czym kontrakt zawodnika z polskim klubem zostanie rozwiązany. Teraz, aby całkowicie rozwiązać umowę, Lechia musi zapłacić karę. Zgodnie z warunkami umowy transferowej, ostatecznym terminem płatności przez Lechię był 8 września – data zamknięcia okna transferowego w Polsce – podaje Ruch.

Według zapisów dokumentach, kara, jaką miałaby zapłacić Lechia, to 100 tysięcy euro. Ruch był przygotowany na taką ewentualność.




– Byliśmy na to przygotowani. Ostrzegano nas, że Lechia ma złą reputację i może nie wywiązać się z warunków kontraktu, dlatego zawarliśmy w nim klauzulę dotyczącą kar – mówi Łapicki, dyrektor klubu.

Piotr Potępa z portalu igol.pl poinformował, że Lechia nie zamierza wydawać w tej sprawie żadnego komunikatu. Gdańszczanie uważają, że postąpili zgodnie z zapisami umowy i nie złamali żadnych przepisów.

– Z tego co udało mi się dowiedzieć wynika, że w klubie nie planują wydawać oficjalnych komunikatów, bo uważają, że postąpili zgodnie z prawem wynikającym z umowy – poinformował.

Fot. Kacper Polaczyk

Skandal w Anglii. Właściciele klubu próbowali kupić stadion fałszywym kontem bankowym

Na najwyższym poziomie rozgrywkowym rugby w Anglii doszło do sytuacji bez precedensu. Dwaj właściciele Salford Red Devils, Isiosaia Kailahi i Curtiz Brown, próbowali nabyć stadion, posługując się fałszywymi dokumentami bankowymi.

Klub z wielką historią i wielkimi problemami

Salford Red Devils to jeden z najbardziej zasłużonych klubów w historii brytyjskiego rugby. Zespół sięgał po mistrzostwo kraju sześciokrotnie, lecz ostatni tytuł zdobył jeszcze w sezonie 1975/76. W ostatnich dekadach klub boryka się jednak z gigantycznymi problemami finansowymi, co przekłada się także na wyniki sportowe.

W bieżącej kampanii Super League drużyna zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Na jej koncie są zaledwie trzy zwycięstwa i aż 22 porażki.

Nowi właściciele i plan zakupu stadionu

Na początku 2025 roku Red Devils przejęli Isiosaia Kailahi i Curtiz Brown. Obaj mieli za zadanie uregulować długi i postawić klub na nogi. Zamiast poprawy sytuacji, kłopoty zaczęły się pogłębiać. Mimo to właściciele wyszli z inicjatywą zakupu nowego stadionu.

Podczas finalizacji umowy pojawił się jednak szokujący problem. Jak donosi The Sun, okazało się, że dokumenty przedstawione Radzie Miasta Salford były sfałszowane. Na bankowych wyciągach znajdowały się transakcje z przyszłości.

W obliczu zarzutów Curtiz Brown próbował bronić się, wydając oświadczenie.

– Każdy dokument, który dostarczyliśmy, był prawdziwy w momencie przekazania, w tym zestawienia finansowe. Jeśli przedstawiono fałszywy dokument, nic o tym nie wiemy i nie możemy ponosić odpowiedzialności za materiały dostarczone poza naszą kontrolą – przekazał Brown.

Transakcja anulowana i kolejne kłopoty

Rada Miasta Salford oraz bank Emirates NBD jednoznacznie stwierdziły, że dokumentacja była nieprawdziwa. W konsekwencji transakcję anulowano.

Na tym jednak problemy Kailahiego i Browna się nie kończą. Władze zażądały od właścicieli Red Devils ujawnienia pełnych informacji na temat konsorcjów, które reprezentują, oraz przekazania danych dotyczących wszystkich posiadanych kont bankowych.

Przyszłość zasłużonego klubu staje pod coraz większym znakiem zapytania.

Źródło: The Sun, Meczyki.pl

Miał trafić z Serie A do Rakowa. Odmówił w ostatniej chwili przez żonę

Latem blisko było, aby Raków Częstochowa ściągnął Rui Modesto z Udinese. Transfer jednak upadł, a szczegóły przekazał teraz Artur Płatek. W rozmowie z „TVP Sport” przyznał, że powodem fiaska negocjacji była żona zawodnika.




Modesto trafił do Udinese rok temu. Włosi zapłacili za niego dwa miliony euro. Bieżącego lata mógł ponownie zmienić klub. Tym razem z kolei interesował się nim Raków Częstochowa.

„Bała się wyjazdu”

Polski klub dogadał się z Udinese i wydawało się, że reprezentant Angoli na pewno trafi do Częstochowy. Na ostatniej prostej transfer się jednak wysypał. Artur Płatek dopiero teraz ujawnił, że zawodnik podjął tę decyzję wspólnie ze swoją małżonką.




– Ubolewam nad tym transferem, bo dałby nam duży balans i spokój z tej strony boiska. Rui odrzucił propozycje ze Serie B. Może nie na 100 procent, ale byłem przekonany, że do nas trafi – oznajmił w rozmowie z „TVP Sport”.

– Decyzja została podjęta przez niego i jego małżonkę. Ona jest w ciąży i bała się wyjazdu z Włoch. To było kluczowe – dodał.

– W piłce trzeba podejmować decyzję i on podjął taką, a nie inną. Będzie mu teraz ciężko grać w Udinese. My mamy dopiętą kadrę i jestem z niej zadowolony – podsumował.

Źródło: TVP Sport

Miał dołączyć do Górnika, wybrał Legię. Lukas Podolski grzmi: „Wybrał kasę i tyle”

Antonio Colak był o krok od podpisania kontraktu z Górnikiem Zabrze. W ostatnim momencie Chorwat zmienił zdanie i postanowił dołączyć do Legii Warszawa. Zachowanie swojego niedoszłego kolegi z drużyny skomentował Lukas Podolski.




Na samym finiszu letniego okna transferowego Antonio Colak postanowił wrócić do Polski. Przed kilkoma laty grał w barwach Lechii Gdańsk. Teraz Chorwat był bliski podpisania kontraktu z Górnikiem Zabrze. Pojawił się on nawet w siedzibie klubu, gdzie zdążył nagrać filmik powitalny na social media, co po czasie opublikował Górnik. W ostatnim momencie Colak jednak zmienił zdanie i postanowił podpisać kontrakt z Legią Warszawa. Ze stołecznym klubem podpisał kontrakt do 2027 roku.

Cała sytuacja związane z Antonio Colakiem wywołała spore poruszenie w mediach społecznościowych. Teraz po dłuższym już czasie od tego wydarzenia głos zabrał Lukas Podolski na łamach „goal.pl”. 40-latkowi mocno nie spodobało się zachowanie Chorwata.

– Co mogę powiedzieć. Wybrał kasę i tyle – rozpoczął Lukas Podolski.

– Powiem tak. Każdy zachowuje się jak uważa za stosowne. Jeśli ktoś się z kimś na coś umawia, podaje rękę, nagrywa filmiki, gdzie wskazuje ręką na herb… I to nie było wygenerowane przez sztuczną inteligencję, tylko autentyczne nagrania w klubie. No to… Gdybym był prezesem, to bym piłkarza z takim charakterem nie chciał. Nie chciałbym mieć nic wspólnego ani z nim, ani z jego agentem. Może więc dobrze, że tak to się skończyło – podsumował 40-latek.





źródło: goal.pl
fot. Górnik Zabrze

Ivan Toney o sile ligi saudyjskiej: „Jest na równi z Premier League”

Ivan Toney, napastnik saudyjskiej Al Ahli, został zapytany o siłę ligi Arabii Saudyjskiej. Jego zdaniem, Saudi Pro League jest na równi z angielską Premier League.

Dzięki ogromnym pieniądzom liga saudyjska w ostatnich latach mocno się rozwinęła. Przede wszystkim pod kątem sportowym. Na przestrzeni ostatnich kilku okienek transferowych do ligi saudyjskiej sprowadzono już nie kilka, a kilkadziesiąt znanych w Europie piłkarzy. Obecnie już niemal każdy klub z saudyjskiej ekstraklasy ma w swojej kadrze po kilku piłkarzy z przeszłością w europejskich ligach TOP 5. Topowe kluby jak Al Hilal, Al Nassr, Al Ahli czy Al Ittihad mają niemal całą wyjściową XI złożoną z zawodników, którzy brylowali w przeszłości na europejskich boiskach.




Obecnie ciężko jest określić siłę ligi saudyjskiej, gdyż tamtejsze kluby rzadko rywalizują z drużynami z Europy. Dodatkowo, wewnątrz ligi jest duża dysproporcja między poszczególnymi zespołami. W czerwcu tego roku Opta opracowała jednak ranking sił lig na świecie, uśredniając siłę wszystkich zespołów z danych rozgrywek. Pod tym względem liga saudyjska zajęła 29. miejsce. Wyżej były między innymi: PKO BP Ekstraklasa, MLS, liga norweska, liga ekwadorska, liga japońska, 2. Bundesliga czy Serie B.

O siłę ligi saudyjskiej został zapytany Ivan Toney. Napastnik Al Ahli wypowiedział się na ten temat bardzo pozytywnie. Zdaniem Anglika Saudi Pro League jest na poziomie Premier League. Dodatkowo twierdzi, że jego zespół w Premier League walczyłby o TOP 4.

– Dla mnie [Saudi Pro League – przyp. red.] jest na równi z Premier League. Gdyby [Al-Ahli – przyp. red.] grało w Premier League, dalibyśmy z siebie wszystko i bylibyśmy blisko czołowej czwórki. To liga o wysokiej jakości i ludzie nie powinni kręcić nosami. Widzieliśmy, jak Al-Hilal gra z Manchesterem City i ich pokonał – ocenił Ivan Toney.

– Poziom w Arabii Saudyjskiej jest wysoki. Można tu grać w piłkę nożną. Zawodnicy nie są tak znani jak w Premier League, ale jest wielu, którzy mogliby tam grać – uzupełnił Anglik.





źródło: The Guardian

Porządki Jana Urbana w reprezentacji także poza boiskiem. Poprosił o odsunięcie dwóch działaczy od drużyny

Jan Urban na dobre rozgościł się na stołku selekcjonera reprezentacji Polski. Portal „Weszło” ustalił, że szkoleniowiec robi porządki nie tylko w drużynie. Samodzielnie miał poprosić Cezarego Kuleszę o ograniczenie obecności dwóch działaczy wokół kadry.




Urban ma za sobą pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski. „Biało-Czerwoni” w jego debiucie zremisowali 1-1 z Holandią, a następnie wygrali 3-1 z Finlandią. Obroniły się również jego wybory w kwestii powołań. Na zgrupowanie zaprosił między innymi Pawła Wszołka, Kamila Grosickiego, Bartosza Kapustkę czy Przemysława Wiśniewskiego.

Zmiany także poza boiskiem

Nowy selekcjoner rozpoczął pracę od wyczyszczenia atmosfery, a następnie wprowadził własne porządki. Te miały nie tylko dotyczyć kształtu drużyny.

Portal „Weszło” ustalił, że jeszcze przed startem zgrupowania odbył rozmowę z Cezarym Kuleszą. W jej trakcie miał poprosić o ograniczenie obecności przy zespole narodowym dwóch działaczy. Chodzić ma o Radosława Michalskiego, członka zarządu PZPN i prezesa Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, oraz o Tomasza Kozłowskiego, dyrektora federacji ds. mediów i komunikacji.




Panowie Michalski i Kozłowski świetnie czują się w swoim towarzystwie i podczas zgrupowań tworzą nierozłączny duet. Ale ich styl spędzania czasu najwyraźniej nie przypadł do gustu piłkarzom, bo ci narzekali selekcjonerowi na ich obecnośćcytuje swojego informatora portal.

– Nie jest tajemnicą, że Michalski i Kozłowski mieli bardzo dobre relacje z poprzednim selekcjonerem, Michałem Probierzem. Panowie byli ze sobą blisko, często spędzając razem czas podczas zgrupowań reprezentacji. A także podpowiadając mu pewne rozwiązania – dodaje z kolei Wojciech Górski, autor artykułu.

„Weszło” poprosiło również o komentarz samego Kuleszę. Prezes PZPN nie zaprzeczył, że otrzymał prośbę o odsunięcie wspomnianej dwójki od kadry. Nie chciał jednak przytaczać szczegółów prywatnych rozmów.

– Pan powinien o to pana Urbana pytać, a nie mnie. Nie wiem, czy trener by sobie życzył, żebym mówił, to co jest w rozmowach między nami  cytuje Kuleszę portal „Weszło”.

Źródło: weszlo.com

Koszmar bramkarza Mołdawii. Zdradził kulisy rozmowy z Haalandem po wpuszczeniu 11 bramek

Cristian Avram we wtorkowy wieczór przeżył najgorszy mecz w swojej karierze. Bramkarz reprezentacji Mołdawii aż 11 razy wyciągał piłkę z siatki w spotkaniu z Norwegią, a jego największym katem był Erling Haaland, który zdobył pięć bramek. Po spotkaniu 31-latek zdradził kulisy rozmowy z napastnikiem Manchesteru City.

Haaland nie miał litości

Norwegowie zdemolowali rywali 11:1, a popis strzelecki Haalanda był jedną z głównych przyczyn tego pogromu. Snajper Manchesteru City skompletował hat-tricka jeszcze przed przerwą, a po zmianie stron dołożył kolejne dwa trafienia. Na listę strzelców wpisali się również Thelo Aasgaard (cztery bramki), Felix Myhre i Martin Ødegaard. Dla Mołdawii spotkanie zakończyło się upokorzeniem, a dla Avrama bolesnym doświadczeniem.

– Rozmawiałem z Erlingiem. Powiedział, że to nie moja wina i wyjaśnił, że musi próbować strzelać kolejne gole ze względu na bilans bramek. Rozumiem go. To część gry. On chciał walczyć dalej – powiedział Avram w rozmowie cytowanej przez tv2.no.

Pierwszy raz tyle wpuścił

Mołdawski bramkarz został zapytany, czy kiedykolwiek wcześniej zdarzyło mu się stracić jedenaście goli w jednym meczu.

– Żartujesz? Oczywiście, że nie – odparł z uśmiechem.

– Co mam ci powiedzieć? Przecież nie umieram. Muszę pozostać silny. Za kilka dni rozgrywam kolejny mecz, ale 11 bramek to naprawdę dużo – dodał.

Stojący po drugiej stronie boiska Orjan Nyland nie krył współczucia dla swojego odpowiednika.

– Na szczęście sam nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Mogę się tylko domyślać, że to nie było zbyt przyjemne. Współczuję mu – przyznał 35-letni bramkarz Norwegii.

Wysokie zwycięstwo znacząco przybliżyło Norwegię do wywalczenia bezpośredniego awansu na mistrzostwa świata 2026. Zespół prowadzi w grupie I z sześciopunktową przewagą nad Włochami, którzy jednak mają rozegrany jeden mecz mniej.

Źródło: tv2.no, Przegląd Sportowy Onet

Ogromny pech Marcina Bułki. Poważna kontuzja i koniec sezonu dla Polaka

Marcina Bułkę czeka długa przerwa od gry. Według „L’Equipe”, polski bramkarz zerwał więzadło krzyżowe.




Jeszcze niedawno wydawało się, że Bułka to przyszłość reprezentacji Polski. 25-latek świetnie prezentował się w Nicei, dla której rozegrał 89 meczów i zachował 30 czystych kont. Łączono go z wieloma dużo mocniejszymi klubami.

Ogromny pech

Finalnie nie zdecydował się na dalsze wojowanie europejskiego TOP5. zamiast tego, Bułka przyjął lukratywną ofertę z Arabii Saudyjskiej. Tamtejsze NEOM zapłaciło za Polaka 15 milionów euro.




28 sierpnia zadebiutował w nowym klubie w przegranym 0-1 meczu z Al-Ahli. Z kolei teraz, fatalne wieści przekazało „L’Equipe”. Według Francuzów, Bułka zerwał więzadło krzyżowe w prawym kolanie.

– Jego sezon może być już zakończony. Będzie pauzował przez co najmniej kilka miesięcy – napisano.

Szokujące doniesienia. Arkadiusz Milik został zaoferowany klubowi z Rosji

Arkadiusz Milik miał zostać zaoferowany jednemu z rosyjskich klubów. Informację tę przekazał włoski dziennikarz, Nicolo Schira.




Sytuacja Arkadiusza Milika jest mocno zagadkowa. Polak stracił cały poprzedni sezon z powodu kontuzji. W tym sezonie również jest on dalej poza grą. Od dłuższego czasu brakuje jakichkolwiek szczegółowych informacji co do stanu zdrowia i potencjalnego terminu powrotu do gry 31-latka.

Najnowsze wieści ws. Arkadiusza Milika przekazał Nicolo Schira. Z przekazanych przez niego informacji dowiadujemy się, że Arkadiusz Milik został zaoferowany przez pośrednika jednemu z rosyjskich klubów. Dziennikarz wskazuje, że Polak nie jest w planach Juventusu. Dodatkowo zwraca uwagę na wysoką pensję Milika, która ma wynosić 1,8 miliona euro za rok. Poza tym nie ma obecnie więcej informacji co do przyszłości 31-latka.




Arkadiusz Milik trafił do Juventusu w 2022 roku. Najpierw na zasadzie wypożyczenia, a rok później na zasadzie transferu definitywnego. Przez 3 lata w barwach Starej Damy rozegrał 75 spotkań, w których strzelił 17 bramek.

Piłkarz LaLiga zawieszony za doping. Powodem leki na wypadanie włosów

Yeray Alvarez z Athletiku Bilbao otrzymał blisko roczne zawieszenie. Powodem takiego obrotu spraw był pozytywny wynik kontroli antydopingowej.




Przed kilkoma dniami Athletic Bilbao poinformował o zawieszeniu swojego zawodnika, Yeraya Alvareza. 30-latek nie przeszedł kontroli antydopingowej po meczu Ligi Europy przeciwko Manchesterowi United. Zawodnik był tymczasowo zawieszony od 2 czerwca. UEFA wymierzyła mu teraz karę 10-miesięcznego zakazu gry. Tym samym Hiszpan będzie mógł wrócić do gry 2 kwietnia 2026 roku. Treningi z drużyną będzie mógł wznowić 2 lutego.

Yeray Alvarez nie przyjmował jednak dopingu świadomie. W oficjalnym komunikacie Athleticu czytamy, że zawodnik brał leki przeciw wypadaniu włosów należące do jego partnerki. Nie był on świadomy, że w składzie leku znajdowały się substancje niedozwolone. 30-latek walczył z wypadaniem włosów po tym, jak przed kilkoma laty pokonał nowotwór.





źródło: Athletic

Prezydent Nawrocki w szatni reprezentacji Polski! Pogratulował zwycięstwa i wykrzyczał: „Kto wygrał mecz?!” [WIDEO]

W szatni reprezentacji Polski po meczu z Finlandią pojawił się Karol Nawrocki. Prezydent RP pogratulował polskim piłkarzom zwycięstwa i podziękował za postawę na boisku.




Za nami wrześniowa przerwa reprezentacyjna. Podczas pierwszego zgrupowania pod okiem Jana Urbana Biało-Czerwoni rozegrali 2 spotkania w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2026. Najpierw Polacy zremisowali 1:1 z Holandią, a następnie w niedzielę pewnie pokonali Finlandię 3:1.

Karol Nawrocki w szatni reprezentacji Polski

Po meczu z Finlandią w szatni reprezentacji Polski pojawił się Karol Nawrocki, co pokazały kamery „Łączy Nas Piłka”. Prezydent RP wygłosił krótką przemową, a także każdemu z osobna uścisnął dłoń. Zaintonował również przyśpiewkę, wykrzykując: „Kto wygrał mecz?!”.

– Ja po prostu gratuluję i wiem, że dzisiaj wielką dumą nas wszyscy i cały nasz naród napełniliście tym zwycięstwem. Ja pierwszy raz jestem jako Prezydent na meczu piłkarskim i bardzo dziękuję, że mogłem z wami, drodzy państwo, zadebiutować i cieszyć się tym zwycięstwem. Wygrała Polska, to jest bardzo ważne i serdecznie dziękuję. Zawsze możecie na mnie liczyć – przekazał Karol Nawrocki.

Ja grałem tylko w A-Klasie, więc się nie porównuję, ale zawsze na polskiego Prezydenta możecie liczyć i to chciałem wspaniałemu trenerowi i naszym gwiazdom wspaniałym powiedzieć. Wygrała Polska – dodał.

– Krzyknę, tak jak w A-Klasie krzyczałem: Kto wygrał mecz? – zaintonował Prezydent.

Sytuacja Polski w eliminacjach MŚ

Do tej pory Polacy rozegrali 5 spotkań w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2026, w których uzbierali łącznie 10 punktów. Do rozegrania pozostały już tylko 3 mecze. Obecnie liderem jest Holandia (również 10 pkt), a my jesteśmy tuż za nią. Trzecie miejsce należy do Finlandii, czwarta jest Litwa, a ostatnia Malta.





źródło: Łączy Nas Piłka

Zaskakujące wieści o Dawidowiczu. Obrońca rozwiązał kontrakt po miesiącu w nowym klubie

Paweł Dawidowicz pozostaje bez klubu, choć wydawało się, że jego przyszłość jest już ustalona. Łukasz Gikiewicz ujawnił kulisy krótkiej przygody reprezentanta Polski w Arabii Saudyjskiej.

Rozstanie z Hellasem i transferowe zawirowania

30-letni obrońca latem zakończył kilkuletnią przygodę z Hellasem Werona. Jego kontrakt wygasł wraz z końcem czerwca, a Dawidowicz stał się wolnym zawodnikiem. Wydawało się, że przeniesie się do Arabii Saudyjskiej. Zainteresowanie wykazywał beniaminek ekstraklasy, Al-Hazam.

Spekulacje przycichły, ale jak się okazuje nie bez powodu. Niespodziewane informacje w tej sprawie przekazał Łukasz Gikiewicz.

– Paweł Dawidowicz kilka dni temu rozwiązał kontrakt z klubem z Arabii Saudyjskiej. Był tam miesiąc – powiedział na kanale WeszloTV.

To oznacza, że Polak faktycznie podpisał umowę z Al-Hazam, lecz strony bardzo szybko się rozstały.

Co dalej z obrońcą reprezentacji?

Dawidowicz nadal pozostaje bez klubu. W ostatnich tygodniach pojawiały się doniesienia, że może trafić do Sampdorii. Na razie jednak nie ma w tej sprawie żadnych konkretów.

Jednym z atutów Polaka w tej sytuacji jest fakt, że jako wolny zawodnik nie jest związany ramami okna transferowego. Może podpisać kontrakt w dowolnym momencie, gdy tylko pojawi się odpowiednia oferta.

Źródło: Weszło

Boniek o Lewandowskim: „Wolę go, gdy strzela gole, a nie gdy eliminuje pomocników”

Robert Lewandowski zdobył jedną z bramek w wygranym 3:1 meczu z Finlandią. Postawę kapitana reprezentacji Polski we wrześniowych spotkaniach ocenił były prezes PZPN, Zbigniew Boniek.

Ostrożne zarządzanie minutami Lewandowskiego

Napastnik Barcelony wrócił do gry po kontuzji, która wykluczyła go z pierwszej kolejki La Liga. W kolejnych dwóch ligowych spotkaniach pojawiał się tylko z ławki. W kadrze Jana Urbana Lewandowski zagrał od początku zarówno z Holandią, jak i Finlandią, jednak w obu przypadkach opuszczał murawę jeszcze przed 70. minutą.

Przeciwko Holandii 36-letni snajper był mniej widoczny. Jak sam przyznał po meczu, jego zadaniem było ograniczanie swobody Frenkiego de Jonga. To właśnie taką rolę wyznaczył mu sztab szkoleniowy.

Boniek sceptyczny wobec tłumaczeń

Były prezes PZPN nie ukrywa, że ma wątpliwości co do słów Lewandowskiego po meczu w Rotterdamie.

– Po pierwszym mówił, że starał się wyłączyć De Jonga. Ja tam mu w to specjalnie nie wierzę – przyznał Boniek w rozmowie z Romanem Kołtoniem na kanale Prawda Futbolu.

Znacznie lepsze wrażenie Lewandowski pozostawił po starciu z Finlandią. Zdobył gola na 2:0, a później brał udział w akcji zakończonej trzecim trafieniem Polaków.

– W drugim meczu zrobił to, co do niego należało. Strzelił bramkę i brał udział przy trzeciej bramce. Ja wolę Roberta Lewandowskiego, który strzela bramki i stwarza sytuacje niż eliminuje pomocników drużyny przeciwnej – podsumował Boniek.

Sam kapitan reprezentacji po meczu z Finlandią przyznał, że tym razem czuł się na boisku zdecydowanie swobodniej niż kilka dni wcześniej w Rotterdamie. To dobry sygnał przed kolejnymi spotkaniami eliminacyjnymi, które Polacy rozegrają w październiku.

Źródło: Prawada Futbolu

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.