Piękne słowa Deco o Robercie Lewandowskim. „To fenomen. Wzór do naśladowania”

Robert Lewandowski nie gra już pierwszych skrzypiec w FC Barcelonie. Głównie zaczyna mecze jako rezerwowy. Deco podkreśla jednak, jak dużym szacunkiem darzy Polaka.




Hansi Flick od początku sezonu zaczął stawiać na Ferrana Torresa. Robert Lewandowski głównie rozpoczynał mecze na ławce rezerwowych. Mimo to zdążył już strzelić cztery gole.

„Wzór do naśladowania”

Hiszpańskie media zastanawiają się, czy taka tendencja utrzyma się do końca sezonu i Lewandowski pozostanie rezerwowym. Dziennikarze „Mundo Deportivo” zapytali Deco, czy Polak będzie pełnić podobną funkcję do Cristhiana Stuaniego w Gironie, który głównie wchodzi na końcówki meczów.




Portugalczyk wyraźnie oburzył się takim pytaniem. Podkreślił, jak dużym szacunkiem darzy Lewandowskiego i nadal jest wzorem.

– Nie porównuj w ten sposób. Robert jest dla mnie najlepszym napastnikiem ostatnich lat. To fenomen na każdym poziomie. Wzór do naśladowania – powiedział Deco.

– Niewielu jest piłkarzy na tym poziomie, poza Cristiano Ronaldo. Z tą kulturą treningową, tą powagą, tym profesjonalizmem. Mówimy o Robercie Lewandowskim, trochę szacunku – dodał.

– I właśnie dlatego musimy iść krok po kroku, a nie dyskutować o tym publicznie. Jest wystarczająco inteligentny, by znać tempo i timing, by móc o tym mówić we właściwym momencie – uciął.

Lukas Podolski krytykuje nową generację piłkarzy. „Śmiać mi się chce. Leży, płacze z byle powodu”

Lukas Podolski przejechał się po nowej generacji piłkarzy. Zarzucił im brak charakteru i słaby mental.




Mimo 40 lat na karku, Podolski wciąż gra w piłkę. Spełnia przy tym obietnicę, złożoną lata temu. Nadal reprezentuje Górnik Zabrze, do którego trafił w 2021 roku.

„Śmiać mi się chce”

Podolski nigdy nie słynął z miękkiej gry. Od zawsze cechowała go waleczność na boisku. Często wykazywał się charakterem, ale i niebezpiecznymi faulami na rywalach, również podczas meczów towarzyskich.




W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” nie zamierzał jednak za to przepraszać. Wręcz przeciwnie. Wyśmiał nową generację piłkarzy, twierdząc, że brakuje im właśnie podobnej mentalności i upartości w meczach.

– Nie patrzę na ludzi obok, nie przejmuję się tym, co oni gadają. Mogą mnie nazywać ch***m albo chuliganem. Wychodzę na boisko i krzyczę, walczę, bo gram dla klubu i kibiców. Taki jestem przez całą karierę. Jak idę wślizgiem, to biorę ryzyko, że mogę trafić w nogi. Faule były, są i będą. Ale nie robię ciosów jak Maradona czy Cantona – zaznaczył Podolski.

– Patrzę na mental w dzisiejszej piłce i śmiać mi się chce. Wielu zawodników leży na boisku, płacze z byle powodu. Mam swój styl, charakter. Chcę dać z siebie maksimum, by na koniec wygrać mecz. Czasem trzeba zrobić faul taktyczny, żeby nie padł gol. Czasem to boli, trudno. Z sędzią też kłócę się tu i teraz, bo po meczu będzie za późno. Walczę o swoje. Czasem trzeba być „ciulem” na boisku – podsumował.

Źródło: WP Sportowe Fakty.

Kolejne zmiany w Widzewie Łódź! Rośnie frustracja po falstarcie sezonu

Nie tak działacze Widzewa wyobrażali sobie początek sezonu 2025/26. Według portalu meczyki.pl, w klubie szykuje się prawdziwe trzęsienie ziemi. Zapowiada się na ogrom zmian.




Po zakończeniu sezonu 2024/25 do Widzewa wszedł nowy inwestor. Większościowym właścicielem klubu został Robert Dobrzycki. Latem łodzianie przeznaczyli masę pieniędzy na nowych zawodników.

Trzęsienie ziemi

Zmiany nie przełożyły się jednak na wyniki. Widzew wszedł w sezon słabo, zaliczając tylko dwa zwycięstwa w 9 kolejkach Ekstraklasy. Po drodze zwolniony został zresztą Żeljko Sopić, a jego miejsce zajął Patryk Czubak.

Mimo to, Widzew wciąż rozczarowuje i zajmuje dopiero 12. miejsce w tabeli. Kibice są już wściekli, bo przed sezonem mówiło się, że doinwestowana drużyna będzie bić się o awans do europejskich pucharów.




Portal meczyki.pl podaje, że atmosfera w klubie jest bardzo napięta. Niebawem ma dojść do trzęsienia ziemi. Do Widzewa ma dołączyć Piotr Burlikowski, który w przeszłości pracował w Cracovii i Zagłębiu Lubin jako dyrektor sportowy. W Łodzi ma teraz poniekąd pełnić funkcję wiceprezesa.

– Burlikowski był także wieloletnim doradcą w PZPN Zbigniewa Bońka, legendy Widzewa, którego opinii lubi posłuchać Dobrzycki. Powrót „Zibiego” do Łodzi? Na pewno pojawią się takie plotki… – czytamy na meczyki.pl.

– Wszystko wskazuje na to, że zmiany mogą być znacznie głębsze – dotyczące kadry zarządzającej, ale i sportowej. Zwłaszcza pozycja prezesa Widzewa, Michała Rydza, nie jest w tym momencie mocna – nie tylko po ostatnich słabych wynikach, ale też po tym, jak zarządzał kryzysem wizerunkowym klubu – dodaje Tomasz Włodarczyk.

Źródło: meczyki.pl.

Nowy trener Pogoni rozmawiał z Nielsem Frederiksenem. Ujawnił, co mu powiedział

We wtorek pierwszą konferencję prasową w roli trenera Pogoni Szczecin odbył Thomas Thomasberg. Duńczyk przyznał między innymi, że rozmawiał z Nielsem Frederiksenem.




Całkiem niedawno z Pogoni został zwolniony Robert Kolendowicz. Jego miejsce tymczasowo zajął natomiast Tomasz Grzegorczyk. Jednocześnie działacze działali jednak nad znalezieniem nowego, nominalnego szkoleniowca.

„Pokonam go”

Tym finalnie został Thomas Thomasberg. 50-letni Duńczyk do niedawna pracował w FC Midtjylland. Z tym klubem zdobył zresztą mistrzostwo swojego kraju.

We wtorek odbyła się pierwsza konferencja prasowa z udziałem Thomasberga. Zapytano go między innymi o kibiców Pogoni.




– Widziałem ostatnio wiele nagrań, jak to wygląda na stadionie Pogoni. Miałem również okazję przekonać się na własnej skórze, jak prezentuje się niesamowita atmosfera w Polsce, grając z Legią Warszawa. (…) Wydaje mi się, że Polska jest krajem futbolu, w którym kibice stanowią jego bardzo dużą część – przyznał 50-latek.

– Wiem, jak bardzo ważne dla kibiców jest zwyciężanie i jak ważna jest Pogoń. Ale proszę mi wierzyć, że dla mnie to również jest bardzo ważne. Chcę wygrywać. Dla mnie to będzie trochę inne wyzwanie w porównaniu do tego, co było w Danii, ale chcę prowadzić Pogoń do zwycięstw – dodał.

Thomasberg zaznaczył także, że odbył krótką rozmowę z Nielsem Frederiksenem. Miał mu przekazać, że przy najbliższym starciu z Lechem Poznań, to Pogoń będzie świętować wygraną.

– Miałem krótką rozmowę z trenerem Lecha Poznań Nielsem Frederiksenem. Przekazałem mu, że pokonam go przy najbliższej nadarzającej się okazji – oznajmił z uśmiechem.

Źródło: YouTube – PogonSzczecinSA / Fot. YouTube, Screen – PogonSzczecinSA

Zbigniew Boniek tonuje nastroje wobec Oskara Pietuszewskiego. „Mieliśmy już kilku takich chłopaków”

Oskar Pietuszewski swoimi występami miał zapracować na zainteresowanie ze strony Jana Urbana. 17-latek może liczyć na powołanie na październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Entuzjazm tłumi jednak Zbigniew Boniek.




Już w zeszłym sezonie kilka razy Pietuszewski pokazywał, że ma spore umiejętności. Obecnie stał się jednak dużo ważniejszym zawodnikiem w składzie Jagiellonii Białystok. W bieżących rozgrywkach rozegrał już 15 meczów licząc Ekstraklasę i eliminacje Ligi Konferencji, w których strzelił 2 gole i dołożył asystę.

„Mieliśmy już kilku”

Coraz głośniej mówi się, że 17-latek może zadebiutować w reprezentacji Polski. W październiku „Biało-Czerwoni” zmierzą się z Litwą oraz towarzysko z Nową Zelandią. Właśnie wtedy Jan Urban miałby dać szansę piłkarzowi Jagiellonii.




Zwolennikiem takiego pomysłu zdecydowanie nie jest Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN przestrzega przed nadmiernym pompowaniem talentu Pietuszewskiego. Podkreśla, że w przeszłości mieliśmy już podobne przypadki.

– Wiemy doskonale, że ma charyzmę, pewność siebie i mocne nogi. 17-latek strzelił naprawdę pięknego gola. My lubimy takie rzeczy, lubimy, jak zawodnicy w taki sposób wspinają się szczyt, ale jesteśmy dopiero na początku – ocenił Boniek w „Prawdzie Futbolu”.

– Nie myślmy, że Oskar już jest piłkarzem na pierwszą reprezentację, tak jak mówią niektórzy w Polsce. Spokojnie, niech to wszystko idzie pomału do przodu. Natomiast to pokazuje, że dobry, utalentowany chłopak może zaistnieć w naszej Ekstraklasie, i to nie jest żaden problem – zaznaczył.

– To jest prospekt na bardzo dobrego piłkarza. Mieliśmy już kilku takich chłopaków, gdzie wydawało się, że w wieku 17-18 lat mogą już coś zawojować. By zrobić karierę, potrzeba wielu elementów: charakteru, zdrowia i pewności siebie – podsumował.

Michniewicz wróci na ławkę trenerską? Jest łączony z afrykańskim potentatem

Czesław Michniewicz może wkrótce wrócić na ławkę trenerską. Ostatnie doniesienia łączą go z afrykańskim gigantem.




Po zakończeniu pracy w reprezentacji Polski Czesław Michniewicz obrał nietypową ścieżkę kariery. Najpierw udał się do Arabii Saudyjskiej, gdzie objął stery nad Abha FC. O ile ten ruch można było jeszcze zrozumieć z uwagi na aspekty finansowe oraz rozwijającą się ligę saudyjską, o tyle jego kolejny klub wywołał pewne zaskoczenie. A mowa o marokańskim AS FAR Rabat, który prowadził między lipcem a październikiem 2024 roku.

Czesław Michniewicz nie może jednak zaliczyć do udanych ani przygody w Arabii Saudyjskiej, ani w Maroku. Abha FC poprowadził w 9 meczach, a AS FAR Rabat w 13. W obu klubach pracował ledwie kilka miesięcy. Od października 2024 roku pozostaje bez pracy.




W ostatnich miesiącach było relatywnie cicho na temat Czesława Michniewicza. Nowe wieści w sprawie byłego selekcjonera reprezentacji Polski przekazał jednak portal „goal.pl”. Jak czytamy, Michniewicz został zaproponowany egipskiemu Al-Ahly. Z klubem tym łączeni są również m.in. Fernando Santos (ostatnio Azerbejdżan), Carlos Quieroz (obecnie Oman) czy Bruno Lage (ostatnio Benfica). Z informacji „goal.pl” wynika, że władze Al-Ahly chcą zatrudnić jak największe nazwisko.


źródło: goal.pl

Rekordowe wyniki Ekstraklasy! Legia zdominowała raport finansowy

Firma Grant Thornton opublikowała raport finansowy PKO BP Ekstraklasy za sezon 2024/2025. Poruszono w nim takie wątki jak przychody, transfery, wynagrodzenia czy frekwencja. W wielu kategoriach najlepsza była Legia Warszawa.

Za tegoroczny raport finansowy PKO BP Ekstraklasy odpowiada firma Grant Thornton. Dane przedstawione w raporcie obejmują okres od 1 lipca 2024 roku do 30 czerwca 2025 roku, czyli sezon 2024/2025. Sprawozdanie opiera się na danych przekazane przez kluby. Ogólny wniosek płynący z raportu jest jeden – PKO BP Ekstraklasa się rozwija. Pełny raport znajdziecie TUTAJ.




Przychody klubów Ekstraklasy

Łączne przychody wszystkich klubów PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2024/2025 były wyższe niż w poprzednim sezonie i wyniosły one 1,27 mld złotych. Największe przychody w minionym sezonie miała Legia Warszawa (230,9 mln zł). Stołeczny klub odjechał reszcie stawki pomimo spadku względem poprzedniego sezonu. Na kolejnych miejscach są: Lech Poznań (145,3 mln zł), Raków Częstochowa (142,9 mln zł), Jagiellonia Białystok (129,2 mln zł) oraz Pogoń Szczecin (78,4 mln zł). Co ciekawe, aż 4 kluby zanotowały przychody powyżej 100 mln zł. W sezonie 2023/2024 były to 3 kluby, a w kampanii 2022/2023 tylko 2 zespoły. Najmniejsze przychody odnotowała Puszcza Niepołomice (15,2 mln zł).

Zmiany w przychodach

Wzrosty przychodów są okazałe, szczególnie w przypadku Jagiellonii Białystok (ponad dwukrotnie względem poprzedniego sezonu). Jednak nie wszystkie kluby zanotowały zwiększenie przychodów. Spadek dotyczy aż 8 klubów – największy zanotowała Legia Warszawa (-36,1 mln zł). Dane na załączonym niżej wpisie.

Oglądalność

Przychody to jednak nie wszystko. Grant Thornton zaprezentowało również dane dotyczące średniej oglądalności poszczególnych klubów w telewizji i internecie. Patrząc globalnie, tu również odnotowano wzrost z 47,8 mln widzów do 50,6 mln. Najchętniej oglądaną drużyną był Lech Poznań (średnio 322 tys. widzów). Podium uzupełnili Legia (310 tys.) i Górnik Zabrze (189 tys.). Na drugim biegunie znalazła się Stal (113 tys.).




Klubowych merch

W raporcie zaprezentowano również dane dotyczące sprzedaży klubowego merchu. Wyróżniono tu koszulki oraz szaliki. W koszulkach króluje Legia (31 666 sztuk), natomiast szaliki zdominował Lech Poznań (43 000 sztuk).

Dominacja Legii Warszawa

W omawianym raporcie w wielu kategoriach najlepsza była Legia Warszawa. Mowa o takich aspektach jak: przychody ogółem, przychody z dniach meczowego, sprzedaż koszulek oraz liczba kibiców w bazie ticketingowej. W innych aspektach Legia była druga, tj. średnia frekwencja, sprzedaż karnetów, sprzedaż szalików oraz średnia oglądalność.


źródło: Raport Grant Thornton

fot. Kacper Polaczyk

Kulisy odejścia Fernando Santosa z reprezentacji Polski. „Bardzo to przeżył”

Grzegorz Mielcarski udzielił wywiadu na łamach „Foot Trucka”. Były reprezentant Polski ujawnił, jak na zakończenie pracy w Polsce zareagował Fernando Santos.




Fernando Santos był selekcjonerem reprezentacji Polski między styczniem a wrześniem 2023 roku. Portugalski szkoleniowiec szybko zakończył swoją pracę w Polsce z uwagi na niezbyt satysfakcjonujące wyniki. To za jego kadencji Biało-Czerwoni doznali legendarnej już porażki z Mołdawią (2-3). W sumie Santos poprowadził Polskę w zaledwie 6 meczach.

Bliskim współpracownikiem Santosa w reprezentacji Polski był Grzegorz Mielcarski. Były reprezentant naszego kraju był swego rodzaju łącznikiem między portugalskim trenerem a polskimi piłkarzami. Ostatnio Mielcarski udzielił wywiadu „Foot Truckowi”, w którym ujawnił kulisy odejścia Fernando Santosa.

– Bardzo to przeżył, bardzo. Nie wiem czy była gdzieś krótsza jego praca niż w reprezentacji Polski – ujawnił Grzegorz Mielcarski.

– Jest to trener ambitny. Nie będziemy wypominać, ile ma lat, ale jest to człowiek, który odnosił sukcesy – uzupełnił.

– Rozwiązywaliśmy tę umowę z PZPN-em na normalnych warunkach. Wszyscy podali sobie rękę. On przedstawiał nawet jakieś plany naprawy – dodał Mielcarski.

– Czuł się samotny, czuł się tutaj sam. (…) Czuł się tu zostawiony sam. Że nie ma tego wsparcia. Zatrudniony i „pracuj” – podsumował wątek Mielcarski.





fot. Kacper Polaczyk
źródło: Foot Truck

Lewandowski ani myśli o odejściu z Barcelony! Zamierza walczyć o przedłużenie kontraktu

Robert Lewandowski ma ważny kontrakt z FC Barceloną zaledwie do 2026 roku. W umowie jest jednak klauzula przedłużenia o jeszcze jeden rok. Według medialnych informacji, 37-latek jest zdecydowany, aby wywalczyć sobie jej aktywowanie.




Minionej niedzieli FC Barcelona wygrała 2-1 z Realem Sociedad. Decydującego gola dla Blaugrany strzelił Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski dopisał sobie tym samym już czwarte trafienie w tym sezonie, rozgrywając tylko 253 minuty.

Zdeterminowany

37-latek jest piłkarzem Barcelony od 2022 roku, ale jego kontrakt jest jeszcze ważny zaledwie przez rok. W umowie jest jednak zapisana klauzula, która pozwoli na jej przedłużenie do 2027 roku. To, czy zostanie aktywowana, zależy już od decyzji klubu.




Kataloński „Sport” jest całkowicie przekonany, że Lewandowski ma jasny plan. Celem napastnika jest namówienie działaczy do przedłużenia umowy. Ma w tym celu zresztą podjąć konkretne działania.

– 37-letni Polak jest przekonany, że stać go na dalszą grę na najwyższym poziomie. Jego celem jest przekonanie władz klubu, by umożliwiły mu pozostanie w Barcelonie jeszcze przez jeden sezon – pisze „Sport”.

Kiedy Benjamin Mendy zagra dla Pogoni Szczecin? Jest jasny plan na Francuza

Wiceprezes Pogoni Szczecin, Tan Kesler, opowiedział o planie na wprowadzenie Benjamina Mendy’ego. Na debiut Francuza będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.




Jednym z najgłośniejszych transferów minionego lata w Ekstraklasie było sprowadzenie przez Pogoń Szczecin Benjamina Mendy’ego. Dyspozycja sportowa francuskiego piłkarza stoi pod dużym znakiem zapytania, jednak jego nazwisko i dotychczasowe CV wywołało ogromny rozgłos w mediach – nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Transfer 31-latka został ogłoszony już kilkanaście dni temu, jednak wciąż nie doczekaliśmy się jego debiutu.

Kiedy Benjamin Mendy zadebiutuje w Pogoni Szczecin? Póki co jest to melodia przyszłości. Tan Kesler ujawnił, że Francuz ma być gotowy do gry dopiero po przerwie reprezentacyjnej. Obecnie jest w indywidualnym okresie przygotowawczym, który ma potrwać 3-4 tygodnie.

– Ma 3-4 tygodnie okresu przygotowawczego, nie pospieszamy go. Ma być gotowy po przerwie reprezentacyjnej – przekazał Tan Kesler, Wiceprezes Pogoni Szczecin.





fot. Pogoń Szczecin (YouTube)

Wojciech Szczęsny po meczu z Sociedad: „Nie potrafię się cieszyć”

Wojciech Szczęsny wrócił do bramki Barcelony i rozegrał pełne 90 minut w starciu z Realem Sociedad. Jego drużyna zwyciężyła 2:1, ale Polak w pomeczowej wypowiedzi zaskoczył szczerością ws. cieszenia się z gry.

Powrót między słupki

Kontuzja Joana Garcii odniesiona w spotkaniu z Realem Oviedo otworzyła Szczęsnemu drogę do gry. Hiszpan zmaga się z urazem kolana i czeka go kilkutygodniowa przerwa. Hansi Flick postawił więc na byłego reprezentanta Polski, który w niedzielę poprowadził Dumę Katalonii w meczu z Realem Sociedad.

Barcelona wygrała 2:1, choć nie obyło się bez nerwów. Goście objęli prowadzenie po golu Álvaro Odriozoli, ale jeszcze przed przerwą wyrównał Jules Koundé. W drugiej połowie decydujące trafienie dołożył Robert Lewandowski.

Szczęsny o koledze z zespołu

Dla Polaka był to powrót do gry w barwach Barcelony.Golkiper nie mówił jednak o swojej satysfakcji, lecz o koledze, którego kontuzja otworzyła mu drogę do składu.

— Nie mów mi, że dziś jestem szczęśliwy, bo jest mi smutno z powodu Joana Garcii i tego, co mu się stało. „Szczęśliwy” to nie było odpowiednie słowo. Wróciłem do gry w Barcelonie i mógłbym się cieszyć, jasne. Ale nie potrafię przez kontuzję Joana — powiedział w rozmowie z Mundo Deportivo.

— Mam nadzieję, że wkrótce wróci do bramki, bo to tam na długo jest jego miejsce. Chcę, by dalej bronił naszych barw — dodał.

Czas na Ligę Mistrzów

Po ligowej wygranej nad Sociedad, Barcelona szykuje się na dużo trudniejsze wyzwanie. Już 1 października na Camp Nou przyjedzie Paris Saint-Germain na hitowe starcie Ligi Mistrzów.

Źródło: Mundo Deportivo, Meczyki.pl

Złota Piłka dla Lewandowskiego wciąż możliwa? Polak poleci do Paryża w tej sprawie

Od sezonu 2019/20 minęło już sporo czasu, ale temat niewyróżnienia Roberta Lewandowskiego Złotą Piłką nadal wraca. Mateusz Święcicki w programie na kanale Meczyków zapowiedział, że osobiście uda się do Paryża, aby porozmawiać z przedstawicielami France Football. Również Roman Kołtoń uważa, że sprawa wcale nie jest zamknięta.

Wraca temat nagrody dla Lewandowskiego

W poniedziałek po raz pierwszy w karierze Złotą Piłkę odebrał Ousmane Dembele. Z tej okazji w przestrzeni medialnej ponownie zaczęto przypominać rok 2020. Wówczas nagroda nie została przyznana z powodu pandemii. Wówczas murowanym faworytem do zwycięstwa był Robert Lewandowski, co potwierdzały zarówno liczby, jak i opinie ekspertów.

Mateusz Święcicki, komentator Eleven Sports, zapowiedział, że zamierza osobiście poruszyć temat w stolicy Francji.

— Zamierzam się wybrać do Paryża z kamerą, zwłaszcza dlatego, że mój kolega jest pracownikiem France Football i spróbować rozpocząć kiszoterię, popytać naczelnego, porozmawiać. Mamy wypowiedź Leo Messiego, który w 2021 roku mówił do Lewandowskiego: „Byłeś najlepszy rok temu, powinieneś tę nagrodę dostać” — stwierdził Święcicki.

Komentator dodał, że w jego opinii decyzja o wręczeniu Lewandowskiemu zaległej Złotej Piłki mogłaby zapaść pod presją zewnętrzną.

— To nie jest wstyd, żeby ktoś się zreflektował. Ja myślę, że gdyby była presja zewnętrzna, gdybyśmy byli mocniejsi w strukturach… — podkreślił.

Podobnego zdania jest Roman Kołtoń z „Prawdy Futbolu”. Dziennikarz uważa, że temat wcale nie jest zamknięty.

— Spojrzałem w liczby plebiscytu UEFA, gdzie zagłosowało 54 lub 55 elektorów. Lewandowski wygrał go jakąś miażdżącą przewagą. Gdyby na koniec France Football podjęło decyzję, że to był rok Lewandowskiego, wręczmy mu Złotą Piłkę. Naczelny wtedy wszedłby na Camp Nou i wręczył mu ją albo zaprosił go do Paryża. Ja ci mówię, że nowy naczelny może to zrobić. Wiesz dlaczego? Będzie chciał powiedzieć, że tamten naczelny się pomylił — stwierdził Kołtoń.

Źródło: Meczyki.pl

Pogoń Szczecin wybrała nowego trenera. Obejrzy mecz z Legią z trybun

Portal meczyki.pl przekazał, że Pogoń Szczecin znalazła następcę Roberta Kolendowicza. Zostać ma nim Thomas Thomasberg, który ma obejrzeć dzisiejsze spotkanie z Legią z poziomu trybun.




Niedawno Pogoń rozstała się z Robertem Kolendowiczem. Dziś „Portowcy” mierzą się z kolei z Legią Warszawa przy Łazienkowskiej. Na trybunach ma pojawić się ich potencjalny nowy szkoleniowiec.

Ciekawy ruch

Według portalu meczyki.pl, w Warszawie obecny będzie Thomas Thomasberg. Duńczyk niedawno rozstał się z FC Midtjylland, który prowadził w 115 meczach. Razem z nim obecni będą dwaj asystenci.




Tomasz Włodarczyk podaje, że Thomasberg podpisze trzyletni kontrakt. Sztab szkoleniowy nie ulegnie przy tym znaczącym zmianom.

Źródło: meczyki.pl

Michał Żewłakow potwierdza! Legia chciała przeprowadzić hitowy transfer

Latem Legia Warszawa była łączona z transferem syna legendarnego Gheorghe’a Hagiego. Ianis finalnie do Polski nie trafił. Michał Żewłakow zdradził, co stanęło na drodze finalizacji tej transakcji.




Na Łazienkowską minionego lata trafiło sporo mocnych nazwisk. Wśród nich znaleźli się choćby reprezentanci Polski – Damian Szymański, Kamil Piątkowski czy Kacper Urbański. Obok nich pojawił się także Mileta Rajović, ściągnięty za bardzo duże pieniądze.

Ogromne oczekiwania

Przez długi czas mówiło się także o Ianie Hagim, synu legendarnego Gheorgha. W rozmowie z „Weszło” potwierdził to Michał Żewłakow. Zdradził także, że transfer nie odszedł do skutku przez ogromne oczekiwania 26-latka.




– Trener mówił, że Ianis Hagi to wielki piłkarz, ale miał swoje problemy w ostatnim czasie i nie przechodzi obecnie przez okres przygotowawczy. Gdyby ten transfer był fizycznie możliwy do wykonania poprzez to, że oczekiwania samego Hagiego byłyby niższe, to wydaje mi się, że przez dwa miesiące byłby przygotowany i wnosiłby wartość dodaną – przyznał dyrektor Legii.

– Różnica między jego oczekiwaniami a naszymi możliwościami była duża. Sam kontrakt był taki, że Legia chyba jeszcze nigdy takiego nie oferowała nikomu. Do tego prowizje menedżerskie – zdradził.

Gdy Legia starała się o Hagiego, był on jeszcze piłkarzem szkockiego Rangers FC. Latem udało mu się ostatecznie zmienić barwy. Od początku sezonu reprezentuje turecki Alanyaspor.

Wojciech Szczęsny wraca do bramki FC Barcelony! Hansi Flick potwierdza: „To fantastyczny bramkarz”

Joan Garcia, podstawowy bramkarz FC Barcelony w tym sezonie, nabawił się kontuzji. Zastąpi go Wojciech Szczęsny, co potwierdził Hansi Flick.




Kontuzja Joana Garcii

W piątek FC Barcelona poinformowała o kontuzji Joana Garcii. Hiszpański golkiper doznał pęknięcia łąkotki. W sobotę Garcia przeszedł operację. Teraz ma go czekać kilkutygodniowa przerwa od gry. Ma ona wynieść od 4 do 6 tygodni.




Szczęsny zastąpi Garcię

Od początku było niemal pewne, że Garcię zastąpi Wojciech Szczęsny. I tak też się stanie. Na konferencji prasowej potwierdził to Hansi Flick. Niemiecki szkoleniowiec w samych superlatywach wypowiedział się na temat polskiego bramkarza, wracając do jego udanych występów w ostatnim sezonie.

– Oczywiście nie podoba nam się brak Joana. Wykonał świetną robotę, ale takie rzeczy się zdarzają. Teraz wraca Szczęsny. W drugiej połowie zeszłego sezonu wygraliśmy z nim prawie każdy mecz i trzy tytuły. To fantastyczny bramkarz i człowiek. Nie mam co do tego wątpliwości – skomentował Hansi Flick.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.