Kimmich porównał Lewandowskiego i Kane’a. Wskazał główną różnicę między napastnikami

Joshua Kimmich został zapytany o porównanie Roberta Lewandowskiego z Harrym Kane’em. Pomocnik Bayernu Monachium zwrócił uwagę na różne style gry, które preferują obaj napastnicy.




Już w środę w Lidze Mistrzów FC Barcelona zmierzy się z Bayernem Monachium. Starcie budzi olbrzymie emocje, a dodatkowego ładunku dodaje mu fakt, że to właśnie ze stolicy Bawarii do stolicy Katalonii odszedł Robert Lewandowski. Mało tego, obie drużyny po dwóch kolejkach rozgrywek mają na koncie tylko po trzy punkty.

Lewandowski vs Kane

Podczas tego wielkiego widowiska dojdzie również do pojedynku dwóch znakomitych napastników. W FC Barcelonie bryluje obecnie Robert Lewandowski, który zdecydowanie zyskał na ponownej współpracy z Hansim Flickiem. Z kolei w Bayernie również znakomicie idzie Harry’emu Kane’owi.

Obaj zapewne będą chcieli dać swojej drużynie zwycięstwo w środowy wieczór. W związku z nadchodzącą rywalizacją, Joshua Kimmich został zapytany o porównanie Anglika z Polakiem. Przyznał, że obu bardzo sobie ceni.




– Harry’ego i Roberta nie można bezpośrednio porównać. Kane lubi uczestniczyć w grze, czasami poda piłkę jak „dziesiątka”. Lewandowski bardziej skupia się na strzelaniu goli. Obaj ogromnie pomagają drużynie – stwierdził pomocnik „Die Roten”.

– Gra przeciwko Barcelonie zawsze jest wyjątkowa. Fakt, że jej trenerem jest Hansi Flick, też jest wyjątkowy – dodał.

Hansi Flick za sprawą znakomitych wyników, jakie odnosił jako trener Bayernu, wypłynął na szerokie wody trenerskiej kariery. Niemiec z Bawarczykami wygrał wszystko, począwszy od Bundesligi, przez Puchar czy Superpuchar Niemiec, aż po Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy czy Klubowe Mistrzostwa Świata. Obecnie świetnie idzie mu w pierwszym sezonie pracy w FC Barcelonie.

Jakub Moder odejdzie z Brighton? Uczestnik Ligi Mistrzów zainteresowany!

Wiele wskazuje na to, że kariera Jakuba Modera w Brighton dobiega końca. Niewykluczone, że pomocnik latem odejdzie z Premier League. Polaka ma obserwować VfB Stuttgart.




Moder ma ogromne problemy z przebiciem się do składu „Mew” po powrocie do zdrowia. W bieżącym sezonie dla klubu zagrał jeden mecz. Spędził 71 minut na murawie przeciwko Wolverhampton. Resztę przesiaduje na ławce rezerwowych, lub na trybunach.

Trafi do Bundesligi?

Niewiele wskazuje na to, aby sytuacja 25-latka miała się w najbliższej przyszłości zmienić. To oczywiście duży problem dla samego zawodnika, ale i dla reprezentacji Polski. Mimo braku gry Moder pojawił się na obu ostatnich zgrupowaniach. Mało tego, zaliczył minuty w każdym z czterech meczów, jednak widać było, że nie jest w formie meczowej.

Szczęście w nieszczęściu, że pomocnikowi pozostało tylko kilka miesięcy kontraktu z angielskim klubem. Według niemieckiego oddziału „Sky Sports”, sytuację chciałoby wykorzystać VfB Stuttgart. Uczestnik Ligi Mistrzów miałby być zainteresowany pozyskaniem Modera latem, na zasadzie wolnego transferu.

W temacie wypowiedział się między innymi Marcin Borzęcki. Według dziennikarza „Viaplay”, który jest ekspertem od Bundesligi, Stuttgart byłby bardzo dobrym wyborem dla reprezentanta Polski.




– Nie ma obecnie lepszego klubu w Niemczech do rozwoju indywidualnego. Tam każdy idzie w górę. Zobaczymy czy w VfB zostanie Sebastian Hoeness, ale taki ruch spadłby z nieba – zaznaczył na Twitterze.

Mateusz Borek ostro o sytuacji Matty’ego Casha. „To sabotaż”

Mateusz Borek zabrał głos na temat obecnej sytuacji Matty’ego Casha. 50-latek stwierdził, że brak piłkarza Aston Villi w reprezentacji Polski jest sabotażem.

Po ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Polski w naszym kraju powstała ogólnonarodowa dyskusja z Mattym Cashem w roli głównej. W mediach pojawiły się liczne komentarze, by przywrócić tego zawodnika do drużyny narodowej. Część osób jest jednak przeciwna powoływaniu Casha ze względu na jego brak znajomości języka polskiego.




W ostatnich wywiadach Cash otwarcie przyznawał, że chce nadal grać dla reprezentacji Polski. Mimo to Michał Probierz pozostaje nieugięty. Selekcjoner notorycznie pomija w powołaniach Casha od marca tego roku. Probierz nigdy nie przyznał wprost, co jest powodem jego decyzji.

W ostatnich dniach sytuację Casha skomentowało wielu ekspertów. Swoje „trzy grosze” dorzucił także Mateusz Borek. Dziennikarz widzi w kadrze miejsce dla Casha. Dla niego brak znajomości języka polskiego u Casha nie jest problemem.




Brak Casha w reprezentacji to sabotaż. Ostatnio znowu jest budowana taka narracja, że on nie mówi po polsku. Cezary Kulesza załatwił mu paszport, bo był potrzebny reprezentacji. Dzisiaj czytam, że paru naczelnych ekspertów w Polsce nie widzi szansy dla Casha przez brak języka polskiego. Nie pamiętam, żeby oni się burzyli, jak kadrę prowadził Sousa, który mówił po angielsku, albo Santos, który mówił tylko po portugalsku – skomentował Mateusz Borek.


źródło: Kanał Sportowy

Będzie pożegnanie kolejnego reprezentanta! Cezary Kulesza potwierdził nazwisko

Cezary Kulesza osobiście potwierdził, że podczas listopadowego zgrupowania czeka nas pożegnanie kolejnego reprezentanta. Będzie to kolejny piłkarz ze „starej gwardii”, który jeszcze kilka lat temu stanowił o sile „Biało-Czerwonych”.




Podczas październikowego zgrupowania PZPN uhonorował Wojciecha Szczęsnego i Grzegorza Krychowiaka. Obaj otrzymali pamiątkowe koszulki przed meczem z Portugalią na PGE Narodowym. Już w listopadzie czeka nas kolejne pożegnanie.

Oficjalne potwierdzenie

Cezary Kulesza w rozmowie z kanałem „Sport Mach” ogłosił, że odbył rozmowy z Kamilem Grosickim. Piłkarz Pogoni Szczecin pożegna się z drużyną narodową przed meczem ze Szkocją. Spotkanie odbędzie się 18 listopada.

– Z Kamilem Grosickim jestem już po rozmowach. Ze Szkocją będzie jego pożegnanie – oznajmił Kulesza.

Prezes PZPN zabrał również głos w sprawie Kamila Glika, o którym także spekulowano w kwestii pożegnania. Jak się okazuje, na razie takie uhonorowanie nie jest planowane.




– Kamil Glik jest grającym piłkarzem i nie powiedział jeszcze, że nie będzie już kandydował do gry. Nie będzie kończył kariery. Jak Kamil to ogłosi, to ja się z nim skontaktuję, bo bardzo szanuję tego zawodnika – zaznaczył.

– Bardzo dużo serca oddał, grając w tej reprezentacji, to jest naprawdę charakterny zawodnik, któremu wiele zawdzięczamy – podkreślił na zakończenie.

Były kadrowicz drwi z Tomaszewskiego. „Niech przypomni sobie debiut”

Jan Tomaszewski od lat znany jest ze swojej krytyki pod adresem reprezentacji Polski, a jego oceny często budzą kontrowersje. Ostatnio były bramkarz ostro skomentował grę Maximiliana Oyedele. Jednak na słowa Tomaszewskiego zareagował jego dawny kolega z boiska, Antoni Szymanowski, który postanowił przypomnieć niektóre fakty z przeszłości.

Szymanowski odgryzł się Tomaszewskiemu

Jan Tomaszewski po wielu spotkaniach reprezentacji nie szczędził ostrych słów. Często wypowiadał się krytycznie na temat młodych zawodników. Ostatnio był niezadowolony z Oyedele.

Antoni Szymanowski, były reprezentant Polski i kolega Tomaszewskiego z boiska, nie pozostał obojętny na krytykę ze strony byłego bramkarza. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet przypomniał, że sam Tomaszewski nie miał łatwego początku swojej kariery w reprezentacji.

– On zawsze musi być najgłośniejszy. Zawsze ocenia wszystkich tu i teraz, a nie w szerszej perspektywie. Wyrugować człowieka i tyle. Niech ten słynny Jan Tomaszewski przypomni sobie rok 1971 i jego debiut w reprezentacji. Przegraliśmy 1:3 z RFN, a dziennikarze go po prostu zgnoili. A teraz pierwszy do krytykowania – powiedział.

– Oyedele? Dobrze, że takie młode chłopaki są próbowane. Kiedyś 19-letni piłkarz rzeczywiście był bardzo młody, ale już się to zmieniło. Oyedele wygląda dobrze pod względem fizycznym, ma pewność siebie. Tylko nie wiem, czy w tym momencie w reprezentacji nie ma za dużo eksperymentów naraz – podsumował Szymanowski.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Iñaki Peña o rywalizacji ze Szczęsnym. „To świetny człowiek”

Wojciech Szczęsny wciąż czeka na swój debiut w barwach FC Barcelony. Doświadczony polski bramkarz znalazł się w katalońskim klubie w związku z kontuzją Marc-André ter Stegena, który prawdopodobnie nie wróci już do gry w tym sezonie. W obliczu tej sytuacji wydawało się, że Szczęsny szybko zadebiutuje, ale trener Hansi Flick na razie stawia na Iñakiego Peñę. 25-letni bramkarz wypowiedział się na temat rywalizacji z Polakiem.

Na razie gra Peña

Wojciech Szczęsny dołączył do Barcelony z emerytury. Mimo przerwy od profesjonalnej piłki, 34-latek szybko wrócił do formy, co stawiało go w roli faworyta do objęcia pozycji numer jeden w bramce.

Hiszpańska prasa spekulowała, że Szczęsny zadebiutuje w meczu przeciwko Sevilli, jednak trener Hansi Flick miał inne plany. Niemiecki szkoleniowiec zdecydował się pozostawić w bramce Iñakiego Peñę, który regularnie występuje od czasu kontuzji ter Stegena. Przed meczem Flick wyjaśnił, że jest zadowolony z formy 25-letniego golkipera i nie widzi potrzeby zmiany.

– Jestem zadowolony z tego, że mówi, że jest gotowy do gry, to dobrze, ale uważam, że nie ma powodu, aby coś zmieniać. Iñaki zagra również jutro. Nie mam zamiaru zmieniać bramkarzy. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, ale Iñaki zagra jutro i środę. Mamy taki plan, ale nie wiemy, co może się wydarzyć. Dobrze radzi sobie na treningach. Jesteśmy szczęśliwi, że Szczęsny jest tutaj i jest gotowy do gry – mówił.

Po zwycięskim meczu z Sevillą Iñaki Peña odniósł się do sytuacji w klubie i rywalizacji z Wojciechem Szczęsnym. Golkiper podkreślił, że obecność doświadczonego Polaka jest dla drużyny korzystnym rozwiązaniem.

– Cieszę się, że dostałem kolejne minuty i wykorzystałem szansę. Wojciech Szczęsny to świetny człowiek i bramkarz z dużym doświadczeniem, który pomoże nam. Trenujemy wszyscy na 100 procent, ale to Hansi Flick podejmuje decyzje – powiedział.

FC Barcelona po wygranej z Sevillą utrzymała pozycję lidera LaLigi. Ekipa z Katalonii ma na swoim koncie 27 punktów.

Źródło: TV3, transfery.info

Złe wieści ws. Piotra Zielińskiego. Słowa trenera Interu nie napawają optymizmem

Piotr Zieliński zmaga się z urazem, którego nabawił się podczas zgrupowania reprezentacji Polski. Opuścił tym samym hitowe starcie Interu Mediolan z AS Romą. Po meczu o sytuacji zdrowotnej pomocnika mówił Simone Inzaghi.




Inter w hicie Serie A pokonał AS Romę 1-0. Jedynego gola zdobył Lautaro Martinez, po stracie Nicoli Zalewskiego w okolicy środka boiska. Na murawie zabrakło Piotra Zielińskiego, który zmaga się z urazem, nabawionego w trakcie meczu Polska – Chorwacja (3-3).

Bez optymizmu

Niestety, „Zielka” najprawdopodobniej zabraknie także w kolejnym meczu Interu z Young Boys Berno. Simone Inzaghi po wygranej z Romą wypowiedział się na temat zdrowia Polaka.

– Zieliński przyjechał z problemami ze zgrupowania kadry. Musimy to wszystko jeszcze oszacować – przyznał.

– Mamy nadzieje, że jest szansa, aby zabrać ich do Berna, ale nie ma na to pewności – dodał, odnosząc się także do Kristjana Aslanniego.




Zerkając na terminarz Interu na najbliższe dni, pomocnik pokroju Zielińskiego zdecydowanie by się im przydał. „Nerazzurri” w najbliższą środę pojadą do Berna na mecz z Young Boys, a już w niedzielę czekają ich Derby D’Italia z Juventusem.

Matty Cash ponownie daje sygnał Michałowi Probierzowi. „Chcę wrócić i pokazać jakość”

Matty Cash ostatnio coraz głośniej przypomina o sobie Michałowi Probierzowi. W rozmowie z „Viaplay” zawodnik Aston Villi przyznał otwarcie, że chciałby wrócić do reprezentacji Polski. Ma nadzieję, że będzie w stanie odpłacić się za powołanie dobrymi występami.




Kilka dni temu Cash w rozmowie z Mateuszem Borkiem przyznał, że liczy na powrót do reprezentacji Polski. Niestety, w tym samym wywiadzie zraził do siebie część kibiców. Poszło konkretnie o naukę języka. 27-latek stwierdził, że nie uczy się go przez brak czasu.

„Chcę się za to odpłacić”

Emocje już nieco opadły, a Cash kolejny raz daje znak, że jest gotowy na powołanie. Tym razem podkreślił to na łamach „Viaplay”. Piłkarz Aston Villi nie ukrywa, że liczy na odzew ze strony Michała Probierza.

– Chcę po prostu wrócić do zespołu. Mam nadzieję, że moja forma klubowa spowoduje, iż będę brany pod uwagę przez selekcjonera. Oczywiście, byłem już wcześniej w niezłej formie, ale nie zostałem powołany – przyznał Cash.

– To wielka przyjemność grać dla kraju. Cieszyłem się każdą chwilą, gdy wychodziłem na boisko. Kocham ludzi w Polsce. Wsparcie, jakie mi okazali, było niesamowite. Chcę się za to odpłacić i pokazać jakość na boisku – zaznaczył.




– Myślę, że muszę robić, to co robię na boisku. Uważam, że mam w sobie wystarczająco dużo jakości, aby być w reprezentacji. Mam szacunek do selekcjonera – kontynuował.

– On tworzy drużynę i dobiera sobie zawodników. Na pewno chcę jako pierwszy powiedzieć, że jestem gotowy do gry, a po drugie chcę to pokazać – podsumował.

W sumie Cash zanotował do tej pory 15 występów w reprezentacji Polski, w których strzelił jednego gola. Debiutował jeszcze za kadencji Paulo Sousy w 2021 roku. Ostatni raz zagrał natomiast w meczu z Estonią w półfinale baraży Euro 2024.

Tomasz Hajto mocno o nieznajomości języka polskiego u Matty’ego Casha. „To jest sprawa najważniejsza”

Tomasz Hajto wypowiedział się na temat ewentualnego powołania do reprezentacji Polski Matty’ego Casha. Ekspert „Polsatu Sport” zauważył pewien problem. Albowiem nie chce on widzieć w kadrze piłkarza, który nie mówi w języku polskim.




Na początku października na antenie „Kanału Sportowego” pojawił się wywiad Mateusza Borka z Mattym Cashem. Tematem, który najbardziej rozgrzał polską publikę, była oczywiście znajomość języka polskiego u piłkarza Aston Villi. Dowiedzieliśmy się, że Cash nie kontynuuje nauki. W rozmowie stwierdził, że polski język jest zbyt trudny, a do tego nie ma on zbyt dużo wolnego czasu. Odpowiedź ta mocno nie spodobała się wielu polskim kibicom.

Powołanie dla Casha?

Po ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Polski w naszym kraju ponownie rozbrzmiała dyskusja odnośnie powołania dla Matty’ego Casha. Piłkarska społeczność podzieliła się na dwa główne obozy. Jedni uważają, że Casha powinno się powoływać bez względu na to, czy umie on język polski, czy też nie. Drudzy z kolei twierdzą, iż Cash nie powinien otrzymać powołania do czasu, kiedy przynajmniej nie rozpocznie nauki języka polskiego.

Stanowisko Hajty

Na temat sytuacji Matty’ego Casha postanowił wypowiedzieć się Tomasz Hajto. Były reprezentant Polski na antenie „Polsatu Sport” przedstawił swoje stanowisko. Dla Hajty znajomość języka polskiego jest priorytetem. Zwłaszcza, że Cash debiutował w reprezentacji już jakiś czas temu.




– Ja wymagam od reprezentanta Polski, żeby mówił po polsku. Po dwóch latach. Ja ci to mówię szczerze. Jak się nie nauczy, to dla mnie nie ma prawa być powołany – stwierdził Tomasz Hajto.

– Jeśli chodzi o reprezentację mojego kraju, to jest sprawa najważniejsza – wyznał Hajto.

– Nie podoba mi się sytuacja, jak ktoś mówi, że nie chce się uczyć języka polskiego, bo jest za późno. Nigdy nie jest za późno. Ja tego nie akceptuję jako Polak – podsumował były reprezentant Polski.

Długa nieobecność

Matty Cash debiutował w reprezentacji Polski jesienią 2021 roku. Od tamtej pory w biało-czerwonych barwach rozegrał łącznie 15 meczów. Po raz ostatni w reprezentacji wystąpił jednak w marcu tego roku. Od tego czasu jest regularnie pomijany w powołaniach przez Michała Probierza.


źródło: Polsat Sport

Kibice Barcy nie chcą widzieć Inakiego Peni w bramce. Powstała specjalna petycja

Hansi Flick zadeklarował, że w najbliższych dwóch meczach FC Barcelony ma wystąpić Inaki Pena. To niezbyt spodobało się kibicom Barcy. W sieci powstała specjalna ankieta sprzeciwiająca się występom hiszpańskiego bramkarza. Podpisało ją ponad tysiąc osób.




Dziś FC Barcelona zmierzy się z Sevillą. Dzień przed tym meczem dziennikarze zapytali Hansiego Flicka o to, czy w tym meczu zobaczymy debiut Wojciecha Szczęsnego. Niemiecki trener wprost przekazał, że Polak będzie musiał na swoją szansę jeszcze poczekać. Flick przyznał, że w dwóch najbliższych meczach (vs Sevilla, vs Bayern) wystąpi Inaki Pena. Niemiec stwierdził, że nie ma powodu, dla którego miałby obecnie zmieniać bramkarza.




W mediach pojawiła się specjalna petycja stworzona przez kibiców FC Barcelony. Brzmi ona tak: „Nie grajmy Inakim Peną przeciwko Bayernowi i Realowi”. Z Realem Barca zagra w przyszły weekend. W opisie tejże petycji znajdziemy dopisek: „Nie chcę, żeby moja drużyna (FC Barcelona) straciła 20 bramek w 2 meczach!”. Przez 1 dzień petycję podpisało niemal 1,5 tysiąca osób.

źródło: ipetitions.com

Terminarz FC Barcelony:

  • vs Sevilla (20.10.2024)
  • vs Bayern Monachium (23.10.2024)
  • vs Real Madryt (26.10.2024)
  • vs Espanyol (03.11.2024)

Mini-rewolucja w piłce reprezentacyjnej. Czeka nas więcej meczów podczas zgrupowania

Do dość dużej zmiany dojdzie w niedalekiej przyszłości. W 2026 roku czeka nas dużo dłuższa przerwa reprezentacyjna. Od 21 września do 6 października kadry rozegrają aż cztery mecze.




Zgrupowania reprezentacji narodowych wyglądają obecnie raczej zawsze tak samo. Trwają również relatywnie krótko. W ciągu kilku dni odbywa się kilka jednostek treningowych, a drużyny rozgrywają przeważnie dwa mecze.

Dłuższa przerwa

Już za dwa lata może to wyglądać jednak zupełnie inaczej. Z kalendarza, opublikowanego przez „Football Meets Data” wynika, że w 2026 roku zobaczymy nie dwa, ale aż cztery mecze podczas przerwy kadrowej. Mowa konkretnie o okresie od 21 września do 6 października.




Pozostałe przerwy na reprezentacje, zaplanowane na marzec, czerwiec i listopad pozostaną w tej samej, nie zmienionej formie. Potrwają zatem raptem osiem dni.

W 2026 roku odbędą się także mistrzostwa świata w USA, Kanadzie i Meksyku. Turniej ma trwać do 19 lipca. Nie podano jednak oficjalnej daty startu zmagań.

Mariusz Rumak może wrócić na karuzelę. Klub w kryzysie chętny na jego zatrudnienie

Mariusz Rumak wkrótce może powrócić do trenowania. Według portalu „WP Sportowe Fakty” pojawił się chętny na jego zatrudnienie. Były szkoleniowiec Lecha Poznań może trafić na czwarty poziom rozgrywkowy.




W rundzie jesiennej poprzedniego sezonu, Mariusz Rumak prowadził Lecha Poznań. Przy Bułgarskiej nie zagrzał miejsca zbyt długo, bo został zwolniony wraz z końcem rozgrywek. W sumie w 16 meczach pod jego sterami, „Kolejorz” zanotował tylko 5 zwycięstw.

Nowy chętny

Obecnie Rumak wrócił do pracy w akademii Lecha, ale i stamtąd wkrótce może odejść. Długo jednak bezrobotny raczej nie pozostaje. Portal „WP Sportowe Fakty” podaje, że usługami 47-latkka jest zainteresowana Polonia Środa Wielkopolska.




Drużyna Macieja Rozmarynowskiego występuje w drugiej grupie 3. Ligi. Radzi sobie w niej bardzo słabo. Polonia zajmuje dopiero 15. miejsce w tabeli. Na zwycięstwo czekają już od sześciu kolejek.

Popis Leo Messiego. Wszedł na boisko i zdobył hat-tricka w 11 minut. Zapisał się w historii Interu [WIDEO]

Lionel Messi zaliczył kolejny fenomenalny mecz na amerykańskich boiskach. W meczu Interu Miami z New England Revolution (6-2), Argentyńczyk zaliczył hat-tricka. Dokonał tego w zaledwie 11 minut o został najlepszym strzelcem w historii klubu!




Zakończyła się faza zasadnicza sezonu MLS. Inter Miami z 74 punktami uplasował się na pierwszy miejscu wschodniej konfederacji. Na drugim Columbus Crew uzyskali przewagę aż 8 „oczek”.

Najlepszy w historii

W ostatnim spotkaniu fazy zasadniczej Inter rozniósł New England Revolution aż 6-2. Sporo działo się już w pierwszej połowie, bo obie drużyny schodziły do szatni z dwoma golami. Po zmianie stron na murawie pojawił się Leo Messi. Po chwili zanotował asystę przy golu na 3-2, a od 78. do 89. minuty strzelił trzy bramki.

Messi w sumie zakończył fazę zasadniczą z 20 golami na koncie. Mało tego, hat-trick pozwolił mu na zostanie najlepszym strzelcem w historii Interu Miami. Wyprzedził o jedno trafienie (33) drugiego w klasyfikacji Leonardo Campana (32).




To jednak nie koniec dobrych wieści. Inter ustanowił nowy rekord MLS, zdobywając 74 punkty w fazie zasadniczej. Poprzedni należał do… New England Revolution, który zgromadził 73 „oczka”.

Kiwior z wędką od Artety. Kibice nie mają dla niego litości. „Zawiozę Cię do Włoch, ale proszę, opuść mój klub”

Jakub Kiwior otrzymał „wędkę” od Mikela Artety w meczu przeciwko Bourtnemouth. Polak z pewnością nie będzie dobrze wspominał tego spotkania. Wyraz swojego niezadowolenia dali kibice Arsenalu.




W sobotnie popołudnie Arsenal mierzył się na wyjeździe z Bournemouth. Wyraźnym faworytem tego spotkania byli Kanonierzy. Mimo to od samego początku mecz ten nie układał się po ich myśli. Już w 30. minucie gry czerwoną kartkę otrzymał William Saliba. Kilka minut później na boisku Raheema Sterlina zmienił Jakub Kiwior, który uzupełnił lukę w obronie po Salibie. Grając jednego zawodnika mniej Arsenal nie zdołał zdobyć dziś choćby remisu. Mecz zakończył się wygraną Bournemouth 2:0.

Kiwior pojawił się na boisku jeszcze w pierwszej połowie meczu. Niestety, Polak nie zdołał dokończyć tego spotkania. Przy wyniku 0:2 Mikel Arteta powinien zmienić reprezentanta Polski. W końcówce meczu na boisku zastąpił go Gabriel Jesus.

Polski defensor z pewnością nie będzie najlepiej wspominał dzisiejszego starcia. Podobnie jak kibice Arsenalu. W mediach pojawiło się mnóstwo krytycznych komentarzy w stronę Kiwiora. Część z nich zamieszczamy poniżej.

„To koniec Kiwiora. Sprzedaż w styczniu. Fatalny zawodnik.”

„Nie chcę więcej widzieć Kiwiora ponownie grającego w moim klubie.”

„Wyrzućcie tego klauna.”

„Nie przekonacie mnie już nigdy do Kiwiora.”

Kiwior wszedł na boisko, a i tak został zmieniony.”

„Po raz setny, Kiwior nie jest wystarczająco dobry dla Arsenalu.”

„Kiwior, bracie. Zawiozę cię do Włoch osobiście, ale proszę opuść mój klub.”




Raphael Varane wraca do piłki! Nowa rola Francuza

Raphael Varane nie pożegnał się z pracą przy piłce nożnej. Niedawno Francuz zakończył karierę piłkarską. Teraz jednak rozpoczął pracę w zdecydowanie nowej roli.




We wrześniu tego roku Raphael Varane ogłosił zakończenie piłkarskiej kariery. Wpływ na decyzję Francuza miały jego liczne problemy zdrowotne oraz ostatnia poważna kontuzja. Varane zakończył granie w wieku zaledwie 31 lat.

Raphael Varane jest wychowankiem RC Lens. Największe sukcesy święcił w barwach Realu Madryt, w którym spędził w sumie 10 lat. Po owocnym okresie gry dla Królewskich postanowił szukać nowych wyzwań w Anglii, wiążąc się umową z Manchesterem United. Latem tego roku przeniósł się do Włoch, gdzie został piłkarzem Como.

W tym sezonie kontuzje nie oszczędzały Raphaela Varane’a. Z tego powodu rozegrał w barwach Como zaledwie 1 mecz. We wrześniu postanowił zakończyć karierę.

Po kilku tygodniach pobytu na emeryturze Varane postanowił wrócić do pracy. Tym razem w nowej roli, lecz w starym klubie. 31-latek został członkiem zarządu Como!




W pracy na nowym stanowisku Varane ma współpracować z Osianem Robertsem (były trener Como, a obecnie Dyrektor ds. rozwoju klubu) oraz Juliette Bolon (Dyrektor Programu Edukacji). Głównym zadaniem Francuza ma być wsparcie klubu w zakresie rozwoju młodzieży.