Egzamin Luisa Suareza z j. włoskiego był ustawiony! Surowa kara dla profesorów z Perugii

Prokuratura z Perugii rozstrzygnęła dochodzenie w sprawie rzekomych nieprawidłowości w egzaminie, do którego przystąpił Luis Suárez w celu uzyskania włoskiego paszportu. Rektor, dyrektor generalny oraz profesorowie Uniwersytetu w Perugii zostali zawieszeni na 8 miesięcy.

Jak podaje hiszpańska Marca, egzamin Luisa Suareza z języka włoskiego na poziomie B1 został ustawiony! Zaliczenie tego testu było potrzebne Urugwajczykowi w celu uzyskania włoskiego obywatelstwa. Pierwsze informacje o możliwym ustawieniu egzaminu pojawiły się już pod koniec września.

ZOBACZ: ANSA: Luis Suarez znał odpowiedzi na wszystkie pytania jeszcze przed testem

ZOBACZ: Kolejne doniesienia ws. testu Suareza. Miał opisać swoją karierę i… arbuza

Śledztwo ruszyło 22 września, kiedy to prokuratura przystąpiła do przeszukania Uniwersytetu w Perugii. Zabezpieczono wówczas dokumenty, które w następnych tygodniach były dokładnie analizowane. Wynik śledztwa jest jednoznaczny – egzamin był farsą!

https://twitter.com/Filosofiafutbo/status/1334841564363968513

Policja przekazała, że piłkarz miał znać pytania jeszcze przed przystąpieniem do egzaminu. Wyniki końcowy samego egzaminu również został ustalony wcześniej. Jak podaje Marca, w sprawę miał być również zaangażowany Juventus. Według śledczych zarząd włoskiego klubu nawet na najwyższych szczeblach instytucjonalnych interweniował, by przyspieszyć przyznanie włoskiego obywatelstwa dla 33-latniego piłkarza.

https://twitter.com/marca/status/1334823572875915264

Stara Dama faktycznie mogła mieć udział przy ustawianiu egzaminu. Podczas letniego okienka transferowego wiele mówiło się o odejściu Luisa Suareza z Barcelony, a głównym zainteresowanym był Juventus Turyn. Żeby jednak do takiego transferu mogło dojść, Urugwajczyk musiał uzyskać włoskie obywatelstwo. Pomimo prób ustawiania egzaminu 33-latek koniec końców wylądował w Atletico Madryt.

Neymar stawia twarde warunki ws. nowego kontraktu. „Brazylijczyk chce znów zagrać z Messim”

Hiszpańskie Mundo Deportivo przedstawiło nowe doniesienia co do Neymara i jego kontraktu z PSG. Według doniesień prasy, Brazylijczyk postawił ultimatum władzom swojego klubu. Chce by do Paryża sprowadzono Lionela Messiego.

W najbliższych tygodniach możemy spodziewać się wielu doniesień odnośnie przyszłości Leo Messiego. Argentyńczyk chciał odejść z FC Barcelony już latem, jednak kruczek prawny mu to uniemożliwił. Teraz plotki nabierają napędu, ponieważ do końca kontraktu 33-latka zostało nieco ponad pół roku. Przypomnijmy, że wraz z Prawem Bosmana, Messi będzie mógł negocjować swój kontrakt z innym klubem już w styczniu.

Wśród zainteresowanych drużyn wymienia się Manchester City oraz Paris Saint-Germain. Atakujący PSG, Neymar nie ukrywa, że chciałby jeszcze zagrać w jednej drużynie z 33-latkiem.

Jak donoszą media, 28-latek miał posunąć się nawet do postawienia klubowi ultimatum. Według Mundo Deportivo, Brazylijczyk podpisze nowy kontrakt, gdy do Paris Saint-Germain sprowadzony zostanie najlepszy piłkarz Dumy Katalonii.

Neymar i Messi rozmawiają codziennie. Są jak bracia. Brazylijczyk wie, co czuje Leo. Zdaje sobie sprawę, że za miesiąc będzie mógł negocjować z kim zechce.

Brazylijczyk chce znów grać z Messim, poczuć tę samą radość, co kiedyś w Barcelonie. Teraz w PSG bardziej niż kiedykolwiek czuje się liderem. Wie, że drużyna jest uzależniona od niego. Ma ogromną charyzmę.

Umowa brazylijskiego atakującego wygasa po sezonie 2021/2022. W 95 meczach dla PSG zdobył 76 bramek i zaliczył 45 asyst.

https://twitter.com/goal/status/1334803884829642753

Cezary Kucharski przerywa milczenie. „Zarzuty o szantaż to absurd i zamach na logikę”

Konflikt pomiędzy Robertem Lewandowskim a Cezarym Kucharskim wydaje się nie mieć końca. Dziś wywiad z byłym agentem kapitana reprezentacji Polski opublikował portal WP Sportowe Fakty.

Cała sprawa rozpoczęła się w mediach we wrześniu tego roku, gdy niemiecki Der Spiegel opublikował artykuł o sporze na linii Lewandowski-Kucharski. Niemiecki tygodnik już wtedy informował o tym, iż Kucharski złożył przeciw 32-latkowi pozew w sądzie.

W październiku tego roku Cezary Kucharski został zatrzymany przez policję z powodu domniemanego szantażu piłkarza Bayernu. Agent piłkarski miał domagać się od Roberta Lewandowskiego kwoty rzędu 20 milionów euro za „milczenie”. Wspomniane milczenie miało dotyczyć oszustw podatkowych, których miał dopuścić się kapitan reprezentacji Polski.

Zarówno Lewandowski, jak i Kucharski naprzemiennie co kilka tygodni zabierają głos w tej sprawie. Tym razem przyszła kolej na Kucharskiego, który udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty.

Na sam początek prowadzący wywiad Dariusz Tuzimek zapytał 48-latka o słynny „szantaż”. Były agent Lewandowskiego wyraża się w tej sprawie jasno.

– Powtarzam: zarzuty o szantaż to absurd i zamach na logikę. Po pierwsze, ta taśma to jest mały fragment naszych wielogodzinnych rozmów. Po drugie, na pytanie Roberta odpowiedziałem trzykrotnie, żeby przeczytał sobie porozumienie, skoro nie wie, za co są „te pieniądze” – oznajmia 48-latek.

–  Po trzecie, specjalnie dobrane są dwuminutowe wypowiedzi, które mają sugerować w przestrzeni publicznej, że dochodzi do domniemanego szantażu, pomijając, że rozmowy trwały kilka godzin. Publicznie udostępniono tylko mały fragment tej rozmowy, by pasował do tezy. Po czwarte, szantaż nie polega przecież na kryciu kogoś, a kwota 20 mln euro w trakcie naszej rozmowy używana jest w kilku kontekstach – dodaje.

– Po piąte, czy gdybym szantażował Roberta podczas spotkania w Monachium, ten utrzymywałby ze mną kontakt, wysyłał życzenia urodzinowe albo pozwalał na kontynuowanie rozmów między pełnomocnikami? – kończy Kucharski.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wyciekły nagrania rozmowy Lewandowskiego z Kucharskim! „20 mln euro za spokój…”

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Mamy kolejny zapis rozmowy Kucharskiego z Lewandowskim! „Czyli co, teraz grozisz mi?”

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kucharski oficjalnie pozwał Lewandowskiego! „Sprawę zarejestrowano 14 września”

Tuzimek przywołuje fragment opublikowanej rozmowy, gdzie Robert mówi, że Kucharskiemu się nic nie należy. „Zero euro, zero złotych”.

– Tak, bo on przyszedł w jednym celu: żeby mnie nagrać i uprawdopodobnić z góry założoną tezę o szantażu – wyznaje.

Następnie Kucharski został zapytany o kolejny fragment z nagrania słynnej rozmowy. „Tyle jest jakby warty – myślę – twój spokój, nie?”.

– Tak. Obaj chcemy mieć spokój i o tym mówiliśmy podczas spotkania, że chcemy iść do przodu. Naiwnie myślałem, że on poważnie tak mówił. Podpisanie tego porozumienia to był dopiero pierwszy krok do zapewnienia sobie wzajemnego spokoju – przyznał.

Kucharski przyznaje, że on nigdy żadnych rozmów nie nagrywał.

– Oczywiście, że nie. Uważałem, że spotykamy się, żeby rozwiązać problem. Nie jestem pierwszym na świecie człowiekiem, z którym się wspólnik nie rozliczył. To była trudna rozmowa, ale nie było żadnych gróźb, żadnego straszenia, więc nie ma też mowy o szantażu – zaprzecza Kucharski.

Cały wywiad przeczytacie tutaj.

Szalony pomysł syna Diego Maradony! Co na to Leo Messi?

Po śmierci Diego Maradony ludzie ze świata piłki zaczynają się prześcigać w tym, kto ma lepszy sposób na uhonorowanie słynnego Argentyńczyka. Najstarszy syn Diego rzucił pomysł, by zakazać gry w koszulkach z numerem „10” w klubach,  w których grał jego ojciec.

Pomysły na uhonorowanie Diego Maradony

Kilka dni po śmierci byłego reprezentanta Argentyny trener Olympique Marsylia Andre Villas-Boas rzucił pomysł, by zakazać gry z dziesiątką na plecach we wszystkich klubach na świecie. Portugalczyk twierdził, że byłby to najlepszy sposób na oddanie hołdu Diego.

ZOBACZ: Tak Neapol żegna Diego Maradonę [WIDEO]

ZOBACZ: Pele, Lewandowski, Ronaldo, Bolt i inni żegnają Diego Maradonę. Zobacz najciekawsze wpisy

Ciekawa sugestia syna słynnego Argentyńczyka

Z nieco zmienionym pomysłem wyszedł ostatnio najstarszy syn złotego medalisty MŚ z 1986 roku. Zaproponował on, by zakazać gry z numerem 10 we wszystkich klubach, w których grał Argentyńczyk.

– W drużynach, których grał mój ojciec, myślę, że powinno się to wydarzyć. Włączając w to Barcę, nie mam wątpliwości – wyznał w rozmowie z Marcą.

https://twitter.com/Mecze24PL/status/1334502442717884416

Nie da się ukryć, jest to dość kontrowersyjna teza. Tym bardziej że wiemy, kto aktualnie gra z dychą na plecach w Barcelonie. Messi spędził całą swoją dotychczasową karierę w klubie z Katalonii i osiągnął wszystko, co było do zdobycia. Teraz nagle miałby odstąpić strój z uwagi na Diego Maradonę, który spędził w hiszpańskim klubie zaledwie 2 lata?

Piłkarz Lecha przeprosił po meczu. To nie było udane wejście

Dzięki wczorajszej porażce w meczu z Benficą Lecha Poznań definitywnie pożegnał się z szansami na wyjście z grupy. Piłkarze nie zachwycili swoją postawą, a kilku z nich skomentowało porażkę na swoich social mediach.

Sromotna porażka Lecha

Kolejorz swoją drogę do awansu skomplikował zeszłotygodniową porażką ze Standardem Liege. Jeśli jednak piłkarze Lecha chcieli podtrzymać szanse na wyjście z grupy, konieczne było zwycięstwo z Benficą. Wczoraj niespodzianki nie było, a Lech definitywnie zaprzepaścił możliwość wyjścia z grupy Ligi Europy.

Vasyl Kravets przeprasza

Pamiętamy jeszcze, jak przed kilkoma tygodniami Kolejorz ulegał u siebie Benfice 2:4. Mimo że wówczas wynik był niekorzystny, to w grze poznaniaków dało się znaleźć pewne pozytywy. Wczoraj już tak nie było, piłkarze Lecha przegrali z kretesem.

Po meczu Vasyl Kravets zamieścił na swoim story na instagramie przeprosiny. 23-latek wszedł na murawę z ławki rezerwowych w drugiej połowie i, lekko mówiąc, nie odmienił obrazu gry Lecha. – Chciałbym przeprosić za mój występ w dzisiejszym meczu – skomentował Ukrainiec.

https://twitter.com/Laionik/status/1334623526586814471

Reakcja kibiców

Kibice również nie byli zachwyceni postawą 23-letniego obrońcy we wczorajszym spotkaniu. Poniżej najciekawsze tweety.

https://twitter.com/tomekbit/status/1334610868148051971

https://twitter.com/D__Stachowiak/status/1334609530198618112

https://twitter.com/jankiew_lp/status/1334613707977093129

https://twitter.com/KnotKamil/status/1334616358588461058

https://twitter.com/KajekzxxZ/status/1334609418407833600

Sezon Milika uratowany? W grę wchodzi transfer do LaLigi

O odejściu Arkadiusza Milika z Napoli mówi się od bardzo dawna. Było wiele doniesień o przenosinach, lecz żadne z nich się nie udały. Być może tym razem się uda i Polak trafi do LaLiga.

Milik uratuje chociaż połowę sezonu?

Chyba wszyscy znają transferowe story Milika, ale dla pewności je przypomnimy. 26-latek nie przedłużył kontraktu z Napoli, przez co Gattuso nie zgłosił go do żadnych rozgrywek. Polaka obowiązuje kontrakt do końca czerwca 2021 roku, więc postanowił on poszukać sobie nowego klubu, aby nie tracić sezonu. Pojawiło się wiele plotek transferowych z udziałem Milika i na nieszczęście żadna z nich nie okazała się być prawdziwa. Wszystko wskazuje na to, że napastnik nie pogra w tym sezonie, choć…

Jednak LaLiga?

Atletico Madryt również pojawiło się na internetowej liście zaintersowanych Milikiem, lecz podczas letniego okienka do transferu nie doszło. Rojiblancos zmagają się obecnie z brakiem napastników – Costa ma problemy z nogą, a Suarez zachorował na koronawirusa. Dodatkowo AS poinformował, że Hiszpan może niedługo opuścić Madryt, dlatego też pojawił się temat Milika.

I znowu pojawia się „ale”. Według ASa przenosiny Milika na Wanda Metropolitano zależą od Diego Costy. Jeśli Hiszpan odejdzie z Atletico, to transfer Polaka jest bardzo prawdopodobny. 26-latek miał dołączyć do Rojiblancos już latem, jednak klubowa kasa zmniejszyła się przez koronawirusa i nie było środków na zakup Milika. Miejmy nadzieję, że zimą transfer dojdzie do skutku, a Polak zacznie regularnie grać i nie zawiedzie nas na Euro.

Prezes Cracovii atakuje sędziów Ekstraklasy! Twierdzi, że pomagają Legii

Kilka miesięcy temu Komisja Dyscyplinarna ukarała Cracovię za aferę korupcyjną sprzed ponad 15 lat. Sprawa nie do końca jeszcze ucichła, a prezes Pasów próbuje zmienić temat i szuka nowego kozła ofiarnego.

Cracovia ukarana za korupcję

Milion złotych grzywny i minus 5 punktów w sezonie 2020/2021 – taką karę otrzymała Cracovia za korupcję w latach 2003-2004. Klub dobrowolnie poddał się karze, choć niektórzy domagali się degradacji Pasów. Taka kara nie była jednak możliwa, ponieważ PZPN usunął ją z taryfikatora w 2008 roku. Natomiast sędzia piłkarski zamieszany w ustawianie spotkań został skazany na prawie 3 lata więzienia.

„Jeśli nadal będziemy mieli takie sędziowanie, jak w meczu z Legią…”

Janusz Filipiak, prezes zarządu sportowej spółki akcyjnej MKS Cracovia, udzielił wywiadu dla Onetu. Pan profesor chyba zapomniał, że za Pasami nadal ciągnie się widmo nie tak dawnej korupcji albo nieumiejętnie próbował zmienić „bohatera”. W każdym bądź razie prezes Filipiak oskarżył Legię o ustawianie spotkań.

Jeśli nadal będziemy mieli takie sędziowanie, jak w meczu z Legią, to ciężko będzie zdobyć mistrzostwo Polski. Wszyscy stwierdzili, że należał nam się karny, tylko nie sędzia. Jestem bardzo bezpośredni, ale to głos nie tylko mój, ale wielu osób ze środowiska.

Gdyby nie było VAR-u, można by to uznać za błąd. Ale na powtórce było widać zagranie ręką. Skoro nawet pan Przesmycki, szef sędziów, mówi, że karny się należał, to trudno mówić o błędzie. Po co w takim razie jest VAR? No na litość boską! Nie twierdzę, że to było ukartowane, ale jednak mamy czasem do czynienia z grzecznościowym sędziowaniem.

Twierdzi Pan, że Legia jest uprzywilejowana, jeśli chodzi o sędziowanie? – zapytał dziennikarz

Ależ przecież wszyscy to mówią! Nie trzeba powtarzać tego po raz kolejny – odpowiedział mu Filipiak

Mateusz Miga, jeden z dziennikarzy TVP Sport, wygrzebał z czeluści cytat, w którym Janusz Filipiak otwarcie przyznał, że w 2003 roku miał całkowitą władzę w Cracovii. Przypomnijmy, że Pasy w sezonie 2003/2004 próbowały ustawić prawie 20 spotkań! Do tego prezes Cracovii w 2005 roku przyznał, że dwa szybkie awanse były jednym z najłatwiejszych sukcesów jego życiu (cytat za Piłka Nożna).

Trzeba przyznać, że profesor Filipiak ma tupet. Najpierw sam maczał palce w dość nieuczciwym procesie awansu Cracovii, który uszedł mu na sucho, a kilkanaście lat później oskarża Legię o podobne zagrania. Chyba komuś przydałaby się lekcja pokory.

Kilka lat temu grał w Realu Madryt, teraz jest bankrutem. Dramatyczna historia 33-latka

Royston Drenthe, były piłkarz m.in. Realu Madryt, został uznany bankrutem przez sąd w Holandii. Holender w trakcie kariery miał roztrwonić ponad 3 miliony euro.

Royston Drenthe ogłoszony bankrutem

Holender debiutował w holenderskiej Eredivisie w styczniu 2006 roku. Wówczas był uznawany za spory talent, a jego umiejętności i potencjał dostrzegł Real Madryt, który ściągnął Drenthe’a do siebie w 2007 roku za 14 milionów euro. Wówczas taka kwota za transfer 20-latka robiła spore wrażenie.

Nieudana kariera holenderskiego talentu

W późniejszych latach kariera Roystona Drenthe’a nie rozwinęła się tak, jakby tego chciał sam piłkarz. Po zakończonej przygodzie w Realu Madryt Holender próbował swoich sił w takich klubach jak Reading, czy Sparta Rotterdam. W obecnym sezonie występuje w 3-ligowym Kozakken Boys.

Wyrok sądu

Przed kilkoma dniami sąd w Bredzie ogłosił Holendra bankrutem, przez co będzie on posiadał nadzór finansowy.

– Od zawsze byłem pod lupą. Nie znam szczegółów sprawy, ale jeśli jest tak, jak myślę, to nie jest to aż tak poważna kwestia. Na pewno zostanie wyjaśniona – objaśnia piłkarz.

Problemy z agentem

Za swoje problemy finansowe Drenthe obwinia głównie swojego byłego agenta. Holender radzi młodym piłkarzom, by ci uważali na swoich przyszłych menedżerów.

– Wiedziałem, że w Realu zarobię 1,8 miliona euro w pierwszym sezonie, ale nic więcej. To było strasznie słabe, bo później agent kontrolował wszystko – przekonuje 33-latek.

Neymar podgrzewa atmosferę przed transferem Messiego? „To czego chcę dziś najbardziej od piłki, to jeszcze raz zagrać z Leo Messim”

Neymar udzielił wywiadu telewizji ESPN po meczu z Manchesterem United. Brazylijski atakujący Paris Saint-Germain zaskoczył reporterów zdaniem o Leo Messim.

To czego chcę dziś najbardziej od piłki, to jeszcze raz zagrać z Leo Messim, czuć razem z nim radość na boisku. W przyszłym roku, musimy to zrobić – mówił po meczu Neymar.

Jak można zinterpretować słowa Brazylijczyka? Wielu ludzi domyśla się, że chodzi o zaproszenie Messiego do udziału w projekcie PSG. Argentyńczykowi wraz z końcem bieżącego sezonu wygasa kontrakt. Media co jakiś czas podgrzewają temat przenosin 33-latka do Manchesteru City, jednak sam Pep Guardiola wolałby ten pozostał w Katalonii.

Jako kibic Barcelony życzyłbym sobie, by Messi zakończył karierę w tym klubie – mówił szkoleniowiec The Citizens.

Druga strona dopatruje się możliwości powrotu Neymara na Camp Nou. Warto jednak spojrzeć na te opinie z przymrużeniem oka, ponieważ FC Barcelona zmaga się z ogromnymi kłopotami finansowymi. Przyjście Neymara do Katalonii wydaje się być nierealne.

Neymar najprawdopodobniej wypowiedział słowa w formie żartu zdając sobie sprawę z ich wagi. Na kolejne interpretacje i doniesienia pozostaje czekać kolejne tygodnie. Być może władze PSG nawiążą kontakt z Lionelem Messim już w styczniu, by ten dołączył do nich od nowego sezonu.

https://twitter.com/dominikpiechota/status/1334280271965941761

Jakim składem zagra Lech z Benficą? Czekają nas duże zmiany!

Dziś o godzinie 21:00 rozpocznie się mecz Ligi Europy pomiędzy Benficą Lizbona a Lechem Poznań. Ustaliliśmy skład jaki sztab Lecha oddeleguje na mecz z Portugalczykami.

Benfica Lizbona- Lech Poznań, start spotkania o 21:00

Lech Poznań wyleciał do Portugalii na mecz piątej kolejki Ligi Europy, gdzie przyjdzie im się zmierzyć z v-ce mistrzem Portugalii. Jeśli Kolejorz chce zachować szanse na awans, dziś potrzebne będzie zwycięstwo nad Benficą.

Oba zespoły zmierzyły się ze sobą 22 października w meczu pierwszej kolejki grupy „D”. Wówczas byliśmy świadkami niemałych emocji, a potyczkę ostatecznie wygrali rywale Polaków wynikiem 4:2. Pomimo porażki poznaniacy zaprezentowali się całkiem przyzwoicie, a ich występ napawał optymizmem przed kolejnymi starciami.

Skład Lecha na mecz z Benficą

Przeanalizowaliśmy wiele informacji i ułożyliśmy skład, jaki prawdopodobnie dziś wybiegnie na murawę Estadio da Luz. Największe zmiany czekają nas przede wszystkim w ataku, gdzie najprawdopodobniej zabraknie Mikaela Ishaka oraz w środku pola.

Filip Bednarek – Tymoteusz Puchacz, Tomasz Dejewski, Lubomir Satka, Bohdan Butko – Filip Marchwiński, Karlo Muhar, Jan Sykora, Michał Skóraś, Mohammad Awad- Nika Katcharawa

lechpoznan.pl/fot. Przemysław Szyszka

Wisła Kraków płaci kilku trenerom, których nie ma już w klubie. „To jest ponury żart”

Jak powszechnie wiadomo, Wisła Kraków od kilkunastu miesięcy ma ogromne problemy finansowe. Nie ma się co dziwić, skoro klub aktualnie płaci kilku trenerom, którzy już od jakiegoś czasu nie pracują. Taką informację podał na twitterze Michał Trela.

Przed kilkoma dniami Wisła Kraków odsunęła od roli pierwszego trenera Artura Skowronka. W miejsce 38-latka został sprowadzony niemiecki trener Peter Hyballa. Mimo to Biała Gwiazda wciąż musi płacić byłemu trenerowi. Jak się okazuje, takich osób jak Skowronek jest zdecydowanie więcej.

O takim stanie rzeczy poinformował Michał Trela na swoim twitterze, który zacytował prezesa Wisły Kraków – Dawida Błaszczykowskiego. Brat byłego reprezentanta Polski w następujący sposób skomentował sytuację z byłymi trenerami.

– Mamy jeszcze kilku byłych trenerów na liście płac, ale mam nadzieję, że za 2-3 miesiące zostanie nam dwóch-trzech. Maksymalnie czterech.

https://twitter.com/MichalTrelaBlog/status/1334439686622900224

https://twitter.com/MateuszMiga/status/1334442408839426049?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1334443023854432257%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es2_&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.meczyki.pl%2Fnewsy%2Fprezes-wisly-krakow-mamy-kilku-bylych-trenerow-na-liscie-plac-za-3-miesiace-bedzie-ich-maksymalnie-czterech%2F156157-n

Odpowiedź do powyższego tweeta zamieścił również Mateusz Borek. 47-latek skomentował tę sytuację w wymownych słowach – „To jest ponury żart”.

https://twitter.com/BorekMati/status/1334442450446856192

Wisła Kraków po 11 rozegranych kolejkach zajmuje 12. pozycję w ekstraklasie. Nad znajdującym się w strefie spadkowej Podbeskidziem Biała Gwiazda ma zaledwie 1 punkt przewagi. Przeciętna dyspozycja w obecnym sezonie poskutkowała zwolnieniem trenera Skowronka.

Płomienna przemowa Thomasa Rogne. „Benfica robiła przed nami w gacie”

W poniedziałek Kolejorz zdołał wygrać w Gdańsku z Lechią. Klub opublikował w kulisach świetną mowę motywacyjną w wykonaniu kapitana poznańskiego klubu.

Przypomnijmy, że Lech Poznań w ostatnich tygodniach zawodził swoich kibiców. Poznaniacy w trzech meczach z rzędu stracili bramki w końcówkach spotkań, przez co pogorszyli swoją sytuację w lidze i rozgrywkach europejskich. Poniedziałkowy mecz z Lechią zakończył się jednak na korzyść Kolejorza. Oficjalna telewizja klubowa umieściła w kulisach z tego spotkania fantastyczną przemowę kapitana Lecha, Thomasa Rogne.

Jestem dumny z was wszystkich. Zobaczcie, mieliśmy tyle problemów. Był pie**olony koronawirus, nie mogliśmy trenować przez dwa miesiące. Wróciliśmy i graliśmy jak pieprzeni mistrzowie. Byliśmy tak blisko wywalczenia tytułu. Tak blisko awansu do finału Pucharu Polski.

Po dwóch tygodniach wakacji wróciliśmy od razu do gry w el. do Ligi Europy. Nikt nie myślał o możliwości porażki. I wygrywaliśmy, wygrywaliśmy, wygrywaliśmy – kontynuował Norweg.

Wywalczyliśmy awans do fazy grupowej. To było coś niesamowitego, prawda? Później mieliśmy mecz z Benficą. Wszyscy mówili, że nie mamy żadnych szans, że przegramy cztery czy pięć do zera.

I co? Przyjechali do nas Vertonghen z Otamendim i mieli gacie pełne ze strachu. Zawodnicy z przeszłością w Premier League prawie narobili pod siebie grając z polskim zespołem. To było coś panowie!

Teraz mamy trzy mecze bez wygranej, ale w każdym z nich graliśmy dobrze. Spisywaliśmy się rewelacyjnie przez 89 minut i 55 sekund. To, co musimy poprawić to te pięć pieprzonych ostatnich sekund.

Musimy znów uwierzyć w to, że jesteśmy naprawdę dobrym zespołem i wszystko będzie dobrze. Obiecuję wam to. Jazda!

Lech Poznań ostatecznie wygrał w Gdańsku po bramce w 84. minucie spotkania. Kolejorz zajmuje obecnie dziewiąte miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Przemowa Thomasa Rogne rozpoczyna się w 3 minucie i 45 sekundzie poniższych kulisów:

Zobacz również: Lech Poznań. Czas ustalić priorytety

Z Arsenalu do Wisły? Ciekawy kandydat na dyrektora sportowego Białej Gwiazdy

Tomasz Piaseczny to wieloletni skaut Arsenalu, który obecnie wzbudza zainteresowanie kilku klubów z Ekstraklasy. Jak donosi Tomasz Włodarczyk z meczyki.pl wśród tych zespołów znajduje się również Wisła Kraków. Piaseczny miałby zostać dyrektorem sportowym Białej Gwiazdy.

Bogate doświadczenia

Skaut zaczynał swoją przygodę w tym zawodzie w Legii Warszawa, z której trafił do West Bromwich Albion. W 2014 roku zaliczył awans, bo trafił do jednego z największych klubów świata – Arsenalu. Swoją dobrą pozycją uniknął zwolnienia w trakcie finansowych cięć. Teraz zapowiada się jednak na kolejny rozdział w karierze Piasecznego.

Wisła zatrudni dyrektora sportowego?

Według naszych informacji, jest na celowniku kilku klubów PKO Ekstraklasy. Kilka miesięcy temu prowadził rozmowy z Wisłą Kraków. Były one już bardzo zaawansowane – wydawało się, że jest blisko porozumienia – ale ostatecznie strony go nie osiągnęły. Jak słyszymy w naszych krakowskich źródłach, temat wciąż nie do końca umarł, ale brakuje konkretów – doprowadzenia tematu do końca, decyzji i podpisów – pisze Włodarczyk.

Zmiany w pionie sportowym

Władze Wisły Kraków zdały sobie sprawę, że źle funkcjonujący pion sportowy generuje wiele błędów. Działacze Białej Gwiazdy postanowili przebudować ten element klubu. Z ekipy z Reymonta zwolniono Artura Skowronka, którego zastąpił Peter Hyballa. Teraz władze krakowskiego klubu skupiają się na zatrudnieniu dyrektora sportowego, by zbudować fundamenty.

Nie tylko Wisła jest zainteresowana Piasecznym

Jak donosi Tomasz Włodarczyk z meczyki.pl, Wiślacy chcą dopiąć ten temat jeszcze przed derbami Krakowa. Według informacji dziennikarza, inne kluby z Ekstraklasy również mają chrapkę na Piasecznego. Władze polskich klubów zorientowały się, że wieloletni skaut jest gotowy na podjęcie próby bycia dyrektorem sportowym.

Wraca temat przenosin Milika do hegemona. „Szukają czwartego napastnika do kadry”

Według najnowszych doniesień włoskiej gazety Tuttosport, Arkadiusz Milik w styczniu po raz kolejny znajdzie się na celowniku Juventusu. Polak będzie miał jednak konkurenta w postaci Oliviera Giroud.

Arkadiusz Milik w sezonie 2020/2021 nie zagrał ani minuty w oficjalnym spotkaniu Napoli. Wszystko za sprawą braku porozumienia odnośnie kontraktu Polaka. Wszystko wskazywało na to, że napastnik opuści Neapol już latem, jednak na ostatniej prostej transfer do Fiorentiny poległ w gruzach. Wcześniej wiele klubów było zainteresowane byłym atakującym Ajaxu.

Tuttosport donosi, że Juventus może ponownie zwrócić się do Milika już w styczniu. Przypomnijmy, że Polakowi wraz z końcem czerwca 2021 roku wygasa umowa. Na tej zasadzie, Stara Dama będzie mogła zakontraktować 26-latka już w zimowym oknie transferowym, by ten dołączył do klubu latem. Mistrzowie Włoch mogą również zapłacić za transfer odpowiednią kwotę. Wtedy Milik przejdzie do ekipy z Turynu w styczniu.

Okoliczności związane z kończącym się kontraktem mogą powodować zaniżenie kwoty transferu Polaka. Nie zapominajmy jednak, że prezes Napoli Aurelio de Lauretiis rządzi twardą ręką i zapewne nie pozwoli na transfer Milika do głównego rywala za grosze.

Fabio Paratici, dyrektor sportowy mistrza Włoch, szuka czwartego napastnika do kadry – pisze Tuttosport.

Stara Dama chciałaby mieć u siebie kogoś, kto będzie zmiennikiem, Cristiano Ronaldo, Paulo Dybali oraz Alvaro Moraty. Wśród kandydatów na to stanowisko znajduje się Arkadiusz Milik i Olivier Giroud. Obu zawodnikom kończy się kontrakt.

 Giroud pobierałby od Juve około czterech milionów euro za sezon. Milik więcej o 500 tysięcy euro – informują włoscy dziennikarze.

Francuz w bieżącym sezonie zagrał w 10 spotkaniach, w których zdobył 6 bramek.

I co z tymi zmianami w sztabie? Łukasz Piszczek komentuje sytuację

We wtorek Tomasz Włodarczyk poinformował, że Łukasz Piszczek dołączy do sztabu reprezentacji Polski. Okazało się, że sprawa nie jest do końca przesądzona, a były reprezentant biało-czerwonych postanowił odnieść się do całej sytuacji.

Brzęczek szkoleniowcem przynajmniej na Euro

Po dość słabym listopadowym zgrupowaniu wielu Polaków domagało się zwolnienia Jerzego Brzęczka z funkcji selekcjonera kadry. Ostatecznie 49-latek pozostał na swoim stanowisku, a w zamian za to dojdzie do małych zmian w jego sztabie. Do kadry dołączy kilku nowych analityków i może Łukasz Piszczek.

ZOBACZ: Łukasz Piszczek wróci do kadry? „Nie wykluczam, że Jerzy Brzęczek dowoła go do sztabu”

Łukasz Piszczek dołączy do sztabu?

Wczoraj powołując się na Tomasza Włodarczyka poinformowaliśmy, że Łukasz Piszczek dołączy do sztabu reprezentacji Polski. Były reprezentant Polski miał doradzać selekcjonerowi i pracować z obrońcami. Defensor BVB miał być współpracownikiem Brzęczka, z którym kadrowicze będą chcieli rozmawiać, ponieważ z poprzednimi jakoś nie było naszym reprezentantom po drodze.

Okazuje się, że Łukasz Piszczek nie podjął jeszcze żadnych decyzji. Były reprezentant Polski nie przeprowadził jeszcze żadnej poważnej rozmowy na temat dołączenia do sztabu, a do tego sam nie wie, co będzie robić po zakończeniu piłkarskiej kariery.

Na poważnie z nikim o tym jeszcze nie rozmawiałem, więc trudno mi się do sprawy odnieść. Cały czas gram w piłkę i na tym się koncentruję. Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji, czy po zakończeniu gry będę chciał pracować jako trener – skomentował całą sytuację Łukasz Piszczek