Upokorzenia Arsenalu ciąg dalszy. Były piłkarz „Kanonierów” drwi z Granita Xhaki

Arsenal w niedzielny wieczór podtrzymał swoją dramatyczną formę. „Kanonierzy” ulegli na własnym boisku Burnley 0:1 po samobójczym trafieniu Pierre’a-Emericka Aubameyanga. Piłkarze Mikela Artety zajmują dopiero 15. miejsce w tabeli z pięciopunktową przewagą nad Fulham, będącym w strefie spadkowej.

Przełamanie Gabończyka (tak jakby)

Były napastnik Borussii Dortmund strzelił w końcu gola od 1. listopada, ale… pomylił strony. Dokładnie tak, „Auba” w 73. minucie idealnie wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i zapakował gola do własnej bramki.

Filmik z tej kuriozalnej sytuacji możecie zobaczyć poniżej:

https://twitter.com/LDNFootbalI/status/1338223948648108033

Xhaka uznał, że czas do domu

Kiedy Arsenal zdawał się przeważać, stwarzać coraz więcej sytuacji bramkowych i powoli dominować boisko, Granit Xhaka uznał, że odechciało mu się grać. Szwajcar zatem, żeby szybko opuścić plac gry, postanowił niemal pobić jednego z rywali.

28-latek szarpał piłkarza Burnley za koszulkę, a następnie złapał go za szyję. Sędzia nie widział dokładnie zajścia, więc obejrzał je na monitorze VAR-u i wtedy wszystko było jasne. Arsenal od 58. minuty grał w „10”.

Oto wideo z tej sytuacji:

https://twitter.com/Suraj007Md/status/1338222487067193344

Jakby upokorzeń było mało…

Emmanuel Frimpong to Anglik ghańskiego pochodzenia, który w 2019 roku zakończył karierę mając zaledwie 27 lat. Zawodnik zmagał się z problemami z kolanem, które wykluczały go z gry coraz częściej.
Były piłkarz między innymi Arsenalu przypomniał o sobie w trakcie meczu, drwiąc z głupiego zachowania pomocnika „Kanonierów”.

„Sprzedajcie Xhakę i weźcie mnie za darmo” – napisał na Twitterze.

Wpis został pozytywnie przyjęty przez kibiców. Jeden z nich odpisał mu nawet:

„wystarczy, że nie będzie chwytać ludzi za szyję i już będzie lepszy”.

Jak widać, z Arsenalu drwią już nawet jego byli piłkarze.

Krychowiak szaleje na Facebooku! Najlepsze riposty Polaka

Social media stanowią w dzisiejszych czasach potężną gałąź komunikacyjną i informacyjną. Służą do utrzymywania kontaktów, poznawaniu nowych ludzi, ale też można dzięki nim zarabiać czy budować swoją popularność. Chyba nikt nie wyobraża sobie celebryty, który nie ma konta na Instagramie czy Facebooku. Nie masz konta w social mediach? Nie istniejesz w XXI wieku. 

Piłkarze nie stanowią w tym przypadku wyjątku. Leo Messi czy Cristiano Ronaldo mają swoje konta w serwisach społecznościowych, a Robert Lewandowski próbuje nawet sił na Tik Toku. To aktualnie normalna sytuacja, jeśli chce się utrzymywać w miarę realny kontakt ze swoimi fanami.

Ostatnio głośno zrobiło się o Grzegorzu Krychowiaku, który postanowił odpowiedzieć na komentarze obserwatorów jego facebookowego konta. Zobaczcie najlepsze odpowiedzi, które udało nam się wyłapać.

Na początek rymowanka

Brak opisu.

#ŁączyNasPiłka

Brak opisu.

Gdyby…

Brak opisu.

Szczęsnemu też się dostało

Brak opisu.

Przy okazji można nauczyć się nieco języka polskiego

Brak opisu.

Ok, krytyka przyjęta

Brak opisu.

I jeszcze raz, ok

Brak opisu.

Czasami lepiej odpuścić…

Brak opisu.

Czyli już nie będzie dobrych meczów?

Brak opisu.

Pogadali…

Brak opisu.

No skoro nazwisko się zgadza, to co może pójść nie tak?

Brak opisu.

Piłkarze Barcelony obrażeni na Messiego? Nagranie nie zostawia złudzeń [WIDEO]

Sytuacja w FC Barcelonie jest ciężka. Klub zaliczył fatalny start sezonu i po 10 kolejkach ma raptem 14 punktów, zajmując dopiero 9. miejsce w tabeli La Liga. Do liderującego Atletico Madryt tracą już 12 „oczek”. Jakby tego było mało, największa gwiazda Katalończyków zdaje się być myślami w zupełnie innym miejscu.

BARCELONA WYGRA Z LEVANTE? OBSTAW W BETFAN

Z KODEM „ESATROLLS” ZAKŁAD 600ZŁ BEZ RYZYKA!

Miało go tu nie być

Letnia saga transferowa z udziałem Leo Messiego zbiera żniwa do dzisiaj. Argentyńczyk publicznie przyznał, że chciał odejść z klubu, a zatrzymała go jedynie dymisja Josepa Bartomeu. Atmosfera wokół 6-krotnego zdobywcy Złotej Piłki jest jednak bardzo gęsta.

Farsa związana transferem mocno odbiła się na jego relacjach z kolegami z zespołu. Kapitan Blaugrany zdaje się nie mieć już takiego pogłosu w szatni, jak dawniej, a brak Luisa Suareza, który przywdział barwy Rojiblancos, odbija się na samopoczuciu Messiego. Urugwajczyk był bowiem jego dobrym przyjacielem.

Messi jako karta przetargowa! Tak kandydat na prezydenta klubu chce zapewnić sobie poparcie.

Odizolowanie

„Mundo Deportivo” twierdzi, że inni piłkarze „Dumy Katalonii” poczuli się mocno niedocenieni przez kapitana. 33-latek miał ich zdenerwować wywiadem udzielonym we wrześniu, kiedy to ostro skrytykował zarząd klubu i jego politykę transferową.

Kiepską sytuację skrzydłowego przedstawia nagranie z treningu, które zostało opublikowane pod koniec listopada. Piłkarz wygląda na nim na osamotnionego i zupełnie niezainteresowanego zajęciami.

Zobaczcie sami:

https://twitter.com/MessiScored/status/1330910398829244420

We wtorek FC Barcelona przegrała 0:3 z Juventusem na Camp Nou w Lidze Mistrzów. Był to jednocześnie pierwszy pojedynek Cristiano Ronaldo z Leo Messim od maja 2018 roku. Mecz dobitnie pokazał, że Argentyńczyk gra za jedenastu. Wszystkie 7 strzałów, jakie oddała Blaugrana, należały do jej kapitana.

Włoski trener komplementuje Piotra Zielińskiego. „To jeden z najlepszych pomocników w Europie”

Były szkoleniowiec Piotra Zielińskiego z Udinese, Francesco Guidolin jest zachwycony polskim pomocnikiem. Włoski trener skomplementował reprezentanta Polski w wywiadzie dla WP Sportowe Fakty. 65-latek stwierdził na łamach wspomnianego źródła, iż Zieliński nadaje się do gry w największych klubach na świecie.

Zieliński jest bez żadnych wątpliwości jednym z najlepszych pomocników w Europie – ocenił trener.

Guidolin wspomina początki Polaka w jego drużynie.

Przypomnijmy, że  „Zielu” przeniósł się z Zagłębia Lubin do Udinese w wieku 17 lat. Po kilku tygodniach w Italii zaproszono go na trening z pierwszą drużyną.

Oniemiałem, gdy zobaczyłem co on potrafi. Lewa, prawa noga, przede wszystkim technika, to poruszanie się. Po tych zajęciach wiedziałem już, że mamy w klubie skarb – zdradza Włoch na łamach WP Sportowe Fakty.

Czas na zmianę otoczenia?

Były trener Piotra Zielińskiego stwierdza, że 26-latek powinien występować na pozycji numer „10”. Guidolin widziałby Polaka w zdecydowanie lepszym klubie niż Napoli.

Widzę go w którymś z gigantów światowej piłki. Liverpool, Tottenham, Bayern Monachium… Ten chłopak wszędzie dałby sobie radę.

Bilans Piotra Zielińskiego w sezonie 2020/2021 to 11 spotkań, 2 bramki oraz 3 asysty.

Petr Cech wróci na boisko! Bramkarz ponownie stanie między słupkami Chelsea

Petr Cech wróci między słupki The Blues! Jak podaje The Athletic golkiper wystąpi w poniedziałkowym meczu z drużyną rezerw przeciwko Tottenhamowi.

Petr Cech zakończył karierę?

Czeski bramkarz zakończył piłkarską karierę po sezonie 2018/2019. Jego ostatnim spotkaniem był finał Ligi Europy w barwach Arsenalu przeciwko Chelsea. Golkiper wrócił do The Blues, gdzie pełni funkcję dyrektora technicznego. W październiku okazało się również, że Cech może stanąć między słupkami w oficjalnym meczu! 38-latek został zgłoszony do rozgrywek jako opcja awaryjna, gdyby zespół miał problem z zakażeniami koronawirusem.

Petr Cech regularnie trenuje, a kilka tygodni temu zdradził, że jest w dobrej dyspozycji. 38-latek będzie mógł sprawdzić swoją formę w drużynie rezerw przeciwko Tottenhamowi. Podstawowy bramkarz Chelsea w tym rozgrywkach, Lucas Bergstrom, rozegrał całe sobotnie spotkanie, a klub chce dać mu odpocząć. Drugi golkiper, Karol Ziger, przebywa obecnie w bańce, a The Blues nie chcą, żeby ją opuszczał.

Petr Cech proponuje nowe rozwiązanie po rzucie karnym Fabiańskiego. „ Nie mogę tego pojąć”

Sytuacja z powtórzonym rzutem karnym podczas piątkowego meczu Leeds United z West Hamem budzi niemałe kontrowersje. Na ten drażliwy temat wypowiedział się między innymi Petr Cech.

Polski pojedynek

Popularne „Pawie” dobrze weszły w spotkanie z ekipą z Londynu. Już w 4. minucie został dla nich podyktowany rzut karny. Spowodował go Łukasz Fabiański, który sfaulował Patricka Bamforda, gdy Anglik znalazł się w sytuacji „sam na sam” z polskim bramkarzem.

„Fabian” od razu zobaczył żółtą kartkę, a sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Mateusz Klich, którego słaby strzał obronił goalkeeper „Młotów”. Analiza VAR wskazała jednak, że 35-latek nie dotykał stopą linii bramkowej, przez co stały fragment musiał zostać powtórzony.

Klich nie zmarnował drugiej szansy. Pomocnik zmienił róg i precyzyjnie umieścił piłkę w siatce, mimo że Fabiański wyczuł jego intencje. Decyzja arbitra wywołała natomiast spore zamieszanie.

Kontrowersyjna decyzja

Sprawa z powtórzeniem karnego odbiła się dużym echem w Anglii. Na ten temat wypowiedział się legendarny bramkarz Chelsea, Petr Cech. 38-latek zabrał głos na swoim Instagramie.

„Jak bramkarz ma bronić bramki o wymiarach 732 x 244 cm, bez poruszania nogami, podczas gdy piłkarze uderzają z 11 metrów z przeciętną prędkością na poziomie 122 km/h, przez co piłka przekracza linię bramkową w 0,35 sekundy?” – zapytał Czech.

„Nie mogę tego pojąć. Łatwo krytykować, nie dając żadnego rozwiązania, dlatego daję rozwiązanie: czy sędzia mógłby narysować sprayem drugą linię ok. 1,2 m od linii bramkowej? Wtedy bramkarz musiałby bronić karnego, znajdując się w tej strefie” – Zakończył.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Petr Cech (@petrcech)

Ostatecznie ekipie Marcelo Bielsy powtórzony karny nie przyniósł końcowego sukcesu. Jeszcze w pierwszej połowie spotkania gola na remis zdobył Tomas Soucek. Na 10 minut przed końcem meczu, na prowadzenie „Młoty” wyprowadził Angelo Ogbonna.

Demba Ba zdradził, co wydarzyło się w szatni Besaksehiru. „Nie, nie wychodzę!”

Nie ustają dyskusje po wtorkowym meczu Ligi Mistrzów pomiędzy PSG a Besaksehirem. Milczenie przerwał Dembę Ba, który w jednym wywiadów zdradził, co wydarzyło się w szatni tureckiej drużyny.

„Nie” dla rasizmu

Wtorkowe spotkanie PSG-Besaksehir zostało przerwane już w 15. minucie. Jeden z arbitrów miał powiedzieć o asystencie trenera gości per „negru” (z rumuńskiego „czarny”), co oburzyło turecką drużynę. Oba zespoły w ramach solidarności z Pierrem Webo opuściły boisko, a mecz dokończono następnego dnia z inną obsadą sędziowską.

ZOBACZ: Dziennikarz przeanalizował rozmowy z Paryża! Kto tak naprawdę jest winny?

„Nie, nie wychodzę!”

Demba Ba we wtorek był jednym z najbardziej protestujących zawodników. Francuz w rozmowie z BeiN Sport zdradził, co wydarzyło się w szatni Besaksehiru po zejściu drużyny z boiska.

Rozpoczęło się od mojego przemówienia do wszystkich kolegów. Potem niektórzy zaczęli mówić podniesionym głosem: „Albo wszyscy wyjdziemy, albo nikt z nas nie wyjdzie na murawę”. Byłem zaskoczony reakcją niektórych zawodników, a szczególnie Enzo Crivellego. Powiedziałem mu: „Enzo, jeśli wszyscy wychodzą na boisko, to ty również. Masz 25 lat, wychodzisz”. Gdybyście słyszeli, jak głośno zaczął na mnie krzyczeć: „Nie, nie wychodzę!”. To są rzeczy, które trzeba wykorzenić z boisk piłkarskich. Jeśli dzisiaj nic z tym nie zrobimy, to będzie bez zmian. Postanowił nie grać dalej, a w jego ślady poszedł cały zespół. Wszyscy postanowiliśmy, że nie wybiegniemy ponownie na murawę i zagramy następnego dnia – zdradził Dembę Ba

Obserwują nas miliony ludzi i musimy dać przykład. Wykonaliśmy gest, decydując się razem z drugą drużyną, aby nie grać. Czwarty sędzia powinien zostać ukarany, aby dać przykład wszystkim, w tym naszym dzieciom, i aby mógł się zmienić. Najmądrzej było przestać grać. Postaramy się dać jeszcze więcej przykładów w przyszłości – powiedział w wywiadzie dla RMC Sport piłkarz PSG, Marco Verratti

Stary, ale jary! Pomimo 39 lat na karku Zlatan wciąż zamiata ligę włoską. Kiedy Szwed zakończy karierę?

3 października Zlatan Ibrahimović skończył 39 lat. Większość piłkarzy w tym wieku przebywa już na emeryturze, jednak nie w przypadku Szweda! –Nie mam zamiaru kończyć kariery – mówi Zlatan w wywiadzie dla BBC.

Gdy w 2018 roku Ibrahimović przechodził do amerykańskiego LA Galaxy, niemal wszyscy sądzili, że jego kariera piłkarska powoli dobiega końca. Tym większy był szok, gdy po ponad półtora roku w MLS Zlatanem ponownie zainteresował się AC Milan. Taki ruch okazał się strzałem w dziesiątkę dla obu stron.

Kiedy Zlatan zakończy karierę?

Na początku stycznia 2020 roku Zlatan Ibrahimović po raz drugi w karierze podpisał kontrakt z Rossoneri. Szwed miał co najwyżej podnieść rywalizację na pozycji napastnika, jednak po odejściu Krzysztofa Piątka do Herthy Berlin Ibra stał się gwiazdą swojego zespołu. Podczas samej wiosny ubiegłego sezonu 38-letni wówczas piłkarz zagrał w 18 meczach Serie A, w których zdobył 10 goli. Jak na 38-letniego piłkarza wynik niezwykle okazały.

Nie mam zamiaru kończyć kariery. Wystarczy, że zachowam obecną kondycję fizyczną, a reszta przyjdzie sama. To dla mnie o tyle fascynująca przygoda, że za drugim razem przyszedłem do Milanu będącego w zupełnie innym położeniu. Nie byliśmy faworytem do tytułu, ale możemy go wygrać. To wyzwanie nieprawdopodobnie mnie napędza. Będę kontynuował karierę, dopóki nie będę mógł robić tych rzeczy, które robię – wyznał Zlatan w rozmowie z BBC

 Biegam mniej, nie ruszam się tyle, co wcześniej. Teraz biegam jednak bardziej inteligentnie. W lidze włoskiej gra się napastnikom niezwykle trudno, bo filozofia włoska polega na tym, by nie tracić goli. Trzeba więc sprytem i inteligencją oszukiwać obrońców – dodał.

Znakomita forma Szweda oraz Milanu

Obecny sezon wcale nie jest dla niego gorszy, a wręcz należy stwierdzić, że jest zdecydowanie lepszy. Szwed opuścił dwa ostatnie spotkania ligowe z powodu problemów mięśniowych, lecz nie przeszkodziło mu to w strzeleniu dziesięciu bramek w Serie A w zaledwie sześciu meczach, co daje mu oczywiście fotel lidera w klasyfikacji strzelców. Warto zaznaczyć, że wraz z powrotem Szweda poprawie uległa również gra zespołu. W obecnym sezonie ligowym nie zaznali jeszcze goryczy porażki i obecnie zajmują pierwsze miejsce z kilkupunktową przewagą nad kolejnymi drużynami.

– Jesteśmy w niewiarygodnej formie – radzimy sobie świetnie! Jednak musimy pamiętać, że wciąż nic jeszcze nie wygraliśmy – podsumowuje.

fot. BBC

Michniewicz, jak Bielsa. Trener Legii podał skład na mecz z Wisłą podczas konferencji

W ostatnich dniach głośno było o zachowaniu Marcelo Bielsy, który podczas konferencji prasowej, podał skład wyjściowej „jedenastki” Leeds United na mecz z West Hamem. Czesław Michniewicz postanowił dotrzymać kroku Argentyńczykowi i zrobił… dokładnie to samo.

Nie przyniosło to szczęścia

9. grudnia trener beniaminka Premier League został zapytany o skład na mecz z „Młotami”. Bez owijania w bawełnę postanowił zdradzić nazwiska piłkarzy, którzy od pierwszych minut zagrają w piątkowym starciu.

Zobacz, jak Bielsa zaskakuje dziennikarzy. Podał cały skład na West Ham.

Ostatecznie nie wyszło to „Pawiom” na dobre. Spotkanie z londyńską ekipą zakończyło się porażką 1:2. Mimo że już w 6. minucie gola dla gospodarzy zdobył Mateusz Klich, wykorzystując powtórzony rzut karny (podyktowany przez złe ustawienie Łukasza Fabiańskiego), ostatecznie nie udało się utrzymać korzystnego wyniku.

Michniewicz pozazdrościł

Na spotkaniu z dziennikarzami poprzedzającym starcie z Wisłą niemal od razu padło pytanie nawiązujące do szkoleniowca beniaminka Premier League. Trener Legii ekspresowo udzielił odpowiedzi:

„Czy odważyłbym się na podanie wyjściowej „jedenastki” na konferencji przedmeczowej – tak, jak ostatnio Marcelo Bielsa? My nie mamy z tym problemu. Na dziś, zawsze mówię zawodnikom: do obiadu grasz, zobaczymy co będzie po obiedzie” – zaczął Michniewicz.

„Na dziś skład na sobotni mecz wyglądałby następująco: w bramce Boruc, od prawej Juranović, Wieteska, Jędrzejczyk, Mladenović. Dwójka środkowych pomocników: Martins, Slisz. Z prawej strony Wszołek, z lewej – Luquinhas. Przed nimi Valencia, i z przodu Tomas Pekhart” – Zdradził.

Czy skończy się tak samo?

Podanie składu przed meczem nie wyszło Bielsie na dobre, więc pytanie, jak skończy się to dla ekipy mistrza Polski. Mecz Legii z Wisłą już w sobotę o godzinie 20.00.
Warto odnotować, że będzie to drugie spotkanie Petera Hyballi, jako trenera „Białej Gwiazdy”. Wcześniej Niemcowi udało się zremisować w derbach Krakowa z Cracovią 1:1.

Legia z dorobkiem 26 punktów zajmuje obecnie pozycję lidera Ekstraklasy. Wisła znajduje się dopiero na 13. miejscu z (raptem) jedenastoma „oczkami”.

Były mistrz świata zagra w Ekstraklasie? Wisła Kraków szuka wzmocnień

Według niemieckiego Riviersport do Wisły Kraków może dołączyć Kevin Grosskreutz. Były mistrz świata jest obecnie bez pracy, a Biała Gwiazda przeżywa trudne chwile w Ekstraklasie.

Kto ma chrapkę na Grosskreutza?

Niemiec od początku października jest bezrobotny. 32-latek rozstał się z KFC Uerdingen w dość nieprzyjemnych okolicznościach. Cała sprawa zakończyła się w sądzie, a Grosskreutz domaga się od swojego byłego pracodawcy 500 tysięcy euro.

W listopadowym wywiadzie Kevin Grosskreutz zdradził, że bierze pod uwagę zakończenie zawodowej kariery i granie na szczeblu amatorskim. W mediach pojawiły się nawet nazwy klubów, które byłby zainteresowane pozyskaniem Niemca – ASC 09 Dortmund i TuS Boewinghausen.

Z informacji Riviersport wynika, że 32-latek nie otrzymał ofert z żadnego poważnego niemieckiego klubu. Gazeta uważa jednak, że Wisła Kraków chętnie sprowadziłaby Grosskreutza do siebie. Co ciekawe, współwłaścicielem i piłkarzem Białej Gwiazdy jest Kuba Błaszczykowski, który przez kilka lat grał z byłym mistrzem świata w Borussi Dortmund.

To właśnie w barwach BVB Grosskreutz 2 razy wygrał Bundesligę i zagrał w finale Ligi Mistrzów. Dzięki dobrym występom w Borussi 32-latek załapał się do reprezentacji Niemiec, z którą w 2014 roku wywalczył mistrzostwo świata. Grosskreutz reprezentował również barwy Galatasaray, Stuttgartem czy Darmstadt. Niemiec obecnie jest bezrobotny, a decyzję o swojej przyszłości podejmie do 20 stycznia.

Neymar odpowiada na brak nominacji do FIFA The Best. „Teraz będę zajmował się grami”

Ogłoszono finałową trójkę plebiscytu FIFA The Best. Nie uwzględniono w niej Neymara, z czym Brazylijczyk nie może się pogodzić. Piłkarza Paris Saint-Germain zabrakło również przy nominacjach do najlepszej jedenastki.

O tytuł najlepszego piłkarza świata 2020 roku powalczą Leo Messi, Cristiano Ronaldo i Robert Lewandowski. O rezultacie przekonamy się 17 grudnia.

Brazylijczyk pominięty

Po ogłoszeniu wspomnianej trójki, głos zabrał Neymar. Brazylijczyk nie znalazł się także w nominacjach 11 piłkarzy gdzie zobaczymy: Thiago Alcantarę, Kevina De Bruyne, Roberta Lewandowskiego, Sadio Mane, Kyliana Mbappe, Lionela Messiego, Sergio Ramosa, Cristiano Ronaldo, Mohameda Salaha oraz Virgila van Dijka.

Neymar nie wytrzymał

Atakujący PSG skomentował całe zajście na swoim Twitterze.

Ponieważ w tenisie nie radziłem sobie, to przerzucam się na koszykówkę.

Już rzuciłem koszykówkę. Teraz będę zajmował się grami – dodał w kolejnym wpisie.

Wsparcie rodziny

Całe zamieszanie skomentował również ojciec Neymara, który na swoim Instagramie napisał:

Dla nas zawsze będziesz najlepszy w mistrzostwach, klubach i wśród najlepszych piłkarzy na świecie.

W bieżącym sezonie Brazylijczyk zagrał w jedenastu spotkaniach, w których zdobył 9 bramek oraz zanotował 5 asyst.

Prezes Wolfsbergera dotrzymał słowa. Oto, co musiał zrobić po wyjściu z grupy LE

Wolfsberger AC jest jedną z rewelacji tegorocznych rozgrywek Ligi Europy. Trzecia drużyna zeszłego sezonu ligi austriackiej sprawiła nie lada niespodziankę i zakończyła fazę grupową na 2. miejscu za Dinamo Zagrzeb, wygrywając w ostatniej kolejce z Feyenoordem 1:0. 

Pieniądze nie grają

„Wilki” przegrały jedynie dwa mecze z mistrzem Chorwacji, który nie odniósł ani jednej porażki w grupie. Po drodze Austriacy zdołali pokonać dwukrotnie Feyenoord oraz wygrać i zremisował z CSKA Moskwa. Jeśli spojrzymy na wyceny kadr całej czwórki, dojdziemy do prostego wniosku — pieniądze nie grają.

Kadrę rosyjskiego klubu wycenia się na 138 mln euro (ostatnie miejsce!) natomiast Feyenoordu na prawie 105 mln. Skład Dinamo Zagrzeb wart jest w granicach 75 mln, natomiast Wolfsberger wyceniono na… 13,75 mln!
Tym bardziej należą im się gratulacje.

Prezes chyba sam nie wierzył

Pan Dietmar Riegler, „głowa” klubu z austriackiej Bundesligi chyba do końca nie ufał swoim piłkarzom. Założył się on bowiem, że jeśli „Wilki” wyjdą ze swojej grupy LE to… Zgoli włosy! Cóż, zakład to zakład, Wolfsberger z grupy wyszedł więc słowa trzeba dotrzymać. Tak też się stało, a zdjęcie z tego zajścia możecie zobaczyć poniżej.

Źródła zdjęć: Sky Sport Austria

Kandydat na prezydenta FC Barcelony jasno o Messim: „Jego miejsce jest na Camp Nou”

Pozostanie lub odejście Messiego z Barcelony jest od kilku miesięcy najgłośniejszym tematem w Katalonii. Pikanterii dodają mu wybory na nowego prezydenta FC Barcelony. Victor Font, jeden z kandydatów, otwarcie przyznaje, że z nim za sterami Argentyńczyk nie opuści Camp Nou.

Niekończąca się saga

W sprawie transferu Messiego w ostatnim czasie pojawiło się mnóstwo plotek, domysłów i newsów, niemających nic wspólnego z prawdą. Już pół roku temu otwarcie mówiono o konflikcie z Bartomeu, jednak ostatecznie udało się załagodzić sytuację, a 33-latek postanowił nie opuszczać klubu. W powietrzu czuć jednak było, że nie wszystko jest takie kolorowe, a skrzydłowy przy najbliższej okazji wolałby odejść.

Trwające kampanie wyborcze spowodowały, że kolejni kandydaci przekrzykują się w obietnicach i ogłaszają nowe pomysły, które mają zapewnić im poparcie kibiców.

Pizza i tatuaż dla każdego. Tak kandydat na prezydenta zbiera poparcie.

Messi jako karta przetargowa

Victor Font postanowił nie bawić się w półśrodki. Działacz zapewnia kibiców, że jest w stanie przekonać Messiego do pozostania w klubie. Czuje, że może tego dokonać dzięki własnemu projektowi i atutom sportowym.

„Jestem przekonany, że dzięki stworzeniu ekscytującego i długoterminowego projektu, Messiego uda się przekonać do pozostania i skończenia kariery w Barcelonie. Przekonamy go do tego atutami sportowymi. To najlepszy zawodnik w historii sportu, nasz kapitan i jego miejsce jest na Camp Nou” – wyznał Font.

Nie ma dużo czasu

48-latkowi nie zostało za dużo czasu. Na początku czerwca kontrakt skrzydłowego z klubem wygasa. Oznacza to, że już od stycznia będzie mógł rozmawiać z innymi zespołami o ewentualnej współpracy.
Chętnych na podebranie Messiego Blaugranie nie brakuje. Od dawna mówi się o zainteresowaniu, chociażby szejków z PSG i Manchesteru City.

Jerzy Brzęczek o dymisji z posady selekcjonera. „Media zrobiły na mnie nagonkę, a dziennikarze powtarzają tylko negatywne rzeczy”

Selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek udzielił wywiadu Robertowi Błońskiemu z Przeglądu Sportowego. 49-latek wyznał dziennikarzowi, że nigdy nie rozważał dymisji ze stanowiska szkoleniowca kadry.

Jerzy Brzęczek nie ma dobrej prasy. Dziennikarze mu nie ufają, a czasami wręcz domagają się jego odejścia. Wszystko za sprawą obawy przed zawaleniem mistrzostw Europy oraz eliminacji do mistrzostw świata w Katarze.

Świadomy swoich pomyłek

Były trener Wisły Płock zdaje sobie sprawę, że popełnia błędy. Szkoleniowiec dodaje jednak, że stara się z nich wyciągać odpowiednie wnioski.

Zdaję sobie sprawę, że prowadzenie reprezentacji wiąże się z presją i wymaganiami. Byłem i jestem gotowy na krytykę, choć uważam, że w moim przypadku jest większa niż dotykała poprzedników. Nie mam z tym problemu także dlatego, że czuję wsparcie kibiców – przyznaje Brzęczek.

Dziennikarze dostrzegają pozytywne rzeczy, ale powtarzają tylko te negatywne. We Włoszech zagraliśmy fatalnie, to nie był moment, w którym mogliśmy walczyć z nimi o zwycięstwo. Uważam jednak, że między nami, a światową czołówką nie ma aż tak wielkiej różnicy, jak się wydaje – stwierdza na łamach Przeglądu Sportowego szkoleniowiec.

Dymisja: „Nie widzę ani jednego powodu”

Trener reprezentacji Polski odniósł się także do pytania o dymisję. Selekcjoner nie widzi powodów, dla których miałby odejść z kadry biało-czerwonych. O takie doniesienia obwinia media, które zrobiły na niego nagonkę. Brzęczek uważa, że rezultaty go bronią.

Nie widzę ani jednego powodu, dla którego miałbym odejść. Nagonkę na mnie zrobiły media. Gdyby rzeczywistość była taka, że nie zrealizowałbym wyznaczonych celów, nie spełniał wymogów, drużyna nie robiłaby tego, co powinna, wyniki byłyby bardzo złe – odszedłbym. Ale naprawdę nie mam powodów do rezygnacji. Bywałem niezadowolony, jednak patrząc z obiektywnej perspektywy, bronią mnie rezultaty.

Juventus może pozyskać Pogbę… pozbawiając się Cristiano Ronaldo. Szokujące doniesienia dziennikarza

Według Miguela Delaneya z The Independent, Juventus może rozważyć wymianę Cristiano Ronaldo na Paula Pogbę.

Przyszłość francuskiego zawodnika Manchesteru United nie jest znana, jednak wiele wskazuje na to, że opuści on klub z Old Trafford. Jego agent Mino Raiola przyznał w wywiadzie dla Tuttosport, że Pogba nie jest szczęśliwy w Manchesterze.

Powrót do Turynu lub praca z rodakiem

Media podłapały temat i zaczęły spekulować na temat potencjalnych przenosin Francuza. Wśród zainteresowanych mają znajdować się Juventus oraz Real Madryt.

Dojdzie do wymiany?

Dyrektor sportowy Starej Damy Fabio Paratici przyznał, że Turyn wciąż kocha Pogbę. Według doniesień wspomnianego dziennikarza może dojść do transferu pomocnika w szokujący sposób. Mówi się o wymianie za Cristiano Ronaldo.

W ostatnich dniach rozmawiałem z różnymi ludźmi, bo przygotowywałem tekst na temat sytuacji Pogby.

Jego przyszłość jest powiązana z Cristiano Ronaldo. Juventus naprawdę mógłby być zainteresowany taką wymianą – mówi  Delaney.

To nie jest niemożliwe. Juventus chciałby grać bardziej zespołowo. Próbował do tego doprowadzić Maurizio Sarri, teraz robi to Andrea Pirlo, ale z Ronaldo na pokładzie to bardzo trudne. Jego styl gry nie pasuje do takiego podejścia – stwierdza dziennikarz The Independent.

Legenda może powrócić do miasta

Przypomnijmy, że transfer Cristiano Ronaldo do Manchesteru United oznaczałby jego powrót. „CR7” bronił już barw Czerwonych Diabłów w latach 2003-2009 pod wodzą sir Alexa Fergusona. Z klubem z Old Trafford zdobył wiele tytułów, m.in. Ligę Mistrzów czy trzy mistrzostwa Premier League.