Agent Jakuba Modera zdradził kulisy transferu. „Oni chcieli go kupić i wziąć od razu”

Tomasz Magdziarz udzielił wywiadu Radosławowi Nawrotowi z Interii. Agent m.in. Roberta Gumnego, Kamila Jóźwiaka czy Jakuba Modera opowiedział o tym jak wyglądały kulisy sprzedaży ostatniego z wymienionych zawodników.

Lech Poznań w letnim oknie transferowym sprzedał aż trzech wychowanków. Z Kolejorza odeszli Robert Gumny, Kamil Jóźwiak i Jakub Moder, którego od razu wypożyczono do klubu z ulicy Bułgarskiej. Tomasz Magdziarz będący agentem wspomnianych zawodników przybliżył kulisy rekordowego transferu Ekstraklasy.

Hit transferowy

Jakub Moder opuścił Lecha Poznań za około 11 mln euro. To absolutny rekord transferowy PKO BP Ekstraklasy. Tomasz Magdziarz zdradził jak przebiegały przenosiny „Modzia” do Brighton.

– Moder pokazał się światu pół roku przed transferem, a początek zainteresowania Brighton to pierwsze dni września. Poszło bardzo szybko. Oni chcieli go kupić i wziąć od razu, nie zakładali żadnego wypożyczania go za takie pieniądze. Uważali, że jak płacą sumę… którą musimy utrzymać w tajemnicy, to zawodnik jest ich od razu.

– Lech się jednak uparł, powiedział, że nie sprzeda i tyle. Dlatego trwało to do ostatniego dnia okienka transferowego. Nikt poza Brighton nie chciał się zgodzić na taki układ z pozostawieniem zawodnika na wypożyczeniu. Oni bardzo go chcieli i wyrazili zgodę nawet na to – mówi w rozmowie z Interią Magdziarz.

Brighton zapewniło sobie opcję skrócenia wypożyczenia, z której skorzystali. Moder wrócił do Anglii, a możliwość debiutu miał sobotę w pucharowym spotkaniu przeciwko Blackpool. Ostatecznie jednak spędził cały mecz na ławce rezerwowych. Kolejny mecz Brighton odbędzie się w środę o godzinie 20:30. Mewy podejmą u siebie Fulham.

Źródło: Interia Sport (cały wywiad)

Boniek zignorował polskiego dziennikarza. „Nie odebrał telefonu 17 razy”

Zwolnienie Jerzego Brzęczka i późniejsze zatrudnienie Paulo Sousy było ciekawym doświadczeniem. Przede wszystkim dlatego, że o niczym nie wiedzieli polscy dziennikarze. Nie zdarza się to często. Jak się okazuje, Zbigniew Boniek miał nie lada frajdę podczas negocjacji z Portugalczykiem.

Przypomnijmy, że Sousę w roli nowego selekcjonera reprezentacji Polski przedstawiono w zeszły czwartek podczas konferencji prezesa PZPN. Dziennikarze z naszego podwórka zachodzili w głowę, kim może być następca Brzęczka. Żaden z nich nie trafił, a Boniek miał ubaw po pachy.

Włosi wiedzieli pierwsi

Już od zwolnienia Brzęczka pojawiały się kolejne doniesienia, kolejne nazwiska możliwych następców. Finalnie jednak żaden polski dziennikarz nie był w stanie poprawnie przewidzieć, na kogo postawi Zbigniew Boniek.

Czego nie potrafili zrobić nasi dziennikarze potrafili z kolei… włoscy. To właśnie Gianluca Di Marzio jako pierwszy poinformował, że Sousa rozmawia z PZPN-em. Co ciekawe, na Twitterze pojawiła się informacja o możliwości przejęcia kadry przez Portugalczyka, jednak eksperci z naszego kraju ją odrzucili. Jak widać niesłusznie.

Jeden dziennikarz był wyjątkowo natrętny

Jak poinformował Rafał Stec na łamach „Gazety Wyborczej” Zbigniew Boniek za murami siedziby związku był z siebie piekielnie dumny. Potrafił utrzymać w tajemnicy zarówno informacje o zwolnieniu Brzęczka, jak i o zatrudnieniu Sosusy. Nie było jednak o to łatwo. Prezes odrzucił bowiem aż 17 połączeń od jednego dziennikarza.

– Szef PZPN zdołał utrzymać pertraktacje w tajemnicy przed rodakami i rozchichrany rozpowiadał w siedzibie związku o desperackich próbach sfrustrowanego gwiazdora wielu telewizji, od którego nie odebrał telefonu 17 razy – Napisał Stec.

O kogo może chodzić? Możemy się tylko domyślać. Internauci swoje podejrzenia już rzucili i jeśli przejrzycie choćby Twittera to sami dojdziecie do tego, z kogo śmiał się Boniek.

Młody Duńczyk wciąż niepokonany w FUT Champions. Ponownie uciszał rywali [WIDEO]

Jak co poniedziałek informujemy o nowym rekordzie Andersa Vejrganga. Młody Duńczyk w minionej lidze weekendowej ponownie wykręcił bilans 30:0.

Anders Vejrgang kontynuuje znakomitą passę

Reprezentant esportowej sekcji RB Lipsk jest niepokonany w lidze weekendowej FUT od początku FIFY 21. Niedzielnego wieczoru Duńczyk po raz 15. z rzędu zakończył grę w FUT Champions, będąc niepokonanym. W ogólnym rozrachunku jego bilans wynosi już 450:0!

Duńczyk ponownie uciszał rywala

O niezbyt miłym zachowaniu Anders pisaliśmy już przed tygodniem, kiedy był bliski swojej pierwszej porażki. Nie inaczej było i w ten weekend, kiedy ponownie emocje wzięły górę. Po strzeleniu gola 15-latek „uciszał” swojego rywala.

https://twitter.com/wadiecr7/status/1353524998888185858

Czym jest FUT Champions?

Tryb FUT Champions jest przeznaczony dla najlepszych graczy FIFA na świecie. Co tydzień zawodnicy biorą udział w weekendowych zmaganiach, w których mają do rozegrania łącznie 30 gier, a ich celem jest wygranie jak najwięcej z nich. Rzadko zdarza się, że ktoś jest w stanie choć raz wygrać wszystkie 30 meczów, nie odnosząc żadnej porażki. 15-letni reprezentant RB Lipsk jest pod tym względem fenomenem, gdyż ten wyczyn powtórzył w sumie 15 razy z rzędu.

fot. Anders Vejrgang

Mourinho nie daje taryfy ulgowej Bale’owi. „Nie rozdaję piłkarzom minut. Muszą zapracować na grę”

Forma Garetha Bale’a pozostawia wiele do życzenia. Jose Mourinho zdradził, że Walijczyk nie dostanie „darmowych” minut bez ciężkiej pracy na treningach.

Nieudany powrót?

Wielu kibiców miało spore nadzieje co do Garetha Bale’a w związku z jego powrotem do północnego Londynu. Okazało się jednak, że jest nieco inaczej. Jose Mourinho stwierdził, że Walijczyk nie otrzyma od niego kredytu zaufania. Miejsce w składzie będzie musiał sobie wywalczyć dobrą postawą na treningach.

– Nie rozdaję piłkarzom minut. Nie mogę iść w tym kierunku. Zawodnicy muszą zapracować na grę. Wszyscy wiemy, jakie problemy w ostatnich sezonach miał Bale. Wiemy też, że przyjechał do nas kontuzjowany. U nas też miał pewne wzloty i upadki. Najważniejsze dla niego jest konsekwentny, bezproblemowy trening. Gdy zawodnik na zajęciach pracuje z wysoką intensywnością, to znaczy, że jest gotowy do gry – cytuje Portugalczyka portal meczyki.pl.

Jose Mourinho dodał, że czeka na reakcję organizmu Bale’a po wyczerpującym czasie. Nie od dziś wiemy, że Walijczyk często zmaga się z urazami, przez co Portugalczyk nie chce ryzykować.

– Bale w ostatnim tygodniu pracował tak, jak wszyscy inni piłkarze. Intensywność była dobra, więc zobaczymy, jak zareaguje na nagromadzenie treningów – uzupełnił szkoleniowiec Kogutów.

Gareth Bale zaliczył do tej pory 12 występów w Tottenhamie. W tym czasie zanotował 3 trafienia. Jego wypożyczenie z Realu Madryt obowiązuje do 31 czerwca 2021 roku. Najbliższy mecz Spurs to poniedziałkowe starcie z Wycombe Wanderers. Spotkanie w ramach FA Cup odbędzie się o godzinie 20:45.

Źródło: Meczyki.pl, Goal.com

Nike opublikowało nowy herb Interu Mediolan. Ogromna wpadka sponsora

Inter Mediolan niebawem ma oficjalnie opublikować nowy herb klubu. Dosyć nieoczekiwany wyciek popsuł jednak plany „Nerazzurrich”. Wszystko przez… Nike.

W ostatnim czasie z Włoch zaczęły wydobywać się plotki o ciekawym planie Interu. Włoski klub zamierza zmienić swoją nazwę z „FC Internazionale Milano” na „Inter Milano”. Zmiana ma się odbyć głównie w celach komercyjnych. Oprócz nowej nazwy władze chcą także zmienić herb.

Oficjalnie zarówno nazwa, jak i nowy logotyp klubu miały ukazać się 9 marca 2021 roku. Na ten dzień przypada 113. rocznica założenia Interu. „La Gazzetta dello Sport” poinformowała jednak o przedwczesnym wycieku.

Wpadka Nike

Sponsor techniczny klubu z Mediolanu nieumyślnie doprowadził do wcześniejszego ukazania się nowego herbu. Na Twitterze marki pojawiło się zdjęcie sprzętu sportowego wraz z nieopublikowanym dotąd logo „Nerazzurrich”. Mimo usunięcia wpisu już po kilku sekundach internauci zdążyli zrobić zrzut ekranu.

Nowy herb Interu zawierać będzie dwie litery: „I” oraz „M”. Odnosić się będą bezpośrednio do nowej nazwy – „Inter Milano”. Do tej pory w herbie widniały cztery litery. Oprócz wcześniej podanych znajdują się w nim jeszcze „F” i „C” (FC Internazionale Milano).

Dziennikarze „La Gazzetty dello Sport” zauważają, że logo będzie mieć także drugie dno. W angielskim tłumaczeniu może to po prostu oznaczać „I’m” („jestem”).

Paredes potwierdza doniesienia mediów. „PSG próbuje przekonać Messiego do transferu”

Wraz z końcem bieżącego sezonu wygasa kontrakt Lionela Messiego. Paris Saint-Germain będzie chciało wykorzystać tę sytuację i sprowadzić Argentyńczyka do siebie. Leandro Paredes zdradził, że toczą się rozmowy. Pomocnik ma nadzieję, że wkrótce zagra ze swoim rodakiem na Parc des Princes.

Monitorują sytuację

Spekulacje mediów ostatnio przerwał dyrektor sportowy Paris Saint-Germain, Leonardo. Działacz stwierdził, że klub monitoruje sytuację Lionela Messiego. Okazuje się jednak, że na rzeczy jest coś więcej. Leandro Paredes zdradził, że klub rozmawia z jego kolegą z kadry. Według pomocnika PSG chce przekonać Messiego do transferu na Parc des Princes.

– To od Leo zależy, czy przyjdzie do Paryża. PSG próbuje go przekonać do transferu – informuje argentyński pomocnik mistrzów Francji.

– Gdyby okazało się, że trenuje mnie Argentyńczyk, a w dodatku mogę grać z Messim, to byłoby świetnie. Mam nadzieję, że tak się stanie – cytuje Paredesa portal meczyki.pl.

Paredes i Messi do tej pory spotykali się na zgrupowaniach reprezentacji Argentyny. Kontrakt atakującego Barcelony wygasa wraz z końcem czerwca bieżącego roku, jednak zgodnie z Prawem Bosmana może on podpisać umowę z nowym pracodawcą pół roku wcześniej.

Źródło: Meczyki.pl

Nike szykuje specjalne koszulki dla klubów Premier League. Pojawiły się jednak komplikacje

Nike szykuje nowe stroje dla klubów Premier League! Trykoty przeznaczone będą dla Chelsea, Liverpoolu i Tottenhamu, jednak pojawiają się problemy. 

Wszystko wskazuje na to, że pod koniec lutego światło dzienne ujrzą specjalne stroje Nike dla czołowych klubów Premier League. Koszulki mają zostać stworzone w klasycznej kolorystyce Air Maxów. Marka szykuje je na pewno dla Chelsea, Liverpoolu, a także Tottenhamu. Nie wiemy jednak, czy w planach jest także zaopatrzenie innych zespołów.

Pojawiają się jednak problemy

Niestety nie może być za łatwo. Przepisy Premier League są w stanie skutecznie popsuć plany Nike i nie dopuścić piłkarzy do występów w nowych trykotach. Wszystko przez to, że federacja nie zezwala na zmianę loga sponsora w czasie trwania rozgrywek. Podobnie postępuje UEFA w przypadku meczów Ligi Mistrzów.

Brak opisu.

Kolejną przeszkodą są normy wielkościowe w stosunku do loga. W Anglii przyjęto, że znaczek sponsora może pokrywać maksymalnie 20 cm kwadratowych powierzchni koszulki.  Jeśli chodzi o „The Reds”, niestety przekroczono normę.

W aktualnej sytuacji ciężko stwierdzić czy FA lub UEFA dopuszczą specjalne koszulki do użytku. Więcej szczegółów na ich temat powinniśmy poznać w lutym. W ciągu kolejnych dni powinniśmy też zobaczyć ich oficjalną prezentację.

Nici z dołączenia Kevina Grosskreutza do Wisły Kraków. Niemiec kończy karierę

Były reprezentant Niemiec za pomocą instagrama ogłosił zakończenie swojej piłkarskiej kariery. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku 32-latek był łączony Wisłą Kraków.

Były reprezentant Niemiec kończy karierę

Kevin Grosskreutz jest wychowankiem Borussii Dortmund, w której występował do 2015 roku. Właśnie wtedy przeniósł się do tureckiego Galatasaray, a kolejne lata były dla kariery Niemca coraz gorsze. W wieku 30 lat dołączył do 3-ligowego KFC Uerdingen, w którym występował do października 2020 roku. Przez ostatnie miesiące Niemiec milczał, by w niedzielę ogłosić zakończenie kariery.

Miał pomóc Wiśle Kraków

To we wspomnianej Borussii Dortmund dzierżył swoje największe piłkarskie sukcesy, a także dzielił szatnię z polskim trio: Lewandowski – Błaszczykowski – Piszczek. Znajomość nawiązana z Jakubem Błaszczykowskim mogła sprowadzić Niemca do Wisły Kraków, o czym pisało w grudniu wiele portali. Temat jednak ucichł, a w niedzielny wieczór 32-latek ogłosił koniec kariery.

– Nie rozmawiałem z Kevinem, ale znam temat z mediów. Skupiam się na pracy z piłkarzami, których mam do dyspozycji – mówił wówczas trener Wisły Kraków Peter Hyballa.

32-latek wystąpił w sześciu meczach dla reprezentacji Niemiec, z którą zdobył tytuł Mistrzów Świata w 2014 roku. W piłce klubowej najwięcej występów zaliczył rzecz jasna w BVB. W klubie z Dortmundu zagrał łącznie w 236 oficjalnych spotkaniach.

– Koniec kariery. Dziękuję za wszystko i za każdy moment. Jestem dumny, że mogłem to przeżyć z wami. Razem budowaliśmy historię. Żegnam się i do zobaczenia wkrótce – napisał Kevin na swoim instagramie.

https://twitter.com/EmpereurJaune/status/1353441352806256641

źródło: instragram Kevina

Niesamowity Lewandowski! Polak ustanowił nowy rekord Bundesligi

Robert Lewandowski w niedzielę załadował Schalke jednego gola. Tym samym polski napastnik ma już na koncie 23 bramki w tym sezonie Bundesligi i totalną przewagę nad resztą stawki. Jakby tego było mało, 32-latek ustanowił kolejny rekord.

Bayern Monachium rozbił Schalke w Gelsenkirchen 4-0. Gospodarze bronili się dobrze, ale już na przerwę schodzili z jedną bramką „w plecy”. Jej autorem był Thomas Muller, który wykorzystał świetne podanie Joshuy Kimmicha.

W drugiej odsłonie Bawarczycy powiększyli swoją przewagę. Znowu kluczowy okazał się Kimmich, który pięknie obsłużył Lewandowskiego. Polak poradził sobie z obrońcami i umieścił piłkę w siatce.

Filmik z 23. trafieniem „Lewego” możecie zobaczyć klikając TUTAJ.

Pozostałe dwa gole padły już w ostatnich dwóch minutach spotkania. Po raz kolejny dał znać o sobie duet Muller-Kimmich. Ten pierwszy zanotował dublet, a drugi trzecią asystę w tym meczu. Z kolei chwilę później wynik na 4-0 ustalił David Alaba, oddając mocny strzał z dystansu i przełamując ręce Fahramanna.

Kolejny rekord

Robert Lewandowski nie ma sobie równych. Polak przewodzi w klasyfikacji strzelców Bundesligi z 23 bramkami na koncie. Zajmujący ex aequo drugie miejsce Erling Haaland i Andre Silva tracą do niego aż dziewięciu goli.

Jakby tego było mało, kapitan naszej reprezentacji ustanowił kolejny rekord, dzięki swojemu trafieniu z Schalke. „Lewy” w każdym z ostatnich ośmiu meczów wyjazdowych pakował rywali przynajmniej jednego gola. Jedynymi rywalami, których nie ukuł na ich stadionach byli Hoffenheim oraz FC Koeln (nie było go w kadrze).

Polak strzelał dwukrotnie Arminii, a także Bayerowi Leverkusen. Z kolei Borussii Dortmund, Stuttgartowi, Unionowi Berlin, Borussii M’Gladbach i Augsburgowi zaaplikował po jednym trafieniu.

Znakomita postawa polskich bramkarzy! Skorupski czujny na linii, Szczęsny broni strzał kolegi z zespołu

W niedzielnym meczu Serie A Juventus pokonał na swoim terenie Bolognę FC 2:0. Po obydwu stronach boiska dostępu do bramki bronili polscy bramkarze, którzy bardzo dobrze sobie radzili.

Bramkarska siła

Jeśli chodzi o poziom bramkarzy, to reprezentacja Polski nie ma się o co martwić. Nie starczyłoby człowiekowi palców, żeby policzyć, ilu dobrych golkiperów urodziło się w naszym kraju. Dzisiaj na włoskich boiskach zmierzyło się dwóch reprezentantów biało-czerwonych: Wojciech Szczęsny i Łukasz Skorupski.

Mimo że w niedzielnym spotkaniu górą był Juventus, to na pochwały zasługują obaj bramkarze. Łukasz Skorupski kilkukrotnie ratował Bolognę przed stratą bramki, a Wojciech Szczęsny musiał uważać nawet na swoich kolegów. W drugiej połowie golkipera Starej Damy próbował pokonać… Cuadrado.

Tomasz Hajto rozbawił całe studio Cafe Futbol. „Bałem się, że ściągnie Pauletę”

Od wyboru nowego selekcjonera minęło już kilka dni. Wybór Zbigniewa Bońka finalnie padł na Paulo Sousę. Portugalczyk przejął schedę po Jerzym Brzęczku, jednak Tomasz Hajto obawiał się, że do Warszawy w czwartek zawita… Pedro Pauleta.

W najnowszym odcinku „Cafe Futbol” na antenie Polsat Sport skupiono się na świeżowybranym selekcjonerze. Sousa był więc głównym tematem dyskusji ekspertów. Jednak nie był on jedynym Portugalczykiem, o którym mówili.

„Bałem się, że ściągnie Pauletę”

Tomasz Hajto na zakończenie programu postanowił nieco rozbawić studio. Były reprezentant Polski dopiął swego, a wszystko przez nawiązanie do Pedro Paulety. Portugalczyk w drugim meczu na mundialu w Korei i Japonii strzelił nam hat-tricka, zaś jego zespół rozniósł nas 4-0.

– Powiem wam na koniec, żebyście się uśmiechnęli. Jak usłyszałem, że Zbigniew Boniek szuka selekcjonera na rynku włoskim i że pojawiło się nazwisko Portugalczyka, to bałem się, że ściągnie do Polski Pauletę. Pomyślałem sobie, że jak jeszcze weźmie go do sztabu szkoleniowego, to chyba się wywrócę – Roześmiał się Hajto.

Nie można zapomnieć, że do świetnego występu Paulety częściowo przyczynili się wtedy nasi obrońcy. Wśród nich był także Hajto, na którego spadła chyba największa fala krytyki.

– W tamtym meczu poszło wszystko na mnie, przyjmuję to i nie mam z tym problemu. Ja zawsze powtarzam jedną rzecz – żeby zrobić błędy na wielkiej imprezie, trzeba najpierw na nią pojechać – Podsumował.

Deleu w rozmowie dla Ekstraklasa Trolls: „Praca z dziećmi to moja przyszłość”

Luiz Carlos Santos, pseudonim Deleu, po siedmiu latach wrócił do grania w Gdańsku. Brazylijczyk ma na swoim koncie 178 meczów w Ekstraklasie. Przez 10 lat spędzonych w Polsce, 36-latek reprezentował barwy takich klubów, jak Lechia Gdańsk, Cracovia, Miedź Legnica czy Chojniczanka Chojnice.

Deleu tydzień temu rozwiązał kontrakt z Bytovią Bytów i przeszedł do czwartoligowego Jaguara Gdańsk. Celem Brazylijczyka będzie walka o awans do 3. ligi, a także pomoc w szkoleniu młodzieży. 36-latek w rozmowie z Ekstraklasa Trolls wrócił wspomnieniami do swojego pierwszego przyjazdu do Polski, a także zdradził plany na piłkarską emeryturę.

Kacper Polaczyk (Ekstraklasa Trolls): Po prawie siedmiu latach przerwy Pańska kariera wróciła do Gdańska. Czy to prawda, że jest Pan bardzo związany z tym miastem?

Deleu (Jaguar Gdańsk): Oczywiście, że tak. Gdańsk to moje miasto. Od zawsze powtarzam, że to jest moje miejsce na Ziemi. Nawet gdy miałem ważny kontrakt z Cracovią, mówiłem, że wrócę do Gdańska.

KP: Myślał Pan, żeby wrócić na stałe do Brazylii?

D: Od drugiego roku w Lechii postawiłem, że zostanę w Gdańsku. Mam tutaj wielu znajomych. W sezonie 2011/2012 kupiłem tutaj mieszkanie, a kilka miesięcy później poznałem kobietę, która jest obecnie moją żoną. To była ta kropka nad i.

KP: Co Pan najbardziej lubi w Polsce?

D: Teraz to można powiedzieć, że wszystko, nawet pogodę (śmiech). Oczywiście nie, jak deszcz pada, ale jak tydzień temu były wysokie mrozy, to bardzo mi się podobało.

KP: Jak wspomina Pan swój pierwszy przyjazd do Polski?

D: Pierwszy raz był naprawdę śmieszny. Nie wiedziałem wtedy nic o Polsce, oprócz tego, że jest zimno i święty Jan Paweł II był Polakiem. Przyleciałem 22 czerwca przekonany, że zastanie mnie zima. Zabrałem ze sobą długie spodnie, dwie lub trzy bluzy, a w Warszawie prawie 30 stopni Celsjusza. Pomyślałem, że mnie oszukali i nie przyjechałem tam, gdzie powinienem (śmiech). Nie zastanawiałem się, gdzie lecę, po prostu chciałem spełniać swoje marzenia.

KP: Jak wyglądały Pana początki w Polsce?

D: Na początku trenowałem z Widzewem Łódź. Tam trochę pomógł mi Dudu Paraiba, jednak u niego było kiepsko z językiem. Plus taki, że on mógł kontaktować się z chłopakami po angielsku, bo ja to nic nie rozumiałem. Po pięciu dniach w Widzewie pojechałem na zgrupowanie do Lechii Gdańsk, gdzie od razu zagrałem w sparingu. Mój styl gry spodobał się trenerowi Kafarskiemu. Po trzecim meczu klub zdecydował, że podpisze ze mną kontrakt.

KP: Jak Pana język polski? Na początku sprawiał pewnie wiele kłopotów.

D: Nadal sprawia. Nie mówię jeszcze wszystkiego poprawnie, wielu słów jeszcze nie znam. Przez ponad dziesięć lat nie miałem żadnej lekcji języka polskiego. Ciągle powtarzam żonie, że zaczynam zajęcia, ale ciężko jest mi się za to zabrać. Kiedyś na pewno się wybiorę.

KP: Poza Brazylią Polska jest jedynym krajem, gdzie grał Pan w piłkę. Jak to się stało, że wyjechał Pan z rodzinnego kraju?

D: Mieliśmy wielu wspólnych znajomych z Edsonem. Daliśmy sobie nawzajem płyty z naszymi najlepszymi akcjami i jak któryś z nas znalazłby menadżera, to od razu postara się pomóc temu drugiemu. Po kilku latach okazało się, że mieszkałem w Recife około 200 metrów od Edsona. On był akurat bez klubu (wcześniej grał w Legii Warszawa – przyp. red.), spotkaliśmy się, pokazałem mu nowe nagranie z akcjami. Edson zapytał mnie czy nie chcę grać w Polsce. Powiedziałem mu: „Kurde, Edson. Oczywiście, że tak”. Akurat skończył mi się kontrakt z Club Atletico Metropolitano. Chcieli przedłużyć ze mną umowę, ale za takie same pieniądze. Odmówiłem im. Byłem 3 miesiące bez klubu, zanim Edson załatwił mi testy w Polsce.

KP: Spędził Pan w Ekstraklasie prawie 8 lat. Jak wspomina Pan ten czas?

D: Bardzo dobrze się czułem. Jednym z plusów dla mnie było to, że często pojawiałem się w podstawowym składzie. Poznałem wielu ludzi przez te 8 lat. W niektórych miejscach w Polsce nadal widujemy się na meczach. Jest mi naprawdę miło z tego powodu.

KP: Ma Pan jakieś ulubione wspomnienie z tego czasu?

D: Spotkania, w których strzelałem bramki. Nie było ich wiele, ale na zawsze pozostaną w pamięci. Do tego jeszcze derby przeciwko Arce, jak i te krakowskie. To nie były zwykłe mecze, nie zapomnę ich nigdy.

KP: A mecz przeciwko FC Barcelonie i koszulka od Leo Messiego?

D: Zawsze będę miał w głowie ten mecz. Czasami są sytuacje, że zapominam o tym spotkaniu, ale odświeża mi się pamięć, gdy przypominam sobie o koszulce Messiego. Swoją drogą, niedługo pojawi się ona w Muzeum Lechii Gdańsk razem z moim strojem oraz nagrodami, które dostałem. Rozmawiałem z panem Zbyszkiem (kustoszem Muzeum Lechii Gdańsk – przyp. red.) i powiedział, że będę mógł zabrać koszulkę Messiego, kiedy tylko zechcę. Jak będę miał dom, to wtedy zrobię dla niej specjalne miejsce, ale na razie przez kilka dobrych lat będzie jeszcze w muzeum.

KP: Tydzień temu rozwiązał Pan kontrakt z Bytovią Bytów i przeszedł Pan do Jaguara Gdańsk. Czy otrzymał Pan jakieś inne oferty?

D: To wyglądało tak, że miałem ważny kontrakt do końca sezonu, ale poprosiłem o rozwiązanie, ponieważ dostałem propozycję przejścia do Jaguara. Oferta była dla mnie bardzo przyszłościowa. Nie mam zamiaru kończyć jeszcze kariery, ale idzie ona powoli w stronę, w którą bym chciałbym, żeby szła. Będę mógł grać w piłkę i zajmować się szkoleniem młodzieży. Propozycja trenera Marka Szutowicza i prezesa Michała Jadanowskiego bardzo mi się spodobała. Nie mogłem dostać chyba lepszej oferty.

KP: To nie będzie pierwszy raz, gdy będzie pracować Pan z młodzieżą. Jeszcze grając w Ekstraklasie pomagał Pan w ich szkoleniu.

D: Kiedy miałem czas wolny, przychodziłem do dzieciaków na treningi i pomagałem im. Trenowałem z nimi, pokazywałem, jak podawać i jak zachowywać się na boisku. Wszystko zaczęło się w Gdańsku. Wtedy jeszcze Krzysztof Brede pracował w Lechii, tak samo, jak jeden z obecnych trenerów Jaguara. W Krakowie też starałem się pomagać. Zawsze mówiłem, że praca z dziećmi to moja przyszłość.

KP: Ma Pan duże doświadczenie w polskiej piłce. Rozegrał Pan prawie 180 meczów w Ekstraklasie, a także występował Pan na boiskach pierwszej i drugiej ligi. Teraz przeszedł Pan do czwartoligowca. Jak osoba z pańskim doświadczeniem może pomóc drużynie, która liczy się w walce o awans do 3. ligi?

D: To był jeden z pomysłów trenera Marka i prezesa Michała, aby moje doświadczenie było na boisku i pomagało w walce o awans do trzeciej ligi. Jeżeli chodzi o grę, to nie wiem czy będę tak zaangażowany, jak byłem w Ekstraklasie. Kiedy grałem w Cracovii, to zdarzyło się, że jednego dnia grałem połowę z pierwszą drużyną, a następnego w rezerwach. Robiliśmy wtedy awans z drugim zespołem. Śmiałem się do chłopaków z Jaguara, że ja już jeden mam, więc liczę na kolejny. Praktycznie wszystkich chłopaków, którzy reprezentują teraz Jaguara, pamiętam z czasów w Lechii. Wtedy grali oni w juniorach czy w Młodej Ekstraklasie. Są też i tacy, z którymi miałem okazję trenować w pierwszej drużynie. Jest łatwiej, ponieważ znam prawie wszystkich i atmosfera jest dobra. Wydaje mi się, że fajnie będzie, jak dołożę swoją cegiełkę do awansu.

KP: Jaki jest Pana piłkarski cel w Jaguarze?

D: Walczyć o awanse. Nie lubię grać po to, żeby grać, tylko po to, żeby pomagać drużynie i osiągnąć zamierzony cel. Teraz mamy 9 punktów straty do lidera i będziemy walczyć o awans do końca. Chociaż jak rozmawiałem z prezesem, to najważniejsze jest teraz szkolenie młodzieży, pomaganie im na boisku. Głównym celem dla klubu jest to, aby któryś z chłopaków zagrał w przyszłości w Ekstraklasie.

KP: A cel trenerski?

D: Na razie nie mam swojej grupy, trenuję ze wszystkimi. Staram się zobaczyć, co chłopaki robią źle oraz pomagać im. Gdy tylko będę mógł, to chcę zrobić sobie papierek trenerski, aby mieć na przyszłość. Jeszcze mi nie potrzebny, bo nadal myślę o graniu, ale jestem już dla młodych trenerem i staram się im pomagać. Nie chcę jednak prowadzić drużyn seniorskich, wolę pracować z młodzieżą.

KP: Ma Pan jakiś inny plan na życie po zakończeniu kariery poza szkoleniem młodzieży?

D: Mam kontrakt ważny jeszcze przez półtora roku i mam w planach zrealizować go. Chciałbym grać, dopóki zdrowie mi pozwoli, czyli myślę, że tak ze 3/4 lata jeszcze dam radę. Mam dodatkowy plan na przyszłość, jednak na razie wolę angażować się w to, co jest.

Rozmawiał Kacper Polaczyk

Zdjęcie: materiały prasowe Jaguar Gdańsk

Trener Milika zostanie zwolniony? Marsylii może pomóc były szkoleniowiec FC Barcelony

Wyniki notowane przez Olympique Marsylia, lekko mówiąc, nie rzucają na kolana. Już od jakiegoś czasu we francuskich mediach mówi się o możliwym zwolnieniu trenera OM – Andre Villasa-Boasa. Portugalczyka miałby zastąpić były trener FC Barcelony – Ernesto Valverde.

Fatalna forma Olympique Marsylia

Olympique Marsylia znajduje się obecnie na 6. lokacie w tabeli Ligue 1. W sobotę drużyna Andre Villasa-Boasa podejmowała jednego z głównych rywali do walki o europejskie puchary – AS Monaco. Potencjalna wygrana w starciu z Les Rouge et Blanc pozwoliłaby Marsylii zredukować stratę i zbliżyć się do ścisłej czołówki ligowej tabeli.

Milik nie pomógł w starciu z Monaco

We wczorajszym meczu debiut zaliczył nawet Arek Milik, jednak występ zaledwie kilka dni po ogłoszeniu transferu wydawał się jedynie aktem desperacji portugalskiego szkoleniowca. Polak pojawił się na murawie w 60. minucie spotkania przy remisie 1:1, lecz przez pół godziny gry nie miał okazji, by w jakikolwiek sposób się wyróżnić.

Miarka się przebrała?

W ostatnich pięciu meczach ligi francuskiej zespół Villasa-Boasa zdobył zaledwie 4 punkty. Porażka w dość ważnym meczu z Monaco może oznaczać zmianę na stanowisku trenera. Jak podaje jeden z dziennikarzy hiszpańskiego „Movistar”, na ratunek Olympique Marsylii może ruszyć Ernesto Valderde. Hiszpański szkoleniowiec jest bez klubu od stycznia zeszłego roku, kiedy opuścił FC Barcelonę.

źródło: Movistar

Ole Gunnar Solskjaer zabrał głos w sprawie Donny’ego van de Beeka. „Przypomina mi mnie, gdy trafiłem do United”

Manchester United zagra w niedzielę spotkanie z Liverpoolem w ramach FA Cup. Ole Gunnar Solskjaer odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas przedmeczowej konferencji prasowej. Norweg odniósł się do sytuacji Donny’ego van de Beeka, który w bieżącym sezonie może narzekać na brak regularnej gry.

Mało występów

Holenderski pomocnik trafił do Manchesteru United podczas letniego okna transferowego. Piłkarz Ajaxu kosztował działaczy klubu z Old Trafford około 40 mln euro. Ostatni raz w wyjściowej jedenastce Czerwonych Diabłów wystąpił… przed świętami. Do jego sytuacji w zespole odniósł się Ole Gunnar Solskjaer.

– Nie powiedziałbym, że Donny jest szczęśliwy. Na pewno chce grać więcej, ale swoją pracę wykonuje we właściwy sposób. Na jego pozycji mamy piłkarzy, który grają naprawdę dobrze – ocenia norweski szkoleniowiec Manchesteru United.

Porównał go do siebie

Według Ole Gunnara Solskjaera, Donny van de Beek jest podobny do niego samego. Holender dobrze znosi przesiadanie na ławce rezerwowych. Norweg dodał jednak, że pomocnik dostanie szansę występu w pucharowym meczu przeciwko Liverpoolowi.

– Van de Beek przypomina mi mnie, gdy trafiłem do Manchesteru United. Gdy Alex Ferguson zostawiał mnie na ławce rezerwowych, to i tak cieszyłem się, że drużyna wygrywa. Donny jest tego typu człowiekiem – cytuje Solskajera portal meczyki.pl.

– Donny wierzy we własne umiejętności. To facet, który w głębi duszy wie, że jest wystarczająco dobry. Teraz tylko czeka na swoją okazję, żeby to pokazać – komplementuje.

– Na pewno będzie zaangażowany w pucharowy mecz z Liverpoolem. Może być decydujący dla jego wyniku – zakończył Norweg.

Źródło: Goal.com, Meczyki.pl

Niemcy zachwycają się Gikiewiczem. Tylko Neuer jest od niego lepszy

W sobotę Augsburg niespodziewanie pokonał Union Berlin. Do zwycięstwa walnie przyczynił się Rafał Gikiewicz. Polak obronił rzut karny, zaś niemiecka prasa okrzyknęła go bohaterem meczu.

Gospodarze zdołali zatrzymać radzący sobie bardzo dobrze w tym sezonie Union. Piłkarze klubu ze stolicy Niemiec strzelili tylko jednego gola, a mecz zakończył się wynikiem 2-1 dla Augsburga. To też przy takim stanie meczu rzut karny obronił Rafał Gikiewicz.

Zachwyty

Niemiecka prasa rozpływa się nad występem 33-latka. Nasi zachodni sąsiedzi uważają Gikiewicza za głównego architekta sobotniego zwycięstwa.

– Nie mógł zagrać lepiej. Najpierw publicznie pobudził kolegów z drużyny po porażce 0:2 w Bremie, a potem dał impuls swoją grą. W ciągu kilku minut zapobiegł stracie drugiej bramki, najpierw odbijając piłkę po strzale z rzutu karnego, potem radząc sobie z uderzeniem z bliskiej odległości – Podsumował występ Polaka „Augsburger Allgemeine”.

Gikiewicz otrzymał od lokalnej prasy ocenę „1” (w Niemczech posługują się skalą „6-1”, gdzie „6” to występ poniżej krytyki, a „1” to „klasa światowa”). Nie tylko w Bawarii doceniono występ bramkarza. Także dziennikarze z Berlina uznali go za bohatera meczu.

Lepszy jedynie Neuer

„Kicker” prowadzi bardzo ciekawą statystykę. Ze średniej not wynika, że Rafał Gikiewicz jest drugim najlepszym bramkarze w Bundeslidze, pod względem ocen. Jedynym, który zdołał wyprzedzić Polaka jest Manuel Neuer.