Jagiellonia rozstała się z piłkarzem, bo miał mieć długi. Zawodnik zapowiada pozew

W piątek Jagiellonia Białystok poinformowała o rozstaniu z Aurelienem Nguiambą. Decyzja była dość niespodziewana, ale jak poinformował Łukasz Olkowicz – związana z dużo poważniejszą sprawą. Sytuacja jest rozwojowa i sam zawodnik postanowił wydać oświadczenie.




Podlasianie w piątek zdecydowali się na rozwiązanie kontraktu z Nguiambą za porozumieniem stron. Wcześniej nic nie wskazywało na to, aby 25-latek miał opuścić Białystok. Swojego zdziwienia zaistniałą sytuacją, nie kryli także kibice Jagiellonii.

Długi i pozew

Jeszcze tego samego dnia szczegóły całej sprawy przedstawił Łukasz Olkowicz. Za pośrednictwem „Przeglądu Sportowego Onet” zdradził powód rozstania Jagiellonii z piłkarzem. Dziennikarz napisał, że 25-latek popadł w poważne długi, a jego problemy odbijały się negatywnie na szatni.

Nguiamba postanowił nie pozostawiać tej sprawy samej sobie. Za pośrednictwem mediów społecznościowych zdecydował się na komentarz. Zaprzeczył przy tym informacjom podanym przez Olkowicza.




– Od wczoraj w prasie krążą nieprawdziwe informacje, które mogą naruszać moją reputację. Stanowczo zaprzeczam tym zarzutom i formalnie zastrzegam sobie prawo do podjęcia kroków prawnych wobec ich autorów – napisał Francuz.

PZPN pracuje nad młodzieżowym reprezentantem Brazylii! Zagra w polskiej kadrze?

Przedstawiciele Polskiego Związku Piłki Nożnej badają temat Ronalda Falkoskiego. 21-latek wyraził wstępne zainteresowanie grą dla reprezentacji Polski.

Kilka miesięcy temu w polskich mediach zrobiło się głośno o Ronaldzie Falkoskim. Wszystko za sprawą wywiadu udzielonemu na łamach „TVP Sport”. Wówczas 21-latek otwarcie wyraził chęć gry dla reprezentacji Polski. – To marzenie moje i mojej rodziny. Staramy się skontaktować z polską federacją, aby znaleźć sposób. Byłbym zaszczycony i bardzo szczęśliwy, gdyby tak się stało – mówił niemal rok temu Falkoski. Więcej w tym temacie pisaliśmy TUTAJ.




Ronald Falkoski urodził się 11 lutego 2003 roku w Brazylii. 21-latek ma polskie korzenie, gdyż jego pradziadek pochodził z Polski. Swego czasu opuścił on Polskę na rzecz właśnie Brazylii, gdzie założył jedną z pierwszych polskich osad w tym kraju.

Ronald jest obecnie piłkarzem Gremio Porto Alegre. Występuje głównie na pozycji defensywnego pomocnika. Ma on za sobą występy w brazylijskich drużynach młodzieżowych w kilku kategoriach wiekowych. W ubiegłym roku występował w drużynie U-23, z którą walczył o kwalifikację do turnieju olimpijskiego.

Nowe wieści w sprawie Falkoskiego dostarczył Tomasz Włodarczyk z „Meczyków”. Według jego informacji w ostatnim czasie PZPN przypatrzył się 21-latkowi. Miało dojść do rozmowy telefonicznej, w której Falkoski miał potwierdzić swoją chęć gry w biało-czerwonych barwach. Do ewentualnego powołania jednak jeszcze daleka droga. Ronald wciąż nie ma polskiego paszportu. Złożył już wniosek, jednak wciąż czeka na zakończenie procesu przyznawania obywatelstwa.




Ronald Falkoski ma za sobą jednak nie najlepszy sezon. W minionym roku 21-latek rozegrał zaledwie 11 spotkań w lidze brazylijskiej. Ani razu nie wystąpił w wyjściowym składzie swojej drużyny w tych rozgrywkach.

Polacy z Barcelony wzięli udział w wyzwaniu siedmiu sekund. Szczęsny miał problemy z pytaniem o „maluchów” [WIDEO]

Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny w przededniu finału Superpucharu Hiszpanii z Realem Madryt wzięli udział w zabawie znanej jako „Wyzwanie siedmiu sekund”. Były bramkarz reprezentacji Polski miał problem z jednym pytaniem dotyczącym „dwóch maluchów”.

Trudne pytanie dla Szczęsnego

„Wyzwanie siedmiu sekund” polega na tym, że uczestnicy zadają sobie pytania, na które trzeba odpowiedzieć w ciągu zaledwie siedmiu sekund. Szczęsny i Lewandowski stanęli naprzeciw siebie w tej zabawie.

Jedno z pytań okazało się szczególnie trudne dla Wojciecha Szczęsnego. Dotyczyło zawodników, którzy strzelili bramki w ostatnim wygranym przez Barcelonę Superpucharze Hiszpanii. Szczęsny bez problemu wymienił Roberta Lewandowskiego, ale dalsze odpowiedzi sprawiły mu trudność.

Lewandowski próbował pomóc koledze, sugerując: „Dwóch maluchów”. Po chwili zastanowienia Szczęsny odpowiedział: „Messi?” – co wywołało uśmiech na twarzy kapitana reprezentacji Polski.

Następnie poprawił się, wskazując Pedriego i Gaviego, co ostatecznie było poprawną odpowiedzią. Rywalizacja w grze zakończyła się remisem 2:2, a zwycięzca został wyłoniony w poprzez „papier, kamień, nożyce”. Tutaj lepszy okazał się bramkarz. Całość wyzwania możecie zobaczyć na poniższym wideo:

Polski duet w finale?

Hiszpańskie media spekulują, że obaj Polacy wyjdą na boisko od pierwszej minuty w niedzielnym finale Superpucharu Hiszpanii. Wojciech Szczęsny ma ponownie stanąć między słupkami.

Hansi Flick podobno docenia jego postawę i planuje dać mu kolejną szansę. Przypomnijmy, że w styczniu 2023 roku FC Barcelona pokonała Real Madryt 3:1 w meczu o Superpuchar Hiszpanii. Bramki zdobyli wtedy właśnie Lewandowski, Pedri i Gavi.

Finałowy mecz Barcelony z Realem Madryt odbędzie się w niedzielę 12 stycznia o godzinie 20:00.

Źródło: FC Barcelona

Kuriozalna pomyłka organizatorów MP w skokach narciarskich. Jakub Wolny otrzymał dyplom z innej dyscypliny

Organizatorzy sobotnich Mistrzostw Polski w skokach narciarskich zdecydowanie się nie popisali. Jakub Wolny, który zajął 3. miejsce, otrzymał dyplom za zajęcie miejsca na podium w… kombinacji norweskiej.

W sobotę miały miejsce Mistrzostwa Polski w skokach narciarskich. Po raz pierwszy w karierze po złoto sięgnął Paweł Wąsek. Za jego plecami znalazł się Kamil Stoch. Brązowy medal przypadł Jakubowi Wolnemu. Co ciekawe, w pierwszej „10” znalazło się dwóch Kazachów i jeden Słowak.




Po konkursie ciekawą rzecz zaobserwował jeden z użytkowników Twittera, Rafał Borzyński. Zauważył on błąd na dyplomie Jakuba Wolnego. 29-latek otrzymał dyplom za zajęcie 3. miejsce w… kombinacji norweskiej. U pozostałych skoczków na podium dyplom był już prawidłowy.




To byłaby transferowa bomba. Bohater Chorwacji z mundialu w Katarze rozmawia z polskim klubem

Portal polsatsport.pl zapowiada bombę transferową. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że wkrótce do Ekstraklasy może trafić Mislav Orsić. Z Chorwatem rozmowy ma prowadzić Raków Częstochowa.




Orsić to były reprezentant Chorwacji. Był między innymi uczestnikiem mundialu w Katarze, gdzie zapewnił „Ognistym” brązowy medal. Dzięki jego bramce wygrali z Marokiem 2-1.

Trafi do Polski?

W drużynie narodowej Orsić uzbierał w sumie 27 występów. Ma przy tym bardzo ciekawe CV. Lwią część swojej kariery spędził w Dinamie Zagrzeb, ale grał także w Korei Południowej czy Chinach.




Ostatnio grał w Trabzonsporze, w którym zaliczył zaledwie osiem występów. Obecnie pozostaje wolnym zawodnikiem. Mimo 32 lat na karku, wciąż kilka klubów wydaje się zainteresowane jego zatrudnieniem – w tym kluby z Polski.

Według portalu polsatsport.pl, Orsić ma prowadzić rozmowy w sumie z trzema ekstraklasowiczami. Najbardziej zaawansowane mają być jednak te z Rakowem Częstochowa. Dwóch pozostałych drużyn nie znamy.

Kulesza wskazał problemy reprezentacji. „Trener Probierz dziś nie ma zbyt dużego wachlarza możliwości”

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej w rozmowie z TVP Sport podsumował mijający rok z perspektywy występów polskiej reprezentacji. Kulesza wskazał kluczowe problemy, z którymi zmaga się kadra narodowa. Podkreślił również wyzwania, jakie stoją przed kadrą w nadchodzących meczach.

Problemy z regularną grą kadrowiczów

Jednym z głównych tematów rozmowy była sytuacja polskich piłkarzy w klubach. Według Kuleszy zbyt wielu reprezentantów nie gra regularnie, co przekłada się na ich formę i możliwość zaprezentowania pełnego potencjału podczas spotkań w barwach narodowych.

– Jeśli dziś patrzymy na naszą reprezentację, to tylko czterech kadrowiczów gra w klubach pełne 90 minut, pozostali w klubach nie grają, lub grają bardzo mało. Wiemy, że gdy piłkarz nie gra, to później ciężko odnaleźć mu się na boisku podczas meczu reprezentacyjnego. Taki piłkarz nie ma możliwości pokazania się ze swojej najlepszej strony, bo po prostu nie pozwala mu na to między innymi jego kondycja. Rytm meczowy jest w tym przypadku bardzo ważny – powiedział prezes PZPN.

Według 62-latka brak regularnej gry zawodników utrudnia selekcjonerowi Michałowi Probierzowi odpowiednie przygotowanie drużyny. Kulesza podkreślił, że piłkarze spędzają w klubach około 300 dni w roku, a z reprezentacją jedynie 20 dni, co ogranicza jego możliwości treningowe.

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej odniósł się także do sytuacji selekcjonera Michała Probierza.

– Michał Probierz dziś nie ma zbyt dużego wachlarza możliwości. Patrząc historycznie, na mistrzostwa Europy w Niemczech, to w spotkaniu z Austrią po stronie naszych rywali było 14 zawodników, którzy grali regularnie w Bundeslidze. Naszych piłkarzy z takim dorobkiem zbyt wielu w składzie nie było, widzimy więc, jak duże są to różnice. Później kibice wymagają od Michała Probierza, od zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej, żeby nasi piłkarze grali. My też tego chcemy – stwierdził.

W nadchodzącym roku polską reprezentację czeka start eliminacji mistrzostw świata. Biało-Czerwoni zmierzą się m.in. z Holandią lub Hiszpanią, a także z Finlandią, Litwą i Maltą. Pierwsze mecze eliminacyjne reprezentacja rozegra 21 i 24 marca.

– W 2025 roku życzyłbym sobie, żebyśmy uzbierali jak najwięcej punktów w eliminacjach mistrzostw świata, bo zdajemy sobie sprawę z tego, jak to jest ważne dla związku, dla rozwoju polskiej piłki, ale przede wszystkim dla kibiców polskiej reprezentacji – zakończył.

Źródło: TVP Sport

Lech Poznań złożył ofertę za piłkarza Olympiakosu. Padła kwota

Lech Poznań kontynuuje przygotowania do rundy wiosennej Ekstraklasy. Po zakontraktowaniu Islandczyka Gísliego Thórdarsona za pół miliona euro, klub nie zwalnia tempa w poszukiwaniu kolejnych wzmocnień. Według portalu Sportowy Poznań, Kolejorz złożył ofertę za greckiego obrońcę. Padła również kwota umieszczona w propozycji.

Lech z konkretną ofertą za piłkarza Olympiakosu

Jak donosi Maksymilian Dyśko z portalu Sportowy Poznań, Lech Poznań złożył ofertę za greckiego obrońcę Apostolosa Apostolopoulosa.

Według wspomnianego źródła propozycja wynosi 700 tysięcy euro za sam transfer podstawowy, do którego mogą dojść bonusy oraz procent z przyszłej sprzedaży.

Apostolopoulos to zawodnik uniwersalny, mogący grać na lewej i prawej obronie, a także jako środkowy obrońca. Taka wszechstronność byłaby cennym atutem dla układanki trenera Nielsa Frederiksena.

Grecki obrońca mógłby stanowić wartościowe uzupełnienie składu i alternatywę dla Michała Gurgula.

Apostolopoulos rozegrał w bieżącym sezonie łącznie osiem spotkań dla Olympiakosu. Spędził na boisku 480 minut. Jego kontrakt z greckim klubem obowiązuje do 30 czerwca 2026 roku.

Źródło: Sportowy Poznań

Kingsley Coman zapytany o Lewandowskiego i Kane’a. Wskazał między nimi różnicę

Kingsley Coman udzielił wywiadu Rio Ferdinandowi. Francuz został zapytany o różnice między Robertem Lewandowskim, a Harrym Kanem z perspektywy gry na pozycji skrzydłowego. Wszak Coman miał okazję grać z oboma tymi zawodnikami.




Robert Lewandowski spędził w Bayernie 8 lat. W tym czasie pobił wiele rekordów strzeleckich. Latem 2022 roku opuścił klub na rzecz FC Barcelony. Rok później Bayern znalazł następcę polskiego snajpera. Bawarczycy postawili na Harry’ego Kane’a. Anglik dobrze odnalazł się w nowym otoczeniu. Pod względem statystyk prezentuje się porównywalnie do polskiego napastnika.

W ostatnich latach w mediach trwa zażarła dyskusja odnośnie tego, kto jest lepszy – Robert Lewandowski czy Harry Kane. Mimo wszystko są to napastnicy o zdecydowanie innej charakterystyce. I to samo w ostatnim wywiadzie dla Rio Ferdinanda chciał przekazać Kingsley Coman. Mimo to wskazał on różnicę między nimi z perspektywy gry na skrzydle.




– Powiedziałbym, że Harry ma nieco większy wpływ na grę. Lewandowski prosi o więcej dośrodkowań i w zasadzie musisz grać bardziej pod niego. Więc Lewandowski jest bardziej tego typu piłkarzem, przy którym na końcu potrzebujesz skrzydłowego, który będzie mu zapewniał sytuacje do zdobycia bramki. Harry jest jednym z niewielu napastników, który sprawia, że skrzydłowy jest lepszy – ocenił Kingsley Coman.

– Nie powiem, który z nich jest lepszy. W tym w czym Lewandowski jest lepszy, Harry jest również bardzo dobry. I w czym Harry jest lepszy, Lewandowski jest także niezły – dodał Francuz.

Kosecki z szokującym wspomnieniem z Niemiec. „Policja przetrzepała mi cały samochód”

Jakub Kosecki w programie „To jest Sport.pl”podzielił się jedną z najbardziej nietypowych sytuacji, jakie spotkały go w trakcie kariery piłkarskiej. „Kosa” powiedział o swoich doświadczeniach z czasów gry w niemieckim SV Sandhausen i konfrontacji z policją.

Wspomnienia Koseckiego z Niemiec

Jakub Kosecki grał w SV Sandhausen przez dwa sezony – najpierw w ramach wypożyczenia z Legii Warszawa, a później na stałe po transferze definitywnym. Jak wspomina, kultura dyscypliny i punktualności w niemieckim futbolu była niezwykle rygorystyczna.

– Często mówi się, że Niemcy są jak roboty. Porządek, czystość, grafik, nie można się spóźniać. (…) Tak jak w różnych klubach się spóźniałem, tak w Niemczech nigdy. Trener potrafił cię usadzić na ławce na kilka meczów za jakąś głupotę jak spóźnienie na obiad czy do autokaru. Wszystko musiało odbywać się punktualnie – relacjonował Kosecki w Sport.pl.

Pewnego ranka, jadąc na trening z Mannheim do Sandhausen, Kosecki został zatrzymany przez niemiecką policję.

– Wsiadłem wcześniej, mówię: „posłucham muzyczki”. Jadę, ograniczenie do 80 km/h, ja jechałem około 70 km/h. Przede mną w takim samym tempie jechała policja. I już myślę: „coś mi tu nie gra, zaraz będzie jakiś problem – wspominał Kosecki.

Policja zatrzymała go do kontroli, przeszukała samochód, a także wykonała testy na obecność narkotyków. Kosecki musiał zadzwonić do klubu, by poinformować o spóźnieniu. Dla własnego bezpieczeństwa robił zdjęcia i filmy na dowód sytuacji.

Mimo nietypowych okoliczności trener SV Sandhausen nie zaakceptował wyjaśnień piłkarza.

– Oczywiście się spóźniłem, wpadłem do klubu, a trener tylko spojrzał na zegarek. Przysięgam, że przez trzy mecze nie podniosłem się z ławki. Trener powiedział mi, że to ja jeżdżę samochodem i to moja wina. Jego nic nie interesowało tylko punktualność – podsumował Kosecki.

Źródło: Sport.pl

Dziennikarz zdradził kulisy ostatnich wydarzeń z udziałem Szczęsnego. „To nie jest farmazon”

Wojciech Szczęsny niespodziewanie znalazł się w wyjściowym składzie FC Barcelony na mecz Superpucharu Hiszpanii. Łukasz Wiśniowski na kanale Foot Truck wyjaśnił kulisy decyzji Hansiego Flicka.

Wiśniowski zdradza kulisy ostatnich wydarzeń z FC Barcelony

Według informacji przekazanych przez hiszpańskie media, Inaki Pena spóźnił się na przedmeczową odprawę. To zdenerwowało Hansiego Flicka. W rezultacie wychowanek Barcy został pominięty w wyjściowym składzie na półfinałowy mecz Superpucharu Hiszpanii.

– Rzeczywiście tak było, Inaki Pena spóźnił się na odprawę. Wprawdzie bardzo, bardzo niewiele, ale Hansi Flick to człowiek, który tego typu niesubordynacji bardzo nie lubi – powiedział Łukasz Wiśniowski.

Obecnie wszystko wskazuje na to, że Wojciech Szczęsny wystąpi także w niedzielnym finale Superpucharu Hiszpanii, w którym Blaugrana zmierzy się z Realem Madryt.

– Pytanie, czy Hansi Flick nie szukał trochę haków, alibi, żeby taką decyzję podjąć. Odnosił się do casusu Wojtka Szczęsnego po meczu, mówił o tym, że to była po prostu jego decyzja. Nie potwierdził doniesień Heleny Condis. Natomiast wiemy, że rzeczywiście z tym spóźnieniem to nie jest farmazon – dodał Wiśniowski.

– Czy Inaki Pena może sobie pluć w brodę? Pewnie tak, choć z drugiej strony on już w El Clasico zagrał w tym sezonie, on pewnie zagra jeszcze dużo ciekawych meczów – podsumował dziennikarz.

Źródło: Foot Truck/Meczyki.pl

Tyle miał spóźnić się na odprawę Inaki Pena. Flick był bezwzględny

W niedzielę w Superpucharze Hiszpanii dojdzie do El Clasico. Wielce prawdopodobne, że w drużynie Blaugrany zobaczymy w tym spotkaniu dwóch Polaków – Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego. Ten drugi gra tylko dzięki… kilku sekundom.




Gdy Szczęsny przychodził do Barcelony, był murowanym pewniakiem do gry w wyjściowym składzie. Hansi Flick niespodziewanie od początku stawiał jednak na Inakiego Penę.

Kilkadziesiąt sekund

Sytuacja uległa zmianie dopiero w nowym roku. Szczęsny zadebiutował w Barcelonie meczem w Pucharze Króla przeciwko UD Barbastro. Kolejne spotkanie – przeciwko Athletikowi Bilbao w półfinale Superpucharu – miał już spędzić na ławce. Wszystko zmieniło jednak… kilkadziesiąt sekund.




Inaki Pena spóźnił się na odprawę przedmeczową. Mateusz Święcicki w podsumowaniu ostatnich wydarzeń na kanale Superbetu na TikToku podkreślił, że było to raptem… „kilkadziesiąt sekund”.

– Hansi Flick jest konsekwentny, nie toleruje spóźnień. Wcześniej dwa razy na ławce sadzał (…) Kounde, który też się spóźniał – zaznaczył.

Wiele wskazuje na to, że Szczęsny zagra w niedzielnym El Clasico w finale Superpucharu Hiszpanii. Oczywiście, o ile sam się nie spóźni.

@superbetpl

Czekamy na El Clasico! @Mateusz Swiecicki na gorąco po półfinałach Superpucharu Hiszpanii

♬ Swear By It – Chris Alan Lee

Krzysztof Piątek może zostać bohaterem hitowego transferu. Chce go legendarny trener

Krzysztof Piątek zyskał w Turcji drugie życie. Jego świetna forma w Basaksehirze może zaowocować sensacyjnym transferem. O Polaka miał pytać Jose Mourinho!




Piątek wystąpił w bieżącym sezonie w sumie w 30 meczach, w których łącznie strzelił 22 gole. 29-latek przewodzi tabeli strzelców tureckiej Super Lig z dorobkiem 12 trafień. Wyprzedza między innymi takie postacie jak: Edin Dżeko, Ciro Immobile czy Victor Osimhen.

Sensacyjny ruch?

Zdaje się, że Piątek w Turcji odżył. Po nieudanej przygodzie w Milanie i późniejszych kłopotach w Bundeslidze i Serie A, wreszcie odnalazł swoje miejsce. Potwierdzają to także spekulacje o… transferze.




Według informacji tureckiego dziennikarza, Ersana Serdala, Piątkiem ma się mocno interesować Fenerbahce. Co ciekawe, pytać o niego ma również sam Jose Mourinho. Póki co badane są ewentualne warunki takiej transakcji.

PZPN ukarał polskie kluby! Odebrane zostały ligowe punkty

Organy Polskiego Związku Piłki Nożnej przeanalizowały kondycję finansową polskich klubów z II Ligi. Część z nich została ukarana.




W czwartek Polski Związek Piłki Nożnej opublikował komunikat odnośnie licencji klubowych. Dotyczył on klubów z II Ligi. Komisja ds. Licencji Klubowych przyjrzała się finansom klubów z trzeciego szczebla rozgrywkowego w Polsce. Po przeanalizowaniu dokumentów Komisja postanowiła ukarać w sumie aż 5 klubów. Część z nich otrzymała karę finansową. Niektóre z nich otrzymały jednak nawet karę odjęcia ligowych punktów. Kary mają odgrywać rolę „środka kontroli”.

Pierwszym ukaranym klubem jest Olimpia Elbąg. Za naruszenie Podręcznika Licencyjnego dla klubów II Ligi na sezon 2024/2025 Olimpia otrzymała karę finansową w wysokości 1.000 złotych.

Kolejnym klubem ukaranym przez Komisję ds. Licencji Klubowych PZPN jest Olimpia Grudziądz. Klub z Grudziądza został zobligowany do uiszczenia opłaty w wysokości 2.500 złotych.

Trzecia na liście jest Resovia Rzeszów. W tym przypadku Komisja wymierzyła karę w wysokości 7.000 złotych. Powód ten sam co powyżej.




Idąc dalej, trafiamy na Skrę Częstochowa. Tu robi się już poważniej. Skra została ukarana odjęciem jednego punktu w rozgrywkach II Ligi. Co więcej, klubowa licencja została zawieszona do czasu uregulowania zobowiązań.

Ostatnim klubem ukaranym przez Komisję ds. Licencji Klubowych PZPN jest Wisła Puławy. W tym przypadku klub został ukarany odjęciem 2 punktów w rozgrywkach ligowych. Klubowa licencja została zawieszona do czasu uregulowania zobowiązań.


źródło: pzpn

Jakub Moder z dwiema ofertami transferu. Zainteresowane kluby z Serie A i Bundesligi

Jakub Moder wciąż jest zawodnikiem Brighton. Polak jednak nie ma wielkich szans na przebicie się do pierwszego składu. Portal meczyki.pl ustalił, że zainteresowane jego transferem są dwa kluby z topowych lig.




Reprezentant Polski rozegrał w tym sezonie zaledwie osiem minut w Premier League. Ogólnie, patrząc na wszystkie rozgrywki uzbierał ich 147. Wiele wskazuje na to, że wkrótce może doczekać się zmiany klubu.

Dwóch zainteresowanych

O odejściu Modera z Brighton mówi się od dłuższego czasu. Tym bardziej, że jego kontrakt obowiązuje tylko do czerwca bieżącego roku. Portal meczyki.pl ustalił, że może jednak szybciej zmienić barwy.

Zainteresowane jego pozyskaniem mają być dwa kluby. Mowa konkretnie o Udinese i Unionie Berlin. Obie drużyny złożyły ponoć już swoje oferty.




Udinese prowadzi obecnie Kosta Runjaić, doskonale znany polskim kibicom. W kontekście Włochów sporo niedawno mówiło się o możliwych transferach Bartosza Slisza czy Jakuba Piotrowskiego.

Drużyna prowadzona przez Niemca zajmuje obecnie 9. miejsce w tabeli Serie A. W kwestii Unionu mówimy natomiast o 12. pozycji w Bundeslidze.

Źródło: Meczyki.pl / Tomasz Włodarczyk.

Hiszpanie chwalą Szczęsnego. „Nieoczekiwany gość stał się kluczem do zwycięstwa”

Hiszpańskie media rozpisują się o Wojciechu Szczęsnym. Polak swoim występem w meczu FC Barcelona z Athletikiem w Superpucharze Hiszpanii udowodnił, że jest bramkarzem najwyższej klasy.

Zaskakująca zmiana w składzie i świetny mecz Polaka

Wojciech Szczęsny niespodziewanie znalazł się w wyjściowej jedenastce FC Barcelony na mecz półfinałowy z Athletikiem. Polak zastąpił Inakiego Penę. Decyzja trenera była efektem dyscyplinarnym wobec Hiszpana, który spóźnił się na zbiórkę drużyny. Jak zauważyło „Mundo Deportivo”, ta decyzja mogła być przełomowa dla polskiego bramkarza.

Zobacz także: Udany mecz Wojciecha Szczęsnego! Polak chwalony za granicą [REAKCJE]

Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla Barcelony, a Szczęsny odegrał w tym kluczową rolę. Polak po raz kolejny zachował czyste konto, co zdarzyło się dopiero drugi raz w tym sezonie w dwóch meczach z rzędu.

Hiszpańska prasa podkreślała, że Szczęsny był nie tylko pewnym punktem w bramce, ale także aktywnie uczestniczył w grze defensywnej, wielokrotnie wychodząc poza pole karne, aby neutralizować zagrożenia.

– Nieoczekiwany gość stał się kluczem do zwycięstwa. Szczęsny był bardzo uważny przez 90 minut. Wielokrotnie wychodził przed pole karne w najczystszym stylu ter Stegena, wybijał piłkę głową lub nogami w akcjach, które mogły stwarzać zagrożenie. Było nawet kilka sytuacji, w których bramkarz przedwcześnie opuścił pole karne i początkowo popełniał błąd, ale szybko wiedział, jak go skorygować i zniwelować zagrożenia Athleticu. W jednej z nich wykazał się szybkością samego Inakiego Williamsa – napisali w „Mundo Deportivo”.

Po tak udanym występie rodzi się pytanie, czy Wojciech Szczęsny zasłużył na miejsce w wyjściowym składzie na finał Superpucharu. Dziennikarze zastanawiają się, czy Hansi Flick zdecyduje się dać kolejną szansę Polakowi, czy wróci do Inakiego Peny.

Zobacz także: Wojciech Szczęsny vs Athletic Bilbao. Kompilacja kapitalnych interwencji [WIDEO]

– Teraz zadaniem Hansiego Flicka będzie zadecydowanie, czy Inaki Pena wróci do wyjściowego składu w niedzielnym wielkim finale przeciwko Mallorce lub Realowi Madryt, czy też Szczęsny zaliczył występ godny ponownego wyjścia na boisko w decydującym meczu o pierwszy tytuł w sezonie – pisze „Mundo Deportivo”.

Drugi półfinał pomiędzy Realem Madryt a Mallorcą odbędzie się już w czwartek, 9 stycznia, o godz. 20:00. Zwycięzca tego starcia zmierzy się z Barceloną w finale, który zaplanowano na niedzielę, 12 stycznia, również na godz. 20:00.

Źródło: Mundo Deportivo, Sport.pl