Lech Poznań gotowy na Crveną zvezdę. „Względem początku sezonu poprawiliśmy się w niemal każdym aspekcie”

Lech Poznań już dziś zmierzy się z Crveną zvezdą w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Mistrz Polski nie uchodzi za faworyta tego starcia, ale trener Niels Frederiksen zapewnia, że jego zespół jest gotowy na każde rozwiązanie taktyczne rywala.

Czas na mecz sezonu?

Starcie Lecha z mistrzem Serbii to bez wątpienia jedno z najtrudniejszych wyzwań Kolejorza w ostatnich latach. Przed pierwszym gwizdkiem trener Niels Frederiksen przyznał, że rywal ma atuty, ale nie jest zespołem bez słabości.

– To bardzo silna drużyna, mają wielu dobrych zawodników, szczególnie ofensywnych, z dużą indywidualną jakością. Myślę jednak, że mamy możliwość, aby ich zranić, bo mają swoje słabe strony. Jest to mocny i doświadczony zespół, obyty w europejskich rozgrywkach, dlatego też spodziewamy się, że mecz będzie bardziej polegał na kontroli i nie będzie to szczególnie szalone spotkanie – zaznaczył szkoleniowiec Lecha.

Frederiksen odniósł się także do potencjalnej strategii Crvenej zvezdy. W ostatnich meczach Ekstraklasy drużyny rywalizujące z Kolejorzem często decydowały się na intensywny pressing. Trener z Danii nie ma jednak pewności, że Serbowie obiorą tę samą taktykę.

– Są plusy i minusy tego, że rywal gra wysokim pressingiem. Niektóre drużyny stosowały go przeciwko nam w tym sezonie i wolimy, żeby tak było, bo wówczas łatwiej się przebić z atakiem niż wtedy, kiedy rywal broni nisko. Jeśli zespoły, z którymi graliśmy były tak zadowolone z pressingu, dlaczego nie kontynuowały go w drugich połowach? Możliwe, że nie starczyło im sił, by robić to przez cały mecz. Nie jestem jednak przekonany, że Crvena zvezda zagra wysokim pressingiem. Mogą liczyć na remis przed meczem na własnym stadionie. Tak czy inaczej, będziemy przygotowani – zapewnił.

Szkoleniowiec nie ukrywa, że drużyna wciąż szuka optymalnej formy. Mimo tego widzi wyraźny postęp.

– Myślę, że względem początku sezonu poprawiliśmy się w niemal każdym aspekcie, ale szczerze mówiąc, nie jesteśmy jeszcze na poziomie, na którym oczekuję, że będziemy za miesiąc lub dwa. Wkomponowaliśmy w zespół wielu nowych zawodników. Widzimy, że zostało jeszcze kilka kroków, by być tam, gdzie chcielibyśmy być. Z meczu na mecz widzę jednak postęp. Fizycznie też nie prezentujemy się jeszcze tak, jak byśmy chcieli, ale też wygląda to coraz lepiej. Nie jesteśmy jeszcze gotowi na sto procent, ale mam nadzieję, że jutro uda nam się tak zagrać – ocenił Frederiksen.

Początek spotkania Lech Poznań – Crvena zvezda zaplanowano na dziś, godz. 20:30. Na stadionie w stolicy Wielkopolski przewidziano komplet widzów.

Źródło: Lech Poznań

Jan Urban o powrocie Wojciecha Szczęsnego. Jasne stanowisko selekcjonera

Po objęciu stanowiska selekcjonera przez Jana Urbana pojawiły się spekulacje o możliwym powrocie Wojciecha Szczęsnego do kadry. Szkoleniowiec w rozmowie z Gazetą Wyborczą rozwiał wszelkie wątpliwości. Temat powrotu bramkarza Barcelony wygląda więc na zamknięty.

Żadnego namawiania nie będzie

Gdy Kamil Grosicki zadeklarował gotowość powrotu do kadry, wielu kibiców zaczęło się zastanawiać, czy podobny scenariusz nie czeka także Wojciecha Szczęsnego, który zakończył reprezentacyjną karierę po Euro 2024.

Nowy selekcjoner początkowo nie wykluczał niczego. W rozmowie z Przeglądem Sportowym pozwolił sobie nawet na lekką ironię.

– O, widzi pan! Życie pisze różne scenariusze i na wszystko bądźmy przygotowani [śmiech] – skomentował zapytany o ewentualny powrót Szczęsnego.

Jednak teraz, w wywiadzie dla Gazety Wyborczej, selekcjoner mówi już całkiem serio i bardzo jasno.

– Nie. Wydaje mi się, że decyzja Wojtka o rozstaniu z drużyną narodową została dobrze przemyślana i uzasadniona. On w tej kadrze już zrobił, co miał zrobić, czuje się spełniony. O miejsce po nim walczy kilku wysokiej klasy bramkarzy, którzy nie mają kłopotów z pozycją numer jeden w swoich klubach – podkreślił Urban.

Trener podkreślił, że na pozycji bramkarza ma do dyspozycji wielu kandydatów. W przeciwieństwie do niektórych innych formacji, gdzie konkurencja jest ograniczona.

– Różnie jest z kandydatami do kadry na poszczególnych pozycjach, gdzieś konkurencja jest większa, a gdzieś mniejsza, ale akurat na brak dobrych bramkarzy nie narzekamy, więc nie widzę potrzeby, żeby namawiać Wojtka do zmiany decyzji – dodał.

Wypowiedź Urbana kończy więc dyskusję nt. potencjalnego powrotu. Bramkarz Barcelony zakończył reprezentacyjną karierę z 84 występami na koncie.

Źródło: Gazeta Wyborcza, Przegląd Sportowy Onet

Kulesza odznaczony przez Prezydenta Andrzeja Dudę. „Traktuję to jako docenienie mojej wieloletniej pracy”

Cezary Kulesza został odznaczony przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę. Prezes PZPN udzielił wywiadu, w którym skomentował wyróżnienie.




W związku z 20. rocznicą istnienia spółki Ekstraklasa S.A. w Pałacu Prezydenckim odbyła się specjalna uroczystość. Uczestniczyli w niej przedstawiciele Ekstraklasy, a także Prezydent Andrzej Duda. Odznaczonych zostało w sumie kilkanaście osób. Wśród nich Cezary Kulesza.

Cezary Kulesza został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. A to wszystko za promowanie zdrowego trybu życia i aktywności fizycznej w społeczeństwie. W ten sam sposób wyróżniony został Dariusz Mioduski.

Całe wydarzenie Cezary Kulesza skomentował na łamach „WP Sportowe Fakty”. Jak stwierdził, był mile zaskoczony zdobytym odznaczeniem. Dodał również, że odznaczenie dotyczy przede wszystkim jego działań w Jagiellonii Białystok.




– Udaliśmy się do Pałacu Prezydenckiego na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy. Wiedziałem, że w trakcie spotkania przewidziane jest wręczenie odznaczeń, ale nie wiedziałem, jakiej rangi. Na miejscu byłem mile zaskoczony. Odznaczenie dużo dla mnie znaczy. Bardzo się cieszę z takiego wyróżnienia – skomentował Cezary Kulesza.

– Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski otrzymaliśmy razem z Dariuszem Mioduskim. Wyróżnienie dotyczyło głównie naszej pracy w piłce klubowej. Obejmuje moją jedenastoletnią działalność w Jagiellonii Białystok, mój wkład na rzecz rozwoju Ekstraklasy i klubu. Traktuję to jako docenienie mojej wieloletniej pracy, ale również wielu osób, które współtworzyły ówczesne sukcesy Jagiellonii – uzupełnił Prezes PZPN.

źródło: WP Sportowe Fakty, PZPN

Arsenal mógł dostać prawie 30 milionów za Jakuba Kiwiora! Oferta została odrzucona

Jan Bednarek nie był jedynym Polakiem, którego rozważało FC Porto. Według portalu „Foot Mercato”, Portugalczycy złożyli wcześniej ofertę za Jakuba Kiwiora. Arsenal jednak ją odrzucił.




Kiwior jest regularnie łączony z opuszczeniem Londynu. Polak nie może liczyć na regularną grę w Arsenalu, choć Mikel Arteta nie szczędzi pochwał pod jego adresem.

Odrzucili ofertę

Inne kluby widzą, w jakiej sytuacji znalazł się Kiwior, wobec czego składają „Kanonierom” swoje propozycje. Jedna z takich ofert miała przyjść z FC Porto. Tak przynajmniej twierdzi dziennikarz „Foot Mercato”, Santi Aouna.




Z jego informacji wynika, że „Smoki” miały oferować nawet 27 milionów euro za wypożyczenie Kiwiora z obowiązkiem wykupu. Arsenal nie chciał jednak tej propozycji przyjąć.

Finalnie do Porto zawędrował natomiast inny Polak. Kilka dni temu Portugalczycy potwierdzili transfer Jana Bednarka z Southampton. „Święci” zarobili na swoim byłym stoperze 7,5 mln euro.

Urban szykuje niespodzianki na wrzesień. Dwaj zawodnicy wracają do gry

Jan Urban pracuje nad pierwszymi powołaniami jako selekcjoner reprezentacji Polski. Według doniesień Przeglądu Sportowego Onet, kibice mogą spodziewać się kilku zaskakujących nazwisk. Najwięcej mówi się o powrocie Kamila Grabary, który za kadencji Michała Probierza był systematycznie pomijany.

Nowe rozdanie i nowa hierarchia bramkarzy?

Jan Urban objął stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski trzy tygodnie temu i od tego czasu intensywnie pracuje ze swoim sztabem nad zestawieniem kadry na wrześniowe mecze eliminacji mistrzostw świata 2026. Przed „Biało-Czerwonymi” starcia z Holandią (4 września) i Finlandią (7 września), które zadecydują o wejściu w nowy etap walki o mundial w USA, Kanadzie i Meksyku.

Jak donoszą dziennikarze Przeglądu Sportowego Onet, pierwsze powołania mogą zawierać kilka niespodzianek. Najgłośniejszym nazwiskiem w tym kontekście jest Kamil Grabara, bramkarz Wolfsburga, który od dłuższego czasu był poza radarami kadry, mimo dobrej formy klubowej.

– Jak się dowiedzieliśmy, Jan Urban planuje namieszać w hierarchii bramkarzy. Nadzieje Grabary na to, że wreszcie wróci do reprezentacji, na nowo więc odżyły – informuje portal.

26-letni golkiper ma na koncie tylko jeden występ w seniorskiej kadrze. W czerwcu 2022 roku przeciwko Walii w Lidze Narodów. Selekcjonerem był wówczas Czesław Michniewicz. Grabara był też trzecim bramkarzem na mundialu w Katarze, jednak za kadencji Michała Probierza nie otrzymał ani jednego powołania. Sam były selekcjoner nie tłumaczył tej decyzji szczegółowo, zasłaniając się ustaloną hierarchią.

Po zakończeniu reprezentacyjnej kariery przez Wojciecha Szczęsnego numerem jeden został Łukasz Skorupski, a jego zmiennikiem Marcin Bułka. Ten ostatni niedawno zdecydował się na kontrowersyjny transfer do saudyjskiego Neom SC, co niekoniecznie jest najlepszą decyzją w kontekście gry w kadrze.

Powrót Skórasia?

Ale Grabara to nie jedyny możliwy „come-back”. Według Przeglądu Sportowego Onet, kolejnym graczem, który ma duże szanse na powrót do kadry, jest Michał Skóraś. Skrzydłowy FC Brugge ostatni raz zagrał w reprezentacji podczas Euro 2024. Po słabszych występach klubowych został pominięty w kolejnych powołaniach, ale teraz może ponownie zyskać szansę.

W ostatnim czasie Jacek Magiera oglądał jego mecz na żywo z trybun. Jak wynika z doniesień, Skóraś zaprezentował się na tyle dobrze, że może trafić na wrześniową listę powołanych.

Oczywiście najwięcej emocji wzbudza pytanie o przyszłość Roberta Lewandowskiego w kadrze. Napastnik FC Barcelony zakończył reprezentacyjną karierę po odebraniu mu opaski kapitańskiej przez Michała Probierza. Jan Urban w kilku wywiadach przyznał, że zamierza porozmawiać z Lewandowskim na temat możliwego powrotu. Jednak na razie nie padły żadne konkrety.

Wybór zawodników na wrześniowe zgrupowanie może rzucić pierwsze światło na to, jakim selekcjonerem będzie Urban.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Alarm w Belgradzie przed meczem z Lechem. Prezydent Serbii zwołuje specjalne spotkanie

Sytuacja społeczno-polityczna w Serbii nie wygląda najlepiej. Władze więc przygotowują się na przyjazd kibiców Lecha Poznań. Prezydent Aleksandar Vučić zwołał pilne spotkanie z udziałem ministra spraw zagranicznych.

Stolicę Serbii czeka test bezpieczeństwa

Mecz Crvenej zvezdy z Lechem Poznań w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów odbędzie się dopiero za kilka dni, ale już teraz wywołuje ogromne poruszenie w Serbii. Jak donoszą lokalne media, władze w Belgradzie traktują przyjazd polskich kibiców jako poważne wyzwanie dla służb bezpieczeństwa.

W związku z narastającymi protestami społecznymi, prezydent Aleksandar Vučić wezwał ministra spraw. Władze mają omówić działania prewencyjne i organizacyjne związane z obecnością kibiców Lecha w stolicy Serbii.

— Każdy z nas widzi, w jakim kryzysie pogrąża się ten kraj — mówił w jednym z publicznych wystąpień Vladan Dokić, rektor Uniwersytetu Belgradzkiego, odnosząc się do społecznego chaosu i masowych demonstracji na ulicach.

Uczestnicy protestów domagają się dymisji rządu oraz rozpisania przedterminowych wyborów.

W tym samym czasie do Belgradu mają przyjechać kibice z kilku krajów. Najpierw fani szkockiego Hibernianu, a niedługo później dużo liczniejsza i znacznie bardziej wymagająca logistycznie grupa sympatyków Lecha Poznań. Według serwisu Sportsport.ba, to właśnie polscy kibice są określani przez serbskie media jako „jedni z najgroźniejszych w Europie”.

– O wiele poważniejszy sprawdzian dla policji w Belgradzie czeka nas w przyszłym tygodniu, kiedy Crvena zvezda podejmie Lecha w rewanżowym meczu III rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów – podkreślają dziennikarze z Bałkanów.

Władze nie ukrywają, że intensywność działań służb bezpieczeństwa zostanie w najbliższych dniach znacznie zwiększona. Obawy wynikają nie tylko z faktu, że Lech Poznań ma jedną z najbardziej zorganizowanych i aktywnych grup kibicowskich w Europie, ale również z napiętej sytuacji w samej Serbii.

Rewanżowy mecz Lecha z Crveną odbędzie się w przyszłym tygodniu na stadionie Rajko Mitića. Spotkanie zaplanowano na godzinę 21:00 we wtorek 12 sierpnia.

Źródło: Sportsport.ba, Przegląd Sportowy Onet

Konflikt Ter Stegen vs Barcelona trwa w najlepsze. Niemiec oskarżony o działanie na szkodę klubu!

Coraz wyraźniej rysuje się ewidentny konflikt Marca-Andre Ter Stegena z FC Barceloną. Niemiec, według „Mundo Deportivo”, odmówił podpisania raportu medycznego, który ma trafić do komisji medycznej LaLigi. Klub w odpowiedzi przekazuje sprawę prawnikom.




Pod koniec lipca Ter Stegen osobiście poinformował, że odnowiła mu się kontuzja pleców. Nie zaczekał na komunikat ze strony Barcelony, czym naraził się swoim przełożonym.

Droga prawna

Sytuacja pogorszyła się obecnie na tyle, że nie jest to już jedynie drobny, wewnętrzny konflikt. „Mundo Deportivo” przekazuje, że Niemiec odmówił podpisania raportu medycznego, który miał trafić do komisji medycznej LaLigi. To stawia Barcelonę w niewygodnym położeniu.




Podpis Ter Stegena oraz wysłanie raportu pozwoliłoby działaczom na wykorzystanie 80 proc. jego zarobków na zarejestrowanie nowego piłkarza. Środki zabezpieczyłyby pomyślną rejestrację Joana Garcii.

Barcelona miała odebrać ruch Ter Stegena jako działanie na szkodę klubu. Tym samym wszczęto przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Sprawa została przekazana prawnikom i obecnie działacze czekają na ich stanowisko.

Fot. Screen / DAZN

Fenerbahce zdecydowane ws. Sebastiana Szymańskiego! Jose Mourinho blokuje transfer

Sebastian Szymański jest łączony z odejściem z Fenerbahce. Według informacji meczyki.pl, Turkowie dostali za Polaka ofertę z ligi TOP5. Nie podjęli jednak negocjacji, bo transferowi sprzeciwia się Jose Mourinho.




Szymański przeżywał sporo dobrych chwil w Fenerbahce. Do tej pory udało mu się rozegrać 108 meczów dla ekipy znad Bosforu. Strzelił w nich 20 goli i zanotował 28 asyst.

Bez szans na odejście?

Polak regularnie był łączony z transferem do mocniejszej ligi. W mediach ostatnio pojawiły się informacje o ofercie z Lazio. Fenerbahce miało jednak definitywnie odrzucić propozycję sprzedaży pomocnika.

Według portalu meczyki.pl, do Turcji wpłynęła także inna oferta z topowego klubu. Fenerhabce nie ma jednak zamiaru nawet podejmować negocjacji. Jose Mourinho widzi w Szymańskim zbyt ważnego gracza i nie chce go sprzedawać.




– Władze klubu też wysoko cenią zawodnika i dali do zrozumienia, że nie podejmą rozmów, jeśli propozycja nie będzie naprawdę bardzo wysoka, z kategorii nie do odrzucenia, bo na dziś byłoby trudno zastąpić Szymańskiego innym jakościowym piłkarzem – czytamy na portalu meczyki.pl.

Źródło: meczyki.pl

Kacper Tobiasz zapytany o zmianę trenera w Legii. Szpilka w stronę Goncalo Feio. „Czuć, że trener jest trenerem”

W rozmowie pomeczowej na łamach Canal+ Kacper Tobiasz wbił ostrą szpilkę w Goncalo Feio. Bramkarz Legii Warszawa stwierdził, że po przyjściu Edwarda Iordanescu w końcu „czuć, że trener jest trenerem”.

W niedzielę Legia Warszawa podejmowała w 3. kolejce PKO BP Ekstraklasy Arkę Gdynia. Spotkanie nie należało do najbardziej emocjonujących. Ostatecznie obie drużyny podzieliły się punktami, a spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

Po meczu Legii z Arką wywiadu na łamach Canal+ udzielił Kacper Tobiasz. Bramkarz stołecznego zespołu został zapytany o to, co zmieniło się po przyjściu Edwarda Iordanescu, który przejął zespół po Goncalo Feio. Tobiasz wbił solidną szpilkę w byłego już trenera Legii.

– Myślę, że najbardziej zauważalną zmianą jest to, że jest ten margines i czuć, że trener jest trenerem. I że trzeba mieć respect do tego, że to on jest twoim bossem. I myślę, że to właśnie wzbudza taki respect – ocenił Kacper Tobiasz.

Też wiemy o tym, że on obdarza nas wszystkich ogromnym zaufaniem. I tak naprawdę ja nie jestem jedynym, który w tym momencie wygląda dobrze, tak jak oczywiście oceniacie. Wielu innych zawodników naprawdę jest w super formie i to tworzy drużynę, jeśli chcemy myśleć o najwyższych celach, to każdy musi być w najwyższej formie. Bo tylko i wyłącznie zespołowo możemy cokolwiek myśleć – podsumował bramkarz Legii.

To nie był jednak jedyny fragment rozmowy, w którym Tobiasz odniósł się do Goncalo Feio. Ze studia padło pytanie o to, czy Kacper Tobiasz jest” najlepszą wersją samego siebie”. Bramkarz Legii odpowiedział, że nie lubi tego stwierdzenia, bo mu się ono źle kojarzy. Było to ewidentne nawiązanie do Goncalo Feio, który często używał to sformułowanie.

– Nie lubię tego stwierdzenia, bo mi się źle kojarzy. Ale na pewno jestem w dobrej formie i oczywiście nie zadowalam się tym, tylko dalej kontynuuję ciężką pracę i idziemy do przodu – skomentował Kacper Tobiasz.


źródło: Canal+

Lech Poznań staje się coraz silniejszy. Niels Frederiksen publicznie pochwalił jednego z graczy

Luis Palma jest w coraz lepszej dyspozycji. Niels Frederikes oznajmił, że jego podopieczny wkrótce będzie gotowy do gry od pierwszych minut.




Obywatel Hondurasu trafił do Poznania pod koniec lipca. Do tej pory rozegrał trzy mecze dla „Kolejorza”, ale zaczynał je na ławce rezerwowych. W dłuższej perspektywie jest jednak głównym kandydatem do zastąpienia Afonso Sousy, który nieuchronnie zbliża się do odejścia z Lecha.

„Będziemy silniejsi”

Ostatnio mistrzowie Polski wygrali z Górnikiem Zabrze 2-1. Po zwycięstwie Niels Frederiksen przyznał, że Palma potrzebuje jeszcze nieco czasu, żeby wkomponować się do składu. Proces przebiega jednak dobrze i niebawem powinien zagościć na stałe w podstawowej jedenastce.




– Biorąc pod uwagę dłuższą perspektywę, jestem zadowolony z obsady pozycji ofensywnego pomocnika. Na „dziesiątce” mogą grać zarówno Filip Jagiełło, Pablo Rodriguez, Ali Gholizadeh, jak i Luis Palma. Mamy w tym zakresie spore możliwości. Podejrzewam, że za około miesiąc będziemy w tym aspekcie jeszcze silniejsi – wyjaśnił, cytowany przez portal sportowy-poznan.pl.

Jeśli Palmę uda się wkomponować do składu na stałe, Frederiksen może mieć z niego spory pożytek. To piłkarz na tyle wszechstronny, że może obskoczyć każdą pozycję w ofensywie.

Lechia znów wypuściła zwycięstwo. Prezes aż zszedł do szatni

Lechia Gdańsk miała trzy punkty na wyciągnięcie ręki, ale w doliczonym czasie wypuściła prowadzenie z rąk. Według medialnych doniesień po remisie w Krakowie prezes Paolo Urfer udał się do szatni.

Remis, który smakuje jak porażka

Gdańszczanie nie mogą mówić o udanym początku sezonu. Rozgrywki 2025/2026 rozpoczęli z pięcioma punktami straty za zaległości finansowe z poprzedniej kampanii. Po dwóch porażkach w trzeciej kolejce wreszcie byli blisko przełamania. Ponownie jednak zabrakło koncentracji w końcówce.

W meczu z Cracovią Lechia dwukrotnie wychodziła na prowadzenie. Wydawało się, że wreszcie sięgnie po pierwsze punkty, ale doliczony czas gry okazał się dla niej zabójczy. W ostatnich minutach spotkania Filip Stojilković wyrównał wynik na 2:2.

Sytuacja Lechii w tabeli pozostaje dramatyczna. Klub z Trójmiasta wciąż zajmuje ostatnie miejsce i nadal potrzebuje czterech punktów, by wyjść na „zero”.

Obecność prezesa Paolo Urfera na stadionie przy Kałuży tylko podgrzała atmosferę. Po zakończeniu meczu udał się on do szatni.

– Paolo Urfer obecny na meczu. Właśnie udał się do szatni. Raczej nie w celu pogratulowania punktu – napisał na platformie X dziennikarz portalu Sportowe Fakty WP, Tomasz Galiński.

To kolejne spotkanie, w którym Lechia miała realne szanse na lepszy rezultat. Teraz przed zespołem Johna Carvera bardzo ważne starcie. W kolejnej kolejce Lechia zagra u siebie z Motorem Lublin.

Źródło: X (Tomasz Galiński)

fot. Kacper Polaczyk

Rafał Gikiewicz przegrał rywalizację w bramce Widzewa. Nie przyjął dobrze decyzji o byciu rezerwowym

Rafał Gikiewicz wypadł z bramki Widzewa Łódź. Przeciwko GKS-owi Katowice między słupkami pojawił się Maciej Kikolski Według portalu „Weszło”, dotychczasowy pierwszy golkiper nie przyjął tej decyzji najlepiej.




Widzew rozpoczął sezon Ekstraklasy z Gikiewiczem w bramce. Były bramkarz Augsburga bronił dostępu do siatki w spotkaniach z Zagłębiem (1-0) i Jagiellonią (2-3). Ostatnie spotkanie z GKS-em Katowice (3-0) oglądał jednak z ławki rezerwowych, natomiast na murawie zastąpił go Maciej Kikolski.

Trudna decyzja

To właśnie 21-latek ma teraz być pierwszym bramkarzem Widzewa. Zapowiadało się zresztą na to od dawna. Kikolski dobrze prezentował się podczas przygotowań do sezonu. Dodatkowo mało nie kosztował. Legia Warszawa otrzymała za niego 300 tysięcy euro (via. Transfermarkt).




Zmiana w bramce była zatem dość naturalna, ale i tak spotkała się ze sprzeciwem Gikiewicza. Według portalu „Weszło”, dotychczasowy pierwszy bramkarz Widzewa miał nie przyjąć dobrze tej decyzji.

– Niezbyt dobrze przyjął informację o tym, że usiądzie na ławce rezerwowych. Może dlatego, że czuł się bardzo pewnie i nie spodziewał się takiej decyzji, twierdząc, że jest lepszy i lepiej się prezentuje – czytamy.

– Po Łodzi krążą już zresztą pogłoski o tym, że Gikiewicz może rozwiązać kontrakt z Widzewem. Tyle że to głosy przesadzone, bo w końcu — jak już informowaliśmy — mówimy tylko i wyłącznie o niezbyt dobrej reakcji na komunikat trenera, nie o kłótni, w której latały talerze, noże czy kuwety na dokumenty – dodaje „Weszło”.

Źródło: Weszło

Specjalny komunikat od kibiców Legii. „Nieznani Sprawcy” apelują i nagłaśniają skandal

„Nieznani Sprawcy”, czyli grupa najzagorzalszych kibiców Legii Warszawa, wydała specjalny komunikat po meczu z Banikiem Ostrawą. Wpis w mediach społecznościowych odnosi się do traktowania kibiców gości przez policję.




W miniony czwartek Legia awansowała do III rundy eliminacji Ligi Europy. „Wojskowi” wygrali z Banikiem Ostrawa 2-1 (4-3 w dwumeczu).

Skandal

Obecnie drużyna z Łazienkowskiej szykuje się do domowego starcia z Arką Gdynia. Z kolei w następny czwartek rozegrają pierwszy mecz z AEK-iem Larnaka w el. Ligi Europy.




Tymczasem na profilu „Nieznanych Sprawców” pojawił się długi komunikat. Grupa najzagorzalszych kibiców Legii odniosła się do skandalicznego traktowania kibiców gości przez policję.

Pełny komunikat „Nieznanych Sprawców”:

„Jako kibice Legii wielokrotnie na przeróżne sposoby mówiąc kolokwialnie upominaliśmy się o swoje. Walczyliśmy o wpuszczanie nas na sektory gości, o możliwość prezentowania oprawy oraz całą masę innych wydawało by się podstawowych «praw kibica». Tym razem czas stanowczo upomnieć się o innych. Oszczędzimy sobie tekstów o niechęci do tych, o których chcemy się «upomnieć» itp. bo to absolutnie jasne. Dla wielu pewnie nie rozsądne, ale nie wszystko w życiu musi być rozsądne. Do sedna.

Wbrew obiegowej opinii przeróżnych biednych umysłowo ludzi, Legia przed meczami nie spiskuje z przeróżnymi służbami celem uprzykrzenia kibicom gości życia. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie staraliśmy się na ile możemy wpłynąć na to jak wygląda wejście na sektor gości w Warszawie.

Na ostatnim meczu ze zdumienie obserwowaliśmy jak zastępy oszalałych policjantów za wszelka cenę starają się uprzykrzyć życie kibiców gości. Tak jak i zresztą na większość meczów na Łazienkowskiej. Kierowanie mnóstwa osób na kontrole osobista, tworzenie atmosfery ciągłych problemów, nieuzasadnionej agresji wobec kibiców gości i tak dalej.

Dużo słyszy się w ostatnim czasie o tym jak to poziom piłki w Polsce rośnie, pniemy się w rożnych rankingach. Stadiony się zapełniają, a atmosfera na nich dalej jest czymś co najbardziej przyciąga ludzi na stadionu, jest czymś o czym się mówi i czym reklamuje się «produkt» jakim jest Polska piłka nożna.

A gdzieś z tyłu tego wszystkiego, za stadionem, odgrodzone kordonem policji od oczu postronnego obserwatora dalej mamy średniowiecze. Kibic gości to taki sam kibic jak każdy inny. Ma prawo w godnych warunkach wejść na stadion i obejrzeć mecz. Policja dalej żyje w innych czasach, dalej stawia sobie za punkt, czegoś, bo napewno nie honoru aby kibica pognębić. To absolutny skandal i czas aby ktoś się tym zainteresował bo to wstyd dla całej polskiej piłki”

Dele Alli na skraju radykalnej decyzji. „Zastanawia się, czy nie powiedzieć dość”

Jeszcze kilka lat temu był wyceniany na 100 milionów euro, a dziś może zakończyć karierę. Dele Alli znalazł się w punkcie krytycznym. Według włoskich mediów niewykluczone, że 29-latek wkrótce powie „stop”.

Od wielkiej nadziei do treningów indywidualnych

To miał być wielki powrót. Po dwuletniej przerwie, kontuzjach i zawirowaniach pozaboiskowych Dele Alli spróbował odbudować swoją karierę we włoskim Como. Klub, który niedawno awansował do Serie A, dał szansę byłemu reprezentantowi Anglii, a jego szkoleniowiec, Cesc Fàbregas, wierzył, że znajdzie sposób na odbudowanie dawnego talentu. Dziś wszystko wskazuje na to, że była to ostatnia próba.

Jak informuje La Gazzetta dello Sport, 29-latek rozważa zakończenie kariery. Zamiast stałej obecności w pierwszym zespole, Alli trenuje indywidualnie, nie został nawet uwzględniony w kadrze Como na przedsezonowe zgrupowanie w Hiszpanii. Jak podkreślają włoscy dziennikarze, pomocnik zadaje sobie pytanie, czy nadszedł już czas, by powiedzieć „dość”.

Jeszcze sześć lat temu Alli był jedną z największych gwiazd Premier League. W wieku 22 lat błyszczał w barwach Tottenhamu, a portal Transfermarkt wyceniał go wówczas na 100 milionów euro. Anglik miał świat u stóp, regularnie występował w reprezentacji narodowej, z którą zagrał na mundialu w Rosji. Wydawało się, że jego kariera zmierza w najlepszym kierunku.

Później jednak wszystko zaczęło się sypać. Kolejne kontuzje, problemy z formą i nieudane transfery do Evertonu oraz Besiktasu sprawiły, że piłkarz popadł w zapomnienie. W całej karierze opuścił już 129 meczów z powodu urazów. Symboliczny powrót nastąpił dopiero w barwach Como. Delikatnie mówiąc, nie był on jednak idealny.

W maju, po ponad dwóch latach przerwy, Alli zadebiutował w Serie A przeciwko Milanowi. Wszedł z ławki, ale już po dziewięciu minutach zobaczył czerwoną kartkę i wyleciał z boiska. Był to zarazem jego pierwszy i jedyny występ w koszulce Como.

Obecna umowa zawodnika obowiązuje do czerwca 2026 roku, lecz biorąc pod uwagę jego marginalną rolę w zespole i brak widoków na poprawę, trudno uwierzyć, że wypełni ten kontrakt do końca.

Przestroga dla młodych zawodników

Zapewne znalazłby się klub, który wyciągnąłby do niego rękę, ale sam Alli wydaje się być na skraju poważnej decyzji o definitywnym rozstaniu z zawodową piłką.

To smutna historia o wielkim talencie, który nie potrafił poradzić sobie z ciężarem oczekiwań. Jeśli Alli faktycznie zawiesi buty na kołku, jego przypadek może stać się przestrogą dla kolejnych młodych piłkarzy.

Źródło: La Gazetta dello Sport

Kacper Urbański znów zmieni otoczenie? Dwa kluby walczą o polskiego pomocnika

Kacper Urbański wciąż nie wie, gdzie zagra w nadchodzącym sezonie. Według doniesień włoskich mediów, o 20-letniego pomocnika rywalizują dwa kluby. Bologna oczekuje za Polaka 3–4 milionów euro.

Pół roku stracone

Zimą miał być to ruch dający minuty i szansę na rozwój, ale rzeczywistość okazała się brutalna. Kacper Urbański po wypożyczeniu do Monzy spędził więcej czasu na ławce niż na boisku.

Włoski klub szukał wówczas wzmocnień w walce o utrzymanie, ale styl gry drużyny okazał się kompletnie niedopasowany do atutów Polaka. W efekcie 20-letni pomocnik nie tylko zmarnował pół roku kariery, ale również wypadł z radarów selekcjonera reprezentacji Polski. Dziś jasne jest, że jego przyszłość nie jest związana z Bologną. Nowy trener Vincenzo Italiano nie widzi miejsca dla Urbańskiego w swojej koncepcji.

Teraz toczy się jednak walka o jego przyszłość. W ostatnich miesiącach łączono go z Valencią, PAOK-iem czy klubami z Belgii, ale żadna z tych opcji nie została dopięta. Teraz do gry weszli nowi gracze.

Według serwisu ilrestodelcarlino.it najbliżej transferu jest Mallorca, której działacze prowadzą aktywne rozmowy z przedstawicielami Bologny.

Włoskie źródło podaje również, że sytuację uważnie obserwuje Sampdoria. Klub z Serie B czeka na moment zawahania ze strony hiszpańskiej drużyny. Jeśli taka sytuacja nastąpi, może wkroczyć do akcji i zgarnąć zawodnika, który był już przez nich obserwowany wcześniej.

Sam Urbański preferuje grę na poziomie najwyższej ligi. To właśnie LaLiga miałaby być atrakcyjniejszym kierunkiem, również z punktu widzenia powrotu do reprezentacji. Występy w Serie B mogą nie pomóc w odzyskaniu miejsca w kadrze, dlatego decyzja nie będzie łatwa.

Według informacji ilrestodelcarlino.it, Bologna oczekuje za swojego zawodnika kwoty rzędu 3–4 milionów euro. Nie jest to zaporowa cena, ale zainteresowani muszą podjąć decyzję w najbliższych dniach.

Sezon ligowy rusza za chwilę, a Urbański z pewnością nie chce kolejnego okresu bez regularnej gry. Poprzedni sezon w wykonaniu pomocnika to łącznie 20 występów i jeden gol. Jego kontrakt z Bologną obowiązuje do 30 czerwca 2026 roku.

Źródło: ilrestodelcarlino.it, transfery.info

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.