Grzegorz Krychowiak wciąż bez klubu. Otrzymał oferty z egzotycznych kierunków

Letnie okno transferowe dobiega końca, a Grzegorz Krychowiak wciąż pozostaje bez klubu. 35-latek otrzymał jednak oferty z mocno egzotycznych kierunków.




Ostatni sezon Grzegorz Krychowiak spędził na Cyprze. 35-latek grał tam w barwach Anorthosisu. Współpraca między stronami trwała jednak zaledwie rok. Tym samym Polak od lipca jest wolnym zawodnikiem. Okno transferowe powoli dobiega końca, a kluby wkrótce dopną swoje kadry na nowy sezon.

Egzotyczne oferty

Już wkrótce sierpień dobiegnie końca, a Grzegorz Krychowiak wciąż jest bez klubu. 35-latek otrzymał jednak w ostatnim czasie kilka ofert, o czym opowiedział sam zainteresowany na łamach „TVN-u”. Były reprezentant Polski stwierdził jednak, że nie otrzymał w pełni satysfakcjonującej go oferty.

– Nie znalazłem jeszcze oferty, która jakby w stu procentach mi odpowiadała, a dostawałem naprawdę telefony z różnych miejsc. Tak jak patrzyłem na kierunki, to zastanawiałem się, czy nadal jestem piłkarzem, bo to była Australia, Izrael, Iran, Irak. Naprawdę takie zaskakujące kierunki piłkarskie, ale nie zdecydowałem się – wyznał Grzegorz Krychowiak.




Koniec kariery?

Przyszłość Grzegorza Krychowiaka powinna wyjaśnić się w ciągu najbliższych tygodni. Niewykluczone, że postanowi on zakończyć karierę. Z jego wypowiedzi wynika, że nie chciałby grać w miejscu, gdzie nie czułby się w pełni szzczęśliwy.

– Jeżeli dzisiaj bym skończył grę w piłkę, to byłbym bardzo spełnionym piłkarzem, szczęśliwym i mógłbym robić inne rzeczy, dlatego, tak jak wcześniej, rok temu grałem na Cyprze, gdzie było to połączenie piłki nożnej z ładną pogodą, ale jeszcze takiej oferty nie dostałem, więc nie wykluczam, że po prostu zakończę karierę jeszcze w tym sezonie – ujawnił 35-latek.

– W mojej głowie już taka decyzja zapadła, ale jeszcze nigdy nie wiadomo, jak to się wszystko potoczy, bo w poprzednim sezonie podpisałem kontrakt na koniec września, więc wszystko jest możliwe, zwłaszcza w piłce nożnej, ale w mojej głowie już ten koniec zbliża się dużymi krokami – uzupełnił.

źródło: TVN

Niepokojące informacje ws. transmisji Ligi Mistrzów. Kibice nie będą zadowoleni

Telewizja Polska prawdopodobnie nie pokaże w tym sezonie meczów Ligi Mistrzów. Jak przyznał w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet dyrektor TVP Sport Jakub Kwiatkowski, publicznego nadawcy zwyczajnie nie stać na zakup sublicencji.

Koniec współpracy z Canal+?

W minionym sezonie widzowie mogli oglądać jedno spotkanie w każdej kolejce Champions League na antenie TVP. Było to możliwe dzięki sublicencji wykupionej od Canal+. Umowa obowiązywała jednak tylko przez rok, a jej przedłużenie w obecnych warunkach wydaje się nierealne.

– Na tę chwilę mogę powiedzieć, że wiele wskazuje na to, że niestety Ligi Mistrzów w TVP nie będzie. Nie stać nas na nią. Prawa do Ligi Mistrzów należą do jednych z najdroższych na rynku. Jest to absolutny top, jeśli chodzi o koszty zakupu – wyjaśnił Kwiatkowski.

Dyrektor dodał, że Telewizja Polska otrzymuje obecnie znacznie mniejsze środki z rezerwy budżetowej niż w poprzednich latach, co praktycznie zamyka możliwość inwestycji w tak drogie prawa.

Obrona poprzedniego rozwiązania

W zeszłym sezonie TVP miała prawo do tzw. drugiego wyboru środowego meczu, co wywoływało pewne kontrowersje. Jednak Kwiatkowski bronił tej formuły, przypominając, że na antenie pokazywano starcia z udziałem największych klubów Starego Kontynentu.

– W fazie pucharowej, wliczając finał, czterokrotnie pokazywaliśmy spotkania z udziałem późniejszego triumfatora – PSG. Transmisje meczów jak RB Lipsk – Liverpool, Inter – Arsenal czy Juventus – Manchester City to absolutny top europejskiej piłki i trudno je uznać za spotkania drugiej kategorii – podkreślił.

Misja kontra finanse

Publiczny nadawca chciałby oczywiście mieć prawo do pierwszego wyboru. Ale jak zaznaczył Kwiatkowski, oznaczałoby to wydatek znacznie przewyższający możliwości finansowe TVP.

Kwiatkowski podkreślił, że priorytetem dla TVP nie było transmitowanie najgłośniejszych hitów Ligi Mistrzów z udziałem Barcelony czy Realu Madryt, lecz zapewnienie, by samo rozgrywki były dostępne w otwartym kanale.

Jak zaznaczył, dzięki temu wielki futbol mogli oglądać również ci kibice, którzy nie mają możliwości wykupienia płatnych pakietów telewizyjnych. W jego ocenie właśnie na tym polega misja publicznego nadawcy, aby docierać z najważniejszymi wydarzeniami sportowymi do jak najszerszej widowni.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Lech bez kluczowego piłkarza na rewanż z Genkiem

Lech Poznań wyleciał do Belgii na rewanżowe starcie z KRC Genk w eliminacjach Ligi Europy. W drużynie zabrakło jednak kapitana Mikaela Ishaka, którego problemy zdrowotne zmusiły sztab do ostrożności.

Profilaktyczna decyzja sztabu

Szwedzki napastnik w ostatnich dniach narzekał na ból, dlatego przeszedł badania. Te na szczęście nie wykazały żadnej poważnej kontuzji, ale sztab szkoleniowy zdecydował, że nie zaryzykuje jego występu w Belgii.

– Kapitan poczuł ból i przeszedł w ostatnich dniach badania, które nie wykazały niczego poważnego. Nasz sztab profilaktycznie zdecydował o pozostawieniu Mikaela w Poznaniu, gdzie będzie przygotowywał się indywidualnie do niedzielnego spotkania z Widzewem – poinformował klub w oficjalnym komunikacie.

Trudne zadanie przed Kolejorzem

Sytuacja Lecha przed rewanżem wygląda dramatycznie. W pierwszym meczu przy Bułgarskiej Kolejorz przegrał aż 1:5, co stawia go w niezwykle trudnym położeniu. W czwartek o 20:00 w Genk podopieczni Nielsa Frederiksena spróbują powalczyć o honor.

Źródło: Lech Poznań

Polska chce zorganizować EURO. Są oficjalne starania

We wtorek Polska złożyła swoją kandydaturę do organizacji mistrzostw Europy kobiet w 2029 roku. UEFA rozpatrzy naszą ofertę obok kilku mocnych rywali, ale eksperci wskazują, że szanse na sukces są realne.

Od młodzieżowych turniejów do wielkiej imprezy

Polska w ostatnich latach konsekwentnie buduje swoją pozycję jako organizator kobiecych imprez piłkarskich. W czerwcu gościliśmy EURO U-19, a już w przyszłym roku będziemy gospodarzami mistrzostw świata U-20. Teraz Polski Związek Piłki Nożnej postanowił pójść za ciosem i zgłosić chęć organizacji seniorskiego turnieju.

W poniedziałek delegacja PZPN poleciała do Genewy, by oficjalnie zarejestrować kandydaturę. Co ciekawe, zabrakło w niej prezesa Cezarego Kuleszy, ale nie przeszkodziło to w złożeniu pełnej dokumentacji.

Rywale i atuty Polski

O prawo do goszczenia EURO 2029 walczyć mają także Niemcy, Portugalia, a wspólną kandydaturę rozważają Dania i Szwecja. Początkowo mówiło się również o Włoszech, choć według doniesień Sport.pl ich oferta może ostatecznie nie zostać złożona.

Atutem Polski jest brak wcześniejszych doświadczeń w organizacji EURO. UEFA często stawia na nowe rynki. Nie bez znaczenia pozostaje także infrastruktura. Turniej miałby odbywać się w Warszawie (PGE Narodowy i stadion Legii), Gdańsku, Wrocławiu, Krakowie (stadion Wisły), Białymstoku, Szczecinie oraz Zabrzu. Spotkanie finałowe rozegrano by w stolicy, a półfinały i ćwierćfinały – w Gdańsku i Wrocławiu.

Co może zyskać Polska?

Organizacja kobiecego EURO oznaczałaby nie tylko prestiż, ale i spore korzyści sportowe. Najważniejszą z nich byłaby automatyczna kwalifikacja biało-czerwonych do turnieju finałowego. Polki po raz drugi z rzędu wystąpiłyby więc w mistrzostwach Europy.

Decyzję o wyborze gospodarza UEFA podejmie w grudniu. Mistrzostwa zaplanowano na przełom czerwca i lipca 2029 roku i potrwają 26 dni.

Źródło: Łączy Nas Piłka Kobieca, Sport.pl

Niespodzianka w kadrze? Urban może postawić na pomocnika z Ekstraklasy

Jan Urban szykuje się do ogłoszenia swoich pierwszych powołań do reprezentacji Polski. Jak donosi TVP Sport, wśród kandydatów do kadry znalazło się niespodziewane nazwisko, a mianowicie pomocnik Lecha Poznań, Filip Jagiełło.

Magiera na trybunach

Asystent Urbana, Jacek Magiera, pojawił się na meczu Lecha, aby przyjrzeć się potencjalnym kadrowiczom. Wśród obserwowanych byli Bartosz Mrozek, Mateusz Skrzypczak czy Antoni Kozubal. To piłkarze, którzy już wcześniej zahaczyli o kadrę za czasów Michała Probierza. Jednak według relacji TVP Sport, największą uwagę zwrócił na siebie Jagiełło.

– Słyszymy, że Urban i jego współpracownicy mogą myśleć jeszcze o kimś innym, kto zostałby jedną z niespodzianek na liście powołań. To Filip Jagiełło, który od początku sezonu prezentuje wysoką formę w drugiej linii Kolejorza – czytamy na portalu.

Statystyki przemawiają za pomocnikiem

Jagiełło zaliczył mocny początek sezonu w barwach Kolejorza. W ośmiu spotkaniach zdobył dwie bramki i zanotował asystę, a jego ostatnie trafienie padło w eliminacjach Ligi Europy przeciwko belgijskiemu KRC Genk.

26-letni pomocnik ma na koncie ponad czterdzieści występów w młodzieżowych reprezentacjach Polski, ale nigdy nie doczekał się powołania do pierwszej drużyny narodowej. Teraz jego szansa wydaje się realna.

Debiut Jana Urbana jako selekcjonera zbliża się wielkimi krokami. Polacy zmierzą się z Holandią i Finlandią.

Źródło: TVP Sport

Vardy może trafić do ligi z TOP5! Zaskakujące negocjacje co do przyszłości legendy Leicester

Jamie Vardy wkrótce może spróbować swoich sił we Włoszech. Według Gianluki Di Marzio, Anglik rozmawia z Cremonese w sprawie transferu.




38-latek pozostaje obecnie bez klubu po tym, jak rozstał się z Leicester City. Na stałe zapisał się w historii klubu oraz całej Premier League. Dla „Lisów” rozegrał w sumie 500 meczów i strzelił równo 200 goli. Był również częścią historycznego mistrzostwa, zdobytego w 2016 roku.

Nowe wyzwanie

Choć Vardy ma już swoje lata, to nadal wzbudza zainteresowanie na rynku. Po rozstaniu z Leicester, zgłaszają się po niego przeróżne kluby. Wśród nich były drużyny z Anglii, wśród których miało być między innymi Crystal Palace czy Leeds United.




Nie brakuje jednak zainteresowania również z innych lig. Gianluca Di Marzio podał, że Vardy rozmawia obecnie z przedstawicielami Cremonese. Włosi mają spore nadzieje na zakontraktowanie doświadczonego napastnika.

Fot. Screen / YouTube – Charles Highlights

Jan Urban skompletował swój sztab! Do kadry dołącza hiszpański specjalista

Jan Urban niebawem rozpocznie swoje pierwsze zgrupowanie jako selekcjoner reprezentacji Polski. Według „TVP Sport”, szkoleniowiec dokończył kompletowanie swojego sztabu. Do jego ekipy dołączył ostatni trener.




Po ponad miesiącu od zwolnienia Michała Probierza poznaliśmy jego następcę. Tym został Jan Urban, który już niebawem poprowadzi „Biało-Czerwonych” w meczach z Holandią i Finlandią.

Sztab kompletny

Nowy selekcjoner zabrał się ekspresowo do pracy. Zaczął kompletować swój sztab, do którego dołączyli Jacek Magiera i Adrian Mierzejewski. Ostatnio zakończyły się negocjacje z ostatnim współpracownikiem Urbana.




Według „TVP Sport”, dogadano zatrudnienie specjalisty od przygotowania fizycznego – Juana Irrabarena. Hiszpan ma być obecny w Polsce od początku września. Będzie tym samym dostępny już na pierwszym zgrupowaniu Urbana.

58-latek ma całkiem bogate CV. Pracował między innymi w Osasunie, Atletico Madryt czy Athletiku Bilbao. Ma również doświadczenie reprezentacyjne. Współpracował już z kadrami Meksyku oraz Japonii.

Źródło: TVP Sport

Wiadomo, co dalej z prywatyzacją Górnika Zabrze! Nowy prezydent zabrał głos

Nowy prezydent Zabrza przedstawił ważny komunikat w kwestii Górnika. Dotyczy on prywatyzacji klubu.




Na ten moment Górnik pozostaje w rękach miasta Zabrze. Od zeszłego roku prowadzona jest jednak procedura prywatyzacji. Póki co nie udało się jej jeszcze zakończyć i klub nie znalazł nowego właściciela.

Proces zostanie dokończony

Cała akcja została wydłużona przez zmianę na stanowisku prezydenta miasta. Gdy funkcję przejęła Ewa Weber, zdecydowała się kontynuować procedurę prywatyzacji. Nie zdążyła go jednak doprowadzić do końca.




W niedzielę przegrała drugą turę wyborów z Kamilem Żbikowskim. Nowy prezydent Zabrza nie zamierza jednak porzucać pomysłu i chce kontynuować procedurę prywatyzacji Górnika. Potwierdził to w osobiście.

– Mam nadzieję, że procedura prywatyzacji nie rozpocznie się od nowa. Mam nadzieję, że uda się dokończyć te procesy. Oczywiście, dopiero teraz będę miał dokładny wgląd do dokumentacji, która została wypracowana w ramach postępowania przetargowego i negocjacji. Nie mam więc pełnej wiedzy, jakie są tutaj możliwości. Mam nadzieję, że uda się to zrobić jeszcze w tej procedurze – cytuje Żbikowskiego „W Zabrzu”.

Wielce prawdopodobne, że nowym właścicielem Górnika zostanie Lukas Podolski. LP Holding Gmbh, czyli spółka powiązana z byłym mistrzem świata, stara się przejąć 80 proc. udziałów.

Źródło: W Zabrzu

Debiut i szybka zmiana. Rodzina Jobe’a Bellinghama poskarżyła się sztabowi BVB

Jobe Bellingham, młodszy brat gwiazdy Realu Madryt, ma za sobą pierwsze minuty w barwach Borussii Dortmund. Debiut Anglika przyniósł jednak niemałe kontrowersje.




Jobe Bellingham poszedł śladami swojego starszego brata i latem tego roku dołączył do Borussii Dortmund. Za ten transfer BVB zapłaciło Sunderlandowi 30,5 miliona euro. Anglik związał się z niemieckim klubem kontraktem do 2030 roku.

W miniony weekend Jobe Bellingham zadebiutował w lidze niemieckiej. W meczu 1. kolejki tego sezonu Bundesligi Jobe Bellingham wyszedł w pierwszym składzie BVB na mecz z FC St. Pauli. Po 45 minutach został jednak zmieniony decyzją trenera. Anglik schodził z boiska przy wyniku 3:1, a spotkanie ostatecznie zakończyło się remisem 3:3.

Stosunkowo wczesna zmiana nie spodobała się rodzicom Bellinghama. Po zakończeniu meczu ojciec oraz matka 19-letniego piłkarza czekali w tunelu na przedstawicieli klubu, by móc z nimi porozmawiać. Mark, ojciec zawodnika, miał uciąć krótką rozmowę z Sebastianem Kehlem, dyrektorem sportowym BVB. Miał on wyrazić swoje niezadowolenie z ogólnej gry zespołu oraz z faktu, że jego syn został przedwcześnie zmieniony. Mark Bellingham chciał nawet spotkać się z trenerem, jednak do tego ostatecznie nie doszło. Złość ojca zawodnika miała zostać zauważona również przez piłkarzy BVB. W efekcie władze klubu z Dortmundu wprowadziły zakaz wstępu członkom rodzin do klubowej szatni.





źródło: Daily Mail

Pierwsze powołania Jana Urbana coraz bliżej! Selekcjoner ma zrezygnować z 2 doświadczonych zawodników

W tym tygodniu poznamy listę powołanych piłkarzy na pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski pod wodzą Jana Urbana. Jak donoszą media, nowy selekcjoner ma zrezygnować z dwóch doświadczonych zawodników.

Wielkimi krokami zbliża się pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski pod wodzą Jana Urbana. We wrześniu Biało-Czerwoni rozegrają 2 bardzo ważne mecze w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2026. Rywalami naszej reprezentacji będą kolejno: Holandia (4 września) i Finlandia (7 września).




W piątek zostaną ogłoszone powołania na wrześniowe zgrupowanie. To wtedy okaże się, czy Jan Urban postanowił dokonać rewolucji, czy raczej będzie kontynuował to, co rozpoczął jego poprzednik. Z informacji przekazanych przez „TVP Sport” wynika, że Jan Urban najprawdopodobniej zrezygnuje z usług 2 doświadczonych zawodników.

Według „TVP Sport” Jan Urban nie powoła na wrześniowe zgrupowanie Pawła Dawidowicza i Bartosza Bereszyńskiego. I nie ma się co temu dziwić. Obaj pozostają bez klubu od początku lipca. Póki co nie zanosi się, by w najbliższych dniach mieli znaleźć sobie nowy klub. 30-letni Dawidowicz rozegrał w reprezentacji 17 meczów, a 33-letni Bereszyński wystąpił w 58 meczach.




Na tym jednak lista nieobecnych się nie kończy. Kontuzja najprawdopodobniej wyeliminuje z wrześniowego zgrupowania Jakuba Modera. Piłkarze Feyenoordu nie rozegrał w tym sezonie jeszcze ani jednego meczu.


źródło: TVP Sport

Dariusz Mioduski straci posadę w PZPN?! Wszystko przez… Legię Warszawa

Szymon Jadczak z „Wirtualnej Polski” ustalił, że Dariusz Mioduski może stracić posadę wiceprezesa PZPN. Problemem ma być łącznie tej funkcji z byciem właścicielem i prezesem Legii Warszawa.




30 czerwca odbyło się walne zgromadzenie PZPN. Cezary Kulesza został na nim wybrany na prezesa na drugą kadencję, a poza nim, wybrano także wiceprezesów. Za sprawy zagraniczne związku ma odpowiadać Dariusz Mioduski.

Komplikacje

Już wtedy zaczęły się jednak pojawiać wątpliwości. Dotyczyły one łączenia tej funkcji z prezesurą oraz byciem właścicielem Legii Warszawa. Do tej pory sprawa ucichła, ale zdążyła już powrócić za sprawą Szymona Jadczaka.

Dziennikarz „Wirtualnej Polski” ustalił, że Mioduski może niebawem pożegnać się z posadą wiceprezesa. Do PZPN miał trafić list z wydziału gospodarczego Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy.

– Z pisma wynika, że brak odpowiedzi może oznaczać niewpisanie nowych władz do KRS. Do pisma dołączone były listy trzech zaniepokojonych obywateli, którzy wskazywali, że Dariusz Mioduski nie spełnia wymogów ustawy o sporcie, więc nie powinien być zarejestrowany jako członek władz PZPN – pisze Jadczak.




Według artykułu, opublikowanego na WP, Mioduski miał 30 dni na pozbycie się udziałów w Legii. Nie wywiązał się z tego obowiązku. Nie podpisał również, jako jedyny, oświadczenia, w którym nowi członkowie PZPN potwierdzają, że zrozumieli przepisy dotyczące konfliktu interesów.

– PZPN na nasze pytania dotyczące sytuacji Dariusza Mioduskiego odpowiedział, że „respektuje i stosuje postanowienia ustawy o sporcie, w tym oczywiście także zapisy art. 9, który został wprost zaimplementowany do treści statutu związku”. I zgodnie z ustawą o KRS związek zgłosił zmiany osobowe w składzie Zarządu i Komisji Rewizyjnej do rejestru sądowego – napisano.

Źródło: Wirtualna Polska / Szymon Jadczak

Problemy Oyedele w nowym klubie. „Będzie miał jeszcze trudniej”

Sytuacja Maxiego Oyedele w nowym klubie nie wygląda zbyt optymistycznie. A o grę będzie jeszcze ciężej, gdyż Strasbourg sprowadził Polakowi konkurenta.

Latem tego roku Maxi Oyedele zdecydował się na odejście z Legii Warszawa. 20-latek postanowił związać się z RC Strasbourg. Z francuskim klubem podpisał 5-letni kontrakt. Strasbourg zapłacił za Maxiego 6 milionów euro.




Początek przygody Oyedele w Strasbourgu nie wygląda niestety najlepiej. Polak co prawda zagrał w 3 przedsezonowych sparingach, jednak swoimi występami nie zachwycał. Trener Strasbourga nie postawił na Maxiego w żadnym z 3 pierwszych oficjalnych spotkań tego sezonu. W ostatnim meczu w Ligue 1 nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych.

To jednak nie koniec złych wieści dla Oyedele. A to dlatego, że jego klub postanowił sprowadzić kolejnego pomocnika! Mowa o 19-letnim Valentinie Atanganie, za którego Strasbourg miał rzekomo zapłacić aż 15 milionów euro!




W temacie Maxiego Oyedele wypowiedział się Michał Bojanowski, który specjalizuje się we francuskiej piłce. Jak zauważył, teraz Oyedele będzie miał jeszcze trudniej. Szczególnie ze względu na transfer wspomnianego Atangany.

– Nie zazdroszczę, bo Maxi Oyedele będzie miał jeszcze trudniej, tym bardziej, że Atangana to zawodnik mocno nastawiony na defensywę – ocenił Michał Bojanowski.

Urban pomógł w transferze. Reprezenant Polski blisko RCD Mallorki

20-letni Kacper Urbański wkrótce zmieni klub. Pomocnik, który ostatnio miał problemy z regularną grą, jest bliski przenosin do RCD Mallorki. W jego transferze swój udział miał selekcjoner reprezentacji Polski, Jan Urban.

Od kadry do zastoju

Urbański wdarł się do reprezentacji Polski z przytupem i szybko zwrócił na siebie uwagę. Jego współpraca z Piotrem Zielińskim miała być nową siłą środka pola biało-czerwonych. Niestety, kariera zawodnika z Gdańska w ostatnich miesiącach mocno wyhamowała.

W Bologni stracił miejsce w składzie, a późniejsze wypożyczenie do Monzy okazało się kompletnym niepowodzeniem. Brak gry zaniepokoił także selekcjonera.

– Dzwonił do mnie jeden z trenerów. Pytał, jakim zawodnikiem jest Urbański. Czekamy. Czas ucieka, a on nie zmienia klubu. Tym się przejmuję. Jeśli zmieni klub, to mamy kolejnego piłkarza, o którym możemy myśleć. On już był w kadrze. Pokazał, że potrafi wykorzystać szansę – mówił niedawno Urban.

Transfer na Baleary

Teraz sytuacja 20-latka może ulec poprawie. Według doniesień hiszpańskiej „Marki”, Urbański jest o krok od transferu do RCD Mallorki. Kwota transakcji ma wynieść trzy miliony euro.

Hiszpański dziennik podkreśla, że Urban odegrał rolę w całej operacji. To on miał zarekomendować Polaka trenerowi Jagobie Arrasate, który od niedawna prowadzi Mallorcę.

„Urban zarekomendował trenerowi Mallorki zakontraktowanie zawodnika, który wniósłby wszechstronność i młodość do środka pola »Els Vermellencs«” – napisano w hiszpańskim dzienniku.

Źródło: Transfery.info, Marca

Zaskakujący transfer Legii Warszawa! Lider odchodzi do Anglii

Niepokojące informacje dla kibiców Legii przekazał Łukasz Olkowicz z „Przeglądu Sportowego”. Ryoya Morishita przebywa obecnie w Anglii, gdzie wkrótce sfinalizuje transfer. Japończyk ma trafić do Blackburn Rovers.




Legia Warszawa w miniony czwartek wygrała pierwszy IV rundy eliminacji Ligi Konferencji z Hibernian. W przyszłym tygodniu czeka ich rewanż na własnym stadionie. Drużyna Edwarda Iordanescu będzie jednak osłabiona.

Niespodziewany transfer

„Wojskowi” zmierzą się ponownie z Hibernian raczej bez Ryoyi Morishity. Japończyk ma obecnie przebywać w Anglii, gdzie podpisze kontrakt z Blackburn Rovers. Taką informację przekazał przynajmniej Łukasz Olkowicz z „Przeglądu Sportowego”.




– Ryoya Morishita odchodzi z Legii do Blackburn Rovers. Pożegnał się już z kolegami, jest w Anglii – napisał na X Olkowicz.

28-latek trafił do Legii z Nagoya Grampus rok temu. Do tej pory rozegrał 78 meczów. Strzelił w nich 15 goli i zanotował tyle samo asyst.

Lech Poznań walczy o Pululu. Pojawił się jednak inny klub z lepszą ofertą

Afimico Pululu znalazł się w centrum transferowej rywalizacji. Lech Poznań złożył za napastnika ofertę, ale mocniej po zawodnika ruszył Ferencvaros. Węgrzy kuszą piłkarza znacznie wyższymi zarobkami.

Oferta Lecha pod lupą

Według informacji Goal.pl mistrzowie Polski zaproponowali za reprezentanta DR Konga nieco ponad 1,5 miliona euro, a do transakcji włączyli także Filipa Szymczaka. Jagiellonia miałaby być zainteresowana takim rozwiązaniem, ale kwota transferu nie spełnia jej oczekiwań.

Portal Meczyki.pl poinformował, że białostoczanie oczekują minimum dwóch milionów euro. Co więcej, sam Pululu otrzymał od Lecha propozycję kontraktu, która jest znacznie słabsza od tej, którą złożył Ferencvaros.

Węgrzy kuszą pieniędzmi

Ferencvaros zaoferował za napastnika 1,5 miliona euro plus bonusy. Kluczowe może jednak być to, że Węgrzy przedstawili piłkarzowi czteroletni kontrakt opiewający na 750 tysięcy euro netto rocznie.

Dla porównania Lech proponuje 300 tysięcy euro pensji, 500 tysięcy euro za podpis oraz premie, co daje w sumie około 450 tysięcy rocznie. Różnica jest więc wyraźna. Dziennikarze więc podkreślają, że to Ferencvaros wydaje się być faworytem do pozyskania Pululu.

– Lech musi więc znacznie poprawić ofertę dla Jagiellonii i samego zawodnika – czytamy w artykule Meczyków.

Pululu to kluczowy piłkarz Adriana Siemieńca i jeden z najlepszych zawodników Ekstraklasy ostatnich miesięcy. W poprzednim sezonie rozegrał 53 mecze. Zdobył w nich 21 goli.

Źródło: Meczyki.pl, Goal.pl

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.