Dembele zażartował z Karima Benzemy po gali Złotej Piłki [WIDEO]

Ousmane Demebele po odebraniu Złotej Piłki dostał sporo pytań. W odpowiedzi na jedno z nich, nawiązał do Karima Benzemy.




W poniedziałek odbyła się gala Złotej Piłki. Najlepszym zawodnikiem na świecie został wybrany Ousmane Dembele. Francuz do końca rywalizował z Lamine Yamalem, ale ostatecznie to on zdobył statuetkę.

„Tak często jak Benzema”

Po odebraniu trofeum, Dembele nie krył wzruszenia. Gdy emocje już opadły, humor nadal mu dopisywał. Za kulisami zdobył się także na kilka żartów.




W jednym z nich nawiązał do Karima Benzemy. Była to odpowiedź na pytanie, jak często zamierza publikować zdjęcia ze Złotą Piłką w social mediach.

– Ousmane! Jak często będziesz publikował Złotą Piłkę na swoim Instagramie? – zapytano Dembele.

– Tak często jak Benzema – odparł.

Mateusz Borek pod ogromnym wrażeniem Jagiellonii Białystok. „To musi budzić respekt”

Mateusz Borek nie ukrywa swojego zachwytu nad Jagiellonią Białystok. Projekt, który w ostatnich latach notuje znaczący progres, bardzo mu imponuje.




Jagiellonia przeszła sporą metamorfozę względem poprzedniego sezonu. Michał Masłowski, mimo odejścia kilku ważnych zawodników, zdołał jednak przeprowadzić ważne transfery. Dodatkowo udało mu się zatrzymać Afimico Pululu czy Sławomira Abramowicza, co odtrąbiono jako spory sukces.

Podziw

Od początku sezonu Jagiellonia uzbierała 16 punktów w siedmiu meczach Ekstraklasy. Dodatkowo awansowała do Ligi Konferencji. Projekt, który wspólnie budują Adrian Siemieniec i Masłowski, robi wrażenie na Mateuszu Borku.




– To jest projekt, który mi imponuje. Ja się trochę o wyniki Jagiellonii obawiałem, widząc, jak mocna jest przebudowa. To oczywiście było związane z pewną inżynierią kontraktową. Wiedzieliśmy, że ma niektórych zawodników tylko wypożyczonych na określonych warunkach, że to są piłkarze za drodzy w normalnych warunkach dla Jagiellonii. Został wykorzystany moment. To, co zrobili Łukasz Masłowski z Adrianem Siemieńcem. Jak oni szybko ten pożar ugasili. Jak ta drużyna szybko weszła na dobre tory. Ja myślałem, że to potrwa dłużej. A tutaj goście dalej czołówka Ekstraklasy, ponownie faza ligowa Ligi Konferencji. To musi budzić respekt – ocenił Borek na antenie Ekstraklasa TV.

Tak Gavi zareagował na informację o kontuzji. „O mało nie zemdlał”

FC Barcelona oficjalnie potwierdziła, że Gaviego czeka długa przerwa od gry. Diagnoza lekarzy miała mocno odbić się na 21-latku.




Gavi doznał niedawno kontuzji kolana. Pierwsze informacje wskazywały, że jego przerwa od gry może potrwać maksymalnie 5-6 tygodni.

Wstrząs

Niestety okazało się, że potrzebny będzie inwazyjny zabieg. Tym samym znacząco przedłuży się nieobecność Gaviego. Według oficjalnego komunikatu FC Barcelony, ta ma potrwać nawet 5 miesięcy.




Sam zawodnik nawet nie zakładał takiego scenariusza. Po usłyszeniu diagnozy od lekarzy, o mało miał nie zemdleć.

To niemiła niespodzianka dla wszystkich w klubie. Zaczynając od samego chirurga, który podczas artroskopii odkrył, że stan prawego kolana Gaviego jest znacznie gorszy niż zakładano. Zabieg musiał być zatem bardziej inwazyjnynapisał Javier Miguel z „AS”.

Kiedy lekarze poinformowali o tym piłkarza, o mało nie zemdlał. Zdał sobie sprawę, że czeka go długa przerwa w grze, a jego szanse na udział w przyszłorocznym mundialu malejądodał.

Gavi nie wróci do gry wcześniej niż w lutym. I to w najlepszym przypadku. Przy założeniu, że nie będzie komplikacjipodsumował dziennikarz.

Neymar uderza w wyniki Złotej Piłki. Stanął w obronie rodaka

Ousmane Dembele został nowym zdobywcą Złotej Piłki, jednak największe emocje wzbudziła lokata Raphinhy. Neymar ostro skomentował decyzję głosujących.

Dembele na szczycie

W poniedziałkowy wieczór w Paryżu odbyła się uroczysta gala France Football. Największe wyróżnienie trafiło do Ousmane’a Dembele, który w ubiegłym sezonie poprowadził Paris Saint-Germain do mistrzostwa Francji i triumfu w Lidze Mistrzów. To właśnie Francuz zgarnął prestiżową statuetkę.

Za jego plecami uplasował się młodziutki Lamine Yamal z Barcelony, a podium uzupełnił Vitinha, klubowy kolega Dembele z PSG. Czwarte miejsce przypadło Mohamedowi Salahowi, natomiast piątą lokatę zajął Raphinha.

Wynik brazylijskiego skrzydłowego Barcelony wywołał jednak falę komentarzy. Ostro wypowiedział się również Neymar.

— Piąte miejsce Raphinhy to jest po prostu żart — napisał Brazylijczyk w mediach społecznościowych.

Nowa formuła plebiscytu

Od 2022 roku Złota Piłka przyznawana jest za osiągnięcia w całym sezonie, a nie, jak wcześniej, w roku kalendarzowym. Zmiana formuły miała sprawić, że oceny staną się bardziej miarodajne. W praktyce jednak wciąż rodzi to wiele kontrowersji, czego najlepszym dowodem jest tegoroczny ranking końcowy.

W edycji 2025 uwzględniono również wyniki Klubowych Mistrzostw Świata.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, Instagram, X

Nowy transfer Lecha opowiedział o swoich ambicjach. „Mogę się wiele nauczyć”

Taofeek Ismaheel udzielił wywiadu portalowi Sportowy-poznan.pl. Były piłkarz Górnika Zabrze opowiedział o powodach przenosin do stolicy Wielkopolski i o swoich sportowych ambicjach.

Niespełnione oczekiwania w Zabrzu

Kiedy Ismaheel trafiał do Górnika, klub miał wobec niego konkretne plany. Regularna gra w Ekstraklasie miała pomóc w jego rozwoju i doprowadzić do transferu za kilka milionów euro. 25-latek potrafił błysnąć szybkością i przebojowością, jednak w jego grze brakowało liczb. Rok przy Roosevelta nie przyniósł oczekiwanego progresu, a spora pensja sprawiła, że działacze byli gotowi na rozstanie.

Niespodziewanie pomocną dłoń wyciągnął Lech Poznań, który zdecydował się na wypożyczenie z opcją wykupu. Co ważne, to Kolejorz wziął na siebie wynagrodzenie zawodnika.

Nowe wyzwanie w Lechu

Ismaheel nie ukrywa, że kierował się chęcią rozwoju i potrzebą zmiany otoczenia.

— W Górniku spędziłem fajny czas, ale podjąłem decyzję o opuszczeniu klubu ze względu na siebie i rodzinę. Czasami trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu. Chciałem zmienić otoczenie i spróbować czegoś nowego, co pomoże mi się rozwinąć. Przebywanie w jednym miejscu nie jest korzystne. Lech gra w Lidze Konferencji i sądzę, że jest lepszą drużyną od Górnika, który obecnie zajmuje drugie miejsce. Potrzebowałem nowego bodźca i nieustannej rywalizacji, i znalazłem go w ambicjach Lecha. W Lechu jest bardzo dużo dobrych zawodników, od których mogę się wiele nauczyć. Być może na tyle się rozwinę, że w przyszłości zagram w Premier League — stwierdził Nigeryjczyk.

Puchary jako szansa na rozwój

Piłkarz podkreślił, że europejskie rozgrywki były kluczowym argumentem przy wyborze Lecha.

— Europejskie puchary to okno wystawowe dla piłkarzy. W Lidze Konferencji mierzysz się z drużynami m.in. z Bundesligi czy La Ligi. Na ich tle możesz zobaczyć, jak wypadasz i ile ci jeszcze brakuje. W tej chwili nadal się rozwijam i nadal uczę się rzeczy, których wcześniej się nie nauczyłem. W każdej drużynie uczysz się innego stylu gry, innego sposobu komunikowania się z kolegami na boisku i przygotowujesz się w inny sposób do meczu — podkreślił.

Ismaheel rozegrał już dwa mecze dla Lecha. W przegranym spotkaniu z Zagłębiem Lubin zanotował asystę. Portal „Transfermarkt” wycenia go na 700 tysięcy euro.

Źródło: Sportowy-poznan.pl

Święcicki przejechał się po plebiscycie Złotej Piłki. „To jest absurd”

Mateusz Święcicki w programie na kanale Meczyków wypowiedział się na temat 17. miejsca Roberta Lewandowskiego w plebiscycie Złotej Piłki. Według dziennikarza takie rozstrzygnięcie jest absurdalne, zwłaszcza biorąc pod uwagę porównanie z Kylianem Mbappe.

Zaskakujące wyniki plebiscytu

Złotą Piłkę zdobył Ousmane Dembele, a za jego plecami znaleźli się Lamine Yamal oraz Vitinha. Emocji nie zabrakło jednak nie tylko na szczycie klasyfikacji. Na 11. miejscu wylądował Pedri, a Robert Lewandowski dopiero na 17. lokacie.

To zestawienie mocno zdziwiło Mateusza Święcickiego, który zwrócił uwagę na ogromny dystans między Lewandowskim a Mbappe. Francuz uplasował się aż dziesięć miejsc wyżej.

To zestawienie mocno zdziwiło Mateusza Święcickiego, który zwrócił uwagę na ogromny dystans między Lewandowskim a Mbappe. Francuz uplasował się aż dziesięć miejsc wyżej.

— Dla mnie największą kontrowersją w tym plebiscycie Złotej Piłki jest taki rozjazd pomiędzy Kylianem Mbappe i Robertem Lewandowskim. Powiem wam szczerze, kompletnie tego nie rozumiem. Specjalnie przygotowałem sobie statystyki jednego i drugiego, aby opierać się na liczbach — przyznał komentator.

Liczby mówią za siebie

Święcicki zestawił osiągnięcia obu zawodników.

— Kylian Mbappe, jako zawodnik Realu Madryt, który zdobywa Puchar Interkontynentalny i Superpuchar Europy, sięga po Złotego Buta, to gracz, który rozegrał 55 meczów, zdobył 42 bramki i miał cztery asysty. Lewandowski jest piłkarzem, który dla Barcelony strzela tyle samo goli, co Mbappe, mając mniej meczów do rozegrania. Dodatkowo jest gorszy o tylko jedną asystę od Mbappe. Po dołączeniu meczów reprezentacji, mamy różnicę dwóch bramek i dwóch asyst na korzyść Mbappe — analizował.

Dziennikarz podkreślił jednak, że Polak do podobnych statystyk indywidualnych dorzucił większe sukcesy drużynowe.

— Lewandowski do wyników indywidualnych dokłada jeszcze trofea, w których Barcelona dominuje nad Realem Madryt. Wygrywa superpuchar, jest lepsza w pucharze i demoluje Real w dwóch Klasykach. I Mbappe jest na miejscu siódmym, a Lewandowski na 17. miejscu. To jest absurd — stwierdził Święcicki.

Źródło: Meczyki.pl

Ojciec Yamala grzmi po gali Złotej Piłki. „Krzywda moralna wyrządzona człowiekowi”

W poniedziałkowy wieczór Ousmane Dembele odebrał Złotą Piłkę. Do samego końca rywalizacja toczyła się między gwiazdą PSG a Lamine Yamalem. Ojciec zawodnika FC Barcelony nie krył rozgoryczenia takim rozstrzygnięciem.




Wczoraj odbyła się gala Złotej Piłki. Najlepszym zawodnikiem na świecie został wybrany Ousmane Dembele, który ma za sobą niesamowity sezon w barwach PSG. Francuz w sumie strzelił 35 goli i dołożył 16 asysty oraz przede wszystkim wygrał Ligę Mistrzów. Był przy tym zdecydowanym liderem paryżan.

„Krzywda moralna”

Wiele osób uważało, że Dembele jest zdecydowanym faworytem do wygrania Złotej Piłki. Część opinii miała jednak zdanie, że na nagrodę zasłużył Lamine Yamal. I faktycznie, Hiszpan zajął drugie miejsce, do samego końca rywalizując z Dembele.




Takie rozstrzygnięcie nie podoba się ojcu zawodnika Barcelony. Zepchnięcie syna na drugie miejsce nazwał „krzywdą moralną”.

– Myślę, że to jest największa… Nie powiem, że kradzież, ale krzywda moralna wyrządzona człowiekowi. Uważam, że Lamine Yamal jest zdecydowanie najlepszym piłkarzem na świecie, z ogromną przewagą. Nie dlatego, że jest moim synem, ale dlatego, że jest najlepszym piłkarzem na świecie. Myślę, że nie ma sobie równych. Musimy powiedzieć, że wydarzyło się tu coś bardzo dziwnego – cytuje ojca Yamala „El Chiringuito” [tłumaczenie za BarcaInfo].

Messi i jego ojciec rządzą w Interze Miami? Mocne oskarżenia: „To jest dramat. Ludzie stamtąd uciekają”

Mateusz Klich wrócił latem do Cracovii po zagranicznych wojażach. Ostatnie lata spędził w USA, gdzie zdążył poznać wiele klubów. Krytycznie wypowiada się o tym, co dzieje się w Interze Miami od przyjścia Leo Messiego.




Klich pożegnał się minionego lata z Atlantą United. Polak wrócił do kraju, zasilając swój były klub – Cracovię, na zasadzie wolnego transferu.

„Trenerzy uciekają, fizjoterapeuci też”

W rozmowie z „Foot Truckiem” Klich ocenił MLS. Wyraził przy tym swoje zdanie na temat kilku klubów. Polecił między innymi Nowy Jork, natomiast skrytykował zdecydowanie Inter Miami.




– Jaki klub bym polecał w MLS? Nowy Jork – Red Bull ma lepszy stadion, ale City buduje kozak stadion – przyznał Klich.

– Miami odradzam, przynajmniej dopóki Messi tam jest. To jest klub dramat. Ludzie stamtąd uciekają. W klubie rządzą Messi i jego tata – wyjawił.

– Wszyscy mówią po hiszpańsku, nie da się nic zrobić bez ich zgody. Trenerzy uciekają, fizjoterapeuci też. Klub też leży jakieś 50 minut od Miami – podsumował.

Messi trafił do USA w 2023 roku, odchodząc z PSG. Natychmiast stał się gwiazdą całej MLS. Jak na razie w barwach Interu Miami strzelił 64 goli i dołożył 31 asyst na przestrzeni 76 meczów.

Dominik Furman zadebiutował w ringu! Pokaz charakteru mimo porażki [WIDEO]

Dominik Furman zmienił dyscyplinę. Po zakończeniu piłkarskiej kariery, postanowił wejść do ringu. W debiucie przegrał, ale zaprezentował się naprawdę nieźle.




Podczas IX Gali Bokserskiej Białych Kołnierzyków w Ząbkach doszło do wyczekiwanego starcia. W ringu zadebiutował Dominik Furman, były piłkarz Legii Warszawa, Wisły Płock czy reprezentacji Polski. Zmierzył się z Maciejem Grzelakiem – chirurgiem ortopedą, reprezentującym Warszawską Szkołę Boksu oraz Academia Gorilla.

Niezły debiut

Grzelak był stawiany w roli zdecydowanego faworyta. Trenuje od wielu lat, ma na koncie brązowy pas Brazylijskiego jiu-jitsu i liczne medale mistrzostw Polski. Furman nie zamierzał jednak się poddawać i dał z siebie wszystko.




W trakcie pojedynku były piłkarz znalazł się nawet na deskach. Udało mu się jednak wrócić do pojedynku. Ostatecznie przegrał dopiero na punkty. Sędziowie przesądzili wygraną Grzelaka decyzją 2:1.

Fot. Screen – YouTube / Boks

Niemiecki dziennikarz przeprosił Kane’a. „Nie zrobiłbym tego dla żadnego innego Anglika!”

Harry Kane od początku sezonu bryluje formą. Anglik w ostatnim meczu zanotował hat-tricka i ponownie zachwycił. Niemiecki dziennikarz zdecydował się go nawet… przeprosić.




Bayern Monachium w sobotę wygrał aż 4-1 z Hoffenheim. Bohaterem meczu okazał się Harry Kane, który ustrzelił hat-tricka. Od początku sezonu Anglik może pochwalić się już 13 golami w 7 występach.

Przeprosiny

Kane błyskawicznie znalazł się na nagłówkach wielu artykułów. Oczywiście wiele miejsca poświęciły mu także niemieckie redakcje. Specjalny artykuł wystosował także Alfred Draxler z „Bilda”.




Dziennikarz pracuje w gazecie od 1978 roku. W przeszłości krytycznie podchodził do transferu Kane’a do Bayernu. Zmienił jednak optykę i we wspomnianym artykule zdecydował się na przeprosiny.

– Przepraszam, panie Kane! Przepraszam! – brzmi tytuł tekstu.

– Byłem jednym z tych, którzy krytycznie patrzyli na transfer za 100 milionów euro. Myślałem: zbyt dużo pieniędzy za 30-latka, który nigdy niczego nie wygrał. Były tańsze opcje. (…) On nigdy nie jest kontuzjowany! To nie tylko szczęście, ale efekt dyscypliny i ciężkiej pracy. Gdybym kiedykolwiek go spotkał, zająłbym mu leżak ręcznikiem. Nie zrobiłbym tego dla żadnego innego Anglika! – pisał dalej Draxler.

Kane może pochwalić się imponującymi statystykami w dotychczasowej przygodzie z Bayernem. Rozegrał już 103 mecze od czasu transferu, w których strzelił aż 98 goli. Na koncie ma również 29 asyst.

Tak piłkarze mieli traktować Jerzego Brzęczka. Tomasz Hajto odsłonił zaskakujące kulisy

Tomasz Hajto wyjawił, jak miało wyglądać zwolnienie Jerzego Brzęczka. Na antenie „Cafe Futbol” wyjawił kulisy w długim monologu.




Brzęczek prowadził reprezentację Polski w latach 2018-2021. Drużynę przejął w trudnym momencie, bo po blamażu na mistrzostwach świata w Rosji. Awansował na kolejny wielki turniej, czyli mistrzostwa Europy, jednak na samą imprezę kadra pojechała już z Paulo Sousą.

„Pięciu piłkarzy nie wyrzucisz”

Były selekcjoner gościł w niedzielę w programie „Cafe Futbol”. W trakcie programu kulisy zwolnienia szkoleniowca postanowił odsłonić Tomasz Hajto. Okazuje się, że część zawodników nie traktowała Brzęczka poważnie.




– Z moich informacji, wynika, a ja też z wieloma piłkarzami się przyjaźniłem, którzy grali u ciebie i do dzisiaj mam z nimi kontakt, że były takie sytuacje, o których publicznie dzisiaj na spokoju można powiedzieć, które moim zdaniem miały wpływ na to, że niektórym piłkarzom nie spodobało się, że trzeba włożyć nogi pod stół i robić to, co każe Jurek Brzęczek, czyli selekcjoner – stwierdził Hajto.

– Historia na odprawie, na której jeden z piłkarzy, siedząc sobie w klapkach, powiedział, żebyś coś zaśpiewał jako selekcjoner. To jest dla mnie pomylenie pomieszczenia z orłem i z reprezentacją. Wtrącanie ci się notorycznie, i to mam 100% pewności, przeszkadzanie na odprawie, mówienie, że to inaczej się powinno zrobić, bo ja jestem już na innym etapie. To sorry, nieważne co w piłce wygrałeś, ale gdybym ja był selekcjonerem, to też bym powiedział: „Poczekaj, zobacz miejsca. Ja tu jestem selekcjonerem i robię odprawę, a ty jesteś piłkarzem, pomimo, że nie wiem co tam wygrałeś, to tak nie będziemy robić” – dodał.

Do historii przeszłe już słynne osiem sekund milczenia Roberta Lewandowskiego po meczu z Włochami. To właśnie zachowanie kapitana zostało odebrane przez opinię publiczną za decydującą w kwestii zwolnienia. Według Hajty, wpływ miało na to wiele wcześniejszych incydentów.

– Tym samym osobom, którym się to nie podobało, bo trochę się zawężał ich wolny czas na wyjazdach na reprezentacje, to przypominam, że przyjeżdżasz reprezentować nasz kraj, grać dla reprezentacji, nieważne, jakie masz umiejętności, ale serducho trzeba oddać. I w tym momencie nie ma już tyle tego czasu na reklamy, żony z dziećmi nie mogą przyjechać do hotelu, bo co innego jest przyjazd na mecz, a na całe zgrupowanie. Ty przyjeżdżasz do pracy. Zawsze w Polsce mówimy o ośmiu sekundach, ale one były czymś spowodowane. Nie pasowało niektórym piłkarzom, że Jurek zaczyna wymagać tego właśnie dekalogu. To jest moje zdanie. Takie są moje informacje, że poszło czterech, pięciu piłkarzy do Zbigniewa Bońka i to wiem na pewno. I powiedzieli, że im to nie pasuje. No to kogo lepiej zwolnić? Pięciu piłkarzy nie wyrzucisz, to poległ na tym Jurek Brzęczek – podsumował Hajto.

Źródło: Cafe Futbol | Fot. Screen – X / @polsatsport

Izrael zostanie wykluczony z rozgrywek międzynarodowych i klubowych? Katar wykorzystuje swoje wpływy

Według nowych doniesień, Katar stara się o wykluczenie Izraela ze wszystkich rozgrywek międzynarodowych i klubowych. W tym celu wykorzystują swoje wpływy, które w ostatnich latach szejkowie zdobyli w strukturach FIFA i UEFA.




Uczestnictwo Izraelskich klubów w europejskich pucharach oraz kadry w rozgrywkach międzynarodowych budzi ogromne kontrowersje. Wszystko przez zbrodnie, których państwo dopuszcza się w Palestynie.

Katarskie wsparcie

Kibice już od dawna domagają się wykluczenia dla Izraela. Za odpowiednich stawiana jest Rosja, która zaraz po inwazji na Ukrainę została zawieszona. Do tej pory sytuacja zresztą się utrzymuje, natomiast w przypadku Izraela – nie podjęto żadnych kroków.




Część reprezentacji zapowiedziała już bojkot mistrzostw świata w 2026 roku, jeśli Izrael na nie awansuje. Teraz najmocniej do głosu miał dojść dość niespodziewany kraj.

Mowa o Katarze, który według „Israel Hayom”, wykorzystuje swoje wpływy, żeby doprowadzić do wykluczenia Izraela ze struktur UEFA oraz FIFA. Źródło dodaje, że sprawa ma mieć swój finał już we wtorek.

Źródło: Israel Hayom | Fot. YouTube – Screen / Football DNA

Kontrowersyjny karny dla Rakowa. Sędzia Przybył wytłumaczył decyzję

Rzut karny podyktowany dla Rakowa Częstochowa w meczu z Legią Warszawa rozpalił dyskusję w 9. kolejce Ekstraklasy. Arbiter Jarosław Przybył w rozmowie z Meczykami szczegółowo wyjaśnił, dlaczego zdecydował się wskazać na jedenasty metr.




Remis po gorącej sytuacji

Raków wyrównał w końcówce spotkania z Legią dzięki skutecznie wykonanemu karnemu Iviego Lopeza. Sama decyzja o przyznaniu jedenastki wywołała jednak ogromne emocje.

Trener stołecznej drużyny Edward Iordanescu otwarcie podważał rozstrzygnięcie arbitra. 

— Oglądałem powtórki dwadzieścia razy, ale nie jestem w stanie zgodzić się z sędzią w ocenie tej sytuacji — mówił po meczu.

Przybył o spornej akcji

Jarosław Przybył przyznał, że w pierwszym momencie dostrzegł kontakt, lecz interpretował go inaczej niż później system VAR.

— W pierwsze tempo widziałem, że doszło do kontaktu i wydawało się, że z perspektywy boiska ręka była ułożona w sposób naturalny po kontakcie z Arseniciem. Tak to zinterpretowałem, bo byłem dobrze ustawiony — relacjonował arbiter.

Sytuacja została zweryfikowana dopiero po analizie wideo. Zdaniem Przybyła to Stojanović sprowokował Arsenicia, który instynktownie wystawił rękę, broniąc się przed naskakującym rywalem.

— Po analizie VAR trzeba wejść w mocne szczegóły i posługiwać się kryteriami. Zawodnik biały wyskoczył z ręką ułożoną nienaturalnie do góry i wziął całe ryzyko interwencji na siebie. Zawodnik Rakowa patrzył na piłkę i wystawił rękę, by zamortyzować zderzenie. Nie mamy wątpliwości, że ręka była poza obrysem i to jest przewinienie. Jedyną wątpliwością z boiska było, czy ułożenie ręki Arsenicia nie spowodowało przewinienia na rywalu — tłumaczył Przybył.




Na koniec arbiter podkreślił, że jego pierwotna interpretacja była odmienna.

— Czy ktoś, kto wystawia rękę, bo ktoś na niego naskakuje, popełnia przewinienie? W mojej ocenie to nie było przewinienie. To kwestia ochrony zdrowia przed nadskakującym zawodnikiem — zakończył sędzia.

Źródło: meczyki.pl | fot. Canal+ Sport

Dyrektor sportowy Widzewa o rywalizacji z Lechem o Fornalczyka. „Był dla nas numerem jeden”

Latem do Widzewa trafił Mariusz Fornalczyk. O gwiazdora rywalizował również Lech Poznań. Mindaugas Nikolicius wyjawił, czym przekonał zawodnika do transferu.




Widzew dysponuje obecnie bardzo dużymi pieniędzmi. Latem był z tego powodu niezwykle aktywny na rynku transferowym. Jednym z hitowych transferów było ściągnięcie Mariusz Fornalczyka, o którego zabiegało wiele innych klubów.

„Był dla nas numerem jeden”

Po znakomitym okresie w Koronie Kielce, Fornalczyka chciało kilka ekip zza granicy, ale i z naszego podwórka. Blisko porozumienia miał być Lech Poznań. Finalnie to jednak Widzew okazał się bardziej konkretny i dopiął transfer.




Mindaugas Nikolicius, dyrektor sportowy Widzewa, nie ukrywa, że Fornalczyk był dla niego priorytetem. O kulisach tego transferu, Litwin opowiedział dla „TVP Sport”.

– Mieliśmy 21 kandydatów na tę pozycję i Mariusz był dla nas numerem jeden na liście. Nie było go łatwo przekonać do transferu, ponieważ miał wiele propozycji. Nie tylko z Polski, lecz również z zagranicznych lig. Chciałbym też podziękować jego agentom. Oni docenili nasz projekt i również chcieli, aby Fornalczyk trafił do Łodzi. Sam piłkarz również uwierzył w Widzew. Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych zawodników młodego pokolenia w Polsce – stwierdził Nikolicius.

Fot. Screen – Widzew Łódź / Facebook

Polacy błyszczą w Portugalii. Media chwalą reprezentantów

Jan Bednarek i Jakub Kiwior tworzą dziś oś obrony FC Porto. Polscy stoperzy szybko zaaklimatyzowali się w nowym otoczeniu i zbierają wysokie oceny w portugalskich mediach.

Polskie filary w defensywie

Jeszcze kilka tygodni temu mało kto przypuszczał, że w podstawowej jedenastce FC Porto zobaczymy dwóch reprezentantów Polski. Klub ściągnął Jana Bednarka z Southampton za 7,5 mln euro, a Jakuba Kiwiora wypożyczył z Arsenalu. Obaj natychmiast wskoczyli do wyjściowego składu i stali się kluczowymi postaciami drużyny Francesco Farioliego.

W piątkowy wieczór 19 września Bednarek i Kiwior rozegrali swoje drugie wspólne spotkanie jako para stoperów. Przed tygodniem zagrali na zero z tyłu przeciwko CD Nacional, a teraz na wyjeździe rozbili Rio Ave 3:0. Gole dla Porto zdobyli Pablo Rosario, Samu oraz Gabri Veiga. Jednak sukces ofensywy oparto na solidnej grze defensywnej dowodzonej przez Polaków.

Pochwały portugalskich mediów

Dziennik A Bola wysoko ocenił występ polskich obrońców. Bednarek otrzymał notę „6” w dziesięciopunktowej skali.

— Pomógł zneutralizować zawodnika, który mógł stanowić główne zagrożenie dla bramki Diogo Costy. Reprezentant Polski stoczył ciekawy pojedynek z Brazylijczykiem i wygrał większość akcji na boisku, zanotował też kilka fauli — napisano w uzasadnieniu.

Jeszcze lepiej oceniono Kiwiora. Według mediów zasłużył na notę „7”.

— To zawodnik, który wnosi wiele jakości do defensywy FC Porto. Były piłkarz Arsenalu odegrał decydującą rolę, blokując swoim ciałem świetny strzał Aguilery, który prawdopodobnie zakończyłby się golem. Polak nie tylko dodaje jakości w defensywie, ale także wyprowadza piłkę jak mało kto — podkreślili eksperci.

Trudny wieczór Miszty

W meczu wystąpił trzeci Polak, ale po przeciwnej stronie. Bramkarz Rio Ave, Cezary Miszta trzykrotnie musiał wyjmować piłkę z siatki, co również wpłynęło na jego ocenę.

— Stracił dwa gole z rzutów rożnych, a zwłaszcza przy drugim nie był całkowicie bez winy, bo wydawał się zbyt zaskoczony. W końcówce spotkania popisał się jednak trzema trudnymi obronami — ocenili dziennikarze.

Porto szykuje się na Ligę Europy

Zwycięstwo nad Rio Ave pozwoliło Smokom pewnie wejść w ligowy rytm. Teraz czeka je jednak inauguracja w europejskich pucharach. W czwartek FC Porto zmierzy się na wyjeździe z RB Salzburg w fazie ligowej Ligi Europy.

Źródło: Interia Sport, A Bola

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.