Polacy zachwycili w czwartkowych meczach! Żelazny duet z Porto, świetny Lewandowski i nie tylko

W czwartek odbyło się kilka meczów z udziałem polskich piłkarzy. Teraz w mediach pojawiają się oceny ich występów. Zdecydowana większość z nich, jest pozytywna.




Kolejny pewny występ duetu w FC Porto, trzecie trafienie Lewandowskiego, obroniony rzut karny Skorupskiego i Świderski niczym Ibrahimović. Tak bawili się polscy piłkarze w czwartkowy wieczór.

Mur

Jan Bednarek i Jakub Kiwior ponownie rozegrali po 90 minut dla Porto. Tym razem nasi reprezentanci mierzyli się z RB Salzburg (1-0) w Lidze Europy. Ponownie zachowali czyste konto i zebrali znakomite recenzje.




– Niemal nie do przejścia. U boku swojego „bliźniaka” Kiwiora skutecznie zamykał każdą lukę, która mogłaby zagrozić bramce Diogo Costy. Strzelił nawet gola, ale ten został anulowany po ręce Samu Aghehowy. Jest jak mur w centrum niebiesko-białej defensywy – pisze o Bednarku „A Bola”.

– Zna swojego „bliźniaka” Bednarka jak nikt inny, dlatego notuje bardzo solidne występy. Świetnie zagrał w pierwszej połowie: intensywnie, imponująco, zamykając wolne ścieżki w kierunku bramki – dodano przy Kiwiorze.

Dla Bednarka był to już siódmy występ dla Porto w tym sezonie. Kiwior z kolei rozegrał trzecie spotkanie. Obaj otrzymali od „A Boli” ocenę „7” w dziesięciostopniowej skali.

„Nie ma drugiego takiego”

Bardzo dobre noty zbiera także Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski rozpoczął mecz z Realem Oviedo na ławce i pojawił się na murawie w 65. minucie przy wyniku 1-1. Już po chwili wyprowadził jednak Barcelonę na prowadzenie.




Kataloński „Sport” docenił wkład 37-latka w pobudzenie Blaugrany. Rozpływało się nad nim także „Mundo Deportivo”.

– Potrzebował bardzo niewiele, by zdobyć fantastyczną bramkę, która okazała się kluczowa w odrabianiu strat. Jego strzał głową przy golu na 2:1 to zagranie godne najlepszych snajperów w historii futbolu. Mógł zdobyć bramkę na 3:1 po świetnym uderzeniu. Nie ma drugiego napastnika z takim instynktem do strzelania goli – podkreśla „Sport”, oceniając Polaka na „dziewiątkę”.

– „Golazo” po strzale głową w pierwszej akcji, z idealnym wyskokiem i obrotem szyi. Potem miał okazję po dośrodkowaniu. Gdy wchodzi z ławki, potrafi zaszkodzić przeciwnikowi – dodaje MD.

Obroniony rzut karny i gola à la Zlatan

Doskonałe noty, mimo porażki Bolognii z Aston Villą (0-1), zbiera także Łukasz Skorupski. Polski bramkarz obronił rzut karny Watkinsa i już od początku pokazywał się jako pewny punkt swojej drużyny.

– W pierwszej połowie zapobiegł katastrofie. Obronił strzał Guessanda na początku meczu, a potem trzy razy interweniował po uderzeniach Malena. Na koniec zatrzymał rzut karny wykonywany przez Watkinsa. Fenomenalny wieczór – pisze calciomercato.web, które przyznało Polakowi „ósemkę”.

– Wielokrotnie ratował kolegów z drużyny przed niebezpieczeństwem. Wisienką na torcie był obroniony rzut karny. To zwieńczyło wspaniały mecz – dodaje Eurosport, który przyznał Skorupskiemu „7,5”.




Udany występ ma za sobą także Karol Świderski. Polak zadebiutował w rozgrywkach Ligi Europy, a jego Panathinaikos rozbił na start fazy ligowej Young Boys Berno (4-1). „Świder” już po 10 minutach cieszył się z gola, i to jakiego!

Włodarz Legii Warszawa wygrał sądową batalię z byłym klubem. Otrzyma wielomilionową odprawę

Fredi Bobic wygrał w sądzie ze swoim byłym klubem. W efekcie włodarz Legii Warszawa otrzyma ogromną sumę od swojego byłego pracodawcy.




Przed kilkoma miesiącami do Legii Warszawa dołączył Fredi Bobic. Ceniony w świecie piłki działacz dołączył do polskiego klubu na stanowisko Head of Football Operations. Tym samym zasilił on szeregi pionu sportowego klubu. Niemiec miał wesprzeć w działaniach Michała Żewłakowa, przy czym obowiązki obu panów są odmienne, dzięki czemu wzajemnie się uzupełniają.

W przeszłości Fredi Bobić działał w strukturach kilku niemieckich klubów jak m.in. Hertha Berlin czy Eintracht Frankfurt. Bezpośrednio przed Legią był członkiem rady nadzorczej w spółce zarządzającej Bundesligą. Przed karierą działacza piłkarskiego był piłkarzem – reprezentował barwy takich klubów jak chociażby Borussia Dortmund, Herta Berlin czy Bolton.

Fredi Bobić w latach 2021-2023 pracował w Hercie Berlin. W styczniu 2023 roku został zwolniony. Od tamtej pory obie strony prowadziły ze sobą spór dotyczący wysokości odprawy. Sprawa trafiła na ścieżkę sądowa i zakończyła się ona dopiero w miniony czwartek. Według „BILD’a”, Bobiciowi należy się 3,354 mln euro (594 000 euro odszkodowania za trzymiesięczne wynagrodzenie, plus 2,76 mln euro odprawy do końca kontraktu 30 czerwca 2024). Do tego dochodzą odsetki w wysokości 800 tysięcy euro, dzięki czemu łączna kwota przekracza 4 miliony euro.

– Bardzo się cieszę, że sprawiedliwości stało się zadość. Mam nadzieję, że to już koniec. Ale to od Herthy zależy, czy to się skończy. Trwa to już od dwóch i pół roku, i mogło się skończyć znacznie wcześniej – z tym samym rezultatem  powiedział Fredi Bobic.





źródło: legia.net, BILD

FC Barcelona szuka następcy Roberta Lewandowskiego. Hansi Flick ma swojego faworyta

FC Barcelona prowadzi poszukiwania następcy Roberta Lewandowskiego. Niemieckie media informują, kto jest faworytem Hansiego Flicka do zastąpienia polskiego napastnika.




Robert Lewandowski trafił do FC Barcelony latem 2022 roku. Przez 3 sezony Polak był kluczowym zawodnikiem Dumy Katalonii. Na starcie sezonu 2025/2026 napastnik Blaugrany jest jednak jedynie zawodnikiem rotacyjnym. Niewykluczone jednak, że jego rola w trakcie trwania sezonu będzie się zmieniać. Kontrakt Lewandowskiego z FC Barceloną obowiązuje tylko do końca tego sezonu.

Obecnie nie wiadomo czy ten sezon będzie ostatnim Roberta Lewandowskiego w FC Barcelonie. Możliwe, że obie strony dogadają się co do przedłużenia umowy. Pewnym jednak jest, że rola polskiego napastnika z czasem będzie się zmniejszać. Na starcie tego sezonu na zmniejszonym udziale w grze Lewandowskiego korzysta Ferran Torres. Jeśli jednak Polak definitywnie odejdzie, to Barca będzie zapewne chciała sprowadzić w jego miejsce innego napastnika.




Informacje w sprawie potencjalnego zastąpienia Roberta Lewandowskiego przekazał niemiecki BILD. Według tamtejszych dziennikarzy, Hansi Flick widziałby w FC Barcelonie Serhou Guirassy’ego z Borussii Dortmund. Inni ludzie z klubu mają jednak być innego zdania. Joan Laporta – rzekomo – chciałby sprowadzić do klubu większe nazwiska.

Marciniak broni decyzji o karnym dla Rakowa. „To naprawdę prosta sytuacja”

Rzut karny podyktowany dla Rakowa Częstochowa w meczu z Lechem Poznań wywołał sporo dyskusji. Szymon Marciniak, który prowadził to spotkanie, nie ma jednak najmniejszych wątpliwości, że jego decyzja była słuszna.

Z 0:2 na 2:2

Środowy mecz w Częstochowie dostarczył kibicom ogromnych emocji. Lech prowadził już 2:0, lecz Raków zdołał doprowadzić do remisu. Kluczowym momentem była 67. minuta, kiedy sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy po starciu Alexa Douglasa z jednym z zawodników Rakowa.

Arbiter główny nie zdecydował się na analizę sytuacji przy monitorze i jego rozstrzygnięcie wzbudziło mieszane reakcje. Wielu obserwatorów podkreślało, że stoper Kolejorza wcale nie popełnił przewinienia.

Marciniak o całej sytuacji

Sędzia nie pozostawił jednak miejsca na wątpliwości.

— Douglas widział piłkę i chciał ją wybić, ale nie zauważył zawodnika Rakowa, który był sprytniejszy. Piłkarz w czerwonej koszulce wyskakuje, zagrywa sobie piłkę i jest lewym kolanem Douglasa trącony w swoje kolano, po czym upada. To naprawdę prosta sytuacja do oceny, zwłaszcza że to była jedyna para wokół piłki, więc byłem skupiony tylko na niej — powiedział w rozmowie z Interią.

— Douglas przekonywał mnie, że on go nie widział, ale to przecież nie mój problem, tylko zawodnika. Później jeszcze dostałem potwierdzenie z VAR. To nawet nie jest kontrowersyjna sytuacja, naprawdę — dodał arbiter.

Marciniak odwołał się także do przepisów.

— Jeżeli kontakt jest kopnięciem, to nie ma znaczenia, czy to było mocne, czy mniej mocne. Jeśli idziemy kryteriami, to przy starciu dwóch zawodników ocenia się, kto jest pierwszy przy piłce – tu wygrał piłkarz Rakowa – i czy został trafiony przez rywala. I tu nie mam wątpliwości. Było kolano w kolano, jeden z zawodników zagrywa piłkę, jest między nią a rywalem i zostaje kopnięty. Jeśli ktoś uważa, że nie powinienem odgwizdać karnego, to słucham jednego kryterium, dlaczego miałby to nie być rzut karny — podsumował.

Remis w Częstochowie sprawił, że Lech zajmuje szóste miejsce w tabeli Ekstraklasy. Raków plasuje się na piętnastej pozycji. W kolejnych spotkaniach Kolejorz zmierzy się z Jagiellonią Białystok, a Medaliki podejmą Widzew Łódź.

Źródło: Interia

Wiadomo, ile będzie pauzować Arsenić. Luis Palma oficjalnie przeprosił gracza Rakowa

Raków potwierdził, jaka przerwa czeka Zorana Arsenicia. Chorwat doznał kontuzji po brutalnym wejściu Luisa Palmy. Gracz Lecha zdążył już opublikować przeprosiny.




Arsenić nie dograł do końca meczu z Lechem Poznań (2-2). Już po 10 minutach od rozpoczęcia drugiej połowy spotkania, został sfaulowany przez Luisa Palmę. Honduranin zobaczył czerwoną kartkę, natomiast piłkarz Rakowa musiał opuścić murawę.

Długa przerwa i oświadczenie

Raków potwierdził, jakiego urazu doznał Arsenić, a także, jak długo będzie pauzować. Kapitan „Medalików” ma złamaną kość strzałkową i według wstępnych diagnoz, jego przerwa od gry potrwa od 6 do 8 tygodni.

Na Instagramie oficjalne przeprosiny postanowił wystosować z kolei Palma. Gracz Lecha publicznie skierował się do Arsenicia, zapewniając, że nie chciał zrobić rywalowi krzywdy.




– Po pierwsze, chciałbym szczerze przeprosić sztab trenerski, kolegów z drużyny i wszystkich kibiców Lecha za to, co się wczoraj wydarzyło, a co pozostawiło zespół bez jednego zawodnika – zaczął Palma.

– Po drugie, chciałbym publicznie przeprosić i zapewnić, że moją intencją nie było zrobienie krzywdy Zoranowi Arseniciowi – zaznaczył.

– Niestety, spowodowałem kontuzję, czego nigdy nie chciałem. Szczerzę życzę mu szybkiego i pełnego powrotu do zdrowia oraz siły dla niego, jego rodziny i całej drużyny – podsumował.

Fot. Screen – Canal+ Sport

Wojna na słowa między Flickiem a Hiszpanią. Poszło o zdrowie Lamine Yamala

Hansi Flick wprost zarzucił hiszpańskiej federacji i selekcjonerowi Luisowi de la Fuente brak troski o zawodników. Trener Barcelony oburzył się, że Lamine Yamal grał w reprezentacji mimo bólu. Odpowiedź z Madrytu przyszła błyskawicznie.

Flick krytykuje

Tuż przed ligowym starciem z Valencią szkoleniowiec Dumy Katalonii zdradził, że 18-letni Yamal nie jest zdolny do gry.

— Lamine nie będzie dostępny jutro. Szkoda, bo grał w reprezentacji z bólem, miał problemy. W każdym meczu spędzał na boisku po 79 i 73 minuty, a między meczami nie trenował — tłumaczył Flick.

Niemiec nie poprzestał na samym fakcie absencji nastolatka.

— Reprezentacja Hiszpanii ma najlepszą drużynę na świecie i najlepszych zawodników na każdej pozycji, są niesamowicie dobrzy. Może powinniśmy bardziej się martwić o graczy. To mnie zasmuca — podkreślił trener Barcelony.

Riposta federacji

Hiszpański Związek Piłki Nożnej nie tylko odrzucił zarzuty, ale także wskazał na błędy klubu.

— To mnie zaskakuje. Kiedy Lamine był zmieniany, dwukrotnie był niezadowolony. To pokazuje, jak bardzo chciał grać. Z Barcelony nie dotarły do nas żadne informacje o jego dyskomforcie. Sztab medyczny nie był świadomy żadnych problemów — stwierdził dyrektor sportowy federacji Aitor Karanka.

Szerszy problem

Nie tylko Flick otwarcie krytykuje federacje za sposób zarządzania zawodnikami. Wcześniej Paris Saint-Germain narzekało na urazy Ousmane’a Dembele i Doué, którzy odnieśli kontuzje podczas meczu z Ukrainą. Klub apelował wówczas o stworzenie specjalnego protokołu. Miałby on poprawić przepływ informacji pomiędzy drużynami a federacjami.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, FC Barcelona, X

Pogoń Szczecin się nie zatrzymuje! Chcą, by trenerem został zwycięzca Złotej Piłki

Minionego lata Pogoń Szczecin zszokowała polskich kibiców, ściągając do siebie stosunkowo duże nazwiska. Teraz klub poszukuje trenera. Ostatnie doniesienia mówią, że Pogoń zainteresowana jest byłym zwycięzcą Złotej Piłki.

W trakcie letniego okna transferowego Pogoń Szczecin dokonała kilku ciekawych transferów. Przede wszystkim o Samie Greenwoodzie. Anglik trafił do Pogoni z Leeds United za 2 miliony euro. Dodatkowo sprowadzony został m.in. Musa Jawara, były piłkarz Bolonii. Już po zamknięciu okna transferowego, we wrześniu, Pogoń dokonała prawdziwego hitu, sprowadzając Benjamina Mendy’ego.

Przed kilkoma dniami Pogoń Szczecin postanowiła zmienić trenera. Zwolniony został Robert Kolendowicz. Jego tymczasowym zastępcą został Tomasz Grzegorczyk. Poszukiwania głównego trenera jednak wciąż trwają.

Według Piotra Koźmińskiego z „goal.pl”, na celowniku Pogoni Szczecin znalazł się Fabio Cannavaro! Władze klubu kontaktowały się już włoskim szkoleniowcem. Na ten moment nie wiadomo, czy 52-latek byłby w ogóle zainteresowany pracą w Pogoni. Piotr Koźmiński podkreśla jednak, że Pogoń prowadzi poszukiwania w kilku trenerach.

Osiągnięć Fabio Cannavaro jako piłkarza zapewne nie trzeba Wam przedstawiać. Jednak jego kariera trenerska nie był aż tak obfitująca w sukcesy. Jego ostatnim klubem było Dinamo Zagrzeb, z którym pożegnał się w kwietniu 2025 roku po zaledwie kilku miesiącach. Wcześniej prowadził takie kluby jak m.in. Udinese, Benevento czy Guangzhou Evergrande.


źródło: goal.pl

Camp Nou coraz bliżej finiszu. FC Barcelona czeka na zgodę

Przebudowa legendarnego stadionu Barcelony powoli wchodzi w decydującą fazę. Piłkarze i kibice już od dawna marzą o powrocie na Camp Nou, ale klub wciąż zmaga się z formalnościami i problemami technicznymi.

Terminy, które się przesuwają

Remont największej areny Katalonii trwa od wielu miesięcy i pochłania gigantyczne środki. Pierwotnie planowano, że otwarcie nastąpi w sierpniu, podczas meczu o Puchar Gampera z Como. Ta wizja szybko okazała się nierealna.

W klubie rozważano wrześniowy termin, lecz i on się oddalił, ponieważ wciąż brakuje certyfikatu potwierdzającego zakończenie prac, niezbędnego do uzyskania pozwolenia na użytkowanie obiektu.

Dodatkowo problemy spotęgowała niedawna ulewa w Barcelonie, która ujawniła uchybienia w kwestiach bezpieczeństwa. To sprawiło, że realny termin powrotu drużyny na Camp Nou przesunął się co najmniej na październik.

Stadion nabiera kształtów

Mimo trudności inwestycja jest coraz bliżej mety. W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie ukazujące aktualny stan obiektu. Trybuny w dolnych i środkowych sektorach są gotowe, a prace koncentrują się głównie na najwyższych rzędach.

Działa już system nagłośnienia i oświetlenia, zamontowano bandy reklamowe, a kibice mogli zobaczyć pierwsze wizualizacje odnowionych szatni.

Tymczasowy dom

Zanim Barça wróci na swój legendarny stadion, musi korzystać z alternatywnych rozwiązań. Zespół rozgrywa mecze na Estadi Olímpic Lluís Companys na wzgórzu Montjuic. Niedawno część spotkań przeniesiono na kameralne Estadi Johan Cruyff.

To rozwiązanie tymczasowe, ale coraz bardziej doskwiera kibicom, którzy niecierpliwie odliczają dni do powrotu na Camp Nou.

Źródło: X

Dembele zażartował z Karima Benzemy po gali Złotej Piłki [WIDEO]

Ousmane Demebele po odebraniu Złotej Piłki dostał sporo pytań. W odpowiedzi na jedno z nich, nawiązał do Karima Benzemy.




W poniedziałek odbyła się gala Złotej Piłki. Najlepszym zawodnikiem na świecie został wybrany Ousmane Dembele. Francuz do końca rywalizował z Lamine Yamalem, ale ostatecznie to on zdobył statuetkę.

„Tak często jak Benzema”

Po odebraniu trofeum, Dembele nie krył wzruszenia. Gdy emocje już opadły, humor nadal mu dopisywał. Za kulisami zdobył się także na kilka żartów.




W jednym z nich nawiązał do Karima Benzemy. Była to odpowiedź na pytanie, jak często zamierza publikować zdjęcia ze Złotą Piłką w social mediach.

– Ousmane! Jak często będziesz publikował Złotą Piłkę na swoim Instagramie? – zapytano Dembele.

– Tak często jak Benzema – odparł.

Mateusz Borek pod ogromnym wrażeniem Jagiellonii Białystok. „To musi budzić respekt”

Mateusz Borek nie ukrywa swojego zachwytu nad Jagiellonią Białystok. Projekt, który w ostatnich latach notuje znaczący progres, bardzo mu imponuje.




Jagiellonia przeszła sporą metamorfozę względem poprzedniego sezonu. Michał Masłowski, mimo odejścia kilku ważnych zawodników, zdołał jednak przeprowadzić ważne transfery. Dodatkowo udało mu się zatrzymać Afimico Pululu czy Sławomira Abramowicza, co odtrąbiono jako spory sukces.

Podziw

Od początku sezonu Jagiellonia uzbierała 16 punktów w siedmiu meczach Ekstraklasy. Dodatkowo awansowała do Ligi Konferencji. Projekt, który wspólnie budują Adrian Siemieniec i Masłowski, robi wrażenie na Mateuszu Borku.




– To jest projekt, który mi imponuje. Ja się trochę o wyniki Jagiellonii obawiałem, widząc, jak mocna jest przebudowa. To oczywiście było związane z pewną inżynierią kontraktową. Wiedzieliśmy, że ma niektórych zawodników tylko wypożyczonych na określonych warunkach, że to są piłkarze za drodzy w normalnych warunkach dla Jagiellonii. Został wykorzystany moment. To, co zrobili Łukasz Masłowski z Adrianem Siemieńcem. Jak oni szybko ten pożar ugasili. Jak ta drużyna szybko weszła na dobre tory. Ja myślałem, że to potrwa dłużej. A tutaj goście dalej czołówka Ekstraklasy, ponownie faza ligowa Ligi Konferencji. To musi budzić respekt – ocenił Borek na antenie Ekstraklasa TV.

Tak Gavi zareagował na informację o kontuzji. „O mało nie zemdlał”

FC Barcelona oficjalnie potwierdziła, że Gaviego czeka długa przerwa od gry. Diagnoza lekarzy miała mocno odbić się na 21-latku.




Gavi doznał niedawno kontuzji kolana. Pierwsze informacje wskazywały, że jego przerwa od gry może potrwać maksymalnie 5-6 tygodni.

Wstrząs

Niestety okazało się, że potrzebny będzie inwazyjny zabieg. Tym samym znacząco przedłuży się nieobecność Gaviego. Według oficjalnego komunikatu FC Barcelony, ta ma potrwać nawet 5 miesięcy.




Sam zawodnik nawet nie zakładał takiego scenariusza. Po usłyszeniu diagnozy od lekarzy, o mało miał nie zemdleć.

To niemiła niespodzianka dla wszystkich w klubie. Zaczynając od samego chirurga, który podczas artroskopii odkrył, że stan prawego kolana Gaviego jest znacznie gorszy niż zakładano. Zabieg musiał być zatem bardziej inwazyjnynapisał Javier Miguel z „AS”.

Kiedy lekarze poinformowali o tym piłkarza, o mało nie zemdlał. Zdał sobie sprawę, że czeka go długa przerwa w grze, a jego szanse na udział w przyszłorocznym mundialu malejądodał.

Gavi nie wróci do gry wcześniej niż w lutym. I to w najlepszym przypadku. Przy założeniu, że nie będzie komplikacjipodsumował dziennikarz.

Neymar uderza w wyniki Złotej Piłki. Stanął w obronie rodaka

Ousmane Dembele został nowym zdobywcą Złotej Piłki, jednak największe emocje wzbudziła lokata Raphinhy. Neymar ostro skomentował decyzję głosujących.

Dembele na szczycie

W poniedziałkowy wieczór w Paryżu odbyła się uroczysta gala France Football. Największe wyróżnienie trafiło do Ousmane’a Dembele, który w ubiegłym sezonie poprowadził Paris Saint-Germain do mistrzostwa Francji i triumfu w Lidze Mistrzów. To właśnie Francuz zgarnął prestiżową statuetkę.

Za jego plecami uplasował się młodziutki Lamine Yamal z Barcelony, a podium uzupełnił Vitinha, klubowy kolega Dembele z PSG. Czwarte miejsce przypadło Mohamedowi Salahowi, natomiast piątą lokatę zajął Raphinha.

Wynik brazylijskiego skrzydłowego Barcelony wywołał jednak falę komentarzy. Ostro wypowiedział się również Neymar.

— Piąte miejsce Raphinhy to jest po prostu żart — napisał Brazylijczyk w mediach społecznościowych.

Nowa formuła plebiscytu

Od 2022 roku Złota Piłka przyznawana jest za osiągnięcia w całym sezonie, a nie, jak wcześniej, w roku kalendarzowym. Zmiana formuły miała sprawić, że oceny staną się bardziej miarodajne. W praktyce jednak wciąż rodzi to wiele kontrowersji, czego najlepszym dowodem jest tegoroczny ranking końcowy.

W edycji 2025 uwzględniono również wyniki Klubowych Mistrzostw Świata.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, Instagram, X

Nowy transfer Lecha opowiedział o swoich ambicjach. „Mogę się wiele nauczyć”

Taofeek Ismaheel udzielił wywiadu portalowi Sportowy-poznan.pl. Były piłkarz Górnika Zabrze opowiedział o powodach przenosin do stolicy Wielkopolski i o swoich sportowych ambicjach.

Niespełnione oczekiwania w Zabrzu

Kiedy Ismaheel trafiał do Górnika, klub miał wobec niego konkretne plany. Regularna gra w Ekstraklasie miała pomóc w jego rozwoju i doprowadzić do transferu za kilka milionów euro. 25-latek potrafił błysnąć szybkością i przebojowością, jednak w jego grze brakowało liczb. Rok przy Roosevelta nie przyniósł oczekiwanego progresu, a spora pensja sprawiła, że działacze byli gotowi na rozstanie.

Niespodziewanie pomocną dłoń wyciągnął Lech Poznań, który zdecydował się na wypożyczenie z opcją wykupu. Co ważne, to Kolejorz wziął na siebie wynagrodzenie zawodnika.

Nowe wyzwanie w Lechu

Ismaheel nie ukrywa, że kierował się chęcią rozwoju i potrzebą zmiany otoczenia.

— W Górniku spędziłem fajny czas, ale podjąłem decyzję o opuszczeniu klubu ze względu na siebie i rodzinę. Czasami trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu. Chciałem zmienić otoczenie i spróbować czegoś nowego, co pomoże mi się rozwinąć. Przebywanie w jednym miejscu nie jest korzystne. Lech gra w Lidze Konferencji i sądzę, że jest lepszą drużyną od Górnika, który obecnie zajmuje drugie miejsce. Potrzebowałem nowego bodźca i nieustannej rywalizacji, i znalazłem go w ambicjach Lecha. W Lechu jest bardzo dużo dobrych zawodników, od których mogę się wiele nauczyć. Być może na tyle się rozwinę, że w przyszłości zagram w Premier League — stwierdził Nigeryjczyk.

Puchary jako szansa na rozwój

Piłkarz podkreślił, że europejskie rozgrywki były kluczowym argumentem przy wyborze Lecha.

— Europejskie puchary to okno wystawowe dla piłkarzy. W Lidze Konferencji mierzysz się z drużynami m.in. z Bundesligi czy La Ligi. Na ich tle możesz zobaczyć, jak wypadasz i ile ci jeszcze brakuje. W tej chwili nadal się rozwijam i nadal uczę się rzeczy, których wcześniej się nie nauczyłem. W każdej drużynie uczysz się innego stylu gry, innego sposobu komunikowania się z kolegami na boisku i przygotowujesz się w inny sposób do meczu — podkreślił.

Ismaheel rozegrał już dwa mecze dla Lecha. W przegranym spotkaniu z Zagłębiem Lubin zanotował asystę. Portal „Transfermarkt” wycenia go na 700 tysięcy euro.

Źródło: Sportowy-poznan.pl

Święcicki przejechał się po plebiscycie Złotej Piłki. „To jest absurd”

Mateusz Święcicki w programie na kanale Meczyków wypowiedział się na temat 17. miejsca Roberta Lewandowskiego w plebiscycie Złotej Piłki. Według dziennikarza takie rozstrzygnięcie jest absurdalne, zwłaszcza biorąc pod uwagę porównanie z Kylianem Mbappe.

Zaskakujące wyniki plebiscytu

Złotą Piłkę zdobył Ousmane Dembele, a za jego plecami znaleźli się Lamine Yamal oraz Vitinha. Emocji nie zabrakło jednak nie tylko na szczycie klasyfikacji. Na 11. miejscu wylądował Pedri, a Robert Lewandowski dopiero na 17. lokacie.

To zestawienie mocno zdziwiło Mateusza Święcickiego, który zwrócił uwagę na ogromny dystans między Lewandowskim a Mbappe. Francuz uplasował się aż dziesięć miejsc wyżej.

To zestawienie mocno zdziwiło Mateusza Święcickiego, który zwrócił uwagę na ogromny dystans między Lewandowskim a Mbappe. Francuz uplasował się aż dziesięć miejsc wyżej.

— Dla mnie największą kontrowersją w tym plebiscycie Złotej Piłki jest taki rozjazd pomiędzy Kylianem Mbappe i Robertem Lewandowskim. Powiem wam szczerze, kompletnie tego nie rozumiem. Specjalnie przygotowałem sobie statystyki jednego i drugiego, aby opierać się na liczbach — przyznał komentator.

Liczby mówią za siebie

Święcicki zestawił osiągnięcia obu zawodników.

— Kylian Mbappe, jako zawodnik Realu Madryt, który zdobywa Puchar Interkontynentalny i Superpuchar Europy, sięga po Złotego Buta, to gracz, który rozegrał 55 meczów, zdobył 42 bramki i miał cztery asysty. Lewandowski jest piłkarzem, który dla Barcelony strzela tyle samo goli, co Mbappe, mając mniej meczów do rozegrania. Dodatkowo jest gorszy o tylko jedną asystę od Mbappe. Po dołączeniu meczów reprezentacji, mamy różnicę dwóch bramek i dwóch asyst na korzyść Mbappe — analizował.

Dziennikarz podkreślił jednak, że Polak do podobnych statystyk indywidualnych dorzucił większe sukcesy drużynowe.

— Lewandowski do wyników indywidualnych dokłada jeszcze trofea, w których Barcelona dominuje nad Realem Madryt. Wygrywa superpuchar, jest lepsza w pucharze i demoluje Real w dwóch Klasykach. I Mbappe jest na miejscu siódmym, a Lewandowski na 17. miejscu. To jest absurd — stwierdził Święcicki.

Źródło: Meczyki.pl

Ojciec Yamala grzmi po gali Złotej Piłki. „Krzywda moralna wyrządzona człowiekowi”

W poniedziałkowy wieczór Ousmane Dembele odebrał Złotą Piłkę. Do samego końca rywalizacja toczyła się między gwiazdą PSG a Lamine Yamalem. Ojciec zawodnika FC Barcelony nie krył rozgoryczenia takim rozstrzygnięciem.




Wczoraj odbyła się gala Złotej Piłki. Najlepszym zawodnikiem na świecie został wybrany Ousmane Dembele, który ma za sobą niesamowity sezon w barwach PSG. Francuz w sumie strzelił 35 goli i dołożył 16 asysty oraz przede wszystkim wygrał Ligę Mistrzów. Był przy tym zdecydowanym liderem paryżan.

„Krzywda moralna”

Wiele osób uważało, że Dembele jest zdecydowanym faworytem do wygrania Złotej Piłki. Część opinii miała jednak zdanie, że na nagrodę zasłużył Lamine Yamal. I faktycznie, Hiszpan zajął drugie miejsce, do samego końca rywalizując z Dembele.




Takie rozstrzygnięcie nie podoba się ojcu zawodnika Barcelony. Zepchnięcie syna na drugie miejsce nazwał „krzywdą moralną”.

– Myślę, że to jest największa… Nie powiem, że kradzież, ale krzywda moralna wyrządzona człowiekowi. Uważam, że Lamine Yamal jest zdecydowanie najlepszym piłkarzem na świecie, z ogromną przewagą. Nie dlatego, że jest moim synem, ale dlatego, że jest najlepszym piłkarzem na świecie. Myślę, że nie ma sobie równych. Musimy powiedzieć, że wydarzyło się tu coś bardzo dziwnego – cytuje ojca Yamala „El Chiringuito” [tłumaczenie za BarcaInfo].

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.