To koniec Lechii Gdańsk? Piłkarze wysłali pisma. Od 2 miesięcy nie dostali pieniędzy

Problemy w Lechii Gdańsk coraz bardziej się piętrzą. O gigantycznych kłopotach klubu informuje portal interia.pl.




Niedawno pojawiły się wieści o zawieszeniu licencji Lechii na grę w Ekstraklasie. Co więcej, klub zmaga się również z zakazem transferowym. Głównym problemem gdańszczan jest brak pieniędzy i rosnące długi.

Zaległe płatności

Jeśli Lechii nie uda się odzyskać licencji, to nie przystąpi do kolejnych meczów w Ekstraklasie, a ich spotkania zakończą się walkowerami. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej.

Według portalu interia.pl, Lechia zalega z wynagrodzeniami dla swoich piłkarzy. Mowa konkretnie o nieuregulowanych płatnościach z 15 listopada i 15 grudnia. Prawo działa tutaj na korzyść zawodników. Jeśli nie otrzymają pełni swoich pensji – będą mogli rozwiązać kontrakty.




Do klubu miały już wpłynąć oficjalne pisma od piłkarzy. Interia.pl podaje, że listy miało wysłać łącznie 19 zawodników, z czego czterech pochodziło z Polski. Reszta to obcokrajowcy.

Lechia ma zaledwie dwa tygodnie na uregulowanie zaległości. Jeżeli tego nie zrobią, to dalsze kroki należeć będą do poszkodowanych, czyli piłkarzy.

Karol Świderski zmieni klub? Może wrócić do Europy

Zimą Karol Świderski może zmienić klub i wrócić do Europy. Jego usługami jest zainteresowany klub z Serie A.

Karol Świderski trafił do MLS w styczniu 2022 roku. Po dwóch latach gry dla Charlotte FC Polak został wypożyczony do Hellasu Verona, w którym spędził całą rundę wiosenną sezonu 2023/2024. Po niezbyt udanym okresie we Włoszech Świderski wrócił do Charlotte, gdzie kontynuuje swoją grę do dziś. Jego kontrakt jest ważny do końca przyszłego roku.




Zbliża się zimowe okno transferowe. Podczas niego Świderski może ponownie zmienić klub. Jak informuje Gianluca Di Marzio, Świderski trafił na celownik… Hellasu Verona! Tego samego Hellasu, w którym grał wiosną tego roku. Za chęcią sprowadzenia polskiego napastnika stoi dyrektor sportowy Hellasu. Na transfer do Włoch ma rzekomo naciskać także sam zawodnik. Zawodnik był także łączony z Monzą, Torino i Genoą, jednak tylko Hellas jest nim konkretnie zainteresowany.

Jak już wspomnieliśmy, Świderski występował już wcześniej w Hellasie. Nie był to jednak najbardziej owocny okres w karierze polskiego napastnika. Przez pół roku rozegrał 15 meczów dla Hellasu, w których strzelił zaledwie 2 bramki.

Po powrocie do Charlotte Świderski radzi sobie jednak całkiem nieźle. Od lipca rozegrał 13 meczów w MLS. Zdobył w nich 7 bramek i zanotował 2 asysty.





źródło: Gianluca Di Marzio

Magnus Carlsen zdyskwalifikowany za… jeansy. „W porządku, pie***lcie się” [WIDEO]

Do absurdalnej sytuacji doszło podczas mistrzostw świata w szachach błyskawicznych i szybkich. Magnus Carlsen zrezygnował z walki o obronę swojego tytułu. Powodem decyzji 34-latka była… afera jeansowa.




Carlsen to prawdopodobnie najlepszy szachista w historii. Norweg w latach 2013-2023 nieprzerwanie bronił tytułu mistrza świata w szachach klasycznych. Poza tym na koncie Norwega znajdziemy także pięć tytułów mistrza świata w szachach szybkich oraz siedem w szachach błyskawicznych.

Zdyskwalifikowany za… jeansy

Nic więc dziwnego, że był on zdecydowanym faworytem do zdobycia tytułu podczas turnieju w Nowym Jorku. Zmagań nie rozpoczął jednak najlepiej. Po pierwszym dniu zajmował dopiero 83. miejsce z 2,5 pkt. na koncie. O Norwegu zrobiło się natomiast głośno z zupełnie innego powodu.

Carlsen popadł w konflikt z FIDE, czyli Międzynarodową Federacją Szachową. Organizacja wprowadziła specjalny dress code, który obowiązywał na turnieju. Norweski arcymistrz nie zastosował się do wymagań i ubrał jeansy, za co został ukarany karą finansową.

To jednak nie wystarczyło. Szachista dostał upomnienie oraz został zdyskwalifikowany na jedną rundę. To wciąż nie robiło na nim wrażenia, ale w obliczu przegranej walki z FIDE, sam zdecydował się na opuszczenie turnieju.




Żeby uniknąć wątpliwości, zasady dress code zostały stworzone przez komisję zawodniczą złożoną z wielu arcymistrzów, a nie FIDE. Jednym z punktów jest zakaz noszenia jeansów. Wszystkie zasady były rozesłane, są na stronie i były referowane przez szefa komisji zawodniczej na odprawie technicznej online pięć dni przed rozpoczęciem turnieju. Dziś sędziowie upomnieli cztery inne osoby. Wszystkie od razu się dostosowały i zmieniły strójocenił Łukasz Turlej, sekretarz generalny FIDE, w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Sam Carlsen zdecydowanie odniósł się do całej sprawy. W swoim stylu skomentował decyzję o odpuszczeniu turnieju.

Mogą forsować swoje zasady, to zrozumiałe. Moja odpowiedź? W porządku, rezygnuję, pier***cie siępodsumował dla „Take Take Take”.

Stępiński wróci do Polski? Dziennikarz przedstawił nowe światło na sprawę

Pod koniec listopada Legia Warszawa zmierzyła się z Omonią Nikozja w meczu fazy grupowej Ligi Konferencji. Spotkanie zakończyło się zdecydowanym zwycięstwem drużyny Goncalo Feio (3:0). Jednak to nie sportowe emocje przyciągnęły największą uwagę, a kontrowersyjna oprawa przygotowana przez kibiców cypryjskiego klubu. Teraz dziennikarz z Cypru rzucił nowe światło na sprawę, mówiąc, że to nie pierwszy i ostatni przypadek w tym klubie, gdzie Omonia stawia na zdanie kibiców.

Zamieszanie po meczu w Europie

Fani Omonii Nikozja wywiesili transparent z napisem: „W 1945 r. Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”, co wywołało oburzenie w Polsce.

Do sytuacji odniósł się Mariusz Stępiński, napastnik Omonii i reprezentant Polski. W rozmowie z TVP Sport skomentował, że transparent o takiej treści nie powinien zostać wywieszony.

– Ludzie, którzy to zrobili, nie są – moim zdaniem – do końca świadomi historii, nie są wyedukowani, nie wiedzą, jak było naprawdę. Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. Nie wkładajmy wszystkich do jednego worka. To było nieprzemyślane zachowanie garstki kibiców.

Posłuchali głosu kibiców

Słowa Stępińskiego odbiły się szerokim echem na Cyprze, a na jego wypowiedź zareagowały władze klubu. Rzecznik prasowy Omonii, Andreas Demetriou stwierdził, że nie udzielił piłkarzowi zgody na wywiady.

– Uznajemy jego prawo do wyrażania swoich poglądów – zwłaszcza w kwestii, która dotyczy jego kraju – chociaż nie otrzymał on niezbędnej zgody na udzielenie wywiadu. Z przykrością jednak zauważamy, że kilka jego odniesień do całości wywiadu, a nie tylko do kontrowersyjnej kwestii, było niefortunnych.

Po medialnej burzy sytuacja zawodnika w drużynie uległa drastycznej zmianie. Wcześniej regularnie grający i strzelający gole Stępiński nagle wylądował na ławce rezerwowych. W ciągu sześciu kolejnych spotkań pojawił się na boisku zaledwie na 16 minut.

Czas na powrót do Polski?

Okazało się, że to nie przypadek. Cypryjski dziennikarz Stel Stylianou w rozmowie z portalem „WP SportoweFakty” stwierdził, że to któryś raz, kiedy taka sytuacja ma miejsce.

– Nie sądzę, żeby to był przypadek, że Stępiński został przesunięty na ławkę rezerwowych, skoro wygłosił takie komentarze polskiej prasie. Klub został zmuszony do ukarania go przez niektórych kibiców i, jak można było się spodziewać, uległ im.

Co ciekawe, dziennikarz dodał, że to nie pierwszy taki przypadek, kiedy klub przekłada zdanie kibiców ponad dobro zawodnika.

Obecna sytuacja Mariusza Stępińskiego wywołała spekulacje na temat jego przyszłości. Według informacji portalu goal.pl zainteresowanie napastnikiem wykazują kluby z Ekstraklasy. Mowa o Lechu Poznań, Motorze Lublin oraz Rakowie Częstochowa.

Źródło: WP Sportowe Fakty, Goal.pl, TVP Sport

Nowe informacje ws. zdrowia Łukasza Fabiańskiego. Wiadomo, kiedy wróci do gry

Łukasz Fabiański ucierpiał podczas kolejki Premier League rozgrywanej w Boxing Day. Polski bramkarz opuścił mecz z Southampton (0-1) na noszach po starciu z rywalem. West Ham poinformował o sytuacji zdrowotnej zawodnika.




„Młoty” w czwartek mierzyły się z Southampton w ramach rozgrywek Premier League. Między słupkami przeciwko „Świętym” stanął Łukasz Fabiański, który rozgrywka świetny sezon. Niestety, już w 28. minucie Polak został zniesiony z murawy na noszach.

Nowe informacje

Powodem zejścia bramkarza było starcie z Nathanem Woodem. Fabiański po brutalnym wejściu przeciwnika leżał kilka minut na murawie. Następnie został zmieniony, ale do szpitala nie pojechał.

39-latek był obecny na stadionie do końca meczu, a końcówkę starcia oglądał już z poziomu ławki rezerwowych. Mimo to, jak podaje „Daily Mail”, Fabiański opuści najbliższe starcie z Liverpoolem. West Ham zastosował bowiem protokół, obowiązujący przy ewentualnym wstrząśnieniu mózgu.




W myśl wspomnianego protokołu, zawodnik jest zobowiązany do pauzowania przynajmniej sześciu dniu. Nim Fabiański wróci do treningów, odbędzie jeszcze badania medyczne.

Polak odkryciem ligi portugalskiej! Doceniony po odejściu z Ekstraklasy

Spore wyróżnienie otrzymał w Portugalii Cezary Miszta. Polski bramkarz znalazł się w gronie największych odkryć tamtejszej ligi.




Latem Miszta odszedł z Legii Warszawa, zostając zawodnikiem Rio Ave. Bramkarz był od stycznia wypożyczony do portugalskiego klubu, zaś ci zdecydowali się go finalnie wykupić. Początkowo był jedynie rezerwowym, ale zdołał wywalczyć sobie miejsce w składzie i obecnie jest już podstawowym zawodnikiem swojej drużyny.

Odkrycie ligi

Miszta wystąpił w bieżącym sezonie w ośmiu meczach Rio Ave, w których zanotował jedno czyste konto. Zbierał przy tym pozytywne opinie w portugalskich mediach. Portal zerozero.pt wyróżnił Polaka, umieszczając go w gronie odkryć bieżącego sezonu.




– Rywalizował o pozycję z Jhonatanem, doświadczonym brazylijskim bramkarzem z wieloletnim stażem w Moreirense, Vitorii i Rio Ave. Ale to już przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w Vila do Conde należy do Miszty! – oceniono.

LaLiga opublikowała kompilację zagrań Viniciusa. Na miniaturce znalazło się przerobione zdjęcie

W ostatnich dniach media społecznościowe obiegła miniaturka do filmu z najlepszymi akcjami Viniciusa opublikowanego przez oficjalny profil LaLiga. Jak zauważyli internauci, zdjęcie zostało przerobione.




Przed kilkoma dniami na kanale LaLiga w serwisie YouTube pojawił się film z kompilacją najlepszych zagrań Viniciusa Juniora w 2024 roku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie miniaturka. Jak zauważyli internauci, zdjęcie, które zostało użyte jako miniaturka, w rzeczywistości… nie istnieje.

Na miniaturce do wspomnianego filmu główną postacią był oczywiście Vinicius. W tle widnieli zrozpaczeni piłkarze FC Barcelony. Całość wyglądała jak scena po zdobytej bramce przez Viniego w jakimś meczu z Barcą. Sęk w tym, że taki obraz nigdy nie miał miejsca.

Kibice szybko zauważyli, że miniaturka została przerobiona. Użyto do tego zdjęcie z ostatniego meczu między Barceloną a Atletico. Tyle że w miejsce Sorlotha wklejono Viniciusa. Materiał wideo nie widnieje już na kanale LaLiga na YouTube.




Kibice Barcelony chcą alternatywy dla Lewandowskiego! Pojawiło się dwóch potencjalnych kandydatów

Robert Lewandowski zmaga się z zauważalnym spadkiem skuteczności. Chociaż początek sezonu w jego wykonaniu był imponujący, to w ostatnich tygodniach fani FC Barcelony mają powody do niezadowolenia. Teraz zadają sobie pytanie, czy „Lewy” może wrócić na właściwe tory.

Kibice niezadowoleni z Lewandowskiego?

Lewandowski zdobył w tym sezonie La Liga 16 bramek w 19 meczach. To czyni go najlepszym strzelcem rozgrywek. Jednak od pamiętnego dubletu przeciwko Realowi Madryt (4:0) jego skuteczność wyraźnie spadła.

W kolejnych siedmiu spotkaniach ligowych trafił do siatki zaledwie dwa razy – przeciwko Celcie Vigo (2:2) i Realowi Betis (2:2). Takie liczby budzą pytania o formę napastnika.

Hiszpańskie media donoszą o niezadowoleniu kibiców. Według ankiety opublikowanej przez „Mundo Deportivo”, aż 24,3% fanów chce, aby klub wzmocnił pozycję numer „9” w zimowym oknie transferowym. „Robert Lewandowski jest najlepszym strzelcem ligi, ale w ostatnich ośmiu spotkaniach zdobył tylko dwa gole. To może być oznaka zmęczenia fizycznego i psychicznego” – czytamy.

Fani Barcelony już wskazują kandydatów do zastąpienia Lewandowskiego. Najczęściej wymienianym nazwiskiem jest Erling Haaland z Manchesteru City. Norweg pozostaje jednym z najbardziej pożądanych napastników na świecie.

Drugą opcją jest Viktor Gyökeres, który zachwyca w barwach Sportingu. Szwed w 15 meczach ligowych zdobył aż 18 bramek. Latem prawdopodobnie stanie się obiektem zainteresowania największych klubów.

Aktualnie w Hiszpanii trwa przerwa zimowa, ale Barcelona już przygotowuje się do kolejnych spotkań. 4 stycznia drużyna zmierzy się z Barbastro w Pucharze Króla, a 18 stycznia powróci do rozgrywek ligowych. Wówczas podejmie Getafe. Kataloński klub zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli z dorobkiem 38 punktów.

Źródło: Mundo Deportivo

Stolarczyk o debiucie w Premier League: „Marzenia się spełniają”

Jakub Stolarczyk zadebiutował w Premier League. Niedługo po spotkaniu opublikował w mediach społecznościowych post, w którym podzielił się swoimi spostrzeżeniami z meczu przeciwko Liverpoolowi.

Debiut Polaka w lidze angielskiej

26 grudnia Liverpool podjął u siebie Leicester City. Drużyna The Reds pokonała beniaminka 3:1, jednak w Polsce nie o tym mówiło się najwięcej. Pełny mecz w barwach ekipy Leicester City zanotował Jakub Stolarczyk.

Polak pokazał się z dobrej strony, o czym świadczą oceny w angielskim mediach. Sam piłkarz po spotkaniu podzielił się swoimi przemyśleniami z debiutu w poście na portalu X.

– To nie był wynik, którego wszyscy chcieliśmy. Ale debiut w Premier League był wyjątkowym uczuciem. Od dziecka marzyłem o tym dniu. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierają i pomogli mi do tego dążyć. Marzenia się spełniają – napisał Polak.

W następnej kolejce Leicester City zagra z Manchesterem City. Bardzo możliwe, że 24-letni Polak ponownie otrzyma szansę od Ruuda van Nisterlooya.

Jakub Stolarczyk zadebiutował w Premier League! Opublikowano kompilację jego interwencji [WIDEO]

Jakub Stolarczyk zaliczył debiut w Premier League. Niespodziewanie znalazł się on w wyjściowym składzie Leicester City na mecz z Liverpoolem.




W czwartek Leicester City mierzyło się na wyjeździe z liderem Premier League, Liverpoolem. Niespodziewanie w wyjściowym składzie „Lisów” znalazł się Jakub Stolarczyk! Dla 24-latka był to debiut w rozgrywkach Premier League.

Polski bramkarz nie trafił na łatwego rywala w swoim debiucie. Wszak Liverpool jest liderem Premier League i jest to obecnie jeden z najlepszych zespołów w Europie, o ile nie najlepszy. Stolarczyk skapitulował 3-krotnie. Jednak ciężko obwiniać go za utratę którejkolwiek z tych bramek. 24-latek zanotował kilka solidnych interwencji. Viaplay opublikowało nawet kompilację interwencji polskiego golkipera. Znajdziecie ją klikając w obrazek poniżej.

fot. Viaplay

Kuba Stolarczyk został pozytywnie oceniony przez brytyjskie media. Portal „90minut.com” ocenił jego występ na 6,3 w skali 1-10. „Daily Mail” wystawiło mu notę 6. Z kolei dwa fanowskie portale „leicestercity.news” i „leicestermercury.co.uk” przyznały mu ocenę 7.




Nowe informacje ws. sprzedaży Pogoni Szczecin. Jest oficjalne potwierdzenie

Pogoń Szczecin miała zostać sprzedana Alexandrowi Haditaghiemu. Według portalu meczyki.pl, temat ten jednak upadł. Biznesmen potwierdził, że negocjacje całkowicie się załamały.




Informacje o potencjalnej sprzedaży Pogoni Szczecin pojawiały się od kilku tygodni. Zainteresowany przejęciem „Portowców” miał być Alexander Haditaghi. Klub znajduje się obecnie w ciężkiej sytuacji finansowej, skąd pojawił się pomysł sprzedaży.

Fiasko

Negocjacje miały być już na bardzo zaawansowanym poziomie. Haditaghi pojawił się ostatnio w Szczecinie osobiście, gdzie miał kontynuować rozmowy. Podmioty, którym Pogoń winna jest pieniądze, okazały się jednak problemem. Jak przekazał portal meczyki.pl, wierzyciele zawetowali akcję wykupienia klubu przez biznesmena.

– Umowa dotycząca pozyskania Pogoni Szczecin upada, ponieważ wierzyciele blokują propozycję restrukturyzacji i przejęcia klubu przez Alexandra Haditaghiego. Długo wyczekiwane przejęcie klubu przez Haditaghiego upadło, co poważnie zagraża przyszłości klubu. Umowa, która miała ustabilizować przyszłość drużyny, została zniweczona po tym, jak dwóch z ośmiu wierzycieli odrzuciło plan związany z restrukturyzacją zadłużenia. Pomimo wysiłków Haditaghiego, aby przyspieszyć negocjacje i zapewnić płatności w terminie, zabezpieczając przyszłość zespołu przed rozpoczęciem styczniowego okienka, niechęć wierzycieli do znalezienia kompromisu naraziła klub na ryzyko upadku. Wierzyciele blokują rozwój i przyszłość klubu – czytamy w tekście Samuela Szczygielskiego.

Portal cytuje również samego Haditaghiego. Kanadyjski milioner oficjalnie potwierdził, że temat wykupienia Pogoni upadł.




– Tak, na 100 proc. upada. Za nami kilka ciężkich godzin. Główny kredytodawca przekazał nam dziś po południu, że nie zamierza zrzec się kontroli nad klubem – przekazał biznesmen.

„Portowcy” przerwę zimową spędzają na 8. miejscu w tabeli Ekstraklasy. Po połowie sezonu mają na koncie zaledwie 27 punktów.

Źródło: meczyki.pl

Wielka szansa dla polskiego piłkarza! Debiut w Premier League przeciwko Liverpoolowi

Dość nieoczekiwanie możemy być świadkami kolejnego debiutu Polaka w Premier League. W bramce Leicester City przeciwko Liverpoolowi ma zagrać Jakub Stolarczyk.




Ruud van Nistelrooy od kilku tygodni prowadzi Leicester City. Holender od początku stawiał w bramce na Madsa Hermanesena.

Wielka szansa

Niedawno Duńczyk doznał jednak kontuzji, co nieco skomplikowało sytuację „Lisów”. W ostatnim meczu z Wolverhampton (0-3) zagrał Danny Ward. Zdaje się, że 31-latek długo nie utrzyma miejsca w składzie.

Geof Petters podaje, że Nistelrooy stracił cierpliwość do Walijczyka i na nadchodzące starcie z Liverpoolem dokona zaskakującej zmiany. W pierwszym składzie Leicester ma zagrać Jakub Stolarczyk. Dla Polaka będzie to szansa na debiut w Premier League.




Do tej pory 24-latek grywał tylko w rozgrywkach Championship, FA Cup i Carabao Cup. Jeśli nic się nagle nie zmieni, to powinien zagrać w hitowym starciu przeciwko „The Reds” na Anfield. Co ciekawe, rok temu również miał taką szansę. W meczu pucharowym wpuścił jednak trzy bramki, a Leicester przegrało 1-3.

Kamil Grabara porównał się do polskich bramkarzy. „Nie czuję się od nich gorszy”

Z niewyjaśnionych kibicom powodów Kamil Grabara nie otrzymuje powołań do reprezentacji Polski od Michała Probierza. Polski golkiper odniósł się do tej sytuacji w wywiadzie dla kanału „Foot Truck”.




Od czasu kiedy selekcjonerem reprezentacji Polski został Michał Probierz, to Kamil Grabara ani razu nie został powołany na zgrupowanie drużyny narodowej. Selekcjoner notorycznie pomija bramkarza Wolfsburga w swoich powołaniach. Mimo że 25-latek regularnie gra w klubie z Bundesligi, a za swoje występy zbiera pozytywne recenzje.

Ostatnio Kamil Grabara udzielił wywiadu na łamach „Foot Trucka”. 25-latek ocenił sytuację bramkarzy w reprezentacji Polski z własnej perspektywy. Wprost stwierdził, że nie czuje się gorszy m.in. od Łukasza Skorupskiego, czy też od Marcina Bułki.

– Z całym szacunkiem dla Łukasza Skorupskiego, Marcina Bułki czy tam do Bartka Mrozka, Kacpra Trelowskiego… Tu moja percepcja jest trochę inna. Nie czuję się od nich gorszy. Byłbym naprawdę skrzywiony, gdybym czuł się gorszy – ocenił Kamil Grabara.




W udzielonym wywiadzie Grabara szeroko skomentował swoją sytuację w reprezentacji Polski. Ustosunkował się także do wcześniejszych niefortunnych słów z przeszłości. Wypowiedzi znajdują się w poniższym wywiadzie.

Arkadiusz Milik w Bayernie Monachium?! Szokujące informacje niemieckich mediów

Dość niespodziewane wieści dochodzą z Niemiec. Bayern Monachium ma rozważać transfer Arkadiusza Milika. Według „Der Spiegel”, Polak byłby idealnym zastępstwem dla Harry’ego Kane’a.




Arkadiusz Milik wraca do zdrowia po kolejnej kontuzji, której doznał jeszcze przed mistrzostwami Europy. Przewiduje się, że na murawie możemy zobaczyć go już na początku 2025 roku. Niewykluczone jednak, że już w innej koszulce, niż Juventusu.

Idealny zastępca?

Jak podają niemieckie media, transfer Milika w styczniu ma rozważać Bayern Monachium. Władze bawarskiego klubu mają być zaniepokojone wysoką eksploatacją Harry’ego Kane’a. „Der Spiegel” twierdzi, że Polak mógłby odciążyć Anglika.




Milik gra w Juventusie od 2022 roku. Początkowo był do Turynu jedynie wypożyczony z Olympique Marsylii, ale „Stara Dama” zdecydowała się na jego wykupienie. Jego obecny kontrakt obowiązuje do 2026 roku.

Grabara był blisko debiutu w kadrze. Nie zagrał przez absurdalny powód

Kamil Grabara opowiedział o kuriozalnej sytuacji z czasów Czesława Michniewicza w reprezentacji Polski. 25-latek przyznał, że nie zadebiutował wcześniej w kadrze, bo zabrakło dla niego koszulki.

Grabara to obecnie podstawowy bramkarz Wolfsburga. Mimo świetnych występów, Michał Probierz nie dał mu jeszcze szansy. W sumie w reprezentacji Polski golkiper rozegrał tylko jedno spotkanie – z Walią (2-1) w 2022 roku.




Zabrakło koszulki

Jak się okazuje, zadebiutować miał jednak wcześniej. W rozmowie z „Foot Truckiem” sam Grabara przyznaje, że miał bronić w meczu ze Szkocją (1-1). Potwierdzić miał mu to sam Czesław Michniewicz.

– W 2022 roku miałem zagrać ze Szkocją. To byłby wtedy mój debiut w reprezentacji. Po treningu Czesław Michniewicz powiedział mi: „Jesteś gotowy? Jutro będziesz bronił” – opowiadał Grabara.

– Następnego dnia selekcjoner napisał mi, że jednak jest zmiana planów i zagra Łukasz Skorupski. Byłem mega wkur****y. Przed obiadem przy busie powiedział mi osobiście, że zagram, a potem przekazał, że wystąpi Skorup. Było to dla mnie dziwne – uzupełnił.

Powodem nagłej zmiany decyzji selekcjonera miał być brak koszulki dla Grabary. Sam zawodnik przyznaje, że było mu przykro, że tak się to potoczyło.




– Później siedziałem w pokoju z Karolem Świderskim, Sebastianem Szymańskim i bodajże z Konradem Michalakiem. Przyszedł do nas Adrian Duda (ówczesny operator Łączy nas piłka) i powiedział: „Jest problem. Nie mają dla ciebie koszulki”. Zapytałem: „Jak nie mają koszulki?!” – mówił.

– Pomyślałem jednak wtedy, że pierwotnie miał grać Wojtek Szczęsny i wzięli trzy. Chyba próbowali na szybko w sklepie w Glasgow wydrukować napisy na koszulce, ale był z tym problem i ostatecznie nie byli w stanie tego zrobić – dodał.

– Paweł Kosedowski (kitman kadry) przepraszał mnie za to. Nie miał jednak za co, bo to nie była jego wina. Widać jednak było, że było mu ultra głupio. Powiedziałem: „Kosa, wszystkich mogę winić, ale nie ciebie – kontynuował bramkarz.

– I tak się wtedy przyjęło: afera koszulkowa. Świder, jak to usłyszał, zaczął się śmiać, ale mnie nie było do śmiechu. Było mi mega przykro. No bo komu by nie było? Byłem naprawdę podekscytowany, że zadebiutuję w reprezentacji przy 60-70 tys. kibiców. Byłem wtedy młody i to był dla mnie mocny sygnał, bo na tym zgrupowaniu – oprócz Wojtka Szczęsnego – byli też Łukasz Skorupski i Bartłomiej Drągowski i skoro miałem zagrać ja, to pewnie byłem nr 2 – podsumował Grabara.