Hiszpańska prasa przed meczem BVB – Barca. „Z Polakiem w bramce nie wiedzą, co to znaczy przegrać”

We wtorkowy wieczór Wojciech Szczęsny po raz trzeci w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy pojawi się na Signal Iduna Park. Dwa poprzednie razy był rezerwowym. Tym razem stanie między słupkami jako podstawowy bramkarz FC Barcelony w rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund.

Dortmund znów na drodze Szczęsnego

W czerwcu 2024 roku Szczęsny siedział na ławce rezerwowych podczas meczu Polska – Francja (0:0) na Euro 2024. We wrześniu, już jako piłkarz Barcelony, był również zmiennikiem w wygranym 3:2 starciu przeciwko BVB w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Teraz sytuacja jest zupełnie inna – Polak wywalczył sobie miejsce w bramce i jest niekwestionowanym numerem jeden w zespole Hansiego Flicka.

Hiszpańskie „Mundo Deportivo” poświęciło Polakowi osobny artykuł. Podkreślono w nim, że Szczęsny nie przegrał jeszcze ani jednego meczu w barwach Barcelony.

„Z Polakiem w bramce Barcelona nie wie, co to znaczy przegrać” – zaznaczono.

Możliwość dogonienia legendy

W spotkaniu z Borussią Szczęsny może wyrównać rekord Johana Cruyffa z sezonu 1973/74. Legendarny Holender nie przegrał żadnego z 23 meczów rozegranych wtedy dla Barcelony. Dziś Polak ma na koncie 22 mecze bez porażki. Awans do półfinału Ligi Mistrzów byłby zatem nie tylko sukcesem drużynowym, ale także mocnym wyróżnieniem w karierze polskiego bramkarza.

Przed meczem z Borussią dziennikarze przypomnieli wypowiedzi Szczęsnego z konferencji prasowej. Pytania dotyczyły przede wszystkim konkurencji z wracającym po kontuzji Marc-André ter Stegenem.

– Nie pozwalasz mi się rozgrzać, uderzasz prosto do tematu ter Stegena. Marc grał na bardzo dobrym poziomie. Porównywanie go do mnie nie ma większego sensu. Wraca do treningów po poważnej kontuzji. Gdy wróci do zdrowia, nie będzie wielu bramkarzy, którzy mogliby się z nim równać – przyznał Polak.

– Nie uwierzyłbym, gdyby ktoś powiedział mi, że mogę zdobywać tytuły z FC Barceloną – dodał.

Dojdzie do rotacji?

Trener Barcelony nie dał jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o rotację w bramce w najważniejszych meczach sezonu.

– W piłce nożnej wszystko się może zdarzyć. Nie mogę dać stuprocentowej odpowiedzi – uciął.

FC Barcelona ma ogromną zaliczkę z pierwszego meczu, wygranego aż 4:0. Dwa gole strzelił Robert Lewandowski, a po jednym dorzucili Raphinha i Lamine Yamal. Borussia Dortmund – FC Barcelona odbędzie się we wtorek, 15 kwietnia o godzinie 21:00.

Źródło: Sport.pl, Mundo Deportivo, FC Barcelona

Jakub Moder doceniony za ostatni mecz. „Motor napędowy”

Holenderskie media doceniły Jakuba Modera za występ w ostatnim meczu w barwach Feyenoordu. Według tamtejszej prasy Polak jest motorem napędowym drużyny.

Trudna droga Modera

Kariera Jakuba Modera nie należy do najłatwiejszych. Po znakomitym wejściu do seniorskiego futbolu w barwach Lecha Poznań i głośnym transferze do Brighton, Polak zmagał się z poważną kontuzją, która na długo zatrzymała jego rozwój. Od niedawna pomocnik odradza się w Feyenoordzie Rotterdam i udowadnia, że nadal potrafi robić różnicę.

Gdy Moder opuszczał Brighton, niewielu mogło przypuszczać, że z miejsca stanie się kluczowym graczem nowego zespołu. W Anglii pamiętany jest raczej jako zawodnik o ogromnym potencjale, którego karierę brutalnie zahamowało zerwanie więzadeł krzyżowych. Polak pauzował ponad 570 dni i – mimo wielkich nadziei – nie zdążył rozwinąć skrzydeł w Premier League. Brighton, które w 2020 roku zapłaciło za niego 11 milionów euro, ostatecznie zdecydowało się zakończyć współpracę.

W styczniu 2025 roku po Modera sięgnął Feyenoord. Wówczas klub prowadził Brian Priske, jednak jego kadencja nie trwała długo. Tymczasowo zespół objął Pascal Bosschaart, a następnie stery przejął Robin van Persie. To właśnie legenda holenderskiej piłki uczyniła z Modera jednego z kluczowych zawodników w swojej koncepcji gry.

Dwa gole, trzy punkty i fala pochwał od prasy

W ostatnim meczu ligowym Feyenoord mierzył się na wyjeździe z Fortuną Sittard. Choć drużyna z Rotterdamu nie zachwyciła, to dzięki dwóm trafieniom Modera zainkasowała cenne trzy punkty.

Zobacz również: Dublet Jakuba Modera! Polak dał zwycięstwo Feyenoordowi [WIDEO]

Jego występ docenił m.in. portal Voetbal International, który zatytułował relację z meczu:

„Dzięki Moderowi przeciętny Feyenoord wciąż pozostaje w wyścigu o drugie miejsce”.

Dziennikarze podkreślili, że drużyna zagrała słabo, lecz skuteczność Modera uratowała wynik.

„Rotterdamczycy zagrali bardzo niedbale w wyjazdowym meczu z Fortuną Sittard, ale dzięki dwóm bramkom Jakuba Modera udało im się zdobyć upragnione trzy punkty i tymczasowo zmniejszyć stratę do PSV. […] Od styczniowego transferu Polak zdobył już cztery bramki, tylko o jedną mniej niż strzelec z Fortuny – Ezequiel Bullaude” – czytamy.

Co więcej, Moder otrzymał najwyższą notę spośród wszystkich piłkarzy obecnych na boisku. Podobnie ocenili go dziennikarze portalu Voetbalprimeur.nl, którzy również nie szczędzili pochwał.

„Nieskuteczny Feyenoord może tylko dziękować Moderowi. Ponownie zwiększają oni presję na PSV” – podsumowali.

W następnej kolejce Feyenoord zmierzy się u siebie z PEC Zwolle. Spotkanie zaplanowano na piątek 25 kwietnia o godzinie 21:00.

Źródło: Interia Sport, Voetbalprimeur.nl, Voetbal International

Bramkarz chciał rozproszyć Sergio Ramosa w nietypowy sposób. Odwrócił się przed rzutem karnym [WIDEO]

W lidze meksykańskiej doszło do niecodziennej sytuacji. Nahuel Guzman, bramkarz Tigres UANL w nietypowy sposób próbował zdekoncentrować Sergio Ramosa przed rzutem karnym. Hiszpan jednak nie dał się sprowokować i trafił do siatki.

Bramkarz z cyrkowym pomysłem

Do zdarzenia doszło na początku drugiej połowy meczu. Ramos podszedł do „jedenastki”, ale w tym momencie rozpoczął się pokaz… aktorski bramkarza Tigres. Nahuel Guzman stanął plecami do strzelca. Obserwował go jedynie ukradkiem przez ramię. Kiedy Ramos rozpoczął rozbieg, Guzman gwałtownie się odwrócił i zaczął tańczyć na linii bramkowej.

Pomimo prób wytrącenia go z równowagi, Ramos pozostał niewzruszony. Pewnym strzałem zdobył bramkę, który był już jego czwartym trafieniem dla nowego klubu.

Ramos dał swojej drużynie prowadzenie, ale końcówka meczu nie potoczyła się po ich myśli. Zespół Hiszpana kończył spotkanie w dziewiątkę – czerwone kartki obejrzeli German Berterame oraz Oliver Torres. To sprawiło, że rywale przejęli inicjatywę.

Tigres wykorzystało grę w przewadze dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw wyrównał Sebastian Córdova, a chwilę później zwycięskiego gola zdobył Nicolas Ibáñez. W ten sposób gospodarze odwrócili losy spotkania i sięgnęli po komplet punktów.

Źródło: Weszlo.com

18-latek doceniony przez trenera Lecha. „Nie byłem tym zaskoczony”

Lech Poznań przygotowuje się do kolejnego ligowego meczu. Tym razem na drodze Kolejorza stanie Motor Lublin. Przed spotkaniem sporo mówi się o Wojciechu Mońce.

Frederiksen odważnie stawia na młodzież

W ostatnim meczu z Koroną Kielce trener Niels Frederiksen zdecydował się na kilka odważnych ruchów kadrowych. W wyjściowym składzie pojawiło się dwóch „nowych” młodzieżowców: Kornel Lisman i Wojciech Mońka. Szczególnie ten drugi przykuł uwagę ekspertów oraz kibiców, którzy docenili jego pewność w defensywie.

Mońka miał już epizod w pierwszym składzie podczas grudniowego starcia z Górnikiem Zabrze, ale tamta sytuacja wynikała z problemów kadrowych. Tym razem jednak 18-latek wygryzł z jedenastki gotowego do gry Alexa Douglasa.

Postawę młodego obrońcy skomentował Maksymilian Dyśko w rozmowie z TVP Sport. Dziennikarz doskonale zaznajomiony z tematem talentów akademii Kolejorza stwierdził, że Mońka wyróżnia się na tle innych wychowanków.

– Trudno stwierdzić czy Mońka jest największym talentem wśród defensorów Lecha Poznań. Doceniłbym Michała Gurgula, który wskoczył na bardzo głęboką wodę i poradził sobie dobrze mimo trudniejszej rundy wiosennej. Jest on zawodnikiem z daną jakością, który nie zejdzie poniżej pewnego poziomu. Mońka to jednak większy talent od Maksymiliana Pingota, czy innych środkowych obrońców, którzy w ostatnich latach pojawili się w Akademii Lecha Poznań – ocenił Dyśko.

Również szkoleniowiec Lecha nie szczędził mu pochwał. Frederiksen przed niedzielny mmeczem podkreślił, że solidny występ Mońki z Koroną nie był dla niego zaskoczeniem.

– Wszyscy nasi młodzi zawodnicy pokazali się w meczu z Koroną z korzystnej strony. Dobrze było widzieć przykładowo Wojtka Mońkę wychodzącego w podstawowym składzie i rywalizującego na wysokim poziomie. Szczerze mówiąc: nie byłem jednak tym faktem zaskoczony, ponieważ obserwując go na codziennych treningach wiedziałem, czego możemy się po nim spodziewać – przyznał Duńczyk.

Nie można więc wykluczyć, że Mońka dostanie kolejne minuty. Lech mierzy się w najbliższej kolejce z Motorem Lublin. Mimo że rywal teoretycznie należy do słabszych, może okazać się wymagającym testem dla młodego obrońcy. Zwłaszcza, że w poprzedniej rundzie beniaminek pokonał Kolejorza przy Bułgarskiej.

Spotkanie wicelidera Ekstraklasy z Motorem Lublin zaplanowano na niedzielę, 13 kwietnia o godzinie 17:30.

Źródło: Lech Poznań, TVP Sport

UEFA podejrzewa europejski klub o ustawianie meczów. Wiele kontrowersji w tle

Tekstilac Odžaci, beniaminek serbskiej ekstraklasy, może mieć poważne kłopoty. UEFA poinformowała serbską federację o podejrzeniach dotyczących manipulowania wynikami spotkań. W tle pojawia się wiele kontrowersji związanych z zakładami bukmacherskimi.

UEFA alarmuje o podejrzeniu korupcji

W sezonie 2023/2024 Tekstilac Odžaci po raz pierwszy w historii awansował do elity. Ten sukces może się jednak okazać krótkotrwały. UEFA wszczęła bowiem postępowanie w związku z nieprawidłowościami wykrytymi w meczach tego zespołu.

Główny zarzut dotyczy marcowego spotkania z IMT Novi Beograd. Bukmacherzy odnotowali znaczący wzrost zakładów na porażkę Tekstilaca. Zauważono także zakłady na co najmniej trzy gole w meczu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:2, a decydujący gol padł w 94. minucie z rzutu karnego.

Kolejne podejrzane spotkania

Według UEFY i jej śledztwa nie był to jedyny przypadek budzący wątpliwości. W styczniu podczas sparingu z Fehérvárem zawodnicy mieli masowo obstawiać porażkę różnicą minimum dwóch goli oraz co najmniej trzy trafienia w meczu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:5.

Podobne zdarzenia miały również miejsce podczas towarzyskiego meczu z Radomlje. Bukmacherzy znów zauważyli nietypową ilość zakładów. Tym razem na przegraną 0:2. I taki właśnie wynik padł.

Nie pierwszy raz pod lupą

To nie pierwsze kontrowersje z udziałem Tekstilaca. Już w poprzednim sezonie oskarżano klub o „odpuszczenie” meczu z Mladostem Nowy Sad. Tekstilac został wówczas ukarany grzywną w wysokości 70 tysięcy euro oraz zawieszeniem sześciu punktów.

Możliwe surowe konsekwencje

Obecnie rzecznik ds. uczciwości Serbskiego Związku Piłki Nożnej, Bogdan Djurdjević, złożył raport dyscyplinarny na podstawie ustaleń UEFA. Klubowi grożą poważne sankcje, włącznie z relegacją z ligi.

Tekstilac Odžaci zajmuje aktualnie 15. miejsce w tabeli serbskiej ekstraklasy. Mają na koncie 31 „oczek”.

Źródło: kurir.rs, meczyki.pl

Cesc Fabregas na celowniku uczestnika Ligi Mistrzów. Hiszpan może zrobić kolejny krok w trenerskiej karierze

Cesc Fabregas świetnie radzi sobie jako trener Como, a jego nazwisko zaczyna pojawiać się w kontekście większych wyzwań. Według niemieckich mediów Hiszpan znalazł się na liście potencjalnych kandydatów do objęcia RB Lipsk.

Trenerska kariera Fabregasa nabiera rozpędu

Choć oficjalnie Cesc Fabregas rozpoczął pracę jako pierwszy trener dopiero w 2024 roku, to już wcześniej odpowiadał za sukcesy Como. Ze względu na brak odpowiednich uprawnień nie mógł pełnić tej funkcji formalnie, ale to właśnie pod jego wodzą zespół awansował do Serie A.

Dziś Como zajmuje 13. miejsce w tabeli i ma solidną, dziewięciopunktową przewagę nad strefą spadkową. Wszystko wskazuje na to, że beniaminek zdoła utrzymać się w elicie, a sam Fabregas zbiera świetne recenzje we Włoszech.

RB Lipsk szuka nowego trenera

Według „Leipziger Volkszeitung”, Fabregas znalazł się na radarze RB Lipsk. Klub z Bundesligi rozstał się niedawno z Marco Rose, a tymczasowe obowiązki trenera przejął Zsolt Low. Niemcy szukają jednak nowego, długoterminowego rozwiązania.

Konkurencja jest mocna

Hiszpan nie jest jedynym kandydatem na stanowisko szkoleniowca RB Lipsk. W grze pozostają również:

  • Danny Röhl – obecnie prowadzi Sheffield Wednesday,
  • Oliver Glasner – trener Crystal Palace,
  • Roger Schmidt – pozostaje bez klubu.

Wszyscy ci szkoleniowcy mieli wcześniej styczność z filozofią i strukturami Red Bulla, co może mieć znaczenie przy wyborze nowego trenera.

Źródło: Leipziger Volkszeitung

Marciniak znów w Europie. Poprowadzi ćwierćfinał Ligi Europy

Szymon Marciniak ponownie pojawi się na europejskich boiskach. Tym razem poprowadzi ćwierćfinałowy mecz Ligi Europy pomiędzy Tottenhamem a Eintrachtem Frankfurt.

Skład sędziowski z polskim trzonem

UEFA wyznaczyła Marciniaka do sędziowania jednego z najciekawszych meczów tej fazy rozgrywek. Starcie Tottenhamu z Eintrachtem odbędzie się w czwartek.

Na boisku Polakowi będą towarzyszyć Tomasz Listkiewicz i Adam Kupsik jako sędziowie liniowi. Czwartym arbitrem będzie Paweł Raczkowski. W obsadzie VAR tym razem zabraknie Polaków. UEFA powierzyła to zadanie Hiszpanom: Alejandro Jose Hernandezowi Hernandezowi oraz Cesarowi Soto Grado.

Bilans z tego sezonu

Dla Szymona Marciniaka będzie to drugie spotkanie w obecnym sezonie Ligi Europy. Wcześniej prowadził mecz fazy grupowej pomiędzy Twente a Besiktasem.

W sumie w obecnym sezonie sędziował już osiem spotkań w europejskich pucharach – sześć razy w fazie grupowej Ligi Mistrzów, raz w eliminacjach tych rozgrywek oraz raz właśnie w Lidze Europy.

Katalończycy zachwyceni słowami Szczęsnego. „Stawia dobro drużyny ponad swoje interesy”

Wojciech Szczęsny znów pokazał klasę. Jego wypowiedź o rywalizacji z Markiem-Andre ter Stegenem poruszyła hiszpańskie media.

Wielka klasa Szczęsnego

Ter Stegen wraca do zdrowia po kontuzji kolana, której nabawił się we wrześniu. W Barcelonie mówi się, że może być gotowy na końcówkę sezonu. Jego powrót stawia pod znakiem zapytania przyszłość Szczęsnego w wyjściowym składzie.

Polak odniósł się do tej sytuacji w rozmowie z TVP Sport. Pokazał przy tym ogromną klasę i pełne zrozumienie dla drużynowej hierarchii.

– Nie będę miał absolutnie żadnego problemu, jeśli Marc wróci i to miejsce w bramce po prostu sobie weźmie. Chcę pomagać zespołowi i spisywać się jak najlepiej na boisku, ale jeśli trener uzna, że wraca kapitan zespołu i broni, to dla mnie jest to sytuacja zrozumiała – powiedział Szczęsny.

Fair play w praktyce

Katalońskie media z opóźnieniem odnotowały te słowa, ale gdy już to zrobiły, nie szczędziły Polakowi pochwał. „Mundo Deportivo” nazwało wypowiedź Szczęsnego „wielką lekcją fair play”.

– Szczęsny pozostawił decyzję w rękach Flicka. Jasno dał do zrozumienia, że stawia dobro drużyny ponad swoje własne interesy – skomentowała gazeta.

Również dziennik „Sport” docenił postawę Polaka.

– Na razie wydaje się mało prawdopodobne, żeby Flick zdecydował się na wystawienie Niemca. Szczęsny wysłał jednak pojednawczy komunikat w tej sprawie – ocenili dziennikarze.

Szczęsny do tej pory rozegrał 20 spotkań w barwach Barcelony. Nie przegrał żadnego z nich. W środę stanie między słupkami w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund.

Źródło: Mundo Deportivo, Sport, TVP Sport, Meczyki.pl

Goncalo Feio mógł wylądować w innym klubie. Polski dyrektor ujawnił kulisy negocjacji

Zanim Goncalo Feio objął stanowisko trenera Legii Warszawa, był o krok od podpisania kontraktu z bułgarskim Botewem Płowdiw. Według Artura Płatka, dyrektora sportowego tego klubu, rozmowy były bardzo zaawansowane.

Alternatywna droga przed Legią

Feio, zanim trafił do Warszawy, zbierał doświadczenie jako asystent Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa, a potem prowadził Motor Lublin. Po awansie z tym zespołem do I ligi i rozstaniu się z nim w marcu zeszłego roku szkoleniowiec miał więcej niż jedną opcję podjęcia nowej pracy.

Wkrótce po odejściu z Motoru Feio otrzymał propozycję z Bułgarii. Taką informację podawał wówczas Tomasz Włodarczyk z Meczyków. Potwierdził to Artur Płatek w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

– Zadzwoniłem do niego kilka dni po zwolnieniu z Motoru. Naszemu trenerowi Dušanowi Kerkezowi kończył się kontrakt. To nie było tak, że nie byliśmy z niego zadowoleni. Byliśmy, ale właściciel szukał alternatywy w innym sposobie grania. Goncalo był w Bułgarii, na pewno w tym momencie nie miał Legii. Rozmawialiśmy o kadrze na przyszły sezon, spotkał się z właścicielem i przekonał go do swojego pomysłu – ujawnił Płatek.

Płatek przyznał, że rozmowy dotyczyły pracy od nowego sezonu. Feio był już po słowie z Botewem. Gdy pojawiła się propozycja z Legii miał jednak dylemat.

– Rozmawialiśmy z nim w kontekście lata. (…) Z Goncalo byliśmy dogadani, od nowego sezonu miał pracować w Botewie. Był w Bułgarii, kiedy zapoznawał się z ofertą Legii. Czuł się zakłopotany wobec mnie, więc mu powiedziałem wtedy: „Leć do Polski, bo takiemu klubowi się nie odmawia” – dodał dyrektor sportowy Botewu.

Dziś Goncalo Feio ma za sobą 52 spotkania w roli trenera Legii. Jego drużyna znajduje się na piątym miejscu w Ekstraklasie, ale dotarła też do finału Pucharu Polski oraz ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy, gdzie zmierzy się z Chelsea.

Źródło: Przegląd Sportowy

Tomasz Smokowski o kulisach odejścia z Polsatu. „To nie była moja grupa krwi”

Tomasz Smokowski kojarzony jest głównie z Canal+, ale przez kilkanaście miesięcy pracował także w Polsacie. Dziennikarz opowiedział o powodach zakończenia współpracy w wywiadzie dla kanału Meczyki.pl. Jak się okazuje, jednym z powodów była… kuchnia w studiu Ligi Mistrzów.

Kącik kulinarny problemem

W lutym 2020 roku Tomasz Smokowski ogłosił na Twitterze, że żegna się z Polsatem. Jego współpraca z tą stacją trwała półtora roku. W rozmowie z Meczyki.pl zdradził, dlaczego zdecydował się odejść.

– Już w drugim tygodniu czułem, że to nie jest moja „grupa krwi”. Nie wiedziałem na co się piszę, bo moje rozmowy z Marianem Kmitą nie uwzględniały rzeczy, które wymyślił, a zapomniał mi powiedzieć. A zapomniał powiedzieć, że owszem, chce żebym prowadził studio Ligi Mistrzów – i super, bardzo chciałem je prowadzić, ale powiedziałem mu, że musi pamiętać, że przyjdzie czas, że będę chciał robić coś swojego w internecie, Marian o tym trochę później zapomniał, ale do tego już nie chcę wracać. Natomiast zapomniał mi powiedzieć jednej ważnej rzeczy – że będzie gotowanie. Nie lubię tego robić. Powiedziałem „Marian, przepraszam, ale ja tego nie zrobię”. Była pierwsza kolejka Ligi Mistrzów, moi synowie oglądali studio – dzwonią do mnie i pytają: „Tato, ty będziesz to robił?” – opowiedział komentator.

Po tej rozmowie Smokowski zaproponował rozstanie w przyjaznej atmosferze.

– Poszedłem do Mariana i powiedziałem, że go przepraszam, ale jeśli chce, to możemy po cichu rozwiązać nasze porozumienie dzisiaj, bo tego nie zrobię. Obraził się i na następny dzień zostałem relegowany do studia Ligi Europy, ale tam nie było gotowania. Nie traktuje tego jako zawodowej porażki – popracowałem też przy Lidze Mistrzów i fajnie, tam pracują świetni ludzie w Polsacie – dodał.

Smokowski wspomniał też o swojej nietypowej sugestii dla Mariana Kmity.

– Powiedziałem też „Marian, ja ci coś powiem, tylko proszę cię, nie wprowadzaj tego pomysłu w życie, bo uważam, że jest kiepski, ale jeżeli ty chcesz się otworzyć na szerszego widzą niż widz piłkarski przy okazji studia Ligi Mistrzów, to rozbierz dziewczyny jak przy włoskiej telewizji. Zobaczysz jakie będziesz miał oglądalności. Tylko na serio tego nie rób, bo one zareagują jak ja i nie będą chcieć robić tego studia” – wspominał dziennikarz.

Źródło: Meczyki.pl

Kuriozalna wpadka bramkarza SA Bulo Bulo. To trzeba zobaczyć [WIDEO]

Rodrigo Saracho mógł zostać antybohaterem SA Bulo Bulo. Argentyński bramkarz popełnił fatalny błąd, który niemal kosztował jego drużynę utratę gola. Ostatecznie uratował sytuację w ostatniej chwili.

SA Bulo Bulo z wygraną w Copa Libertadores

W czwartek SA Bulo Bulo pokonało Olimpię Asuncion 3:2 w pierwszej kolejce fazy grupowej Copa Libertadores. Mecz dostarczył kibicom wielu emocji, a jednym z jego głównych bohaterów był Rodrigo Saracho.

31-letni golkiper zaliczył pięć udanych interwencji i zebrał pozytywne oceny za swój występ. Niewiele brakowało jednak, by został zapamiętany z zupełnie innego powodu.

Fatalny błąd bramkarza

Podczas jednej z akcji Saracho otrzymał podanie od kolegi z drużyny. Chciał przyjąć piłkę podeszwą lewego buta, lecz kompletnie się z nią minął. Futbolówka przeleciała tuż pod jego stopą i zaczęła zmierzać w kierunku bramki.

Bramkarz zareagował błyskawicznie. Natychmiast się odwrócił, ruszył w pogoń za piłką i wykonał desperacki wślizg na linii bramkowej. W ostatniej chwili zdołał ją wybić, ratując swój zespół przed kompromitującą stratą gola.

Kuriozalna sytuacja nie umknęła kibicom i błyskawicznie obiegła media społecznościowe. Wideo z interwencją Saracho stało się viralem. Mimo tej wpadki Argentyńczyk może być zadowolony. SA Bulo Bulo zanotowało ważne zwycięstwo.

Źródło: Copa Libertadores

Kulesza nie dostał się do Komitetu UEFA. Jego miejsce zajął kontrowersyjny Estończyk

Cezary Kulesza nie zdobył miejsca w Komitecie Wykonawczym UEFA. Zabrakło mu jednego głosu. Tymczasem do tego prestiżowego grona dołączył Aivar Pohlak, estoński działacz oskarżany o korupcję i przemoc domową.

Kulesza bez miejsca w UEFA

Przez ostatnie lata Polska miała swojego przedstawiciela w najważniejszym piłkarskim organie Europy. Był nim Zbigniew Boniek. Po zakończeniu jego kadencji o to stanowisko ubiegał się Cezary Kulesza. Prezes PZPN-u liczył na poparcie europejskich działaczy i próbował znaleźć się w gronie siedmiu wybranych spośród jedenastu kandydatów.

Niestety Kulesza zakończył głosowanie na ósmym miejscu. To oznacza, że nie będzie miał wpływu na kluczowe decyzje dotyczące futbolu na Starym Kontynencie. Tymczasem jedno z miejsc w Komitecie Wykonawczym UEFA otrzymał kontrowersyjny prezes Estońskiego Związku Piłki Nożnej – Aivar Pohlak.

Kim jest Aivar Pohlak?

62-latek od lat zarządza estońską piłką w autorytarny sposób. Nie toleruje sprzeciwu i skutecznie blokuje inicjatywy, które nie pasują do jego wizji. Dobitnym przykładem jest jego sprzeciw wobec powstania Ligi Bałtyckiej. Projekt zakładał rywalizację klubów z Estonii, Litwy i Łotwy, co mogłoby podnieść poziom tamtejszego futbolu.

Pohlak od lat faworyzuje również FC Flora Tallinn, klub, który sam założył i przez wiele lat prowadził jako prezes. Choć formalnie nie pełni już tej funkcji, jego syn przejął stery, a wpływy 62-latka pozostają niepodważalne.

Nowy członek Komitetu Wykonawczego UEFA był wielokrotnie oskarżany o korupcję. Pomimo tych zarzutów nie poniósł żadnych konsekwencji, a UEFA nie widzi problemu w przyznaniu mu decydującego głosu na kolejne cztery lata.

Cieniem na jego wizerunku kładzie się także sprawa rozwodu z byłą żoną Signe. Kobieta oskarżyła go o przemoc domową, w tym regularne upokarzanie i bicie podczas trwania małżeństwa. Sprawa trafiła do sądu, jednak została umorzona z powodu przedawnienia. Mimo to Pohlak nadal piastuje wysokie stanowiska w europejskim futbolu.

Źródło: Marcin Jaz, Transfery.info

Piłkarz Manchesteru City z nietypowym przesądem. Od lat trzyma się jednej zasady

Ederson w rozmowie z BBC Football Focus opowiedział o swoim nietypowym przesądzie. Brazylijski bramkarz Manchesteru City wyjawił, że gra każdy mecz w tych samych bokserkach.

Manchester City w walce o trofea

„Obywatele” zajmują czwarte miejsce w tabeli Premier League. Mają 51 punktów na osiem kolejek przed końcem rozgrywek. Oprócz ligowych zmagań Manchester City skupia się także na Pucharze Anglii, gdzie w półfinale zmierzy się z Nottingham Forest.

W tym sezonie kluczową rolę w drużynie pełni Ederson. Brazylijczyk rozegrał już 31 spotkań i zachował osiem czystych kont. Nie obyło się jednak bez problemów. 31-latek zmagał się z kontuzjami i opuścił kilka meczów.

Mimo to, po powrocie do zdrowia nadal pozostaje pierwszym wyborem Guardioli. Jakiś czas temu bramkarz zwrócił na siebie uwagę nie tylko dobrą grą, ale też nietypowym wyznaniem. W rozmowie z BBC Football Focus ujawnił swój meczowy rytuał.

– Mam tylko jeden przesąd. Gram każdy mecz w tych samych bokserkach. (…) Osiem lat w tych samych bokserkach – przyznał Ederson.

W następnej kolejce Premier League Manchester City pojedzie na Old Trafford, aby zmierzyć się z Manchesterem United. To spotkanie 31. kolejki zaplanowano na 6 kwietnia o 17:30.

Źródło: BBC Football Focus

Thomas Müller ma odejść z Bayernu. Niemcy chcą mu wybrać nowy klub

Thomas Müller zbliża się do końca swojej przygody z Bayernem Monachium. Według niemieckich mediów, „Die Roten” nie planują przedłużenia kontraktu 35-latka, a jego przyszłość może być związana z amerykańską MLS. Bawarczycy chcą mu nawet wybrać kolejny klub.

Bayern nie przedłuży umowy

Thomas Müller to bezsprzecznie jedna z legend Bayernu Monachium. Przez kilkanaście lat nieprzerwanej gry w pierwszym zespole zdobył wiele trofeów i był kluczową postacią w sukcesach bawarskiego klubu. Jednak wszystko wskazuje na to, że jego czas na Allianz Arenie dobiega końca.

Kontrakt Müllera wygasa z końcem czerwca i według informacji przekazanych przez Christiana Falka i Tobiego Altschaffla z „Bilda”, Bayern Monachium nie planuje oferować mu nowej umowy. 35-letni zawodnik w obecnym sezonie pełni głównie rolę rezerwowego pod wodzą Vincenta Kompany’ego. To z kolei sugeruje, że klub przygotowuje się do życia bez swojej legendy.

Statystyki Niemca są imponujące – 742 mecze, 247 goli i 273 asysty w barwach Bayernu. Mimo że nie odgrywa już tak ważnej roli na boisku, jego odejście będzie końcem pewnej ery w monachijskim klubie.

Wiele wskazuje na to, że Müller zdecyduje się na transfer do Stanów Zjednoczonych. Według doniesień „Bilda” zainteresowanie nim wykazują FC Cincinnati i San Diego FC, jednak Bayern Monachium najchętniej widziałby go w Los Angeles FC.

Nie jest to przypadkowe – klub z Miasta Aniołów jest partnerem biznesowym Bawarczyków, a przejście Müllera do LAFC mogłoby otworzyć drzwi do dalszej współpracy, w tym pełnienia przez niego roli ambasadora Bayernu na rynku amerykańskim.

Sam Müller może mieć inne plany. Jeśli nie zdecyduje się na przedłużenie współpracy z Bayernem, już 1 lipca stanie się wolnym agentem i będzie mógł podpisać kontrakt z dowolnym klubem. Możliwe, że Niemiec będzie chciał pozostać w Europie i jeszcze przez jakiś czas rywalizować na najwyższym poziomie.

Na ten moment Los Angeles FC zajmuje ósme miejsce w Konferencji Zachodniej MLS, a Bayern pozostaje liderem Bundesligi.

Źródło: BILD