Kibice Lecha tracą cierpliwość. Coraz więcej głosów o zwolnieniu Frederiksena

Lech przeżywa trudny okres. W związku z tym rośnie presja na Nielsa Frederiksena. Według portalu KKSLech.com, Duńczyk powinien odejść natychmiast.

Kryzys wciąż obecny

Lech od kilku tygodni nie potrafi wrócić na właściwe tory. Drużyna skomplikowała swoją sytuację zarówno w Lidze Konferencji, jak i w Ekstraklasie. Strata do liderującego Górnika wynosi osiem punktów, dlatego margines błędu drastycznie się zmniejszył. Zespół musi wykonać zdecydowany zwrot, ale sygnałów poprawy jak na razie brakuje.

Frederiksen traci poparcie kibiców, ponieważ jego decyzje i konferencyjne wypowiedzi budzą coraz większe wątpliwości. Po porażce z Arką Gdynia próbował uspokoić nastroje.

– Nie boję się o swoją przyszłość, ale głupio byłoby gdybym powiedział coś innego – stwierdził.

KKSLech.com ocenił go wyjątkowo surowo. Portal uważa, że współpraca nie ma już sensu. W długiej analizie wskazano, że trener nie panuje nad zespołem, ponieważ nie potrafi poprawić gry w obronie i faz przejściowych. Podkreślono również, że jego obecna sytuacja przypomina końcówkę pracy w Brondby, kiedy zmęczenie intensywnym rytmem doprowadziło do rozstania.

Według serwisu projekt Frederiksena stracił dynamikę już dawno. Według wspomnianego źródła każdy kibic, który uważnie obserwuje drużynę, widzi brak pomysłu na dalszy rozwój. Portal twierdzi, że zwolnienie Duńczyka byłoby najkorzystniejszym rozwiązaniem.

W klubie jednak nie widać oznak nadchodzącej zmiany. Ewentualne decyzje najprawdopodobniej mogłyby zapaść dopiero zimą.

Źródło: KKSLech.com

Ronaldo wyjaśnił, dlaczego nie pojawił się na pogrzebie Joty. „Były dwa powody”

Cristiano Ronaldo w rozmowie z Piersem Morganem wypowiedział się w sprawie śmierci Diogo Joty. Portugalczyk opowiedział o emocjach po tragedii i wyjaśnił powód swojej nieobecności na pogrzebie.

Dwa powody nieobecności

Śmierć Diogo Joty kilka miesięcy temu wstrząsnęła całym środowiskiem piłkarskim. Portugalczycy grali razem w kadrze przez ponad pięć lat, dlatego wiadomość o tragicznym wypadku dotknęła Ronaldo wyjątkowo mocno. Piłkarz Al-Nassr przyznał w rozmowie z Piersem Morganem, że moment, w którym poznał prawdę, był dla niego niezwykle trudny.

– Byłem na siłowni z Georginą, kiedy usłyszałem te wieści. Długo płakałem. Georgina może to potwierdzić – powiedział Cristiano.

Fani zastanawiali się, dlaczego Ronaldo nie pojawił się na pogrzebie. Portugalczyk przyznał, że decyzja nie była łatwa, ale była świadoma.

– Były dwa powody. Po śmierci mojego ojca nigdy więcej nie byłem na żadnym cmentarzu. Po drugie, gdziekolwiek nie pójdę, będzie cyrk. Cała uwaga skupiłaby się na mnie, a tego nie chciałem – podkreślił.

Ronaldo wspominał Jotę z dużym szacunkiem.

– Diogo Jota był świetnym facetem i cichą osobą. Naprawdę lubiłem z nim rozmawiać. Jego przypadek dowodzi, że trzeba żyć chwilą. Trzeba się cieszyć, że tu jesteśmy, bo nikt nie zna przyszłości – zakończył.

Źródło: Piers Morgan

Marciniak wraca do Ligi Mistrzów. Polscy sędziowie dostali dwa mecze w elitarnych rozgrywkach

UEFA wyznaczyła Szymona Marciniaka do prowadzenia hitu Ligi Mistrzów. Wyróżnienie otrzymał także Damian Sylwestrzak.

Dwóch Polaków zaufaniem z zaufaniem od UEFA

Szymon Marciniak ponownie poprowadzi mecz fazy ligowej Champions League. W tym sezonie sędziował już spotkanie Borussii Dortmund z Athletikiem oraz rywalizację Newcastle z Benfiką. Oba mecze przebiegły pod pełną kontrolą Polaka, dlatego UEFA sięgnęła po sprawdzone rozwiązanie.

Na początku tygodnia federacja przydzieliła mu hit 4. kolejki. Manchester City zmierzy się z Borussią Dortmund w środę 5 listopada o 21.00. Marciniak poleci do Anglii razem z Tomaszem Listkiewiczem i Adamem Kupsikiem. Funkcję sędziego technicznego obejmie Paweł Raczkowski. W wozie VAR zasiądą Tomasz Kwiatkowski oraz Piotr Lasyk.

Mecz ma duże znaczenie, ponieważ oba zespoły zdobyły do tej pory siedem punktów. Borussia wróciła z Turynu z remisem 4:4. Manchester City podzielił się punktami z AS Monaco po wyniku 2:2. Stawką starcia będzie kontrola nad grupą, dlatego presja na arbitrów będzie naturalnie wysoka.

Mecz dla Sylwestrzaka

Dobre wieści dotyczą też Damiana Sylwestrzaka. We wtorek 4 listopada o 21.00 poprowadzi spotkanie FK Bodo/Glimt z AS Monaco. Towarzyszyć mu będą Paweł Sokolnicki i Adam Karasewicz. Rolę sędziego technicznego obejmie Marcin Kochanek. VAR obsłużą Lasyk i Kwiatkowski, więc duet znany z pracy przy meczu w Manchesterze ponownie pojawi się na europejskiej arenie.

Źródło: UEFA

Lech znowu traci punkty. Trener wytłumaczył spadek formy

Lech Poznań zremisował z Motorem Lublin, dlatego znów stracił dystans do czołówki. Kibice się niecierpliwią, jednak Niels Frederiksen znalazł wytłumaczenie na spadek formy zespołu.

Brak rytmu i brak punktów

Lech regularnie gubi punkty. W pięciu ostatnich kolejkach wygrał tylko raz, 5 października z GKS-em Katowice. Teraz presja rośnie. Zwłaszcza, że po drodze przytrafiła się kompromitująca porażka z Lincoln Red Imps w Lidze Konferencji.

Pucharowa wygrana 2:1 z Gryfem Słupsk uspokoiła przez wynik, ale nie styl. Na Bułgarskiej narasta więc irytacja, ponieważ drużyna się nie rozwija. Trener po niedzielnym meczu z Motorem (2:2) wytłumaczył spadek jakości intensywnością gry co kilka dni.

– Nasza gra w obronie i w Poznaniu to rozczarowanie. Rywale nie potrzebują wielu szans do zdobywania goli, z przodu też nie jesteśmy na tym poziomie, na którym byliśmy w tamtym sezonie. Nie mamy rytmu w ofensywie, bo mamy za mało czasu na trening, jest mniej okazji do treningów przez grę co 3-4 dni – powiedział Niels Frederiksen.

Szkoleniowiec podkreślił plan na Motor, chociaż wykonanie widocznie kulało.

– Chcieliśmy dziś nadawać ton, dyktować warunki, a wtedy siłą rzeczy rywal będzie szukał szans po fazach przejściowych. W pierwszych 20 minutach nie radziliśmy sobie z fazami przejściowymi Motoru, później było lepiej na tym polu. Przy naszej grze rywal jedynie po fazach przejściowych i po stałych fragmentach mógł nam zagrozić – dodał.

Lech musi szybko odzyskać pewność, ponieważ terminarz nie wybacza. Już 6 listopada czeka Rayo Vallecano. Następnie przed przerwą reprezentacyjną dojdzie mecz z Arką Gdynia.

Źródło: KKSLech.com, Lech Poznań

Kibice Lecha Poznań najlepsi na świecie? Pomóżmy im wygrać z Galatasaray

Od kilku dni na portalu X odbywa się turniej o tytuł najlepszych kibiców na świecie. Pomóżmy Kolejorzowi wygrać finał tych internetowych zawodów.

Kto jest sprawcą zamieszania?

Finn Agostinelli, znany jako „Fiago” to twórca internetowy, który dociera do szerokiego grona odbiorców. Jego Instagram ma ponad 700 tysięcy obserwacji, podobnie YouTube, a profil na X ma ich 100 tysięcy.

O co chodzi?

Wspomniany twórca zorganizował niedawno turniej, w którym użytkownicy mogą wybrać najlepszych kibiców na świcie. W internetowych zawodach wystartowały cztery polskie drużyny: Pogoń Szczecin, Wisła Kraków, Lech Poznań i Legia Warszawa. Wśród zagranicznych znalazło się wielu gigantów z całego świata.

Zaangażowanie klubów

Portowcy odpadli najszybciej z polskiego grona, jednak reszta ekip trzymała się bardzo mocno, a kibice z całej polski zjednoczyli się i pchnęli polskie zespoły do kolejnych rund. W całe zamieszanie włączyły się także oficjalne profile klubów, także tych zagranicznych.

Ostatecznie w półfinale Wisła odpadła z Lechem, a Legia z Galatasaray. Aktualnie kibice Kolejorza przy wsparciu fanów z całej polski walczą z tureckim gigantem o miano najlepszych.

Pomóżmy mistrzom Polski

Post z głosowaniem znajduje się poniżej, a my zachęcamy do oddawania głosu na polską ekipę. Poprzednie rundy pokazały zjednoczenie całej kibicowskiej Polski (tak, nas też to dziwi, że np. Lech i Legia idą za pan brat w tym przypadku, ale to jest w tym piękne) i w tym przypadku jest podobnie, jednak „Galata” to spore wyzwanie.

Źródło: X

Zmiana w Kolegium Sędziów. Stanowski odpowiedział anegdotą z młodości

Dziennikarz CANAL+ Sport, Krzysztof Marciniak, poinformował w mediach społecznościowych o wyborze nowego przewodniczącego Kolegium Sędziów. Na jego wpis szybko zareagował Krzysztof Stanowski, który przy okazji podzielił się zabawną historią z młodości.

Nowy szef KS

Krzysztof Marciniak przekazał na platformie X, że nowym szefem Kolegium Sędziów został Marcin Szulc.

– Marcin Szulc nowym przewodniczącym Kolegium Sędziów. Nikomu nie trzeba mówić, że czeka go wiele wyzwań. Dużo czasu musiało minąć, by wybrać człowieka, który cały czas był na miejscu – napisał dziennikarz CANAL+ Sport.

Wpis Marciniaka wywołał reakcję Krzysztofa Stanowskiego. Właściciel Kanału Zero przypomniał historię z młodości związaną z panem Szulcem.

– Hahaha, miałem 14 lat, wytknąłem mu złe sędziowanie w meczu III ligi na lokalnych stronach Przeglądu Sportowego, a on przed następnym spotkaniem podszedł i powiedział, żebym uważał co piszę, bo dużo o mnie wie. Chyba chodziło o trójkę z biologii – napisał Stanowski.

Miejmy jednak nadzieję, że zmiana w Kolegium Sędziów spowoduje poprawę w kontekście sędziowania na polskich boiskach, a wytykanie błędów nie spotka się z syndromem oblężonej twierdzy.

Źródło: X

Nowy transfer Lecha opowiedział o swoich ambicjach. „Mogę się wiele nauczyć”

Taofeek Ismaheel udzielił wywiadu portalowi Sportowy-poznan.pl. Były piłkarz Górnika Zabrze opowiedział o powodach przenosin do stolicy Wielkopolski i o swoich sportowych ambicjach.

Niespełnione oczekiwania w Zabrzu

Kiedy Ismaheel trafiał do Górnika, klub miał wobec niego konkretne plany. Regularna gra w Ekstraklasie miała pomóc w jego rozwoju i doprowadzić do transferu za kilka milionów euro. 25-latek potrafił błysnąć szybkością i przebojowością, jednak w jego grze brakowało liczb. Rok przy Roosevelta nie przyniósł oczekiwanego progresu, a spora pensja sprawiła, że działacze byli gotowi na rozstanie.

Niespodziewanie pomocną dłoń wyciągnął Lech Poznań, który zdecydował się na wypożyczenie z opcją wykupu. Co ważne, to Kolejorz wziął na siebie wynagrodzenie zawodnika.

Nowe wyzwanie w Lechu

Ismaheel nie ukrywa, że kierował się chęcią rozwoju i potrzebą zmiany otoczenia.

— W Górniku spędziłem fajny czas, ale podjąłem decyzję o opuszczeniu klubu ze względu na siebie i rodzinę. Czasami trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu. Chciałem zmienić otoczenie i spróbować czegoś nowego, co pomoże mi się rozwinąć. Przebywanie w jednym miejscu nie jest korzystne. Lech gra w Lidze Konferencji i sądzę, że jest lepszą drużyną od Górnika, który obecnie zajmuje drugie miejsce. Potrzebowałem nowego bodźca i nieustannej rywalizacji, i znalazłem go w ambicjach Lecha. W Lechu jest bardzo dużo dobrych zawodników, od których mogę się wiele nauczyć. Być może na tyle się rozwinę, że w przyszłości zagram w Premier League — stwierdził Nigeryjczyk.

Puchary jako szansa na rozwój

Piłkarz podkreślił, że europejskie rozgrywki były kluczowym argumentem przy wyborze Lecha.

— Europejskie puchary to okno wystawowe dla piłkarzy. W Lidze Konferencji mierzysz się z drużynami m.in. z Bundesligi czy La Ligi. Na ich tle możesz zobaczyć, jak wypadasz i ile ci jeszcze brakuje. W tej chwili nadal się rozwijam i nadal uczę się rzeczy, których wcześniej się nie nauczyłem. W każdej drużynie uczysz się innego stylu gry, innego sposobu komunikowania się z kolegami na boisku i przygotowujesz się w inny sposób do meczu — podkreślił.

Ismaheel rozegrał już dwa mecze dla Lecha. W przegranym spotkaniu z Zagłębiem Lubin zanotował asystę. Portal „Transfermarkt” wycenia go na 700 tysięcy euro.

Źródło: Sportowy-poznan.pl

Święcicki przejechał się po plebiscycie Złotej Piłki. „To jest absurd”

Mateusz Święcicki w programie na kanale Meczyków wypowiedział się na temat 17. miejsca Roberta Lewandowskiego w plebiscycie Złotej Piłki. Według dziennikarza takie rozstrzygnięcie jest absurdalne, zwłaszcza biorąc pod uwagę porównanie z Kylianem Mbappe.

Zaskakujące wyniki plebiscytu

Złotą Piłkę zdobył Ousmane Dembele, a za jego plecami znaleźli się Lamine Yamal oraz Vitinha. Emocji nie zabrakło jednak nie tylko na szczycie klasyfikacji. Na 11. miejscu wylądował Pedri, a Robert Lewandowski dopiero na 17. lokacie.

To zestawienie mocno zdziwiło Mateusza Święcickiego, który zwrócił uwagę na ogromny dystans między Lewandowskim a Mbappe. Francuz uplasował się aż dziesięć miejsc wyżej.

To zestawienie mocno zdziwiło Mateusza Święcickiego, który zwrócił uwagę na ogromny dystans między Lewandowskim a Mbappe. Francuz uplasował się aż dziesięć miejsc wyżej.

— Dla mnie największą kontrowersją w tym plebiscycie Złotej Piłki jest taki rozjazd pomiędzy Kylianem Mbappe i Robertem Lewandowskim. Powiem wam szczerze, kompletnie tego nie rozumiem. Specjalnie przygotowałem sobie statystyki jednego i drugiego, aby opierać się na liczbach — przyznał komentator.

Liczby mówią za siebie

Święcicki zestawił osiągnięcia obu zawodników.

— Kylian Mbappe, jako zawodnik Realu Madryt, który zdobywa Puchar Interkontynentalny i Superpuchar Europy, sięga po Złotego Buta, to gracz, który rozegrał 55 meczów, zdobył 42 bramki i miał cztery asysty. Lewandowski jest piłkarzem, który dla Barcelony strzela tyle samo goli, co Mbappe, mając mniej meczów do rozegrania. Dodatkowo jest gorszy o tylko jedną asystę od Mbappe. Po dołączeniu meczów reprezentacji, mamy różnicę dwóch bramek i dwóch asyst na korzyść Mbappe — analizował.

Dziennikarz podkreślił jednak, że Polak do podobnych statystyk indywidualnych dorzucił większe sukcesy drużynowe.

— Lewandowski do wyników indywidualnych dokłada jeszcze trofea, w których Barcelona dominuje nad Realem Madryt. Wygrywa superpuchar, jest lepsza w pucharze i demoluje Real w dwóch Klasykach. I Mbappe jest na miejscu siódmym, a Lewandowski na 17. miejscu. To jest absurd — stwierdził Święcicki.

Źródło: Meczyki.pl

Ponitka dostał zaproszenie od Gortata. „Odnoszę wrażenie, że to jest próba ocieplenia wizerunku”

Marcin Gortat zaprosił Mateusza Ponitkę do udziału w charytatywnym meczu Gortat Team vs NATO Team. Kapitan reprezentacji Polski koszykarzy zabrał głos i rozwiał nadzieje na przełom w relacjach z byłym graczem NBA.

Zaproszenie z dużym echem

Występ polskich koszykarzy na EuroBaskecie wywołał sporo komentarzy, a wśród gratulujących znalazł się także Marcin Gortat. Były środkowy NBA nie tylko pogratulował drużynie prowadzonej przez Mateusza Ponitkę, lecz także zaprosił kapitana kadry na swój doroczny mecz charytatywny. Sympatycy odebrali to jako szansę na poprawę relacji między oboma zawodnikami.

Ponitka potwierdził, że otrzymał propozycję od Gortata również prywatnie. Przyznał, że odpowiedział w kulturalny sposób, lecz jednocześnie nie zamierza pojawić się na parkiecie podczas najbliższej edycji.

— Wiem, że mnie zaprosił. Wysłał mi również wiadomość. Podziękowałem mu za zaproszenie. Niestety nie jestem w stanie z niego skorzystać ze względu na to, że po pierwsze albo będę dogrywał swój sezon, albo będę się przygotowywał na kolejne okienko z reprezentacją Polski, które będzie pod koniec czerwca — powiedział Ponitka w podcaście Żurnalisty.

Krytyczny ton kapitana kadry

Choć sam gest został odebrany pozytywnie przez część kibiców, to reakcja Ponitki była jednoznaczna. Lider reprezentacji podkreślił, że w jego ocenie intencje Gortata nie są czysto sportowe.

— A druga rzecz: nagle Gortat zaprasza mnie łaskawie na swój mecz. Ja też wrażenie odnoszę, że to jest próba ocieplenia swojego wizerunku, a ja musiałem wziąć odpowiedzialność za swoje wybory w przeszłości i raczej nie powinienem się w to angażować — stwierdził kapitan kadry.

Kolejna edycja już zaplanowana

Tradycyjny mecz Gortat Team vs NATO Team odbywa się co roku i przyciąga sporą publiczność. Najbliższa edycja została zaplanowana na 13 czerwca 2026 roku w łódzkiej Atlas Arenie, a więc zaledwie kilka dni po zakończeniu kampanii w wielu ligach europejskich.

Źródło: Żurnalista

Twitterowa przepychanka z udziałem Odry Opole i Jarosława Królewskiego. Prezes Wisły chce to obrócić w coś dobrego

Po sobotnim meczu Wisły Kraków z Odrą Opole na boisku padł remis 2:2, a w internecie rozgorzała wymiana wpisów między klubami. Prezes Białej Gwiazdy Jarosław Królewski nie tylko odniósł się do sędziowskich decyzji, lecz także wykorzystał żartobliwą reakcję rywala do wsparcia szczytnej inicjatywy.

Kontrowersje po meczu

Spotkanie na stadionie Wisły dostarczyło kibicom sporo emocji. Goście z Opola prowadzili po golach Adriana Purzyckiego i Szymona Kobusińskiego, lecz gospodarze odpowiedzieli trafieniami Wiktora Biedrzyckiego oraz Macieja Kuziemki. Ostatecznie drużyny podzieliły się punktami, jednak dyskusja nie zakończyła się na murawie.

Jarosław Królewski tuż po ostatnim gwizdku opublikował wpis, w którym wprost skrytykował decyzje arbitra Łukasza Karskiego i zachowanie piłkarzy Odry.

— Pracy sędziego i leżakowania nie zamierzam szeroko komentować. Trzeba się przywyczaić, że mecze w tej lidze będą trwać 30 minut i być skupionym od początku. Choć oglądanie pracy sędziego było dziś niezmiernie irytujące, dodanie 1 minuty w 1 połowie to po prostu skandal — napisał prezes Wisły.

Kilka godzin później Królewski opublikował obszerniejsze stanowisko. Podkreślił, że doliczenie tylko jednej minuty do pierwszej połowy było decyzją niezrozumiałą. Cała sytuacja jego zdaniem wymaga reakcji ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Odpowiedź Odry i gest Królewskiego

Na te słowa Odra Opole odpowiedziała w mediach społecznościowych w przewrotny sposób. Klub zamieścił nagranie przedstawiające szczekającego psa, co szybko zdobyło popularność w internecie.

Prezes Wisły postanowił jednak obrócić całą sytuację w coś pozytywnego.

— W związku z tym, że filmik z Opola zyskuje dużą popularność, a zarząd klubu i media po wczorajszym pajacowaniu na boisku czują się wyśmienicie, a na popularności ich głupoty można zbudować coś dobrego, zachęcam ogromnie do wspierania schroniska dla psiaków w Opolu. Dużo dobrej pracy robią! Ja właśnie wpłaciłem 1906 PLN! Można też zostać wirtualnym opiekunem psiaków i kotów. Polecam — podkreślił Królewski.

Źródło: X

Hat-trick Piątka w Katarze. Polak bohaterem Al-Duhail [WIDEO]

Krzysztof Piątek doczekał się wielkiego przełamania w lidze katarskiej. Napastnik Al-Duhail skompletował hat-tricka, a jego drużyna pokonała Umm-Salal 4:2, odwracając losy meczu w drugiej połowie.

Przełamanie po trudnym początku

Latem Piątek przeniósł się do Kataru z tureckiego Basaksehiru. Lokalne Al-Duhail zapłaciło za niego 10 mln euro. Początek przygody Polaka w nowym klubie nie był jednak łatwy. W trzech pierwszych kolejkach nie udało mu się trafić do siatki. Kibice zaczęli się niecierpliwić, ale piątkowy wieczór rozwiał wszelkie wątpliwości co do formy napastnika.

Do przerwy gospodarze niespodziewanie przegrywali. Najpierw gola dla Umm-Salal zdobył Oussama Tannane, a później na listę strzelców wpisali się Luis Alberto i Cristo. Al-Duhail odpowiedziało tylko jednym trafieniem, więc schodziło do szatni z wynikiem 1:2.

Show polskiego napastnika

Po zmianie stron wszystko się zmieniło. W 61. minucie Marco Verratti zagrał precyzyjną piłkę do Piątka, a ten przyjął ją i mocnym uderzeniem doprowadził do wyrównania.

Cztery minuty później Polak wykorzystał rzut karny, kompletując dublet i wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Rywale nie zdążyli się otrząsnąć, a Al-Duhail zyskało pełną kontrolę nad spotkaniem.

W doliczonym czasie gry sędzia ponownie wskazał na jedenasty metr. Piątek nie pomylił się i tym razem, pieczętując zwycięstwo swojej drużyny oraz zdobywając hat-tricka.

Trzy punkty na wagę oddechu

Al-Duhail zwyciężyło 4:2, a Piątek stał się bohaterem całego wieczoru. Dzięki wygranej zespół awansował na ósme miejsce w tabeli ligi katarskiej i zyskał nieco spokoju po przeciętnym początku sezonu.

Źródło: X

Kolejny kryzys w Manchesterze United. „Piłkarze wysłali jasny sygnał”

Manchester United zaliczył jedną z największych kompromitacji ostatnich lat. Czerwone Diabły odpadły z Pucharu Ligi Angielskiej już w drugiej rundzie, przegrywając po serii rzutów karnych z czwartoligowym Grimsby. Po meczu trener Ruben Amorim w mocnych słowach odniósł się do postawy swoich zawodników.

Upokorzenie w Pucharze Ligi

Spotkanie na boisku Grimsby zakończyło się remisem 2:2 w regulaminowym czasie gry, a w serii jedenastek lepsi okazali się gospodarze (12:11). Dla United oznaczało to najwcześniejsze pożegnanie z rozgrywkami od 2014 roku.

Amorim nie krył frustracji, wskazując, że jego drużyna oddała mecz rywalowi grającemu na czwartym poziomie rozgrywkowym.

– Wygrał lepszy zespół, który gra w czwartej lidze. To niedopuszczalne i takie spotkania musimy rozstrzygać na swoją korzyść – mówił w rozmowie ze Sky Sports.

Tajemnicza sugestia trenera

Najwięcej emocji wywołała jednak inna wypowiedź Portugalczyka. Amorim podkreślił, że „piłkarze bardzo wyraźnie pokazali, czego chcą”, dodając, że widać to było od pierwszych minut meczu. Według niego brakowało intensywności, agresji w pressingu i pomysłu na grę.

Brytyjskie media natychmiast zasugerowały, że szkoleniowiec mógł dać do zrozumienia, iż część szatni gra przeciwko niemu i wcale nie jest przeciwna ewentualnej zmianie trenera.

Przeprosiny dla kibiców

Amorim przeprosił kibiców United, którzy mimo kryzysu wspierali drużynę. Jak zaznaczył, problem nie leży w indywidualnych błędach, lecz w podejściu całej drużyny.

– Z całym szacunkiem, kiedy przegrywasz mecz z czwartoligowcem, to nie możemy mówić o słabej postawie bramkarza. Chodzi o wszystko, o to jak podchodzimy do rozgrywek. Wiemy, że w tym momencie ludzie będą zwracać uwagę na wszystko i każdy detal będzie ważny. Coś musi się zmienić, ale nie mogę nagle zmienić 22 zawodników. Myślę, że to przesada. W tej chwili musimy skupić się na weekendzie, a potem będziemy mieli czas na przemyślenia – przyznał.

Trzeci mecz bez zwycięstwa

Porażka z Grimsby była kolejnym ciosem dla Manchesteru United, który w lidze wcześniej przegrał u siebie z Arsenalem (0:1) i zremisował na wyjeździe z Fulham (1:1). To oznacza trzeci kolejny mecz bez zwycięstwa w nowym sezonie.

W sobotę Czerwone Diabły czeka kolejne wyzwanie. Na Old Trafford zmierzą się z Burnley. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 16:00.

Źródło: Sky Sports

Lech bez kluczowego piłkarza na rewanż z Genkiem

Lech Poznań wyleciał do Belgii na rewanżowe starcie z KRC Genk w eliminacjach Ligi Europy. W drużynie zabrakło jednak kapitana Mikaela Ishaka, którego problemy zdrowotne zmusiły sztab do ostrożności.

Profilaktyczna decyzja sztabu

Szwedzki napastnik w ostatnich dniach narzekał na ból, dlatego przeszedł badania. Te na szczęście nie wykazały żadnej poważnej kontuzji, ale sztab szkoleniowy zdecydował, że nie zaryzykuje jego występu w Belgii.

– Kapitan poczuł ból i przeszedł w ostatnich dniach badania, które nie wykazały niczego poważnego. Nasz sztab profilaktycznie zdecydował o pozostawieniu Mikaela w Poznaniu, gdzie będzie przygotowywał się indywidualnie do niedzielnego spotkania z Widzewem – poinformował klub w oficjalnym komunikacie.

Trudne zadanie przed Kolejorzem

Sytuacja Lecha przed rewanżem wygląda dramatycznie. W pierwszym meczu przy Bułgarskiej Kolejorz przegrał aż 1:5, co stawia go w niezwykle trudnym położeniu. W czwartek o 20:00 w Genk podopieczni Nielsa Frederiksena spróbują powalczyć o honor.

Źródło: Lech Poznań

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.