Jakub Moder błyszczy w Lidze Mistrzów! Holenderskie media doceniają Polaka

Jakub Moder długo czekał na swój moment po trudnym okresie kontuzji. Transfer do Feyenoordu miał pomóc mu wrócić na najwyższy poziom i wszystko wskazuje na to, że ten plan zaczyna się realizować. W meczu z Interem Mediolan Polak zdobył swojego pierwszego gola dla klubu, a jego występ został bardzo dobrze oceniony przez holenderskie media.

Nowy rozdział w Rotterdamie

W styczniu Moder zamienił Brighton na Feyenoord. Polak podpisał kontrakt do czerwca 2028 roku. Od tego czasu rozegrał cztery spotkania w Eredivisie i tyle samo w Lidze Mistrzów.

Feyenoord sensacyjnie wyeliminował AC Milan i awansował do 1/8 finału. W obu meczach z Milanem polski pomocnik spędził na boisku pełne 90 minut.

Gol w Lidze Mistrzów i koniec przygody Feyenoordu

W kolejnej fazie Feyenoord zmierzył się z kolejnym mediolańskim klubem – Interem. Po porażce 0:2 w pierwszym meczu Holendrzy liczyli na odwrócenie losów rywalizacji.

Nadzieję przywrócił jednak Moder, który w 40. minucie wywalczył rzut karny i pewnie go wykorzystał. Było to jego pierwsze trafienie dla „Klubu Ludu”. Ostatecznie jednak Feyenoord pożegnał się z Ligą Mistrzów po porażce 1:2.

Wyróżnienia od holenderskich mediów

Mimo odpadnięcia z rozgrywek Moder został doceniony przez holenderskie media. Według voetbalzone.nl, vi.nl i voetbalprimeur.nl zasłużył na notę 7/10. Uznali go także za jednego z najlepszych graczy Feyenoordu.

Według dziennikarzy Polak miał spory wpływ na środek pola. Zaznaczyli także jego pewność przy rzucie karnym.

Choć przygoda Feyenoordu w Lidze Mistrzów dobiegła końca, dla Modera może to być dopiero początek nowego etapu w karierze. Polak zyskał uznanie w Holandii i ma szansę na jeszcze większą rolę w drużynie Robina van Persiego.

Źródło: voetbalzone.nl, vi.nl, voetbalprimeur.nl

Jakub Moder z golem przeciwko Interowi! To jego pierwsze trafienie w Lidze Mistrzów [WIDEO]

Nilo Effori z mocnym oświadczeniem. „Pogoń i jej kibice zasługują na transparentność”

Sytuacja w Pogoni Szczecin jest wciąż bardzo dynamiczna. Do pomorskiego klubu nadal nie wpłynęły pieniądze, które obiecywał Nilo Effori. Brazylijczyk zabrał głos w tej sprawie poprzez obszerne oświadczenie.





Przejęcie Pogoni przez Efforiego ogłoszono kilka dni temu. Do tej pory do klubu nie wpłynęły jednak obiecane przez biznesmena pieniądze. Mogło to doprowadzić nawet do zerwania umowy i przekazania klubu w ręce lokalnych podmiotów.

Effori zapewnił, że pozyskał nowego inwestora i do 14 marca ureguluje zaległości. Sytuacja jest bardzo trudna. Zadłużenie klubu sięgać natomiast już aż 50 milionów złotych. Piłkarze mają czekać na pensje od grudnia ubiegłego roku.





Biznesmen postanowił wystosować w finale oświadczenie. Pogoń Szczecin opublikowała je w swoich social mediach we wtorkowe popołudnie.

Treść oświadczenia:

„Aktualizacja w kwestii właścicielskiej Pogoni Szczecin: Zabezpieczony inwestor, natychmiastowa płatność i wezwanie do uczciwości.

Pogoń Szczecin i jej kibice zasługują na transparentność, zaangażowanie i przywództwo oparte na uczciwości. W ciągu ostatnich tygodni mój zespół i ja pracowaliśmy rzetelnie i wytrwale, aby pozyskać nowego inwestora, który podziela naszą wizję sukcesu klubu. Ze względu na formalności nie możemy jeszcze ujawnić tożsamości inwestora, ale z niecierpliwością czekamy na ogłoszenie wkrótce. W odpowiedzi na publiczny komentarz pana Zaborowskiego nie mamy innego wyboru, jak tylko złożyć publiczne oświadczenie na temat spraw klubu w tym czasie.

Wczoraj wieczorem wysłaliśmy oficjalne pismo do Jarosława Mroczka, potwierdzając naszą gotowość do sfinalizowania transakcji finansowej i zapłacenia mu – nie tylko pierwszej zaległej raty, ale także drugiej raty przed terminem jej płatności. Aby jeszcze bardziej udowodnić nasze zaangażowanie i dobrą wiarę, uwzględniamy również odsetki za część płatności dla pana Mroczka, która została opóźniona o kilka dni. Pomimo tego, pan Mroczek i jego przedstawiciele prawni jeszcze nie odpowiedzieli. Moim zdaniem ta cisza świadczy o tym, że nie jest to tylko kwestia opłacenia udziałów, czy (poprzez tego inwestora) finansowania klubu, ale jest to kwestia tego, że Pan Mroczek nie chce oddać kontroli. Nadszedł czas, aby sfinalizować transakcję i uratować klub, jednocześnie wywiązując się z każdego pisemnego zobowiązania zawartego w naszej umowie z panem Mroczkiem.

Jednocześnie głęboko niepokojące jest to, że Karol Zaborowski, który nie ma upoważnienia ani autoryzacji od zarządu lub większościowego akcjonariusza, najwyraźniej ujawniał poufne informacje o firmie i negocjował pożyczki, długi i umowy finansowe bez mojej uprzedniej pisemnej zgody. Wszelkie ustalenia dotyczące finansowania lub pożyczek powinny być dokonywane na najwyższym poziomie kontroli, aby zapewnić, że warunki nie stanowią ryzyka dla klubu. Ponadto poinformowaliśmy zarząd, że nie musimy pozyskiwać żadnego finansowania poza zobowiązaniami nowego inwestora. Wszelkie działania mające na celu pozyskanie takiego finansowania nie tylko stawiają klub w niebezpiecznie trudnej sytuacji, ale także zagrażają naszemu nowemu inwestorowi. Wzywamy Karola do natychmiastowego zaprzestania tych szkodliwych działań i wprowadzających w błąd ataków medialnych. Działania te są nie tylko szkodliwe finansowo, ale także wizerunkowo.

Ponadto w ostatnich dniach pojawiły się niepokojące informacje dotyczące serii alarmujących i nielegalnych gróźb skierowanych przeciwko mnie i mojej rodzinie. Te akty zastraszania i zachowania przestępcze zostały formalnie zgłoszone i zostaną w pełni zbadane. Chociaż nie wiem, w jaki sposób te informacje wyciekły, mogę potwierdzić, że są one prawdziwe i podejmujemy wszelkie niezbędne środki prawne, aby się chronić.

Pomimo tych zakłóceń, jestem przekonany, że wywiążemy się z naszych zobowiązań, w tym zapewnimy, że nasi zawodnicy otrzymają obiecane wynagrodzenie w najbliższy piątek. Skontaktowałem się z kluczowymi partnerami klubu, którzy w większości okazali się bardzo pomocni. Dzięki nowej inwestycji będziemy w stanie zapłacić również tym partnerom. Następny krok jest w rękach pana Mroczka. Jesteśmy gotowi sfinalizować tę transakcję, wzmocnić klub i zbudować przyszłość, na jaką zasługuje Pogoń Szczecin i jej kibice.

Jestem podekscytowany piątkowym meczem i oczekuję od nas wszystkich ducha walki o zwycięstwo.

Nilo Effori”

Link do oświadczenia: https://x.com/PogonSzczecin/status/1899473439821303998

Syn legendarnego piłkarza w polskiej IV lidze! Trafił tam z… polskiej III ligi

Do bardzo ciekawego transferu doszło na poziomie polskiej… IV ligi. Syn legendarnego Nwankwo Kanu, Sean, zagra w barwach Dozametu Connectora Nowa Sól.




Nwankwo Kanu lata temu grał między innymi dla Ajaxu, Interu Mediolan czy Arsenalu. Nigeryjczyk w trakcie kariery wygrał Ligę Mistrzów, dwa mistrzostwa Anglii, a także trzy mistrzostwa Holandii. To jednak nie jedyne osiągnięcia byłego napastnika.

Syn legendy w Polsce

Swoich sił w piłce nożnej próbuje także jego syn, Sean. Młody piłkarz również został napastnikiem, ale na razie jego kariera nie przebiega najlepiej. Choć piłkarsko kształcił się w Watfordzie, to w październiku poprzedniego roku, niespodziewanie pojawił się w… Polsce.

Kanu został wtedy piłkarzem Górnika Polkowice. 3. Ligi jednak nie podbił. Po rundzie jesiennej jego licznik bramek wskazywał okrągłe zero, co spowodowało zakończenie przygody 19-latka na tym poziomie.




Niedawno zdecydował się na przejście szczebel niżej. Kanu został piłkarze IV-ligowego Dozametu Connectora Nowa Sól.

Źródło: X (Twitter) / @Adam_Zmudzinski

Trener Motoru broni bramkarza. „Nie ma co do tego wracać”

Pierwsza bramka w meczu Motoru Lublin z Legią Warszawa przejdzie do historii Ekstraklasy. Wszystko wskazuje na to, że do jej zdobycia przyczynił się… kibic gospodarzy.

Niefortunne zachowanie bramkarza

Spotkanie rozpoczęło się w niecodzienny sposób. Kacper Rosa złapał piłkę, po czym wyrzucił ją przed siebie, zachowując się tak, jakby wykonywał rzut wolny. Widząc to, Marc Gual nie zmarnował okazji i skierował piłkę do siatki. Sędzia uznał gola.

Po pierwszej połowie Rosa tłumaczył swoje zachowanie tym, że usłyszał gwizdek. Był przekonany, że arbiter nakazał wznowienie gry rzutem wolnym po spalonym. Po meczu o tę sytuację zapytano trenera Motoru Mateusza Stolarskiego. Szkoleniowiec nie chciał obarczać winą swojego zawodnika.

– Powiem szczerze, że też słyszałem gwizdek. Nie był to jednak gwizdek sędziego, być może był on z trybun. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie chcę powiedzieć, że straciliśmy gola przez kibica, natomiast nie dziwię się Kacprowi. Chciał szybko wznowić grę, realizować jedną z naszych zasad. Nie ma co do tego wracać, to już historia. Grunt, że z tego wyszliśmy, jedziemy dalej – tłumaczył Stolarski.

Portal Gol24.pl donosi, że gwizdek, który zmylił Rosę i Stolarskiego, faktycznie pochodził z trybun. Jeden z użytkowników mediów społecznościowych twierdzi, że zrobił to „dowcipny” kibic Motoru, siedzący w sektorze G1. Co ciekawe, wcześniej miał w ten sam sposób zdezorientować zawodników Legii. Wspomnianą bramkę mogą państwo zobaczyć od 0:25 poniższego filmu.

Źródło: Gol24.pl

To nie Lech jest faworytem do mistrzostwa. Matematyk podał nowe wyliczenia

Ekstraklasa i jej rozstrzygnięcia nadchodzą coraz większymi krokami. Według matematycznych modeli Piotra Klimka to Raków Częstochowa ma obecnie największe szanse na tytuł.

Czołówka idzie łeb w łeb

Dwudziesta czwarta kolejka nie przyniosła większych zmian w ścisłej czołówce. Lech, Raków i Jagiellonia wygrały swoje mecze. „Kolejorz” wciąż prowadzi w tabeli, mając punkt przewagi nad Rakowem i dwa nad Jagiellonią.

Mimo tej pozycji, według modelu Klimka, to częstochowianie są głównym faworytem do mistrzostwa. Ich szanse oceniane są na 42%. Lech ma ich niewiele mniej, bo 40,1%. Oba zespoły są na kursie do uzyskania tej samej liczby punktów, ale Raków może liczyć na przewagę wynikającą z lepszego bilansu meczów bezpośrednich.

Jagiellonia ma z kolei 17,3% szans na obronę tytułu. Teoretycznie w wyścigu pozostają jeszcze Legia Warszawa i Pogoń Szczecin, jednak ich możliwości są już niemal iluzoryczne. Szanse tych drużyn na końcowy triumf wynoszą zaledwie 0,4% i 0,2%.

Wrocław i Gdańsk zagrożone spadkiem

Nie tylko walka o mistrzostwo budzi emocje. W dole tabeli sytuacja dla niektórych zespołów wygląda dramatycznie. Śląsk Wrocław jest murowanym kandydatem do spadku – jego szanse na degradację sięgają aż 92,9%.

Podobny los może spotkać Lechię Gdańsk, która ma 65,3% szans na opuszczenie Ekstraklasy. Ostatnie miejsce spadkowe prawdopodobnie zajmie jedna z drużyn: Puszcza Niepołomice lub Zagłębie Lubin. Ich szanse na utrzymanie są niemal równe i oscylują wokół 50%. Znacznie lepiej wyglądają perspektywy Stali Mielec, Widzewa Łódź i Radomiaka Radom.

Teoretycznie zagrożone są jeszcze Korona Kielce oraz GKS Katowice, jednak prawdopodobieństwo ich spadku jest minimalne i wynosi ułamki procenta.

Co ciekawe, według modelu Piotra Klimka porażka Stali Mielec z Lechem Poznań przybliżyła ich do utrzymania. Dzięki wspomnianym wyliczeniom wiemy również, że Śląsk Wrocław nie będzie reprezentował Polski w następnym sezonie europejskich pucharów.

Przed nadchodzącą przerwą na mecze reprezentacji zespoły rozegrają jeszcze jedną kolejkę. Może ona mocno wpłynąć zarówno na walkę o mistrzostwo, jak i utrzymanie. Raków zmierzy się z Legią, Jagiellonia podejmie Lecha, a w starciach o przetrwanie Stal zagra ze Śląskiem, a Radomiak z Lechią.

Źródło: Piotr Klimek (X)

Bramkarz Motoru tłumaczy kuriozalną sytuację. „Usłyszałem gwizdek”

W meczu Motoru Lublin z Legią Warszawa doszło do komicznie wyglądającej sytuacji. W przerwie między obiema połowami z całego zamieszania próbował wytłumaczyć się bramkarz Motoru, Kacper Rosa.




W meczu kończącym 24. serię gier PKO BP Ekstraklasy spotkały się Motor Lublin i Legia Warszawa. To niezwykle emocjonujące spotkanie zakończyło się remisem. W sumie padło aż 6 bramek. Końcowy wynik to 3:3.

O dzisiejszym meczu Motoru z Legią zrobiło się niezwykle głośno za sprawą pierwszej bramki w tymże pojedynku. Bramkę na 1:0 dla Legii strzelił Marc Gual. Hiszpan wykorzystał zamieszanie na boisku. W jaki sposób? Na stadionie Motoru można było usłyszeć gwizdek. To spowodowało, że cała obrona Motoru (wraz z bramkarzem) nagle się zatrzymała i zaczęła zbierać się do wykonania rzutu wolnego. Piłkę do bramki postanowił jednak kopnąć Marc Gual. Chwilę później sędzia główny wskazał na środek boiska, uznając bramkę dla Legii. Jak się okazało, arbiter nie używał w tej sytuacji gwizdka, musiał użyć go ktoś z trybun.

Cała sytuacja wyglądała niezwykle komicznie. Jeszcze w trakcie meczu z całego zamieszania tłumaczył się Kacper Rosa. Bramkarz Motoru w przerwie między obiema połowami wytłumaczył, jak to wyglądało z jego perspektywy.

Usłyszałem gwizdek. To nie był gwizd, tylko gwizdek, taki jak przy wznowieniu gry. Byłem przekonany, że sędzia pokazał spalonego. Szukam sędziego po boisku, czy on ma gwizdek w ustach czy nie. Usłyszałem gwizdek, to chciałem wznowić grę z ziemi, ale sędzia mówi, że on nie gwizdał, więc gdzieś na trybunach ktoś możeskomentował Kacper Rosa.

Stało się i nie będę tego roztrząsał. Biorę to na klatę i tyle. To najbardziej absurdalna bramka, jaką straciłem w karierze, ale to wynika z tego, że jest dzisiaj mnóstwo ludzi i ludzie gwizdają – dodał bramkarz Motoru.





źródło: Canal+, Weszło

Inter potwierdza kontuzję Piotra Zielińskiego. Wiadomo, co z nadchodzącym zgrupowaniem reprezentacji Polski

Piotr Zieliński nabawił się kontuzji w trakcie ostatniego meczu Interu Mediolan. Dziś klub poinformował o przerwie, jaka czeka teraz polskiego zawodnika.




W miniony weekend Inter Mediolan rozegrał kolejne spotkanie w Serie A. W sobotę Nerazzurri mierzyli się z Monzą. Spotkanie zakończyło się wygraną Interu 3:2. Piotr Zieliński pierwotnie zasiadł na ławce rezerwowych. Wszedł na boisko dopiero w drugiej połowie meczu. Niestety, już po kilku minutach nabawił się kontuzji, przez co musiał zakończyć grę.

Początkowo nie było wiadomo, jak poważna jest kontuzja Piotra Zielińskiego. Więcej dowiedzieliśmy się po dzisiejszym komunikacie Interu. W poniedziałek Polak przeszedł badania medyczne. Okazało się, że nasz rodak doznał naciągnięcia jednego z mięśni w prawej nodze.

Jak długo potrwa przerwa Zielińskiego? Klub nie wskazał konkretnej daty. Włoskie media podały jednak pewne przypuszczenia. Informacje nie są jednak w pełni spójne. Według różnych źródeł przerwa Polaka ma potrwać 1-2 miesiące. A to oznacza, że nie zobaczymy go podczas nadchodzącego zgrupowania reprezentacji Polski.





źródło: Inter

Wrócił stary Neymar? Karnawał ważniejszy od meczu Santosu. Kibice są wściekli

Santos odpadł z rozgrywek Campeonato Paulista po porażce z Corinthians w półfinale. W meczu zabrakło tym razem Neymara. Absencja Brazylijczyka wzbudza jednak sporo kontrowersji.




Neymar świetnie odnalazł się w ojczyźnie, po tym, jak wrócił do Santosu. Dotychczas rozegrał 7 meczów, w których strzelił 3 gole i zaliczył 3 asysty. Tydzień temu doznał jednak kontuzji uda, przez co opuścił mecz z Red Bullem Bragantino w ćwierćfinale Campeonato Paulista.

Karnawał

33-latek uspokajał kibiców Santosu, twierdząc, że kontuzja nie jest zbyt poważna. Wydawało się więc, że wystarczy szybka rehabilitacja, żeby wrócił na boisko. Tylko, że część czasu, który powinien poświęcić leczeniu, spożytkował na inne aktywności.

Neymar zdecydował się wziąć udział w karnawale w Rio de Janeiro. Pojawił się między innymi na jednym przyjęciu oraz razem z partnerką oglądał paradę szkół samby.




Wzbudziło to spore kontrowersje wśród kibiców, bo Santos w nocy z niedzieli na poniedziałek rozgrywał bardzo ważne spotkanie. W półfinale Campeonato Paulista mierzyli się z Corinthians.

Santos odpadł po porażce 1-2, a Neymar całe spotkanie obejrzał z poziomu ławki rezerwowych. Choć próbował się tłumaczyć, kibice byli nieubłagani. W większości wytykali mu brak profesjonalizmu.

Wiadomo, co ze zdrowiem Roberta Lewandowskiego! Hiszpanie uspokajają

Robert Lewandowski nie znalazł się w kadrze meczowej na ostatni mecz FC Barcelony z Osasuną. Powodem absencji Polaka miała być drobna kontuzja. Według najnowszych informacji napastnik doszedł już jednak do siebie i zagra przeciwko Benfice w Lidze Mistrzów.




Minionej soboty miał odbyć się mecz FC Barcelony z Osasuną. Tuż przed rozpoczęciem zostało ono jednak przełożone. Jak się okazało, powodem takiej decyzji była nagła śmierć lekarza Blaugrany, Carlesa Minarro.

„Lewy” gotowy

Nim poinformowano o przełożeniu spotkania, Hansi Flick zdążył opublikować skład FC Barcelony. Zabrakło w nim Roberta Lewandowskiego. Polak nie znalazł się nawet w kadrze meczowej, co miało być spowodowane drobnym urazem.

„AS” uspokaja jednak kibiców „Dumy Katalonii”. Według hiszpańskich dziennikarzy, Lewandowski jest już w pełni zdrowy i zagra przeciwko Benfice w Lidze Mistrzów.




Rewanż między drużynami zaplanowano na wtorek. Sprawa awansu do ćwierćfinału wciąż pozostaje otwarta. Blaugrana wygrała pierwszy mecz zaledwie 1-0. Do pierwszego składu przewidywany jest także Wojciech Szczęsny.

Trener Motoru ostrzega Legię i jej sztab. „Nie będę siedział cicho”

W ramach 24. kolejki Ekstraklasy Motor Lublin podejmie Legię Warszawa. Wiele wskazuje na to, że w trakcie spotkania będzie emocjonująco także na ławkach trenerskich. Pierwsze zaczepki pojawiły się już na konferencji prasowej szkoleniowca beniaminka.

Stolarski będzie reagował na sprzeczki

Ósmy Motor po poniedziałkowym meczu może zbliżyć się do piątej Legii na zaledwie punkt. Byłaby to spora niespodzianka, biorąc pod uwagę fakt, że Motor to beniaminek, a Legia jest w 1/8 europejskich pucharów.

Ostatnie spotkanie tych drużyn w Warszawie zakończyło się wysokim zwycięstwem Legii 5:2. Jednak większe emocje wzbudziły nie tyle bramki, co wydarzenia przy linii bocznej.

Trenerzy Mateusz Stolarski i Gonçalo Feio wdali się wtedy w ostrą wymianę zdań. Według doniesień medialnych niektóre dialogi były na tyle niecenzuralne, że klub z Warszawy postanowił nie upubliczniać nagrań.

Stolarski jasno daje do zrozumienia, że jeśli historia miałaby się powtórzyć w Lublinie, to nie zamierza pozostawać biernym obserwatorem.

– Jeżeli ktoś naruszy nietykalność mojego zespołu lub mojej ławki rezerwowych, nie będę siedział cicho. Będę bronił swoich zawodników, tak jak to zrobiłem w Warszawie – zapowiedział szkoleniowiec Motoru.

– To nasz zespół, nasze zasady, nasz stadion, nasi kibice. Na tę chwilę Motor Lublin jest dla mnie najważniejszy, tak jak ludzie, z którymi tu współpracuję – dodał.

Źródło: Motor Lublin

Bruno Fernandes zaskoczył. Ogląda Ekstraklasę. „Zawsze będę kibicował Radomiakowi” [WIDEO]

Bruno Fernandes zaskoczył w rozmowie z „Viaplay”. Portugalczyk przyznał, że… ogląda Ekstraklasę. Kibicuje Radomiakowi Radom, w którym występuje jego kolega.




W niedzielę Manchester United zremisował mecz z Arsenalem (1-1). Bohaterem „Czerwonych Diabłów” okazał się Bruno Fernandes. Portugalczyk jeszcze przed zmianą stron zdobył bramkę na 1-0.

„Zawsze będę kibicował Radomiakowi”

Niedawno Fernandes udzielił wywiadu przed kamerami „Viaplay”. W trakcie rozmowy zaskoczył, przyznając, że ogląda polską Ekstraklasę. Mało tego, kibicuje Radomiakowi Radom. To oczywiście przez wzgląd na swojego przyjaciela, Francisco Ramosa, który gra w klubie z Mazowsza.




Francisco jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. Nie tylko w piłce nożnej, ale ogólnie w życiu. Przeszedł bardzo trudny moment z Polsce, gdy miał kontuzję. Ostatni mecz, który widziałem, to nie ten mediów społecznościowych, ale zremisowany 1:1, gdy grali u siebie [z Widzewem – przyp. red.] przyznał Fernandes.

Gdy wychodzę na trening zawsze dzwonię do Francisco, żeby porozmawiać. Moje dzieci go uwielbiają i jego żonę Gracielę. To osoby, które darzę specjalnym uczuciem i zawsze będę kibicował Radomiakowi, ponieważ gra tam ktoś, kto jest dla mnie wyjątkowydodał Portugalczyk.

Wielki powrót do reprezentacji Polski? Tego domagali się kibice!

Podczas marcowego zgrupowania możemy być świadkami wielkiego powrotu do reprezentacji Polski. Zdaniem Adama Sławińskiego, do drużyny narodowej ma wrócić zawodnik, który był ostatnio pomijany przez Michała Probierza.

Po kilku miesiącach przerwy wkrótce ponownie zobaczymy w akcji reprezentację Polski. W drugiej połowie marca będzie miała przerwa reprezentacyjna. Podczas niej Polacy rozegrają 2 mecze w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata. Pierwszym rywalem Biało-Czerwonych będzie Litwa. Kilka dni później Polacy zmierzą się z Maltą. Oba mecze zostaną rozegrane na Stadionie Narodowym.

W ciągu kilku najbliższych dni powinniśmy poznać kadrę na nadchodzące zgrupowanie reprezentacji Polski. Media informowały, że Michał Probierz może ogłosić powołania w czwartkowy wieczór. Czy selekcjoner ponownie zaskoczy nas jakimś niestandardowym wyborem?

Rąbka tajemnicy odnośnie powołań uchylił Adam Sławiński. Na łamach „Kanału Sportowego” poinformował o jednym z wyborów Michała Probierza. Zdaniem dziennikarza, do reprezentacji ma wrócić Matty Cash!




– Na sto procent możemy powiedzieć, że Matty Cash – jeśli będzie zdrowy – zostanie uwzględniony w powołaniach na marcowe zgrupowanie kadry Polski. Michał Probierz chce go powołać i jeśli nic się nie wydarzy, to w czwartek w nocy znajdzie się na liście powołanychprzekazał Adam Sławiński.

Michał Probierz prowadził reprezentację Polski w 17 meczach. Matty Cash rozegrał jednak tylko 3 mecze. W rozegraniu większej liczby spotkań czasem przeszkadzały mu kontuzje. W większości jednak były to decyzje Michała Probierza. Polscy kibice od dłuższego czasu domagali się powrotu Casha do reprezentacji. Dla wielu Polaków brak Casha na wcześniejszych zgrupowaniach był ogromną pomyłką.





źródło: Kanał Sportowy