Ostra krytyka po meczu Southampton. Bednarek oberwał od byłego napastnika

Jan Bednarek zaliczył jeden z najgorszych występów w tym sezonie. Polski obrońca miał udział przy wszystkich trzech golach Bournemouth, a Southampton przegrało 1:3. Krytyka spadła na niego ze wszystkich stron, a najbardziej dosadnie wypowiedział się były napastnik Watfordu, Troy Deeney.

Koszmar Bednarka w starciu z Bournemouth

Jeszcze niedawno Bednarek był bohaterem Southampton, gdy zdobył gola w meczu z Newcastle. Wówczas dał zespołowi cenne zwycięstwo 2:1. Tym razem jednak został jednym z głównych winowajców porażki.

Już w 14. minucie Polak popełnił pierwszy błąd, łamiąc linię spalonego przy dośrodkowaniu Ryana Christie. Pozwoliło to Dango Ouattarze otworzyć wynik spotkania. W kolejnych minutach jego niepewna gra przyczyniła się do utraty kolejnych bramek.

Troy Deeney, obecnie ekspert talkSPORT nie gryzł się w język podczas oceniania Bednarka i całego Southampton.

– Oni są naprawdę, naprawdę słabi. Siedziałem na trybunach z żoną i synem. Po meczu zapytałem pięciolatka, co myśli o Southampton, a on odpowiedział: „Są śmieciowi, tato'” – powiedział bez ogródek.

– Bednarek? Trzy lata temu biegałem wokół niego. Od roku nie trenuję, ale założyłbym się, że wciąż bym go objechał. Mówię całkowicie serio. To nie chodzi o to, by się wywyższać, po prostu tak to wygląda – dodał.

Drużyna prowadzona przez Russella Martina znajduje się na dnie tabeli Premier League. Święci mają tylko 9 punktów i tracą aż 11 „oczek” do bezpiecznej lokaty. Na osiem ostatnich meczów wygrali tylko jeden.

Jeśli defensywa Southampton nie poprawi swojej gry, szanse na utrzymanie będą tylko iluzoryczne.

Źródło: talkSPORT, Przegląd Sportowy Onet

Michał Probierz szuka kolejnych rozwiązań. Nowe nazwiska na celowniku selekcjonera

Reprezentacja Polski szykuje się do eliminacji mistrzostw świata 2026, a selekcjoner Michał Probierz podkreśla, że proces selekcji wciąż trwa. W rozmowie z Kanałem Sportowym zdradził, którzy zawodnicy zwrócili jego uwagę. Wśród nich pojawiły się nowe i zaskakujące nazwiska.

Nowe twarze na horyzoncie

Drużyna Probierza ma za sobą burzliwe miesiące, podczas których testowano różne ustawienia i personalia. Liga Narodów zakończyła się historycznym spadkiem Polski do Dywizji B po porażce ze Szkocją (1:2) w Warszawie. Selekcjoner traktował te rozgrywki jako etap budowy drużyny.

Polacy odnieśli kilka porażek, m.in. z Portugalią (1:3 i 1:5) oraz Chorwacją (0:1). Probierz podkreśla jednak, że wyniki nie były kluczowe. Celem było wprowadzenie nowych twarzy do zespołu. Powołania otrzymali m.in. Mateusz Bogusz, Maxi Oyedele, Michael Ameyaw i Antoni Kozubal.

Probierz zaznaczył, że selekcja nie jest zamknięta, a kilku zawodników może zapracować na powołanie.

– Cieszę się z powodu Jakuba Modera, który gra w Lidze Mistrzów. Z Milanem zaliczył bardzo dobry mecz, bardzo dobrze wyglądał też fizycznie. To dla mnie też bardzo istotne – przyznał selekcjoner.

Wśród kandydatów do kadry pojawili się również Dawid Kownacki i Oskar Zawada.

– Rok zaczął się dobrze, bo wielu zawodników zmieniło kluby. Cała grupa zaczęła grać. Są też zawodnicy, którzy kandydują do kadry, jak Kownacki, który bardzo dobrze wygląda w Fortunie. Jest też Oskar Zawada, który w Holandii ciekawie się prezentuje. Obserwujemy szerszą grupę zawodników, ale eliminacje nie są czasem eksperymentów – dodał Probierz.

Obaj zawodnicy mają solidne liczby. Kownacki w Fortunie Düsseldorf zdobył dziewięć bramek i cztery asysty w 18 meczach. Zawada w RKC Waalwijk strzelił 11 goli w 22 spotkaniach.

Reprezentacja Polski trafiła do grupy eliminacyjnej, w której zmierzy się z Hiszpanią lub Holandią oraz Litwą, Maltą i Finlandią.

Źródło: Kanał Sportowy

Nowy pomysł PZPN na Superpuchar Polski. Rozważany jest mini turniej

Sekretarz Generalny PZPN, Łukasz Wachowski, w rozmowie na łamach „Kanału Sportowego” przyznał, że rozważany jest wariant rozegrania Superpucharu Polski nie z dwoma, a z czterema zespołami.

Pierwotną ideą rozgrywania Superpucharu danego kraju było starcie ligowego mistrza ze zdobywcą krajowego pucharu. W Polsce takie starcia od lat były rozgrywane na starcie nowego sezonu. W ubiegłym roku było jednak inaczej. W związku z napiętymi kalendarzami Wisły Kraków i Jagiellonii Białystok rozegranie meczu zostało odłożone w czasie. Mamy już luty, a mecz nie został jeszcze rozegrany. Nie wiemy nawet kiedy – i czy w ogóle – to nastąpi.

Superpuchar Polski 2024 jeszcze nie został rozegrany, a PZPN myśli już o kolejnych latach. Na antenie „Kanału Sportowego” Sekretarz Generalny PZPN przyznał, iż federacja rozważa rozegranie mini turnieju. Tak jak od kilku lat dzieje się to m.in. w Hiszpanii czy też we Włoszech.

– Tak, to też jest analizowane aktualnie. Na końcu najważniejsze są siły i środki finansowe. Klubom trzeba wynagrodzić, zapłacić, żeby w takim mini turnieju zagrały – ujawnił Łukasz Wachowski.

– Hiszpanie, Włosi, którzy jeżdżą po świecie w różne lokalizacje, nie robią tego za darmo – zauważył.

– Mam takie przekonanie, że można zbudować produkt, w którym budżecie mogłoby być około dwóch milionów złotych – podsumował Sekretarz Generalny PZPN.

Paweł Dawidowicz oceniony za mecz z Milanem. „Wie, że nie jest szybki”, „Nie radził sobie z piłką”

Paweł Dawidowicz rozegrał pełne 90 minut jako kapitan Hellasu Verona w meczu z Milanem (0-1). Włoskie media nie są w pełni zgodne, co do oceny Polaka.




Ostatnio Dawidowicz za wiele nie grał. Przeciwko Venezii (1-1) musiał pauzować za żółte kartki, zaś przeciwko Monzie (1-0) i Atalancie (0-5) uzbierał łącznie 37 minut na murawie. Do składu, w dodatku jako kapitan, powrócił jednak w weekend na mecz z Milanem (0-1).

„Nie radził sobie z piłką”

Dawidowicz w tym spotkaniu rozegrał pełne 90 minut. Oceny, jakie przyznały mu włoskie media, są jednak mocno rozbieżne. Z jednej strony, „La Gazzetta dello Sport” przyznała mu najwyższą notę w drużynie – „6,5”. Z drugiej natomiast, tuttomercatoweb.com oceniło go na „5,5”, co było… najniższą w zespole.




– Wie, że nie jest szybki i uważa na swoją pozycję, aby nigdy nie dać się zaskoczyć. Stylistycznie nie jest bez zarzutu, ale jest konkretny. Przeciwko Leao cierpi znacznie bardziej – tłumaczy „LGdS”.

– W pierwszej połowie wyróżniał się tym, że nie radził sobie z piłką i za bardzo wahał się przy wykonywaniu rzutu z autu, co kosztowało jego drużynę kontratak – argumentuje tuttomercatoweb.com.

Jakub Kosecki ostro o Legii Warszawa. „Słaba jest. Do du*y”

W ostatnim czasie wokół Legii Warszawa zrobiło się dość gorąco. Jakub Kosecki w programie „To jest Sport.pl” odniósł się do kondycji swojego byłego klubu. Podsumował ją w ostrych słowach.




Legia Warszawa pokonała wczoraj Puszczę Niepołomicę (2-0) i wykorzystała porażkę Lecha z Rakowem (0-1). Obecnie „Wojskowi” tracą dwa punkty do 3. Jagiellonii Białystok oraz kolejno: 4 i 5 do „Medalików” i „Kolejorza”.

„Do dupy”

W najnowszym programie „To jest Sport.pl” o sytuację Legii zapytano Jakuba Koseckiego. Były piłkarz stołecznego klubu nie owijał w bawełnę. Ostro ocenił ogólną pozycję i kondycję ekipy Goncalo Feio.




– Słaba jest. Do dupy jest Legia Warszawa. Niestety, muszę to powiedzieć jako wielki miłośnik, kibic Legii Warszawa. Fatalne transfery. Zawodnicy, który mi się wydaje, że nie są w stanie unieść tej presji bycia graczem Legii. Bycie graczem Legii to inna sprawa niż bycie graczem Lechii Gdańsk, Cracovii, nawet Rakowa Częstochowa – podsumował.

Kosecki grał w Legii w latach 2010-2016 (z przerwami na wypożyczenia). W swoim CV ma także Śląsk Wrocław, Cracovię czy Motor Lublin. Poza Polską grał natomiast między innymi w Sandhausen i Adanie Demirspor.

Kibice Legii uderzają w zarząd klubu. „Gdzie drużyna, na jaką zasługuje Warszawa?”

Kibice Legii Warszawa zbojkotowali mecz z Puszczą Niepołomice. Żyleta opuściła stadion przy Łazienkowskiej, a na trybunach wywieszono liczne transparenty, uderzające w zarząd klubu.




Na samym początku meczu Legii z Puszczą, Żyleta była zapełniona kibicami. Przed pierwszym gwizdkiem wywieszono jednak transparent, nawołujący do bojkotu. – „Wyjdź na 15 minut z nami, jeśli gardzisz nieudacznikami” – grzmiał napis na trybunie.

Bojkot

Rzeczywiście, po chwili kibice dotrzymali słowa i zaczęli masowo opuszczać Żyletę. Poza północną trybuną, pustoszeć zaczęły również inne sektory na stadionie. – „To są trybuny na miarę zarządu Legii” – napisano na kolejnym transparencie, gdy Żyleta była całkowicie pusta.

Na tym jednak kibice nie poprzestali. Po powrocie na trybunę wywieszono kolejne transparenty, uderzające bezpośrednio w zarząd Legii. Oberwało się trzem działaczom: Jarosławowi Jurczakowi, Arkadiuszowi Mozyrce i Dariuszowi Mioduskiemu. Najmocniej oberwał zdecydowanie ten drugi.




„Jurczak – gość od Excela. Po co za transfery się zabiera?”

„Mozyrko – dyletant, amator i leń, nie chcemy w klubie takich zer”

„Mioduski – gdzie jest dyrektor sportowy?”

Dalej do wyżej wspomnianej trójki, dołączono jeszcze dwóch działaczy – Jacka Zielińskiego i Marcina Herrę. Wszystkich umieszczono w kolejnym transparencie.

„40 milionów z biletów, 58 milionów z transferów, Mioduski, Zieliński, Mozyrko, Jurczak, Herra – Gdzie jest drużyna na jaką zasługuje Warszawa?”

Real Madryt okradziony z dwóch rzutów karnych? Skandal w meczu z Osasuną [WIDEO]

W sobotę doszło do ogromnej kontrowersji w meczu Realu Madryt. Podczas rywalizacji z Osasuną (1-1) „Królewscy” dwukrotnie domagali się rzutu karnego. Sędzia jednak ani razu nie przyznał stałego fragmentu.




Real Madryt w sobotę tylko zremisował z Osasuną mecz 24. kolejki La Liga. „Los Blancos” od początku ruszyli do ataku. Pierwszą okazję do zdobycia bramki mieli już chwilę po rozpoczęciu starcia.

Kontrowersje

W polu karnym gospodarzy znalazł się Vinicius Junior. Brazylijczyka wślizgiem powstrzymywał jednak Alejandro Catena. Gdy lider Realu wykonał zwód, przeciwnik zagarnął przypadkowo piłkę ręką.




Powtórki tylko potwierdziły, że Catena zagrał nieprzepisowo. Mimo to, sędzia nie podyktował rzutu karnego, co wywołało spore poruszenie.

Po paru minutach Vinicius ponownie domagał się podyktowania „jedenastki”. Tym razem padł w polu karnym po ewidentnym kontakcie z przeciwnikiem. Ponownie jednak arbiter nie zdecydował się na użycie gwizdka.

Koniec pewnej ery w Pogoni. Grosicki dziękuje prezesowi

Kamil Grosicki publicznie podziękował Jarosławowi Mroczkowi za jego wieloletnie zaangażowanie w rozwój Pogoni Szczecin. Jego odejście to efekt trudnej sytuacji finansowej, która wymusiła zmianę właścicielską.

Koniec pewnej ery

Mroczek pełnił funkcję prezesa zarządu Pogoni Szczecin od 2010 roku. Przez lata klub umocnił swoją pozycję w Ekstraklasie, a w ostatnich sezonach regularnie walczył o najwyższe cele.

Jego pożegnanie nie mogło przejść bez echa, zwłaszcza wśród zawodników. Kamil Grosicki, który wrócił do Szczecina w 2021 roku nie krył wdzięczności za możliwość ponownej gry w ukochanym klubie.

– Prezesie, dzięki Tobie mogę spełniać swoje marzenia po powrocie do ukochanego Klubu. Poczuć smak medalu, finału, reprezentować Pogoń w finałach MŚ i ME. Jesteś ważną częścią mojej historii. Także dla Ciebie chcę napisać jej kolejny rozdział. Dziękuję, Portowcu – napisał Grosicki na platformie X.

Zmiany w zarządzie stały się koniecznością. Klub wpadł w kłopoty finansowe, co doprowadziło do sprzedaży udziałów. Nowym właścicielem została firma Sport Strategy and Investment Limited z Nilo Efforim na czele.

W piątek formalnie przejęła kontrolę nad Pogonią, a jej zadaniem będzie stabilizacja finansów i zapewnienie stabilności na przyszłość.

Odejście Mroczka nie zmienia jednak jego wpływu na historię klubu. Pod jego wodzą Pogoń na stałe weszła do czołówki Ekstraklasy.

W sezonach 2020/2021 i 2021/2022 dwukrotnie zajęła trzecie miejsce, a w ubiegłym roku dotarła do finału Pucharu Polski. Na drodze do pierwszego trofeum w historii stanęła jednak Wisła Kraków.

Źródło: X

Jerzy Dudek wraca do piłki. Były bramkarz w nowej roli

Jerzy Dudek ponownie związał się ze światem futbolu. 51-latek dołączył do prezydium Podokręgu Zabrze w Śląskim Związku Piłki Nożnej.

Nowe wyzwanie w strukturach Śląskiego ZPN

Dudek zapisał się w historii polskiej piłki jako jeden z nielicznych bramkarzy, którzy osiągnęli sukcesy na najwyższym europejskim poziomie. W barwach Liverpoolu zdobył Ligę Mistrzów, a jego występ w pamiętnym finale przeciwko Milanowi w 2005 roku przeszedł do legendy.

Po latach w Premier League przeniósł się do Realu Madryt, gdzie pełnił rolę zmiennika Ikera Casillasa. W 2011 roku postanowił odwiesić rękawice na kołku, a dwa lata później pożegnał się z reprezentacją Polski w meczu z Liechtensteinem.

Po zawieszeniu butów na kołku pełnił rolę eksperta piłkarskiego, jednak jego przygoda z futbolem nie dobiegła końca. Dudek postanowił zaangażować się w działalność organizacyjną, dlatego dołączył do prezydium Podokręgu Zabrze Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Sam zainteresowany nie ukrywa zadowolenia z nowej roli.

– Jestem zadowolony, że dołączyłem do zarządu Podokręgu Zabrze Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Fajnie, bo na pewno to coś nowego. Mam nadzieję, że wniosę swoją osobą coś pozytywnego, zawsze to robię. Mam nadzieję, że jak się spotkamy za cztery lata, to będą efekty tej pracy – podkreślił były reprezentant Polski.

Dudek dołączył do zespołu zarządzającego podokręgiem, który od lat pracuje nad rozwojem lokalnej piłki. Jak zaznaczył, docenia dotychczasowe działania i cieszy się z możliwości współpracy.

– Podokręg Zabrze już robi bardzo dużo pozytywnych rzeczy. Wszystko zostało tutaj dziś powiedziane, a ja dołączam swoją skromną osobą do tego wielkiego zarządu – dodał.

Ostatnie posiedzenie Podokręgu Zabrze przyniosło również wybory na prezesa. Jarosław Bryś, który pełni tę funkcję od 2012 roku, został wybrany na kolejną kadencję. Będzie to już jego czwarta kadencja na tym stanowisku.

Źródło: Sport.pl

Kto zgarnie kasę z PJS za promowanie młodzieży? Spore pieniądze dla Lecha

Ekstraklasa już w pełnym biegu. Dzisiaj I liga dołącza do rywalizacji, a wkrótce startują rozgrywki II ligi. Kluby walczą nie tylko o awanse i uniknięcie spadków, ale także o premię finansową z Pro Junior System. Na ten moment na największą gratyfikację z tego tytułu zapracował sobie Lech Poznań.

Jak działa Pro Junior System?

Pro Junior System to program Polskiego Związku Piłki Nożnej, który premiuje kluby za regularne wystawianie w meczach młodzieżowców. W obecnym sezonie punktowane są występy zawodników urodzonych w 2004 roku lub później. Aby ich minuty zostały zaliczone do klasyfikacji, muszą oni rozegrać co najmniej 270 minut w co najmniej pięciu meczach. Co istotne, do rankingu nie są wliczane spotkania barażowe.

Punkty zdobyte przez kluby są podstawą do stworzenia tabeli PJS, według której na koniec sezonu przyznawane są nagrody finansowe. Im wyższa pozycja w rankingu, tym większa gratyfikacja. Premie przysługują jednak tylko zespołom z miejsc 1–7.

Które kluby najlepiej punktują?

Na poziomie Ekstraklasy liderem klasyfikacji po 20 kolejkach jest Lech Poznań, który zgromadził 6326 punktów. Drugą pozycję zajmuje Zagłębie Lubin (5672), natomiast trzecie miejsce przypada Widzewowi Łódź, który zgromadził 2946 punktów.

Jednak nawet lider PJS w Ekstraklasie nie może się równać z najlepszymi drużynami na niższych szczeblach. Stal Rzeszów, najlepsza pod tym względem w I lidze, uzbierała już 10 860 punktów w 19 meczach. Kolejne miejsca zajmują ŁKS Łódź (5476) oraz Chrobry Głogów (4190).

W II lidze najwięcej punktów zgromadził KKS 1925 Kalisz – 8494 punkty po 19 spotkaniach. Za nim plasują się Olimpia Grudziądz (6408) oraz BTS Rekord Bielsko-Biała (6292).

Ile można zarobić na młodzieży?

Zespoły, które zajmą czołowe miejsca w klasyfikacji PJS, mogą liczyć na pokaźne wpływy z PZPN. W Ekstraklasie nagrody finansowe prezentują się następująco:

  • 1. miejsce – 3,25 mln zł
  • 2. miejsce – 2,25 mln zł
  • 3. miejsce – 1,75 mln zł

W I lidze premie są nieco niższe, ale wciąż są poważnym zastrzykiem gotówki:

  • 1. miejsce – 1,6 mln zł
  • 2. miejsce – 1,3 mln zł
  • 3. miejsce – 1,1 mln zł

Tak zaś prezentuje się wsparcie w II lidze:

  • 1. miejsce – 1,1 mln zł
  • 2. miejsce – 800 tys. zł
  • 3. miejsce – 700 tys. zł

Pro Junior System jest atrakcyjnym sposobem na dodatkowe finansowanie dla klubów, szczególnie tych, które dysponują skromniejszymi budżetami. Premie z PJS mogą pomóc w stabilizacji finansowej oraz dalszym rozwoju akademii. Stawianie na młodych piłkarzy to jednak nie tylko sposób na zastrzyk gotówki, ale także na budowanie przyszłości klubu.

Im więcej klubów zdecyduje się na odważniejsze wprowadzanie młodych zawodników do pierwszych składów, tym większa szansa na to, że polska piłka będzie regularnie dostarczać utalentowanych graczy na najwyższy poziom. Nie każdy jednak korzysta z tego typu „zachęcaczy”, co dobitnie pokazuje przykład Rakowa Częstochowa.

Źródło: PZPN, Interia Sport

Polska odrabia straty w rankingu UEFA! TOP 15 coraz bliżej

Jagiellonia Białystok wygrała pierwszy mecz 1/16 finału Ligi Konferencji przeciwko TSC Backa Topola. Dzięki tej wygranej Polska zbliżyła się do TOP 15 w rankingu UEFA.




Wygrana Jagiellonii

Za nami część pierwszych meczów w 1/16 finału Ligi Konferencji. Na tym etapie rywalizacji mamy swojego przedstawiciela – Jagiellonię Białystok. Dziś białostoczanie odnieśli cenne zwycięstwo nad serbską Backą Topolą. Mistrzowie Polski wygrali 3:1. Bramki dla Jagi zdobyli Jesus Imaz (2) i Afimico Pululu (1).

Cenne punkty

Dzięki wygranej Jagiellonii Polska zyskała 0,500 pkt do rankingu UEFA. Biorąc pod uwagę miejsca 14-18 Polska jest jedynym krajem, który zapunktował w tym tygodniu. Dziś punkty może jeszcze dorzucić jedynie duńska FC Kopenhaga.

Polska niweluje straty

Dzisiejsza wygrana Jagi pozwoliła zbliżyć nam się do mitycznego TOP 15. Obecnie Polska zajmuje 17. miejsce. Przypomnijmy, że 15. lokata pozwala rywalizować aż dwóm klubom z danego kraju w eliminacjach Ligi Mistrzów. Obecnie nasza strata do TOP 15 wynosi niespełna punkt. Do 16. Szwajcarii nasza strata wynosi zaledwie pół punktu. Nasza przewaga nad 18. Izraelem wynosi już 0,750 pkt. Różnica ta będzie rosnąć, gdyż Izrael nie ma już swoich przedstawicieli a tym etapie europejskich rozgrywek. Przypomnijmy, że w fazie pucharowej europejskich pucharów polskie kluby za zwycięstwo otrzymują 0,500 pkt, a za remis 0,250 pkt.