Wieczysta chce sprowadzić legendę polskiej piłki. Tak głośnego nazwiska jeszcze nie miała

Wieczysta Kraków może przeprowadzić absolutnie hitowy transfer. Według doniesień portalu „goal.pl” na celowniku Wieczystej znalazł się 103-krotny reprezentant Polski.

W ostatnich latach Wieczysta Kraków zasłynęła ze sprowadzania do siebie głośnych nazwisk. Jeszcze kiedy klub występował w lidze okręgowej, jego szeregi zasilił między innymi Sławomir Peszko. W kolejnych latach do klubu trafiali tacy zawodnicy jak chociażby Radosław Majewski, Michał Pazdan czy Jacek Góralski.




Obecnie Wieczysta występuje w II lidze. Jest jednak na dobrej drodze, by awansować w tym sezonie do I ligi. Zimą klub poczynił kilka bardzo dobrze wyglądających wzmocnień. Szeregi klubu zasilili Rafa Lopes, Petar Brlek, Jakub Pesek i Dijan Vukojevic. Mówiło się także o możliwym zakontraktowaniu Carlitosa.

Wkrótce Wieczysta może jednak przeprowadzić największy transfer w swojej historii. Według portalu „goal.pl” na celowniku żółto-czarnych znalazł się Kamil Glik! 37-latka chętnie widziałby w swojej drużynie Sławomir Peszko, trener Wieczystej. Według doniesień na taki transfer liczy także Jacek Góralski.

Wieczysta przeprowadzała już wiele głośnych transferów. Takiego zawodnika jednak jeszcze w swoich szeregach nie miała. Wszak Glik to 103-krotny reprezentant Polski. Pod tym względem jest trzecim zawodnikiem w historii polskiej drużyny narodowej. Obecnie Glik jest piłkarzem Cracovii, jednak jego kontrakt wygasa wraz z końcem tego sezonu.





Fot. Wieczysta Kraków
źródło: goal.pl

31-latek nowym trenerem w pierwszej lidze. Klub stawia na byłego asystenta

Stal Stalowa Wola dokonała zmiany na stanowisku trenera. Po zwolnieniu Ireneusza Pietrzykowskiego zespół obejmie jego dotychczasowy asystent, 31-letni Maciej Jarosz. To duże wyzwanie dla debiutującego w tej roli szkoleniowca, zwłaszcza że beniaminek 1. Ligi walczy o utrzymanie.

Zmiana na ławce po słabym starcie rundy wiosennej

Stal Stalowa Wola po dwóch kolejnych awansach znalazła się na zapleczu Ekstraklasy. Teraz jednak nie rozpoczęła rundy wiosennej zgodnie z oczekiwaniami. Dwa remisy – 1:1 z Kotwicą Kołobrzeg i 0:0 z Wartą Poznań – okazały się niewystarczające dla władz klubu, zwłaszcza że oba mecze rozegrano z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie.

Po bezbramkowym starciu z Wartą cierpliwość działaczy się wyczerpała, a posadę stracił Ireneusz Pietrzykowski. To właśnie pod jego wodzą Stal najpierw awansowała do II ligi, a następnie szybko przebiła się do 1. Ligi.

Decyzja o zatrudnieniu Macieja Jarosza może być zaskakująca, ale klub postanowił postawić na kontynuację pracy dotychczasowego sztabu. 31-latek pracuje w Stali od marca 2023 roku. Pełnił rolę asystenta Pietrzykowskiego. Teraz otrzyma szansę na samodzielne prowadzenie zespołu w decydującym momencie sezonu.

„Od dnia 26.02.2025 roku, obowiązki I trenera pełnić będzie dotychczasowy II trener Maciej Jarosz, który pracuje w Stali od 23.03.2023 r. Trenerze życzymy powodzenia w nowej roli” – poinformował klub w oficjalnym komunikacie.

Stal Stalowa Wola zajmuje obecnie 17. miejsce w tabeli 1. Ligi z dorobkiem 13 punktów. Kolejnym rywalem zespołu będzie Chrobry Głogów, który znajduje się o jedno miejsce wyżej (16. miejsce, 17 punktów). To spotkanie może okazać się kluczowe dla układu dolnej części tabeli.

Źródło: Stal Stalowa Wola

Fot: Stal Stalowa Wola

Zmiennik Lewandowskiego nie popisał się przeciwko Atletico. Krytyczne spojrzenie na Torresa

Robert Lewandowski znów rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a jego miejsce w starciu z Atlético Madryt zajął Ferran Torres. Hiszpan miał dwie świetnie okazje, by przesądzić o losach spotkania, ale obie koncertowo zmarnował. Hiszpańskie media oceniły 24-latka dość łagodnie, lecz jeden z portali nie zostawił na nim suchej nitki.

Zmiennik „Lewego” zawiódł

Wtorkowy wieczór w Pucharze Króla nie należał do Ferrana Torresa. Robert Lewandowski, który rzadko ma okazję złapać oddech, usiadł na ławce.

Polski napastnik w czterech spotkaniach tego turnieju tylko raz wyszedł w podstawowym składzie, a wczoraj na murawie pojawił się jedynie na nieco ponad kwadrans. W jego miejsce szansę dostał Ferran Torres, który w tym sezonie ma już na koncie 11 bramek. W starciu z Atlético Madryt Hiszpan nie zdołał jednak powiększyć swojego dorobku.

Pierwsza szansa nadeszła już w 12. minucie. Barcelona ruszyła z szybkim kontratakiem: Pedri podał do Raphinhi, ten błyskawicznie odegrał prostopadle do Torresa, który znalazł się oko w oko z Juanem Musso. Hiszpan oddał strzał niemal prosto w bramkarza Atlético, a ten zdołał wybronić uderzenie.

Druga okazja pojawiła się w 32. minucie po fatalnym błędzie Marcosa Llorente. Obrońca „Los Colchoneros” podał piłkę wprost pod nogi Torresa, który minął Musso, ale mając przed sobą pustą bramkę nie trafił do siatki.

Reakcja kibiców była natychmiastowa – w mediach społecznościowych zawrzało od krytyki pod adresem 24-latka. Hiszpańskie media okazały się jednak bardziej wyrozumiałe. „Mundo Deportivo” napisało:

„Torres miał dwie klarowne sytuacje – jedną po podaniu Raphinhi, drugą dzięki własnej waleczności – ale nie wykorzystał żadnej. Posadzenie Lewandowskiego na ławce dało mu szansę, by potwierdzić swoją wartość, której nie wykorzystał”.

Z kolei „Sport” ocenił go na „6” w 10-punktowej skali i napisał:

„Miał dwie bardzo klarowne szanse, ale nie był dobry w ich wykończeniu. Był bardzo aktywny w poszukiwaniu wolnych przestrzeni. Widać, że był bardzo, bardzo zaangażowany i zmotywowany. Męczy się, ale daje wiele drużynie”.

Bardziej surowe spojrzenie miał „L’Esportiu”:

„Nieskuteczny. Wiele rzeczy zrobił dobrze, ale wszystkie były dalekie od celu, a wszystkie okazje, które miał wczoraj, marnował. Miał szanse na 1-2, a potem 3-2, w akcji wykreowanej przez siebie”.

Mimo słabego występu Ferran Torres raczej nie musi obawiać się o swoją pozycję w zespole. 24-latek jest pierwszym zmiennikiem Lewandowskiego, który od czasu do czasu potrzebuje odpoczynku.

W tym sezonie rozegrał już 1020 minut i z pewnością dostanie jeszcze wiele okazji, by się zrehabilitować.

Źródło: Sport, L’Esportiu, Mundo Deportivo

Robert Lewandowski wychwalany w Hiszpanii! „Dla niego nie ma sufitu”

Katalońskie media zachwycają się Robertem Lewandowski po meczu z Atletico (4-4). Polak jest najlepszym strzelcem FC Barcelony w bieżącym sezonie. „Sport” wprost pisze, że „nie ma limitu możliwości”.




W półfinale Pucharu Króla, FC Barcelona zremisowała pierwszy mecz z Atletico 4-4. Robert Lewandowski rozpoczął spotkanie na ławce. Pojawił się na murawie dopiero w drugiej połowie i szybko wpisał się na listę strzelców przy bramce na 4-2.

„Nie ma sufitu”

Trafienie przeciwko Atletico było dla Lewandowskiego 33 golem w bieżącym sezonie, licząc wszystkie rozgrywki. Kataloński „Sport” nie szczędził pod adresem Polaka pozytywnych komentarzy. Przede wszystkim podkreślono, że wpływ na formę napastnika miało mieć zaufanie, którym został obdarzony przez Hansiego Flicka.




– Jest w rewelacyjnej formie. 33 gole w 35 meczach robią wrażenie. Lewandowski jest na dobrej drodze, by pisać historyczne rekordy. Lata nie ciążą polskiemu „zabójcy”. Dla niego nie ma sufitu – wychwala Lewandowskiego „Sport”.

– Znajduje się w szczytowej formie i ma pełne zaufanie Hansiego Flicka. Niemiec zna go bardzo dobrze już z czasów gry w Bayernie Monachium. W momentach, gdy „Lewy” był mniej natchniony, zawsze go bronił i chronił – podkreśla dziennik.

– W swoim trzecim roku w Barcelonie Lewandowski nie zamierza się zatrzymywać i dąży do kolejnych sukcesów, nie mając wyznaczonego limitu możliwości – podsumowano.

Barcelona ma plan na Szczęsnego. Ma stworzyć duet z Ter Stegenem

Wojciech Szczęsny zadomowił się na dobre w bramce FC Barcelony. Mało prawdopodobne wydaje się, żeby Hansi Flick chciał z niego zrezygnować w bieżącym sezonie. Media wskazują jednak nazwisko bramkarza, który miałby zastąpić Polaka w przyszłej kampanii.

Od początku 2025 roku Szczęsny niemal bez przerwy gra w pierwszym składzie. W sumie były reprezentant Polski rozegrał dla Blaugrany 11 meczów, w których aż sześciokrotnie zachował czyste konto. Jakby tego było mało, to Barcelona nie przegrała z nim jeszcze żadnego meczu.

Następca

Choć obecna pozycja Polaka jest nie do ruszenia, to coraz częściej mówi się o sytuacji w przyszłym sezonie. Z jednej strony pojawiają się opinie, że z Katalonii odejdzie Inaki Pena, a Szczęsny przedłuży kontrakt do połowy 2026 roku. W takim scenariuszu rywalizowałby o miejsce w bramce z Ter Stegenem.

Sique Rodriguez ma jednak inną wizję. Z jego ustaleń wynika, że Barcelona interesuje się Joanem Garcią z Espanyolu. 23-latek miałby zastąpić Polaka, którego przyszłość wciąż jest niewyjaśniona.

– Jego wysoki poziom i prestiż zmuszą drużynę Espanyolu do natychmiastowej sprzedaży jeszcze przed 30 czerwca – pisze Rodriguez.

Problemem w zatrudnieniu Garcii jest jednak właśnie Szczęsny. Najprawdopodobniejszym scenariuszem ma być postawienie w przyszłym sezonie na duet bramkarzy. To miałoby dać Barcelonie czas na znalezienie nowego, podstawowego bramkarza.

– Plan FC Barcelony jest taki, że w przyszłym sezonie zarówno Niemiec, jak i Polak — o ile w dalszej części sezonu nie wydarzy się nic złego — będą duetem bramkarzy… dzięki temu FC Barcelona będzie miała rok na znalezienie bramkarza na przyszłość – podsumowuje dziennikarz.