„Nie trzeba dotknąć piłki, żeby spalić”. Były sędzia analizuje kontrowersyjnego gola Lechii

Nie milkną kontrowersje po zwycięstwie Lechii nad Lechem. Adam Lyczmański na antenie „Canal+” stwierdził, że gol Bobcka nie powinien zostać uznany.




Lech niespodziewanie przegrał w niedzielę z Lechią (0-1). Jedynego gola dla gospodarzy strzelił Tomas Bobcek. Sporo osób uważa jednak, że trafienie Słowaka nie powinno zostać uznane.

„Nie trzeba dotknąć piłki, żeby spalić”

Przypomnijmy, że gdy Bobcek oddawał strzał, na linii piłki między zawodnikiem a Mrozkiem, znalazł się Tomasz Neugebauer. Utrudnił on bramkarzowi Lecha obronę futbolówki. Według Adama Lyczmańskiego, sędziowie nie powinni uznać tego trafienia.




– Mamy tutaj przykład na sytuację, gdzie wcale nie trzeba dotknąć piłki, żeby spalić. Tutaj mamy zawodnika Lechii na pozycji spalonej, a pozycja spalona nie jest przewinieniem. Ona jest przewinieniem dopiero wtedy, kiedy zawodnik zagra piłkę albo wywrze wpływ na przeciwnika – analizował Lyczmański na antenie „Canal+”.

– I w mojej ocenie bramkarz Lecha Poznań piłki nie widzi. Zasłania mu tę piłkę zawodnik, który przebywa na pozycji spalonej. A wówczas mamy do czynienia ze spalonym, jest to wpływ na bramkarza poprzez zasłanianie. I moim zdaniem jest to na tyle blisko, że można by to uznać za przewinienie – stwierdził.

Kontrowersja w meczu Lecha Poznań! Gol Lechii nie powinien zostać uznany?

Lech Poznań sensacyjnie przegrał z Lechią Gdańsk (0-1) w ostatnim niedzielnym meczu Ekstraklasy. Pojawiło się jednak sporo wątpliwości wokół gola gospodarzy, który… nie powinien być uznany.

Czołówka Ekstraklasy w ten weekend całkowicie zawiodła. Zarówno Jagiellonia, jak i Raków oraz Legia, przegrały swoje mecze. Ich los podzielił w niedzielę również Lech Poznań, którego nieoczekiwanie ograła Lechia Gdańsk (1-0).




Niesłuszny gol?

Dla „Kolejorza” mecz od samego początku nie układał się dobrze. Już w 2. minucie żółtą kartkę otrzymał Alex Douglas. W 14. z kolei schodził już z boiska z czerwonym kartonikiem.

Na chwilę przed przerwą Lechia wykorzystała przewagę i błąd Milicia. Z ostrego kąta piłkę do siatki wpakował Tomas Bobcek. Wokół gola Słowaka pojawiła się jednak masa kontrowersji.




Na linii strzału Bobcka widać Tomasza Neugebauera, który znajduje się na pozycji spalonej. Mógł on utrudniać Bartoszowi Mrozkowi dostrzeżenie zachowania strzelca, co w konsekwencji doprowadziło do utraty bramki.

Kolejny mecz Jakuba Modera. „Zdecydowanie najlepszy dotychczas występ”

Jakub Moder rozegrał kolejny mecz w barwach Feyenoordu Rotterdam. Na bazie opublikowanych w mediach opinii można stwierdzić, że był to najlepszy dotychczas występ Polaka.

Po nieco ponad 4 latach pobytu w Brighton Jakub Moder zdecydował się na zmianę klubu. 25-latek przeniósł się do Holandii, gdzie związał się z Feyenoordem kontraktem do końca sezonu 2027/2028. Holendrzy zapłacili za Polaka 1,5 miliona euro.




Moder rozegrał w barwach Feyenoordu już 3 mecze. We wszystkich z nich rozpoczynał grę w wyjściowym składzie. W sobotę rozegrał 76 minut w derbach Rotterdamu przeciwko Sparcie. Co prawda nie strzelił gola, ani nie zanotował asysty, jednak był chwalony za swój wczorajszy występ. Serwis „Sofascore” ocenił jego występ na 7,0 w skali 1-10. „Flashscore” wycenił jego występ jeszcze lepiej i przyznał mu notę 7,5. Aplikacja „Superscore” oceniła go na 6,9.

Opinią nt. gry polskiego zawodnika podzielił się polski profil poświęcony Feyenoordowi. Zdaniem autora był to najlepszy dotychczas występ Jakuba Modera dla holenderskiego klubu.




– Za Jakubem Moderem kolejny mecz. Tym razem Polak wyglądał już lepiej. Zdecydowanie najlepszy dotychczas występ. Holendrzy zgodni. My również. Wyglądało to już po prostu poprawnie. Pomału do przodu. Kolejny występ odhaczony – czytamy na profilu „Feyenoord Polska”.

Śląsk może sobie pluć w brodę. Klimala z kolejną bramką w Australii! [WIDEO]

Patryk Klimala zdobył dziesiątą bramkę w tym sezonie dla Sydney FC. Jego trafienie miało duże znaczenie w zaciętym meczu derbowym przeciwko Western Sydney Wanderers, który zakończył się remisem 3:3.

Klimala znowu strzela

Już w siódmej minucie Klimala otworzył wynik spotkania. Doskonale wybiegł do precyzyjnego podania od Anthony’ego Caceresa i pewnym strzałem pokonał bramkarza rywali w sytuacji sam na sam. Po golu Polak podbiegł pod trybunę kibiców Wanderers, co wywołało ich reakcję — w jego kierunku poleciały kubki z piwem.

Przebieg spotkania był dynamiczny i pełen zwrotów akcji. Sydney FC szybko objęło prowadzenie, ale Wanderers błyskawicznie wyrównali, a następnie wyszli na prowadzenie 3:1 już w 49. minucie. Drużyna Klimali zdołała jednak wrócić do gry.

W 88. minucie kontaktowego gola zdobył Adrian Segecic, a w szóstej minucie doliczonego czasu gry wynik na 3:3 wyrównał Anthony Caceres.

Śląsk Wrocław może sobie teraz pluć w brodę, że zrezygnował z takiego zawodnika. Klimala jest w wysokiej formie i udowadnia, że ma potencjał na skutecznego napastnika. W obecnej sytuacji WKS-u taki piłkarz mógłby być zbawieniem.

Źródło: X

Nieszablonowe podejście klubu Piszczka. Rozgrywają rzuty rożne z udziałem bramkarza [WIDEO]

LKS Goczałkowice-Zdrój zaskakuje niecodziennym podejściem do stałych fragmentów gry, rozgrywając rzuty rożne z udziałem bramkarza. To odważne posunięcie przynosi ciekawe rezultaty.

Nietypowe podejście do kornerów

Podczas meczów sparingowych przeprowadzono 18 takich prób, z czego cztery zakończyły się bramkami. Co równie ważne, drużyna nie straciła żadnej bramki w wyniku tego manewru.

Klub Łukasza Piszczka charakteryzuje się więc sporą odwagą i kreatywnością. Wykorzystanie bramkarza w ofensywnych akcjach wymaga sporej koncentracji wśród zawodników, aby nie stracić gola z kontry.

Jesteśmy ciekawi, czy w oficjalnych meczach ta strategia także znajdzie zastosowanie.

Źródło: X

Piłkarz Śląska chciał pobić swojego kolegę. Rzucił się na niego po meczu

Śląsk Wrocław w sobotę doznał kolejnej wpadki. Tym razem wicemistrzowie Polski wypuścili z rąk zwycięstwo z Radomiakiem Radom. Na boisku piłkarzom zaczęły puszczać nerwy, czemu wyraz dał Rafał Leszczyński.




„Wojskowi” nadal muszą czekać na drugiego zwycięstwo w tym sezonie Ekstraklasy. W sobotę byli blisko dopisania trzech punktów, ale mimo prowadzenia od 10. minuty, Radomiakowi udało się uratować remis w doliczonym czasie gry.

Nerwy pusciły

Spora w tym zasługa Sylvestera Jaspera. Bułgar pojawił się na boisku 81. minucie i już po chwili zobaczył żółtą kartkę. Na domiar złego w okolicy 89. minuty zmarnował kapitalną okazję na ustalenie wyniku.

Po ostatnim gwizdku do Jaspera ruszył Rafał Leszczyński. Bramkarz Śląska miał ewidentne pretensje do kolegi. Sam później nie ukrywał, że gdyby nie szybka reakcja reszty zespołu, mogłoby dojść do rękoczynów.




– Był jedną z tych osób, która mogła zamknąć mecz. Gdyby nie trener, to mogłoby dojść między nami do mocniejszych rzeczy. W szatni się zakotłowało, powiedzieliśmy sobie kilka gorzkich słów, ale na koniec przybiliśmy sobie piątkę – przyznał Leszczyński po meczu.

Hansi Flick zdecydował. Wiadomo, co z występem Lewandowskiego z Sevillą

W Hiszpanii pojawiły się ostatnio dyskusje pod adresem Roberta Lewandowskiego. Występo Polaka stanął przed znakiem zapytania. Hansi Flick rozjaśnił sytuację i wprost powiedział, na kogo postawi w niedzielnym starciu.




Robert Lewandowski ostatni mecz Barcelony z Valencią (5-0) w Pucharze Króla, przesiedział na ławce. W jego miejscu pojawił się Ferran Torres, który godnie zastąpił snajpera. Hiszpan kończył pierwszą połowę z hat-trickiem na koncie.

Nic się nie zmienia

Naturalne więc było, że po takim występie w Hiszpanii pojawiła się dyskusja, kto powinien zagrać w niedzielę z Sevillą. Część głosów wskazywała na Polaka, zaś część – na będącego w gazie Torresa. Hansi Flick rozjaśnił sytuację na konferencji prasowej.




Niemiec nie zamierza zmieniać hierarchii napastników. Lewandowski wciąż pozostaje numerem „1” w ataku Blaugrany. To właśnie on rozpocznie niedzielne starcie z Sevillą od pierwszej minuty.

Rekordowe okno transferowe w piłce nożnej. FIFA wyliczyła ogromne kwoty

Styczniowe okno transferowe 2025 roku zapisze się na kartach historii jako jedno z najbardziej spektakularnych w świecie futbolu. FIFA ogłosiła, że kluby męskie i kobiece ustanowiły liczne rekordy dotyczące liczby i wartości międzynarodowych transferów.

Historyczne wydatki w futbolu męskim i kobiecym

Według danych przekazanych przez FIFA w styczniu 2025 roku dokonano łącznie 5863 międzynarodowych transferów w futbolu męskim, co stanowi wzrost o 19,1% w porównaniu z poprzednim rokiem. Kluby wydały na transakcje 2,35 miliarda euro, co również jest rekordową sumą — wzrost wyniósł aż 57,9%.

W futbolu kobiecym odnotowano 455 transferów międzynarodowych, a kluby przeznaczyły na te transakcje 5,8 miliona euro. Jest to wzrost o 180,6% w porównaniu z poprzednim rokiem. Najwięcej wśród drużyn kobiecych wydała Chelsea.

Wśród drużyn męskich bezkonkurencyjny okazał się Manchester City, który wydał 218 milionów euro na pięciu zawodników: Omara Marmousha, Nico Gonzáleza, Abdukodira Khusanowa, Vitora Reisa oraz Jumę Baha. Żaden inny klub nie zainwestował więcej w zimowym oknie transferowym.

Rekordowa dziesiątka transferów

  1. Jhon Durán do Al-Nassr – 77 milionów euro
  2. Omar Marmoush do Manchesteru City – 75 milionów euro
  3. Khvicha Kvaratskhelia do Paris Saint-Germain – 70 milionów euro
  4. Nico González do Manchesteru City – 60 milionów euro
  5. Xavi Simons do RB Lipsk – 50 milionów euro
  6. Galeno do Al-Ahli – 50 milionów euro
  7. Abdukodir Khusanow do Manchesteru City – 40 milionów euro
  8. Vitor Reis do Manchesteru City – 37 milionów euro
  9. Luiz Henrique do Zenitu – 33 miliony euro
  10. Santiago Gimenez do Milanu – 32 miliony euro

Europejskie ligi zamknęły już swoje okna transferowe. W Polsce zimowe okno pozostaje jednak otwarte do 22 lutego. Kluby z naszego kraju mają zatem jeszcze czas na potencjalne wzmocnienia na rundę wiosenną.

Źródło: Ben Jacobs, FIFA

Foto: Manchester City, Al Nassr

Antony bryluje w Hiszpanii! Pierwszy gol Brazylijczyka i druga nagroda zawodnika meczu [WIDEO]

Antony zdobył swojego pierwszego gola w barwach Realu Betis, otwierając wynik spotkania z Celtą Vigo w 23. kolejce La Liga. Choć Brazylijczyk zanotował udane trafienie, jego drużyna ostatecznie przegrała emocjonujący mecz 2:3.

Pierwszy gol Antony’ego w barwach Betisu i porażka z Celtą Vigo

W 2022 roku Manchester United zainwestował 95 milionów euro, aby sprowadzić Antony’ego z Ajaksu Amsterdam. Transfer ten wzbudził ogromne oczekiwania, jednak skrzydłowy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. W efekcie zimą klub z Old Trafford zdecydował się na jego wypożyczenie do Betisu, by dać mu szansę na odbudowanie formy.

Pobyt w hiszpańskim zespole szybko przynosi efekty. Antony już w poprzedniej kolejce przeciwko Athletikowi spędził na boisku 72 minuty. Jego strzał zakończył się dobitką Isco i bramką. Wypożyczony z United piłkarz został uznany w tym spotkaniu piłkarzem meczu. Podobnie stało się w sobotnim meczu.

W meczu z Celtą Vigo Brazylijczyk sam wpisał się na listę strzelców. W 10. minucie meczu znalazł się w polu karnym i precyzyjnym strzałem lewą nogą pokonał bramkarza Vicente Guaitę.

Na tym jednak emocje się nie skończyły. W 22. minucie Betis podwyższył prowadzenie po akcji, w której Marc Roca obsłużył idealnym podaniem Diego Llorente. Choć wydawało się, że goście mają mecz pod kontrolą, druga połowa należała już do Celty Vigo. Bramki Beltrana, Rodrigueza i Swedberga pozwoliły gospodarzom przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Dla Antony’ego premierowe trafienie w La Liga może być zwiastunem lepszej formy. W tym sezonie wystąpił łącznie w 16 spotkaniach, zdobywając dwa gole. Portal Transfermarkt wycenia go obecnie na 20 milionów euro.