Stanowski ujawnił przychody i koszty Kanału Zero! Tyle zarobił w 2024 roku [WIDEO]

Na „Kanale Zero” pojawił się materiał podsumowujący rok działalności Kanału Zero. Krzysztof Stanowski podzielił się w nim kilkoma ciekawymi danymi. Zdradził między innymi, jakie przychody wygenerował projekt, a także ile kosztuje jego utrzymanie.




Stanowski ze swoim nowym kanałem ruszył oficjalnie 1 lutego 2024 roku. Od samego początku widać było, jak wielkim przedsięwzięciem jest dla dziennikarza. Udowadniał to zresztą jeden z pierwszych opublikowanych filmów, którym był wywiad z prezydentem Andrzejem Dudą.

Przychody

11 miesięcy od startu kanału, Stanowski postanowił odpowiedzieć na nurtujące fanów pytania, odnośnie zarobków. Z dedykowanego materiału dowiedzieliśmy się, że łączne przychody, jakie wygenerował KZ wyniosły 26 751 019 zł. 20 352 019 zł z tej kwoty pochodziło od sponsorów. Pozostałe 6 399 000, to zarobki z YouTube.

Najlepiej zarabiającym materiałem na kanale okazał się film o Caroline Derpienski. W jego przypadku mowa o 138 tys. zł. Dodatkowe 94 tys. zarobiła tzw. „dogrywka”.




Koszta

Z materiału dowiadujemy się, jaki jest koszt utrzymania działalności Kanału Zero. Bez wliczania pensji Stanowskiego oraz jego wydatków i umów barterowych, wyniósł on w 2024 roku 18 225 508 zł.

Najbardziej obciążające są wypłaty dla pracowników, których w lutym było 69, a w grudniu – 110. Jak wyliczał Stanowski, obecnie w KZ pracuje między innymi: 6 grafików, 15 operatorów czy 10 osób w dziale reklamy.

Zmiana sponsorska

„Stano” przypomniał przy okazji, że KZ startowało w styczniu z dwoma sponsorami. W grudniu było ich już 18. Głównym wciąż pozostaje rocketjobs.pl, co ma jednak ulec zmianie. Stanowski potwierdził, że w 2025 roku rolę tę przejmie firma SFD.

Źródło: Kanał Zero

Pogoń wciąż nie zapłaciła Bałtykowi Koszalin za Kozłowskiego. „Zawarliśmy porozumienie”

Pogoń Szczecin wciąż nie uregulowała pełnej kwoty należnej Bałtykowi Koszalin za transfer Kacpra Kozłowskiego do Brighton & Hove Albion. Czwartoligowy klub czeka na brakujące środki. Miały one być wypłacone w ratach, ale jedna z nich nie dotarła w terminie.

Wciąż nie zapłacili Bałtykowi Koszalin

W 2022 roku Pogoń Szczecin dokonała głośnego transferu. Portowcy sprzedali wówczas Kacpra Kozłowskiego do Brighton & Hove Albion za około 11 milionów euro. Był to jeden z najbardziej lukratywnych transferów w historii klubu. Miał przynieść zyski nie tylko Pogoni, ale również Bałtykowi Koszalin – macierzystemu klubowi piłkarza. Zgodnie z umową, 10% kwoty transferu miało trafić na konto czwartoligowego Bałtyku.

Pomimo upływu dwóch lat rozliczenia związane z transferem nie zostały zakończone. Jak poinformował prezes Bałtyku, Dariusz Płaczkiewicz, klub nadal nie otrzymał wszystkich należnych środków. Płatności zostały rozłożone na raty, jednak październikowa transza nie została przekazana na konto czwartoligowca.

– Ten rok był też dla nas trudny ze względu na sytuację finansową naszego partnera, klubu Pogoń Szczecin. Jako poważni partnerzy, zawarliśmy porozumienie przesuwając ich zobowiązania na przyszły rok. W grudniu podpisaliśmy umowę o współpracy pomiędzy Akademią Piłkarską Pogoni Szczecin i Bałtykiem Koszalin. Oby te złożone podpisy jeszcze bardziej zacieśniły nasze partnerstwo – powiedział Płaczkiewicz.

Pogoń Szczecin zmaga się aktualnie z trudnościami finansowymi. Według Daniela Trzepacza z portalu pogonsport.net dotychczasowe raty były regulowane. Wspomniane źródło dodaje jednak, że ostatnia płatność (przypadająca na październik) nie została zrealizowana.

Sam Kacper Kozłowski mimo wielkich nadziei wiązanych z jego transferem do Brighton nie zdołał zadebiutować w barwach klubu Premier League. Po wypożyczeniach do belgijskiego Union Saint-Gilloise i holenderskiego Vitesse polski pomocnik zmienił otoczenie.

Wychowanek Bałtyku Koszalin trafił do tureckiego Gaziantepu na zasadzie definitywnego transferu. W Turcji Kozłowski radzi sobie dobrze. Zdobył trzy gole i zanotował cztery asysty w rundzie jesiennej. Warto jednak dodać, że Polak stracił część sezonu przez kontuzję.

Źródło: pogonsport.net, X

fot. Royale Union Saint-Gilloise

FC Barcelona szuka nowych kucharzy po sugestii Lewandowskiego. Są jednak ograniczeni finansowo

Hansi Flick zareagował na skargę Roberta Lewandowskiego dotyczącą jakości jedzenia w FC Barcelonie. Klub rozpoczął rekrutację nowego szefa kuchni, aby sprostać wymaganiom zawodników. Na przeszkodzie stoją jednak finanse.

Skarga Lewandowskiego na catering w FC Barcelonie

Minione lato przyniosło istotne zmiany w FC Barcelonie, zarówno na boisku, jak i poza nim. Hansi Flick szybko wprowadził swoje porządki. Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem.

Jak podaje „Sport”, Robert Lewandowski zgłosił niezadowolenie z jakości jedzenia dostarczanego przez firmę cateringową podczas wyjazdów.

Polak zwrócił uwagę na nieodpowiednio ugotowane jajka. Hansi Flick nie zignorował uwag swojego kluczowego zawodnika i natychmiast przekazał sprawę zarządowi klubu.

Ci rozpoczęli proces rekrutacji nowego szefa kuchni. Proces wyboru nowego szefa kuchni został powierzony zespołowi specjalistów.

W jego skład wchodzą Alejandro Echevarría, dyrektor sportowy – Deco oraz dietetyczka Silvia Tremoleda. Ostatnią z nich zatrudniono w 2021 roku po jej pracy w Manchesterze City.

Barcelona musi jednak uwzględnić swoje ograniczenia finansowe podczas rozmów z kandydatami, co dodatkowo komplikuje proces.

Źródło: Sport

Joan Laporta wypunktowany. Victor Font wykorzystuje kryzys FC Barcelony

Joan Laporta zbiera masę negatywnych opinii. Czarę goryczy przelała kuriozalna sytuacja z rejestracją Daniego Olmo i Pau Victora. Prezesa FC Barcelony w liście otwartym wypunktował jego były rywal w wyborach – Victor Font.




W 2021 roku Joan Laporta wygrał wybory na nowego prezesa FC Barcelony. Wówczas rywalizował z nim Victor Font, a więc biznesmen i przedsiębiorca.

List otwarty

Ostatecznie postulaty, o których mówił Font, nie przekonały opinii publicznej. Hiszpan chciał postawić na akademię, zmodernizować klub i wrócić do tradycji Blaugrany. Joan Laporta okazał się jednak skuteczniejszy i zatriumfował w wyborach.

Ostatnio nie dzieje się u niego jednak najlepiej. Barcelona pod jego rządami nie dała rady zarejestrować do gry w La Lidze Daniego Olmo i Pau Victora. Ten pierwszy przyszedł do klubu latem z RB Lipsk za 55 mln euro i otrzymał kontrakt do 2030 roku.




Ta sytuacja wydaje się przelewać już czarę goryczy. Problemy swojego byłego rywala postanowił wykorzystać Font, który w liście otwartym zadaje Laporcie wiele pytań.

– Sytuacja z rejestracją Daniego Olmo i Pau Víctora jest bardzo poważna i maluje zły obraz najlepszego klubu na świecie. Podobnie jak wszyscy fani Barcelony, jesteśmy bardzo zaniepokojeni konsekwencjami sportowymi, finansowymi i instytucjonalnymi. Może to nawet skutkować utratą zawodnika, którego zakontraktowaliśmy dopiero cztery miesiące temu za 55 milionów euro z powodu złego planowania i nieprofesjonalnego zarządzania.

Mamy nadziej, że klub rozwiąże sytuację obu zawodników, ale nie możemy zaakceptować sposobu, w jaki prezydent Barçy, Joan Laporta, poradził sobie z tą kwestią. Żądamy, aby zarząd i prezydent szczegółowo wyjaśnili swoje działania i konsekwencje, w tym:

  • Dlaczego zakontraktowaliśmy tak drogiego zawodnika, skoro już przekroczyliśmy limit Fair Play i nie mieliśmy jasnego planu, jak to poprawić?
  • Dlaczego podjęliśmy kroki prawne, skoro wiedzieliśmy, że to nie zadziała, jak pokazały orzeczenia sądowe?
  • Co klub robi teraz, żeby mieć pewność, że nie stracimy Olmo i Pau Víctora?
  • Jaka jest prawda o sprzedaży miejsc VIP w Camp Nou? Czy zostały sprzedane? Którym inwestorom i na jakich warunkach?

Nie chcemy stracić zawodnika zaledwie kilka miesięcy po wydaniu na niego 55 milionów euro.

Dajemy prezydentowi odpowiednią ilość czasu na wyjaśnienie wszystkiego i pokazanie natychmiastowych działań klubu, ale będziemy czujni. Nie będziemy siedzieć bezczynnie, gdy zasoby i reputacja klubu są marnowane, co przekłada się na boisko. Barça i jej kibice zasługują na coś lepszego. Musimy zakończyć te złe praktyki i znów poczuć dumę z naszego klubu, ponieważ Barça to coś więcej niż klub – napisał Font.

Polak z Championship nabrał wiatru w żagle. Kolejny pokaz formy skrzydłowego

Przemysław Płacheta pokazuje, że odbudował formę po trudnym początku w Oxford United. Polak zanotował asystę przy zwycięskim golu w rywalizacji z Millwall i cały czas wzmacnia swoją pozycję w zespole.

Trudne początki i odbudowa formy

Po letnim transferze ze Swansea do Oxford United, początki Płachety w nowym klubie były dalekie od idealnych. W pierwszych ośmiu występach nie zdobył bramki ani asysty, a dodatkowo musiał pauzować ponad dwa miesiące z powodu kontuzji.

Przełom nastąpił 26 grudnia podczas meczu z Cardiff. Były zawodnik Śląska Wrocław zaliczył bramkę i asystę. Wówczas jego zespół wygrał 3:2. Jak się później okazało, skuteczność nie była przypadkowa.

W kolejnym meczu zdobył gola przeciwko Plymouth Argyle, a teraz dołożył asystę w starciu z Millwall. W 57. minucie meczu z Millwall Płacheta popisał się precyzyjnym podaniem do Rubena Rodriguesa, który otworzył wynik meczu.

Był to jedyny gol w tym spotkaniu, a Oxford United wygrało 1:0. Dzięki temu zespół Polaka awansował na 18. miejsce w tabeli Championship.

W 69. minucie Płacheta został zmieniony przez Hidde ter Avesta.

Przed zespołem Polaka następne wyzwanie już 4 stycznia. Oxford United zmierzy się na wyjeździe z Preston.

Kamil Grosicki załamany sytuacją Pogoni Szczecin. „Cały czas wierzę”

Pogoń Szczecin stoi przed trudnym wyzwaniem finansowym, które stawia przyszłość klubu pod znakiem zapytania. W sprawie tej sytuacji wypowiedział się Kamil Grosicki, który wypowiedział się na temat aktualnej sytuacji w rozmowie z Danielem Trzepaczem z portalu pogonsportnet.pl.

Zerwane negocjacje

Problemy finansowe Pogoni Szczecin miały zostać rozwiązane poprzez zmianę właściciela klubu. Główną rolę w rozmowach odegrał kanadyjski biznesmen Alex Haditaghi, który osobiście przyjechał do Szczecina, by negocjować warunki przejęcia.

Nadzieje na porozumienie były wysokie, jednak świąteczny okres przyniósł rozczarowanie. Haditaghi ogłosił, że nie udało się osiągnąć kompromisu z wierzycielami klubu.

Według jego relacji niechęć do renegocjacji warunków spłaty zadłużenia uniemożliwiła finalizację transakcji. Kilka dni po tym ogłoszeniu sytuacja uległa zmianie. Rozpoczęły się kolejne rozmowy dotyczące przejęcia klubu, co na chwilę rozbudziło nadzieje kibiców. Jednak, jak podał portal Goal.pl, Haditaghi definitywnie zrezygnował z planów zakupu „Dumy Pomorza”.

W tej trudnej sytuacji głos zabrał Kamil Grosicki. W rozmowie z Danielem Trzepaczem piłkarz nie ukrywał rozczarowania, ale zaznaczył, że nadal wierzy w lepszą przyszłość klubu.

– Jestem załamany tym, co się dzieje, ale cały czas wierzę, że ten nowy rok będzie dla nas lepszy niż poprzedni – powiedział Grosicki.

Na koniec 2024 roku Pogoń Szczecin zajmuje ósme miejsce w Ekstraklasie. Drużyna powróci do ligowych zmagań w lutym, kiedy to zmierzy się z Zagłębiem Lubin.

Źródło: Daniel Trzepacz, Goal.pl

La Liga działa błyskawicznie. Jest reakcja na brak rejestracji Daniego Olmo i Pau Victora

Dani Olmo i Pau Victor nie zostali zarejestrowani przez FC Barcelonę do gry w lidze. Władze La Liga nie zwlekały z ogłoszeniem oficjalnego statusu zawodników. Obaj zostali wykreśleni ze strony internetowej.

Ostatnie dni grudnia minęły w Barcelonie pod znakiem walki o zarejestrowanie Daniego Olmo i Pau Victora. Blaugrana walkę tę przegrała. Nie otrzymując zgody na rejestrację piłkarzy, wraz z 1 stycznia stali się oni wolnymi zawodnikami.

Usunięci

Ani Olmo, ani Victor nie mogą tym samym grać w Barcelonie w rozgrywkach La Ligi. Władze hiszpańskiej ekstraklasy nie zwlekały ze zmianą ich statusu. Obaj zostali błyskawicznie usunięci z oficjalnej strony internetowej.

Barcelona nadal liczy na przełom w sprawie zawodników. Według katalońskich mediów, coś może wydarzyć się 3 stycznia. Nie wiadomo jednak, co dokładnie.

Coming out polskiego skoczka. Poinformował o śmierci swojego partnera

Tuż po rozpoczęciu nowego roku Andrzej Stękała opublikował niezwykle ważny wpis na swoich social mediach. Polski skoczek narciarski poinformował o tym, iż jest gejem. Dodatkowo przekazał informację o śmierci swojego wieloletniego partnera.

Minionej nocy pożegnaliśmy rok 2024 i przywitaliśmy rok 2025. Tuż po północy na profilach Andrzeja Stękały pojawił się bardzo ważny wpis, który szybko obiegł media społecznościowe, wywołując zaskoczenie wśród polskich kibiców. 29-latek uchylił rąbka tajemnicy odnośnie swojego życia prywatnego.




We wspomnianym wpisie Andrzej Stękała dokonał tzw. coming out’u. Polski skoczek poinformował kibiców, iż jest gejem. Z jego wpisu wynika, że przez lata ukrywał ten fakt przed opinią publiczną. Przez lata żył ze strachem, że to kim jest, może przekreślić to, na co pracował.

– Długo zastanawiałem się, czy kiedykolwiek znajdę w sobie siłę, by napisać te słowa. Przez lata żyłem w cieniu strachu, w ukryciu, obawiając się, że to, kim naprawdę jestem, może mnie zniszczyć – napisał Andrzej Stękała.

– To, co teraz napiszę, jest dla mnie najtrudniejsze w życiu. Przez lata żyłem w ukryciu, z lękiem, że to, kim jestem, może przekreślić wszystko, na co tak ciężko pracowałem. Dziś jednak nie chcę już uciekać – dodał polski skoczek narciarski.

– Chcę, żebyście mnie poznali naprawdę. Jestem gejem. Przez lata ukrywałem to przed światem – przed Wami, przed mediami, a czasem nawet przed samym sobą. – wyznał 29-latek.




Wyznanie o byciu gejem, nie było jednak jedyną informacją przekazaną przez Andrzeja. 29-latek poinformował także o śmierci bliskiej mu osoby. W listopadzie zmarł jego partner, którego poznał w 2016 roku.

– W listopadzie ubiegłego roku straciłem go. Nie potrafię opisać bólu, który mnie ogarnął. Świat, który budowaliśmy razem, rozpadł się na kawałki. Każdy dzień bez niego jest walką, ale jednocześnie przypomnieniem, jak bezgranicznie kochałem i jak bardzo byłem kochany – przekazał Stękała.