Kamil Grosicki ma plan na swoje pożegnanie z reprezentacją. Symboliczne 11 minut

Wielkimi krokami zbliża się pożegnanie Kamila Grosickiego z reprezentacją Polski. 36-latek miał zostać uhonorowany podczas listopadowego zgrupowania, ale termin przesunięto. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” zdradził, jaki ma plan na to specjalne wydarzenie.

Grosicki to kapitan i podstawowy piłkarz Pogoni Szczecin. Doświadczony skrzydłowy uzbierał w tym sezonie 13 występów dla „Portowców”, które okrasił 2 golami i 5 asystami.

Przez lata był także czołową postacią w reprezentacji Polski. W sumie dla „Biało-Czerwonych” zagrał w 94 meczach. Zagrał też na pięciu wielkich turniejach – Euro 2012, 2016 i 2024, a także na mundialach w 2018 i 2022 roku.

Pożegnalne 11 minut

Wielkimi krokami zbliża się jednak dzień, kiedy „Grosik” pożegna się z reprezentacją. Początkowo miał zostać uhonorowany podobnie, jak Grzegorz Krychowiak i Wojciech Szczęsny. 36-latek ma jednak inne plany na ten szczególny dzień.

Tak, rzeczywiście chciałbym w tym ostatnim moim meczu w biało-czerwonych barwach pojawić się na boisku na 11 minut. Tak, żeby kibice mieli okazję mnie dobrze pożegnać, bo mam od nich wiele dowodów sympatii, wiem, że byłem dla nich ważnym zawodnikiem kadry, często mnie wspierali, skandowali moje nazwisko, itd. Poza tym w podobny sposób żegnali się z kadrą moi starsi koledzy m.in. Artur Boruc, Łukasz Fabiański, Łukasz Piszczek czy Kuba Błaszczykowski. Ja też bym chciał się rozstać z drużyną narodową w ten sposób. Z klasąprzyznał w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.

Przychodzi moment na pożegnanie i stanie się to niebawem. Nie wiem jeszcze, kiedy, bo to nie zostało jeszcze dopięte na ostatni guzik. Toczą się rozmowy, bo przecież najważniejsze jest dobro drużyny, która musi zdobywać punkty w Lidze Narodów, także w meczu ze Szkocją. Czekam więc na decyzję Michała Probierza i PZPN, bo być może ten mój mecz pożegnalny odbędzie się dopiero w przyszłym roku dodał.

Jose Mourinho wybuchł po meczu z Trabzonsporem. Krytykuje sędziego i… swoich pracodawców [WIDEO]

Jose Mourinho nie wytrzymał na konferencji prasowej po meczu z Trabzonsporem. Portugalczyk ostro wypowiedział się o pracy sędziego. Oberwało się także… władzom Fenerbahce.




W miniony weekend Fenerbahce wygrało hit ligi tureckiej z Trabzonsporem 3-2. Gola na wagę zwycięstwa w doliczonym czasie gry strzelił Edin Dżeko. Cały mecz aż kipiał od emocji.

Kontrowersje

Oczywiście w spotkaniu nie zabrakło sytuacji, które były trudne w ocenie. Największe kontrowersje dotyczyły obu goli strzelonych przez Trabzonspor, które padły po rzutach karnych. Sędzia dwukrotnie dyktował „jedenastki” po analizie VAR. Jose Mourinho nie zostawił tego bez komentarza.

– Zawodnikiem meczu był Atilla Karaoglan. Nie widzieliśmy go, bo był sędzią VAR. Na boisku sędzią był mały chłopiec, ale w rzeczywistości sędziował Karaoglan. Z niewidzialnego człowieka stał się najważniejszą postacią meczu – wypalił Portugalczyk na pomeczowej konferencji.

– Mówię to w imieniu każdego kibica Fenerbahce: nie chcemy go więcej w naszych meczach. To brzydko pachnie. Nie wierzyłem w to, co mówiono mi, zanim podjąłem pracę w Fenerbahce. Naprawdę jest jeszcze gorzej. Mieliśmy grać z dobrym przeciwnikiem, ale w rzeczywistości rywalizowaliśmy z systemem. To najtrudniejsze. Dlatego tak świętowaliśmy. Wygraliśmy z potężnymi ludźmi – dodał.

– Mam pretensje do ludzi z Fenerbahce, bo powiedzieli mi tylko połowę prawdy. Gdyby powiedzieli całą, to bym tu nie przyjechał – grzmiał dalej.

To nie był koniec tyrady „The Special One”. Mourinho uważa, że sędzia okradł Fenerbahce z ich rzutu karnego.




– Karaoglan był czujny i zdecydował o dwóch karnych dla Trabzonsporu. Potem pił herbatę po turecku, gdy nie podyktowano ewidentnej jedenastki dla nas. Są tylko dwa możliwe wyjaśnienia: albo pił herbatę, albo spał – podsumował.

Niespodziewany powrót Paulo Sousy? Gigant w kryzysie zainteresowany Portugalczykiem

Włoskie media twierdzą, że Paulo Sousa może niebawem wrócić do pracy w Serie A. W gronie zainteresowanych Portugalczykiem miała pojawić się AS Roma. Władze ponoć odbyły już pierwsze kontakty ze szkoleniowcem.




Roma spisuje się w tym sezonie dużo poniżej oczekiwań. Zatrudnienie w roli trenera Daniele De Rossiego okazało się nie wypałem, a zamiana Włocha na Ivana Juricia nie przyniosła poprawy. W weekend doszło do kolejnej wpadki – „Giallorossi” przegrali na wyjeździe z Hellasem Verona (2-3).

Niespodziewany powrót?

Nasilają się tym samym plotki o możliwym zwolnieniu Chorwata. Dziennik „Il Messaggero” twierdzi nawet, że do takiego ruchu może dojść już w poniedziałek. Ciekawie robi się, jeśli zerkniemy na potencjalnych kandydatów do zastąpienia Juricia.

A wśród nich znajduje się znajome polskim kibicom nazwisko. Władze AS Romy miały się kontaktować z… Paulo Sousą, który pracuje obecnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W jego kontrakcie ma się znajdować specjalna klauzula, która pozwoliłaby na przedwczesne zerwanie kontraktu.




Lista jego potencjalnych rywali w walce o zatrudnienie w Romie jest jednak spora. Roma miała się kontaktować także z Edinem Terziciem. Media mówią również o Claudio Ranierim czy Roberto Mancinim.

Wojciech Szczęsny będzie musiał dalej czekać. Hiszpanie zdecydowanie ws. debiutu

Hiszpańscy dziennikarze nie mają wątpliwości w sprawie Wojciecha Szczęsnego. Z ich informacji wynika, że bramkarz będzie musiał jeszcze poczekać na swój debiut w FC Barcelonie.




Szczęsny jest już od kilku tygodni piłkarzem FC Barcelony. Jak na razie nie doczekał się jednak debiutu w nowej drużynie. Dość niespodziewanie, dobrze w bramce Blaugrany prezentuje się Inaki Pena.

Musi dalej czekać

Niedawno pojawiły się informacje, według których Szczęsny miałby zadebiutować w Barcelonie meczem z Crveną Zvezdą w Lidze Mistrzów. Zdaniem dziennikarza Sergiego de Juana ma być jednak inaczej.




– Wątpię, żeby to była prawda. Szczęsny raczej nie zagra w Lidze Mistrzów przeciwko Crvenej Zvezdzie – przekazał redaktor „AS”.

– Uważam, że Flick zadecyduje, że Polak będzie grał głównie w Pucharze Króla. Minie więc jeszcze trochę czasu, zanim pojawi się na boisku. Nie sądzę, by Szczęsny występował zbyt dużo ani w LaLiga, ani w Lidze Mistrzów – dodał dla „WP Sportowe Fakty”.

– Inaki Pena musiałby nagle zacząć grać bardzo źle, by stracił pozycję numeru jeden w FC Barcelonie. Szczęsny przyjechał tutaj tylko do pomocy. Moim zdaniem Flick da mu sporo okazji do gry w Pucharze Króla, ale w innych rozgrywkach nie będzie występował zbyt często – podsumował.

Awantura w meczu ligi rosyjskiej. Piłkarze skoczyli sobie do gardeł [WIDEO]

Rosyjska piłka przypomniała o sobie zagranicznym kibicom. Wszystko za sprawą afery między piłkarzami w trakcie sobotniego meczu CSKA-Spartak. Zdarzenie szybko obiegło internet, gdyż takie zachowania nie są często spotykane na europejskich boiskach.

Po wybuchu wojny na Ukrainie rosyjska piłka – co do zasady – została odizolowana od reszty świata. Wykluczenie rosyjskich zespołów z rozgrywek międzynarodowych nie przeszkadza jednak w tym, by Rosjanie prowadzili własne rozgrywki ligowe. Są nawet pojedynczy obcokrajowcy, którzy grają dla rosyjskich klubów.

Rosyjskie rozgrywki toczą się swoim życiem. Świat przypomina sobie o rosyjskiej piłce, gdy raz na jakiś czas media obiegają nietypowe obrazki z meczów ligowych. Tak jest i tym razem. Bowiem w sobotnich derbach Moskwy doszło do poważnej awantury między piłkarzami obu drużyn.




W sobotni wieczór rozgrywane były derby Moskwy. CSKA podejmowało w roli gospodarza Spartak. Spotkanie zakończyło się wygraną gości wynikiem 2:0. O spotkaniu zrobiło się głośno poza granicami Rosji ze względu na bójkę, do jakiej doszło w drugiej części meczu.

Do spięcia między piłkarzami doszło w 54. minucie meczu. Całe zamieszanie trwało dobrych kilka minut. Piłkarze skoczyli sobie do gardeł, zostało wymierzonych kilka ciosów rodem z MMA. Sędzia ukarał dwóch piłkarzy Spartaka żółtymi kartkami, a jednemu zawodnikowi CSKA podarował czerwony kartonik. Po interwencji VAR arbiter wyrzucił z boiska także jednego z piłkarzy Spartaka.




Kontrowersja w meczu Puszcza-Lech. Piłkarz Kolejorza słusznie wyrzucony z boiska? [WIDEO]

Wiele kontrowersji wzbudziła czerwona karta w meczu Puszcza Niepołomice-Lech Poznań. Czy piłkarz Kolejorza słusznie został wyrzucony z boiska? Zdania kibiców i ekspertów są podzielone.




W sobotę o godzinie 20:15 rozpoczął się mecz Puszczy Niepołomice z Lechem Poznań. Już po kilkunastu minutach gry byliśmy świadkami kontrowersyjnej sytuacji. W 18. minucie meczu Michał Gurgul faulował Dawida Abramowicza. Po kilku minutach analizy systemu VAR sędzia Paweł Raczkowski pokazał czerwoną kartkę piłkarzowi Lecha Poznań.




Faul Gurgula sam w sobie nie był zbyt agresywny. I to zapewne nie za sam charakter faulu piłkarz Kolejorza wyleciał z boiska. Albowiem gdyby nie faul Gurgula, to piłkarze Puszczy mogliby mieć dogodną sytuację do zdobycia bramki. No i tu pojawiają się kwestie sporne. Bo pierwotnie sędzia Raczkowski nie przegrał gry po wejściu Gurgula i pozwolił Puszczy kontynuować atak, lecz Michail Kosidis nie zdołał wykorzystać sytuacji niemal sam na sam z Bartoszem Mrozkiem. Więc czy faktycznie Puszcza została pozbawiona dogodnej sytuacji do zdobycia bramki?

Zdania kibiców i ekspertów są mocno podzielone. Przede wszystkim dlatego, że nikt nie wie, za co konkretnie sędzia pokazał czerwoną kartkę Gurgulowi. Czy za zbyt agresywne przewinienie, czy za pozbawienie Puszczy dogodnej sytuacji do zdobycia gola. Zebraliśmy kilka opinii, które pojawiły się na Twitterze.

Problemy Kamila Jóźwiaka w Hiszpanii. „Brakuje mu nieco błysku”

W ostatnich miesiącach słuch zaginął o Kamilu Jóźwiaku. 26-latek ostatnio nie radzi sobie nawet na poziomie drugiej ligi hiszpańskiej. Problem polskiego skrzydłowego na łamach „sport.tvp.pl” próbował zdiagnozować jeden z hiszpańskich dziennikarzy.

W 2019 roku Kamil Jóźwiak debiutował w reprezentacji Polski, mając 21 lat. W relatywnie młodym wieku zanotował kilka dobrych występów, jak chociażby mecz przeciwko Holandii w Lidze Narodów, kiedy zdobył bramkę. Wówczas wielu kibiców sądziło, że reprezentacja Polski ma skrzydłowego na lata. Niestety, dalsza kariera Jóźwiaka nie potoczyła się po jego myśli.




Po wyjeździe z Polski Kamil Jóźwiak podjął kilka nieudanych decyzji transferowych. Z Lecha Poznań udał się do Derby County. Tam co prawda mógł liczyć na regularną grę, jednak nie notował zbyt dobrych statystyk na skrzydłowego. Następnie trafił do amerykańskiego Charlotte FC. Tam liczby były już nieco lepsze, jednak nie wyróżniał się szczególnie na poziomie MLS. W lutym 2024 roku wrócił do Europy, zasilając szeregi występującej w LaLiga Granady. Wiosną rozegrał 11 meczów w Laliga, nie strzelił ani jednej bramki, zanotował zaledwie jedną asystę, a jego zespół spadł do drugiej ligi.

Po spadku Granady z LaLiga Jóźwiak postanowił nie zmieniać klubu i zdecydował się wspomóc Granadę w powrocie do hiszpańskiej elity. Niestety, 26-latek nie porywa swoją grą w tym sezonie. Do tej pory rozegrał 8 meczów w drugiej lidze. Nie strzelił bramki i zanotował jedną asystę. W poprzedniej kolejce przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych.

Kamil Jóźwiak jest daleki od swojej formy, którą prezentował kilka lat temu. W czym leży problem? Sytuację Polaka na łamach „sport.tvp.pl” skomentował dziennikarz „Marki”, Jorge Ascoytia.

Kamil zakończył poprzedni sezon bardzo dobrze, ale teraz musi starać się utrzymać ciągłość w grze. Wraz z przybyciem Escriby miał okazję grać od początku, ale nie prezentował się najlepiej. Dlatego został zdegradowany, trafił na ławkę. Musi być bardziej regularny, aby odgrywać ważniejszą rolęskomentował Jorge Azcoytia na łamach „sport.tvp.pl”.

W tym sezonie brakowało mu nieco błysku i konsekwencji. Zaliczył kilka ciekawych występów, ale nie był w stanie utrzymać wydajności, dlatego na tym etapie rozgrywek pozostaje niezauważonydodał hiszpański dziennikarz.

Jaka przyszłość czeka Kamila Jóźwiaka w Hiszpanii? Zdaniem dziennikarza „Marki”, jeśli Jóźwiak zrobi krok w przód, to może stać się podstawowym piłkarzem Granady. Jeśli nie, to będzie musiał pogodzić się z rolą zawodnika rotacyjnego.




Kamil może zrobić krok naprzód, aby stać się regularnym zawodnikiem lub dostosować się do bycia graczem rotacyjnym, oferującym rozwiązania z ławki. Jeśli Granada wywalczy awans, jego sytuacja może być jednak skomplikowana. Chociaż w drugiej lidze jest bardzo interesującym zawodnikiem, który może dodać głębi drużynieocenił Jorge Azcoytia.

źródło: sport.tvp.pl

Neymar wróci do byłego klubu? „Prowadzimy rozmowy”

Neymar może wrócić do klubu, w którym rozpoczął swoją karierę. Wiceprezes Santosu, Osvaldo Nico, zdradził, że transfer zawodnika Al-Hilal jest planowany na 2025 rok.

Wróci do ojczyzny?

Neymar da Silva Santos Júnior zasłynął na świecie jako spektakularny talent, gdy reprezentował Santos. Jego widowiskowe zagrania były podziwiane przez kibiców na całym świecie, a wideo z jego popisami stawały się wiralowymi hitami.

To właśnie z tego klubu rozpoczął drogę, która wkrótce zaprowadziła go do Europy. W 2013 roku Neymar trafił do FC Barcelony, gdzie grał u boku Lionela Messiego. Choć odgrywał istotną rolę w drużynie, to Argentyńczyk pozostawał jej główną gwiazdą.

Aby wyjść z cienia Messiego, Neymar zdecydował się na transfer do Paris Saint-Germain w 2017 roku. Jednak zdaniem wielu ekspertów ten ruch wpłynął negatywnie na jego karierę.

Latem 2023 roku Neymar przyjął lukratywną ofertę od Al-Hilal. Jego czas w saudyjskim klubie był jednak ograniczony przez kontuzje – w ciągu ponad roku zagrał zaledwie sześć spotkań.

Mimo że powrócił już do gry po długiej przerwie, jego kontrakt z Al-Hilal wygasa w czerwcu 2025 roku i mało prawdopodobne jest, aby został przedłużony.

Według doniesień uol.com.br, Osvaldo Nico, wiceprezes Santosu, jest przekonany, że Neymar ponownie założy koszulkę swojego macierzystego klubu.

– Neymar wróci do Santosu. Stanie się to w czerwcu. Prowadzimy już takie rozmowy. On wróci. Przyjedzie do Santosu – powiedział, cytowany przez wspomniane źródło.

Warto podkreślić, że Santos aktualnie walczy o powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Klub zajmuje pierwsze miejsce w tabeli drugiej ligi na cztery kolejki przed końcem sezonu. Powrót Neymara mógłby być dla klubu i jego kibiców ogromnym wydarzeniem oraz wzmocnieniem zarówno pod względem sportowym, jak i marketingowym.

Według medialnych doniesień Neymarem interesuje się również Inter Miami.

Źródło: uol.com.br

Co za słowa Inakiego Peni o Wojtku Szczęsnym. „Pokazał wielki szacunek”

Inaki Pena udzielił wywiadu na łamach „Mundo Deportivo”. Bramkarz FC Barcelony w bardzo ciepłych słowach wypowiedział się na temat Wojciecha Szczęsnego, który niedawno zasilił szeregi katalońskiego klubu.




We wrześniu bardzo poważnej kontuzji nabawił się podstawowy bramkarz FC Barcelony, Marc-Andre ter Stegen. Niemiec niemal na pewno nie zagra już w tym sezonie. W związku z tym władze katalońskiego klubu postanowiły zwrócić się w stronę Wojciecha Szczęsnego, by ten wrócił z emerytury i zasilił szeregi Barcy. 34-latek dał się przekonać i na początku października podpisał kontrakt z FC Barceloną.

Kiedy Szczęsny podpisywał kontrakt z Barceloną niemal każdy myślał, że wskoczy on niemal z miejsca do podstawowego składu Barcy. Tak się jednak nie stało. W ostatnich kilku tygodniach jego główny konkurent do gry – Inaki Pena – prezentował relatywnie stabilną formę i nie zawalił żadnego meczu, co zdawało mu się robić w przeszłości. W związku z tym debiut Szczęsnego jest odkładany w czasie i przyjdzie nam na to jeszcze poczekać.




Miesiąc po przybyciu Szczęsnego do Barcelony na temat polskiego golkipera wypowiedział się Inaki Pena. W rozmowie na łamach „Mundo Deportivo” Hiszpan przyznał, że jest zachwycony postawą Szczęsnego. Stwierdził, że zachowanie Polaka go zachwyciło. Co ciekawe, Wojtek miał powiedzieć Peni, że nie przyszedł do Barcy by z nim rywalizować, tylko by rywalizować z samym sobą.

– To świetny człowiek. Znałem go tylko z tego, że grał dla kilku najlepszych drużyn w Europie, ale już od pierwszego dnia zaczął ze mną rozmawiać i powiedział, że nie przyszedł tutaj, aby rywalizować ze mną tylko z samym sobą co mnie zaskoczyło. Pokazał wielki szacunek biorąc pod uwagę, że na pozycji bramkarza gra jeden zawodnik – skomentował Inaki Pena na łamach „Mundo Deportivo” cytowany przez „BarcaInfo”.


źródło: BarcaInfo, Mundo Deportivo

Pau Cubarsi wbija szpilkę Realowi Madryt. Piłkarz Barcelony zdecydowanie ws. Złotej Piłki

Bojkot gali Złotej Piłki przez Real Madryt odbił się szerokim echem. Pau Cubarsi, który pojawił się podczas eventu, w rozmowie z „RAC1” wbił szpilkę „Królewskim”.




17-letni stoper FC Barcelony został nominowany do nagrody Copa Trophy, dla najlepszego piłkarza na świecie do 21. roku życia. Statuetki jednak nie odebrał. Ubiegł go jego kluby kolega – Lamine Yamal.

„To wielkie wyróżnienie”

W dniu gali pojawiły się doniesienia, że po Złotą Piłkę może nie sięgnąć Vinicius. Brazylijczyk od tygodni był typowany na głównego faworyta do zdobycia statuetki. Na ostatniej prostej ubiegł go jednak Rodri.

Gdy sam zainteresowany dowiedział się, że przegrał głosowanie, postanowił odwołać plany i nie pojawił się w ogóle w paryskim Theatre du Chatelet. Jego śladami poszli także pozostali zawodnicy Realu Madryt. Na galę nie poleciał nawet Florentino Perez czy Carlo Ancelotti.




Cały bojkot „Królewskich” odbił się szerokim echem. W rozmowie z „RAC1” szpilkę rywalom postanowił wbić Pau Cubarsi. 17-latek nie gryzł się w język.

– Ja i Dani Olmo pojechaliśmy tam, mimo że nie zdobyliśmy żadnych nagród. Chcieliśmy po prostu uczestniczyć w wydarzeniu, które jest ważne dla każdego zawodnika – podkreślił piłkarz FC Barcelony.

– Niezależnie od tego, czy coś wygrasz, czy nie, bycie w czołowej dziesiątce czy dwudziestce któregokolwiek z zestawień tam, to też wielkie wyróżnienie – podsumował.

Ten Hag dostanie prawie 20 mln odprawy od Manchesteru United. „Jest załamany”

Przyjaciel Erika ten Haga w rozmowie z „Daily Mirror” potwierdził wysoką odprawę, którą Manchester United ma wypłacić Holendrowi. Jednak z jego relacji wynika, że szkoleniowiec nie jest nią usatysfakcjonowany.




Miarka wreszcie się przebrała i Manchester United zdecydowało zmianie trenera. Erik ten Hag został zwolniony z Old Trafford, a jego miejsce zajmie Ruben Amorim. Dotychczas Portugalczyk pracował w Sportingu Lizbona, z którego stworzył bardzo solidny klub. Według komunikatu „Czerwonych Diabłów”, nowy szkoleniowiec rozpocznie pracę 11 listopada.

„Jest zdruzgotany i załamany”

Przyjaciel ten Haga, Hans Kraay Jr na łamach „Daily Mirror” zdradził, na jaką odprawę może liczyć Holender. Ta ma wynieść aż 17 milionów funtów. Mimo to, trener ma być całkowicie załamany takim obrotem spraw.




– Tak – dostanie 17 mln euro odszkodowania i ludzie mówią, że teraz będzie skakał z radości – zdradził Kraay.

– Nie – on jest całkowicie, ale to całkowicie zdruzgotany i załamany. W takich momentach nie myślisz o pieniądzach – podkreślił.

W sumie Erik ten Hag poprowadził „Czerwone Diabły” w 128 meczach. Wygrał 72 z nich. Do klubowej gabloty dołożył dwa trofea – FA Cup i Puchar Ligi Angielskiej.

Nijaki mecz Nicoli Zalewskiego. Polak wygwizdany przez kibiców i krytykowany w mediach

Nicola Zalewski zaliczył kolejny występ w Romie. Nie był on jednak ani udany, ani szczególnie zły. Niestety, ponownie został jednak wygwizdany przez kibiców.




Polak nie ma łatwego życia w Rzymie po letniej sadze transferowej z Galatasaray. Zalewski najpierw został wykreślony z kadry, a następnie powrócił do gry, ale w charakterze rezerwowego. Korzystając z kontuzji innych graczy powrócił jednak do pierwszego składu.

Gwizdy

Sukcesywnie 22-latek stara się przełożyć formę reprezentacyjną na grę w klubie. Przeciwko Torino (1-0) nie udało się jednak tego zrobić. Zalewski zaliczył bezbarwny występ, co wytknęły mu włoskie media.

– Zwykły mecz, zwykła rutyna. Zalewski niby próbuje jakichś sztuczek, czasem nawet dobrze współpracuje na lewej flance z Angelino. Potrafią tam wykreować niezłe sytuacje, ale tylko niezłe. Nic więcej – pisał portal leggo.it.

– Nigdy nie naciska na rywali w defensywie, a do przodu kombinuje i stara się o wiele za mało. A jak już, to robi to byle jak – czytamy z kolei na romatoday.it.




Dużo gorsze od ocen mediów jest jednak zachowanie kibiców względem Polaka. Zalewski został kolejny raz wygwizdany, kiedy schodził z boiska. Sympatycy AS Romy ponownie dali znać 22-latkowi, co myślą o jego pobycie w klubie.

Piłkarz FC Barcelony pomoże ofiarom powodzi! Zapewni również wsparcie zwierzętom ze schronisk

Hiszpanię nawiedziła niedawno potężna powódź. W jej wyniku zginęło ponad sto osób. Świat sportu na Półwyspie Iberyjskim postanowił pomóc ofiarom powodzi.




Valencia zmaga się ze skutkami potęgi żywiołu. Wielkie opady deszczu i gradu, które niedawno przetoczyły się przez miasto i okolice, spowodowały wielkie straty. Pojawiło się także ponad sto ofiar śmiertelnych. W Hiszpanii ogłoszono w związku z tym trzydniową żałobę.

Pomoc

Tamtejsza federacja zdecydowała się na odwołanie kilku spotkań, które miały odbyć się w tamtym regionie. Wśród nich znalazł się mecz Valencii z Realem Madryt. „Królewscy” zdecydowali się przekazać na rzecz ofiar powodzi milion euro.




Mistrzowie Hiszpanii nie są jedynymi, którzy chcą pomóc. Do akcji włączył się także Ferran Torres. Piłkarz FC Barcelony zobowiązał się do przekazania ofiarom powodzi żywność i niezbędne rzeczy. „Mundo Deportivo” dodaje, że pomoże im również finansowo. Wsparcie mają otrzymać także schroniska zniszczone przez żywioł.