Skandal podczas meczu Wisły Kraków. Ktoś dosłownie ostrzelał stadion „Białej Gwiazdy”

Podczas meczu Wisły Kraków z GKS-em Tychy, dojść miało do skandalicznych wydarzeń. Jak podaje „Gazeta Krakowska”, nieznani sprawcy mieli ostrzelać stadion im. Henryka Reymana metalowymi kulami.




W poniedziałkowy wieczór doszło do rywalizacji Wisły Kraków z GKS-em Tychy. Żadna ze stron nie zdołała jednak przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Drużyny podzieliły się punktami po bezbramkowym remisie.

Ostrzał stadionu

Choć w meczu nie uświadczyliśmy „strzelaniny”, to zadbał o to ktoś inny. „Gazeta Krakowska” podaje, że w trakcie spotkania nieznani sprawy dosłownie ostrzelali stadion im. Henryka Reymana. W ramach dowodów przedstawiono zdjęcia uszkodzeń budynku. Ucierpiały między innymi okna, a także część elewacji, która została podziurawiona.

Wisła Kraków opublikowała już komunikat w tej sprawie. Choć sprawców nie udało się jeszcze ustalić, to policja od razu zajęła się zgłoszeniem. Funkcjonariusze mieli także zabezpieczyć materiał dowodowy.




– Szklana elewacja stadionu została prawdopodobnie ostrzelana. Policja natychmiast zareagowała na zgłoszenie. Przeprowadzono czynności mające na celu wyłączenie z użytkowania terenu wokół uszkodzonej fasady oraz zabezpieczono materiał dowodowy – czytamy.

– Przedstawiciele Wisły Kraków, dysponujący obiektem podczas odbywającej się imprezy masowej, złożyli zeznania oraz zwrócili się do Policji z wnioskiem o rozpoczęcie ścigania. Klub wraz z ZIS-em pracuje nad oszacowaniem szkód – dodano.

Jacek Magiera rozczarował swoim zachowaniem po porażce z Zagłębiem. Nieeleganckie zachowanie [WIDEO]

Zagłębie Lubin przejechało się w poniedziałek po Śląsku Wrocław (3-0). Nie tylko piłkarze wicemistrzów Polski słabo zaprezentowali się na murawie. Internauci zwracają również uwagę na nieładne zachowanie Jacka Magiery względem szkoleniowca „Miedziowych”.




Wrocławianie radzą sobie w bieżącym sezonie dramatycznie. Awansowali co prawda do 1/8 finału Pucharu Polski, ale w Ekstraklasie ich forma znajduje się na dnie. W tabeli zajmują ostatnie miejsce, a na 13 rozegranych spotkań wygrali tylko jedno – ze Stalą Mielec (2-1).

Nieeleganckie zachowanie

W poniedziałek Śląsk zanotował kolejną wpadkę i przegrało aż 0-3 z Zagłębiem Lubin. Szósta porażka w tym sezonie tylko namnożyła pytania o przyszłość Magiery we Wrocławiu. Oliwy do ognia dodało nagranie, które obiegło media społecznościowe.




Kamery obecnie na stadionie „Miedziowych” zarejestrowały, jak Marcin Włodarski, trener Zagłębia, chce podziękować Magierze za rywalizację. Szkoleniowiec rywali jednak błyskawicznie zniknął, co spotkało się z wymowną reakcją.

Zachowanie Magiery spotkało się ze sporym poruszeniem. Kibice wytykają szkoleniowcowi brak klasy. Uściśnięcie dłoni między trenerami jest klasycznym elementem meczu. Postawa 47-latka jest o tyle zaskakująca, że do tej pory był on raczej kojarzony z wielką klasą.

Co z kontuzją Neymara? Brazylijczyk uspokaja. „Lekarze mnie ostrzegali”

Ledwie kilka dni temu Neymar wrócił do gry, a już nabawił się kolejnej kontuzji. W meczu Azjatyckiej Ligi Mistrzów Brazylijczyk spędził na murawie niespełna 30 minut i ponownie doznał urazu.




W październiku, po 369 dniach przerwy, Neymar powrócił do gry w Al-Hilal. Od transferu do Arabii Saudyjskiej w sierpniu 2023 roku zdążył rozegrać zaledwie pięć meczów. Już podczas meczu Brazylii z Urugwajem dwa miesiące później naderwał więzadła krzyżowe.

Niezwykły pechowiec

32-latek był stopniowo wprowadzany do drużyny. Do gry powrócił 24 października, w meczu z Al Ain w Azjatyckiej Lidze Mistrzów. Spędził wówczas na murawie zaledwie 14 minut. Kolejne trzy mecze jednak opuścił, a ponownie na boisko wybiegł w kolejnym spotkaniu LM.




Tym razem pojawił się na murawie w 58. minucie, ale już po pół godzinie – doznał urazu. Neymar zasygnalizował sztabowi medycznemu, że ma problem mięśniowy z udem. Konieczna była zmiana. Al-Hilal mecz wygrało, jednak dużo więcej mówi się właśnie o Brazylijczyku.

Neymar po spotkaniu starał się uspokoić swoich fanów. Jak twierdził – doznał tylko skurczu. Był on jednak na tyle silny, że nie mógł dokończyć spotkania. Co więcej, lekarze ostrzegali go, że taka sytuacja może się przydarzyć.

– To było jak skurcz, tylko bardzo silny! Sprawdzimy to i mam nadzieję, że nie będzie to nic poważnego – twierdził 32-latek.

– To normalne, że dzieje się tak po roku, lekarze już mnie ostrzegali, więc muszę być ostrożny i grać więcej minut – dodał.

Dramatyczne nagranie Adriano. Brazylijska legenda w opłakanym stanie [WIDEO]

Media społecznościowe obiegło niepokojące nagranie z udziałem Adriano. Brazylijska legenda spożywała alkohol i wyglądał na nietrzeźwego. Powodem może być depresją byłego zawodnika.




Adriano miał niezwykle bogatą karierę piłkarską. Grał między innymi we Flamengo, Interze Mediolan, Fiorentinie, Parmie czy AS Romie. W maju 2016 roku zdecydował się na odwieszenie butów na kołek.

Dramatyczne obrazki

Największe sukcesy Adriano osiągał w Interze, którego stał się zdecydowaną legendą. W Mediolanie niestety przeżył także swoje najgorsze momenty. Sierpień 2004 roku odznaczył się w życiu Brazylijczyka poważnym piętnem. Zaledwie w wieku 45 lat w wyniku ataku serca, zmarł ojciec zawodnika – Almir Leite Ribeiro.

42-latek od tamtej pory zmaga się z depresją. Popadł także w uzależnienia od różnych używek. Na profilu „Doble Amarilla” pojawiło się niepokojące nagranie z udziałem byłego napastnika. Adriano, w samym środku brazylijskiej faweli, spożywał alkohol, palił papierosy i sprawiał wrażenie nietrzeźwego.




Kolejny debiutant w reprezentacji Polski? Mateusz Borek ujawnił nazwisko

Czy Michał Probierz postawi na kolejnego debiutanta w reprezentacji Polski? Zdaniem Mateusza Borka jak najbardziej. Na radarze selekcjonera znalazł się kolejny potencjalny debiutant.




Minął rok, od kiedy selekcjonerem reprezentacji Polski jest Michał Probierz. Swoją kadencję Probierz poświęca przede wszystkim na próbę zbudowania drużyny. W tym celu sprawdza wielu zawodników. W 15 meczach dał szansę gry aż 44 zawodnikom. Wśród nich znalazło się aż 12 debiutantów.

Przed nami kolejne zgrupowanie reprezentacji Polski. Michał Probierz ogłosi powołania już w ten wtorek. Wielce prawdopodobne, że w listopadzie zobaczymy w narodowych barwach kolejnych debiutantów. Rąbka tajemnicy uchylił Mateusz Borek na łamach „Kanału Sportowego”. Jego zdaniem blisko otrzymania powołania jest Łukasz Łakomy. Pomocnik Young Boys Berno znalazł się na radarze sztabu reprezentacji Polski.

– Sebastian Mila był w Szwajcarii na meczu Łukasza Łakomego. Jeśli Michał Probierz chce go sprawdzić to w porządku, ale Łukasz zbawcą kadry nie będzie – skomentował Mateusz Borek.

Łukasz Łakomy opuścił Ekstraklasę latem 2023 roku. Zamienił wówczas Zagłębie Lubin na Young Boys Berno. W tym sezonie rozegrał 9 meczów na wszystkich frontach, w tym 2 w Lidze Mistrzów. Wciąż czeka na pierwszą bramkę i asystę w tym sezonie.




Kosowski przejechał się po Lechu Poznań. „Sami wystawiają się na krytykę”

W minionej kolejce PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań sensacyjnie przegrał z Puszczą Niepołomice (0:2). Kamil Kosowski w Przeglądzie Sportowym chłodno ocenił dyspozycję aktualnego lidera polskiej ligi.

„Kolos na glinianych nogach”

Lech Poznań w tym sezonie zaliczył już trzy spore wpadki. Podopieczni Nielsa Frederiksena mają na swoim koncie porażkę ligową z beniaminkiem u siebie, odpadnięcie z Pucharu Polski z drugoligowcem, a teraz przegrali z ostatnią drużyną w lidze.

Na ostatnie z tych spotkań miała oczywiście wpływ czerwona kartka, która według wielu ekspertów nie powinna zostać pokazana. Decyzja Pawła Raczkowskiego spowodowała jednak, że przez większość meczu Kolejorz grał w dziesiątkę.

Nie zmieniło to jednak faktu, że drużyna z Poznania zagrała przeciętny mecz. Swoimi przemyśleniami na temat sobotniego spotkania podzielił się Kamil Kosowski. Według byłego reprezentanta Polski, Lechowi Poznań brakuje odpowiedniej reakcji na boiskowe wydarzenia.

– Nawet występując w dziesięciu, Lech powinien samą jakością piłkarską ograć zawodników Tułacza, zbudować przewagę i ukłuć przeciwnika, ale tak się nie stało. Kolejny raz zespół z Poznania pokazał, że w pewnych momentach, szczególnie gdy coś nie idzie po jego myśli, staje się kolosem na glinianych nogach – ocenił były reprezentant Polski w Przeglądzie Sportowym.

– Wystarczy drobny lub po prostu kłopot, jak np. gra w osłabieniu, i nawet najsłabsza drużyna Ekstraklasy potrafi rozmontować lidera rozgrywek. Wszystko runęło. Lech Poznań jest za dobrym zespołem, by tak prezentować się na ekstraklasowych boiskach – nawet jeśli występuje o jednego piłkarza mniej niż rywal. Kibice się złoszczą na dyspozycję swoich zawodników i mają do tego pełne prawo, bo piłkarze sami się wystawiają na krytykę, skoro tak się prezentują na murawie – dodał ekspert.

Źródło: Przegląd Sportowy

Szatnia Realu nie przepada za Mbappe? „Poirytowani”

Już niedługo Real Madryt zmierzy się z AC Milanem w ramach Ligi Mistrzów. Przed meczem wiele mówi się o Kylianie Mbappe. Według doniesień portalu Relevo.com, szatnia Królewskich jest poirytowana boiskowym zachowaniem Francuza.

Wkurzeni na Mbappe

Saga związana z transferem Kyliana Mbappe do Realu Madryt trwała wiele lat. Ostatecznie francuski piłkarz trafił do stolicy Hiszpanii latem 2024 roku. Na razie jego forma pozostawia jednak wiele do życzenia.

Wystarczy wspomnieć o jego ostatnim występie w El Clasico, gdzie wiele mediów oceniło jego dyspozycję jako karykaturalną. Szczególnie w pamięci kibiców utknęły momenty, kiedy FC Barcelona łapała byłego piłkarza Paris Saint-Germain na spalonym.

Przed Królewskimi teraz jednak inne zmartwienie. Drużyna z Madrytu przygotowuje się do meczu Ligi Mistrzów przeciwko Milanowi. W mediach pojawiły się jednak informacje, które mogą zachwiać szatnią.

Według doniesień portalu relevo.com, gracze Realu Madryt są poirytowani boiskowymi zachowaniami Kyliana Mbappe. Chodzi głównie o jego pracę w defensywie, której de facto nie ma.

– Takie jest pragnienie Valdebebas dotyczące Mbappé: aby dokonał samokrytyki i zrozumiał, że zaangażowanie jest równie ważne w ataku, jak i w obronie – czytamy.

Mecz Realu Madryt z Milanem zaplanowano na wtorek 5 listopada. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 21:00 i odbędzie się na Estadio Santiago Bernabeu w stolicy Hiszpanii.

Źródło: Relevo

Gurgul niesłusznie otrzymał czerwoną kartkę! Ekspert CANAL+ o błędzie Raczkowskiego [WIDEO]

Kamil Grosicki ma plan na swoje pożegnanie z reprezentacją. Symboliczne 11 minut

Wielkimi krokami zbliża się pożegnanie Kamila Grosickiego z reprezentacją Polski. 36-latek miał zostać uhonorowany podczas listopadowego zgrupowania, ale termin przesunięto. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” zdradził, jaki ma plan na to specjalne wydarzenie.

Grosicki to kapitan i podstawowy piłkarz Pogoni Szczecin. Doświadczony skrzydłowy uzbierał w tym sezonie 13 występów dla „Portowców”, które okrasił 2 golami i 5 asystami.

Przez lata był także czołową postacią w reprezentacji Polski. W sumie dla „Biało-Czerwonych” zagrał w 94 meczach. Zagrał też na pięciu wielkich turniejach – Euro 2012, 2016 i 2024, a także na mundialach w 2018 i 2022 roku.

Pożegnalne 11 minut

Wielkimi krokami zbliża się jednak dzień, kiedy „Grosik” pożegna się z reprezentacją. Początkowo miał zostać uhonorowany podobnie, jak Grzegorz Krychowiak i Wojciech Szczęsny. 36-latek ma jednak inne plany na ten szczególny dzień.

Tak, rzeczywiście chciałbym w tym ostatnim moim meczu w biało-czerwonych barwach pojawić się na boisku na 11 minut. Tak, żeby kibice mieli okazję mnie dobrze pożegnać, bo mam od nich wiele dowodów sympatii, wiem, że byłem dla nich ważnym zawodnikiem kadry, często mnie wspierali, skandowali moje nazwisko, itd. Poza tym w podobny sposób żegnali się z kadrą moi starsi koledzy m.in. Artur Boruc, Łukasz Fabiański, Łukasz Piszczek czy Kuba Błaszczykowski. Ja też bym chciał się rozstać z drużyną narodową w ten sposób. Z klasąprzyznał w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.

Przychodzi moment na pożegnanie i stanie się to niebawem. Nie wiem jeszcze, kiedy, bo to nie zostało jeszcze dopięte na ostatni guzik. Toczą się rozmowy, bo przecież najważniejsze jest dobro drużyny, która musi zdobywać punkty w Lidze Narodów, także w meczu ze Szkocją. Czekam więc na decyzję Michała Probierza i PZPN, bo być może ten mój mecz pożegnalny odbędzie się dopiero w przyszłym roku dodał.

Jose Mourinho wybuchł po meczu z Trabzonsporem. Krytykuje sędziego i… swoich pracodawców [WIDEO]

Jose Mourinho nie wytrzymał na konferencji prasowej po meczu z Trabzonsporem. Portugalczyk ostro wypowiedział się o pracy sędziego. Oberwało się także… władzom Fenerbahce.




W miniony weekend Fenerbahce wygrało hit ligi tureckiej z Trabzonsporem 3-2. Gola na wagę zwycięstwa w doliczonym czasie gry strzelił Edin Dżeko. Cały mecz aż kipiał od emocji.

Kontrowersje

Oczywiście w spotkaniu nie zabrakło sytuacji, które były trudne w ocenie. Największe kontrowersje dotyczyły obu goli strzelonych przez Trabzonspor, które padły po rzutach karnych. Sędzia dwukrotnie dyktował „jedenastki” po analizie VAR. Jose Mourinho nie zostawił tego bez komentarza.

– Zawodnikiem meczu był Atilla Karaoglan. Nie widzieliśmy go, bo był sędzią VAR. Na boisku sędzią był mały chłopiec, ale w rzeczywistości sędziował Karaoglan. Z niewidzialnego człowieka stał się najważniejszą postacią meczu – wypalił Portugalczyk na pomeczowej konferencji.

– Mówię to w imieniu każdego kibica Fenerbahce: nie chcemy go więcej w naszych meczach. To brzydko pachnie. Nie wierzyłem w to, co mówiono mi, zanim podjąłem pracę w Fenerbahce. Naprawdę jest jeszcze gorzej. Mieliśmy grać z dobrym przeciwnikiem, ale w rzeczywistości rywalizowaliśmy z systemem. To najtrudniejsze. Dlatego tak świętowaliśmy. Wygraliśmy z potężnymi ludźmi – dodał.

– Mam pretensje do ludzi z Fenerbahce, bo powiedzieli mi tylko połowę prawdy. Gdyby powiedzieli całą, to bym tu nie przyjechał – grzmiał dalej.

To nie był koniec tyrady „The Special One”. Mourinho uważa, że sędzia okradł Fenerbahce z ich rzutu karnego.




– Karaoglan był czujny i zdecydował o dwóch karnych dla Trabzonsporu. Potem pił herbatę po turecku, gdy nie podyktowano ewidentnej jedenastki dla nas. Są tylko dwa możliwe wyjaśnienia: albo pił herbatę, albo spał – podsumował.

Niespodziewany powrót Paulo Sousy? Gigant w kryzysie zainteresowany Portugalczykiem

Włoskie media twierdzą, że Paulo Sousa może niebawem wrócić do pracy w Serie A. W gronie zainteresowanych Portugalczykiem miała pojawić się AS Roma. Władze ponoć odbyły już pierwsze kontakty ze szkoleniowcem.




Roma spisuje się w tym sezonie dużo poniżej oczekiwań. Zatrudnienie w roli trenera Daniele De Rossiego okazało się nie wypałem, a zamiana Włocha na Ivana Juricia nie przyniosła poprawy. W weekend doszło do kolejnej wpadki – „Giallorossi” przegrali na wyjeździe z Hellasem Verona (2-3).

Niespodziewany powrót?

Nasilają się tym samym plotki o możliwym zwolnieniu Chorwata. Dziennik „Il Messaggero” twierdzi nawet, że do takiego ruchu może dojść już w poniedziałek. Ciekawie robi się, jeśli zerkniemy na potencjalnych kandydatów do zastąpienia Juricia.

A wśród nich znajduje się znajome polskim kibicom nazwisko. Władze AS Romy miały się kontaktować z… Paulo Sousą, który pracuje obecnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W jego kontrakcie ma się znajdować specjalna klauzula, która pozwoliłaby na przedwczesne zerwanie kontraktu.




Lista jego potencjalnych rywali w walce o zatrudnienie w Romie jest jednak spora. Roma miała się kontaktować także z Edinem Terziciem. Media mówią również o Claudio Ranierim czy Roberto Mancinim.

Wojciech Szczęsny będzie musiał dalej czekać. Hiszpanie zdecydowanie ws. debiutu

Hiszpańscy dziennikarze nie mają wątpliwości w sprawie Wojciecha Szczęsnego. Z ich informacji wynika, że bramkarz będzie musiał jeszcze poczekać na swój debiut w FC Barcelonie.




Szczęsny jest już od kilku tygodni piłkarzem FC Barcelony. Jak na razie nie doczekał się jednak debiutu w nowej drużynie. Dość niespodziewanie, dobrze w bramce Blaugrany prezentuje się Inaki Pena.

Musi dalej czekać

Niedawno pojawiły się informacje, według których Szczęsny miałby zadebiutować w Barcelonie meczem z Crveną Zvezdą w Lidze Mistrzów. Zdaniem dziennikarza Sergiego de Juana ma być jednak inaczej.




– Wątpię, żeby to była prawda. Szczęsny raczej nie zagra w Lidze Mistrzów przeciwko Crvenej Zvezdzie – przekazał redaktor „AS”.

– Uważam, że Flick zadecyduje, że Polak będzie grał głównie w Pucharze Króla. Minie więc jeszcze trochę czasu, zanim pojawi się na boisku. Nie sądzę, by Szczęsny występował zbyt dużo ani w LaLiga, ani w Lidze Mistrzów – dodał dla „WP Sportowe Fakty”.

– Inaki Pena musiałby nagle zacząć grać bardzo źle, by stracił pozycję numeru jeden w FC Barcelonie. Szczęsny przyjechał tutaj tylko do pomocy. Moim zdaniem Flick da mu sporo okazji do gry w Pucharze Króla, ale w innych rozgrywkach nie będzie występował zbyt często – podsumował.