Michał Probierz zdecydował ws. awaryjnego powołania za Lewandowskiego!

Profil Łączy nas Piłka poinformował w poniedziałek, że Robert Lewandowski nie weźmie udziału w listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Portal meczyki.pl dowiedział się z kolei, czy Michał Probierz zamierza dokonać awaryjnego powołania w miejsce kapitana.

FC Barcelona przegrała w niedzielę z Realem Sociedad (0-1). Robert Lewandowski skończył spotkanie bez gola, a na domiar złego doznał kontuzji.

Bez dodatkowego powołania

Jak poinformował profil Łączy nas Piłka, „Lewy” nie pojawi się tym samym na listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Opuści zatem spotkania z Portugalią i Szkocją w Lidze Narodów. Przerwa 36-latka ma potrwać około 10 dni.

Michał Probierz będzie mieć zatem do dyspozycji trzech napastników: Karola Świderskiego, Krzysztofa Piątka i Adama Buksę. W miejsce kontuzjowanego Lewandowskiego mógłby dowołać kolejnego zawodnika.

Jak jednak dowiedział się portal meczyki.pl, nie jest planowana taka ewentualność. Probierz nie zamierza powoływać dodatkowego napastnika i będzie korzystać z wyżej wymienionej trójki.

Kontrowersja sędziowska w LaLiga. Przy wyznaczaniu spalonego sędziowie pomylili but Lewandowskiego z butem obrońcy? [WIDEO]

Do niezwykle kontrowersyjnej sytuacji doszło w meczu Real Sociedad – FC Barcelona. Jak pokazały powtórki, system VAR mógł źle wyznaczyć linię spalonego, biorąc pod uwagę but nie obrońcy Realu, a atakującego Roberta Lewandowskiego.




Będąca w świetnej formie FC Barcelona w 13. kolejce LaLiga rywalizowała na wyjeździe z Realem Sociedad. Już w 13. minucie meczu niezawodny Robert Lewandowski wyprowadził Barcę na prowadzenie. Gol został jednak nieuznany. Po interwencji VAR sędziowie odgwizdali spalonego.

Czy Robert Lewandowski faktycznie był na pozycji spalonej? Ta kwestia wzbudza obecnie ogromne emocje u kibiców. Albowiem jak pokazały powtórki, przy wyznaczaniu linii spalonego VAR mógł pomylić buty Roberta Lewandowskiego i but obrońcy Realu Sociedad. I tak but Lewego błędnie wyznaczył linię spalonego, a but obrońcy Realu minimalnie wystawał poza linię. System VAR mógł zaszwankować i zidentyfikował tę sytuację jako spalony Lewandowskiego. Mimo że w rzeczywistości Robert znajdował się przed obrońcą. Poniżej załączamy opublikowane w mediach wycinki ekranu z tej sytuacji.




Pierwszy taki mecz Legii od prawie 40 lat. Porażka z Lechem może boleć podwójnie

Legia Warszawa boleśnie przekonała się o znakomitej formie Lecha Poznań w bieżącym sezonie Ekstraklasy. „Wojskowi” przegrali niedzielny hit przy Bułgarskiej aż 2-5. Jak się okazuje, była to pierwsza tak wysoka porażka Legionistów od ponad 38 lat.




Lech Poznań spędzi listopadową przerwę reprezentacyjną na fotelu lidera. „Kolejorz” przejechał się w niedzielę po Legii Warszawa (5-2). Korzystając z remisu w meczu Jagiellonii z Rakowem (2-2), stał się przy tym samodzielnym liderem ligi z 34 punktami.

Pierwszy raz od prawie 40 lat

Legię taki wynik może boleć podwójnie. Przede wszystkim – przegrali ze swoim największym rywalem, w dodatku różnicą aż trzech goli. Po drugie, „Wojskowi” nie stracili aż tylu bramek od ponad 38 lat.

Jak czytamy we wpisie Cezarego Kaweckiego na Twitterze, ostatni taki przypadek miał w 1986 roku. Wówczas Legia przegrała identycznym wynikiem z GKSem Katowice.




Co ciekawe, tamten sezon Legia skończyła na 5. miejscu. Mistrzem został natomiast Górnik Zabrze, a GKS uplasował się na ostatniej pozycji podium.

18-letni Gurgul zachwycony po meczu z Legią. „Nasze akcje bramkowe były perfekcyjne”

Lech Poznań rozbił u siebie Legię Warszawa (5:2) w niedzielnym meczu PKO BP Ekstraklasy. Po spotkaniu Michał Gurgul w strefie mieszanej opowiedział o swoich odczuciach względem tego starcia.

Wychowanek o wygranej z Legią

Michał Gurgul w tym sezonie pełni bardzo ważną rolę w zespole Nielsa Frederiksena. Duńczyk regularnie stawia na 18-letniego obrońcę, a ten swoją dobrą grą zapewnił sobie powołanie do reprezentacji Polski.

Lewy obrońca Kolejorza zagrał 82 minuty przeciwko Legii Warszawa. Po spotkaniu w strefie mieszanej udzielił kilku wypowiedzi przedstawicielom mediów. Gurgul w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że wygrana z Wojskowymi smakuje dla niego wyjątkowo.

– Dla mnie – chłopaka z Wielkopolski to zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej. Popełnialiśmy błędy w pierwszej połowie. To nie jest łatwe, ale w drugiej części spotkania już one nam się nie przytrafiały. Nasze akcje bramkowe były perfekcyjne – powiedział cytowany przez Sportowy Poznań.

Urodzony w 2006 roku piłkarz ma na swoim koncie 15 występów w tym sezonie. Portal transfermarkt.de wycenia go na 1,5 mln euro.

Źródło: Sportowy Poznań

Fot. Sportowy Poznań

Nowe informacje ws. podpalenia pociągu przed Lech – Legia! Policja wydała komunikat

Przed meczem Lecha Poznań z Legią Warszawa doszło do sporego zamieszania na jednej z dzielnic stolicy Wielkopolski. Na Górczynie tuż obok przejeżdżającego pociągu z kibicami Wojskowych podpalił się wagon towarowy. Policja z Wielkopolski przekazała nowe informacje w tej sprawie.

Podpalony wagon na Górczynie

Kilka godzin przed polskim klasykiem doszło do podpalenia wagonu towarowego na stacji Poznań Górczyn. Według medialnych doniesień główną przyczyną pożaru miały być wyrzucone przez kibiców Legii Warszawa race.

– Podczas postoju na stacji Górczyn pociągu z kibicami Legii Warszawa jadącymi na mecz w Poznaniu doszło do pożaru wagonu towarowego. Od niego zapalił się wagon osobowy. Nikt nie ucierpiał. Szacujemy straty. Wylegitymujemy kibiców. Ustalamy przyczyny i przebieg tego wydarzenia – informowała wówczas policja.

O godzinie 21:00 służby przekazały nowe informacje w tej sprawie. Według wielkopolskiej policji pożar najprawdopodobniej został wywołany (tak jak wcześniej przypuszczano) przez race.

We wpisie na portalu X czytamy, że policjanci wylegitymowali 834 osoby. Zabezpieczono również materiały z monitoringu.

Źródło: Wielkopolska Policja

[AKTUALIZACJA] Dramatyczne obrazki z Poznania. Podpalono dwa składy towarowe. Winne mają być race, rzucane przez kibiców [WIDEO]

Niebawem w Poznaniu ma się odbyć jeden z największych klasyków polskiej Ekstraklasy. Lech podejmie u siebie Legię Warszawa. Tymczasem internet obiegają bardzo niepokojące obrazki. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że kibice Legii mieli podpalić wagon towarowy na Górczynie.




Lech Poznań zmierzy się z Legią w hicie Ekstraklasy. „Kolejorz” chce utrzymać się na pozycji lidera, natomiast „Wojskowi” gonią podium. Przy Bułgarskiej czekają nas dziś ogromne emocje.

Podpalona cysterna

Niestety, na profilu „poznan_moment” na Twitterze pojawiły się bardzo niepokojące obrazki. Jak czytamy, z niepotwierdzonych informacji wynika, że na skutek rzucanych przez kibiców Legii rac, podpaleniu uległ wagon towarowy. Ogień miał się rozprzestrzenić na drugi skład, a także jeden osobowy. Obecnie trwa ewakuacja.

AKTUALIZACJA

Jak przekazał Jan Piekutowski na Twitterze – na razie nic nie wskazuje na to, żeby odpowiedzialni za podpalenie składów, mieli być kibice Legii Warszawa. Dziennikarz otrzymał te informacje od Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

Kibice Śląska Wrocław podziękowali Podolskiemu. Wielkie uznanie dla legendy Górnika Zabrze

Górnik Zabrze w sobotnim meczu PKO BP Ekstraklasy pokonał Śląska Wrocław na wyjeździe. W przerwie spotkania Lukas Podolski odebrał od kibiców z Wrocławia specjalny upominek w ramach podziękowania za pomoc podczas powodzi na terenie Dolnego Śląska.

Podziękowania dla Podolskiego

W połowie września południową Polskę dotknęła powódź, która spowodowała ogromne straty materialne. Wiele rodzin wciąż walczy ze skutkami tej katastrofy.

W obliczu tragedii Lukas Podolski wpłacił 100 tys. zł na zbiórkę zorganizowaną przez kibiców Śląska Wrocław, wspierając akcję „Kibice dla powodzian – Śląsk zawsze razem!”. Kolejne 100 tys. zł przekazał także Fundacji Górnika Zabrze.

Kibice Śląska Wrocław nie zapomnieli o tym geście i postanowili okazać swoją wdzięczność. Podczas sobotniego meczu z Górnikiem Zabrze na trybunach pojawił się transparent z napisem: „Bezinteresownie pomogłeś, gdy potrzebny był ratunek. Lukas Podolski za Twoją postawę należy się szacunek”.

Podczas przerwy w meczu Podolski otrzymał pamiątkową paterę od Przemysława Piwowarskiego, prezesa „Stowarzyszenia Kibiców Wielki Śląsk”.

Źródło: Lukas Podolski (X)

Zdecydowane słowa Ivicy Vrdoljaka. „Josue myślał o sobie. Ograniczał pozostałych”

Ivica Vrdoljak w rozmowie z „TVP Sport” ocenił obecną formę Legii Warszawa. Chorwat pokusił się o stwierdzenie, że odejście Josue pomogło „Wojskowym”. Obecnie piłkarze mają mieć więcej swobody na boisku.

Już w niedzielę Lech Poznań zmierzy się z Legią Warszawa w hicie kolejki Ekstraklasy. „Kolejorz” podchodzi do tego starcia z pozycji lidera (tyle samo punktów co Jagiellonia) i celem umocnienia się na 1. miejscu. „Wojskowi” natomiast muszą gonić czołówkę, bo do 3. w tabeli Rakowa tracą już 5 „oczek”.

Odejście Josue wyszło na dobre

Ivica Vrdoljak na łamach „TVP Sport” uważa jednak, że nawet porażka Legii w Poznaniu nie przekreśla jej szans na zdobycie mistrzostwa. Zwycięstwo byłoby natomiast potwierdzeniem ostatniej zwyżkowej formy Legionistów.

– Taki klub jak Legia musi walczyć o mistrzostwo dopóki ma na to matematyczne szanse. Świetnie byłoby wygrać w Poznaniu, bo byłoby to potwierdzenie ostatnich udanych tygodni w wykonaniu warszawskiego zespołu. Ważne jest to, by Legia nie przegrała tego meczu, ale nawet w przypadku porażki nie będzie można mówić o końcu marzeń o mistrzostwie. Zwycięstwo byłoby scenariuszem idealnym – ocenił Chorwat.

Przed sezonem sporo mówiło się o tym, że Goncalo Feio będzie musiał znaleźć zastępstwo za Josue. W ubiegłych sezonach Portugalczyk był prawdziwym liderem Legii i często potrafił przechylać szalę zwycięstwa. Vrdoljak uważa jednak, że koniec końców, odejście pomocnika pozytywnie wpłynęło na drużynę.

– Zespół jest obecnie w dobrej dyspozycji, udało się zmienić sposób gry po odejściu Josue. Wygląda to lepiej – stwierdził.

– Na pewno legioniści funkcjonują lepiej jako zespół. Josue miał liczby, ale myślał głównie o sobie. Teraz widać, że zespół się rozwija, bo wpływ Portugalczyka na grę ograniczał pozostałych piłkarzy – dodał były kapitan Legii.

Szczęsny przeskrobał sobie u Flicka? Polak nie gra przez… „puszczenie dymka”

Wojciech Szczęsny nadal czeka na debiut w FC Barcelonie. Sytuacja Polaka raczej nie zmieni się w najbliższy weekend. Zdaniem hiszpańskich mediów, Hansiemu Flickowi miało nie spodobać się to, co zrobił w szatni po El Clasico.




Jak na razie Inaki Pena wygrywa rywalizację o miejsce w bramce FC Barcelony. Hansi Flick twardo trzyma się tego, co zapowiadał i jeszcze nie zdecydował się na zmianę golkipera. W najbliższym meczu z Realem Sociedad sytuacja nie powinna ulec zmianie i ponownie nie zobaczymy Szczęsnego na murawie.

Problemem „dymek”?

Pena zdał trudne egzaminy w bardzo ciężkim okresie Barcelony. Spisał się nieźle przeciwko Bayernowi Monachium i Realowi Madryt, a w sumie w 10 swoich występach aż 5 razy zachowywał czyste konto.




Zdaniem katalońskiego „Sportu” na niekorzyść Szczęsnego działa jednak nie tylko dobra forma Penii. Problemem ma być również palenie 34-latka. Hansiemu Flickowi miała nie spodobać się sytuacja po meczu z Realem Madryt. Wówczas internet obiegło nagranie z szatni Barcelony, na którym widać było, jak Polak „puszcza dymka”.

– Obraz polskiego bramkarza wapującego w szatni Barcelony po wygraniu El Clasico nie pomógł Hansiemu w rozważaniu na razie zmiany między słupkami – uważa „Sport”.

Piłkarze polskiego klubu zaatakowani w szatni! Sami musieli radzić sobie z napastnikami [WIDEO]

Niebywały skandal wydarzył się po meczu rezerw Polonii Warszawa z Bugiem Wyszków. Do szatni stołecznego zespołu wdarła się trójka zamaskowanych napastników. Piłkarze musieli bronić się sami, a portal meczyki.pl opublikował materiał wideo z tego zajścia.




Polonia II Warszawa wygrała sobotni mecz z Bugiem Wyszków (1-0). Spotkanie rozegrano na poziomie V ligi.

Zamaskowani napastnicy

Po zakończonej rywalizacji doszło do karygodnego zajścia. Do szatni Polonii wdarło się trzech zamaskowanych mężczyzn. Wszyscy mieli być pod wyraźnym wpływem alkoholu. Piłkarze rezerw stołecznej drużyny musieli radzić sobie sami z agresorami. Portal meczyki.pl ustalił, że policja podjęła działanie dopiero po pięciu minutach.

Interwencja policji w IV lidze. Kibice zaatakowali piłkarzy po porażce swojej drużyny

Do ogromnego skandalu doszło w meczu IV ligi. Spotkanie JKS-u Jarosław z Karpatami Krosno (4-0) zakończyło się wkroczeniem na murawę policji, która musiała rozdzielać zawodników i kibiców.




W 16. kolejce IV ligi doszło do rywalizacji JKS-u Jarosław z Karpatami Krosno. Gospodarze walczyli o fotel lidera, zaś goście potrzebowali punktów do zbliżenia się do podium. Ostatecznie lepsi okazali się ci pierwsi, którzy wygrali wysoko, bo aż 4-0.

Policja na murawie

Ostatniego gola w meczu strzelił Andrei Trukhan, a po chwili jeden z piłkarzy Karpat Krosno został trafiony kubkiem przez kibica JKS-u Jarosław. Zawodnik wdał się w dyskusję z prowodyrem, a w ślad za nim poszli jego koledzy z zespołu.

Sytuacja niebezpiecznie szybko eskalowała. W okolicy linii bocznej boiska wywiązywała się coraz większa awantura. Na murawie pojawiali się natomiast kolejni kibice. Niezbędna okazała się interwencja policji. Funkcjonariusze uzbrojeni w tarcze szybko zapanowali nad obiema stronami.




Wskazany fragment od [2:06:40]:

Królewski odpowiada kontrowersyjnemu radnemu z Płocka. Mocne słowa prezesa Wisły Kraków

Wypowiedź radnego Płocka, Michała Sosnowskiego w rozmowie z Weszło TV wywołała burzliwą reakcję Jarosława Królewskiego. Dotyczyła ona znaczącego wsparcia miejskiego dla I-ligowej Wisły Płock. Według Królewskiego obecny model finansowania piłki nożnej przez samorządy w Polsce jest „abnormalny” i wymaga istotnych zmian.

28 milionów złotych z budżetu miasta na Wisłę Płock

Michał Sosnowski w rozmowie z Jakubem Białkiem na WeszłoTV stanął w obronie dotacji miasta dla Wisły Płock, która w ostatnich miesiącach wyniosła aż 28 milionów złotych.

Sosnowski stwierdził, że takie wsparcie jest korzystne i zasadne z punktu widzenia miasta. Prezes Wisły Kraków uważa zupełnie inaczej. Jarosław Królewski w poście na X odniósł się do tej wypowiedzi w ostrych słowach.

Zarzucił Sosnowskiemu brak zrozumienia realiów ekonomicznych w polskiej piłce, a także wskazał, że podobne wsparcie jest szkodliwe dla rozwoju piłki nożnej w Polsce.

– Dobra, pośmialiśmy się nieco, ale wróćmy do poważnych dyskusji, bo widać, że umysł Pana radnego zatrzymał się gdzieś na lekcjach WOSu w gimnazjum – pewnie za dużo czasu u barbera spędza/ł. Nie będzie pieniędzy prywatnych w polskiej piłce ani inwestycji zewnętrznych jeśli zostawimy tę sprawę podnoszoną przez Jakuba Białka przemilczaną. Nie ma żadnych racjonalnych powodów, by inwestować w piłkę nożną przy tak zaburzonych zasadach gry – napisał.

– Wisła Kraków osiągnęła w ostatnim sezonie przychód na poziomie ~45 mln PLN. Kolosalna praca setek ludzi, kibiców, największej frekwencji ligowej, dziesiątek sponsorów, pracy codziennej nad ich pozyskaniem. Przychód nie oznacza zysk/marże. Jakim wyzwaniem jest zarządzanie klubem, który otrzymuje nieobciążone kosztami wsparcie na poziomie 28 mln PLN? Że średnią 5 tysięcy kibiców na mecz? Wsparcie bezpośrednim wkładem finansowym – bezkosztowym na poziomie 28 mln przy przychodach 13 mln PLN! Przecież to jest abnormalne – dodał.

– Jestem absolutnym przeciwnikiem wsparcia klubów przez samorządy, inne niż na warunkach komercyjnych (badania medialności i ewentualne audytowane pakiety sponsorskie). Samorządy mogą mieć z tego korzyść – wówczas prezentujemy jaką. Dlatego nie będziemy występować do miasta Kraków o wsparcie inne niż to, które wynika z medialności, którą generuje klub. Ogólnie polskie kluby powinny mieć limit wsparcia w postaci podniesienia kapitału, pożyczek i innych instrumentów finansowania przez samorządy na poziomie max ~25% przychodów, które generują – podsumował.

Jarosław Królewski zasugerował, że ograniczenie wsparcia samorządowego powinno zostać uwzględnione w przepisach licencyjnych.

Według niego, władze ligowe powinny wprowadzić konkretne regulacje. Miałyby one zrównoważyć finansowanie polskich klubów. Przy okazji umożliwią równą rywalizację, a także wspomogą mniejsze kluby.

Źródło: Jarosław Królewski (X), Weszło

Tak głosował Luka Modrić w „Kopa Trophy”. Zaskoczył kibiców Realu

Ujawniono szczegółowe wyniki głosowania w plebiscycie „Kopa Trophy”. Na światło dzienne wyszły wybory poszczególnych głosujących. Duże zainteresowanie kibiców wzbudziły wybory Luki Modricia.




Plebiscyt „Trofeum Kopy” został rozstrzygnięty podczas gali „Złotej Piłki”. Zwycięzcę nagrody dla najlepszego zawodnika poniżej 21. roku życia poznaliśmy 28 października. Bez większego zaskoczenia statuetka powędrowała w ręce Lamine’a Yamala. Podium uzupełnili Arda Guler i Kobbie Mainoo.

Dziś poznaliśmy szczegółowe wyniki „Kopa Trophy”. Lamine Yamala dosłownie zdeklasował rywali. Zdobył on aż 113 punktów. Drugi Arda Guler otrzymał ich zaledwie 26.

Głos w plebiscycie Kopy mają byli zdobywcy Złotej Piłki. Organizatorzy opublikowali głosy poszczególnych wyborców. Ciekawie zagłosował Luka Modrić. Chorwat na pierwszym miejscu postawił na Lamine Yamala z Barcelony. Swojego kolegę z Realu, Ardę Gulera, usytuował na drugim miejscu. Na trzecim miejscu umiejscowił Joao Nevesa z PSG.

Wybory Modricia wywołały dość duże poruszenie ze względu na fakt, iż w swoim rankingu wyżej postawił piłkarza Barcelony, aniżeli swojego kolegę z Realu. W tego typu plebiscytach zawodnicy bardzo często stawiają na swoich rodaków i/lub kolegów z zespołu. Dla przykładu Leo Messi postawił na Yamala i Cubersiego (obaj z FC Barcelony) oraz Garnacho (reprezentacja Argentyny).