Niemiecki klub opuszcza Twittera. Wyraz sprzeciwu wobec działań Elona Muska

FC St. Pauli podjęło decyzję o opuszczenia platformy społecznościowej X (dawniej Twitter). W skrócie – władzom niemieckiego klubu nie spodobały się zmiany wprowadzane przez Elona Muska, które – ich zdaniem – silnie ingerują w politykę.

W czwartek FC St. Pauli ogłosił niespotykaną do tej pory decyzję. Niemiecki klub postanowił zaprzestać publikacji materiałów na platformie X (dawniej Twitter). Główne konto tego klubu zebrało ponad 250 tysięcy obserwujących. Jednocześnie klub poinformował o przenosinach na BlueSky. Serwis ten ma być konkurencją dla X. Interfejs BlueSky jest łudząco podobny do tego, co oferuje X.

Jaki był powód odejścia FC St. Pauli z Twittera? Władzom niemieckiego klubu nie spodobały się zmiany, do jakich ostatnimi czasy doszło na portalu. Ich zdaniem X stał się generatorem hejtu i może mieć wpływ na przebieg najbliższych wyborów w Niemczech.

– Ogłaszając powody odejścia, klub stwierdził, że właściciel Elon Musk zamienił przestrzeń debaty w maszynę hejtu, który może wpłynąć na niemiecką kampanię wyborczą do parlamentu – przekazało FC St. Pauli.

W dalszej części oświadczenia FC St. Pauli kontynuuje krytykę działań Elona Muska. Klubowi nie podoba się to, w jaką stronę poszedł Twitter, po jego przejęciu przez Muska.




Od czasu przejęcia Twittera, Musk przekształcił X w maszynę nienawiści. Rasizm i teorie spiskowe mogą się tam rozprzestrzeniać bez kontroli. Obelgi i groźby są rzadko karane i są określane jako wolność słowaczytamy dalej w komunikacie klubu.

Idąc dalej. FC St. Pauli wskazuje także na podłoże polityczne wprowadzanych zmian na platformie. Za przykład podano ostatnie wybory w USA. Trump mianował Muska na przedstawiciela jednego z nowych departamentów w amerykańskim rządzie. Niemiecki klub pisze, że Musk wykorzystywał swoją platformę do promocji kandydatury Donalda Trumpa w minionych wyborach. Władze FC St. Pauli zakładają, że Musk może chcieć ingerować w najbliższe wybory w Niemczech.




Łotewski klub ma łeb do interesów. Wstawił do rezerw piłkarzy z 1. ligi i wygrał baraże 11-0

Do kuriozalnej sytuacji doszło w II lidze łotewskiej. Rezerwy klubu Tukumus 2000, żeby utrzymać się w rozgrywkach, wystawiły do gry w barażach… zawodników z wyższej klasy rozgrywkowej.




Na zapleczu drugiej ligi łotewskiej doszło do niebywale kuriozalnej sytuacji. Rezerwy klubu Tukumus 2000 zajęły dopiero 12. miejsce w tabeli. W sumie w 26 meczach zdobyli zaledwie 19 punktów. Musieli tym samym wziąć udział w barażach o utrzymanie w lidze.

Łeb do interesów

Rezerwy Tukumsu mierzyły się w związku z tym z ekipą Salaspils FK, z niższego poziomu rozgrywkowego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że już po pierwszej połowie prowadzili aż 8-0.




W sumie mecz skończył się z kolei wynikiem 11-0. Jak się okazało, specjalnie na baraże, do rezerw ściągnięto zawodników, którzy na co dzień grają w łotewskiej ekstraklasie.

Wieczysta Kraków może stracić trofeum. Wszystko przez jeden błąd

Rezerwy Wieczystej Kraków, które niedawno wygrały 2:1 z drugą drużyną Wisły w finale krakowskiego Pucharu Polski, mogą nie cieszyć się z trofeum długo. Jak donosi Gazeta Krakowska, wynik meczu może zostać zweryfikowany na niekorzyść Wieczystej, co oznaczałoby, że puchar trafi do Wisły.

Będzie walkower na korzyść Wisły Kraków?

Problemem jest udział w meczu Daniela Sandovala, który według obowiązujących przepisów nie miał prawa zagrać. Regulamin mówi jasno: w drużynach rezerw nie mogą występować zawodnicy powyżej 23. roku życia, jeśli w pierwszej drużynie rozegrali od początku roku ponad 450 minut.

Tymczasem 26-letni Sandoval od stycznia rozegrał w pierwszym składzie Wieczystej już ponad 500 minut. Mimo to pojawił się na boisku w meczu finałowym. Grał w nim 75 minut. Małopolski Związek Piłki Nożnej na razie unika wydawania oficjalnego stanowiska w sprawie i tłumaczy się koniecznością analizy dokumentacji meczowej.

Jednak jeśli Związek uzna, że regulamin został złamany, możliwy jest walkower na korzyść Wisły. To automatycznie oznaczałoby, że Wieczysta straci puchar. Dla Wieczystej utrata trofeum w taki sposób mogłaby być dużą porażką wizerunkową.

Pierwszy zespół Wieczystej radzi sobie dobrze w rozgrywkach ligowych. Na półmetku sezonu zajmuje trzecie miejsce, a do lidera, Pogoni Grodzisk Mazowiecki, traci tylko cztery punkty.

Zarówno przedstawiciele Wieczystej, jak i Związku nie komentują obecnie sprawy, co jeszcze bardziej podsyca spekulacje wokół możliwego rozstrzygnięcia.

Źródło: Gazeta Krakowska

Opublikowano listę nominowanych do nagrody sportowca roku! Głosowanie ruszyło

Rozpoczęło się głosowanie na sportowca roku w Polsce. Na konferencji, inaugurującej plebiscyt, odkryto w sumie 25 nominowanych do zdobycia nagrody.




Już za dwa miesiące czeka nas Gala Mistrzów Sportu. Podczas 90. edycji plebiscytu Przeglądu Sportowego i Polsatu poznamy polskiego sportowca roku. W poprzedniej edycji, a także jeszcze rok wcześniej, triumfowała Iga Świątek.

25 nominowanych

W tegorocznej edycji tenisistka ma szansę zdobyć kolejną statuetkę. Świątek znalazła się w gronie nominowanych do nagrody. Poza nią są oczywiście inne znane twarze, jak Robert Lewandowski, Bartosz Zmarzlik czy Ewa Pajor.

Na liście zamieszczono także nazwiska uczestników ostatnich Igrzysk Olimpijskich. Pośród nich widzimy choćby Aleksandrę Mirosław, Julię Szeremetę, Ewę Swobodę, czy Wilfredo Leona lub Jakuba Kochanowskiego.




Pełna lista nominowanych w plebiscycie:

  • 1. Fabian Barański, Mateusz Biskup, Dominik Czaja, Mirosław Ziętarski – WIOŚLARSTWO
  • 2. Natalia Bukowiecka – LEKKOATLETYKA
  • 3. Aleksandra Jarecka, Alicja Klasik, Renata Knapik-Miazga, Martyna Swatowska-Wenglarczyk – SZERMIERKA
  • 4. Aleksandra Kałucka – WSPINACZKA SPORTOWA
  • 5. Jakub Kochanowski – SIATKÓWKA
  • 6. Łukasz Kuczyński, Michał Niewiński, Felix Pigeon, Diane Sellier – SHORT TRACK
  • 7. Wilfredo Leon – SIATKÓWKA
  • 8. Robert Lewandowski – PIŁKA NOŻNA
  • 9. Ksawery Masiuk – PŁYWANIE
  • 10. Aleksandra Mirosław – WSPINACZKA SPORTOWA
  • 11. Katarzyna Niewiadoma – KOLARSTWO
  • 12. Wojciech Nowicki – LEKKOATLETYKA
  • 13. Ewa Pajor – PIŁKA NOŻNA
  • 14. Daria Pikulik – KOLARSTWO
  • 15. Jeremy Sochan – KOSZYKÓWKA
  • 16. Ewa Swoboda – LEKKOATLETYKA
  • 17. Julia Szeremeta – BOKS
  • 18. Angelika Szymańska – JUDO
  • 19. Iga Świątek – TENIS
  • 20. Katarzyna Wasick – PŁYWANIE
  • 21. Joanna Wołosz – SIATKÓWKA
  • 22. Jan Zieliński – TENIS
  • 23. Bartosz Zmarzlik – ŻUŻEL
  • 24. Klaudia Zwolińska – KAJAKARSTWO GÓRSKIE
  • 25. DAMIAN ŻUREK – ŁYŻWIARSTWO SZYBKIE

Głosować możecie TUTAJ.

Diego Forlan zadebiutował na korcie tenisowym. Urugwajczyk spełnił marzenie i zabłysnął w akcji przy siatce [WIDEO]

Diego Forlan postanowił spróbować swoich sił w zupełnie nowej dyscyplinie i zadebiutował na tenisowym korcie podczas turnieju Uruguay Open.

Forlan zadebiutował w tenisie

45-latek, który kiedyś reprezentował barwy Manchesteru United i Atletico Madryt stanął do rywalizacji deblowej. Spełnił tym samym jedno ze swoich marzeń. Forlan otrzymał dziką kartę do turnieju razem ze swoim deblowym partnerem, Federico Corią, co umożliwiło im udział w tej rywalizacji.

Ich przeciwnicy, rozstawieni z numerem czwartym Boris Arias i Federico Zeballos, stanowili dla nowicjuszy ogromne wyzwanie. Mecz zakończył się wynikiem 1:6, 2:6. Eksperci nie dawali debiutantowi większych szans na sukces.

Pomimo krótkiego występu Forlan zdobył serca kibiców zgromadzonych na trybunach. Każde jego udane zagranie było entuzjastycznie oklaskiwane, a doping dodawał mu pewności siebie.

Po zakończeniu meczu były piłkarz nie miał zamiaru ukrywać się przed mediami ani kibicami – wręcz przeciwnie. Chwycił za mikrofon, aby osobiście podziękować fanom za wsparcie, które otrzymywał przez całe spotkanie.

Forlan kilka razy popisał się umiejętnościami, zwłaszcza podczas jednej z akcji przy siatce.

Dla byłego piłkarza to dopiero początek tenisowej przygody, która, jak sam zapewnia, nie skończy się na jednym meczu.

Źródło: ATP Challenger

Zalewski zdradził kulisy słynnej sprzeczki z Zielińskim. „Tak chciałem powiedzieć, ale wyszło inaczej”

Na początku zeszłego roku doszło do słynnej sprzeczki między Nicolą Zalewskim a Piotrem Zielińskim. W przerwie meczu AS Romy z Napoli, obaj Polacy spięli się ze sobą w tunelu na stadionie. Podczas rozmowy z portalem meczyki.pl, 23-latek wrócił do tamtej sytuacji.

W styczniu 2023 roku Napoli wygrało z AS Romą 2-1. Emocji nie brakowało na boisko, ale również poza nim.

„Wyszło inaczej”

Dyskusja trwała tylko chwilę, ale piłkarz AS Romy skwitował ją, rzucając soczyste: „Zamknij pi*dę, ku*wa”. Kamery wychwyciły, jak w tunelu prowadzącym z murawy do szatni, spięli się ze sobą Nicola Zalewski i Piotr Zieliński.

Jak to przy takich sytuacjach bywa, w mediach pojawiły się różne spekulacje. Najczęściej dotyczyły one domniemanych złych relacji między wspomnianą dwójką. Zarówno Zieliński, jak i Zalewski szybko zdementowali jednak te plotki. Ponownie zrobili to na antenie portalu meczyki.pl.

– To nie tak, że mnie poniosło, tylko sytuacja była dziwna, bo przegrywaliśmy chyba 1:0, a Piotrek podszedł do mnie i mówi: „Dawaj, co jest?”. Ja na to: „Słuchaj, stary, przegrywamy, zostaw mnie w spokoju” – tak przynajmniej chciałem powiedzieć, ale ostatecznie wyszło inaczej – wyjaśnił Zalewski w rozmowie z Samuelem Szczygielskim.

Szymon Marciniak niemal spóźnił się na hit Ekstraklasy. Wszystko przez zasadzkę policji

Niewiele zabrakło, a Szymon Marciniak spóźniłby się na hitowy mecz Lech Poznań – Legia Warszawa. Wszystko za sprawą policji, która urządziła zasadzkę na podejrzanego, który przewoził materiały wybuchowe.

W miniony weekend miał miejsce hit Ekstraklasy. Lech Poznań podejmował u siebie Legię Warszawa. Spotkanie zakończyło się okazałym zwycięstwem gospodarzy. Końcowy wynik to aż 5:2 na korzyść poznańskiego Lecha.

Opóźnienie Marciniaka

Tuż przed rozpoczęciem wspomnianego meczu media informowały o możliwym spóźnieniu się Szymona Marciniaka. Ostatecznie Polski arbiter, który prowadził mecz Lech-Legia, dotarł do Poznania w odpowiednim czasie.

Korek

Marciniak dojechał do Poznania na ostatni moment. Kulisy odsłoniła redakcja „Przeglądu Sportowego Onet”. Jak się okazuje, arbiter dotarł na poznański stadion zaledwie 40 minut przed rozpoczęciem meczu. A wszystko to z powodu korku, w którym utknął 43-latek.




Udana zasadzka policji

Jak informuje „Przegląd Sportowy Onet”, Szymon Marciniak utknął w niedzielę w korku, który miał miejsce na autostradzie pod Słupcą w Wielkopolsce. Korek był spowodowany akcją policji. A dokładniej rzecz biorąc – Centralne Biuro Śledcze Policji przygotowało zasadzkę na podejrzaną osobę jadącą w stronę Poznania. Służbom udało się zatrzymać podejrzanego, u którego znaleziono cztery paczki ładunków wybuchowych wraz z zapalnikami oraz pistolet z amunicją.

– Policja swoimi kanałami ustaliła, co ten człowiek będzie przewozić. Przygotowała zasadzkę, śledziła go m.in. przy użyciu drona. Okazało się, że w torbie podróżnej w jego samochodzie znaleziono cztery paczki ładunków wybuchowych. Ważyły ponad kilogram. Trwają badania, co to dokładnie za substancje. Do tego miał zapalniki do ładunków, pistolet z amunicją oraz amunicję myśliwską – czytamy na „Przegląd Sportowy Onet”.

źródło: Przegląd Sportowy Onet




Wojciech Szczęsny rozbawił De Jonga. „Mam nadzieję, że jest ich dla nas sporo” [WIDEO]

Wojciech Szczęsny wciąż czeka na debiut w barwach FC Barcelony, jednak zdaje się już doskonale odnajdywać w nowym otoczeniu. Jego adaptacja w Hiszpanii przebiega płynnie, co potwierdza ostatnie nagranie opublikowane przez Dumę Katalonii we współpracy z jednym ze sponsorów, firmą Whitebit, działającą w branży kryptowalut.

Test wiedzy o Barcelonie i Whitebit

Nagranie, w którym Szczęsny i pozostali piłkarze Barcelony wzięli udział, miało formę quizu. Wideo to miało na celu nie tylko promocję sponsora, ale również umożliwiło kibicom zobaczenie swoich ulubionych zawodników w mniej formalnej atmosferze.

Zawodnicy otrzymali zestaw czterech pytań, z czego dwa dotyczyły historii Barcelony, a pozostałe nawiązywały do działalności Whitebit.

W trakcie nagrania Szczęsny odpowiadał na pytania w towarzystwie Frenkiego de Jonga. Już przy pierwszym zadaniu polski bramkarz rozbawił swojego kolegę.

Piłkarze zostali zapytani o pierwszą transakcję kryptowalutową w historii – wskazówką był przedmiot ukryty w pudełku, który miał pomóc w odpowiedzi. Widząc rekwizyt, Szczęsny zażartował:

– Mam nadzieję, że jest tam sporo bitcoinów dla nas obu – rozśmieszył De Jonga.

Źródło: FC Barcelona

Tak Puchacz i Świderski zareagowali na Slisza. „Zobacz, jak się buja”. „Mi by odje*ało” [WIDEO]

Trwa zgrupowanie reprezentacji Polski przed meczem z Portugalią. Kanał „Łączy nas Piłka”, jak zwykle, publikuje z tej okazji kulisy. Na ostatnich zawarto kolejną zabawną sytuację.




Michał Probierz dokonał kilku niespodziewanych decyzji w kwestii powołań na ostatnie w tym roku zgrupowanie. Jednym z nich było zaproszenie do kadry Bartosza Slisza.

„To byłaby inny gęstość”

Pomocnik Atlanty United przyjechał do Portugalii po udanym występie w 1/8 Play Offów MLS. Slisz strzelił decydującą bramkę w meczu z Interem Miami, czym wyeliminował ekipę Leo Messiego z rozgrywek.

Na zgrupowaniu nie zabrakło oczywiście komentarzy na ten temat. Gdy tylko Slisz pojawił się w hotelu, żartować zaczęli z niego Tymoteusz Puchacz i Karol Świderski. Wszystko uwieczniono w kulisach, opublikowanych na kanale „Łączy nas Piłka”.




– Idzie ten co Miami strzelił. Zobacz jak sam idzie, jak się buja – mówił Świderski.

– Gdybym ja strzelił Miami i Messiego wyrzucił z playoffów, to by mi odj***ło od razu. to by była już inna gęstość – podsumował Puchacz.

Wspomniany fragment od [08:05]:

Michał Probierz szykuje sensację. Ogromne zaskoczenie na mecz z Portugalią

Michał Probierz zamierza sporo namieszać w meczu z Portugalią. Jak podaje sport.pl, selekcjoner nie postawi w bramce ani na Marcina Bułkę, ani Łukasza Skorupskiego. Wybór padł na Bartłomieja Drągowskiego.




Reprezentacja Polski przygotowuje się do pierwszego meczu na listopadowym zgrupowaniu. Ostatnie spotkania w tym roku „Biało-Czerwoni” rozegrają z Portugalią i Szkocją. To pierwsze czeka nas już w piątek.

Sensacja

Michał Probierz przyzwyczaił nas już do tego, że potrafi zamieszać w składzie. Nie inaczej ma być również w tym przypadku. Jak twierdzi sport.pl, selekcjoner zamierza wystawić w pierwszym składzie na Portugalię Bartłomieja Drągowskiego.




– Bartłomiej Drągowski ma zagrać w bramce reprezentacji Polski w meczu z Portugalią – dowiedział się Sport.pl. Oczywiście jeśli tylko będzie zdrowy i nie złapie żadnej kontuzji na dwóch ostatnich treningach przed spotkaniem na Estadio do Dragao w Porto – czytamy na sport.pl.

Ostatni raz w reprezentacji, Drągowski zagrał jeszcze podczas kadencji Czesława Michniewicza. 8 czerwca 2022 roku, przeciwko Belgii (1-6) w Lidze Narodów. W bieżącym sezonie zaliczył 8 czystych kont w 18 występach dla Panathinaikosu.

Puchacz wspomina okres w Unionie Berlin. „Uważam, że byłem traktowany niesprawiedliwie”

Tymoteusz Puchacz wrócił wspomnieniami do czasu gry w Unionie Berlin. Reprezentant Polski przyznał, że jego zdaniem w tamtym okresie był najlepszym zawodnikiem na swojej pozycji w klubie. Uważa, że był niesprawiedliwie traktowany.

Kariera Tymoteusza Puchacza po wyjeździe z Polski z pewnością nie ułożyła się tak, jakby chciał tego on sam. W 2021 roku zamienił Lech Poznań na Union Berlin. Tam doszczętnie przepadł, praktycznie nie otrzymywał żadnych szans gry od trenera. W kolejnych sezonach był wypożyczany do takich klubów jak: Trabzonspor, Panathinaikos i FC Kaiserslautern. Latem tego roku zdecydował się w końcu definitywnie opuścić Union i zasilił szeregi Holstein Kiel.




Przygoda Puchacza w Unionie nie potoczyła się najlepiej. Przez 3 sezony rozegrał zaledwie 1 mecz w Bundeslidze. Jedyne szanse jakie otrzymywał, to były to mecze w europejskich pucharach i Pucharze Niemiec. We wszystkich rozgrywkach było to łącznie zaledwie 10 spotkań. Puchacz spędził w Unionie dwie pełne rundy. Pozostały czas jako piłkarz tego klubu spędził na wypożyczeniach.

Teraz Puchacz wrócił do okresu spędzonego w Unionie. Jak przyznał na antenie „Viaplay”. w tamtym czasie czuł się najlepszym piłkarzem na swojej pozycji w Unionie. Mimo wszystko nie żałuje, że zdecydował się na transfer do Uniony, gdyż dzięki temu, mógł przeżyć piękne chwile na wypożyczeniach w innych klubach.

– Nie wiem, dlaczego tam nie dostawałem więcej szans. Uważam, że byłem traktowany niesprawiedliwie. Tylko jakie to ma teraz znaczenie, co ja uważam, skoro było, jak było – ocenił Tymoteusz Puchacz.

– Ja jestem lepszym piłkarzem niż Giesselmann. I byłem wtedy lepszym piłkarzem niż Giesselman, ale nie grałem. Ja uważam też, że nie zawsze jest tak, że najlepsi piłkarze grają. Często jest tak, że piłkarze, którzy mają jakieś aspekty, które pasują danemu trenerowi, to oni grają – przyznał Puchacz.

– Ja nigdy nie będę żałował żadnych z moich decyzji. Na dzisiaj jestem szczęśliwym człowiekiem. Jestem reprezentantem Polski, gram w Bundeslidze – podsumował 25-latek.


źródło: Viaplay




Probierz chce wygranej. „Portugalia nie robi już takiego wrażenia”

Reprezentacja Polski przebywa obecnie na zgrupowaniu w Porto, gdzie w piątek rozegra przedostatni mecz fazy grupowej Ligi Narodów dywizji A przeciwko Portugalii. Selekcjoner Michał Probierz, w rozmowie z portalem „Meczyki”, przedstawił sytuację w kadrze, która zmaga się z kontuzjami. Trener Biało-Czerwonych wypowiedział się również na temat najbliższych przeciwników.

Problemy kadrowe przed meczem

Polska kadra nie jest w pełni gotowa na starcie z Portugalią. Z powodu kontuzji oraz zmęczenia niektórych zawodników, selekcjoner nie dysponuje optymalnym składem. Probierz przyznał, że kilku zawodników wymaga specjalnej opieki, by odzyskać gotowość do gry.

– Mamy swoje problemy, trzeba umieć się do tego dostosować. Nie panikujemy, nie lamentujemy, wiemy, jaka jest sytuacja. Jesteśmy podzieleni na grupy, bo widać po niektórych zawodnikach bardzo duże zmęczenie i że są poobijani. Chcemy doprowadzić wszystkich zawodników do takiego stanu, aby byli przygotowani do meczu. Wierzę, że optymalnie przygotujemy się do pierwszego spotkania – stwierdził trener.

Probierz odniósł się także do nadchodzącego spotkania z Portugalią. Jest to zespół pełnym uznanych gwiazd, jednak trener zaznaczył, że reprezentacja Polski jest przygotowana mentalnie na takie starcia i że rywal o dużej renomie nie budzi już w kadrze dodatkowych emocji.

– Po mistrzostwach Europy to już jest zupełnie inne podejście, wszystkie te zespoły mają tego typu zawodników. Zdajemy sobie sprawę, że ostatnio nie wygraliśmy za dużo meczów i ktoś może być niezadowolony, ale trzeba pamiętać, że reprezentacja mierzyła się z tuzami piłkarskimi – przyznał selekcjoner.

– Przyjechaliśmy wygrać, nie wyobrażam sobie, żebyśmy przyjechali przetrwać. Chcemy się sprawdzić z dobrymi zespołami, zrobić wszystko, aby się utrzymać albo i przy łucie szczęścia awansować. Chcemy pomóc szczęściu – podsumował Probierz.

Źródło: Meczyki.pl

Zieliński wyjawił, gdzie mógł trafić latem. Wskazał pięciu gigantów

Piotr Zieliński zdradził, do jakich klubów mógł trafić latem. W sumie wymienił pięć drużyn. Pośród nich znalazła się między innymi FC Barcelona.




Latem Piotr Zieliński odszedł z Napoli, w którym spędził aż osiem lat. Kolejnym przystankiem w karierze 30-latka okazał się Inter Mediolan, czyli obecny mistrz Włoch. Jak na razie Polak spokojnie wprowadza się do nowego zespołu. Ma już nawet na koncie dwa gole – oba strzelone w starciu z Juventusem.

Było pięć zainteresowanych

Choć finalnie Zieliński postawił na przenosiny do Mediolanu, to miał sporo innych, ciekawych opcji. W rozmowie z Kanałem Sportowym zdradził, które kluby wyrażały swoje zainteresowanie jego zakontraktowaniem.

– Liverpool, Arsenal, Atletico Madryt, Juventus… Były też konkretne zapytania od Barcelony – wyjawił.

– Dobrze czułem się w Napoli, więc trudno było mi wyrwać się np. do Anglii. Hiszpania to kierunek, nad którym mocno bym się zastanawiał. Ale dobrze czuję się we Włoszech i na pierwszym miejscu było to, by tam kontynuować karierę – podkreślił.




Zieliński obecnie przebywa na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Już w piątek „Biało-Czerwoni” zmierzą się w Porto z Portugalią. Trzy dni później na PGE Narodowym rozegrają ostatni mecz Ligi Narodów przeciwko Szkocji.

Całą rozmowę Piotra Zielińskiego znajdziecie poniżej: