Trudna sytuacja w Kłodzku. Woda zalała stadion lokalnej drużyny

Ulewne deszcze powodują coraz większe zniszczenia w południowo-zachodniej Polsce. Szczególnie trudna sytuacja panuje w Kłodzku, gdzie poziom wody w Nysie Kłodzkiej przekroczył historyczne wartości. Rzeka zalała miasto oraz stadion lokalnego klubu piłkarskiego MKS Nysa Kłodzko.

 

Trudna sytuacja w południowo-zachodniej Polsce

Według informacji przekazanych przez Ośrodek Sportu i Rekreacji w Kłodzku intensywne opady deszczu spowodowały zalanie stadionu MKS Nysa Kłodzko. Obiekt oddalony o kilkaset metrów od Nysy Kłodzkiej znalazł się pod wodą. Utrudni to treningi i mecze piłkarzy, którzy na co dzień korzystają z tego terenu.

W piątek, 13 września podjęto decyzję o odwołaniu najbliższego meczu przeciwko Iskrze Jaszkowa Dolna. Zamknięto również stadion do poniedziałku 16 września, jednak dalsze problemy spowodowane zalaniem mogą znacznie opóźnić wznowienie rozgrywek na tym obiekcie. Zgodnie z komunikatem władz miasta, poziom wody w Nysie Kłodzkiej przekroczył 6,5 metra, co jest wartością wyższą niż podczas pamiętnej powodzi z 1997 roku.

 

Skutki żywiołu są widoczne w całym mieście – woda zalała już wiele budynków i infrastruktury, a stadion MKS Nysa Kłodzko pomimo odległości od rzeki znalazł się pod wodą. Zgodnie z najnowszymi doniesieniami, data jego ponownego otwarcia zostanie przesunięta.

Źródło: Interia Sport, Ośrodek Sportu i Rekreacji w Kłodzku

Trener Realu Sociedad grzmi po rzucie karnym dla Realu Madryt. „Niszczymy futbol”

Real Madryt w sobotę wygrał trzeci mecz w tym sezonie La Ligi. „Królewscy” ograli Real Sociedad (2-0). Imanol Alguacil, szkoleniowiec baskijskiego klubu jest jednak zdania, że jego drużyna została oszukana przez arbitra. 




Madrytczycy długo nie mogli przebić się przez defensywę Sociedad. Do bramki trafili dopiero w drugiej połowie, dzięki Viniciusowi, który wykorzystał rzut karny. Parę minut później w podobnej sytuacji znalazł się Kylian Mbappe. Francuz również nie zostawił złudzeń i skierował piłkę do siatki.

Oszukani?

Przy podyktowanych „jedenastkach” nie brakowało oczywiście kontrowersji. Imanol Alguacil uważa, że jego drużyna została poważnie pokrzywdzona przez sędziego spotkania. Szkoleniowiec miał obiekcje względem rzutu karnego Viniciusa. Jego zdaniem nie doszło do faulu na Brazylijczyku. Arbiter Juan Martinez Munuera podyktował jednak stały fragment po analizie VAR.

– Był tylko jeden rzut karny. Niszczymy futbol – grzmiał Alguacil.




– Jestem naprawdę wkurzony. Potrzebujemy wyjaśnień w sprawie drugiego karnego – dodawał Takefusa Kubo. 

Leo Messi wrócił po kontuzji i od razu błyszczy! Kapitalny mecz Argentyńczyka [WIDEO]

Leo Messi wrócił do gry po długiej przerwie. Argentyńczyk od razu pokazał się z dobrej strony. W meczu przeciwko Philadelphii Union dwukrotnie trafił do siatki i zanotował asystę. 




Kapitan Argentyny kilka miesięcy temu doznał kontuzji kostki, wobec czego musiał pauzować. Ostatni raz na boisko wybiegł w czerwcu.

Wciąż to ma

W ostatnim meczu Interu Miami z Philadelphią Union, w nocy z soboty na niedzielę, Messi doczekał się powrotu. Od razu pokazał się z najlepszej możliwej strony. Legenda FC Barcelony jeszcze w pierwszej połowie dwukrotnie trafiała do siatki rywali. Po zmianie stron dołożył jeszcze asystę przy trafieniu Luisa Suareza, a ten ustalił wynik meczu na 3-1.

Mecz Bournemouth – Chelsea pobił rekord Premier League! Anthony Taylor pokazał aż 16 żółtych kartek

W sobotę padł nietypowy rekord w Premier League. Anthony Taylor w meczu Bournemouth z Chelsea pokazał aż 16 żółtych kartek. Kartoniki posypały się nie tylko dla zawodników, ale także dla trenerów obu drużyn. 




Chelsea pokonała w sobotę Bournemouth 1-0 po bramce Christophera Nkunku. Na zwycięskiego gola czekaliśmy jednak do samej końcówki. Emocji za to nie brakowało. Tylko w pierwszej połowie aż sześciu zawodników zostało ukaranych żółtymi kartkami.

Niechlubny rekord

To nie był jednak koniec. Anthony Taylor, który prowadził mecz, kompletnie stracił panowanie nad widowiskiem. W sumie pokazał jeszcze kolejne 10 (!) żółtych kartoników, co stało się błyskawicznie rekordem Premier League. W sumie ukaranych zostało 6 piłkarzy Bournemouth i 8 Chelsea. Dodatkowo arbiter ukarał jeszcze trenerów obu drużyn.




Wcześniej ta kuriozalna statystka należała do meczu Tottenhamu z Sheffield United. W spotkaniu z 2023 roku, Peter Banks pokazał 13 żółtych kartek. Taylor pobił zatem rekord dość pokaźnie.

Jarosław Królewski komentuje wczorajsze wydarzenia. „Ten sezon da nam wiele radości”

Jarosław Królewski zamieścił wpis na Twitterze odnośnie wydarzeń po piątkowym meczu Wisły Kraków. – To moja odpowiedzialność. Proszę wszelką złość skupić na mnie – przekazał prezes Białej Gwiazdy.

Sytuacja Wisły Kraków w I Lidze powoli zaczyna robić się dramatyczna. Na ten moment Biała Gwiazda ma na swoim koncie zaledwie 6 punktów po 6 rozegranych meczach. Wisła zajmuje dopiero 15. pozycję w ligowej tabeli, nad strefą spadkową ma zaledwie punkt przewagi. Do miejsca dającego bezpośredni awans do Ekstraklasy traci już 14 „oczek”.

W piątkowy wieczór Wisła doznała kolejnej porażki. Tym razem lepsza od Białej Gwiazdy okazała się Warta Poznań. Spotkanie zakończyło się wygraną przyjezdnych 1:0.

Wczorajsza porażka z Wartą rozwścieczyła kibiców Wisły. Ci zaprosili pod swoją trybunę Jarosława Królewskiego. W mediach natychmiast pojawiły się nagrani z przemowy kibiców Wisły w kierunku prezesa klubu. Między stronami doszło do krótkich rozmów.

 Późnym wieczorem Królewski zamieścił jeszcze wpis na Twitterze. Prezes Wisły podsumował piątkowe wydarzenia. Przeprosił kibiców i stwierdził, że bierze na siebie odpowiedzialność za ostatnie wyniki.

„Przepraszam wszystkich wspierających dziś Wisłę Kraków, że musieli kolejny raz przełknąć gorycz porażki – wiem ile dla Was znaczy ten klub i jak znacząco kontrybujecie w jego odbudowie.

Każda nawet negatywne emocje, nie zamieniłbym na nic innego. Autentyczność jest ważniejsza niż wszystko inne.

Nowy sztab i zawodnicy potrzebują wiecej czasu by generować odpowiednią jakość. Wierzę w nich w 100%. Czasami gdy bardzo się starasz po prostu nie wychodzi.

To moja odpowiedzialność. Proszę wszelką złość skupić na mnie.

Darze ten klub wielkim uczuciem i zawsze tak będzie. Każdy feedback jest motywacją dla mnie.

Jestem przekonany, że ten sezon da nam wiele radości.”

Daniele De Rossi dostał pytanie o Nicolę Zalewskiego. Wskazał, co musi zrobić, żeby wrócił do gry

Sprawa Nicoli Zalewskiego jest ostatnio bardzo gorącym tematem. Teraz swój głos zabrał w tej kwestii Daniele De Rossi. Włoch przekonuje, że nie miał nic wspólnego z odsunięciem Polaka od drużyny oraz przekazał, co musi zrobić, żeby wrócić do gry. 




Ostatnie dni okna transferowego mijały nam pod znakiem Nicoli Zalewskiego. Galatasaray zaciekle walczyła o Polaka i wydawało się, że prędzej czy później przyjmie którąś z ofert Tureckiego klubu. Tym bardziej, że na transfer naciskała sama Roma.

„Wszystko rozbija się o kontrakt”

Włosi byli na tyle nastawieni na zysk z transferu Polaka, że gdy ten definitywnie opowiedział się za pozostaniem w Rzymie, działacze odsunęli go od składu. Daniele De Rossi został zapytany na konferencji prasowej przed meczem z Genoą, o sytuację 22-latka. Szkoleniowiec przekonuje, że nie miał nic wspólnego z z wypisaniem Zalewskiego, ale zapewnia, że jeśli odnowi kontrakt, to wróci do gry.

– Zupełnie nie mam pojęcia. Decyzję o jego odsunięciu podjął klub. Dowiedziałem się o tym dosłownie niedawno. Wszystko rozbija się o jego kontrakt – stwierdził De Rossi.




– Nic nie jest przesądzone. Jeśli znajdą porozumienie w sprawie przedłużenia umowy, zostanie przywrócony do składu. Ale to pytanie należy zadać klubowi – dodał. 

Zalewski całą swoją dotychczasową karierę spędził w AS Romie, której jest wychowankiem. Do tej pory zagrał dla niej w 109 meczach. Na ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Polski stał się jej liderem, wobec czego wydawało się, że powróci do gry w klubie, po tym jak Daniele De Rossi z niego zrezygnował. Niestety na razie będzie mu z tym ciężko.

Zbigniew Boniek ostro o wykluczeniu Zalewskiego z Romy. „Zawsze dawał sto procent. To nie ma sensu”

Zbigniew Boniek zabrał głos po tym, jak AS Roma odsunęła od składu Nicolę Zalewskiego. Były prezes PZPN nie krył swojego niezadowolenia w związku z działaniami klubu. 




Nicola Zalewski ma za sobą świetne zgrupowanie reprezentacji Polski. Wydawało się, że wahadłowy jest także na dobrej drodze do dogadania się z Romą w kwestii swojej przyszłości. Klub był już dogadany z Galatasaray, ale sam zawodnik zawetował transfer, co nie spodobało się jego obecnym pracodawcom. Ci postanowili… wykreślić go z kadry do końca sezonu. Potwierdził to zresztą sam agent piłkarza.

„To nie ma sensu”

Zawiedziony takim postępowaniem Romy jest między innymi Zbigniew Boniek, który w przeszłości również grał w Rzymie. Były prezes PZPN ocenił tę sytuacją w rozmowie z „Radio Romanista”.

– Być może jestem trochę stronniczy w tej kwestii, ale znam Nicolę i jego bliskim. I gdyby trzeba było sprawdzić, kto spośród wszystkich piłkarzy jest największym Romanistą, to on byłby pierwszy. Zalewski jest największym fanem tego klubu! Kocha ten zespół, te barwy, kocha Rzym – cytuje działacza portal romapress.net.




– Nie zrobił nic, żeby odsunąć go od składu. Ba, zawsze dawał z siebie sto procent. Jemu, tak jak i innym zawodnikom mógł przydarzyć się spadek, ale nie uważam, że zrobił cokolwiek, by zasłużyć na wykluczenie ze składu. To nie ma sensu – podsumował. 

Hiszpanie wskazują powody odrodzenia Lewandowskiego. Wpływ miały mieć 3 czynniki

Robert Lewandowski świetnie wszedł w nowy sezon. Napastnik ponownie potrafi zachwycać swoją grą. Hiszpańskie media wskazały, co przyczyniło się do odrodzenia kapitana reprezentacji Polski. 




FC Barcelona w bieżącym sezonie wygrała wszystkie mecze i wypracowała już cztery punkty przewagi nad Realem Madryt. Dużą cegiełkę do świetnego startu dorzucił Robert Lewandowski, który zdobył już cztery bramki oraz zanotował jedną asystę.

Co się stało?

Hiszpańskie media zastanawiają się teraz, co wpłynęło na aż taką poprawę dyspozycji snajpera Barcelony. Według katalońskiego „Sportu” duży wpływ miał mieć transfer Kyliana Mbappe do Realu Madryt i chęć nawiązania rywalizacji z Francuzem. Poza tym dużo miało dać Lewandowskiemu ponowne spotkanie z Hansim Flickiem.




„Sport” wskazuje także, że poprawie uległą ogólna atmosfera w drużynie. Lewandowski miał na nowo porozumieć się ze swoimi kolegami, a ci mieli zaakceptować jego boiskowe zachowania.

Kłopoty, kłopoty Nicoli Zalewskiego. Polak odsunięty od pierwszego zespołu AS Romy

Złe wieści dochodzą do nas z Włoch. Jak przekazał agent Nicoli Zalewskiego na łamach „sport.pl”, reprezentant Polski został odsunięty od pierwszego zespołu AS Romy.




W ostatnich dniach dużo mówiło się o możliwym transferze Nicoli Zalewskiego. Polak był łączony z przenosinami z AS Romy do Galatasaray. Negocjacje trwały przez kilka dni. Według ostatnich doniesień mediów oba kluby doszły do porozumienia w sprawie transferu polskiego zawodnika. Ostatecznie na transfer nie zdecydował się sam Nicola.

AS Roma doszła do porozumienia z Galatasaray co do sumy odstępnego za Nicolę Zalewskiego. Porozumienie zostało osiągnięte na samym finiszu okienka transferowego, które w Turcji zamyka się w piątkowy wieczór. Roma wywalczyła sobie sumę, jaką oczekiwała za polskiego piłkarza. Nic więc dziwnego, że władze klubu chciały dopiąć ten transfer. Decyzja Nicoli o odrzuceniu propozycji Galaty była mocno nie po drodze AS Romie.

Włoskie media zaczęły plotkować, jakoby Nicola miał zostać odsunięty od pierwszego zespołu AS Romy. Niestety, informacje te okazały się prawdziwe. Potwierdził to agent polskiego piłkarza na łamach „sport.pl”.

– Tak, to prawda, mogę potwierdzić informacje podawane w mediach. Nicola został wykluczony z pierwszego zespołu Romy – przekazał agent Nicoli Zalewskiego.





źródło: sport.pl

fot. Kacper Polaczyk

Szokujące kulisy pracy Fernando Santosa w reprezentacji Polski. „To był taki cham, że aż głowa mała”

Od odejścia Fernando Santosa z reprezentacji Polski mija właśnie rok. Dziennikarze „Przeglądu Sportowego Onet” ujawnili szokujące kulisy pracy Portugalczyka w naszym kraju. Jak się okazuje, Santosowi można wiele zarzucić w kwestii kultury osobistej i etyki pracy.

Fernando Santos trafił do Polski w styczniu 2023 roku. Jego przygoda w roli selekcjonera reprezentacji Polski nie potrwała jednak zbyt długo. Już we wrześniu tego samego roku Portugalczyk pożegnał się z posadą w naszym kraju. Biało-Czerwonych poprowadził w zaledwie 6 meczach. I nie są to mecze, które będziemy miło wspominać.

Santos zakończył pracę w Polsce po zaledwie kilku miesiącach. 6 meczów wystarczyło, by większość piłkarskiej społeczności w  naszym kraju była zgodna co do tego, że trzeba z nim zakończyć współpracę. Wyniki za kadencji Portugalczyka nie zachwycały. Zarzucano mu także lekceważące podejście do swoich obowiązków.




Dziś mija rok od zakończenia pracy Santosa w naszym kraju. Z tej okazji „Przegląd Sportowy Onet” opublikował artykuł na temat portugalskiego szkoleniowca. Dziennikarze wspomnianej redakcji wypytali kilka osób, które miały styczność z 69-latkiem. Poniżej część komentarzy odnośnie pracy Santosa w Polsce.

„Co pozostawił po sobie Santos? Dużo śliny na wykładzinie. Pluł, gdzie popadnie. Nie zważał na żadne okoliczności. Chciał pluć, to pluł. Czy to przy piłkarzach, czy przy wysoko postawionych osobach w polskiej piłce.”

„Facet wiecznie obrażony, i to nie wiadomo na co.”

„A daj spokój. Przecież on się nie mył. Dezodorantu nie używał. Na marynarce służbowej wiecznie kilo łupieżu. No, jak kogoś takiego można traktować poważnie?”

„To był taki cham, że aż głowa mała. Pierwszy mecz, z Czechami w Pradze. Kadra jedzie na stadion, a Santos zaczyna wydzierać się na kierowcę. Nie wiadomo nawet dlaczego. J***e go, za przeproszeniem, z góry na dół. Dodajmy: czeskiego kierowcę po portugalsku. Groteska.”

„Przychodził w glorii mistrza Europy, a okazał się przebrzmiałym, a do tego wrednym dziadem.”





źródło: Przegląd Sportowy Onet

fot. Kacper Polaczyk

Co dalej z Mateuszem Musiałowski w Omonii? „Nikt go nie skreślił”

Wydawało się, że Mateusz Musiałowski po przejściu do Omonii Nikozja szybko podbije ligę cypryjską. Tak się jednak na razie nie stało. Tamtejszy dziennikarz w rozmowie z „WP Sportowe Fakty” przekonuje natomiast, że priorytetem dla Polaka ma być powolne wprowadzanie do nowej drużyny i nabywanie doświadczenia. 




Od wielu lat Musiałowski był kreowany na wielki talent polskiej piłki. Dowodem na to miały być zresztą przebłyski, jakie pokazywał, gdy dostawał szansę w młodzieżowych drużynach Liverpoolu. 20-latek na początku bieżącego sezonu zdecydował się jednak na zmianę drużyny i trafił finalnie do Omonii Nikozja. Na Cyprze do tej pory zanotował zaledwie 10 minut w kwalifikacjach Ligi Konferencji Europy. Wciąż czeka na ligowy debiut.

„Nikt go nie skreślił”

Wiadomo już, że w Lidze Konferencji, mimo awansu Omonii, Musiałowski sobie nie pogra. Klub wykreślił go z kadry na te rozgrywki. Dziennikarz Pantelis Panteli z portalu 24sports.com.cy twierdzi jednak, że nie oznacza to, że 20-latek nie dostanie szansy.

– Nikt go nie skreślił. Trener Valdas Dambrauskas ma na niego plan – przekonywał dziennikarz cytowany przez portal „WP Sportowe Fakty”. 

– Powodów sytuacji Musiałowskiego jest kilka. W Omonii ciągle w niego wierzą, a litewski szkoleniowiec uważa go za bardzo utalentowanego piłkarza i z pewnością da mu wkrótce szansę w Cyprus League – dodał. 




– Klub z Nikozji potrzebował uzupełnienia na „10” i świadomie zainwestował w Polaka pod kątem przyszłości. Na ten moment wygląda to tak, że będzie się wprowadzać go stopniowo. Rozwój w lidze i zdobywanie doświadczenia ma być priorytetem. Dambrauskas zamierza sporo rotować składem między rozgrywkami, więc o szanse gry można być spokojnym – uspokoił. 

Kibice Galatasaray wściekli na Nicolę Zalewskiego! „J***ć go i Romę!”, „Myśli tylko o pieniądzach!”

W czwartek Nicola Zalewski ostatecznie rozwiał wątpliwości w sprawie swojej przyszłości. Polak odrzucił kolejną ofertę z Galatasaray i zdecydował o pozostaniu w AS Romie. Tureccy kibice nie szczędzą pod jego adresem ostrych słów. 




Galatasaray długo walczyła od Zalewskiego. Kolejne składane oferty spotykały się jednak z odmową ze strony reprezentanta Polski. Lider „Biało-Czerwonych” postanowił ostatecznie zostać w Romie, gdzie będzie walczyć o powrót do wyjściowego składu.

Ostra krytyka

Sama Roma nie jest szczególnie zadowolona z decyzji Zalewskiego. Działacze rzymskiego klubu chcieli sprzedać Polaka i byli zadowoleni z propozycji klubu ze Stambułu. W związku z tym, że w Turcji okno transferowe jest otwarte do piątku, do 23:59, wciąż próbują nakłonić wahadłowego do zmiany zdania. Teraz jednak przeciwko transferowi są… kibice Galaty.

Turkowie są wściekli na Zalewskiego za odrzucone oferty. Upust złości dali pod wpisem Nicolo Schiry. Zarzucają Polakowi, że zależy mu wyłącznie na pieniądzach.

– Nie chcemy go już! Nie lubimy tego typu zawodników. On myśli tylko o pieniądzach – napisał jeden z kibiców. 




– Zalewski, nie przychodź do Turcji! Nie chcemy cię już – pisał kolejny. 

– J***ć Zalewskiego i AS Romę. Nie chcemy go, niech idzie się j***ć – grzmiał następny.