Kibice Legii wściekli, Feio zawiedziony. Wojskowi zremisowali z Górnikiem [WIDEO]

Legia Warszawa zremisowała 1:1 z Górnikiem Zabrze. Po serii słabych wyników stołeczni kibice stracili cierpliwość i wyrazili swoje niezadowolenie z postawy drużyny.

 

Słaba seria Legii

Podopieczni Goncalo Feio przystępowali do spotkania z Górnikiem z nadzieją na przełamanie złej passy. W dwóch poprzednich kolejkach Ekstraklasy Legia poniosła porażki z Rakowem Częstochowa i Pogonią Szczecin. Mecze te obnażyły braki w grze „Wojskowych”.

Starcie z Górnikiem Zabrze miało być okazją do rehabilitacji przed własną publicznością. Legia rozpoczęła mecz z dużą nadzieją na zwycięstwo, ale to goście pierwsi zdobyli bramkę. W 37. minucie Kamil Lukoszek wykorzystał rzut karny.

W drugiej połowie Legia wyrównała w 61. minucie, kiedy Radovan Pankov skutecznie wykończył akcję po rzucie rożnym. Wynik później nie uległ już zmianie, a mecz zakończył się remisem 1:1.

 

Po ostatnim gwizdku sędziego kibice na stadionie przy Łazienkowskiej nie kryli swojej frustracji. Fani z Żylety wygwizdali piłkarzy.

– Co wy robicie? Wy tak o mistrza walczycie? – krzyczeli kibice.

Trener Goncalo Feio również nie krył swojego rozczarowania po meczu. Portugalczyk, który ostatnio również znajduje się pod presją ze względu na brak stabilności formy drużyny, po końcowym gwizdku wyraźnie wściekł się na swoich podopiecznych.

Skrót meczu:

Problemy FC Barcelony ws. transferu Szczęsnego. Znów na przeszkodzie stanęła liga

Transfer Wojciecha Szczęsnego do FC Barcelony napotkał na nieoczekiwane trudności. Jak donosi hiszpański portal Relevo, problemem nie są kwestie sportowe czy zdrowotne, ale techniczne komplikacje związane z przepisami La Liga.

 

Problemy w FC Barcelonie i La Lidze

34-letni bramkarz osiągnął porozumienie w sprawie indywidualnego kontraktu z „Blaugraną”. Według medialnych doniesień Szczęsny zarobi około trzech milionów euro rocznie, a do jego zarobków dołączone zostaną premie za wyniki.

Polak ma w najbliższych dniach przejść testy medyczne, po czym zostanie oficjalnie zaprezentowany jako nowy zawodnik Barcelony.

Pomimo gotowości do ogłoszenia transferu, klub z Camp Nou nie może jeszcze oficjalnie potwierdzić pozyskania Szczęsnego.

 

Relevo wskazuje, że przyczyną są „problemy techniczne” związane z przepisami La Liga, które nie zostały dokładnie sprecyzowane.

Można jednak przypuszczać, że sprawa dotyczy skomplikowanych reguł finansowych obowiązujących w hiszpańskiej lidze.

Barcelona od dłuższego czasu boryka się z problemami finansowymi, które ograniczają jej zdolność do rejestrowania nowych zawodników.

Zgodnie z przepisami, klub może przeznaczyć tylko 80% oszczędności na wynagrodzenia pochodzących z kontraktu z kontuzjowanym ter Stegenem na pokrycie pensji nowego gracza.

Ter Stegen jest jednak jednym z najlepiej zarabiających piłkarzy w drużynie.

Szczegóły „problemów technicznych” pozostają nieznane. Hiszpańskie media spekulują, że może chodzić o skomplikowane przepisy dotyczące rejestrowania nowych zawodników. Mowa o sytuacji, gdy klub ma przekroczony limit wydatków na pensje.

To nie pierwszy raz

Kataloński klub w ostatnich sezonach wielokrotnie zmagał się z ograniczeniami narzuconymi przez władze La Liga, co powodowało opóźnienia i komplikacje w procesie rejestrowania nowych zawodników.

Relevo zaznacza, że najbliższe dni będą kluczowe dla ostatecznego rozwiązania tej sytuacji. Pomimo przeszkód, transfer Szczęsnego nadal jest bardzo prawdopodobny, a Barcelona robi wszystko, aby Polak mógł zadebiutować jak najszybciej.

Źródło: Relevo

Maciej Rybus w końcu znalazł nowy klub. Zagra w lidze… amatorów

Maciej Rybus wreszcie znalazł nowy klub. Były reprezentant Polski związał się z… amatorską drużyną. 




35-latek długo nie mógł znaleźć nowego pracodawcy. W lipcu 2024 roku rozstał się z Rubinem Kazań, ale w sumie w piłkę nie grał już od maja. Ostatnie miesiące minęły mu pod znakiem poszukiwań nowego klubu. Z tym było jednak ciężko.

Zagra z amatorami

Do Rybusa nie zgłaszała się żadna z drużyn z pierwszej lub drugiej ligi rosyjskiej. W obliczu trudnej sytuacji, były reprezentant Polski zdecydował się związać z Aminevo, czyli… amatorskim klubem. Co ciekawe, będzie w nim grać za darmo, bo nie podpisał kontraktu. Igor Dorosinets, prezes drużyny twierdzi, że ich współpraca odbywa się na zasadzie przysługi Rybusa względem włodarzy.




– Rybus jest przyjacielem naszych przyjaciół. W Moskwie wszyscy się znają: kontaktowali się z nami przez znajomych i prosili o pomoc. Maciej, będąc osobą życzliwą i sympatyczną, nie mógł odmówić – powiedział Dorosinets w rozmowie z championat.com. 

Joan Laporta zapytany o transfer Szczęsnego. „Pracujemy nad tym”

Najprawdopodobniej Wojciech Szczęsny w bardzo niedalekiej przyszłości zostanie ogłoszony zawodnikiem FC Barcelony. O potwierdzenie spekulacji dotyczących Polaka poproszono Joana Laportę. Prezes klubu wypowiedział się na imprezie rocznicowej fanklubów „Penya Barcelonista d’Agramunt i Comarca”.




Wojciech Szczęsny zdecydował się niedawno na zakończenie kariery. Po rozstaniu z Juventusem zwlekał jeszcze z podjęciem decyzji, ale finalnie ogłosił, że odkłada piłkę na bok i zamierza się skupić na rodzinie. Dość niespodziewanie, bo przez kontuzję Marca-Andre Ter Stegena, FC Barcelona zaczęła jednak gorączkowe poszukiwania nowego bramkarza. Zastępstwem dla Niemca miał się okazać właśnie emerytowany golkiper.

„Pracujemy nad tym”

W temacie powiedziano już bardzo wiele, a słynne „Here we go” dał już nawet Fabrizio Romano. Oficjalnego ogłoszenia Szczęsnego piłkarzem Barcelony jeszcze jednak nie dostaliśmy. To zdaje się być natomiast kwestią czasu, bo w poniedziałek mają odbyć się testy medyczne 34-latka. Po nich podpisze kontrakt.

Na piątkowej imprezie z okazji 50. rocznicy istnienia fanklubów „Penya Barcelonista d’Agramunt i Comarca”, Joan Laporta został zapytany o sytuację bramkową. Nie zdradził co prawda większych szczegółów odnośnie Szczęsnego, ale zapewnił, że Deco pracuje nad zastąpienie Ter Stegena.




– Pracujemy nad tym, aby pozycja bramkarza nie ucierpiała. Deco się tym zajmuje – cytuje Laportę „Mundo Deportivo”. 

Prosty przekaz Jana Urbana do Goncalo Feio. „Niech nie patrzy w moją stronę”

Górnik Zabrze w ramach 10. kolejki Ekstraklasy podejmie na wyjeździe Legię Warszawa. Przed spotkaniem głos zabrał Jan Urban. W żartobliwy sposób szkoleniowiec skomentował rywalizację z Goncalo Feio. 




Rywalizacja Legii z Górnikiem to kawał historii polskiej piłki. Nic więc dziwnego, że bez względu na aktualną formę obu drużyn, najbliższy mecz obu ekip to zdecydowany hit kolejki.

„Niech nie patrzy w moją stronę”

Trudno rokować, która drużyna będzie w sobotni wieczór górą. Zamiast tego skupiono się na rywalizacji Jana Urbana i Goncalo Feio. Szkoleniowca Górnika Zabrze zapytano o ten temat w „Kanale Sportowym”.

– Jesteś w Legii Warszawa, dwie porażki powodują, że od razu zapala się czerwona lampka. Patrząc z punktu widzenia trenera, to nic nie mówi. Na dzień dzisiejszy Legia gra w europejskich pucharach, co gwarantuje duże dochody. A jesteśmy dopiero w dziesiątej kolejce Ekstraklasy. Oczywiście, widząc Legię na ósmym miejscu w tabeli… Wydaje mi się, że za wcześnie na duży alarm. Natomiast w Warszawie musisz liczyć się z tym, że nawet jak wygrywasz, a nie wygrywasz w dobrym stylu, to będziesz krytykowany – ocenił Urban. 




– Goncalo być może musi się do tych momentów przyzwyczaić, bo takie są wymagania w tej drużynie. Ja nie będę grał przeciwko Goncalo, ale przeciwko drużynie Legii Warszawa. Niech on najlepiej nie patrzy w moją stronę, tak będzie najlepiej. A my musimy sobie poradzić z drużyną, która gra bardzo intensywnie, ma dobre fazy przejściowe, ale ma też swoje problemy – dodał żartobliwie. 

Jan Tomaszewski grzmi po decyzji Wojciecha Szczęsnego! „Kto bogatemu zabroni…”

Rozjuszony Jan Tomaszewski udzielił wywiadu na łamach „Super Expressu”. 76-latek w ostrych słowach skomentował decyzję Wojciecha Szczęsnego o powrocie do futbolu.




W ostatnich dniach żyliśmy plotkami, które łączyły Wojciecha Szczęsnego z dołączeniem do FC Barcelony. Na początku mało kto wierzył, że taki scenariusz się ziści. Teraz wszystko wskazuje na to, że transfer ten dojdzie do skutku, co potwierdzał ostatnio nawet sam Fabrizio Romano. Czekamy na oficjalne potwierdzenie ze strony Barcy. Według wcześniejszych doniesień Wojtek miał w ten weekend odbyć testy medyczne, a w poniedziałek podpisać kontrakt.

Doniesienia w sprawie Wojciecha Szczęsnego wywołały w Polsce wiele dyskusji. W mediach pojawiło się mnóstwo komentarzy ze strony ekspertów i kibiców. Zdecydowana większość z nich była pozytywna. Polacy kibicowali Wojtkowi, by ten wrócił do futbolu i związał się z Barcą.

Jedną z niewielu niezadowolonych osób wydaje się jednak być Jan Tomaszewski. 76-latek ostatnio grzmiał na antenie „Super Expressu”. Legendarny bramkarz w swoim wywodzie nie był w stanie zrozumieć decyzji Szczęsnego o powrocie do piłki.

– Jest to dla mnie niezrozumiała sprawa. To są tacy piłkarze, na tak wysokim poziomie, że jak coś mówią, to tak ma być. W tym momencie nie rozumiem Wojtka. O pieniądze tu raczej nie chodzi, bo pewnie mógłby grać w Arabii Saudyjskiej. Nie trenował przez jakiś czas. Na dodatek nie rozumiem, że ktoś odmawia gry w drużynie narodowej. W tej chwili poczynania Wojtka są niezrozumiałe – rozpoczął Jan Tomaszewski.

– A nikt Wojtka do zakończenia kariery nie namawiał. Teraz niech go namawiają, ale zrobił z gęby cholewę. Ale kto bogatemu zabroni… Niech robi co chce – dodał.




Tomaszewski zarzuca Szczęsnemu, że ten nie dotrzymał słowa. Zasugerował nawet, że po takiej decyzji Wojtek nie powinien być idolem młodzieży. Swój komentarzem zakończył stwierdzeniem, że Barcelona przestała się dla niego liczyć.

– Nie rozumiem jednak tego ruchu. Cała Polska jest zachwycona, a ja uważam, że nie dotrzymał słowa. Jest idolem młodzieży, ta młodzież nie ma się teraz na kim wzorować – stwierdził 76-latek.

– Mnie teraz Barcelona interesuje, co zeszłoroczny śnieg. Barcelona przestała dla mnie istnieć – zakończył Tomaszewski.


źródło: super express

Skandal w Lidze Mistrzów. FC Barcelona ukarana po meczu z Monaco! Poszło o transparent

Następny wyjazdowy mecz w Lidze Mistrzów, FC Barcelona będzie musiała rozegrać bez swoich kibiców. Wszystko przez bulwersujące zachowanie sympatyków Blaugrany, podczas ostatniego meczu z AS Monaco (1-2). UEFA na tym nie poprzestała. 




FC Barcelona w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów niespodziewanie poległa z AS Monaco. Na murawie było bardzo gorąco, ale emocji nie brakowało również na trybunach. Niestety, także tych negatywnych.

„Flick Heil”

Po przegranej Barcelony, grupa kibiców wywiesiła na trybunach kontrowersyjny transparent. Widniał na nim napis: „Flick Heil”, który nawiązywał do nazistowskiego pozdrowienia. UEFA nie zostawiła tej sprawy bez reakcji. Skandaliczne zachowanie poskutkuje brakiem kibiców Blaugrany na najbliższym spotkaniu wyjazdowym w Lidze Mistrzów. To przypada na 6 listopada i starcie w Belgradzie z Crveną Zvezdą.




To jednak nie koniec. UEFA podjęła także decyzję o ukaraniu Barcelony grzywną w wysokości 10 tysięcy euro. Na klub nałożono także zakaz sprzedaży biletów na mecze wyjazdowe w europejskich pucharach w zawieszeniu na rok.

Kuriozalna sytuacja w Wiśle. Zwolnili kierownika, a on nadal pracuje

Wisła Kraków przechodzi przez burzliwy okres zmian kadrowych. W poniedziałek Jarosław Królewski podjął radykalne kroki, zwalniając cały sztab szkoleniowy, w tym trenera Kazimierza Moskala oraz Marcina Pogorzałę, Marcina Bisztygę i Krzysztofa Kołaczyka. Wśród zwolnionych znalazł się również wieloletni kierownik drużyny, Jarosław Krzoska. Jednak mimo oficjalnego rozstania z klubem, ten wciąż pełni swoje obowiązki.

 

Dlaczego Krzoska nadal pracuje dla „Białej Gwiazdy”?

Decyzja o pozostaniu Krzoski w Wiśle po jego zwolnieniu wynika z problemów organizacyjnych, przed którymi stanął klub. Wisła nie znalazła jeszcze jego następcy, mimo że do Królewskiego napłynęło wiele kandydatur.

Włodarz klubu nie podjął ostatecznej decyzji, a zwolnienie Krzoski bez przygotowania zastępstwa mogłoby stworzyć poważne problemy logistyczne, szczególnie w okresie zbliżającego się meczu.

 

Pożegnalny mecz

W związku z tym Krzoska będzie pełnił funkcję kierownika drużyny przynajmniej do piątkowego spotkania z Odrą Opole w ramach rozgrywek Betclic 1 Ligi.

To będzie symboliczne pożegnanie 53-latka z krakowską publicznością, dla której pracował przez blisko dwie dekady.

Jarosław Krzoska to postać nierozerwalnie związana z Wisłą Kraków. Pracę w klubie rozpoczął ponad 17 lat temu, a od 2010 roku pełnił funkcję kierownika pierwszego zespołu.

Wcześniej, w latach 2002-2005, był rzecznikiem prasowym „Białej Gwiazdy”.

Czas na odbudowę

„Biała Gwiazda” przeżywa obecnie okres turbulencji, ale władze klubu są zdeterminowane, aby jak najszybciej ustabilizować sytuację kadrową.

Pozostaje pytanie, kto ostatecznie zajmie miejsce Jarosława Krzoski na stałe.

Dla Wisły Kraków najbliższe tygodnie będą kluczowe, aby odbudować stabilność i wprowadzić nową energię do zespołu.

Czas pokaże, jak klub poradzi sobie z tym wyzwaniem i czy zmiany kadrowe przyniosą oczekiwane rezultaty.

Źródło: TVP Sport

Nie wszystko stracone. Lech może wzmocnić drużynę rezerw w Pucharze Polski

Lech Poznań niespodziewanie pożegnał się z rozgrywkami Pucharu Polski już na etapie 1/32 finału po porażce 0:1 z Resovią Rzeszów. Mimo tego „Kolejorz” wciąż ma szansę na sukces w tych rozgrywkach, ponieważ w stawce pozostaje jego zespół rezerw. W obliczu zaistniałej sytuacji klub może rozważyć wykorzystanie regulaminowego przepisu umożliwiającego wzmocnienie drugiej drużyny graczami z pierwszego zespołu.

 

Zaskakujące odpadnięcie pierwszej drużyny

Lech Poznań przystępował do starcia z Resovią jako faworyt i lider Ekstraklasy, jednak na boisku drugoligowiec okazał się lepszy. Zwycięskiego gola dla rzeszowskiej drużyny zdobył Maksymilian Hebel, co wyeliminowało „Kolejorza” z dalszej rywalizacji w krajowym pucharze.

 

Mimo niepowodzenia pierwszego zespołu, rezerwy Lecha Poznań wciąż mają szansę na sukces. Drużyna prowadzona przez Grzegorza Wojtkowiaka wyeliminowała Barycz Sułów w konkursie rzutów karnych. Teraz przygotowuje się do rywalizacji w 1/16 finału Pucharu Polski.

Regulamin Pucharu Polski przewiduje możliwość dokoptowania do zespołu rezerwowego trzech zawodników z pierwszej drużyny, którzy brali już udział w rozgrywkach. Oznacza to, że Lech może wzmocnić swój drugi zespół, aby zwiększyć jego szanse na awans do kolejnych rund.

Zgodnie z regulaminem, klub może wprowadzić następujące zmiany:

  • Jeśli jedna z drużyn klubu odpadła z rozgrywek, można przenieść do trzech piłkarzy z tej drużyny do zespołu, który kontynuuje grę.
  • Zawodnicy, którzy wystąpili w meczach jednej drużyny, nie mogą grać w meczach innej drużyny tego samego klubu w tej samej fazie rozgrywek, chyba że spełnione są warunki dotyczące dokoptowania.

 

Decyzja o ewentualnym wzmocnieniu rezerw Lecha Poznań spoczywa teraz na barkach sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu. Niels Frederiksen będzie musiał ocenić, czy istnieje potrzeba wsparcia drużyny rezerw graczami z doświadczeniem w Ekstraklasie.

Czas pokaże, czy „Kolejorz” zdecyduje się na ten krok i jakie będą tego konsekwencje.

Źródło: Głos Wielkopolski, PZPN

fot. Lech Poznań

Były reprezentant Polski zakpił z Lecha po porażce w PP. „Można odkupić licencję?”

Lech Poznań nie dał rady przejść Resovii (0-1) w pierwszym meczu Pucharu Polski. „Kolejorz” dołączył do niechlubnego grona ekstraklasowiczów. którzy przegrali spotkania z ekipami z niższych lig. Krzysztof Mączyński postanowił zakpić z lidera Ekstraklasy. 




Tegoroczna edycja Pucharu Polski do tej pory zaskakuje. Z rozgrywkami pożegnało się już czworo ekstraklasowiczów: Cracovia (2-3 z Sandecją Nowy Sącz), Lechia Gdańsk (po rzutach karnych z Pogonią Grodzisk Mazowiecki), Raków Częstochowa (po rzutach karnych z Miedzią Legnica) oraz Lech Poznań (0-1 z Resovią Rzeszów).

„Można odkupić licencję?”

Porażka „Kolejorza” odbiła się dużym echem, ze względu na świetną formę, jaką prezentował zespół Nielsa Frederiksena w Ekstraklasie. Lech podchodząc do meczu z niżej notowanym rywalem miał na koncie pięć zwycięstw z rzędu oraz zaledwie jedno przegrane spotkanie ligowe. Nie podołali jednak oczekiwaniom i kompletnie zawiedli kibiców.




Z występu drużyny z Wielkopolski postanowił zakpić Krzysztof Mączyński. Były reprezentant Polski odpowiedział na tweeta Samuela Szczygielskiego, nawiązując do fuzji Lecha z Amiką Wronki z 2006 roku.

– Rezerwy Lecha Poznań doszły w Pucharze Polski dalej niż pierwsza drużyna – napisał dziennikarz portalu meczyki.pl.

– Można odkupić licencję na grę w PP? – odpowiedział zgryźliwie „Mąka”.

Niels Frederiksen skomentował kompromitację Lecha w Pucharze Polski. „Nie byłem dziś zaskoczony grą rywala”

Niels Frederiksen zabrał głos po kompromitującej porażce Lecha Poznań w Pucharze Polski. – Ta nasza postawa była zdecydowanie poniżej naszego poziomu, do jakiego przyzwyczailiśmy – skomentował trener Kolejorza.




Za nami niemal wszystkie mecze 1/32 finału Pucharu Polski. Już na tym etapie rozgrywek byliśmy świadkami licznych niespodzianek. Z rozgrywkami pożegnały się już takie zespoły jak Raków Częstochowa, Lechia Gdańsk, czy Cracovia. Do tego grona w czwartkowy wieczór dołączył Lech Poznań.

Wpadka Lecha Poznań

Z powyższego grona największej kompromitacji doznał prawdopodobnie Lech Poznań. Kolejorz musiał uznać wyższość Resovii Rzeszów. Pogromca Lecha Poznań występuje w tym sezonie w II lidze, na trzecim szczeblu rozgrywkowym w Polsce. W ramach ciekawostki warto wspomnieć, iż awans do kolejnej rundy Pucharu Polski uzyskały rezerwy Lecha Poznań.

Wypowiedź Frederiksena

Po meczu swojego niezadowolenia nie krył Niels Frederiksen. Duńczyk wyznał, że nie jest zadowolony z obrotu spraw. Na mecz z Resovią trener Lecha dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie. Po meczu stwierdził jednak, że nie ma pewności, czy podstawowi gracze spisaliby się lepiej od tych, którzy grali dzisiaj.

– Cóż można powiedzieć? Oczywiście jestem mocno niezadowolony z końcowego rezultatu i tego, jak się zaprezentowaliśmy na boisku. Ta nasza postawa była zdecydowanie poniżej naszego poziomu, do jakiego przyzwyczailiśmy. Gratulacje dla naszych przeciwników. Walką i ambicją wywalczyli sobie ten awans. Naszym celem było zdobycie Pucharu Polski, a żegnamy się już po pierwszym spotkaniu, więc jest ogromny żal – skomentował Frederiksen.

– Jeśli chodzi o zmiany w składzie, to dokonałem ich, ale nie mam pewności, czy w podstawowym składzie poradzilibyśmy sobie w tym spotkaniu. Nie jestem zadowolony z tych, którzy grali wcześniej mniej, ale jestem niezadowolony również z tych z podstawowej jedenastki – wszyscy spisali się dzisiaj na murawie znacznie poniżej oczekiwań – stwierdził Duńczyk.

– Po przerwie graliśmy nieco lepiej, wprowadziłem Radosława Murawskiego do środka po to, żeby lepiej kontrolować fazy przejściowe, a Joel Pereira po wejściu miał nam dać jakość. Brakowało nam wykończenia w ostatniej fazie, jesteśmy rozczarowani, bo Lech od 15 lat nie zdobył Pucharu Polski i znowu go nie zdobędzie. Nie chcę jednak porównywać tej sytuacji z moją sytuacją, jaką miałem w Pucharze Danii. Nie byłem dziś zaskoczony grą rywala, to nam od początku brakowało koncentracji i przez to ten mecz tak wyglądał – dodał trener Lecha.





źródło: Lech Poznań, kkslech.com

Grzegorz Krychowiak wraca do gry! Polak obrał nietypowy kierunek

To nie koniec kariery Grzegorza Krychowiaka! Polski piłkarz wkrótce podpisze kontrakt z nowym klubem. Kierunek obrany przez 34-latka może niektórych zaskoczyć.




Ostatnie dwa sezony Grzegorz Krychowiak spędził w Arabii Saudyjskiej. Najpierw reprezentował barwy Al Shabab, a następnie Abha FC. Wraz z końcem minionego sezonu kontrakt polskiego zawodnika dobiegł końca. Tym samym od 1 lipca pozostaje on bez klubu.

Bezrobocie

Latem wokół Grzegorza Krychowiaka było względnie cicho. Co prawda co jakiś czas łączono go z jakimiś klubami, jednak konkretów w sprawie ewentualnych negocjacji kontraktowych brakowało. W ostatnich tygodniach pojawiały się plotki, że w związku z brakiem zainteresowanych 34-latek może zakończyć karierę. Tak się jednak nie stanie.

Nowy klub Krychowiaka

Po blisko 3 miesiącach bycia wolnym agentem Grzegorz Krychowiak w końcu znalazł klub. Jeśli nie wydarzy się nic negatywnego, to Polak zostanie piłkarzem cypryjskiego Anorthosis Famagusta FC. Klub poinformował już o planach zakontraktowania 34-latka. Umowa ma zostać zawarta tuż po tym, jak Krychowiak przejdzie testy medyczne.




Wiadomo, kiedy Szczęsny zadebiutuje w Barcelonie! Termin nie jest przypadkowy

Wiadomo, kiedy Wojciech Szczęsny może zadebiutować w FC Barcelonie! Polak obecnie trenuje indywidualnie przed testami medycznymi, ale według Toniego Juanmartiego – ma być gotowy na mecz z Sevillą 20 października.




Ostatnie dni mijają zdecydowanie pod znakiem Wojciecha Szczęsnego, który ma niespodziewanie wrócić ze swojej krótkiej emerytury. Wszystko przez kontuzję, której doznał w meczu z Villarrealem (5-1) Marc-Andre Ter Stegen. Polak ma zastąpić golkipera do końca bieżącego sezonu.

Debiut przed El Clasico

Na łamach katalońskiego „Sportu” Toni Juanmarti poinformował, że Szczęsny obecnie trenuje indywidualnie w Marbelli, gdzie na co dzień mieszka. Przechodzi obecnie mini okres przygotowawczy, aby być w pełni gotowym na testy medyczne przed podpisaniem kontraktu. Te są zaplanowane na poniedziałek, choć do Barcelony może się udać jeszcze w niedzielę.

Juanmarti twierdzi, że celem Szczęsnego jest bycie gotowym na mecz z Sevillą, zaplanowany na 20 października. Odbędzie się on po przerwie reprezentacyjnej. Sześć dni później czeka nas El Clasico, które jest celem nadrzędnym dla Polaka.




– Ambitny Polak trafi do drużyny Hansiego Flicka z zamiarem zostania starterem. Zobaczymy, jaka będzie decyzja trenera, ale ci, którzy znają byłego zawodnika Juventusu, zapewniają, że ma już na myśli El Clasico na Santiago Bernabeu 26 października – pisze Juanmarti, dodając, że najpewniej bramkarz zamieszka Castelldefels, niedaleko Lewandowskiego. 

Barcelonę czekają do 20 października jeszcze 3 mecze. 28 września zagrają z Osasuną w La Lidze, a trzy dni później z Young Boys w Lidze Mistrzów. 6 października z kolei zagrają z Deportivo Alaves, ponownie w LL.

Kuriozalna sytuacja w Rumunii. „Nie wymyśliliby tego nawet w latynoskich serialach”

Rumuńska Komisja Dyscyplinarna ukarała Vointę Limpezis walkowerem oraz grzywną po skandalu związanym z próbą wystawienia nieuprawnionych zawodników w inauguracyjnym meczu III ligi z CSM Adjud. Klub nie tylko stracił zwycięstwo, ale także otrzymał zakaz transferowy na najbliższe okno.

Niecodzienny incydent przed meczem

Pod koniec sierpnia w pierwszej kolejce rumuńskiej III ligi, CSM Adjud podejmował u siebie Vointę Limpezis. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości 1:0, jednak to, co wydarzyło się przed i w trakcie meczu przysłoniło sportowe emocje.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, sędzia główny Silviu Popa został poinformowany przez drużynę gospodarzy o podejrzeniach dotyczących nieprawidłowości w składzie Vointy Limpezis.

 

Chcieli wystawić nieuprawnionych piłkarzy

Dyrektor sportowy CSM Adjud, Ciprian Vrabi wyjaśnił w rozmowie z portalem Gsp.ro, że już przed meczem otrzymali sygnały o możliwości wystawienia przez przeciwników zawodników niezgłoszonych w oficjalnym protokole meczowym.

W związku z tym poprosił sędziego o dokładną weryfikację tożsamości graczy Vointy Limpezis. Kontrola wykazała, że aż sześciu piłkarzy nie miało prawa do gry, przez co zostali oni odesłani na trybuny.

 

Weryfikacja kolejnego zawodnika

Wydarzenia z pierwszej połowy spotkania przyniosły kolejne kontrowersje. Jeden z zawodników Vointy Limpezis, występujący z numerem 21, zachowywał się w sposób budzący podejrzenia.

Choć w protokole meczowym widniał jako urodzony w Rumunii w 2005 roku, dyrektor Adjud zwrócił uwagę na jego komunikację w obcym języku.

W przerwie meczu poproszono sędziego o ponowną weryfikację tożsamości piłkarza.

„Nie mógł rozmawiać z powodu swojej niepełnosprawności”

Sprawy przybrały jeszcze bardziej absurdalny obrót, gdy zawodnik udawał głuchoniemego.

Przedstawiciele Vointy Limpezis tłumaczyli, że piłkarz nie może rozmawiać z sędzią z powodu swojej niepełnosprawności, a dodatkowo miał on nie umieć pisać.

Próba sprawdzenia jego tożsamości została w ten sposób skutecznie utrudniona.

Spora kara dla klubu

Ostatecznie sprawa trafiła do Rumuńskiej Komisji Dyscyplinarnej, która uznała działania Vointy Limpezis za oszustwo. Mecz zweryfikowano jako walkower 0:3 na korzyść CSM Adjud.

Ponadto, na klub nałożono karę finansową w wysokości około 450 euro oraz zakaz transferowy na najbliższe okno transferowe. Dodatkowo Vointa Limpezis straciła trzy punkty w ligowej tabeli.

Decyzja Komisji Dyscyplinarnej spotkała się z szerokim zainteresowaniem mediów oraz kibiców.

Portal Nova.rs określił całą sytuację jako „wydarzenie, którego nie wymyśliliby nawet twórcy latynoskich seriali”.

Cezary Kulesza o powrocie Szczęsnego do kadry: „Zależy od trenera i zawodnika”

Cezary Kulesza skomentował możliwość powrotu Wojciecha Szczęsnego do reprezentacji Polski po wznowieniu przez bramkarza kariery klubowej. Szczęsny jest bliski podpisania kontraktu z FC Barceloną, co wywołało spekulacje na temat jego ewentualnego ponownego występu w kadrze narodowej.

 

Szczęsny wraca na boisko

Wojciech Szczęsny może wkrótce powrócić na boisko w barwach FC Barcelony. Kataloński klub zdecydował się na zakontraktowanie 34-letniego bramkarza po kontuzji Marca-André ter Stegena. Powrót Szczęsnego do gry wywołał dyskusje na temat ewentualnego wznowienia występów w reprezentacji Polski.

 

Cezary Kulesza w rozmowie z Maciejem Kmitą dla „WP Sportowe Fakty” podkreślił, że choć ceni wkład bramkarza w drużynę, to decyzja o powrocie do kadry należy wyłącznie do selekcjonera Michała Probierza oraz samego zawodnika.

– Wojtek dużo wnosił do reprezentacji. Był jej liderem. To doświadczony bramkarz i doświadczony reprezentant. Jego obecność działała dobrze na reprezentację. To jest jednak moja prywatna opinia, a nie opinia Cezarego Kuleszy-prezesa PZPN-u. Wojtek jest w kwiecie wieku, ale to nie ja podejmuję decyzję w tej sprawie. To leży w gestii trenera Probierza i samego Wojtka – stwierdził prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Prezes PZPN odniósł się również do tematu oficjalnego pożegnania z reprezentacją, które miało objąć m.in. Wojciecha Szczęsnego. Planowano je podczas październikowych spotkań Ligi Narodów z Portugalią oraz Chorwacją, ale sytuacja stała się bardziej skomplikowana w związku z bieżącymi wydarzeniami.

– Rozmowy w tej sprawie się odbywały, z piłkarzami rozmawiał sekretarz Łukasz Wachowski. Z tego, co wiem, konkretne decyzje jednak nie zapadły, więc nie można mówić, że pokrzyżowało nam to plany. To „święto ruchome”, dlatego z przyjemnością odłożymy je w czasie – dodał Kulesza.

Źródło: WP Sportowe Fakty