Marek Papszun się nie patyczkuje. Kuzyn Haalanda z „wędką” po wejściu z ławki

Marek Papszun w meczu z GKS-em Katowice dokonał „wędki” na jednym z nowych zawodników. To nieprzyjemne zdarzenie spotkało kuzyna Erlinga Haalanda.

 

Papszun ze zdecydowaną reakcją

Marek Papszun zawitał ponownie do Rakowa Częstochowa z zamiarem wprowadzenia zespołu na szczyt Ekstraklasy. Po powrocie jego zespół zanotował dwa zwycięstwa i jedną porażkę.

W sobotę Medaliki pokonały beniaminka z Katowic. Podczas meczu doszło jednak do nietypowej sytuacji.

Znany ze swojego mocnego charakteru Marek Papszun przy korzystnym wyniku dla Rakowa postanowił wypróbować nowego zawodnika.

 

W 61. minucie meczu na boisko wszedł Jonatan Braut Brunes. To niedawno pozyskany norweski napastnik i kuzyn Erlinga Brauta Haalanda.

Choć oczekiwania wobec Brunesa były wysokie, jego występ pozostawił wiele do życzenia. Na reakcję trenera nie trzeba było długo czekać. Po zaledwie 19 minutach gry Papszun dał Norwegowi „wędkę”.

Jonatan Braut Brunes został zastąpiony przez Ericka Otieno. Dla Norwega był to drugi występ w barwach Rakowa.

Grosicki wściekły na siebie i swoich kolegów. „Musimy parę mocnych słów powiedzieć w szatni”

Kamil Grosicki był zawiedziony postawą Pogoni Szczecin w piątkowym meczu z Górnikiem Zabrze. W przerwie meczu ostro skrytykował cały swój zespół w wywiadzie przed kamerami „Canal+”.

W piątek Górnik Zabrze podejmował na własnym stadionie Pogoń Szczecin. Spotkanie zakończyło się wygraną gospodarzy wynikiem 1:0. Co ciekawe, bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Luka Zahovic, były zawodnik Pogoni. Po tym spotkaniu obie drużyny zrównały się liczbą punktów w ligowej tabeli – mają ich po 4.




Po pierwszej połowie wściekły na swój zespół był Kamil Grosicki. Przypomnijmy, że po pierwszej połowie był remis 0:0. Kapitan Pogoni przed kamerami „Canal+” w mocnych słowach wypowiedział się na temat postawy swojego zespołu.

– Bardzo, ale to bardzo słaba połowa w naszym wykonaniu. Gramy, jakbyśmy grali jakiś mecz pokazowy przed sezonem albo po sezonie. Wszyscy jesteśmy wolni, w ogóle energii w zespole nie widać. Zaczyna się to ode mnie i tak można wymieniać dalej – skomentował Kamil Grosicki.

– Nie wiem co się dzieje, ale na pewno musimy parę mocnych słów powiedzieć w szatni, bo to jest aż niemożliwe, żeby tydzień temu grać tak dobrze w piłkę, a dzisiaj nie potrafimy stworzyć sytuacji, wymienić kilku podań. Wszystko jest wolne i dużo jest do poprawy – podsumował.





źródło: canal+

Piotr Zieliński zdradził, jak wyglądały pierwsze dni w Interze. „Nigdy nie trenowałem tak ciężko”

Inter Mediolan przygotowuje się do startu nowego sezonu Serie A. Z drużyną mistrza Włoch trenuje już także Piotr Zieliński. Reprezentanta Polski na łamach „La Gazzetta dello Sport” przyznaje, że nigdy nie pracował tak ciężko, jak teraz. 




Zieliński trafił do Interu po wygaśnięciu kontraktu z Napoli. 30-latek ma już za sobą pierwsze występy w nowej ekipie. W przedsezonowych sparingach mierzł się z Pergolettese (2:1), Las Palmas (3:0) i Pisą (1:1). Jeśli po drodze nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, to „Zielek” oficjalny debiut zaliczy już 17 sierpnia z Genoą.

Ciężkie treningi

Inter, mimo zdobycia mistrzostwa w poprzednim sezonie, nie zamierza ściągać teraz nogi z gazu. W Mediolanie cel jest prosty – obrona trofeum oraz zwycięstwo w europejskich pucharach. Pomóc ma w tym Zieliński, który jest kolejnym wzmocnieniem i tak potężnej linii pomocy drużyny Simone Inzaghiego

Zieliński ostatnio udzielił wywiadu na łamach „La Gazzetty dello Sport”. Podczas rozmowy poruszono kilka wątków. Polak zdradził między innymi, jak wyglądały jego początki w nowej drużynie oraz podzielił się wrażeniami z treningów.

Pierwsze dni były trochę trudne. Wszystko było dla mnie nowe, nie jest łatwo wszystko zmienić po ośmiu latach. Ale muszę powiedzieć, że z każdym dniem jest coraz lepiej. Przed przyjściem rozmawiałem z Marko Arnautoviciem i poprosiłem go o rady. Miał rację mówiąc, że od razu poczuję się tu dobrze – przyznał.

Dużo rozmawiam zarówno z trenerem, jak i ze sztabem. W porównaniu do przeszłości, muszę pracować inaczej, gdy nie mamy piłki, ale są to mechanizmy, których uczysz się krok po kroku. Nigdy wcześniej nie trenowałem tak ciężko, ale to dobrze. Jestem pewien, że później zobaczę tego efekty – dodał Polak. 




Zieliński nie uniknie również gry przeciwko Napoli, w którym spędził ostatnie osiem lat. Reprezentant Polski nie jest jednak zestresowany takim starciem. Wręcz przeciwnie. Wprost przyznaje, że nie może się doczekać meczu z „Niebieskimi”.

Już jestem podekscytowany. Będzie zupełnie inaczej, ale nadal pięknie. Neapolitańczycy mnie kochają, tak jak ja kocham ich. Broniłem ich barw całym sercem. Teraz muszę zrobić to samo dla nowych fanów, dlatego zrobię wszystko, aby Inter wygrał – podkreślił Zieliński. 

Sensacyjny transfer Lechii Gdańsk? Beniaminek Ekstraklasy chce reprezentanta Polski

Lechia Gdańsk szykuje się do zrealizowania zaskakującego transferu. Według Łukasza Gikiewicza, beniaminek Ekstraklasy chce pozyskać Patryka Pedę z włoskiego SPAL. W grę ma wchodzić roczne wypożyczenie. 




Peda związał się ze SPAL po wyjeździe z akademii Legii Warszawa w 2019 roku. W 2023 został natomiast zawodnikiem Palermo, które to wypożyczyło go do jego byłego zespołu. Właśnie w barwach 3-ligowca spędził ubiegły sezon. 12 października ubiegłego roku zadebiutował nawet w reprezentacji Polski, w której uzbierał dotychczas trzy występy.

Powrót do Polski?

Obecnie Peda znowu jest zawodnikiem Palermo, które przebywa z kolei w Anglii. Tam przygotowuje się do startu nowego sezonu. Przy Polaku stoi jednak znak zapytania. Na ten moment nie wiadomo, czy przystąpi on ze swoją drużyną do rozgrywek Serie B.




Piotr Potępa poinformował, że zawodnik trafił na celownik Lechii Gdańsk. Beniaminek Ekstraklasy wciąż nie zakończył wzmacniania podczas letniego okna transferowego. Piłkarz ma być zainteresowany powrotem do Polski. Łukasz Gikiewicz podał z kolei, że w grę ma wchodzić roczne wypożyczenie.

Przemysław Babiarz skomentował zmagania lekkoatletyczne. To jego słowa po powrocie

Przemysław Babiarz wrócił do komentowania igrzysk olimpijskich. Podczas przywitania w transmisji w żaden sposób nie nawiązał do niedawnej afery z jego udziałem.

Babiarz wrócił do gry

Przemysław Babiarz został przywrócony do pracy przy igrzyskach olimpijskich po krótkim zawieszeniu przez TVP.

 

Zamieszanie rozpoczęło się tydzień temu, gdy podczas ceremonii otwarcia igrzysk skomentował piosenkę „Imagine” Johna Lennona.

Jego słowa, że „to jest wizja komunizmu, niestety”, wywołały burzę w mediach społecznościowych, co doprowadziło do jego zawieszenia.

Po ogłoszeniu decyzji o zawieszeniu Babiarza, wielu dziennikarzy i sportowców stanęło w jego obronie, wzywając do jego powrotu na stanowisko.

Wśród apelujących znaleźli się lekkoatleci, których starty Babiarz komentuje od lat.

 

W czwartek doszło do spotkania dyrektora generalnego TVP Tomasza Syguta i dyrektora TVP Sport Jakuba Kwiatkowskiego z Babiarzem. Po rozmowach zawieszenie zostało cofnięte.

Przemysław Babiarz wznowił pracę przy igrzyskach w piątkowy wieczór, podczas sesji lekkoatletycznej na Stade de France.

W swoim powitaniu przypomniał o historycznych wydarzeniach, które miały miejsce na tym stadionie, nie nawiązując jednak do ostatnich kontrowersji.

– Witamy Państwa ze stadionu olimpijskiego, ze Stade de France, na którym 21 lat temu rozgrywano mistrzostwa świata w lekkiej atletyce, pamiętne; złoto Roberta Korzeniowskiego. A dzisiaj zapraszamy na eliminacje sztafet mieszanych – powiedział dziennikarz.

Źródło: Interia Sport

Iga Świątek dobitnie o porażce w półfinale. „Płakałam przez sześć godzin”

Iga Świątek zapisała się na kartach historii. Polka zdobyła brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, stając się pierwszą polską medalistką w tenisie. Po meczu z Anną Karoliną Schmiedlovą nie kryła jednak emocji, gdy mówiła o przegranym spotkaniu z Qinwen Zheng.

 

Brązowy medal dla Polski

Iga Świątek zdobyła brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. To historyczne osiągnięcie, ponieważ Świątek stała się pierwszą polską medalistką olimpijską w tenisie.

W decydującym meczu o brązowy medal pokonała Annę Karolinę Schmiedlovą, wygrywając pewnie 6:2, 6:1.

Zmagania w Paryżu były dla Igi Świątek nie tylko wyzwaniem sportowym, ale również emocjonalnym. Polka przyznała, że porażka w półfinale z Qinwen Zheng była dla niej bardzo trudna do zaakceptowania.

 

– Grając w tourze wiedziałam, że zawsze będzie za chwilę kolejna szansa, a tu jest jedna na cztery lata. To zostaje z tyłu głowy. Płakałam wczoraj przez jakieś sześć godzin. Gdybym nie miała dziś meczu, to pewnie płakałabym cały tydzień – powiedziała Iga Świątek.

Turniej tenisowy kobiet w Paryżu dobiega końca, a w sobotę odbędzie się finał, w którym zmierzą się Qinwen Zheng i Donna Vekić z Chorwacji.

Źródło: X

Raków oskarżony o szantażowanie beniaminka Ekstraklasy. Marek Papszun odpowiada

Trener GKSu Katowice zarzuca… szantaż Rakowowi Częstochowa. Sprawa ma dotyczyć Bartosza Nowaka, który przed startem sezonu zamienił „Medaliki” właśnie na śląski klub. Marek Papszun postanowił odpowiedzieć na te oskarżenia. 




GKS Katowice jest jednym z tegorocznych beniaminków Ekstraklasy. W jego barwach zadebiutował niedawno Bartosz Nowak, który latem przeniósł się tam z Rakowa Częstochowa. Zawodnik nie będzie mógł tym samym zagrać w najbliżej kolejce przeciwko swojej byłej ekipie. To pokłosie zapisów w umowie.

Iskrzy

Cała sprawa rozchodzi się o pieniądze, który GKS musiałby dodatkowo zapłacić, jeżeli Nowak zagra w meczu przeciwko „Medalikom”. Rafał Górak, trener katowickiego klubu, wypowiedział o szczegółach w tej kwestii. Nie gryzł się przy tym w język i użył naprawdę mocnych słów pod adresem Rakowa.

– Zawodnik przychodzący do nas na zasadzie transferu definitywnego powinien mieć do tego pełne prawo. Niestety na sam koniec zostaliśmy poinformowani o zapisie w umowie, że Bartek będzie do mojej dyspozycji, ale tylko pod warunkiem wpłaty ekwiwalentu. Dla mnie jest to sprawa bulwersująca i w pewien sposób szantażująca nas – mówił Górak na konferencji prasowej.




– Podziwiam cierpliwość Bartka, jak i naszego dyrektora sportowego, którzy ten kontrakt doprowadzili do końca. Ja bym takiej cierpliwości nie miał. Kwota jest niebanalna i Bartek w meczu z Rakowem nie zagra – podkreślił trener beniaminka. 

Słowa Góraka dotarły również do obozu Rakowa. Na oskarżenia szkoleniowca postanowił odpowiedzieć Marek Papszun.

– Gdybym ja był w takiej sytuacji, to bym po prostu nie podpisał tej umowy. GKS Katowice zgodził się na taki zapis. Mógł się nie zgadzać – cytuje opiekuna Rakowa „WP Sportowe Fakty”.

Stanowski pochwalił się zarobkami Kanału Zero. Przychody z reklam większe niż zakładano

Krzysztof Stanowski pochwalił się zarobkami Kanału Zero w pierwszych miesiącach działalności tego projektu. Jak przyznał założyciel KZ, przychody z reklam na YouTube są większe, niż pierwotnie zakładano.




W lutym wystartował Kanał Zero. Projekt Krzysztofa Stanowskiego był zapowiadany już wiele miesięcy wcześniej. Regularne publikowanie materiałów wideo na Kanale Zero rozpoczęło się jednak 1 lutego. Projekt szybko zyskał duży rozgłos w mediach społecznościowych.

Za nami pół roku działalności Kanału Zero. Przez te 6 miesięcy w serwisie YouTube opublikowanych zostało ponad 1000 materiałów. Zebrały one łącznie 230 milionów wyświetleń. Pod tym względem najlepszy był luty, kiedy Kanał Zero zgromadził ponad 50 milionów odsłon. W lipcu było ich około 35.

Krzysztof Stanowski pochwalił się także szczątkowymi wynikami finansowymi Kanału Zero. Z samych reklam adsense w YouTube KZ zarobił blisko 3,5 miliona złotych. Daje to blisko 600 tysięcy złotych miesięcznie. Pierwotnie Stanowski zakładał przychody z reklam na poziomie 500 tysięcy złotych. Są to oczywiście zarobki z samego adsense’a, nie uwzględniono tu kwot od sponsorów.




Robert Lewandowski wyciągnął wnioski z poprzedniego sezonu. „Teraz nadchodzi coś nowego”

Robert Lewandowski ocenił swój poprzedni sezon w barwach FC Barcelony. Polski napastnik wyciągnął wnioski. Sam stwierdził, iż wie, co zrobił źle. Dodał, że nadal może zdobywać wiele bramek.




Ostatni sezon był jednym z najgorszych dla Roberta Lewandowskiego. Polski napastnik w barwach FC Barcelony rozegrał 49 meczów. Strzelił w nich „zaledwie” 26 bramek. Lewy przyzwyczaił wszystkich do zdecydowanie lepszych wyników strzeleckich.

W wielu meczach zeszłego sezonu Robert Lewandowski nie wyglądał najlepiej pod względem fizycznym. Teraz w rozmowie z „ESPN” Polak przyznał, że faktycznie miewał pod tym względem problemy. Przyznał jednak, że wyciągnął wnioski.

– Ostatni sezon był dla mnie trudniejszy pod względem fizycznym. Wiem, co zrobiłem źle i co mogłem zrobić lepiej. Jednak fizycznie nie widzę różnicy między tym, co robiłem teraz, a tym, co robiłem dwa lata temu. Nadal mogę strzelić wiele bramek – ocenił Robert Lewandowski.

Lewandowski jest jednak pełen nadziei przed startem nowego sezonu. Polak stwierdził, że w drużynie jest ogromny potencjał. Zdaniem Lewego do osiągnięcia sukcesu trzeba jednak ciężko pracować jako zespół.

– Teraz nadchodzi coś nowego. Wiemy, że musimy ciężko pracować, ciężej niż w przeszłości. To jedyny sposób, jeśli chcemy coś wygrać. Mamy w klubie ogromny potencjał, ale musimy działać jako zespół. Musimy spróbować dać z siebie wszystko – stwierdził Polak.




Robert został także zapytany o Xaviego, z którym miał przyjemność pracować przez 2 ostatnie sezony. Polak w pozytywnych słowach wypowiedział się na temat swojego byłego już trenera.

– Xavi? Wykonał świetną robotę, przyszedł w trudnym momencie. Jest bardzo emocjonalnie związany z FC Barceloną, co czasami nie jest łatwe. Wykonał świetną robotę, choć ostatnie chwile nie były idealne, ani dla niego, ani dla nas. Jasne jest, że kiedy przyszedł do klubu, wszystko zmienił i był rewelacyjny. Jestem dumny, że mogłem z nim pracować – skomentował Lewandowski.

Polska znowu punktuje w rankingu UEFA. Świetne wieści po zwycięstwach w el. LM i LKE

Polskie kluby, nie licząc Wisły Kraków, zanotowały dobre wyniki w mijającym tygodniu w eliminacjach europejskich pucharów. Tym samym strata w rankingu UEFA do rywali uległa kolejnemu zmniejszeniu. Wciąż gonimy resztę stawki.




Jagiellonia, Legia, Śląsk i Wisła zagrają w III rundzie eliminacji europejskich pucharów. Wszystkie polskie zespoły, nie licząc „Białej Gwiazdy”, która doznała bolesnego lania od Rapidu Wiedeń (8-2 w dwumeczu), wygrały swoje ostatnie spotkania. Tym samym udało się zebrać kolejne punkty w krajowym rankingu UEFA.

Gonimy!

Obecnie Polska zajmuje w zestawieniu 18. miejsce. Powoli zmniejszamy dystans do wyprzedzającej nas Szkocji, Austrii i Szwajcarii. Zwiększamy go z kolei, jeśli chodzi o kraje za nami. Mowa tu o Chorwacji, Serbii i Ukrainie. Wygrane Jagiellonii, Legii i Śląska przełożyły się na 0,75 punktu w rankingu.




Warto zaznaczyć, że teraz poziom trudności będzie zdecydowanie wyższy. Jagiellonia w eliminacjach Ligi Mistrzów zmierzy się teraz z norweskim Bodo/Glimt. Legia zagra z kolei z duńskim Broendby, a Śląsk – ze szwajcarskim St. Gallen. Mimo odpadnięcia z el. Ligi Europy, Wisła Kraków wciąż pozostaje w grze o Ligę Konferencji, gdzie w III rundzie przyjdzie jej rywalizować ze Spartakiem Trnava.

Polska i bezpośredni rywale w rankingu UEFA:

Ranking UEFA, 1.08.2024

 

Przemysław Babiarz komentuje zawieszenie w TVP. „Było to dla mnie nowe doświadczenie”

Przemysław Babiarz zabrał głos po ostatnim zamieszaniu ze swoim udziałem. – Przyznaję, że było to dla mnie nowe doświadczenie. Przykre, ale nie traumatyczne – skomentował dziennikarz.




Wydaje się, że zamieszanie wokół Przemysława Babiarza w końcu dobiegło końca. Po zeszłotygodniowym zawieszeniu dziennikarza w telewizji TVP, zawrzało niemal w całej Polsce. Koniec końców Babiarz został przywrócony do pracy przy komentowaniu Igrzysk Olimpijskich.

Po niemal tygodniu ciszy Przemysław Babiarz przerwał milczenie. Dziennikarz udzielił wywiadu „Faktowi”. 60-latek opowiedział, jak cała sytuacja wyglądała z jego perspektywy. Przyznał, że było mu bardzo przykro.

– To było trudne, ale sam fakt, że zostałem zawieszony, a nikt nie kupował mi natychmiast biletu powrotnego do Polski, dawał mi nadzieję, że może ten stan się zmieni – rozpoczął Przemysław Babiarz.

– Po drugie, cały czas byłem z kolegami, którzy mnie zastępowali, a szczególnie z Szymonem Borczuchem, którego szalenie cenię. Za jego lojalność i wielką rzetelność przygotowywania się do transmisji. Byłem z nimi, przychodziłem też na sesje pływackie – dodał.

– Ale przyznaję, że było to dla mnie nowe doświadczenie. Przykre, ale nie traumatyczne. Wiedziałem, że robota dla widzów, dla kibiców jest zrobiona i to bardzo rzetelnie. Byłem więc spokojny. Ale nie ukrywam, że było mi troszkę przykro – podsumował dziennikarz.




Zawieszenie Babiarza poruszyło niemal cały kraj. Większość kibiców polskiego sportu stawiła się za dziennikarzem. Podobnie jego koledzy po fachu. W rozmowie z „Faktem” przyznał, że w ostatnich dniach bardzo wspierała go rodzina.

– Dostałem bardzo dużą liczbę SMS-ów wspierających mnie. I to były SMS-y od osób, które przygodnie tylko spotkałem. I od osób znajomych, i od moich przyjaciół. Wreszcie od mojej rodziny, która bardzo, bardzo mnie wspiera. Przede wszystkim od mojej żony, ale także syna, córki, siostry, mamy. Choć przepraszam, przesadziłem, mama nie wysyła mi SMS-ów. Z mamą po prostu rozmawiam, codziennie – ujawnił Babiarz.

– Natomiast faktycznie bardzo szerokie spektrum osób podtrzymywało mnie na duchu. I to bardzo. Nie spodziewałem się, że aż tak wielu ludzi udzieli mi wsparcia – uzupełnił.


źródło: fakt

Wielka zmiana ws. Przemysława Babiarza! Dziennikarz wraca do komentowania Igrzysk

W sprawie Przemysława Babiarza nastąpił niespodziewany zwrot. Według ustaleń „Faktu”, komentator ma wrócić do pracy podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu!




Babiarz został zawieszony przez Telewizję Polską po ceremonii otwarcia. W trakcie wydarzenia odtworzono słynną piosenkę Johna Lennona, pt. „Imagine”. Dziennikarz wygłosił porównał wówczas utwór do „wizji komunizmu”, przy czym nie minął się szczególnie z prawdą. Sam autor przed laty, w jednym z wywiadów, potwierdził, że taka właśnie była jego intencja.

Powrót do pracy!

Mimo to Babiarz podzielił swoją opinią całą Polskę. Wytworzyły się dwa obozy, które na zmianę krytykowały i zgadzały się z komentatorem. Niestety, miejsce w tym pierwszym zajęło również TVP, które zadecydowało o zawieszeniu Babiarza do końca Igrzysk. To z kolei wywołało kolejną burzę w mediach.

Wydawało się, że nic nie zmieni już decyzji publicznego nadawcy. Według „Faktu” doszło jednak do przełomu. Babiarz miał wrócić w czwartek do Polski, gdzie spotkał się z Tomaszem Sygutem i Jakubem Kwiatkowskim (kolejno: dyrektor generalny TVP oraz dyrektor TVP Sport). Wynikiem rozmów miało być odwołanie zawieszenia dziennikarza i przywrócenie go do pracy.




Jeszcze dziś Babiarz ma wylecieć z Warszawy i wrócić do Paryża. Od piątku ponownie będzie komentować Igrzyska. Usłyszeć go będziemy mogli podczas zmagań w lekkoatletyce.

Wygrywał Ligę Mistrzów z FC Barceloną. Ma trafić do Ekstraklasy

Do Ekstraklasy może trafić wkrótce były piłkarz FC Barcelony. Zawodnik ten wygrał z Dumą Katalonii Ligę Mistrzów w sezonie 2014/2015. Ostatni sezon spędził w drugiej lidze hiszpańskiej.




Wkrótce może dojść do głośnego transferu w polskim futbolu. Jak informuje Piotr Koźmiński z redakcji „WP Sportowe Fakty”, do Ekstraklasy ma trafić Sergi Samper. Wychowanek FC Barcelony ma zasilić szeregi Motoru Lublin. Transfer ma być już tylko kwestią czasu.

Sergi Samper jest wychowankiem FC Barcelony. Jeszcze 10 lat temu uchodził za duży talent. Mimo że nie zdołał na dłużej zaistnieć w pierwszej drużynie Blaugrany, to zdołał z nią wygrać Ligę Mistrzów w sezonie 2014/2015. Rozegrał wówczas jedno pełne spotkanie w tych rozgrywkach. W sumie w pierwszej drużynie Barcy rozegrał 13 oficjalnych spotkań.

FC Barcelona rozstała się na dobre z Samperem w 2019 roku. Wówczas zasilił on szeregi japońskiego Vissel Kobe. Po czterech latach wrócił do Hiszpanii, podpisując kontrakt z drugoligowym FC Andorra. Na zapleczu LaLiga w ostatnim sezonie rozegrał 19 meczów. Od lipca Samper pozostaje jednak bez klubu.





źródło: WP Sportowe Fakty

Atak hakerów na konto piłkarza. Leo Messi przedstawiony jako przestępca

Cyberprzestępcy zhakowali konto Lisandro Martineza na Instagramie. W relacji opublikowano przerobione zdjęcie Leo Messiego. 




Manchester United kilka dni temu poleciał na przygotowawcze tournee do Stanów Zjednoczonych. Wśród „Czerwonych Diabłów” zabrakło Lisandro Martineza. Póki co, nie wiadomo, dlaczego Argentyńczyka zabrakło w kadrze.

Atak hakerów

O 26-latku i tak zrobiło się jednak głośno, ale z pozasportowych powodów. Hakerze włamali się na konto Martineza na Instagramie. Cyberprzestępcy opublikowali na relacji przerobione zdjęcie Leo Messiego ze Złotą Piłką oraz kominiarką na głowie.

– Przykro mi, że moje konto zostało skradzione – podpisano zdjęcie. 

Obecnie Martinez odzyskał kontrolę nad swoim kontem. Krótko po całym zajściu opublikował także wiadomość, uspokajając fanów.