Absurdalny zapis w kontrakcie Patryka Klimali. Śląsk płaci mu premię za gole… w rezerwach

Patryk Klimala okazał się ogromnym niewypałem transferowym Śląska Wrocław. Mimo olbrzymiego kontraktu i pensji, jaką ma zapisaną napastnik, Jacek Magiera nie widzi go w swojej drużynie. Piotr Potępa na łamach sport.pl zdradził szczegóły umowy, w której nie brakuje zaskakujących warunków. 




26-latek trafił do Wrocławia tegorocznej zimy, gdy wrócił do kraju po nieudanych, zagranicznych wojażach. W 2020 roku Klimala wyjeżdżał do Celticu z Jagiellonii Białystok, skąd nieco ponad roku wyleciał do New York Red Bulls. Następnie, po kolejnym roku zdecydował się przenieść do Hapoelu Beer Sheva. W Śląsku miał stworzyć idealny duet z Erikiem Exposito, ale… coś nie wyszło.

Fortuna za gole w rezerwach

Klimala zawodził kompletnie na boisku, choć dochodził do naprawdę dobrych sytuacji. Skrupulatnie jednak je marnował. Frustracja u Jacka Magiery osiągnęła finalnie szczyt i zdecydował się na odstawienie napastnika od pierwszej „jedenastki”. Dał tym samym zawodnikowi wolną rękę w kwestii szukania nowego klubu.

Obecnie Klimala gra w rezerwach „Wojskowych” na poziomie trzeciej ligi. Co ciekawe, w pierwszym meczu przeciwko Górnikowi Polkowice ustrzelił… hat-tricka. To jednak dla Magiery za mało.




26-latek jest natomiast olbrzymim problemem dla Śląska ze względów finansowych. W kontrakcie zapisaną ma pensję w wysokości 160 tysięcy złotych miesięcznie! Do tej kwoty doliczyć również trzeba premię za gole, a te mają się liczyć nawet podczas gry w rezerwach. Piotr Potępa, dziennikarz sport.pl ustalił, że w umowie Klimali nie sprecyzowano poziomu rozgrywek, za który bonus od trafienia będzie naliczany.

Ewa Swoboda odpowiedziała na wyzwanie Speeda! „Może zdąży się zgłosić” [WIDEO]

Ewa Swoboda odpadła niedawno z Igrzysk Olimpijskich. Dość niespodziewanie, wyzwanie polskiej biegaczce rzucił popularny streamer – IShowSpeed. Teraz doczekaliśmy się odpowiedzi naszej reprezentantki. 




„Speed” na jednej ze swoich transmisji stwierdził, że jest najszybszy na świecie. Jeden z widzów zapytał go wtedy na czacie, czy nie chciałby się zmierzyć ze Swobodą.

– Jej nazwisko to Swoboda. Widzowie, ta dziewczyna z Polski nie może mnie pokonać w wyścigu. Okay? Ja jestem poważny. Nigdy w moim życiu nie było takiego momentu, że zostałem przez kogoś prześcignięty. Nie żartuję. To jest powód, przez który wymyśliłem moją ksywkę, to dlatego ludzie nazywali mnie „Speed”, kiedy byłem mały. Bo ja nigdy nie zostałem pokonany w wyścigach – twierdził streamer.

Jest warunek!

Ewa Swoboda ma przed sobą jeszcze start w sztafecie kobiet na 4×100 metrów. Jak się okazuje, Polka wie już o wyzwaniu, jakie otrzymała od „Speeda”. Co ciekawe, wieści na ten temat miały do niej dotrzeć przez… jej rodziców. Doszło do tego podczas rozmowy telefonicznej, gdy biegaczka zadzwoniła pochwalić się nowym tatuażem.

– Boże, Ewa, czy ty to widziałaś, że jakiś youtuber wyzwał cię na pojedynek – mieli pytać rodzice Swobody. 




Polka nie wykluczyła pojedynku z popularnym streamerem. Postawiła mu jednak warunek. Musiałby wziąć udział w konkursie organizowanym przez RMF FM przed Memoriałem Kamili Skolimowskiej. Zwycięzcy zabawy będą mieli okazję pobiec ze Swobodą na 100 metrów.

– Jak przyjedzie do Polski i będzie startował w konkursie RMF FM, to może się z nim przebiegnę, ale już był w Polsce, więc szanse są chyba nikłe – oceniła Swoboda. 

– Dzień przed Memoriałem Kamili Skolimowskiej, czyli 24 sierpnia będzie wyścig na Stadionie Śląskim, gdzie zwycięzcy konkursu RMF FM będą ze mną biegać 100 metrów, więc może jeszcze zdąży się zgłosić – dodała. 

Grabara o swojej przyszłości w reprezentacji Polski. Tak odpowiedział na pytanie o brak powołania

Kamil Grabara udzielił wywiadu Kickerowi. Polak wypowiedział się na temat przenosin do Wolfsburga z FC Kopenhagi. Bramkarz został zapytany również o grę w reprezentacji i brak powołań na EURO 2024.

 

Zapracował na transfer

Kamil Grabara zdobył uznanie na arenie międzynarodowej dzięki znakomitym występom w barwach FC Kopenhaga. W szczególności jego gra w Lidze Mistrzów przyciągnęła uwagę klubów z całej Europy, co zaowocowało transferem do niemieckiego Wolfsburga.

Dlaczego poszedł do Niemiec?

W Wolfsburgu Grabara ma wypełnić lukę po Koenie Casteelsie. Jego transfer został szeroko komentowany w niemieckich mediach. Sam zawodnik przyznał w rozmowie z Kickerem, że wybór Wolfsburga wynikał z wielu czynników.

 

– Bo mnie chciał. Za tym transferem przemawiało wiele powodów. Skłamałbym, gdybym powiedział, że finanse nie odegrały żadnej roli. Nie muszę tego przedstawiać bardziej romantycznie niż jest w rzeczywistości. […] Nie jestem egoistą. Nie będę miał problemu, jeśli będę puszczał po trzy gole w zwycięskich meczach – powiedział Kamil Grabara.

Co z reprezentacją Polski?

W rozmowie z Kickerem polski bramkarz wypowiedział się również na temat braku powołania na EURO 2024. Wiele wskazuje na to, że Michał Probierz nie widzi golkipera Wolsfburga w swojej kadrze. Na pytanie, czy decyzja o braku powołania na mistrzostwa były polityczną decyzją, odpowiedział w następujący sposób:

– Mam nadzieję, że było to spowodowane tym, że nie byłem wystarczająco dobry i muszę się poprawić. Czy w przyszłości będę grał w kadrze? Może tak, może nie – podsumował były piłkarz FC Kopenhaga.

Źródło: Kicker, Meczyki.pl

Frankowski i Musiał zabrali głos po incydencie. Sędziowie okazali skruchę

Tomasz Musiał i Bartosz Frankowski wydali oświadczenia w sprawie incydentu z Lublina. Sędziowie w odpowiedziach na pytania od redakcji Przeglądu Sportowego i TVP Sport okazali skruchę i przeprosili za swoje zachowanie.

 

Incydent z udziałem polskich sędziów przed meczem eliminacji do Ligi Mistrzów

W nocy z poniedziałku na wtorek w Lublinie doszło do przykrego incydentu z udziałem polskich sędziów. Tomasz Musiał i Bartosz Frankowski mieli pracować we wtorek przy meczu Dynama Kijów z Rangers FC.

Dzień przed meczem arbitrzy ruszyli jednak w miasto, gdzie zatrzymano ich przez próbę kradzieży znaku drogowego. Panowie mieli ponad 1,5 promila alkoholu i trafili do izby wytrzeźwień.

 

We wtorek sprawa trafiła do mediów. Na reakcję głównych zainteresowanych nie trzeba było długo czekać.

Co ma do powiedzenia Frankowski?

Bartosz Frankowski udzielił wywiadu Jakubowi Kłyszejce z TVP Sport. Sędzia przyznał się do popełnienia błędu.

– W zasadzie do teraz próbuję znaleźć słowa, które dostatecznie oddadzą to, jak bardzo żałuję, że do tego zajścia doszło i jak bardzo jest mi przykro. Mam świadomość, że jednym takim występkiem przekreśliłem 22 lata pracy z gwizdkiem i budowania pozycji. Była to głupota, ułańska fantazja, nawet nie wiem, jakiego użyć określenia. Powinienem w spokoju przygotowywać się do meczu i nigdzie nie chodzić. Pewnie wtedy nic by się nie wydarzyło – powiedział.

– Przyznam szczerze, że wydaje mi się, że jest to jakiś zły sen, z którego za chwilę się obudzę. Patrząc trochę z boku, nie mogę uwierzyć, że coś takiego zrobiłem. Jest mi naprawdę ciężko to logicznie uzasadnić, bo nie było to logiczne zachowanie. Mało tego, takie rzeczy nigdy mi się nie zdarzały – dodał.

– Mam powściągliwy i spokojny charakter. Nigdy nie brałem udziału w nocnych ekscesach. Nie chcę, żeby to zabrzmiało banalnie, ale błądzić jest rzeczą ludzką. Popełniłem fatalny, fatalny błąd, którego nie jestem w stanie dobrze wyjaśnić – podsumował Frankowski.

Przeprosiny od Musiała

Tomasz Musiał wydał z kolei oświadczenie w odpowiedzi na zapytanie od redakcji Przeglądu Sportowego Onet. Oto cała treść komunikatu od polskiego arbitra.

„Szanowni Państwo,

W związku z pojawiającymi się w mediach informacjami dotyczącymi wydarzeń, które miały miejsce w nocy z 5 na 6 sierpnia, chciałbym serdecznie wszystkich przeprosić i skierować do Was kilka słów wyjaśnienia.

Jest mi bardzo przykro i — czysto po ludzku — głupio, bo wiem, że moje niefortunne zachowanie rzuci się cieniem na wiele lat ciężkiej pracy. To, do czego doszło, było z mojej strony nieodpowiedzialne oraz nieprofesjonalne, z czego doskonale zdaję sobie sprawę. Pragnę jedynie podkreślić, że nie było w moim zachowaniu żadnych aktów agresji, nie złamałem prawa, nie doszło też z mojej strony do żadnego niewłaściwego zachowania wobec funkcjonariuszy policji ani osób postronnych. Nie zostały mi postawione żadne zarzuty, zostałem natomiast faktycznie ukarany mandatem.

Z całego serca przepraszam władze Polskiego Związku Piłki Nożnej, zwłaszcza Kolegium Sędziów, władze Ekstraklasy oraz wszystkich, których zawiodłem swoją postawą. W szczególności przepraszam także moją Rodzinę, gdyż moje zachowanie naraziło jej spokój. Jest to pierwsze tego typu zdarzenie z moim udziałem. Przez wiele lat swojej zawodowej kariery sędziowskiej ciężko pracowałem, by dojść do miejsca, w którym znalazłem się obecnie. Jednocześnie zawsze starałem się świecić przykładem, zarówno na boisku, jak i poza nim. Mam świadomość konsekwencji, które mnie czekają, ale liczę na to, że będę mógł zrehabilitować się i odbudować Wasze zaufanie.”

Obu arbitrów mogą spotkać bardzo poważne konsekwencje. Ze słów sędziów wynika jednak, że zdają sobie sprawę z powagi całej sytuacji. Pozostaje nam czekać na rozwój sprawy.”

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, TVP Sport

Kolejna afera w TVP! Kwiatkowski zwolnił Polkowskiego za wsparcie dla Babiarza

Kolejna głośna afera w TVP wychodzi na jaw. „Przegląd Sportowy Onet” dotarł do zaskakujących informacji. Z ich ustaleń wynika, że Jakub Kwiatkowski zwolnił Jakuba Polkowskiego, którego sam kilka miesięcy temu zatrudnił. Sprawa miała być związana z… Przemysławem Babiarzem. 




Na początku Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, przez TVP przetoczyła się prawdziwa burza. Przemysław Babiarz, który komentował ceremonię otwarcia, został zawieszony po wygłoszeniu „kontrowersyjnej” opinii dotyczącej piosenki Johna Lennona, pt. „Imagine”. Sprawa urosła do naprawdę dużych rozmiarów. Doszło nawet do interwencji innych dziennikarzy, polityków, a nawet Rzecznika Praw Obywatelskich.

Nie pomagały również oświadczenia Jakuba Kwiatkowskiego, dyrektora TVP Sport. Ostatecznie jednak publiczny nadawca uporał się z burzą, a zawieszony Babiarz wrócił do pracy. Obecnie znów komentuje trwające Igrzyska.

Zwolnienie „swojego” człowieka

Tymczasem, dość niespodziewanie, gruchnęła informacja o kolejnej aferze. Według informacji przekazanych przez „Przegląd Sportowy Onet”, Jakub Kwiatkowski zdecydował się na drastyczne posunięcie i zwolnił Jakuba Polkowskiego, który był jego zastępcą. Sprawa jest o tyle zaskakująca, że dziennikarz został zatrudniony na Woronicza zaledwie cztery miesiące temu

„PS” podaje, że przyczyną takiej decyzji Kwiatkowskiego ma być sprawa Babiarza. Pójść miało konkretnie o oświadczenie, jakie Polkowski wystosował w trakcie wspomnianej afery, zaraz po opublikowaniu listu dziennikarz TVP, wspierającego 60-letniego komentatora. Były współprowadzący kanału „FootTruck” na YouTube, pod pismem sam się nie podpisał, ale wsparł Babiarza w swoim oświadczeniu. 




Jak dowiedział się „Przegląd Sportowy” to właśnie ten wpis miał zadecydować o rozstaniu Polkowskiego z Telewizją Polską.

– To właśnie ten wpis miał sprawić, że Jakub Kwiatkowski zdecydował się na sensacyjny ruch, jakim jest zwolnienie swojego zastępcy. W rozmowie z dyrektorem TVP Sport Polkowski miał usłyszeć, że „wybrał swoją drogę”. Drogę idącą w przeciwną stronę niż ta, którą podąża Telewizja Polska. I to właśnie w trakcie tego spotkania założyciel kanału Foot Truck dowiedział się, że to koniec współpracy. Nie poczekano nawet do końca igrzysk olimpijskich – czytamy w „PS”.




W artykule pada również nazwisko nowego zastępcy Kwiatkowskiego. Tą ma zostać Agnieszka Prachniak, która współpracowała już z obecnym dyrektorem TVP Sport Polski Związku Piłki Nożnej, gdzie „Kwiatek” był rzecznikiem prasowym. Kobietę do stacji sprowadził zresztą on sam. Do niedawno była z kolei odpowiedzialna za rozwój Kanału Sportowego.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet.

Artykuł źródłowy: Przewrót i zwolnienie w TVP! Poszło o Przemysława Babiarza. Oto kulisy – Przegląd Sportowy Onet

Polscy sędziowie ukradli znak drogowy pod wpływem alkoholu przed meczem el. LM

TVP Sport podało szokujące informacje. Z ich ustaleń wynika, że lubelska policja zatrzymała dwóch polskich sędziów przed meczem eliminacji Ligi Mistrzów. We krwi mieli mieć grubo ponad promil alkoholu oraz dokonać kradzieży… znaku drogowego. 




Sędziowie Bartosz F. i Tomasz M. mieli we wtorek sędziować mecz w el. Ligi Mistrzów między Dynamo Kijów a Rangers FC w Lublinie. Pierwszy został wyznaczony jako arbiter główny VAR, a drugi miał być jego asystentem. Obaj na co dzień prowadzą spotkania w Ekstraklasie.

Kradzież… znaku drogowego

Jak ustaliło „TVP Sport”, w nocy na dzień przed meczem, o godzinie 01:43 doszło do zatrzymania wspomnianej dwójki, przy Al. 1000-lecia. Trzech mężczyzn dokonało kradzieży znaku drogowego i przemieszczali się z nim w stronę jednej z galerii handlowych. Policjanci, którzy dokonali zatrzymania, osadzili sprawców w izbie wytrzeźwień.

– Policjanci zatrzymali sprawców, którzy dopuścili się wykroczenia – niszczenia infrastruktury drogowej. Okazali się nimi sędziowie, przewidziani do pracy przy meczu Ligi Mistrzów na stadionie w Lublinie. Bartosz F. miał blisko 1,7 promila alkoholu we krwi, Tomasz M. około 1,8 promila. Panowie zostali osadzeni w izbie wytrzeźwień – czytamy na portalu sport.tvp.pl.




– Około godziny 1:40 dostaliśmy zgłoszenie o tym, że trzech mężczyzn niesie ulicą znak drogowy. Na miejsce zostali skierowani policjanci. Wszyscy mężczyźni byli nietrzeźwi i mieli powyżej 1,5 promila alkoholu we krwi. Trafili do izby wytrzeźwień cytował portal nadkom. Kamila Gołębiowskiego, oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.

Redakcja TVP Sport poprosiła o komentarz w tej sprawie szefa sędziów PZPN, Tomasza Mikulskiego. Ten miał jednak nic na ten temat nie wiedzieć. Na oficjalnej stronie UEFA zmieniła się już obsada sędziowska. W miejscu, gdzie widniały nazwiska Bartosza F. i Tomasza M., wpisani są teraz Tomasz Kwiatkowski i Paweł Malec.

ŹRÓDŁO: TVP SPORT.

Artykuł Źródłowy: Polscy sędziowie przyłapani pod wpływem alkoholu dzień przed meczem kwalifikacji Ligi Mistrzów! | TVP SPORT

Wielkie pożegnanie Lukasa Podolskiego. Znamy szczegóły specjalnego wydarzenia

FC Koeln chce przygotować specjalny mecz. Celem spotkania ma być pożegnanie wieloletniego zawodnika klubu, Lukasa Podolskiego. 




Mistrz świata z 2014 roku jest od 3 lat zawodnikiem Górnika Zabrze. Swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał jednak w FC Koeln, z którego tak naprawdę dopiero wypłynął na szerokie wody. 10 października w Kolonii odbędzie się mecz, w którym wezmą udział największe osobistości niemieckiego futbolu.

Więcej szczegółów

Na wydarzeniu pojawić się mają między innymi Hansi Flick czy Joachim Loew. Poza Podolskim, obecnych ma być również kilku innych piłkarzy, którzy sięgali razem z nim po mistrzostwo świata 10 lat temu. Nie zabraknie także zawodników z obecnej drużyny Podolskiego, a więc Górnika Zabrze.

Sprzedaż biletów na specjalny mecz ma wystartować już niebawem, bo 7 sierpnia. 39-latek podkreśla, jak wyjątkowa będzie dla niego ta chwila.




– Niezwykle ważne jest dla mnie, aby podziękować w Kolonii za wsparcie przez te wszystkie lata. To ostateczna deklaracja miłości do wyjątkowego miasta, klubu z jego wspaniałymi kibicami, wieloletnimi kolegami z drużyny i wieloma innymi osobami, które do dziś towarzyszą mi w mojej podróży – cytuje „Poldiego” oficjalna strona FC Koeln. 

Podolski, wliczając drużyny młodzieżowe, występował w Kolonii w latach 1995-2006 i 2009-2012 (trzyletnia przerwa była spowodowana przenosinami do Bayernu Monachium). W sumie zaliczył w jej barwach 181 meczów, w których strzelił 86 goli i zanotował 41 asyst.

Kolejny komentator nie wytrzymał podczas IO. „Nie ważcie się. Idźcie stąd, jak najdalej”

Głośnym echem dobiły się niedawno słowa Jakuba Zborowskiego o Polskim Związku Szermierczym. Teraz inny komentator Igrzysk Olimpijskich, Krzysztof Maksel, wbił potężną szpilę w inną organizację. 

Minionej niedzieli komentator Eurosportu, Jakub Zborowski, uderzył w Polski Związek Szermierczy. Na wizji wytknął złe rzeczy, które dzieją się w federacji.




– Drodzy państwo, ja powiem tylko krótko – tak kończy się kolesiostwo i układy w Polskim Związku Szermierczym. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Gdybyśmy mieli uczciwe klasyfikacje, to takich momentów na igrzyskach, nie tylko w szermierce, mielibyśmy zdecydowanie mniej. Wielka prośba o zainteresowanie się tym, co dzieje się na igrzyskach olimpijskich – grzmiał na antenie. 

Oberwali kolejni

Słowa komentatora odbiły się szerokim echem i błyskawicznie rozeszły się po kraju. Zborowski zebrał masę gratulacji, a teraz jego śladem poszli również inni. W poniedziałek Tomasz Jaroński oraz ekspert Krzysztof Maksel (dwukrotny olimpijczyk z Rio i Tokio), którzy komentowali kolarstwo torowe, wytknęli podobne problemy w tej dyscyplinie.

– Nawiązując do kolegi, który komentuje szermierkę, nie będę wchodził w szczegóły, ale zagadkowo powiem, że najważniejsze, że prezes się zakwalifikował – powiedział Jaroński, po czym dodał w stronę partnera przy mikrofonie – Ty nie musisz jako kolarz nic mówić.




– Ja już jestem jedną nogą poza karierą kolarską, więc mogę powiedzieć dużo. Dużo powiedzieć też nie chcę, chociaż być może powinienem. Kolarstwo torowe to piękny sport, ale w nieudolnym związku, z nieudolnymi działaczami ci kolarze, mimo wszystko błyszczą i naprawdę trzeba ich docenić. To, że te zawodniczki i jedyny zawodnik mogą startować na igrzyskach olimpijskich, to jest to zasługa wyłącznie tych ludzi ze sztabu. Niestety związek nie pomaga, związek u nas rzuca kłody pod nogi, a nie wymienia deski na nowe – dorzucił Maksel. 

– Kolarze w Polsce bardzo często zarabiają mniej niż najniższa krajowa. To jest rzeczywistość, z którą mierzymy się od wielu lat z dużą nadzieję, że to się zmieni. I zmienia się, ale na gorsze – dodał później. 

To nie był jednak koniec głośnych wypowiedzi Maksela. Wystosował jeszcze specjalny, acz krótki apel do działaczy ze Związku Kolarskiego.

– A wy nie ważcie się przyjechać na lotnisko i wręczać im żadnych kwiatów, bo nie zasługujcie na to. Idźcie stąd jak najdalej – mówił. 

Cała sprawa ewidentnie nie spodobała się działaczom. Maksel opublikował na Twitterze nagranie, w którym zapowiada sądową walkę ze związkiem, od którego miał otrzymać pozew.

Cracovia wydała komunikat ws. wczorajszej awantury na stadionie. „Ubolewamy”

Cracovia ustosunkowała się do wydarzeń mających miejsce we wczorajszym meczu z Widzewem Łódź. Do końca sezonu został wyłączony sektor gości. – Ubolewamy nad tym, że doszło do naruszenia porządku publicznego – czytamy.




Wczorajszego wieczoru Cracovia podejmowała na własnym stadionie Widzew Łódź. Było to spotkanie drużyn niepokonanych po dwóch kolejkach. Zwycięsko z tego starcia wyszli goście. Widzewiacy wygrali 3:1.

W trakcie wczorajszego spotkania miała miejsce awantura na trybunach. Doszło nawet do tego, że kibice obu drużyn znaleźli się na dachu stadionu. Spotkanie musiało zostać przerwane. Więcej o tym zamieszaniu pisaliśmy TUTAJ.

Cracovia zdążyła już wydać komunikat odnośnie wydarzeń wokół poniedziałkowego meczu. Klub twierdzi, że zachował wszystkie normy bezpieczeństwa. Jak czytamy, wyłączony z użytku do końca sezonu został sektor gości.

„W związku z zaistniałą sytuacją podczas meczu pomiędzy Cracovią a Widzewem Łódź ubolewamy nad tym, że doszło do naruszenia porządku publicznego. Klub dopełnił wszelkich obowiązków zabezpieczenia imprezy masowej, wzmacniając ochronę oraz stosując dodatkowe zabezpieczenia w infrastrukturze stadionowej. Jednocześnie informujemy, że nie było osób poszkodowanych. Aktualnie szacujemy zniszczenia na sektorze gości. Na podstawie wstępnych oględzin, sektor zostanie wyłączony z użytku do końca sezonu.”




Stanowski wkręcił pół internetu! Nagrał odpowiedź na film Stonogi [WIDEO]

Krzysztof Stanowski odpowiedział na materiały opublikowane przez Zbigniewa Stonogę. Jak można wywnioskować z najnowszego nagrania Stanowskiego, wszystko było zaplanowaną przez niego akcją.




W poniedziałek Zbigniew Stonoga opublikował w swoich mediach społecznościowych materiały, które miały oczernić Krzysztofa Stanowskiego. Opublikowane nagrania miały pochodzić ze spotkania redakcji „Kanału Zero”. Na filmie Krzysztof Stanowski kilkukrotnie powtarza, by nie poruszać kilku pewnych tematów politycznych. Wszystko odbiło się ogromnym echem w polskim internecie.

Po kilku godzinach internauci dostrzegli, że na materiale wideo nie zgadza się kilka faktów. A mianowicie rozjeżdżały się daty poszczególnych wydarzeń, o których mowa w filmie. To było powodem, dla którego wiele osób zaczęło sądzić, że wszystko jest ukartowane przez Krzysztofa Stanowskiego.




We wtorkowy poranek Stanowski wrzucił na swojego Twittera krótki film. Dziennikarz w ironiczny sposób odniósł się do nagrania Stonogi. Na dzisiejszym filmie Stanowski mówi o tym, iż Stonoga obiecał niebieskie Lamborghini komuś, kto doniesienie na Stanowskiego. Po chwili Stanowski… odjeżdża niebieskim Lamborghini, a nagranie się kończy.

Bezprecedensowa sytuacja w meczu Cracovia-Widzew. Po dachu stadionu gonili się kibice [WIDEO]

To co wydarzyło się dziś na stadionie Cracovii, z pewnością zostanie zapamiętane przez kibiców Ekstraklasy na bardzo długo. Spotkanie musiało zostać przerwane po tym, jak kibice obu drużyn wykonali kilka nietypowych ruchów jak m.in. wejście na dach stadionu.




Trzecią kolejkę Ekstraklasy zakończyło starcie Cracovii z Widzewem Łódź. Zwycięsko z tego starcia wyszli goście, którzy wygrali wynikiem 3:1. To co jednak odbiło się największym echem wokół tego spotkania, to zdecydowanie zachowanie kibiców obu drużyn. Śmiało można je nazwać „nietypowym”.

Spotkanie Cracovii z Widzewem musiało zostać przerwane na kilka chwil. Wszystko za sprawą zachowania kibiców. W pewnym momencie kibice Widzewa wdrapali się na dach stadionu Cracovii. Zamienili napis widniejący na stadionie z „Cracovia Pany!” na „Widzew Pany!”. W międzyczasie odpalona została pirotechnika. Według osób obecnych na wydarzeniu za kibicami Widzewa natychmiast ruszyli przedstawiciele Cracovii.




Czytając relacje kibiców na Twitterze można dowiedzieć się, że napis zawieszony przez kibiców Widzewa szybko został ściągnięty.

Nowy piłkarz w drodze do Poznania! Lech wzmacnia boki obrony

Lech Poznań jest bliski zrealizowania kolejnego transferu. Szeregi Kolejorza ma wzmocnić boczny obrońca z drugiej ligi norweskiej.




Władze Lecha Poznań długo zwlekały z przeprowadzaniem transferów podczas trwającego okna transferowego. Na ten moment Kolejorz dopiął transferu 3 zawodników. Są to: Bryan Fiabema, Alex Douglas i Daniel Hakans.

Wkrótce Lech może dopiąć kolejny transfer. Jak informuje Dawid Dobrasz z „Meczyków”, poznaniacy pracują nad transferem Iana Hoffmanna! Jak czytamy, Amerykanin doleciał już do Poznania, gdzie przejdzie testy medyczne. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to dojdzie do zawarcia umowy.

Ian Hoffmann to 22-letni Amerykanin. Jego główną pozycją jest lewa obrona. Może jednak także występować po drugiej stronie defensywy.




Hoffmann od marca 2023 roku reprezentuje barwy norweskiego Moss FK. Przez blisko półtora roku rozegrał w tym klubie 44 mecze. Strzelił 4 bramki i zanotował 8 asyst.


lechpoznan.pl/fot. Przemysław Szyszka

źródło: Meczyki

Polskie kluby poznały potencjalnych rywali w el. LKE! Miękkie lądowanie Legii, trudne zadanie Śląska i Wisły

Znamy już oficjalnie wszystkich rywali, z którymi potencjalnie zagrają polskie kluby w IV rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Najłatwiej zapowiada się droga Legii Warszawa. Nieco ciężej trafiły Śląsk Wrocław i Wisła Kraków. 




W tym tygodniu polskie kluby rozpoczną zmagania w III rundzie eliminacji LKE. Legię czeka najpierw wyjazd do Danii i starcie z Broendby. Śląsk zmierzy się natomiast z Sankt Gallen, a Wisła – ze Spartakiem Trnava.

Droga znana!

Wiadomo już, z kim wspomniana trójka zmierzy się, jeśli uda się przejść III rundę eliminacji. W przypadku Legii będzie to zwycięzca pary Auda (Łotwa) – Drita (Kosowo). Na papierze droga „Wojskowych” wydaje się być najłatwiejsza. Trzeba jednak pamiętać, że w czwartek zagrają pierwszy mecz z Broendby, które jest faworytem do awansu.

Śląsk w przypadku przejścia St. Gallen będzie musiał powalczyć o awans z kimś z dwójki Trabzonspor (Turcja) – Rapid Wiedeń (Austria). Obie drużyny zagrają ze sobą w III rundzie eliminacji Ligi Europy. Przegrany tej pary trafiłby na polski klub.




Przeciwnika dla Wisły Kraków wyłoni natomiast rywalizacja Molde (Norwegia) z Cercle Brugge (Belgia). Podobnie, jak w przypadku Śląska, „Biała Gwiazda” również zmierzy się z przegranym tego dwumeczu.

Ewentualne pierwsze spotkania tych meczów polskie kluby grałyby u siebie 22 sierpnia. Rewanże zaplanowano na tydzień później.