Mateusz Borek komentuje odejście Szczęsnego z Juventusu. Przedstawił 3 możliwe ruchy dla bramkarza

Wojciech Szczęsny rozstał się z Juventusem. Co z przyszłością polskiego bramkarza? Głos w tej sprawie zabrał Mateusz Borek. Dziennikarz przedstawił 3 możliwości dla 34-latka.




Po 7 latach Wojciech Szczęsny rozstał się z Juventusem Turyn. Obie strony doszło do porozumienia w sprawie rozwiązania kontraktu. Informację przekazał Fabrizio Romano. Jego zdaniem polski bramkarz może liczyć na sowite wynagrodzenie z tytułu wcześniejszego rozwiązania umowy. Przypomnijmy, Wojtek miał jeszcze ważny kontrakt do końca czerwca 2025 roku.




Sytuację Wojciecha Szczęsnego skomentował Mateusz Borek. Dziennikarz przedstawił 3 możliwości na przyszłość Szczęsnego. Pierwsza możliwość, to dołączenie do dużego klubu. Drugi wariant, to wybór mniejszego klubu w pięknym miejscu do życia. Trzecia opcja zakłada zakończenie kariery piłkarskiej.

– Nie rozumiem Juventusu. Nie zarobią nic. Wojtek zabierze wynagrodzenie za sezon 24/25 i ma kartę na ręce. Jest świetnym fachowcem. Kilka scenariuszy widzę: 1) Wielki klub,może nawet większy od Juve 2) Mniejszy klub wybrany z powodu top miejsca do życia 3) Koniec. Bo to Wojtek – skomentował Mateusz Borek.

Szok! Daniele Orsato przyjął ofertę z Rosji! Został członkiem komitetu sędziowskiego

Daniele Orsato wraca do pracy, ale nie jako sędzia. Włoch, który dopiero co zakończył karierę arbitra, miał zostać członkiem komitetu sędziowskiego Rosyjskiej Federacji Piłki Nożnej. 




Orsato po raz ostatni poprowadził zawodowo mecz piłkarski podczas mistrzostw Europy w Niemczech. Było to spotkanie ćwierćfinałowe, zakończone zwycięstwem Anglików ze Szwajcarią w rzutach karnych. Włoch zdecydował się, że po Euro odwiesi gwizdek i przejdzie na emeryturę. Tak też się stało, choć nie na długo.

Skuszony przez… Rosję

Dość niespodziewanie okazało się, że Orsato podejmie nową pracę. Rosyjski Związek Piłki Nożnej oficjalnie potwierdził, że Włoch przyjął ich ofertę i został włączony w poczet Komisji Ekspertów i Sędziów RFU. Co ciekawe, wśród ekspertów komitetu znajdziemy również inne znane nazwiska. Na liście znajduje się Cuneyt Cakir, a więc turecki arbiter oraz Nestor Pitana – argentyński.

Gikiewicz wkurzony po meczu ze Śląskiem. Mocne słowa bramkarza Widzewa

Rafał Gikiewicz nie krył rozczarowania po niedzielnym meczu ze Śląskiem Wrocław. W wywiadzie po spotkaniu mocno skomentował końcowy wynik (0:0).

Gikiewicz wkurzony po meczu ze Śląskiem

Bramkarz Widzewa Łódź wypowiedział się ostrych słowach na temat remisu ze Śląskiem Wrocław. W rozmowie z klubowymi mediami jasno dał do zrozumienia, że drużyna straciła szansę na objęcie prowadzenia w tabeli Ekstraklasy.

– W d***e mam ten punkt. Chciałem być liderem – powiedział.

Sezon rozpoczął się obiecująco dla Widzewa Łódź. Po remisie 1:1 ze Stalą Mielec, zwycięstwach 2:1 nad Lechem Poznań i 3:1 nad Cracovią, drużyna Daniela Myśliwca znalazła się w czołówce tabeli.

Niedzielny mecz ze Śląskiem Wrocław był okazją do objęcia pozycji lidera, jednak mimo kilku groźnych sytuacji, łodzianie nie zdołali zdobyć bramki.

 

Sytuację skomplikowała czerwona kartka dla Samuela Kozlovsky’ego w 64. minucie, co zmusiło Widzew do gry w osłabieniu.

Mimo to, drużyna zdołała wywalczyć jeden punkt, choć to nie przyniosło oczekiwanego awansu na pierwsze miejsce.

Rafał Gikiewicz zwrócił uwagę na problemy, z którymi boryka się drużyna, zwłaszcza w końcowej fazie boiska.

– Brakuje nam cierpliwości i jakości w tej trzeciej tercji boiska. Mamy dobry zespół i musimy się skupić na tym, żeby pierwsze przyjęcie było lepsze – podkreślił „Giki”.

Bramkarz dodał również, że Śląsk nie zagrał na swoim najwyższym poziomie, co tym bardziej potęgowało jego frustrację z powodu niewykorzystanych okazji.

 

Daniel Myśliwiec także nie krył rozczarowania po meczu. Zaznaczył, że zespół dążył do zdobycia pełnej puli punktów, ale nie udało się pokonać dobrze broniącego się Śląska.

– Nie jesteśmy zadowoleni z remisu. Patrząc na nasze pragnienie i pracę, jaką wykonali moi piłkarze, chcieliśmy zagrać o pełną pulę – powiedział szkoleniowiec.

Źródło: Widzew Łódź

Tragiczne informacje nt. zdrowia Franciszka Smudy. „Prognozy lekarzy są bardzo złe”

Bardzo przykre informacje w sprawie stanu zdrowia Franciszka Smudy przekazało „TVP Sport”. 76-latek ma być obecnie w stanie krytycznym, a lekarze z godziny na godzinę tracą optymizm.




Smuda to jeden z najdłużej pracujących polskich trenerów. Karierę zaczął od wielkich sukcesów w Widzewie, później prowadził jeszcze Wisłę Kraków, Legię Warszawa czy Lecha Poznań. W latach 2009-2012 pełnił funkcję selekcjonera reprezentacji Polski, którą poprowadził na Euro, jako gospodarz turnieju. Ostatnio związany był z Wieczystą Kraków.

Zero optymizmu

Niestety, od dłuższego czasu 76-latek zmaga się z chorobą. Smuda walczy z nowotworem krwi i, jak się okazuje, tę walkę przegrywa. „TVP Sport” przekazało, że obecnie stan zdrowia trenera ocenia się jako „krytyczny”. Prognozy lekarzy mają być niestety dramatyczne.




– 76-letni Franciszek Smuda ma bardzo poważne problemy ze zdrowiem. Były selekcjoner od dłuższego czasu walczy z nowotworem krwi. Niestety, prognozy lekarzy są bardzo złe – czytamy na portalu sport.tvp.pl.

Włoski klub złożył ofertę za Szymańskiego. Mourinho szuka już alternatyw

Według doniesień dziennikarza Damiano Er Faina, Sebastian Szymański może wkrótce opuścić Fenerbahce.

Wpłynęła oferta za Szymańskiego

Reprezentant Polski, który od lipca ubiegłego roku broni barw tureckiego klubu, znalazł się na celowniku włoskiego Napoli.

 

Klub złożył za niego ofertę, opiewającą na 25 milionów euro, z możliwością dodatkowych dwóch milionów w formie bonusów.


Sebastian Szymański w ubiegłym sezonie wystąpił w 55 spotkaniach. Zdobył w nich 13 goli i zanotował 19 asyst.

 


Te statystyki przyczyniły się do wzrostu jego wartości rynkowej. Według transfermarkt.de obecnie wynosi ona 19 milionów euro.

Mourinho szuka zastępstwa

Jose Mourinho ceni Szymańskiego i jego wkład w Fenerbahce, jednak możliwość jego transferu do Napoli wydaje się coraz bardziej realna.

Antonio Conte ma być pozytywnie nastawiony do tego transferu i widzi w Szymańskim wzmocnienie swojej drużyny.

Według portalu „Fanatik” Mourinho zdaje sobie sprawę z zainteresowania Włochów. Dlatego rozważa alternatywy na wypadek utraty Polaka.

Źródło: Fanatik

Polska firma sponsorem czołowego klubu z Hiszpanii

We wtorek przed południem firma InPost ogłosiła nawiązanie współpracy z Atlético Madryt. Oficjalne potwierdzenie partnerstwa pojawiło się na profilach społecznościowych Rafała Brzoski, założyciela i prezesa firmy.

Polska firma sponsorem czołowego hiszpańskiego klubu

InPost jest sponsorem strategicznym reprezentacji Polski. Teraz firma postanowiła rozszerzyć swoją działalność na hiszpański rynek piłkarski.

Firma stała się oficjalnym partnerem czołowej drużyny La Liga od sezonu 2024/2025.

Hiszpania jest jednym z najszybciej rozwijających się rynków dla InPost Group, co podkreślił sam Rafał Brzoska.

Polski biznesmen zwrócił uwagę na dynamiczny wzrost liczby punktów odbioru w tym kraju. Tylko w pierwszym kwartale 2024 roku liczba punktów InPost w Hiszpanii wzrosła o 87% rok do roku.

Partnerstwo z Atlético Madryt ma na celu wzmocnienie rozpoznawalności marki w Hiszpanii i przyciągnięcie uwagi fanów piłki nożnej.

W ramach współpracy, obie strony zamierzają również podjąć działania na rzecz zrównoważonego rozwoju.

W tym celu utworzą specjalną Radę Zrównoważonego Rozwoju.

Partnerstwo z Atlético Madryt nie jest jedynym krokiem InPost na europejskiej scenie piłkarskiej.

W 2023 roku, po intensywnym rozwijaniu działalności na rynku brytyjskim, InPost został także partnerem Newcastle United.

Znany sędzia z Ekstraklasy oskarżony o znęcanie. „Bił pięściami, miażdżył nos, wyrywał włosy”

Znany w Polsce arbiter, Krzysztof J., od kwietnia nie sędziował żadnego meczu w Ekstraklasie. Powód takiego stanu rzeczy okazuje się wstrząsający. Sędzia miał usłyszeć bardzo poważne zarzuty od prokuratury. Kulisy całej sprawy odsłonił Jakub Seweryn z portalu sport.pl.




Krzysztof J. od wielu lat sędziował mecze w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Kibice w naszym kraju doskonale zatem go kojarzą. Co więcej, arbiter do końca 2023 roku był również arbitrem międzynarodowym.

Zarzuty o znęcanie

Od początku kwietnia jednak słuch o J. zaginął. Sędzia przestał być uwzględniany w obsadzie na mecze Ekstraklasy. Powodem takiego stanu rzeczy okazały się zarzuty, które otrzymał od prokuratury. Według relacji portalu sport.pl, J. miał zostać oskarżony o znęcanie się nad inną sędzia, prywatnie swoją konkubiną, Pauliną B.

– Krzysztofowi J. zarzucono, że od grudnia 2023 r. do 18 marca 2024 r. w Chełmnie znęcał się psychicznie i fizycznie nad konkubiną P.B. w ten sposób, że ubliżał jej słowami powszechnie uznanymi za obelżywe, poniżał i wyśmiewał, podważając jej kobiecość, kierował groźby pozbawienia życia oraz popsucia jej opinii w środowisku sędziowskim, sugerował popełnienie samobójstwa, bił pięściami po ciele, miażdżył nos, deptał po stopach, przypierał do mebli, wyrywał włosy, wykręcał ręce i nogi w stawach, kopał po ciele, przygniatał kolanem do klatki piersiowej, gryzł, szczypał, ciągnął za piersi, a także podduszał, powodując w ten sposób zasinienia i otarcia naskórka na jej twarzy i kończynach, tj. popełnienie przestępstwa znęcania się (art. 207 par. 1 Kodeksu karnego) – napisała w oświadczeniu Prokuratura Okręgowa w Toruniu.




– W toku postępowania podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, złożył wyjaśnienia – potwierdził z kolei rzecznik prasowy Prokuratora Okręgowego w Toruniu.

Według ostatnich informacji Krzysztof J. może jednak uniknąć odpowiedzenia za swoje postępowanie. Prokuratura miała złożyć do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania. Sędzia, w przypadku pozytywnego rozpatrzenia wniosku, zostałby co prawda uznany winnym, ale nie poniesie żadnych konsekwencji realnych.

Źródło: Sport.pl / Jakub Seweryn

Artykuł źródłowy: Mroczna strona znanego sędziego z ekstraklasy. Mamy wstrząsający opis prokuratury Piłka nożna – Sport.pl

Trafił do Rakowa miesiąc temu. Może wylecieć z klubu za wizytę w McDonald’s

Nieco ponad miesiąc temu Kristoffer Klaesson trafił do Rakowa Częstochowa. Wkrótce może jednak pożegnać się z „Medalikami”. Wszystko przez wizytę w restauracji McDonald’s.




Kristoffer Klaesson został piłkarzem Rakowa Częstochowa na początku lipca tego roku. Norweski bramkarz trafił do polskiego klubu z Leeds United na zasadzie wolnego transferu. 23-latek związał się z Rakowem 3-letnią umową.

Wkrótce Klaesson może mieć jednak niemałe problemy. A wszystko za sprawą jego ostatniej wizyty w restauracji McDonald’s. Kamil Głębocki ujawnił na Twitterze, że o całej sprawie dowiedzieli się przełożeni norweskiego piłkarza. Warto zaznaczyć, że – według medialnych doniesień – Klaesson tuż po transferze zjawił się w Rakowie z lekką nadwagą.




Więcej informacji w tej sprawie przekazał serwis „Przegląd Sportowy Onet”. Jak czytamy, władze Rakowa chcą rozwiązać umowę z Norwegiem.


źródło: Przegląd Sportowy Onet

Piłkarz Widzewa wściekł się na trenera. W efekcie złamał rękę

Said Hamulić doznał złamania kości śródręcza. Piłkarz Widzewa nabawił się tego urazu po tym, jak dowiedział się o decyzja trenera Daniela Myśliwca.




W niedzielę Widzew Łódź podejmował na własnym terenie Śląsk Wrocław. Spotkanie nie przyniosło zbyt wiele piłkarskich emocji. Obie drużyny podzieliły się punktami, remisując 0:0.

We wspomnianym spotkaniu nie zagrał Said Hamulić. O nieobecności piłkarza poinformował sam klub. Widzew w swoich mediach społecznościowych przekazał, że Hamulić złamał kość śródręcza.

Hamulić nabawił się tego urazu tuż po ogłoszeniu kadry Widzewa na to spotkanie. W niej Bośniak się nie znalazł. Jak informuje portal „meczyki.pl”, piłkarz był wściekły na decyzję trenera Daniela Myśliwca. Hamulić postanowił wyładować swoją złość na drzwiach, w które uderzył ręką. To uderzenie spowodowało u niego złamanie śródręcza.




Said Hamulić trafił do Widzewa w lipcu tego roku. Bośniak został wypożyczony na rok z francuskiej Tuluzy. Nie zdołał on jednak jeszcze zadebiutować w nowych barwach.


źródło: Meczyki

Co z przyszłością Szczęsnego? Juve może zerwać kontrakt

Wciąż nie wiadomo, jak potoczą się losy Wojciecha Szczęsnego w Juventusie. Według doniesień włoskiego portalu juvelive.it klub rozważa rozwiązanie kontraktu z Polakiem.

 

Co dalej ze Szczęsnym?

Szczęsny do niedawna był kluczowym punktem w składzie Juventusu. Polak jest obecnie jednym z najlepiej zarabiających zawodników w klubie. Jego roczne wynagrodzenie wynosi od 6 do 6,5 miliona euro.

W kontekście jednego roku pozostałego do końca kontraktu, Juventus może zdecydować się na jego przedwczesne rozwiązanie, aby zwolnić środki finansowe na inne transfery. Takie doniesienia przedstawił portal juvelive.it.

 

Gdzie teraz?

Polski bramkarz już wcześniej był łączony z przenosinami do Arabii Saudyjskiej. Ostatnio pojawiły się również spekulacje o jego możliwym transferze do Como lub Monzy.

Adriano Galliani chce sprowadzić Szczęsnego na miejsce Michele Di Gregorio. Czas gra jednak na niekorzyść Polaka, ponieważ wciąż pozostaje bez treningów z zespołem. Nowy szkoleniowiec klubu, Thiago Motta nie widzi reprezentanta Biało-Czerwonych w swoim planie na nadchodzący sezon.

Mateusz Borek o Frankowskim i Musiale. Dziennikarz przedstawił potencjalny scenariusz

Tomasz Musiał i Bartosz Frankowski znaleźli się w centrum skandalu po tym, jak przyłapano ich na kradzieży znaku drogowego pod wpływem alkoholu tuż przed meczem eliminacyjnym do Ligi Mistrzów. Mateusz Borek przedstawił możliwe konsekwencje tego incydentu. Dziennikarz podzielił się także swoimi przemyśleniami dotyczącymi przyszłości arbitrów.

 

Afera sędziowska na cały kraj

Na początku sierpnia wybuchła afera, która rzuciła cień na polski świat sędziowski.

Tomasz Musiał i Bartosz Frankowski zostali przyłapani na kradzieży znaku drogowego. To zdarzenie miało miejsce przed meczem Dynama Kijów z Rangers FC w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Jak się okazało, obaj byli pod wpływem alkoholu, co dodatkowo pogorszyło ich sytuację.

Incydent ten spotkał się z natychmiastową reakcją ze strony UEFA, która zdecydowała o odsunięciu obu arbitrów od prowadzenia zaplanowanego meczu.

W ślad za tą decyzją poszedł także Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN), który zawiesił Frankowskiego i Musiała na 90 dni. Wciąż jednak nie wiadomo, jakie będą dalsze kroki wobec obu sędziów po upływie zawieszenia.

 

Mateusz Borek prognozuje przyszłość sędziów

Mateusz Borek w programie „Moc Futbolu” na Kanale Sportowym przedstawił swoją prognozę dotyczącą przyszłości zawieszonych sędziów.

Dziennikarz zauważył, że choć Musiał i Frankowski muszą ponieść konsekwencje swojego zachowania, to nie wyklucza ich powrotu na boiska.

Według Borka możliwym scenariuszem jest ich wyłączenie z pracy do końca rundy jesiennej. Dziennikarz uważa, że ich przyszłość zawodowa może być związana z ograniczeniem ich działalności do Ekstraklasy lub I ligi bez profesjonalnych kontraktów.

– Muszą ponieść karę, ale na samym końcu chodzi o to, żeby sędziowali najlepsi. Jestem dziwnie spokojny, że gdybyśmy zrobili sondę wśród polskich klubów, to by się okazało, że nie są najgorsi. Myślę, że scenariusz będzie wyglądał tak: Frankowski i Musiał odpoczną do końca rundy jesiennej. Nie wiem, czy utrzymają kontrakty zawodowe, czy też zostanie im Ekstraklasa i I liga “od sztuki”, czyli bez tego kontraktu. Prawdopodobnie zostaną pchnięci do akcji charytatywnych, albo do jakichś szkoleń dla sędziów niższych klas, albo będą sędziować dzieciom – powiedział.

Borek podkreślił również, że przewinienie popełnione przez Musiała i Frankowskiego nie jest w jego ocenie najcięższym występkiem w polskim futbolu.

– W polskiej piłce funkcjonuje wielu ludzi, którzy kradli, ustawiali mecze, albo pędzili do Wrocławia na zeznania. Dla mnie na pewno mniejszym przewinieniem jest to, że ktoś przesadził, napił się i wyrwał znak – dodał.

Źródło: Kanał Sportowy

„Mark Whisky” zachwycił Włochów. Polak przebojem wszedł do nowego klubu

Filip Marchwiński świetnie odnalazł się w nowym klubie. Włosi są zachwyceni tym, jak Polak prezentuje się w przedsezonowych sparingach Lecce. 22-latek w poniedziałek będzie mieć okazję na debiut w oficjalnym meczu. 




Ofensywny pomocnik latem zdecydował się na odejścia z Lecha Poznań. Jego wybór padł na włoskie Lecce, co na razie okazuje się znakomity, wyborem. W meczach towarzyskich prezentował się świetnie i wygląda na to, że z miejsca stanie się podstawowym zawodnikiem ekipy z Serie A.

„Mark Whisky”

Lecce pierwszy mecz sezonu ligowego rozegra 19 sierpnia przeciwko Atalancie. Wcześniej, bo już w poniedziałek (12.08), zmierzy się z Mantovą w Coppa Italia. Ten mecz będzie okazją do oficjalnego debiutu Marchwińskiego w nowym klubie.

Z tej okazji Polak otrzymał sporą część artykułu na łamach „La Gazetty dello Sport”. Włoscy dziennikarze zaznaczają, że Lecce jest zachwycone początkiem współpracy. Pantaleo Corvino, dyrektor sportowy klubu, ma być z kolei zadowolony ze spokojnego charakteru, którym cechuje się 22-latek.




Dziennikarze przypisali również Marchwińskiemu nowy pseudonim. Nazwali go „Mark Whisky”, ze względu na trudności z wymową jego nazwiska.

Co ciekawe, wedle przedstawionych w artykule informacji, „Marchewa” miał odejść z Lecha w nie najlepszych stosunkach. Zawodnikowi został bowiem rok kontraktu, co spowodowało, że zaczął naciskać na transfer jeszcze tego lata. Ostatecznie „Kolejorz” miał za niego zainkasować 2,5 mln euro, więc mniej, niż mówiono w polskich mediach.

Goncalo Feio wściekły po pytaniu dziennikarza. „Wy i to wasze szukanie winnych!” [WIDEO]

Puszcza Niepołomice urwała minionej niedzieli punkty Legii Warszawa. Goncalo Feio po spotkaniu był daleki od szukania winnych. Zamiast tego wziął swoich piłkarzy pod obronę i zaatakował dziennikarzy. 




„Wojskowi” nie dali rady wygrać z Puszczą na stadionie Cracovii. Mecz ostatnie zakończył się remisem 2-2, choć mogło być dużo gorzej. Gospodarze w drugiej połowie otrzymali rzut karny, ale nie byli w stanie go wykorzystać.

„Kochajcie piłkarzy”

Po ostatnim gwizdku Goncalo Feio usiadł w sali konferencyjnej, gdzie odpowiedział na pytania dziennikarzy. Jeden z nich zapytał go o to, kto jest winien słabego wyniku Legii. Portugalczyk zdecydowanie opowiedział się za swoimi piłkarzami oraz zaapelował do redaktorów.

– Ja, jestem winny. Wy i to wasze szukanie winnych. Ludzie, to jest powód, dla którego nigdy nie będzie lepiej. W naszym klubie jest kultura szukania winnych – wypalił Feio. 




– To nie prowadzi do niczego. Jak wygramy, to jesteśmy najlepsi. Jak przegramy, albo nie wygramy, to jesteśmy najgorsi. No nie, to tak nie funkcjonuje. Szanujcie też pracę przeciwnika. Wiem, że wszyscy chcecie, żeby Legia przyjechała i zrobiła 5:0. Ale przeciwnik też pracuje, też ma styl, który utrudnia działanie – kontynuował. 

– Wiecie, kiedy ostatni raz ktoś wygrał wyjazdowy mecz z Puszczą? W październiku albo w listopadzie. To nie jest przypadek. Przestańmy z kulturą szukania winnych. Chcecie mieć lepszą piłkę, to kochajcie piłkarzy – podsumował Portugalczyk.