Szymon Marciniak jest najbardziej rozpoznawalnym polskim sędzią piłkarskim. Arbiter był gościem programu Kuba Wojewódzki, gdzie m.in. wskazał swój największy błąd w karierze.
Szymon Marciniak sukcesywnie pnie się po szczeblach sędziowskiej kariery. 41-latek prowadził w tym sezonie półfinał Ligi Mistrzów Liverpool – Villareal. Wiele osób wskazywało polskiego arbitra, jako rozjemcę jednego z europejskich finałów, lecz ostatecznie do tego nie doszło. Według Rafała Rostkowskiego, emerytowanego sędziego międzynarodowego, Marciniak oraz jego zespół są bliscy wyjazdu na Mundial w Katarze.
We wtorek ukazał się najnowszy odcinek programu Kuba Wojewódzki, w którym gościł Szymon Marciniak. Arbiter opowiedział m.in. o sytuacji, którą uznaje za swój największy błąd sędziowski. Miało to miejsce w 1/8 finału Ligi Mistrzów w sezonie 2017/2018 pomiędzy Tottenhamem a Juventusem. Arbiter nie podyktował wówczas rzutu karnego po ewidentnym faulu na Douglasie Coscie.
– Wojtek Szczęsny powiedział: „Ale się jeb***”. Żarło mi dwa lata z rzędu. Ludzie zastanawiali się, kiedy się pomylę. 17. minuta, rzut karny niepodyktowany dla Juventusu. Starałem się zarządzić tym, zawodnicy się do mnie zbiegli – powiedział Szymon Marciniak.
– Nigdy nie byłem fałszywie skromny. Ludzie w Polsce nie lubią osób pewnych siebie. Wyobraź sobie, że wchodzisz na 100-tysięczny Camp Nou. Nikt nie chce korupcji, każdy chce żebyś gwizdał uczciwie dla danego zespołu – dodał.
41-latek opowiedział również o swoich relacjach z zawodnikami na boisku.
– Staram się skracać dystans na boisku. Większość mówi do mnie „Simon”, „Marcin”, „Martin”, „Szimon”, bo Szymon jest ciężko powiedzieć dla obcokrajowców. Ronaldo mówi do mnie „Simon”, a ja do niego „Cris” – zdradził arbiter.
Lewandowski podsłuchiwany w szatni? „Brak znajomości języka nie przeszkodził w zrozumieniu” [CZYTAJ]