Raul Jimenez porozmawiał z The Guardian o powrocie do gry po kontuzji pęknięcia czaszki. Meksykanin zdradził, że groziło mu zakończenie piłkarskiej kariery, jednak nigdy o tym w ten sposób nie myślał.
Raul Jimenez i David Luiz zderzyli się głowami w 5. minucie listopadowego meczu Arsenalu z Wolves. Brazylijczyk wytrzymał na placu gry do przerwy. Meksykanin wyglądał zdecydowanie gorzej, dlatego niezwłocznie przetransportowano go do szpitala. Tam przeszedł operację.
Diagnoza i brak pamięci
Pęknięcie czaszki Jimeneza wykluczyło go z gry na 9 miesięcy. To jednak koniec przerwy Meksykanina. Napastnik Wolverhampton zagrał 90 minut w pierwszej kolejce Premier League przeciwko Leicester. O swoim urazie porozmawiał z The Guardian.
– Znów czuję się jak piłkarz. Lekarze powiedzieli mi jednak, że to cud, że przeżyłem. Doznałem pęknięcia czaszki i doszło do krwawienia wewnątrz niej. Pęknięcie powodowało nacisk na mózg, dlatego natychmiastowa reakcja lekarzy była niezbędna. Muszę im podziękować i powiedzieć, że wykonali świetną robotę – przyznał Jimenez.
– Od razu po operacji lekarze powiedzieli mi, że istnieje ryzyko, iż nigdy nie wrócę do futbolu. Mówili mi prawdę, bo taki jest ich obowiązek. Gojenie rany trwało dłużej, niż się spodziewaliśmy, ale to i tak cud, że wciąż tu jestem – dodał.
– Pamiętam tylko, że przyjechaliśmy na stadion, zostawiłem rzeczy w szatni, a później wyszedłem z kolegami sprawdzić boisko. Od powrotu do szatni nie pamiętam już niczego – wspominał.
– Przypominam sobie moment, gdy obudziłem się w szpitalu i kilka innych chwil z niego, żadne wspomnienie nie jest dokładne – powiedział w rozmowie z Guardianem.
– Poprosiłem lekarza, by wysłał mi wideo ze zdarzenia z różnych perspektyw boiska. Chciałem zobaczyć, jak do tego doszło. Dlaczego? Niczego nie pamiętam, więc do pewnego momentu to zdarzenie nie miało dla mnie miejsca. Nie wzbudziło to we mnie większych emocji, czułem się normalnie – ocenił.
Przerwę potraktował normalnie
Raul Jimenez wrócił do treningów z Wolverhampton Wanderers już w marcu. Meksykanin przyznaje, że czuł się jak najlepszy zawodnik na świecie, ponieważ jego koledzy mieli zakaz atakowania go na treningach. Napastnik dodał jednak, że najciężej było mu podczas ostatniego miesiąca ubiegłej kampanii. Piłkarz czuł się gotowy do gry, ale lekarze stwierdzili, że jeszcze nie może wrócić.
– Nigdy nie pomyślałem, że ta historia może skończyć się źle. Nigdy, choćby przez chwilę, nie pomyślałem o zakończeniu kariery. Rozumiałem, że istniało takie zagrożenie, ale nigdy nie traktowałem go poważnie. Tę przerwę traktowałem jak po kontuzji kostki czy kolana. Po prostu chciałem się wyleczyć i wrócić do robienia tego, co kocham – zakończył Jimenez.
Źródło: The Guardian, Sport.pl