W ostatnich dniach w Polsce szczególnie głośno było o Kamilu Grosickim, a wszystko to za sprawą jego transferu do Pogoni Szczecin. 33-latek udzielił wywiadu portalowi „WP Sportowe Fakty”, w którym poruszonych zostało kilka ciekawych kwestii m.in. powołań na ostatnie EURO.
21 sierpnia, przy okazji meczu Pogoni Szczecin ze Stalą Mielec, Kamil Grosicki został zaprezentowany jako nowy piłkarz Portowców. 33-latek podpisał kontrakt na dwa lata z możliwością przedłużenia o 12 miesięcy. Według doniesień polskich mediów Grosicki ma zarabiać około 2 mln złotych rocznie.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kamil Grosicki zagra w Pogoni Szczecin. Jakie kluby były zainteresowane Polakiem?
Jednym z największych nieobecnych na tegorocznych Mistrzostwach Europy był Kamil Grosicki. Ciężko było się jednak dziwić Paulo Sousie, gdyż występy „Turbo” w zeszłym sezonie w pierwszej drużynie WBA możemy policzyć na palcach jednej ręki. Mimo to nowy nabytek Pogoni Szczecin we wspomnianym wywiadzie wyraził swoje rozczarowanie wynikające z braku otrzymania powołania na EURO.
– Byłem przekonany, że dostanę powołanie choćby jako ten ostatni, 25. zawodnik. Zdawałem sobie sprawę, że nie będę ważnym ogniwem drużyny czy pierwszym wchodzącym. Analizowałem w głowie, kto jest w reprezentacji, i wydawało mi się, że nawet w przypadku gorszego okresu w klubie mam lepsze notowania od niektórych zawodników – skomentował Grosicki.
– Trener Sousa pracuje z kadrą pół roku, a ja jestem w tej drużynie od dziewięciu lat. Przeżyłem z kadrą bardzo dużo i zawsze będę za nią walczył. Mówi się, że za zasługi się nie gra, to prawda, ale wydaje mi się, że nikomu bym nie przeszkadzał. Uszanowałem decyzję trenera, ale nie wiem tylko, po co wpisywał mnie na listę rezerwową. Kontuzję złapał Arek Milik, a i tak żaden zawodnik nie dołączył do zespołu. On nie chciał nas, rezerwowych, od samego początku – dodał 33-latek.
Już od samego początku poprzedniego sezonu było wiadomo, że Kamil Grosicki nie będzie ogrywał kluczowej roli w swoim klubie. Mimo to 83-krotny reprezentant Polski nie zmienił klubu w zimowym okienku transferowym, czym pogrzebał swoje szanse na wyjazd na EURO 2020. Grosicki ma żal do siebie, że nie wyszedł jego transfer sprzed roku.
– Mam do siebie żal, że nie wyszedł transfer do Nottingham Forest przez zbyt późne złożenie oferty. Czasem zbyt pewnie podchodziłem do niektórych spraw. Życie pokazało mi, że w piłce nie ma sentymentów i trzeba liczyć tylko na siebie. Zawsze. Podczas Euro mnóstwo myśli krążyło mi po głowie. Zastanawiałem się, czy może faktycznie powinienem zmienić klub. Może wtedy grałbym na mistrzostwach – ocenił Grosicki.
– W styczniu nie chciałem już burzyć życia rodzinie. Dzieci chodziły w Anglii do szkoły, przeprowadzka nie byłaby łatwa. W styczniu dostałem też szansę w Premier League. Myślę, że wypadłem nieźle, zagrałem fajne mecze. Zdobyliśmy punkty, ale później okazało się, że klub po to wystawił mnie do gry, żeby zaraz mnie sprzedać. Po zamknięciu okna transferowego tylko trenowałem, prosiłem o występy w rezerwach i pracowałem indywidualnie. Robiłem, co mogłem. Wierzyłem, że kadra podniesie mnie z tego kryzysu, ale stało się inaczej – dodał.
źródło: wp sportowe fakty