Choć AEK Ateny nie wiąże przyszłości z Damianem Szymańskim, to nie zamierza oddawać go za bezcen. Jeśli Legia poważnie myśli o takim transferze, będzie musiała głęboko sięgnąć do kieszeni.
Po zmianie trenera, Damian Szymański znalazł się na wylocie z AEK-u Ateny. Pomocnik dostał zielone światło na poszukiwania nowego klubu. Wśród chętnych miała być między innymi Legia Warszawa, która szuka zastępstwa dla Maxiego Oyedele.
Słona zapłata
Szymański miał już odbyć pierwsze rozmowy z Michałem Żewłakowem. Co więcej, miał być zainteresowany powrotem do Polski. Przy Łazienkowskiej miałby podpisać trzyletni kontrakt.
Jak się jednak okazuje, transfer zaczął się znacząco komplikować. Początkowo liczono, że zawodnik będzie mógł rozwiązać obowiązującą go umowę z AEK-iem za porozumieniem stron. Na to nie chcą się z kolei zgodzić Grecy.
Portal enwsi.gr podaje, że klub oczekuje za Szymańskiego aż dwóch milionów euro. Na takie warunki nie chce przystać Legia, która oferuje pół miliona. Negocjacje jeszcze się nie załamały, ale najpewniej zaczną się teraz mocno przeciągać.

