Wojciech Szczęsny w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” podzielił się swoimi przemyśleniami dotyczącymi nadchodzącego mundialu. Bramkarz reprezentacji Polski wyznał, że nie stawia sobie celów na mistrzostwa świata. Zamiast tego ma pewne marzenia.
Turniej w Katarze będzie dopiero drugim w karierze Wojtka Szczęsnego. Pierwszy raz bramkarz Juventusu miał okazję zagrać na mundialu w 2018 roku. Wtedy jednak Polska do domu wracała już po fazie grupowej.
Większe szanse?
Cztery lata temu w naszej grupie mieliśmy Senegal, Kolumbię oraz Japonię. Tegoroczna grupa mistrzostw świata jest równie egzotyczna i ciekawa.
– Grupa jest ciekawa. Mamy oczywistego faworyta i trzy zespoły walczące o drugie miejsce. Niczego nie wiem o Meksyku i o Arabii Saudyjskiej, jestem w stanie wymienić ze dwóch Argentyńczyków: Maradona i ten drugi (śmiech). W 2012 r., oczami wyobraźni, widziałem Polskę w półfinale ME, a turniej skończył się dla mnie po godzinie i czerwonej kartce z Grecją, więc przestałem się bawić w typowania – stwierdził Szczęsny w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Nowy skrzydłowy coraz bliżej Lecha Poznań! Padła konkretna kwota transferu [CZYTAJ]
– Mówiąc o głodzie sukcesu mam na myśli pozytywny występ i awans do fazy pucharowej. Na nic więcej się nie nastawiam, tym bardziej że w miarę znam drabinkę i w 1/8 finału możemy wpaść na przykład na broniącą tytułu Francję. Awans do MŚ jest wielkim sukcesem, wyjście z grupy byłoby zdecydowanie większym wyczynem. Potem gralibyśmy już tylko o spełnianie marzeń – wyznał.
Złamać klątwę
Szczęsny do tej pory nie miał szczęścia do wielkich turniejów. Często przydarzały mu się niefortunne interwencje czy kontuzje. Na Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie dostał nawet czerwoną kartkę w meczu otwarcia.
– Do dwóch byłem przygotowany znakomicie. We Francji doznałem kontuzji w pierwszym meczu i turniej się dla mnie skończył. Rok temu też byłem w dobrej formie, ale czasem grasz w Monopoly, stajesz na polu „szansa” i po chwili piłka odbija się od słupka, od głowy i wpada do bramki. Co możesz zrobić? Postrzeganie turnieju, w którym strzeliłem samobója, zmieniło się drastycznie. Na mundial pojadę bez oczekiwań, ale z marzeniami. Z Meksykiem zagram tak, jakbym rywalizował z Crotone – zaznaczył golkiper.