Według Fabrizio Romano, Juventus nie widzi już miejsca dla Wojciecha Szczęsnego w swoich szeregach. Klub intensywnie poszukuje jego następcy, a sprawa transferu polskiego bramkarza do Arabii Saudyjskiej napotyka na coraz więcej przeszkód. Polak może wkrótce opuścić Turyn.
Problemy z transferem do Al-Nassr
Transfer Wojciecha Szczęsnego do Al-Nassr, który miał już być dogadany, nie jest do końca pewny. Mimo wstępnych porozumień saudyjski klub zmienił swoje priorytety i teraz celuje w pozyskanie Edersona z Manchesteru City. Takie informacje przekazał również ceniony brazylijski dziennikarz, Cesar Luisa Merlo.
Ta sytuacja stawia przyszłość Szczęsnego w niepewnym świetle, zwłaszcza że Juventus już od pewnego czasu rozważał sprzedaż Polaka. Według doniesień Romano Stara Dama zwróciła uwagę na Michele Di Gregorio. W przypadku niepowodzenia transferu do Al-Nassr Szczęsny może zostać w lidze włoskiej. Według niedawnych informacji możliwym kierunkiem jest Monza.
⚪️⚫️🇵🇱 Juventus consider Wojciech Szczesny’s time at the club over, still insisting to find a solution for the Polish goalkeeper.
Despite deal in stand-by with Al Nassr since two weeks ago, Juventus keep looking for solutions.
🇮🇹 New GK Di Gregorio will sign at Juve on Friday. pic.twitter.com/fzTrKsYWam
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) July 4, 2024
Ederson dogadany?
Według Gianluigiego Longariego Al-Nassr osiągnął porozumienie z Manchesterem City w sprawie Edersona. To może potwierdzać doniesienia Fabrizio Romano o tym, że Szczęsny nie jest już głównym celem saudyjskiego klubu.
Manchester City przewidział potencjalną utratę podstawowego bramkarza. Mistrzowie Anglii zabezpieczyli się, przedłużając kontrakt z rezerwowym bramkarzem Stefanem Ortegą Moreno do 2026 roku.
Wojciech Szczęsny reprezentuje barwy Juventusu od 2017 roku. Od tego czasu zanotował w tym klubie 252 występy. 34-latek zachował w Juve 103 czyste konta. Jego umowa ze Starą Damą wygasa w czerwcu 2025 roku. Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 6 mln euro.
Źródło: Fabrizio Romano, Cesar Luisa Merlo, Gianluigi Longari