Robert Lewandowski może pochwalić się bardzo bogatą karierą. W swoim CV ma grę z wieloma wybitnymi piłkarzami. Zdradził, z kim grało mu się do tej pory najlepiej.
Lewandowski obecnie gra między innymi z Lamine Yamalem, Raphinhą czy Pedrim. Gros swojej kariery spędził jednak w Bundeslidze. W Borussii Dortmund miał okazję dzielić szatnię z Jakubem Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem, zaś w Bayernie z Arjenem Robbenem czy Franckiem Riberym.
„Czułem z nim specjalną więź”
Nawet sprzed telewizora widać było jednak, jak dobrze dogaduje się na boisku z Thomasem Muellerem. Lewandowski sam nie ukrywa, że to właśnie z legendą „Die Roten” grało mu się najlepiej.
– Myślę, że było wielu takich, z którymi dyskutowałem na temat futbolu, ale kimś, z kim poczułem na boisku specjalną więź do tego stopnia, że widziałem, gdzie zagra piłkę i dlaczego ją tam zagra, że szuka mnie, był Thomas Mueller. Samo to, że patrzył na mnie, sprawiało, że rosła moja gotowość. Rozumieliśmy się bardzo dobrze, bo rozumiemy piłkę nożną – przyznał dla tygodnia „Piłka Nożna”.
Obecnie jednak coraz lepiej dogaduje się z kolegami z Barcelony. „Lewy” przyznaje, że z biegiem czasu bardziej rozumie, jak grać chociażby z Yamalem, Pedrim czy Raphinhą.
– Ale przyznam szczerze, że Lamine Yamal, mimo młodego wieku, zaczyna szybko się uczyć. Porównując go z pierwszym rokiem, kiedy zaczynał grać w Barcelonie, to dużo łatwiej mi się z nim gra, dużo lepiej go rozumiem. Widzę, że on też coraz lepiej rozumie piłkę. Dużo łatwiej jest mu jakąś kwestię taktyczną wytłumaczyć. Tymczasem zdarza się, że wielu młodych zawodników w Barcelonie myśli, że to ktoś na boisku czegoś nie zrobił tak, jak powinien w określonej sytuacji, podczas gdy tak naprawdę to oni wówczas zachowali się niewłaściwie. Górę bierze gorąca głowa, a nie wiedza taktyczna. Źle patrzą, źle coś widzą. Stąd rozmowy z nimi, ponieważ czasami trzeba ich po prostu jeszcze wyprowadzać z błędu – zaznaczył.
– Lamine zaś szybko łapie pewne rzeczy. To akurat trudno wytłumaczyć, ale zdarza się takie wewnętrzne połączenie między zawodnikami, którego nie widać, ale które istnieje. I zaczynam czuć podobne z Yamalem. Zresztą nie tylko z nim, bo i choćby z Pedrim. Każdy mecz powoduje, że lepiej rozumiem się także z Raphinhą – dodał.
– On bardzo mocno dogrywa piłkę. Tak mocno, że czasami brakuje czasu na reakcję. Więc tłumaczę: Rapha, lepiej lżej, ale w punkt, bo nawet jak zagrasz super piłkę, ale mocno, to napastnikowi ciężko ją skontrować, skontrolować, nawet dopasować kroki do uderzenia. I na szczęście widzę, że od początku tego sezonu, czyli mojego trzeciego w Barcelonie, zaczynamy rozumieć się coraz lepiej – zakończył.