Raków Częstochowa nie zgodził się na sprzedaż Jonatana Brauta Brunesa mimo lukratywnej oferty z Czech. Slavia Praga chciała zapłacić siedem milionów euro, ale władze klubu pod Jasną Górą uznały, że norweski napastnik może wkrótce kosztować jeszcze więcej.
Raków nieugięty
Jonatan Braut Brunes po znakomitym początku sezonu zaczął myśleć o zmianie otoczenia. W trakcie letniego okna transferowego próbował wymusić odejście z Rakowa, co doprowadziło do chwilowego odsunięcia go od drużyny. Klub jednak nie ugiął się pod presją zawodnika, a sytuacja z czasem wróciła do normy.
Najpoważniejsze zainteresowanie napastnikiem wykazała Slavia Praga, która zaproponowała za niego siedem milionów euro. Mimo atrakcyjnej kwoty częstochowianie nie zdecydowali się na sprzedaż. Uznali, że Norweg wciąż ma potencjał, by zwiększyć swoją wartość, zwłaszcza jeśli utrzyma skuteczność z początku rozgrywek.
Prezes Rakowa, Piotr Obidziński, w rozmowie z portalem Weszło.com wyjaśnił, że decyzja o zatrzymaniu Brunesa była przemyślana. Klub patrzy długofalowo i wierzy, że z czasem może zarobić znacznie więcej niż oferowała Slavia.
– Jonatan pomaga nam sportowo i wierzę, że dostaniemy za niego nie gorsze oferty. Długość kariery piłkarskiej się rozciąga, więc piłkarze dłużej trzymają swoją wartość. Szczególnie napastnicy, więc tak, zakładam, że jest szansa, że jesteśmy w stanie zarobić większe pieniądze niż te, które oferowała Slavia – powiedział Obidziński.
Brunes nie zwolnił tempa po zamknięciu okna transferowego. W obecnym sezonie zdobył sześć bramek w czternastu meczach.
Źródło: Weszlo.com
fot. Raków (YouTube)

