Nie tak wyobrażaliśmy sobie koniec eliminacji do Mistrzostw Świata w wykonaniu reprezentacji Polski. W ostatnim meczu grupy „I” Biało-Czerwoni polegli na własnym obiekcie z reprezentacją Węgier 1:2.
Do poniedziałkowego starcia reprezentacja Polski przystępowała w nieco zmienionym składzie. Mając na uwadze pewną grę w barażach, Paulo Sousa posadził na ławce m.in. Piotra Zielińskiego. Z kolei Kamil Glik oraz Robert Lewandowski otrzymali dziś wolne od selekcjonera.
Przez większość meczu to raczej Biało-Czerwoni byli stroną przeważającą. Niestety na niewiele się to zdało, gdyż skuteczniejsi tego dnia byli niestety Węgrzy. Strzelanie rozpoczęło się od głupio straconej bramki w 37. minucie meczu, kiedy Tymoteusz Puchacz zgrał piłkę głową do jednego z rywali, a ten nie miał do zrobienia nic innego jak po prostu wpakować futbolówkę do siatki. Na wyrównanie musieliśmy czekać do drugiej połowy, kiedy po lekkim zamieszaniu w polu karnym gola głową zdobył niezawodny Karol Świderski. Niestety, ale w 80. minucie meczu bramkę na 2:1 dla naszych rywali zdobył Daniel Gazdag i takim też wynikiem zakończyło się poniedziałkowe starcie.
Wojciech Szczęsny (4)
Niestety, nie pomógł przy żadnej ze straconych bramek, choć ciężko go za cokolwiek winić. Przy pierwszym golu dla Węgrów z pewnością najbardziej zaskoczyło go zgranie piłki przez Tymoteusza Puchacza. Przy drugiej bramce nie miał w zasadzie nic do powiedzenia. W całym meczu zanotował dwie interwencje. Szczególnie efektowna była ta z 53. minuty meczu, kiedy wyciągnął się jak struna po strzale jednego z Węgrów. W drugiej połowie niebezpiecznie wyszedł poza pole karne, co mogło skończyć się naprawdę źle.
Tomasz Kędziora (6)
Bardzo solidny występ obrońcy Dynama Kijów, szczególnie dobrze wyglądała jego gra w defensywie. Co prawda 27-latek nie ustrzegł się błędów, jednak żaden z nich nie był na tyle poważny, by bezpośrednio doprowadzić do utraty bramki. Na przestrzeni całego meczu skuteczność jego podań wyniosła 95%, z czego aż 10-krotnie zagrywał długą piłkę i aż 9 razy trafiała ona do adresata. Na duży plus trzy wygrane pojedynki w powietrzu z trzech jakie stoczył. Na tle trójki środkowych obrońców zanotował najwięcej wślizgów oraz przechwytów.
Jan Bednarek (5,5)
Pod nieobecność Kamila Glika wydawało się, że to on przejął rolę lidera defensywy. Przy bramce na 0:1 ciężko go za cokolwiek winić, jednak przy golu na 1:2 mógł zrobić zdecydowanie więcej. Mimo że nie zanotował asysty, to odegrał znaczącą rolę przy bramce Karola Świderskiego. Obrońca Southampton zresztą sam mógł zdobyć gola, gdyż w 19. minucie meczu dobrze dograł do niego piłkę Krzysztof Piątek.
Paweł Dawidowicz (6,5)
Przymiotniki, które jako pierwsze przychodzą nam do głowy przy tym nazwisku to „pewny” i „solidny”. W defensywie nie dopuścił się dziś żadnych rażących błędów. W pierwszej połowie bardzo często musiał asekurować Matty’ego Casha, który grał dziś bardzo ofensywanie. Jeśli jednak chodzi o ofensywę, to Dawidowicz przyzwyczaił już nas, że nie możemy od niego oczekiwać samotnych rajdów z piłką pod pole karne rywala. Warto jednak odnotować, że Paweł zaliczył dziś najwięcej kluczowych podań (2) w całej naszej reprezentacji.
Tymoteusz Puchacz (2,5)
Tymek jak to Tymek… Piłkarz Unionu Berlin już nas przyzwyczaił, że robi dużo szumu w ofensywie, jednak nie zawsze przekłada się to na konkrety, podobnie było i dziś. Węgrzy często nie nadążali za Puchaczem, przez co kilkukrotnie oberwały jego nogi. Do poprawy wciąż pozostają dośrodkowania, dziś było ich w sumie 5, z czego zaledwie jedno dotarło do kolegi z zespołu. Około 30. minuty w odstępie kilkudziesięciu sekund dwukrotnie niecelnie dogrywał w pole karne, najpierw kopnął piłkę zbyt lekko, chwilę później… zbyt mocno. Nie można zapomnieć o fatalnym zachowaniu przy bramce na 0:1. Naprawdę nie wiemy, jak Wam to opisać, więc najlepiej to zobaczyć samemu.
Matty Cash (2)
Z pewnością nie taki początek w biało-czerwonych barwach wymarzył sobie Matty Cash. Drugi występ Casha w reprezentacji Polski, pierwszy w wyjściowym składzie. Koledzy często go szukali i starali się przeprowadzać akcje głównie prawą stroną boiska. W pierwszej połowie tylko Puchacz i Moder mieli więcej kontaktów z piłką od Matty’ego. 24-latek grał bardzo ofensywnie, często znajdował się w polu karnym rywala, przez co w obronie czasami występowały luki na jego pozycji. Niestety, ale dziś wystąpił u niego syndrom Tymoteusza Puchacza – Matty Cash był aktywny pod bramką rywala, jednak nie wiele z tego wynikało. Paulo Sousa zmienił go już w przerwie.
https://twitter.com/Nitrov01/status/1460347401596723207
Mateusz Klich (6,5)
Naszym zdaniem najlepszy ze środkowych pomocników. Był pod grą, starał się brać na siebie ciężar rozgrywania akcji, o czym świadczy liczba kontaktów z piłką, która wyniosła 74, ponad dwa razy więcej od Jakuba Modera. Czasami brakowało jednak efektu zaskoczenia i podjęcia próby niekonwencjonalnych zagrań. Na duży minus głupia żółta kartka, która wyklucza go z udziału w pierwszym meczu barażowym.
Karol Linetty (5,5)
Najniżej ustawiony środkowy pomocnik spośród tych, którzy wyszli dziś w wyjściowym składzie. Z tego też powodu nie zdołał pokazać się bardziej w ofensywie. Ciężar rozgrywania akcji częściej brali dziś na siebie Moder i Klich. Aż 4-krotnie musiał ratować się faulem, nikt w naszej drużynie nie popełnił aż tyle tego typu przewinień.
Jakub Moder (5,5)
Kilkukrotnie próbował przeprowadzić dwójkową akcję z Tymoteuszem Puchaczem przy lewej stronie boiska, co mogło podobać się polskim kibicom. Poza tym pozytywnych akcentów w ofensywie było raczej niewiele. Co prawda oddał 2 strzały na bramkę rywala, jednak żaden z nich nie był na tyle groźny, by Węgrom mogło zacząć szybciej bić serce. Aż 5-krotnie próbował dośrodkowywać i ani razu piłka nie trafiła do celu. Wychowanek Lecha przyzwyczaił nas, że czasem potrafi zrobić coś z niczego i zagrać piłkę w niekonwencjonalny sposób. Niestety, dziś tego zabrakło. Zszedł z boiska już po 45 minutach gry.
Krzysztof Piątek (2,5)
Zdecydowanie gorszy z dzisiejszego duetu napastników. Piątek jest raczej typem snajpera, który głównie finalizuje akcje wypracowane przez kolegów. Dziś napastnik Herthy często brał się za rozgrywanie piłki, co niestety nie wyglądało najlepiej. W pierwszej połowie był całkiem aktywny, jednak kiedy już dostawał piłkę, to często nie wiedział zbytnio co z nią zrobić. Najlepsze zagranie zanotował bodajże w 19. minucie, kiedy po jego dośrodkowaniu bliski zdobycia gola był Jan Bednarek.
Karol Świderski (7)
Jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy zawodnik dzisiejszego meczu. Wyglądał dużo pewniej z piłką przy nodze od swojego kompana z ataku. To na niego bardzo często były zagrywane długie piłki czy to przez Szczęsnego czy to przez obrońców. W sumie napastnik PAOK-u stoczył 4 pojedynki powietrzne i wszystkie wygrał. Aż 3-krotnie dał się sfaulować Węgrom. Na duży plus oczywiście bramka na 1:1, którą zdobył po uderzeniu piłki głową.
Rezerwowi
Kamil Jóźwiak (5,5)
Piotr Zieliński (6,5)
Arkadiusz Milik (5,5)
Przemysław Frankowski (5)