Euro 2020 przeszło już do historii. Za nami mnóstwo emocji i świetnych meczów, a także wiele niespodzianek. Były jednak takie momenty, które szczególnie zapadały w pamięć.
Reprezentacja Włoch po rzutach karnych pokonała na Wembley Anglię i została mistrzem Europy. W finale nie wydarzyło się nic na tyle ikonicznego, jak miało to miejsce w poprzednich meczach. Poniżej zebraliśmy momenty na tyle wstrząsające, zachwycające czy po prostu zapadające w pamięć, że trudno o nich zapomnieć.
Atak serca Eriksena
Nie da się ukryć, że to, co wydarzyło się w meczu Danii z Finlandią zmroziło krew nam wszystkim. Eriksen, po tym jak padł na murawę bez kontaktu z rywalem, przez długi czas leżał nieprzytomny. Na szczęście wzorową akcją ratunkową popisali się Duńczycy, którzy prawdopodobnie ocalili życie kolegi.
Potężny Schick
Jeden z pierwszych goli na tym Euro i od razu jaki! Patrik Schick w meczu ze Szkocją (2-0) niemal z połowy boiska przelobował Marshalla. Później dołożył jeszcze jedno trafienie, zaś na całym turnieju czeski napastnik strzelił w sumie pięć goli, więc tyle samo, ile Cristiano Ronaldo.
Mecz otwarcia
Przygoda Polaków z Euro 2020 nie rozpoczęła się najlepiej. Właściwie to rozpoczęła się koszmarnie. Nie dość, że zaczęliśmy od porażki ze Słowacją (1-2), to jeszcze Grzegorz Krychowiak otrzymał czerwoną kartkę. Dostał ją w najgorszym momencie, gdyż akurta wtedy, kiedy zaczęliśmy łapać wiatr w żagle. Zostały nam tylko domysły – co by było, gdybyśmy do końca grali w „jedenastu”.
Ronaldo vs Coca Cola
Po meczu Portugalii z Węgrami (3-0) doszło do eskalacji jednego z największych konfliktów mistrzostw Europy. Cristiano Ronaldo na pomeczowej konferencji odsunął od siebie butelkę Coca Coli, po czym zachęcił kibiców do picia wody.
Zachowanie 36-latka poskutkowało drastycznym spadkiem akcji koncernu. Na giełdzie jej notowania spadły blisko aż o 4 mld dolarów. Później swoje dołożył także Paul Pogba, ale wszystko zaczęło się od CR7. Do tematu jeszcze wrócimy, jednak w nieco innym wydaniu, nieco później.
Mecz o wszystko
Po przegranej ze Słowacją Polaków skazywano na porażkę w meczu z wyraźnie wyżej notowanymi Hiszpanami. Tak się jednak nie stało. Ba, „Biało-Czerwoni” mogli i wygrać mecz w Sewilli, ale zabrakło szczęścia. Faktem jest natomiast to, że remis (1-1) przedłużył nasze szanse i nadzieje na wyjście z grupy Euro 2020.
Spotkanie z Hiszpanami było także przełomowe dla Roberta Lewandowskiego. Kapitan Polaków zagrał świetne zawody oraz strzelił bramkę na wagę remisu. Tym samym zatarł kiepskie wrażenie, jakie pozostawił po sobie w pierwszym meczu.
Zastraszony Alvaro
Będąc przy Hiszpanii nie sposób nie wspomnieć o tym, co spotkało Alvaro Moratę. Szczególnie po meczu z Polską, ale i nie tylko. Napastnik otrzymywał groźby od własnych kibiców. Nie dość, że zastraszano jego, to jeszcze rykoszetem dostawało się jego żonie i dzieciom.
Nie da się oczywiście zaprzeczyć, że Morata miał wiele wpadek. Często podejmował złe decyzje, strzelał gole, których mu nie uznawano itd. Ostatecznie turniej zakończył jednak z trzema trafieniami na koncie — najwięcej w reprezentacji Hiszpanii.
Mecz o wszystko (vol.2)
Polska swój udział na Euro zakończyła po trzech spotkaniach, jednak nie da się odmówić walki podopiecznym Paulo Sousie. Po Słowacji przyszedł czas mobilizacji, co było widać szczególnie przeciwko Hiszpanii. Ze Szwecją (2-3) natomiast również nie było wstydu.
Od przegrywania 0-2, aż do 2-2, i finalnie, niestety do ostatecznej klęski 3-2. Tu znowu warto odnotować osobę Roberta Lewandowskiego, który strzelił kolejne dwa gole i znowu udowodnił, ile znaczy dla naszej reprezentacji. Tak naprawdę to właśnie 32-latka było najbardziej szkoda po ostatnim gwizdku sędziego w Petersburgu.
Transformacja
Przejdźmy do fazy pucharowej. Spośród czarnych koni, które nagle pojawiły się na turnieju, wyrosła nam Szwajcaria. I choć może takie określenie nadano Helwetom na wyrost po wyeliminowaniu Francji, to nie można odmówić im namieszania w szykach ewidentnych faworytów.
Mecz z Francją przywołano nieprzypadkowo. Podczas starcia z mistrzami świata internet obiegły zdjęcia kibica, który żywiołowo przeżywał wydarzenia na murawie Arena Nationala w Bukareszcie.
Najpierw, przy stanie 3-1 dla „Trójkolorowych” po golu Paula Pogby był załamany. Kiedy jednak w 90. minucie do bramki Francuzów trafił Seferović, zarówno on, jak i reszta kibiców wybuchnęła euforią.
Sytuacja stała się hitem, zaś on sam został nawet nagrodzony przez UEFĘ. Więcej przeczytacie TUTAJ.
Skandal
Nie da się ukryć, że praktycznie cała Europa kibicowała Danii awansu do finału Euro 2020. Po drodze musieli jednak pokonać świetnie dysponowaną defensywę Anglii. Półfinał przebiegał raczej pod dyktando Garetha Southgate’a, co nie zmienia faktu, że w dogrywce doszło do skandalu.
Każdy doskonale pamięta akcję Raheema Sterlinga, który wbiegł w pole karne Danii. Skrzydłowy nagle padł, a ujęcia z kamery nie udowadniały jednoznacznie, czy doszło do kontaktu. Wtedy do akcji wszedł VAR, który jasno wykazał, że… faulu nie było. Co jednak zrobił sędzia? Podyktował rzut karny. Na ten temat powiedziano już bardzo wiele, więc nie będziemy się zbędnie rozwodzić. Zdanie w tej sprawie, trzeba sobie wyrobić samemu.
„It’s coming to Rome” i definicja szefa
W ostatnim punkcie nie da się zawrzeć jednego elementu. Na szczególną uwagę zasługują dwaj piłkarze.
Pierwszym jest Leonardo Bonucci, który po wygranej nad Anglią dopadł do kamery i wykrzykiwał doskonale znane hasłol „It’s coming to Rome”. Chwilę wcześniej rzut karny obronił jednak Gianluigi Donnarumma, który, jak gdyby nigdy nic wstał z murawy i nawet nie świętował zwycięstwa. Obie sytuacje zasługują na szczególne wyróżnienie. Były po prostu ikoniczne.