Site icon EkstraklasaTrolls.pl

Mecz, który przeszedł do historii futbolu. Czyli jak Barcelona dokonała remontady w meczu z PSG

Gdy mówimy o „powrotach” w piłce nożnej, to większości kibiców jako pierwsze na myśl przychodzą dwa mecze. Pierwszym z nich jest pamiętny finał Ligi Mistrzów pomiędzy Milanem a Liverpoolem, a drugim jest właśnie słynne starcie PSG z FC Barceloną. 8 marca obchodziliśmy czwartą rocznicę historycznego meczu z udziałem FC Barcelony oraz PSG. Po porażce w Paryżu 0:4 nawet najwięksi optymiście nie mieli prawa myśleć o odrobieniu strat. A jednak. W dramatycznym meczu na Camp Nou Duma Katalonii wróciła do gry i ostatecznie awansowała do kolejnego etapu rozgrywek. Ekipa Luisa Enrique’a dokonała niemożliwego.

Znakomity start w Lidze Mistrzów

Zacznijmy jednak od początku. FC Barcelona od wielu, wielu lat jest co sezon wymieniania wśród głównych kandydatów do wygrania Champions League. Nic dziwnego bowiem w ostatnich kilkunastu latach w klubie z Katalonii przewijały się największe nazwiska ze świata futbolu. Nie inaczej było również w sezonie 2016/2017. Warto zaznaczyć, że sezon wcześniej po triumf w Lidze Mistrzów sięgnął Real Madryt, więc mobilizacja w Barcelonie była ogromna, by tym razem trofeum trafiło do Katalonii.

Blaugrana rozpoczęła zmagania w grupie „C” Ligi Mistrzów, gdzie mierzyła się z Celtikiem Glasgow, Borussią Moenchengladbach oraz Manchesterem City prowadzonym przez Pepa Guardiolę. Grupa ciężka, ale też grupa, z której Barca z łatwością powinna awansować, jednak to nie był główny cel ekipy Luisa Enrique. Celem było oczywiście zajęcie pierwszego miejsca, by – w teorii – w 1/8 finału LM mieć nieco słabszego rywala. Messi i spółka przeszli przez fazę grupową jak burza, wygrywając 5 z 6 spotkań, ulegając wyłącznie City na wyjeździe. Ogromne wrażenie robił również bilans bramkowy – 20 goli strzelonych, cztery gole stracone. Barcelona awansowała do Play-Offów z pierwszego miejsca, a Culés zaczęli ostrzyć sobie zęby na zwycięstwo w całych rozgrywkach.

Nieszczęśliwe losowanie

Zajęcia pierwszego miejsca w grupie daje – przynajmniej w teorii – większe szanse na wylosowanie nieco słabszego rywala w 1/8 finału. Tym razem jednak bardziej opłacało się odpuścić nieco rywalizację i zająć drugie miejsce w grupie. FC Barcelona trafiła na PSG, a dla porównania Manchester City, który zakończył zmagania w grupie za Barcą, miał zagrać z mimo wszystko słabszym AS Monaco.

Nastroje przed rywalizacją

Pierwszy mecz pomiędzy PSG a FC Barceloną został rozegrany w Paryżu w… walentynki! No cóż, okoliczności iście romantyczne. Aż tak romantycznie nie było jednak w samym meczu. Poza nieobecnym kapitanem PSG – Thiago Silvą – obie ekipy zagrały w niemalże najsilniejszych możliwych zestawieniach, a spotkanie sędziował Szymon Marciniak. Le Parisien nazwał pierwsze spotkanie „meczem prawdy”.

– Paris Saint-Germain wyraźnie zdominował Bordeaux dzięki dubletowi Cavaniego i jednej bramce Ángela Di Maríi. To wspaniałe zwycięstwo sprawiło, że podopieczni Unaia Emery’ego znajdują się w idealnej formie, by we wtorek podjąć Barcelonę na Parc de Princes – pisał przed meczem francuski „L’Equipe”.

Przed spotkaniem przewijała się statystyka starć Unai’a Emery’ego przeciwko Barcelonie w roli trenera. Do tamtego spotkania Hiszpan mierzył się z Blaugraną 23 razy, wygrał zaledwie jedno z tych spotkań. 14 lutego 2017 roku dokonał tego drugi raz i to w jakim stylu.

Porażka w pierwszym meczu

Faworytem tego spotkania mimo wszystko była Barcelona, jednak tamtego dnia drużynie z Paryża wychodziło dosłownie wszystko. Obrona Katalończyków raz za razem była męczona atakami rywali. Na Cavaniego i spółkę recepty nie znalazł ani duet stoperów Pique-Umtiti, ani fenomenalny już wówczas Ter Stegen. Nie funkcjonowała obrona, ale i nie pracowała również ofensywa. Barcelona z legendarnym trio MSN na czele przez 90 minut zdołała oddać zaledwie 1 celny strzał na bramkę. Przy 10 próbach Francuzów wyglądało to naprawdę miernie.

PSG wyszło na mecz bez swojego kapitana – Thiago Silvy – a mimo to pokazało niesamowity charakter i chęć zdobywania kolejnych bramek. Strzelanie w 18. minucie po strzale z rzutu wolnego rozpoczął Angel di Maria, który dołożył jeszcze bramkę na 3:0 w drugiej części gry. W międzyczasie na 2:0 podwyższył Draxler, a dzieła zniszczenia dokonał Edinson Cavani.

– To była katastrofa. Biorę za nią całkowitą odpowiedzialność, bo ci piłkarze dali nam już wiele radości. Nie tracę nadziei na awans, ale będziemy musieli wzbić się na wyżyny umiejętności – mówił po porażce 0:4 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z PSG trener Barcelony – Luis Enrique.

– Do rozegrania mamy jeszcze przynajmniej 90 minut. We wtorkowy wieczór byliśmy lepsi, można stwierdzić, że mecz był w naszym wykonaniu kompletny. Ale to nie oznacza, że możemy zacząć myśleć o przeciwniku w kolejnej fazie. Barcelona to nieprzewidywalna drużyna, potrafi zaskoczyć. Wiem co mówię, bo wielokrotnie przeciwko niej grałem. Stąd moja ostrożność, o której będę przypominał zawodnikom – skomentował szkoleniowiec PSG – Unai Emery.

Wypowiedzi przed rewanżem

Przed rewanżem w obozie Barcy panowały zmienne nastroje. W wywiadach przedmeczowych piłkarze mówili, że jeszcze nic straconego, jednak w słowach niektórych z nich dało się odczuć nutkę niepewności i zwątpienia. Ciężko się dziwić, bo straty 4:0 z pierwszego meczu nie odrabia byle kto. Zresztą przed meczem Luis Suarez mówił tak:

Jeśli jest zespół, który mógłby odwrócić losy rywalizacji i zdobyć cztery bramki, to jest nim Barcelona. To byłoby wydarzenie na skalę światową mówił na konferencji przedmeczowej Luis Suarez.

W odrobienie strat wierzył również Luis Enrique, który jednak znał siłę PSG i wiedział, że nie będzie to łatwe zadanie.

– Mimo że wynik pierwszego meczu jest jasny, jesteśmy dopiero w połowie drogi. W 95 minut może się zdarzyć niezliczona ilość rzeczy. Mam nadzieję, że będą one pozytywne, ale przede wszystkim musimy być lepsi od przeciwników i w ten sposób strzelić dużo goli. Trzeba zrobić wiele rzeczy dobrze w ataku i w obronie, a przeciwko takim rywalom nie będzie to łatwe – mówił dzień przed meczem trener Barcy.

– Jesteśmy w połowie dwumeczu. Jeśli rywale mogli strzelić nam cztery gole, to my możemy im sześć – dodał Enrique.

Remontada na Camp Nou

W awans mało kto wierzył, ale chyba nawet najlepszy reżyser na świecie nie wymyśliłby lepszego scenariusza na ten dwumecz. Piłkarze Barcelony już od samego początku wydawali się być niezwykle zdeterminowani, by jak najszybciej zacząć odrabiać straty. Z kolei gracze z Paryża byli strasznie niepewni w swoich poczynaniach już od samego początku spotkania, co niezwykle szybko się zemściło.

Strzelanie rozpoczął Luis Suarez. El Pistolero wykorzystał niefrasobliwość obrońców oraz bramkarza rywali i wyprowadził swój zespół na prowadzenie już w 3. minucie gry. Bramka na 2:0 również była efektem niepewności w szeregach piłkarzy PSG. Bramka została zaliczona na konto Kurzawy, który niefortunnie starał się wybić piłkę. Kilka minut po zmianie stron sędzia podyktował jedenastkę dla Katalończyków po faulu na Neymarze. Rzut karny wykorzystał Leo Messi a tablica z wynikiem pokazywała rezultat 3:0. Ekipa Enrique kontynuowała ataki, gdyż wiedziała, że do wyrównania stanu rywalizacji w dwumeczu potrzebowali zaledwie jednej bramki. Wydawało się, że plany Barcy o awansie do dalszej fazy na dobre przekreślił Cavani, który strzelił gola na 3:1 w 62. minucie meczu. Wówczas, żeby awansować, Messi i spółka potrzebowali aż trezch bramek! Czas mijał nieubłaganie, a Katalończycy nie potrafili zdobyć choćby jednej bramki. Na kilka minut przed końcem w 88. minucie meczu sygnał do ataku dał Neymar, który zdobył F-E-N-O-M-E-L-N-Ą bramkę z rzutu wolnego. Do końca meczu pozostawało zaledwie kilka minut, a Barca potrzebowała jeszcze dwóch bramek. W doliczonym czasie gry bramkę na 5:1 z rzutu karnego zdobył Neymar. W niemalże ostatniej akcji meczu najważniejszą bramkę w swojej karierze zdobył rezerwowy Sergi Roberto.

Komentarze po meczu

– Decyzje arbitra nas skrzywdziły, odgwizdał karne tylko na korzyść Barcy. Miało to wpływ na wynik. W ostatnich minutach straciliśmy to, na co zapracowaliśmy – mówił po meczu Unai Emery.

– Barca była bardzo skuteczna. To dla nas trudny moment, jednak mamy w składzie wielkich piłkarzy, a ci umieją wychodzić z opresji. Brakowało nam charakteru – ocenił Thiago Silva.

– To był scenariusz prawdziwego thrillera, z niesamowitym początkiem i jeszcze lepszym końcem. Tę wygraną zawdzięczamy wierze, także tej kibiców, bo zwykle na 10 minut przed końcem zaczynają wychodzić ze stadionu, a w środę wszyscy siedzieli do końca. Szóstego gola strzelili wszyscy fani Barcy z całego świata – skomentował trener Barcelony.

– To był spektakularny wieczór pod każdym możliwym względem. Wiedzieliśmy, że jeśli strzelimy gola, piłkarze PSG będą mieli wątpliwości. Zagrali ultradefensywnie. Co prawda strzelili nam gola, ale wierzyliśmy do końca, bo futbol jest nieprzewidywalny. Gol Sergiego Roberto to było coś szalonego. Dla takich chwil warto żyć! – wyznał po meczu Andres Iniesta.

– Na naszych oczach najlepsze pokolenie w historii Barcy zagrało swój życiowy mecz, zapisując jedną z najpiękniejszych, najbardziej emocjonujących i elektryzujących stron w historii występów klubu w europejskich rozgrywkach – podsumował hiszpański “Sport”.

Trzęsienie ziemi w Barcelonie

Następnego dnia ogłoszono, że w czasie, gdy Sergi Roberto zdobywał bramkę, odnotowano trzęsienie ziemi.

– To największe tego typu drgania, jakie zanotowaliśmy od początku istnienia naszego instytutu. Są niewyczuwalne dla człowieka w odległości większej niż 100 metrów, bo szybko się rozpraszają. Formalnie jednak, biorąc pod uwagę skalę Richtera, można nazwać je trzęsieniem ziemi – mówił  sejsmolog z Instytutu Nauk o Ziemi Jaume Almera.

Dlaczego dziś Barcelona nie odrobi strat?

Głównym powodem, dlaczego Barca dziś nie powtórzy sukcesu sprzed 4 lat, jest to, że doszło do wielu zmian w składzie. Wystarczy spojrzeć na powyższy skrót meczu, by zobaczyć, jaki wpływ na zespół miał nie tylko Neymar, ale przede wszystkim Andres Iniesta. Ich obu nie ma już w Barcelonie. Nie ma już także Suareza, czy Rakiticia.

W PSG również doszło do wielu zmian. W Paryżu nie ma już Thiago Silvy oraz Cavaniego, z kolei jest Neymar oraz Mbapee. Młody Francuz pokazał Barcelonie swoje umiejętności 3 tygodnie temu, kiedy zapakował hat-tricka.

Exit mobile version