W piątek wybuchła burza z udziałem Czesława Michniewicza. Trener Legii Warszawa miał wykazywać objawy koronawirusa, a także je zlekceważyć. Jak się okazało sprawa przybrała niespodziewany obrót. Mówi się nawet, że szkoleniowiec zamierza pozwać autora plotek.
Maciej Wąsowski z „Onetu” poinformował, że Michniewicz miał dolegliwości wskazujące na zarażenie koronawirusem. Podczas zgrupowania Legii w Dubaju trener miał odmówić poddania się izolacji. Dziennikarz dodał także, że niektórzy piłkarze byli wzburzeni zachowaniem szkoleniowca i odmawiali kontaktów z nim.
Zdementowanie
Marcin Szymczyk z portalu „Legia.net” opisał całe zamieszanie nieco inaczej. Dziennikarz był obecny w Dubaju wraz z drużyną ze stolicy. Jego relacja rzuca zupełnie inną optykę na sprawę.
Ze stanowiska Szymczyka wynika, że zawodnicy Legii nie mieli żadnego problemu z utrzymywaniem relacji z trenerem. Co więcej, sam Michniewicz przekonuje, że jest zdrowy. Szkoleniowiec Legii twierdzi, że w jego ciele nie ma przeciwciał. To ma być z kolei dowód na to, że nie był zarażony na początku zgrupowania drużyny.
– Trudno oprzeć się wrażeniu, że to kolejna odsłona „wojenki” Zespołu Medycznego PZPN, pod wiadomym kierownictwem, z Legią, co miało miejsce już jesienią. Parafrazując autora, to bardzo nieodpowiedzialne formułować zarzuty na postawie opowieści osób nawet nie trzecich, a piątych, będących kilka tysięcy kilometrów od Dubaju – Czytamy w opisie Szymczyka.
Dziennikarz dodaje, że Michniewicz rozważa podanie Wąsowskiego do sądu. Nie jest jednak wiadome, czy zdecyduje się na taki ruch. Natomiast z pewnością niezagrożony jest niedzielny mecz Legii z Podbeskidziem.