Arkadiusz Milik na początku swojej przygody z Juventusem rozwijał się bardzo dobrze i piął się w hierarchii klubowej. W ostatnich tygodniach coś poszło jednak nie tak. Obecnie zarząd „Starej Damy” ma być coraz mniej zadowolony z Polaka i powoli traci do niego cierpliwość.
Napastnik trafił do Turynu latem na zasadzie wypożyczenia z Olympique Marsylii. Od początku prezentował się bardzo dobrze i szybko stał się ulubieńcem kibiców. Wywalczył sobie także miejsce w składzie, poniekąd wychodząc z cienia Dusana Vlahovicia, dla którego miał być jedynie rezerwowym.
Kołtoń wskazał piłkarza, który może zaskoczyć na mundialu. „Może być niespodzianką” [CZYTAJ]
Kończy się cierpliwość
W ostatnich tygodniach pozycja Milika znacząco osłabła. Stało się to za sprawą formy, jaką zaczął prezentować 28-latek. Ostatniego gola 28-latek w Serie A strzelił ponad miesiąc temu. Passa bez trafienia ciągnie się już od sześciu meczów ligowych. Po drodze zdobył co prawda bramkę w meczu z Benficą w Lidze Mistrzów, ale niewiele to zmieniło.
Czesław Michniewicz przeprosił Jacka Kurowskiego. „To była moja wina” [CZYTAJ]
Z początkowego zachwytu i oczarowania Milikiem, zarząd Juventusu zaczął na niego patrzeć dużo krytycznie. Doszło nawet do tego, że zastanawiają się, czy warto wykupić go z Marsylii. Przypomnijmy, że Włosi mają taką opcję po zakończeniu sezonu 2022/23.
Robert Lewandowski wyróżniony! Jego wizerunek znajdzie się na jednym z wieżowców w Katarze [CZYTAJ]
„Tuttosport” podaje, że kluczowym dla Milika będzie początek przyszłego roku. Właśnie wtedy działacze mogą zdecydować, co dalej zrobić z 28-latkiem. Co istotne, cena za Polaka nie jest specjalnie wysoka. Juventus musiałby zapłacić Olympique zaledwie 7 milionów euro. Dodatkowe 2 mln zawierałyby się w bonusach.
PGE Narodowy miał gwarancję na 10 lat. Wygasła pod koniec kwietnia tego roku [CZYTAJ]
W ten weekend Milik będzie miał ostatnią szansę do powiększenia swojego dorobku przed rozpoczęciem mistrzostw świata. Juventus w niedzielę zagra z Lazio na własnym stadionie.