Site icon EkstraklasaTrolls.pl

Polacy zadomowili się w Oberlidze. „W Polsce próbowano nam zapłacić przeterminowanym gulaszem” [WYWIAD]

Młodzi polscy piłkarze wyjeżdżają za granicę po jednej udanej rundzie w Ekstraklasie. Okazuje się jednak, że exodus Polaków nie ogranicza się tylko do najwyższej ligi. Ciekawym przykładem jest niemiecka Oberliga (piąty poziom). O szczegółach i zapleczu organizacyjnym w tych rozgrywkach porozmawialiśmy z Sebastianem Jaroszem.

Szybko opuszczają Ekstraklasę

Polscy zawodnicy wyjeżdżają do zagranicznych lig po zaledwie jednej udanej rundzie w Ekstraklasie. Europejskie kluby bardzo wnikliwie obserwują nasz rynek, przez co piłkarze wychodzący ponad przeciętną ligową mogą liczyć na transfer do innego kraju. Taka sytuacja ma swoje plusy i minusy. Przez masową „ucieczkę” polskich zawodników za granicę, słabnie średnia ligowa. Tacy piłkarze są drodzy w utrzymaniu, dlatego kluby w ich miejsce najczęściej sprowadzają obcokrajowców.

Jako przykład niech posłuży Mateusz Praszelik, który w PKO Ekstraklasie zaliczył 46 spotkań, notując przy tym 5 trafień oraz 9 asyst. Ofensywny pomocnik zimą 2022 roku zmienił Śląska Wrocław na włoski Hellas Verona. Jest to w pełni zrozumiałe. Oprócz poziomu sportowego wystarczy spojrzeć na zdjęcia z miasta ze sztuki „Romeo i Julia”.

Zaletami, jakie można przypisać do tak szybkiej sprzedaży polskich piłkarzy, jest zarobek polskich klubów i możliwość rozwoju młodych zawodników w innym środowisku. Przykładowy Mateusz Praszelik może poznać kulturę gry w innym kraju, a przy okazji jego były klub zarobi na nim konkretne pieniądze, które mogą zostać zainwestowane w akademię. Doskonale wiemy jednak, jak polskie zespoły potrafią „przepalać” pieniądze, ale to już temat na inną dyskusję.

Wyjeżdżają też z niższych lig

Exodus Polaków nie ogranicza się jednak tylko do Ekstraklasy. Biało-Czerwoni coraz częściej decydują się na wyjazd do niższych lig z zagranicy. Ciekawym przykładem jest niemiecka NOFV-Oberliga Nord, w której występuje 19 zespołów. W ośmiu z nich gra przynajmniej jeden Polak. Oto pełne zestawienie Biało-Czerwonych w poszczególnych klubach tych rozgrywek (według danych Transfermarkt):

MSV 1919 Neuruppin (1 Polak)

1.FC Lok Stendal (2)

SV Victoria Seelow (4)

Rostocker FC 1895 (1)

Blau-Weiß 90 Berlin (1)

TSG Neustrelitz (5)

Torgelower FC Greif (14)

Trenerem Torgelower FC Greif jest Polak, Dariusz Buciński, który w przeszłości występował jako piłkarz w niższych ligach niemieckich.

Jak to wygląda od środka?

Okazuje się więc, że z Polski można się wyrwać, grając w niższych rozgrywkach. Poziom piątej ligi niemieckiej może nie brzmieć spektakularnie, jednak piłkarze chwalą sobie w tych klubach znacznie większy profesjonalizm. O tym, jak wygląda sytuacja w jednym z zespołów NOFV-Oberligi Nord porozmawialiśmy z Sebastianem Jaroszem. 22-latek, który piłkarsko wychował się w akademii Lecha Poznań, obecnie reprezentuje barwy TSG Neustrelitz.

Adam Dworak (Ekstraklasa Trolls): Co spowodowało, że chciałeś opuścić Polskę? Dlaczego akurat Oberliga?

Sebastian Jarosz (TSG Neustrelitz): Chciałem opuścić Polskę, ponieważ czułem, że muszę spróbować czegoś nowego. Poznać inną filozofię gry, żeby się rozwinąć. Z różnych źródeł słyszałem o tym, jak wygląda piłka w Niemczech i postanowiłem spróbować. Zmieniłem agencję menedżerską na FutNat, która dała mi możliwość wyjazdu na testy. Spodobałem się drużynie, chcieli podpisać ze mną kontrakt.

Przypuśćmy, że jestem piłkarzem z niższej ligi polskiej. Jak wygląda taki proces transferu do piątej ligi niemieckiej?

Tym akurat zajmowała się moja agencja, ale z tego, co wiem, kwestia przerejestrowania oraz doprowadzenia transferu do końca nie jest specjalnie skomplikowana.

Jak wygląda zaplecze TSG Neustrelitz? Mógłbyś, proszę porównać twój klub do któregoś poziomu ligowego w Polsce?

Ciężko porównać do konkretnego poziomu, ponieważ w Polsce są kluby, które stabilnie funkcjonują w trzeciej lidze i są też kluby niekoniecznie stabilne w wyższych ligach. Zespół, w którym obecnie się znajduję, jest dobrze zorganizowany oraz ma zaplecze, by awansować do wyższej ligi. Miasto żyje klubem, mamy kameralny stadion. Jeżeli chodzi o sztab, wygląda to podobnie jak w Polsce. Trener, drugi trener, motoryczny, dwóch ludzi od sprzętu, kierownik i „fizjo”.

A jak to wygląda jeśli chodzi o finanse?

Porównując ze sobą Polskę i Niemcy, klub klubowi nie równy, jeżeli chodzi o poziom finansowy. TSG Neustrelitz jest klubem stabilnym finansowo i nie ma jakichś nieprzyjemnych sytuacji związanych z finansami, co w Polsce – grając w niższej lidze się zdarzało. Na myśl przychodzi mi sytuacja, gdy grając w trzeciej lidze, klub zalegał półtora miesiąca z wynagrodzeniem. Poszliśmy do zarządu po pieniądze, a wróciliśmy z gulaszem i to w dodatku przeterminowanym (śmiech).

Jaka jest różnica czysto piłkarska pomiędzy tymi poziomami?

To, co rzuca się w oczy na początku, to wysokie tempo. Szybkie konstruowanie akcji, co przekłada się na dużo sytuacji bramkowych. Rzadko kiedy mecz z perspektywy kibica jest nudny. Gra tutaj jest bardzo agresywna, a sędziowie często na to przyzwalają. Można również zobaczyć, że zespoły dążą do szybkiego konstruowania akcji, co przekłada się na wiele sytuacji bramkowych w meczu. Organizacja gry w pierwszej lidze w Polsce jest być może na wyższym poziomie, aczkolwiek czysto pilkarsko są tu zawodnicy z niezłą przeszłością w wyższych ligach i z dużą jakością.

Podoba mi się to, że jest duże przyzwolenie na pojedynki „1 na 1”. Nawet jak nie zawsze to wychodzi, to wymagają, byś próbował, co w Polsce czasem kończy się to reprymendą czy to ze strony zawodników, czy trenerów. Treningi również są na dużej intensywności i nikt nie odkłada nogi.

Jakie jest twoje piłkarskie marzenie?

Na ten moment chcę po prostu jak najlepiej grać i cieszyć się z tego, co przyniesie życie. Zobaczymy. Oczywiście mam swoje indywidualne i zespołowe cele oraz marzenia, ale zachowam je dla siebie. Wolę nie narzucać sobie dodatkowej presji, co w przeszłości często było moim błędem. Teraz podchodzę z większym luzem i widzę tego efekty.

Exit mobile version