NEWSY I WIDEO

Piłkarz Atletico nauczył rywala szacunku. Nie pozwolił mu… [WIDEO]

Ciekawą sytuację zarejestrowały kamery podczas meczu Atletico-Betis. W czasie gdy piłkarze obu drużyn schodzili do szatni, czujni pozostali piłkarze gospodarzy.

Na nagraniu nie widać, by którykolwiek z piłkarzy “Los Colchoneros” nadepnął na herb znajdujący się na murawie. Co więcej, podopieczni Diego Simeone nie pozwolili nadepnąć na niego piłkarzom Betisu. U zawodników Atletico zdecydowanie widać szacunek dla symboli klubowych, co się ceni.

https://twitter.com/pablonruiz/status/1282392115083980801?s=19&fbclid=IwAR0by04DIiA32I3eJwqLzT7d1P6sW8H1NG-80ICoKPWcUUc6-tCwA8kWGr8

Wszedł w pole karne, jak gorący nóż w masło! Niesamowita akcja obrońcy Realu [WIDEO]

Ferland Mendy, piłkarz Realu Madryt, zdobył  bramkę po niesamowitym rajdzie. Samodzielnie przedostał się z piłką w pole karne rywali, pomimo że był w otoczeniu kilku rywali. Rajd zakończył mocnym strzałem z ostrego kąta.

https://twitter.com/khaizcfc/status/1282769733864038401?s=21&fbclid=IwAR3ePekuFNUqXx6DSP_9P20OMZMvC7LYX5v9EfoGWxxI6lLvDrke4eUmMTU

https://twitter.com/Real_Univers/status/1282769589160628225

Lech Poznań znalazł następcę Gytkjaera? Jutro ma przejść testy medyczne!

Zdaniem niemieckiego „Bilda” Mikael Ishak zasili szeregi Lecha Poznań. 27-letni Szwed występował w minionym sezonie w barwach FC Nuernberg.

Umowa Szweda z niemieckim klubem obowiązywała do 12 lipca 2020 roku. Tak więc od dziś 27-latek jest wolnym agentem, a tym samym polski klub nie wyłoży za niego ani złotówki.

Pod koniec czerwca polskie media obiegła informacja o zainteresowaniu Ishakiem ze strony Lecha i Legii. Poza polskimi klubami jego usługami były zainteresowane również kluby z 2. Bundesligi. Jednak wszystko wskazuje na to, że wyścig o zakontraktowanie Szweda wygra Lech.

Według informacji podanych przez „Bilda” Lech wygrał wyścig o pozyskanie Ishaka, a ten już jutro ma pojawić się w Poznaniu, by podpisać kontrakt. Umowa miałaby obowiązywać do 30 czerwca 2023 roku.

W minionym sezonie Ishak reprezentował barwy FC Nuernberg na drugim szczeblu rozgrywek w Niemczech. Łącznie zagrał w 11 meczach ligowych, w których zdobył 1 bramkę. Piłkarz z takimi liczbami raczej nie zastąpi w pełni Gytkjaera, choć Lech w tej sytuacji praktycznie nic nie traci, bowiem nie zapłaci on za Szweda choćby złotówki.

Nowe informacje w sprawie Haalanda. Szef ochrony klubu zabrał głos.

W weekend internet opanowało nagranie, jak Erling Haaland zostaje wyrzucony z klubu nocnego. Szef ochrony dyskoteki, z której norweski napastnik został wyrzucony, podał powód takiej decyzji.

Po udanym sezonie w Borussi Dortmund Erling Haaland postanowił wypocząć w rodzinnych stronach. W miniony weekend w social mediach pojawił się filmik, jak norweski napastnik kłóci się z ochroniarzem nocnego klubu w Stavanger. Piłkarz musiał opuścić lokal.

Szef ochrony klubu nocnego w Stavanger zabrał głos i opowiedział, co zadziało się pod klubem. Wyjaśnił, że całe zajście zostało szybko wyjaśnione, a zawodnik BVB nie ponosi winy za zaistniałą sytuację.

Erling nie był pijany. Po rozmowie na zewnątrz klubu wykazał pełne zrozumienie dla całej sytuacji i chętnie współpracował. Ze względu na obecne przepisy dotyczące koronawirusa, pracownicy ochrony byli świadomi tłumu, który wytworzył się wokół Haalanda. Fani nie chcieli przestać tłoczyć się wokół niego, prosząc o zdjęcia i rozmawiając z piłkarzem. W końcu presja stała się tak wielka, że nie mieliśmy innego wyjścia. Musieliśmy poprosić go o odejście – wyjaśnia Christopher Naesheim, szef ochrony klubu

W Norwegii od połowy czerwca możliwe jest organizowanie imprez, w których uczestniczy nie więcej, niż 200 osób. Ci, którzy nie mieszkają w jednym gospodarstwie domowym, muszą zachować odległość co najmniej metra, dlatego właśnie tłok przy Haalandzie stał się problematyczny.

Hitowy transfer Legii? Był gwiazdą reprezentacji Polski podczas EURO 2016

Legia Warszawa, po zdobyciu mistrzowskiego tytułu, nie zamierza się zatrzymywać. W wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Dariusz Mioduski przyznał, że do klubu może trafić 5-6 zawodników.

Mówiąc „hitowy transfer Legii” mieliśmy oczywiście na myśli zakontraktowanie Bartka Kapustki. O potencjalnym transferze Kapustki do Legii mówiło się już przed rozpoczęciem sezonu 2019/2020. Wtedy temat ucichł, lecz teraz wraca jak bumerang. Głos na temat transferu zabrał sam prezes klubu.

Bartek ma jeszcze kontrakt z Leicester, ale to idealny przykład piłkarza, który co najmniej rok temu powinien był zagrać w Legii. Gdyby chciał się u nas odbudować, zapraszamy.

Wspomniane 5-6 transferów jest również uzależnione od ostatecznego budżetu na transfery, a budżet jest głównie uzależniony od potencjalnego odejścia Karbownika, na którym Legia może zarobić do 10 milionów euro. Kolejnym czynnikiem warunkującym, to ile ostatecznie będzie wynosił budżet, jest awans do europejskich pucharów. Jak podkreśla Mioduski, awans jest niezbędny.

Mamy to wpisane w budżet, puchary są niezbędne, byśmy szli do przodu. Nie zrobimy postępu, łatając dziurę transferami. […] Bez tego trudno byłoby nam spiąć budżet.

Jeśli nie sprzedamy Michała Karbownika, to budżet będzie niewielki. Transfer to nie tylko kwota płacona klubowi, ale też pensja piłkarza, premia za podpis. Z powodu pandemii straciliśmy ponad 20 milionów zł, ale jesteśmy w stanie podziałać na rynku transferowym.

Dodatkowo w wywiadzie prezes Legii wypowiedział się nt. potencjalnych transferów z polskiej ligi.

Damjan Bohar? Raczej nikt nie zapłaci za niego miliona euro.
Przemysław Płacheta? Już prawie był u nas. Mieliśmy niemal wszystko dogadane, ale ostatecznie się nie udało.
Jorge Felix? Na polską ligę to fantastyczny zawodnik, ale czy jest w stanie grać na wyższym poziomie pod względem przygotowania fizycznego i intensywności?
Dusan Kuciak? Dobry bramkarz i jedna z opcji, ale nie wiem, czy transfer jest możliwy do przeprowadzenia, bo Słowak ma kontrakt z Lechią.

Poza tym Dariusz Mioduski zdradził pozycje, które wymagają koniecznego wzmocnienia. Wśród priorytetów znajdują się bramkarz (z powodu odejścia Majeckiego) oraz napastnik (kontuzja Kante).

PSG szykuje się do powrotu Ligi Mistrzów. Nie dali żadnych szans sparingpartnerowi

PSG po długiej przerwie wróciło na boisko. W niedzielę rozegrali spring z drugoligowym Le Havre, które pokonali aż 9:0.

Ostatnie oficjalne spotkanie PSG rozegrało 11 marca, kiedy to wyeliminowali Borussię Dortmund z Ligi Mistrzów. Później wszystkie możliwe rozgrywki zostały przerwane z powodu pandemii koronawirusa. Francuzi, w przeciwieństwie do innych krajów, postanowili, że rozgrywek nie dokończą. 

Okazało się to jednak zbyt pochopną decyzją, ponieważ po kilku tygodniach od decyzji stwierdzono, że sezon można było dokończyć, jak to zrobiły inne ligi. Ostatecznie potwierdzono, że Puchar Ligi oraz Puchar Francji zostaną rozegrane pod koniec lipca, a reszta drużyn wróci do grania w przyszłym sezonie.

PSG i Olympique Lyon to wyjątki od zasady, ponieważ w sierpniu zagrają w Lidze Mistrzów. Mistrzowie Ligue 1 zmierzą się w ćwierćfinale z Atalantą Bergamo, natomiast drużyna z Lyonu ma do rozegrania zaległy rewanż 1/8 finału z Juventusem.

W niedzielny wieczór PSG po raz pierwszy od czterech miesięcy pojawiło się na murawie i to przed pięcioma tysiącami osób, które przyszły na stadion drugoligowego Le Hevre.

Paryżanie potraktowali sparing z drugoligowcem bardzo poważnie, ponieważ mecz rozpoczęli naprawdę mocnym składem. Nie ma się co dziwić, że już po pierwszej połowie na tablicy wyników było 5:0 dla gości. Drugą część spotkania Thomas Tuchel przeznaczył dla rezerwowych. Jedynym piłkarzem, który cały mecz spędził na ławce rezerwowych był… Marcin Bułka.

https://twitter.com/njrdaily/status/1282366148886003714?s=20

Koszmarna kontuzja reprezentanta Polski! Doznał wstrząśnienia mózgu i trafił do szpitala

We wczorajszym meczu z Hajdukiem Split Damian Kądzior zderzył się z jednym z rywali. Obrażenie okazały się na tyle poważne, iż konieczne było przetransportowanie Polaka do szpitala.

Do sytuacji doszło w 50. minucie derbowego meczu z Hajdukiem Split. Kądzior wyskoczył do piłki i zderzył się ze Stanko Juriciem. Jak się okazało, kontuzja była na tyle poważna, że Polak nie był w stanie kontynuować gry i został przewieziony do szpitala. Podczas zderzenia Polak doznał wstrząśnienia mózgu, a do tego ma złamany nos.

Nie wiadomo, kiedy Polak wróci do gry, lecz najprawdopodobniej jest to dla niego koniec sezonu. Do końca rozgrywek w Chorwacji pozostały 2 kolejki, a ciężko sobie wyobrazić, by trener ryzykował pogorszeniem zdrowia u piłkarza.

Damian Kądzior na dobre zadomowił się w Chorwacji. Obecny sezon był dla niego jednym z lepszych w karierze. Dzięki zdobytemu mistrzostwu kraju, w przyszłym sezonie powalczy z Dinamem o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Nie zabrakło również nagród indywidualnych, jeden z chorwackich portali wybrał Polaka najlepszym graczem Dinama tego sezonu, więcej o tym pisaliśmy tutaj.

Ronaldinho nie wróci szybko do Brazylii! Sąd odrzucił wniosek Brazylijczyka

Ronaldinho przebywa obecnie w Paragwaju, gdzie trwa jego areszt domowy. Prawnicy Brazylijczyka chcieli, by gwiazdor wrócił do Brazylii, lecz paragwajski sąd pozostał nieugięty.

Ronaldinho wraz ze swoim bratem trafili do paragwajskiego więzienia 6 marca. Powodem zatrzymania było posługiwanie się fałszywymi dokumentami. Obrońcy braci de Assis Moreira utrzymują, że bracia nie byli świadomi tego, że ich dokumenty są fałszywe.

https://twitter.com/FutbolBible/status/1237742268930494464

Po 32 dniach pobytu w areszcie sąd zezwolił na opuszczenie więzienia, dzięki wpłaceniu kaucji w wysokości 1.6 miliona dolarów. Opuszczenie więzienia nie było równoznaczne z zakończeniem aresztu. Bracia nadal muszą kontynuować osadzenie w jednym z hoteli, gdzie są pod nadzorem policjantów.

Prawnicy 40-latka chcieli, by piłkarz wraz z bratem opuścili areszt w Paragwaju i udali się do ojczyzny. Sąd w Asuncion nie przystał na taką propozycję i odrzucił wniosek.

Jak poinformowała agencja AFP, w tej sprawie zatrzymano już 18 osób. Większość z nich to funkcjonariusze służb imigracyjnych oraz policjanci. Wszystko ma być powiązane z grupą przestępczą, która zajmowała się m.in. praniem brudnych pieniędzy, fałszowaniem dokumentów oraz handlem narkotykami.

Nieprawdopodobna sytuacja w lidze rumuńskiej! Bramkarz obronił 2 karne i… wyleciał z boiska

W meczu pomiędzy Petrolulem Ploiesti a Rapidem Bukareszt potrzeba było aż trzech rzutów karnych, aby grę można było kontynuować. Wszystko przez jeden przepis, który przez wiele lat był martwy.

Chyba nie trzeba nikomu przedstawiać przepisu, który trochę pomógł nam odpaść z EURO 2016. Chodzi o zapis mówiący o tym, że bramkarz podczas rzutu karnego musi pozostać przynajmniej jedną nogą na linii bramkowej. Świat piłkarski niedawno przypomniał sobie o tej regule.

W lidze rumuńskiej doszło do dość szokującej sytuacji. Sędzia podyktował tam 3 rzuty karne i to jeden po drugim. Powód? Bramkarz nie zastosował się do przepisu i nie pozostał na linii bramkowej, przez co wyleciał z boiska.

Cała sytuacja trwała 9 minut. Pierwszy rzut karny bramkarz Rapidu obronił, lecz nie stał na linii bramkowej – sędzia zadecydował o żółtej kartce dla golkipera i powtórzeniu jedenastki. Za drugim razem było to samo, z tym, że 19-latek musiał opuścić boisko, ponieważ obejrzał czerwony kartonik. Przy trzecim karnym zawodnik Rapidu Bukareszt nie dał rady psychicznie i uderzył ponad bramką. Wartą dodać, że do każdej jedenastki podchodził inny gracz klubu ze stolicy Rumunii.

Chyba obie drużyny miały tego dnia niemoc strzelecką, bo pomimo tylu okazji mecz zakończył się wynikiem 0:0. Dobrze, że na tym meczu nie było kibiców. Kto wie, co by się wtedy działo na trybunach.

Cóż za forma! „Polski Messi” pochwalił się swoją sylwetką na instagramie! [ZDJĘCIA]

„Polski Messi” nie przestaje nas zaskakiwać! Kilka dni temu informowaliśmy o jego przemianie i chęci dołączenia do nowego klubu. Wczoraj pochwalił się on swoją sylwetką na instagramie!

W ostatnich kilku miesiącach Marek Buzanowski schudł aż… 38 kg! Ponadto obwód jego pasa zmniejszył się o 45 cm. Jak widać, bohater żonglerki papierem toaletowym wykorzystuje swoją popularność w przemyślany sposób. Promowanie zdrowego stylu życia to jest to, co należy chwalić.

https://www.instagram.com/p/CCf4ZmmlySt/

Ostatnio pochwalił się on również swoją dietą i tym, co je. – „Dostaję mnóstwo zapytań, co głównie jem… Na obiad codziennie prawie to samo z małymi konfiguracjami. Dziś np. mieszanina smaków: kalafior, warzywa meksykańskie, 300g indyka, szczypiorek, pomidory i ogórki kiszone i duuużo curry. Pyszne”

Przejście na dietę i zrzucenie kilkudziesięciu kilogramów wagi z pewnością wpływa na poprawę jego umiejętności piłkarskich. W ostatnim czasie zagrał w meczu kontrolnym w nowym klubie. 2 bramki w pierwszym meczu po kilkuletniej przerwie z pewnością napawają optymizmem!

https://www.instagram.com/p/CCWmsW6lpBG/

Piłkarz Interu był pod wpływem alkoholu i stracił prawo jazdy! Występ w jutrzejszym meczu stoi pod znakiem zapytania

Występ Marcelo Brozovicia w jutrzejszym meczu Inter-Torino stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Wszystko przez wczorajsze wybryki Chorwata, za które stracił prawo jazdy.

Jak informują włoskie media, w nocy z piątku na sobotę piłkarz Interu przejechał przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, co przykuło uwagę funkcjonariuszy. Policjanci zatrzymali Chorwata i postanowili sprawdzić jego trzeźwość. Jak się okazało, wynik na alkomacie przekroczył dozwoloną wartość.

Poza tym Marcelo naruszył przepisy administracyjne. We Włoszech można przemieszczać się wyłącznie pojazdami zarejestrowanymi w kraju. Brozović jechał autem z niemiecką tablicą rejestracyjną. Za te wszystkie wybryki Chorwat zapłacił utratą prawa jazdy.

To nie pierwszy raz, kiedy Chorwat dopuszcza się takich czynów. W 2016 roku chorwacka prasa pisała, iż Marcelo za kierownicą BMW dwukrotnie przejechał na czerwonym świetle. Tak jak teraz, tak i wtedy również był pod wpływem alkoholu. Wtedy skończyło się na zatrzymaniu prawa jazdy.

Nie jest to najlepszy okres zarówno w życiu, jak i w karierze Brozovicia. Chorwat może okazać się kozłem ofiarnym ostatnich słabszych wyników Interu. Klauzula zawarta w jego kontrakcie wynosi 60 milionów euro, a podobno sam Inter jest gotów usiąść do rozmów w kontekście niższej sumy za Chorwata.

Erling Haaland wyrzucony z klubu! Interweniowali ochroniarze [WIDEO]

Erling Haaland dał o sobie znać nie na boisku, lecz tym razem w klubie nocnym. Norweg został wyproszony z klubu, a w międzyczasie wykłócał się z ochroną.

Przed kilkunastoma dniami zakończyły się rozgrywki Bundesligi. Piłkarze mają teraz dużo czasu na regenerację przed kolejnym sezonem. W tym czasie nie próżnuje Erling Haaland. Norweg tym razem dał o sobie znać nie na boisku, lecz w klubie nocnym.

Piłkarz Borussii podczas pobytu w rodzimym kraju postanowił udać się do klubu nocnego. Tam najwidoczniej jego zachowanie nie spodobało się ochronie tego klubu, która postanowiła wyrzucić Haalanda z obiektu. Taka decyzja nie spodobała się samemu zainteresowanemu, który, jak widać na nagraniu, stawiał opór i udał się na wymianę zdań ze służbami.

Pierwotnie nagranie zostało umieszczone na Snapchatcie, lecz wideo szybko rozprzestrzeniło się na różnych forach i portalach internetowych, w tym na Twitterze. W komentarzach pod tweetem ktoś porównał Norwega do Balotellego i nazwał go jako „Blond Balotelli z północy”.

Miniony sezon był dla Haalanda przełomowy. Mimo że ma on zaledwie 19 lat, to już w tym sezonie wyrósł na gwiazdę Ligi Mistrzów. Łącznie strzelił 10 bramek, z czego aż 8 zdobył w barwach RB Salzburg. W głównej mierze znakomite występy we wspomnianej LM zadecydowały o jego późniejszym transferze do BVB. Norweg nadal jest jednym z najbardziej gorących nazwisk na rynku transferowym. Ciężko znaleźć w Europie klub, który nie chciałby mieć 19-latka w swojej drużynie.


TROLLNEWSY I MEMY