NEWSY I WIDEO

Dziennikarz przejechał się po słowach dyrektora Legii. „Uderzyły mnie słowa o młodzieży. Nie ma żadnej ścieżki do pierwszego zespołu”

Łukasz Olkowicz wypowiedział się na temat działań Legii Warszawa. Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet na kanale Meczyków ostro skomentował ostatnią wypowiedź Jacka Zielińskiego.

 

Nie grają młodzieżą

Jacek Zieliński kilka dni temu na oficjalnym kanale Legii Warszawa opowiedział o sytuacji drużyny i klubu. Dyrektor sportowy skomentował również problemy. Łukasz Olkowicz w programie „Piłkarski Salon” na antenie Meczyków ostro skontrował słowa Zielińskiego.

 

– Uderzyły mnie słowa o młodzieży. Mówił z przekonaniem, że Legia będzie ich wprowadzać. Ale Runjaić nie jest takim trenerem, żeby to robić. Można o nim wszystko powiedzieć, ale nie to, że to szkoleniowiec do wprowadzania młodzieży. Chce mieć doświadczonych i dojrzałych zawodników, nie ma zamiaru tracić czasu, żeby komuś dawać czas – powiedział.

 

– Rezerwy Legii to też oddzielny temat – klub jest tak sfokusowany na awansie, że gra 30-latkami i przez to młodzi zaczynają uciekać. Raz, że nie mogą grać w rezerwach, dwa – jaka jest ścieżka do pierwszego zespołu? Nie ma żadnej. Jestem ciekaw, jak Jacek Zieliński chce przestawić wajchę i zarabiać miliony na młodych zawodnikach. Ale gdzie ich pokazać? Skąd ich brać? Młodzi uciekają – dodał dziennikarz.

 

– Walukiewicz, Włodarczyk, Mosór, Peda, Łakomy… Oni odeszli i nie narzekają. Nawet w samej akademii zastanawiają się – może pół żartem, pół serio – czy produkują graczy dla innych. Może czas to powiedzieć? Albo znaleźć zespół pierwszoligowy, który byłby klubem filialnym? Niech Legia przestanie mówić o młodzieży, bo nie ma to pokrycia w rzeczywistości – podsumował.

Legia Warszawa zajmuje szóste miejsce w PKO BP Ekstraklasie. Podopieczni Kosty Runjaicia zdobyli 38 punktów w dwudziestu trzech kolejkach ligowych.

Źródło: Meczyki.pl

Skład Adriana Mierzejewskiego na Estonię. Wybierał tylko z Ekstraklasowiczów

Adrian Mierzejewski wskazał skład reprezentacji Polski na barażowy mecz z reprezentacją Estonii. Były reprezentant Polski wybierał tylko spośród piłkarzy grających na co dzień w Ekstraklasie.




Wielkimi krokami zbliżają się marcowe baraże o awans na Mistrzostwa Europy 2024. W półfinale tego decydującego turnieju kwalifikacyjnego reprezentacja Polski zagra z niżej notowaną Estonią. W przypadku potencjalnej wygranej w finale Polacy zagrają ze zwycięzcą meczu Walia-Finlandia.




W przyszłym tygodniu poznamy ostateczną kadrę reprezentacji Polski na marcowe zgrupowanie. Selekcjoner Michał Probierz ma ją ogłosić w czwartkowy wieczór. Przed meczem z Estonią mamy kilku pewniaków do gry w wyjściowym składzie, jak m.in. Robert Lewandowski, Jakub Kiwior, czy Wojciech Szczęsny. Kilka pozycji stanowi jednak dla kibiców ogromny znak zapytania.




Swój skład na mecz z Estonią zaprezentował Adrian Mierzejewski. Były reprezentant Polski wybrał 11 piłkarzy, którzy grają na co dzień w Ekstraklasie. Jego zdaniem skład ten powinien poradzić z naszymi najbliższymi rywalami.




Skład Adriana Mierzejewskiego na mecz z Estonią złożony z Ekstraklasowiczów:

Rafał Gikiewicz – Paweł Wszołek, Bartosz Salamon, Jakub Czerwiński, Bartłomiej Wdowik – Dominik Marczuk, Rafał Wolski, Bartosz Kapustka, Kamil Grosicki – Bartłomiej Pawłowski, Kamil Zapolnik

Hiszpańska prasa chwali Roberta Lewandowski po meczu z Mallorcą. Masa pozytywnych ocen

FC Barcelona wygrała piątkowy mecz z Mallorcą 1-0 po pięknej bramce Lamine Yamala. Tym razem do siatki nie udało się trafić Robertowi Lewandowskiemu. Mimo to Polak zebrał masę pochwał w hiszpańskiej prasie. 

„Lewy” mecz z Mallorcą zaczął na ławce rezerwowych. Xavi zastąpił go 18-letnim Markiem Guiu, a decyzja ta była podyktowana najpewniej nadchodzącym meczem z Napoli w Lidze Mistrzów i Atletico. Dodatkowo Polak jest zagrożony zawieszeniem za żółte kartki, co na pewno miało wpływ na posadzenie go na ławce.

Masa pochwał

Postawienie na 18-latka nie okazało się jednak szczególnie trafione. Barcelona długo nie mogła pokonać bramkarza Mallorki i po godzinie gry na murawie pojawił się Lewandowski. 35-latek przyczynił się do wygranej Blaugrany, asystując przy fenomenalnym golu Lamine Yamala. Teraz hiszpańskie media bardzo chwalą Polaka za grę po zmianie.

– Wszedł na boisko w 61. minucie za Marca Guiu. Sama jego obecność zmieniła obronę Mallorci. Nie strzelił gola, ale dobrze się poruszał i zmusił rywali do dania z siebie wszystkiego –  opisała występ napastnika „Marca”, która przyznała mu „szóstkę”. 

– Inteligentny występ. Wobec braku strzałów Lewandowski zdecydował się na nieco głębsze ustawienie. Znalazł Vitora Roque przy strzale głową Brazylijczyka – dodał kataloński „Sport”. 

– Lewandowski wszedł za Guiu, próbując naprawić katastrofę w ofensywie. Był bardziej zaangażowany w grę, chociaż nie okazał się decydującym graczem. Jego asysta do Yamala będzie jednak liczona w statystykach – kontynuował pochwały portal eldesmarque.com.

FC Barcelona porzuci Nike na rzecz własnej marki? Taki ruch ma przynieść klubowi więcej korzyści

Jakiś czas temu media obiegła informacja, że FC Barcelona wkrótce może rozstać się z firmą Nike. Firmą, która produkowała koszulki dla Blaugrany od wielu lat. Rozmowy w kwestii porzucenia współpracy miały wejść już na zaawansowany poziom. 

O pierwszych informacjach na temat zmiany producenta koszulek dla Barcelony pisaliśmy już dłuższy czas temu. Wówczas kataloński „Sport” podawał, że Nike miało zostać wygryzione przez Pumę. Więcej TUTAJ.

Własna marka?

Teraz nowe i zaskakujące wieści w tej sprawie przekazał dziennikarz Adrian Sanchez. Z jego informacji wynika, że rozmowy o rozstaniu z Barcelony z Nike weszły już na zaawansowany poziom. Co więcej, firma miała się już pogodzić z decyzją Blaugrany.

To jednak nie koniec rewelacji. Sanchez dodaje, że Barcelona chciałby używać swojej marki. Taki zabieg miałby przynieść jej więcej korzyści niż kontynuowanie współpracy z amerykańskim gigantem.

Warunki pogodowe przekreśliły transfer afrykańskiego piłkarza. Norwegia okazała się zbyt zimna

Ibrahim Hafiz Umar miał trafić do Bodo/Glimt, o czym spekulowało się od dłuższego czasu. Nigeryjczyk był nawet na testach w norweskim klubie, ale zrezygnował z transferu. Powodem miała być… pogoda. 

Umar to 18-letni Nigeryjczyk, który występuje na pozycji napastnika. Zawodnik Ojodu City był obserwowany od dłuższego czasu przez europejskie tuzy, o czym informował między innymi Fabrizio Romano. Włoch wskazywał, że chciała go Fiorentina, Milan czy Inter.

Pogoda ważniejsza niż transfer

Finalnie Umar miał się zdecydować jednak na transfer do nieco słabszego na papierze klubu. Wybór padł na norweskie Bodo/Glimt, które poszukiwało napastnika po ostatnich odejściach. Nastolatek pasował idealnie do profilu szybkiego i silnego atakującego, więc potwierdzenie transakcji wydawało się kwestią czasu.

18-latek pojawił się nawet na testach w klubie, jednak do transferu ostatecznie nie doszło. Powodem okazały się… warunki pogodowe w Norwegii.

Jest tu cholernie zimno, ale daję z siebie wszystko – miał napisać piłkarz do dziennikarza Lolade Adewuyiego.

Niespodziewany zwrot akcji ws. Piotra Zielińskiego! Piękny apel do kibiców Napoli

Piotr Zieliński po sezonie odejdzie z Napoli. Przy okazji potwierdzenia odejścia Polaka pojawiły się pierwsze informacje, że szybko zasiądzie na ławce rezerwowych. Carlo Alvino, dziennikarz radia „Kiss Kiss Napoli” uważa jednak, że do tego nie dojdzie. 




Kiedy oficjalnie ogłoszono, że Zieliński nie przedłuży swojego kontraktu z Napoli, podpadł Aurelio De Laurentiisowi. Włoch jest znany ze skreślania zawodników, którzy chcą odejść z klubu. Nie inaczej było w przypadku pomocnika, który momentalnie został wykreślony z kadry na Ligę Mistrzów i nie zagrał w dwumeczu z FC Barceloną.




Sytuacja miała się podobnie w Serie A, gdzie Zieliński rzadko pojawiał się w ostatnim czasie na murawie. Gdy się tak jednak zdarzało, to prezentował się znacznie poniżej oczekiwań. Już wkrótce ma się to zmienić.

Zwrot akcji

Carlo Alvino, dziennikarz radia „Kiss Kiss Napoli” uważa, że Zieliński będzie do końca sezonu podstawowym piłkarzem mistrzów Włoch. Zapewnił, że Polak ma pełne poparcie wśród szefów Napoli. Zaapelował również do kibiców o wsparcie dla piłkarza.

– Jest pełne zaufanie do wielkiego profesjonalizmu Zielińskiego ze strony Napoli. W klubie mówią, że są pewni, iż Polak świetnie zakończy sezon w lidze, by uhonorować tę koszulkę najlepiej jak potrafi – uważa dziennikarz.




– Zieliński będzie nosił tę koszulkę często jako podstawowy piłkarz Napoli – jak na przykład przeciwko Torino – do końca swej neapolitańskiej przygody – zaznaczył.

– Oczekujemy maksymalnego wsparcia od wszystkich kibiców dla zawodnika, który zapisał przecież niezatarte karty w najnowszej historii klubu – podsumował Alvino. 




Po sezonie Zieliński odejdzie do Interu Mediolan. Polak spędził w Napoli 8 lat. Do tej pory rozegrał 359 meczów, w których strzelił 50 goli i zanotował 46 asyst.

Kolejny krok w karierze Macieja Skorży. Chce go klub z Bliskiego Wschodu!

Od początku lutego Maciej Skorża pozostaje bez klubu. Jaki będzie następny krok w karierze polskiego trenera? Tomasz Włodarczyk z „Meczyków” podaje, że Skorża ma ofertę z Bliskiego Wschodu.




Maciej Skorża uchodzi obecnie za jednego z najlepszych polskich trenerów. Jako jednemu z niewielu udało mu się zrobić karierę za granicą. W przeszłości 52-latek prowadził saudyjski Al Ettifaq i kadrę do lat 23 Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W międzyczasie pracował w Polsce. Ostatnim jego klubem była japońska Urawa Red Diamonds, z którą wygrał Azjatycką Ligę Mistrzów. Wraz z końcem stycznia Skorża skończył pracę w tym klubie.




W Polsce Skorża od wielu lat ma bardzo dobrą opinię. Wynika ona nie tylko z sukcesów za granicą, ale także z dobrych wyników na krajowym podwórku. Wszak niedawno Skorża zdobył z Lechem Poznań mistrzostwo Polski. Biorąc pod uwagę te czynniki od dłuższego czasu był on łączony z posadą selekcjonera reprezentacji Polski. Skorża pozostaje obecnie bez klubu, ale jest mało prawdopodobne, by prezes Kulesza miał w najbliższej przyszłości pożegnać się z Michałem Probierzem. Macieja Skorżę z chęcią przywitaliby u siebie ponownie także kibice w Poznaniu. Jak jednak informuje Tomasz Włodarczyk z „Meczyków” zarówno praca w Lechu jak i objęcie reprezentacji Polski wydaje się być obecnie mało prawdopodobne. Sam Skorża ma kategorycznie odmawiać pracy w polskim klubie.




Jaki więc będzie kolejny krok w karierze Macieja Skorży? Zdaniem Tomasza Włodarczyka najbardziej prawdopodobnym kierunkiem będzie praca za granicą. 52-latek miał już otrzymać ofertę pracy z Bliskiego Wschodu, którą rozważa. Z jakiego dokładnie kraju? Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar, a może Arabia Saudyjska? Póki co nic na ten temat nie wiadomo.





źródło: meczyki.pl

„Miał potrzebę szczerej rozmowy”. Reżyser filmu „Kuba” o współpracy z Lewandowskim

Robert Lewandowski był jednym z bohaterów wypowiadających się w filmie „Kuba”. Według reżysera kapitan reprezentacji Polski był w wywiadzie wyjątkowo szczery i mimo braku czasu zależało mu na rozbudowanej wypowiedzi.

 

Lewandowski chciał wyjaśnić sprawę konfliktu z Kubą

 

Jan Dybus udzielił wywiadu portalowi „Sport.pl”. Reżyser filmu dokumentalnego o Jakubie Błaszczykowskim wypowiedział się na temat przesłuchiwania Roberta Lewandowskiego.

 

W produkcji poruszono między innymi temat konfliktu Kuby z Lewym za czasów gry w Borussii Dortmund. Wiele wskazuje na to, że panowie zakopali topór wojenny i dzisiaj mają dobre relacje.

 

– Sam z siebie powiedział, że robił głupoty i popełniał błędy. To było zaskakujące. Przed startem wywiadu Robert zaznaczył, że ma napięty dzień i ma dla nas 20 minut. Gdy ten czas minął, poinformowałem go o tym. „Jak masz jeszcze pytania, to dawaj dalej”. Naciskał, żebym zadał mu więcej pytań, bo chyba chciał wyrzucić coś z siebie i się otworzyć. Czułem, że miał potrzebę szczerej rozmowy – powiedział Jan Dybus w rozmowie z portalem „Sport.pl”.

Reżyser dodał również, że napastnik FC Barcelony nie autoryzował wywiadu do filmu.

Źródło: Sport.pl

Kapitan Widzewa poniesie konsekwencje za swoje wpisy po meczu ze Śląskiem? PZPN zareagował

Nie milkną echa niedawnego skandalu sędziowskiego. Bartłomiej Pawłowski, który wysunął poważne oskarżenia wobec PZPN miał zostać wezwany na dywanik Komisji Ligi. Kapitan Widzewa może ponieść konsekwencje.

Przypomnijmy, że w ostatnich tygodniach doszło do dwóch sporych kontrowersji w meczach Widzewa Łódź. Najpierw wątpliwości wzbudziła uznana bramka Wisły Kraków w ćwierćfinale Pucharu Polski, która dała „Białej Gwieździe” awans do półfinału rozgrywek w dogrywce.

Kolejne pojawiły się już w kolejnym spotkaniu, tym razem w Ekstraklasie ze Śląskiem Wrocław. Piłkarze Widzewa byli przeciwni podyktowaniu rzutu karnego, a także późniejszej bramce Nahuela Leivie, którą analizował VAR. Szerzej o tych sytuacjach pisaliśmy TUTAJ.

Na dywaniku

Po meczu ze Śląskiem przebrała się miarka, a piłkarze Widzewa nie gryźli się w języki. Szczególnie ostro sytuację skomentował Bartłomiej Pawłowski. Kapitan Widzewa wystosował mocny wpis, który zdecydowanie uderzał w PZPN.

– Hej, PZPN, znowu VAR za***ał? Oglądam powtórkę waszej linii spalonego i rzutu karnego i wygląda, że w trzy dni okradziono nas z PP i punktów we Wrocławiu. Na cholerę ten cały VAR – pisał Pawłowski.  

– Panowie, okradliście nas z awansu w Fortuna Pucharze Polski i z punktów w PKO BP Ekstraklasie. Macie dostęp do technologii i masę powtórek. Doradzają Wam w wozie VAR, a na koniec i tak przypominają się sceny z »Piłkarskiego Pokera« dzięki Waszej pracy. Dość przymykania oka na Waszą nieudolność – dodał w kolejnym wpisie. 

Kiedy emocje już opadły, Pawłowski wystosował oficjalne przeprosiny. Skierował je do Bartosza Frankowskiego, sędziego wspomnianego meczu oraz zadeklarował wpłatę 5 tysięcy złotych na cele charytatywne. Na tym jednak sytuacja ma się nie zakończyć.

Według Jakuba Seweryna z portalu sport.pl kapitan Widzewa został wezwany do wytłumaczenia swoich wpisów przed Komisją Ligi. Wniosek w tej sprawie miał wystosować sam Tomasz Mikulski, czyli przewodniczący Kolegium Sędziów.

Mike Tyson wraca do ringu! Zawalczy z amerykańskim youtuberem

Mike Tyson wraca do ringu! Amerykański bokser zawalczy w lipcu ze słynnym influencerem. Walka będzie transmitowana na Netflixie.

Mike Tyson jest jednym z najsłynniejszych pięściarzy w historii. Zdobył tytuły mistrza świata IBF, WBA, WBC w wadzie ciężkiej. Profesjonalną karierę zakończył w 2005 roku w wieku 38 lat.

W lipcu tego tego roku Mike Tyson wróci na ring. Rywalem 57-latka będzie Jake Paul. Do walki dojdzie 20 lipca na mogącym pomieścić 80 tysięcy osób AT&T Stadium. Co ciekawe, walka ma być transmitowana na Netflixie.

Jake Paul zasłynął ze swojej twórczości w sieci. Z biegiem czasu przerzucił się jednak na sport. Od 2020 roku stoczył w sumie 9 walk bokserskich. Walczył chociażby z byłymi zawodnikami MMA jak Anderson Silva, czy emerytowanym koszykarzem Nate’em Robinsonem. Obijanie osób nie mających zbyt dużo wspólnego z boksem idzie mu całkiem nieźle, wszak przegrał tylko 1 z 9 walk. Przegrał jedynie z przyrodnim bratem Tysona Fury’ego, Tommym.

Pewnie wielu z Was się zastanawia, kto będzie faworytem tej walki – emerytowany pięściarz, czy zawodnik amatorski. Kursy bukmacherów są bezlitosne dla Mike’a Tysona. Kurs na jego zwycięstwo to aż 4,30. Z kolei kurs na wygraną Jake’a Paula wynosi 1,18.

Robert Lewandowski wychwala Kamila Grosickiego. „Wybija się ponad przeciętność”

Robert Lewandowski udzielił ostatnio wywiadu na łamach „TVP Sport”. Jednym z poruszonych w rozmowie wątków była osoba Kamila Grosickiego. Kapitan reprezentacji Polski pochwalił 35-latka, który w tym sezonie zachwyca kibiców PKO BP Ekstraklasy.




Kamil Grosicki rozgrywa kapitalny sezon w barwach Pogoni Szczecin. Pomimo upływu lat i niemal 36 lat na karku Grosik wciąż jest motorem napędowym swojego zespołu a także jednym z najlepszych – o ile nie najlepszym – zawodnikiem tego sezonu Ekstraklasy. W 23 meczach tego sezonu polskiej ligi zdobył 10 bramek i zanotował 11 asyst (według sposobu liczenia asyst wg Transfermarkt).




Wielkimi krokami zbliżają się baraże o awans na EURO 2024. Michał Probierz ogłosi powołania 14 marca. Ciężko sobie wyobrazić, by na liście powołanych zabrakło Kamila Grosickiego. Formę Grosika pochwalił ostatnio Robert Lewandowski. Kapitan drużyny narodowej w rozmowie z „TVP Sport” stwierdził, że kapitan Pogoni w Ekstraklasie wybija się ponad przeciętność.




– Gdy wyróżniasz się w Ekstraklasie, to automatycznie jesteś kandydatem do powołania. Faktycznie, „Grosik” wygląda bardzo dobrze, przede wszystkim pod względem fizycznym. Oczywiście, wiadomo, że Ekstraklasa jest mniej wymagająca w porównaniu do zagranicznych lig, czy Ligi Mistrzów. To jest różnica, ale jeśli w Ekstraklasie jesteś postacią, która gra, strzela gole, asystuje i wybija się ponad przeciętność, to automatycznie jesteś zawodnikiem, który powinien być w tej reprezentacji – skomentował Robert Lewandowski.

Z „Grosikiem” znamy się wiele lat i wiele w tej kadrze przeżyliśmy. Zawsze jest z nim sympatycznie. Każdy zawodnik z doświadczeniem to wartość dodana. Szczególnie dla tych młodych – dodał kapitan reprezentacji Polski.





źródło: sport.tvp.pl

Gęsta atmosfera w Lechu Poznań. Właściciel klubu oczekiwał wyjaśnień po ostatnim blamażu

W szeregach Lecha Poznań nastała niezwykle napięta atmosfera. Po ostatnim blamażu z Rakowem Częstochowa przeprowadzono szereg rozmów. Właściciel klubu oczekiwał od sztabu wyjaśnień.




W minioną niedzielę Raków Częstochowa podejmował na własnym stadionie Lecha Poznań. Spotkanie było niewątpliwym hitem 23. kolejki Ekstraklasy. Niestety, na hitowe starcie piłkarze Kolejorza nie dojechali z formą. Podopieczni Dawida Szwargi gładko poradzili sobie z rywalami, pokonując ich aż 4:0.




Lech Poznań został rozgromiony przez Raków Częstochowa. A przecież kilka dni wcześniej Kolejorz odpadł z Pucharu Polski. Nic więc dziwnego, że w Poznaniu atmosfera mocno zgęstniała.




We wtorek doszło do spotkania właściciela Lecha Poznań, Piotra Rutkowskiego, ze sztabem pierwszej drużyny, informuje Dawid Dobrasz z „Meczyków”. Rutkowski oczekiwał wyjaśnień odnośnie tego co się stało. Chciał także usłyszeć, jaki jest plan na najbliższe dni, by zażegnać kryzys.

Dawid Dobrasz informuje, że doszło także do spotkania wewnątrz drużyny przed wtorkowym treningiem. Piłkarze zamknęli się w szatni, by wspólnie przedyskutować ostatnie wydarzenia.




Za nami 23 kolejki PKO BP Ekstraklasy. Do końca sezonu 2023/2024 pozostało 11 starć. Na ten moment Lech Poznań zajmuje 4. miejsce w ligowej tabeli z liczbą 40 punktów na koncie. Do lidera – Śląska Wrocław – zespół z Poznania traci 5 punktów.


źródło: meczyki.pl

Legendarny piłkarz zadrwił z Kamila Grabary po wpadce. Polak w ogniu krytyki

Kamil Grabara nie zachwycił w ostatnim meczu Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi City. Polak zawinił przy jednej z bramek dla „Obywateli”, za co oberwał w duńskich mediach. Teraz suchej nitki nie zostawił na bramkarzu Rio Ferdinand. 

Grabara już od dawna jest podstawowym zawodnikiem Kopenhagi, którą wielokrotnie ratował w trudnych meczach swoimi świetnymi interwencjami. Podobnie było w pierwszym meczu z Manchesterem City (1-3). Wówczas Anglicy mogli wygrać dużo wyżej, ale postawa Polaka dała Duńczykom nadzieję w rewanżu.

Gromy

Niestety nie było już tak kolorowo. Manchester ponownie wygrał 3-1, a Grabara już na początku meczu zaliczył fatalną interwencję, niemal grzebiąc wolę walki kolegów. Polakowi ześlizgnęła się piłka po strzale Juliana Alvareza i po rękach wpadła do bramki.

Sytuacja wywołała spore emocje wśród duńskich kibiców, ale i nie tylko. Zażenowany postawą bramkarza był także Rio Ferdinand, który pełnił rolę eksperta jednej z angielskich stacji i stacjonował na murawie. W przerwie meczu zadrwił z Grabary następującymi słowami:

– Myślałem, że to mógł być zamaskowany piosenkarz w bramce! – powiedział, cytowany przez „Daily Mail”.

Ferdinand nawiązał tymi słowami do popularnego programu „Mask Singer”, gdzie uczestnicy zasłaniają twarze maskami. Często są to osoby, które nie mają wiele wspólnego z muzyką, a pochodzą ze świata show-biznesu. Stąd rzucenie tego porównania w stronę Grabary mogło okazać się dość ostrą szpilką.

Były reprezentant Brazylii trafi za kratki. 9 lat za przestępstwo popełnione podczas gry w Milanie

Robinho do końca marca powinien trafić do więzienia w Brazylii. Jest to efekt orzeczenia, które skazuje go na 9 lat pozbawienia wolności za udział w zbiorowym gwałcie na obywatelce Albanii w 2013 roku. Były piłkarz mieszkał wtedy w Mediolanie. W 2017 r. tamtejszy sąd pierwszej instancji potwierdził udział Brazylijczyka.

 

Robinho trafi za kratki?

Źródła w brazylijskim wymiarze sprawiedliwości, cytowane przez stację CNN Brasil, informują, że zatwierdzenie wyroku na terytorium Brazylii spodziewane jest do końca marca bieżącego roku przed Sądem Najwyższym tego kraju (STJ).

 

W tego typu przypadkach Sąd Najwyższy Brazylii zazwyczaj przychyla się do zatwierdzenia wyroku, jaki orzeczono w kraju, w którym popełniono przestępstwo. W tym przypadku mowa o mediolańskim sądzie. Prowadzący sprawę sędzia nakazał Robinho przekazać wymiarowi sprawiedliwości Brazylii swój paszport, co uniemożliwia mu ewentualną ucieczkę z kraju.

 

Decydującym dowodem w procesie była rozmowa piłkarza z przyjaciółmi, którą zarejestrowano na podsłuchu w samochodzie, którym podróżował. Ta rozmowa potwierdziła przebieg zdarzeń opisany przez ofiarę.

 

Robinho, który rozpoczął swoją europejską karierę w 2005 roku (wówczas trafił do Realu Madryt z Santosu). Przygodę z piłką zakończył w 2020 roku w Brazylii. W międzyczasie występował m.in. w Manchesterze City, Milanie i reprezentacji.

Źródło: CNN Brasil, Polsat Sport

Robert Kubica wróci do Formuły 1? „Jestem gotowy”

Robert Kubica w rozmowie na łamach „Radia ZET” stwierdził, że jest gotowy na powrót do bolidu Formuły 1. 39-latek przyznał, że pomimo upływającego czasu wciąż jest w stanie rywalizować z najszybszymi kierowcami na świecie.




Jedynym polskim kierowcą startującym w wyścigach Formuły 1 był oczywiście Robert Kubica. Polak zadebiutował w 2006 roku w zespole BMW Sauber, dla którego jeździł przez 4 lata. W 2010 roku zasilił szeregi Renault. W lutym 2011 roku Kubica miał pamiętny wypadek podczas rajdu Ronde di Andora. Ten wykluczył go ze sportu na kilka lat. Kiedy doszedł do zdrowia, zaczął startować w różnorakich rajdach. Aż do 2019 roku, kiedy w końcu wrócił do Formuły 1, jeżdżąc dla Williamsa. W 2021 roku gościnnie wystąpił w dwóch wyścigach w barwach Alfy Romeo. Od tamtego czasu nie widzieliśmy go w bolidzie F1.




Czy Kubicę ponownie ujrzymy w Formule 1? Patrząc na wiek i przeszłość Roberta wiele osób mogłoby powiedzieć, że nie ma na to szans. Sam Robert jest jednak chętny na powrót. Jak przyznał w rozmowie z „Radiem ZET”, jest on gotowy, by ponownie jeździć bolidem F1. Dodał, że jego przygotowania wciąż są takie same.

– Jestem gotowy. Moje przygotowanie praktycznie się nie zmienia. Wyścigi długodystansowe pozwalają mi utrzymywać swoje przygotowanie fizyczne i koncentrację. Jakby była taka możliwość, to wskoczyłbym do bolidu F1. Nie mówię tutaj nawet o startach, ale o pracy – ujawnił Robert Kubica.




Czas mija nieubłaganie. Kubica wkrótce skończy 40 lat. Można by sądzić, że na powrót może być ciężko. Podaje on jednak przykład Lewisa Hamiltona i Fernando Alonso, którzy są w podobnym wieku do Polaka.

– Osoby, które decydują o zatrudnieniu kierowców, dają sobie limity. Kiedy Fernando Alonso wracał do Formuły 1, to nie miał łatwo. Jednak nie chodziło o to, że nagle nie potrafił jeździć, tylko dlatego, że nie pasowały mu pewne aspekty techniczne. Mimo to od razu pojawiły się negatywne komentarze, że jest za stary – ocenił Kubica.

– Widzimy, że są zespoły, które chcą podpisywać umowy ze starszymi kierowcami. Ferrari podpisało kontrakt z Lewisem Hamiltonem, który zadebiutuje u nich w wieku 40 lat. Jeszcze pięć lat temu nikt by nie pomyślał, że czołowe ekipy będą chciały podpisywać umowy z ludźmi, którzy mają 40 lat – dodał Polak.





TROLLNEWSY I MEMY