NEWSY I WIDEO

Jakub Kosecki bardzo blisko powrotu do Ekstraklasy. Zagra w krakowskim klubie

Według znanego z doniesień transferowych użytkownika Twittera o nicku Janekx89, Jakub Kosecki jest bliski powrotu do Ekstraklasy. Były piłkarz m.in. Legii Warszawa ma dołączyć do Cracovii.

Powrót do ojczyzny

Jakub Kosecki rozwiązał w styczniu kontrakt z turecką Adaną Demirspor. Powodem rozstania było zmęczenie piłkarza pobytem w Turcji. 30-latek chciał wrócić do Polski. „Kosa” reprezentował barwy tureckiego klubu od 2018 roku. W tym czasie rozegrał tam 48 spotkań, strzelił jedną bramkę oraz zanotował osiem asyst.

Polak w Cracovii?

Według informacji Janekx89 najbliżej podpisania kontraktu z Jakubem Koseckim jest Cracovia.

Słaba passa krakowian

30-latek miałby być solidnym wzmocnieniem zespołu w kontekście walki o utrzymanie. Pasy nie wygrały w Ekstraklasie od 12 grudnia. Wówczas krakowianie pokonali Górnik Zabrze 2:0.

Doświadczenie zdobyte w polskich czterech klubach

Jakub Kosecki poza Legią Warszawa i Adaną Demirspor reprezentował również barwy Śląska Wrocław, SV Sandhausen, Lechii Gdańsk i ŁKS-u Łódź.

Źródło: Twitter (Janekx89)

Znów iskrzy na linii Ibrahimović-Lukaku! Belg sprowokował Zlatana [WIDEO]

W niedzielnych derbach Mediolanu górą był Inter, który wygrał z AC Milanem aż 3:0. Jedną z bramek zdobył Lukaku, który podczas celebracji gola starał się sprowokować Ibrahimovicia.

(nie)Przyjaciele

Pomiędzy Lukaku a Ibrahimoviciem zaczęło iskrzyć podczas meczu Pucharu Włoch. Obaj panowie starli się wówczas pod koniec pierwszej połowy, jednak skończyło się tylko na utarczkach słownych. Belg zaatakował żonę Zlatana oraz dodał, że zabije Szweda, a zawodnik AC Milanu nazwał 27-latka osłem.

ZOBACZ: Ostre spięcie Zlatana z Lukaku! Belg dał się sprowokować Ibrahimoviciowi [WIDEO]

W niedzielę pomiędzy zawodnikami znów zaiskrzyło. Co prawda tym razem nie doszło do konfrontacji, jednak Lukaku starał się sprowokować Szweda. Belg po strzeleniu gola na 3:0 pobiegł do narożnika, skąd miał krzyczeć w kierunku Ibrahimovicia:

– Bóg, bóg, mówiłem ci ku**a!

Nie wiadomo jednak, co dokładnie starał się przekazać Lukaku. Belg mógł krzyczeć „Dio” (tłum. bóg) bądź „Io” (tłum. ja). Pierwsza wersja wydaje się bardziej prawdopodobna, ponieważ byłaby to odpowiedzieć 27-latka na wpis Ibrahimovicia, który nazwał się bogiem Mediolanu.

Tomasz Hajto wejdzie do oktagonu? Znamy stanowisko byłego reprezentanta Polski

Tomasz Hajto pojawił się w sobotę na gali FEN 32. 48-latek został zapytany o to czy przypadkiem nie myśli o walce w klatce. Były reprezentant Polski stanowczo zaprzeczył.

Nowe hobby

Piotr Świerczewski, były reprezentant Polski, 21 grudnia 2019 roku zadebiutował w mieszanych sztukach walki podczas gali FFF2, która odbyła się w Zielonej Górze. Kiedyś mówiono nawet o pojedynku 48-latka z Tomaszem Hajto, jednak były szkoleniowiec Jagielloni nie ma ochoty na walki w klatce.

– Blokuje mnie już całkowicie pesel. Myślę, że poważny sport uprawiałem wtedy, kiedy mogłem. W moim wieku nie będę się ośmieszał, wychodząc i próbując coś udowadniać – przyznał Hajto w rozmowie z Polsatem Sport.

– Moją dyscypliną była piłka nożna. Skończyłem grać. Teraz pasją jest tenis ziemny. Daleko mi do sztuk walki i na razie nie mam aż takiego parcia, żeby walczyć – dodał.

Były piłkarz FC Schalke 04 nie potrafi sobie wyobrazić, że miałby zmierzyć się w oktagonie z Piotrem Świerczewskim.

– Nie ma takiej możliwości, żebym myślał o pseudowalkach, bo bym oszukiwał kibiców. Na murawie zawsze byłem charakterny, za to mnie szanowano. Nie mogę też z tego powodu wyjść do klatki i udawać, że chcę coś zrobić, bo koniec końców robiłbym to dla pieniędzy – zakończył Hajto.

Pep Guardiola show na konferencji prasowej! „Jesteś bardzo seksowny” [WIDEO]

Na przedmeczowej konferencji Pepa Guardioli doszło do niecodziennej sytuacji. Hiszpański trener w nieoczywisty sposób odpowiedział jednemu z dziennikarzy, co spowodowało roześmianie się wszystkich obecnych na sali osób. Łącznie z samym redaktorem i trenerem „Obywateli”.

Manchester City przeżywa ostatnio kapitalny okres. Wicemistrz Anglii z poprzedniego sezonu notuje znakomitą serię meczów bez porażki w Premier League i od dłuższego czasu okupują pozycję lidera. Z tego powodu Guardiola nie może narzekać na zły humor.

„Jesteś seksowny”

W niedzielę ekipa Guardioli zmierzy się na wyjeździe z Arsenalem. Manchester City do tego starcia podchodzi z serią 24 meczów bez porażki we wszystkich rozgrywkach. Ponadto, niebiesko-biali tracą bardzo niewiele bramek. To także składa się na doskonały humor opiekuna „Obywateli”.

Do komicznej, a zarazem zaskakującej sytuacji doszło podczas przedmeczowej konferencji opiekuna „Obywateli”. W końcówce medialnego spotkania ostatnie pytanie miał zadać Fred Caldeira. Dziennikarz nie zdążył nawet go dokończyć, kiedy Hiszpan już mu na nie odpowiedział, jednak… nie do końca na temat.

– Witaj, Pep. Wszyscy wiemy, o jakości Fernandinho, jako lidera zespołu… – zdążył zacząć Caldeira.

– Podobają mi się Twoje wąsy, Fred. Jesteś bardzo przystojny, bardzo seksowny – wypalił bez namysłu Guardiola.

Dziennikarz postanowił jedynie dziękować za komplementy. Nie da się ukryć, że słowa szkoleniowca mocno go zaskoczyły, co zresztą nie powinno dziwić. Sam Caldeira postanowił również umieścić filmik z całego zajścia na swoim Twitterze.

Po wymianie uprzejmości obydwaj panowie wybuchnęli śmiechem. Na pewno trzeba przyznać, że humoru szkoleniowca City nie pobije chyba nikt. Hiszpan potrafi śmiać się nawet z własnych potknięć. Podobnie było w zeszłym sezonie, kiedy „Obywatele” odpadli z Ligi Mistrzów. Ich ówczesnymi pogromcami okazał się Olympique Lyon.

– Postawiliśmy ich przed trudnym wyzwaniem. W kolejnej fazie zagrają z Bayernem – skomentował Guardiola w zeszłym sezonie.

Manchester City pozycję lidera okupuje z dorobkiem 56 punktów. Drugie w tabeli „Czerwone Diabły” tracą do bezpośrednich rywali aż dziesięć „oczek”. W niedziele obie ekipy odstaną szansę powiększenia swojego dorobku.  „Obywatele” na Emirates Stadium podejmą Arsenal, z kolei Manchester United na własnej murawie zagra z Newcastle.

Jurgen Klopp jak zwykle po porażce… Niemiec narzekał na pracę sędziego

Everton pokonał Liverpool w derbach miasta. Jurgen Klopp przyzwyczaił kibiców, że po porażkach ludzi ponarzekać na sędziów. Nie inaczej było tym razem.

Ocena spotkania

The Reds stracili bramkę już w 3. minucie spotkania. Według szkoleniowca Liverpoolu to było kluczowe, ponieważ wywołało nerwowość u jego zawodników.

– Powinniśmy lepiej zachować się w tamtej sytuacji. Później mieliśmy naprawdę dużo dobrych momentów, ale nie byliśmy wystarczająco spokojni – zdiagnozował trener mistrzów Anglii.

– Były momenty, w których mieliśmy swobodę w polu karnym. Mimo tego nie potrafiliśmy strzelić gola – cytuje Kloppa portal Meczyki.pl.

Pretensje do sędziego

Druga bramka dla The Toffees padła po strzale z rzutu karnego. Jurgen Klopp nie był przekonany co do słuszności decyzji o podyktowaniu tej jedenastki.

– Chciałem porozmawiać z sędzią po wywiadach, ale już go nie było. Zapytałbym się, co zobaczył. Gdy jest sygnał od sędziego VAR, to znaczy, że są poważne wątpliwości co do decyzji. A on potrzebował tylko sekundy, żeby ocenić tę sytuację. Wszyscy pytali mnie, jak można było dać karnego w tej sytuacji – dodał niemiecki szkoleniowiec.

Źródło: The Mirror, Meczyki.pl

PSG ma plan na odejście Mbappe! Pochettino szuka wśród starych znajomych

Po wtorkowym meczu FC Barcelona – PSG coraz więcej mówi się o odejściu Kyliana Mbappe. Według Daily Mail Pochettino w przypadku transferu Francuza planuje sprowadzić do Paryża Harry’ego Kane’a.

Niepewna przyszłość

Mauricio Pochettino dołączył do PSG na początku stycznia. Od tamtego czasu podopieczni Argentyńczyka rozegrali 11 spotkań z czego przegrali tylko jedno. W między czasie Paryżanie wywalczyli Superpuchar Francji, który jest pierwszym trofeum w trenerskiej karierze 48-latka.

Pochettino może być narazie pewny swojego stanowiska, jednak musi zacząć wyglądać w przyszłość. W ostatnim czasie mówi się o odejściu Neymara oraz Mbappe z PSG, jednak to Francuz ma większe szanse na opuszczenie Parc des Princes. Według The Mirror o względy 22-latka powalczą m.in. FC Barcelona i Liverpool.

Starzy kumple

Daily Mirror uważa, że w przypadku odejścia któregoś z wymienionych zawodników, Pochettino będzie próbował ściągnąć Harry’ego Kane’a. Obaj panowie pracowali już razem w Tottenhamie. Jedynym trofeum 27-latka jest jak narazie Audi Cup i jeśli ma planach dorzucić coś jeszcze do swojej gablotki, to musi zastanowić się nad swoją przyszłością.

Według Daily Mail Koguty nie oddadzą swojego napastnika za mniej, niż 150 milionów funtów. Brytyjska prasa uważa, że na taki wydatek stać teraz tylko PSG i Manchester City, ale wiązałoby się to ze sprzedażą jednego ze swoich topowych zawodników.

Arsene Wenger zdiagnozował problemy polskich bramkarzy. „Źle radził sobie z presją”

Arsene Wenger udzielił wywiadu polskiej telewizji Canal+. Były szkoleniowiec Kanonierów w rozmowie z Przemysławem Pełką ocenił, na którego Polaka postawiłby w bramce reprezentacji biało-czerwonych.

Polacy w Arsenalu

Wenger sprowadził do Arsenalu Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego w latach odpowiednio 2006 i 2007. Dziennikarz Canal+ zadał Francuzowi następujące pytanie: „Gdyby miał pan wybrać tego jednego, kto by to był?”.

– Ten, który gra w większym klubie ma przewagę psychologiczną (…) Liczy się też wielkość ciała, a Szczęsny ma tutaj przewagę. Bardzo poprawił się w grze nogami. To wcześniej był jego mankament, zwłaszcza na początku. Teraz wygląda na opanowanego – mówił Wenger w programie „1 na 1 Extra”.

Diagnoza problemów bramkarzy

Arsene Wenger po krótce wygłosił również swoje wnioski z czasów współpracy z dwoma polskimi golkiperami.

– Szczęsny wyglądał jak człowiek, który niczego się nie boi. Był mniej klasycznym bramkarzem niż Fabiański, ale miał pewien rodzaj charyzmy w grze. Był zdolny do niewiarygodnych obron, ale czasami zbyt pospiesznie podejmował decyzje i to skutkowało popełnianiem błędów – cytuje legendarnego trenera Kanonierów portal WP Sportowe Fakty.

– Fabiański był bardzo wrażliwy i źle radził sobie z presją. To z kolei powodowało, że popełniał duże błędy (…) Jego słabością była głowa. Jego ciało i podejmowane decyzje były fantastyczne. Teraz jest kompletnym bramkarzem – dodał Wenger.

Źródło: WP Sportowe Fakty, Canal+

Rummenigge wskazał przyczynę kryzysu Bayernu. Zmęczenie głównym winowajcą

Bayern Monachium w tym sezonie boryka się z pewnym kryzysem. Machina Hansiego Flicka nie prezentuje poziomu podobnego do tego, jakim imponowała w minionej kampanii. Co stoi za trudniejszym okresem Bawarczyków zdradził Karl-Hainz Rummenigge. 

„Die Roten” w sobotę doznali porażki z Eintrachtem Frankfurt (1-2). Dla Bayernu było to kolejne potknięcie w tym sezonie. Już w ostatniej kolejce tylko zremisowali z Arminią Bielefeld, a w samym meczu nawet przegrywali z beniaminkiem Bundesligi.

Pomimo porażki ekipa Hansiego Flicka nadal jest liderem ligowej tabeli, jednak ich topnieje. RB Lipsk traci do Bawarczyków już tylko pięć punktów, a do rozegrania wciąż mają zaległe spotkanie.

Zmęczenie

Na pytanie o kryzys Bayernu odpowiedział Karl-Hainz Rummenigge. Prezes mistrzów Niemiec uważa, że spadek formy, a także intensywności gry piłkarzy Flicka jest spowodowany wyczerpującym sezonem. Działacz zaznacza, że pandemia koronawirusa spowodowała nie tylko straty sportowe, ale również finansowe.

– Sezon jest wyczerpujący – gramy co trzy dni, piłkarze są zmęczeni. Z drugiej strony w 2021 wielokrotnie widać, że jesteśmy w tyle w pierwszej połowie, a w drugiej odrabiamy starty. Ostatnio to nie starcza, by zdobywać komplety punktów – stwierdził Niemiec.

– Nie mamy takich środków, jakie mieliśmy przed pojawieniem się koronawirusa. Pandemia spowodowała ogromne straty finansowe – powiedział. – Uważam, że środowisko piłkarskie wciąż ma pokorę. Cieszymy się, że możemy grać. Nie sądzę, że jesteśmy aroganccy, ale trochę zdenerwowani sytuacją, jak wszyscy w kraju. Od roku gramy bez widzów, to nie takie proste – dodał.

Thomas Tuchel zdiagnozował przyczyny remisu z Southampton. „Brakowało nam jakości przed bramką”

Jeszcze niedawno informowaliśmy, że największym wygranym zmiany szkoleniowca w Chelsea jest Callum Hudson-Odoi. Thomas Tuchel w ostatnich tygodniach komplementował 20-latka, jednak po meczu z Southampton zagrzmiał.

Wachania formy

Młody piłkarz wszedł na murawę w 45. minucie zmieniając kontuzjowanego Tammy’ego Abrahama. Później szkoleniowiec dał mu tzw. wędkę. Hudson-Odoi zszedł po 30 minutach gry. Thomas Tuchel skomentował swoją decyzję na konferencji po meczu Chelsea z Southampton (1:1).

– Nie byłem zadowolony z jego postawy, energii, zaangażowania w kontrpressing. Czułem, że nie jest w odpowiedniej formie, żeby nam pomóc. To była trudna decyzja, ale już o niej zapominam. Callum może zagrać w pierwszym składzie z Atletico Madryt – cytuje 47-letniego szkoleniowca portal Meczyki.pl.

Szansa do rehabilitacji i wytknięcie błędów drużyny

Mecz z Hiszpanami w ramach Ligi Mistrzów odbędzie się w najbliższy wtorek. Oprócz słabej dyspozycji 20-latka, Tuchel wytknął również największe braki londyńczyków w starciu z Southampton.

– Brakowało nam jakości przed bramką. Nie byliśmy wystarczająco zdeterminowani i agresywni. Kontrolowaliśmy 80 metrów boiska, wszystkie kontry, a mimo tego potrzebowaliśmy rzutu karnego, żeby strzelić gola – uzupełnił trener The Blues.

Źródło: Goal.com, Meczyki.pl

Piękny gest włoskich fanów! Kibice wsparli Patryka Dziczka

O sobotnim spotkaniu przeciwko Ascoli Patryk Dziczek będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. 22-latek chwilę po wejściu na murawę stracił przytomność i został przewieziony do szpitala.

Chwile grozy

W sobotę podczas spotkania przeciwko Ascoli Patryk Dziczek zameldował się na boisku w 72. minucie. Chwilę później 22-latek padł na murawę i stracił przytomność. Na boisko natychmiast wjechała karetka pogotowia, a ratownicy zmuszeni byli użyć defibrylatora. Po dziesięciu minutach Polak odzyskał przytomność i został przewieziony do szpitala.

ZOBACZ: Patryk Dziczek stracił przytomność w trakcie meczu. Polak trafił do szpitala [WIDEO]

Słowa otuchy

Wsparcie Polakowi okazali kibice Salernitany. Miejscowi fani przygotowali specjalny transparent w języku polskim, który wywiesili na bramie Stadio Arechi. Wszyscy mamy nadzieję, że Patryk Dziczek szybko wróci do zdrowia i będzie mógł kontynuować piłkarską karierę.

Mason Mount zakręcił Janem Bednarkiem. Anglik założył siatkę Polakowi [WIDEO]

Sobotnie starcie pomiędzy Southampton a Chelsea zakończyło się podziałem punktów. Jan Bednarek wziął udział w jednej z ładniejszych akcji całego spotkanie, jednak Polak z pewnością będzie chciał o niej jak najszybciej zapomnieć. Zobaczcie, jak Mason Mount zabawił się z obrońcą reprezentacji Polski.

Ile zarabiają sędziowie piłkarscy? Znamy zarobki arbitrów w Anglii

Temat zarobków w świecie sportu zawsze wzbudza wielkie emocje. O ile kwoty zarabiane przez piłkarzy często są jawnie publikowane, o tyle zarobki najlepszych sędziów często stanowią tajemnicę. Serwis sportekz.com opublikował potencjalne pensje arbitrów pracujących w Premier League.

Zarobki sędziów w Premier League

Według danych podanych przez brytyjski portal arbitrzy mogą liczyć na wynagrodzenie podstawowe w granicach 70 000 – 200 000 funtów rocznie. Ponadto za każdy mecz sędziowie główni otrzymują wypłatę w kwocie 1500 funtów.

Z kolei roczna wypłata podstawowa przewidziana dla asystentów jest stała i wynosi 30 000 funtów. Do tego dochodzi premia za mecz w wysokości 850 funtów. Na takie same zarobki mogą liczyć sędziowie VAR.

Który sędzia zarabia najwięcej?

Na największy zarobek może liczyć trójka Martin Atkinson, Mike Dean oraz Michael Oliver. Wszyscy wymienieni otrzymują maksymalne wynagrodzenie podstawowe w wysokości 200 000 funtów, a do tego dochodzi premia 1500 funtów za mecz.

Sędziowie, którzy dopiero rozpoczynają sędziowanie w Premier League, zarabiają tylko kwotę przewidzianą za pojedynczy mecz. Wynagrodzenie podstawowe otrzymują wtedy, kiedy podpiszą kontakt ze związkiem.

źródło: sportekz.com

Patryk Dziczek stracił przytomność w trakcie meczu. Polak trafił do szpitala [WIDEO]

Niepokojące informacje dotarły do nas z Włoch. W trakcie meczu Serie B Ascoli-Salernitana Patryk Dziczek zasłabł i padł na murawę. Polak został przetransportowany do szpitala, gdzie mają zostać przeprowadzone szczegółowe badania.

Problemy Patryka Dziczka

Nie jest to pierwszy tego typu przypadek w karierze Patryka Dziczka. We wrześniu ubiegłego roku były piłkarz Piasta Gliwice zemdlał na treningu swojego zespołu. Wówczas 22-latek spędził tydzień w szpitalu na obserwacji.

– Całkowicie straciłem przytomność. Nasz doktor musiał szybko interweniować, bo nie mogłem oddychać. Musiał wyciągnąć mi język z ust, bo ten zawinął się w gardle – mówił w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

– Przez tydzień byłem pod stałą kontrolą. Dopiero, kiedy mieli pewność, że nic mi nie dolega, wypuścili mnie ze szpitala. Najważniejsze, że nic złego z tego nie wyniknęło, wolę o tym zapomnieć i mieć nadzieję, że nigdy się to nie powtórzy – dodał 22-latek.

Polak zasłabł w trakcie meczu

W ostatnim czasie Dziczek pełni rolę rezerwowego w swoim klubie. W dzisiejszym spotkaniu wszedł z ławki w 72. minucie gry, jednak niedługo później bez żadnego kontaktu z rywalem upadł na murawę, tracąc przytomność. Na boisku natychmiast pojawiła się karetka z defibrylatorem. Po 10 minutach Polak rzekomo odzyskał przytomność, lecz mimo to został przewieziony do szpitala. Jak donosi La Gazzetta dello Sport, polski piłkarz czuje się jednak dobrze.

– Po pierwszym zdarzeniu przeprowadzono wszystkie badania neurologiczne i kardiologiczne, które nie wykazały jakichś problemów. W świetle tego incydentu wszelkie działania niezbędne do ustalenia jego przyczyny zostaną wznowione. W tej chwili piłkarz jest przytomny i hospitalizowany w szpitalu Ascoli. Jesteśmy w stałym kontakcie z lekarzami i działaczami. Mogę powiedzieć, że nie doszło do zatrzymania krążenia. Język wszedł mu do tylnej części ust, Patryk został poddany reanimacji. Było to niebezpieczne, ponieważ miał trudności z oddychaniem. Dziczek nigdy nie miałby we wrześniu możliwości powrotu na boisko, gdybyśmy nie zrobili wszystkiego, co konieczne, aby wykluczyć zagrożenie. Przyczyna powodująca omdlenie nie została ustalona. Skoro teraz stało się to ponownie, musimy zachować dużą czujność w najbliższych godzinach – powiedział jeden z  członków sztabu medycznego Salernitany.

Lekarz Salernitany – Epifanio D’Arrigo – potwierdził, że Patryk Dziczek miał atak epilepsji.

Polak trafił do Włoch w sierpniu 2019 roku, kiedy zasilił szeregi Lazio Rzym. Kilka dni później został wypożyczony do Salernitany, w której gra do dziś. W obecnym sezonie Serie B zagrał w 15 spotkaniach. Klub Polaka plasuje się na 3. lokacie na zapleczu Serie A.


TROLLNEWSY I MEMY