NEWSY I WIDEO

Kibice Górnika się ucieszą. Trzy podmioty zainteresowane kupnem klubu

 

Prezydent Zabrza poinformowała o ofertach prywatyzacji Górnika Zabrze z rąk miasta. Według Małgorzaty Mańki-Szulik po klub zgłosiły się podmioty z Niemiec, Zabrza i Katowic.




Górnik zmieni właścicieli?

Według doniesień prezydent Zabrza zainteresowani kupnem Górnika złożyli wymagane dokumenty i wpłacili wadium o wartości 50 tysięcy złotych. Małgorzata Mańka-Szulik zdradziła, że mowa o trzech podmiotach.

Skandaliczne doniesienia z Litwy. Pieniądze na budowę Stadionu Narodowego wyparowały do… kasyna [CZYTAJ]




– Trzy podmioty z Zabrza, Katowic i Niemiec zgłosiły chęć udziału w prywatyzacji Górnika Zabrze, występującego w piłkarskiej ekstraklasie. Powołana komisja dokona teraz oceny pod względem formalnym i podejmie decyzję, z którymi podmiotami będzie prowadzić dalsze negocjacje – poinformowała prezydent miasta Małgorzata Mańka-Szulik.

– Dział sportowy pracuje nad wzmocnieniami. Klub podejmuje także działania w zakresie procesu licencyjnego, który jest bezpieczny. Wszystkie zobowiązania licencyjne są konsekwentnie regulowane – dodała w poście na Facebooku.





Wiele wskazuje na to, że powoli zbliżamy się do prywatyzacji Górnika Zabrze. Zmiana właściciela może być dobrym krokiem dla ekipy z południa Polski ze względu na problemy finansowe klubu. Jeszcze niedawno Przegląd Sportowy Onet informował o zaległościach z wypłatami. Teraz sytuacja powinna znacząco się poprawić. Wszystko za sprawą niedawnej sprzedaży Yokoty do belgijskiego KAA Gent za około 2 mln euro.

Przypomnijmy, że kibice Górnika Zabrze od wielu miesięcy apelują do władz miasta o odejście z klubu. Fani Torcidy chcieliby, aby ich zespół trafił do prywatnego właściciela, co wielokrotnie manifestowali podczas meczów.




Źródło: Facebook

Skandaliczne doniesienia z Litwy. Pieniądze na budowę Stadionu Narodowego wyparowały do… kasyna

 

W Litwie doszło do niespotykanej sytuacji. Były prezes firmy inwestycyjnej, która miała wybudować Stadion Narodowy, przegrał pieniądze z projektu w internetowym kasynie.




Przegrał kasę na stadion

Reprezentacja Litwy nie ma swojego Stadionu Narodowego. Kadra naszych sąsiadów od wielu miesięcy gra na obiekcie w Kownie, gdzie mieści się piętnaście tysięcy widzów. Tamtejsza federacja postanowiła rozwiązać ten problem. Władze kraju we współpracy z Litewskim Związkiem Piłki Nożnej zainwestowały w nowym stadion.




W 2017 roku ogłoszono przetarg na budowę nowego stadionu, która miała zacząć się w 2023 roku. W stworzenie obiektu zaangażował się fundusz inwestycyjny, Baltcap. Okazało się jednak, że budowa nadal nie ruszyła.

Stowarzyszenie Kibiców Lecha odcina się od sytuacji z Galerią Posnania. „Profil, który wymyślił tę informację, nie ma nic wspólnego z kibicami Lecha” [CZYTAJ]




Dlaczego? Wszystko przez problemy byłego prezesa spółki, Sarunasa Stepukonisa. Według doniesień portalu LRT mężczyzna przeznaczył otrzymane pieniądze na grę w kasynie. Wspomniane źródło przekonuje, że Stepukonis przegrał około szesnastu milionów euro.




Nieodpowiedzialne zachowanie byłego prezesa Baltcap doprowadziła do zakończenia współpracy z firmą. Fundusz stara się wyegzekwować utracone pieniądze, a sprawą zajmuje się wileński sąd. Nie wiadomo jednak, czy uda się odzyskać pieniądze od Stepukonisa i kasyna. Wiele wskazuje na to, że przez zachowanie byłego prezesa Baltcap budowa Stadionu Narodowego ponownie ulegnie opóźnieniu.

Źródło: Bałtycki Futbol, LRT

Trzęsienie ziemi w Liverpoolu! Odejście Kloppa to dopiero początek rewolucji

Ogłoszenie przez Juergena Kloppa z Liverpoolu to dopiero początek trzęsienia ziemi w klubie. Poza Niemcem pokład opuszczą także członkowie sztabu, a także dyrektor sportowy. Kolejne miesiące mogą być niezwykle ciekawe. 




Jak grom z nieba spadła na kibiców piątkowa informacja wprost od Juergena Kloppa. Szkoleniowiec zwrócił się do fanów za pośrednictwem kanałów Liverpoolu w mediach społecznościowych i przekazał im smutne wieści. Niemiec wraz z końcem trwającego sezonu odejdzie z klubu. Swoją decyzją zaskoczył wszystkich, ale zapowiada ona dużo większe zmiany w zespole „The Reds”.

Wiatr zmian

Wraz z odejściem Kloppa z Liverpoolem pożegna się również jego sztab. Nie będzie to jednak jedyna ważna zmiana. Z posadą rozstanie się Joachim Schmadtke, czyli dyrektor sportowy klubu.




– Liverpool to wyjątkowy klub, więc możliwość pracy tutaj była dla mnie ogromnym zaszczytem. Od początku wiedziałem, że będzie to jedynie krótki okres – powiedział.




– Chciałbym podziękować wszystkim za wsparcie, które otrzymałem – właścicielom, trenerowi, sztabowi szkoleniowemu, zawodnikom oraz kibicom – a także życzyć wszystkiego najlepszego na dalszą część sezonu – zaznaczył Schmadtke. 




Jeśli chodzi o współpracowników Kloppa, to mowa o trzech osobach. Z Liverpoolem rozstaną się: Pepijn Lijnders, Peter Krawietz oraz Vitor Matos. Pierwszy z wymienionych, według Fabrizio Romano ma wkrótce spróbować swoich sił jako pierwszy szkoleniowiec.

Stowarzyszenie Kibiców Lecha Poznań odcina się od sytuacji z Galerią Posnania. „Profil, który wymyślił tę informację, nie ma nic wspólnego z kibicami Lecha Poznań”

 

Oficjalny profil kibiców Lecha Poznań opublikował oświadczenie w sprawie ich rzekomego udziału ws. zaprowadzania porządku w galerii Posnania. Fani Kolejorza odcinają się od postów na profilu, z którego wyszła propozycja o zaprowadzeniu porządku w centrum handlowym.




Kibice prostują

Przypomnijmy, że kilka dni temu wybuchła afera związana z zachowaniem młodzieży w galerii Posnania. Nastolatkowie mieli kraść, pić alkohol, brać narkotyki i zaczepiać klientów na terenie centrum handlowego.




Wspomniane wydarzenia zostały podparte licznymi historiami pracowników i stałych bywalców w Posnanii. Profil o nazwie „Od kołyski aż po grób Lech Poznań” postanowił wykorzystać tę sytuację, do zaoferowania swojej pomocy w sprawie zaprowadzenia porządku w centrum handlowym.

Twórca wspomnianej strony na Facebooku zasugerował władzom Posnanii, że kibice Lecha mogą być ochroną w galerii. Problem jednak w tym, że oficjalny profil fanów Kolejorza nie ma nic wspólnego z twórcą „Od kołyski aż po grób Lech Poznań”. Fanatycy Dumy Wielkopolski się od niego odcinają, o czym poinformowali na Facebooku.




– Kibice Lech Poznań to bardzo nośny temat. Niezwykle często wykorzystywany do clickbaitów, fake newsów. Jesteśmy motywem, który doskonale się sprzedaje i przynosi olbrzymie zasięgi nie tylko oficjalnym stronom różnych mediów, ale przede wszystkim bliżej nieokreślonym profilom facebookowym prowadzonym przez osoby, którym zależy na atencji i nabijaniu oglądalności. Ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w Poznaniu, odbiły się szerokim echem praktycznie we wszystkich portalach internetowych. Profil facebookowy, który wymyślił i opublikował tę  informację, nie ma nic wspólnego z kibicami Lecha Poznań. Odcinamy się jednoznacznie od postów publikowanych na tym profilu. Przypuszczamy, że autor tego fake newsa nie będzie mieć na tyle cywilnej odwagi, by sprostować swoją publikację i ucieknie do króliczej nory. Jesteśmy bardzo niemile zaskoczeni, że nie tylko internetowi celebryci wykorzystują tę sytuację, by zaistnieć w mediach, ale olimpijczycy i mistrzowie świata w swoich dyscyplinach sportu również – czytamy w oświadczeniu Kibiców Lecha Poznań.





Źródło: Facebook

Adidas i Nike walczyły o Lamine Yamala. 16-latek podjął decyzję

Adidas i Nike walczyły o zakontraktowanie Lamine Yamala. Utalentowany piłkarz podjął już decyzję. Ogłoszenie współpracy ma nastąpić w najbliższych dniach.




Lamine Yamal uchodzi za jeden z największych talentów La Masii ostatnich lat. O jego umiejętnościach i potencjale można było się dowiedzieć już kilka lat temu, kiedy znacząco wyróżniał się w drużynach młodzieżowych FC Barcelony. W mediach co i rusz pojawiały się kompilacje najlepszych zagrań utalentowanego Hiszpana. W pierwszej drużynie FC Barcelony Yamal zadebiutował nie mając ukończonych nawet 16 lat.




Yamal ma obecnie 16 lat. W lipcu ukończy 17. rok życia. W tak młodym wieku ma na swoim koncie już 30 meczów w pierwszej drużynie FC Barcelony. Zdobył w nich 3 bramki i zanotował 5 asyst. Portal „Transfermarkt” wycenia go na 60 milionów euro.




W związku z dużą popularnością piłkarza nie powinno dziwić, że jego wizerunkiem zainteresowane są największe firmy. O swego rodzaju pozyskanie piłkarza walczyły dwie duże marki sportowe – Adidas i Nike. Jak podaje „Relevo”, 16-latek miał zdecydować się na współpracę z Adidasem. Kooperacja ma zostać ogłoszona w najbliższych dniach.




Już podczas dzisiejszego treningu Lamine Yamal pojawił się w obuwiu od potencjalnego nowego sponsora. Koledzy z zespołu mieli nawet „ochrzcić” nowe korki 16-latka.

Absurdalna sytuacja i kuriozalne plany WKS-u. Zwolnili podczas PNA, a nowego chcą… wypożyczyć

Do dość absurdalnej sytuacji doszło podczas Pucharu Narodów Afryki. Wybrzeże Kości Słoniowej zwolniło swojego szkoleniowca, mimo awansu do 1/8 finału. Obecnie trwają poszukiwania jego następcy, a tym może być… niedoszły selekcjoner reprezentacji Polski. 




WKS na razie radzi sobie fatalnie w tegorocznej odsłonie Pucharu Narodów Afryki. Jedna z najlepszych afrykańskich reprezentacji wygrała co prawda z Gwineą-Bissau (2-0), ale później przegrała z Nigerią (0-1), a następnie została rozjechana przez Gwineę Równikową (0-4).




Mimo to i tak awansowali do 1/8 finału PNA dzięki klasyfikacji zespołów z trzecich miejsc. W kolejnej fazie zmierzy się z Senegalem. Pojawił się jednak pewien problem.

Poszukiwania trenera

Po sromotnej porażce z Gwineą Równikową WKS zdecydował się na zwolnienie dotychczasowego selekcjonera – Jeana-Louisa Gasseta. Przy podejmowaniu decyzji nieznane były jeszcze pozostałe rozstrzygnięcia, wobec czego Iworyjczycy byli przekonani, że pożegnają się z turniejem. Tak się jednak nie stało, więc muszą czym prędzej znaleźć sobie nowego trenera.




Tymczasowo w tej roli obsadzono Emerse Fae, który pracował na razie jako asystent. Do meczu z Senegalem WKS ma mieć jednak nowego selekcjonera, a „L’Equipe” podało nawet potencjalne nazwisko. Możliwe, że zostanie nim dobrze znany polskim kibicom Herve Renard.




Francuz prowadził na mistrzostwach świata w Katarze Arabię Saudyjską, a od minionego roku prowadzi kobiecą reprezentację „Trójkolorowych”. Wcześniej pracował również w Zambii, Maroku czy Angoli.




Co jednak istotne w kwestii możliwego zatrudnienia 55-latka przez WKS – nie miałoby to być „normalne” zakontraktowanie. Według francuskich dziennikarzy Iworyjczycy chcą… wypożyczyć szkoleniowca. Nie wiadomo na razie, jak ta sprawa się zakończy i czy Renard faktycznie objąłby na krótki czas WKS.

Nowe doniesienia ws. przyszłości Zielińskiego. „Może przebierać w ofertach”

Tomasz Włodarczyk przekazał nowe doniesienia w sprawie przyszłości Piotra Zielińskiego. Według doniesień dziennikarza portalu „Meczyki.pl” pomocnik reprezentacji Polski na 99,9 procent odejdzie z SSC Napoli.




Co dalej z Zielińskim?

Umowa Piotra Zielińskiego z SSC Napoli obowiązuje do końca czerwca 2024 roku. Polski pomocnik był bliski opuszczenia Półwyspu Apenińskiego w letnim oknie transferowym. Wówczas miał trafić do Arabii Saudyjskiej, ale ostatecznie 29-latek pozostał we Włoszech.




Xavi z kolejną szpilką w kierunku Realu Madryt? „Ja nie kontroluję prasy” [CZYTAJ]

W ostatnich tygodniach coraz więcej mówi się o przyszłości polskiego pomocnika. Niewiele wskazuje na to, że jego umowa z Napoli zostanie przedłużona. Według medialnych doniesień Zieliński znalazł się na oku Interu i Juventusu. Nowe doniesienia w sprawie pomocnika reprezentacji Polski przekazał Tomasz Włodarczyk.




– Jeżeli nie dojdzie do gigantycznego zwrotu akcji, a usłyszeliśmy, że na dziś szanse są właściwie żadne i wynoszą 0,1 procent, Zieliński odejdzie latem z Napoli. W tym momencie nie są już nawet prowadzone żadne rozmowy nt. przedłużenia kontraktu pomocnika. Zieliński jako wolny zawodnik może przebierać w ofertach. Faworytem jest Inter Mediolan, dziś najsilniejszy klub we Włoszech, w którego koszulce nie widzieliśmy jeszcze żadnego Polaka w historii. Ciągle mówi się też o Juventusie – głównie przez osobę Claudio Giuntoliego, który doskonale zna Zielińskiego ze wspólnej pracy w Neapolu. To on zatrudniał Polaka, a potem przedłużał z nim kontrakt w 2019 roku, gdy bardzo poważnie interesowała się nim FC Barcelona – poinformował dziennikarz Meczyków.

– Kiedy dowiemy się, gdzie trafi? Według naszych informacji nastąpi to najwcześniej za kilka tygodni. A może dopiero po sezonie tak, aby miał względny spokój, gdy ubiera jeszcze koszulkę Napoli. Natomiast wielce prawdopodobne, że będzie musiał przełknąć gorzką pigułkę związaną z odstawieniem na bocznicę – dodał Tomasz Włodarczyk.




Źródło: Meczyki.pl

Artem Dovbyk nie trafił do Wisły przez pieniądze. „Te pieniądze miały się rozejść w dziwny sposób”

Artem Dovbyk mógł w przeszłości trafić do Wisły Kraków. Tomasz Ćwiąkała wyjawił kulisy zainteresowania polskiego klubu ukraińskim napastnikiem.




Girona jest absolutną rewelacją tego sezonu ligi hiszpańskiej. Klub z Katalonii jest obecnie liderem LaLiga. Jedną z największych gwiazd tego zespołu jest Artem Dovbyk. Ukraiński napastnik w 20 meczach LaLiga zdobył 14 bramek. Zanotował także 6 asyst.




Wisła interesowała się Dovbykiem

W ostatnim czasie w polskich mediach przypomniano pewną plotkę transferową z 2017 roku. Mówiła ona o tym, iż usługami omawianego Dovbyka interesowała się Wisła Kraków. Wówczas jednak mówiono, że problemem dla Wisły jest suma ekwiwalentu i prowizji.




Dlaczego Dovbyk nie trafił do Wisły?

Do powyższych informacji odniósł się Tomasz Ćwiąkała. Dziennikarz zasięgnął języka u ludzi związanych z Wisłą w tamtym okresie. Jak się okazało, w tamtym czasie problemem dla Wisły faktycznie były finanse. Nie tylko koszty pozyskania Dovbyka, ale także sposób, w jaki miały one być rozdysponowane.

– Problem w kontekście Dovbyka był taki, że rzeczywiście Wisła taki transfer rozważała, że był taki temat, natomiast koniec końców Dovbyk nie był w zasięgu finansowym Wisły – ujawnił Tomasz Ćwiąkała.

– Wiśle jeszcze jedna rzecz nie odpowiadała przy tym dealu. Mianowicie. Ta transakcja miała być przeprowadzana w taki sposób dość szemrany. Usłyszałem dosłownie takie zdanie: „Te pieniądze miały się rozejść w dziwny sposób i nie wszystko miało znaleźć się na papierze”. […] Nie do końca Wiśle właśnie też to odpowiadało – dodał.





fot. Girona FC

Maciej Szczęsny opowiedział o relacji z synem. „Od wielu lat nie mam kontaktu z synem. Urwał go z dnia na dzień.”

Maciej Szczęsny był gościem programu „W cieniu sportu” na łamach „Przeglądu Sportowego”. Były reprezentant Polski opowiedział o swojej relacji z Wojtkiem.




Maciej Szczęsny jest byłym reprezentantem Polski. Występował na pozycji bramkarza. W narodowych barwach rozegrał 8 meczów. W swojej klubowej karierze reprezentował barwy kilku znanych polskich klubów, m.in. Polonii Warszawa, Wisły Kraków, czy też Legii Warszawa. Aż 5-krotnie zdobywał mistrzostwo Polski.




Od wielu lat środowisko piłkarskie wie o nie najlepszej relacji między Maciejem a jego synem, Wojciechem. Relacji, a raczej jej braku. Obaj panowie często wypytywani są o ten temat przez dziennikarzy. W tej kwestii zawsze bardziej wylewny był ojciec, który starał się ujawniać kulisy utraty relacji z synem. Tym razem ponownie wrócił do tego tematu na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Maciej Szczęsny bardzo przeżywa utratę kontaktu z synem. W ostatnim wywiadzie opowiedział, jak bardzo go to boli. Jeśli chodzi o kulisy zerwania kontaktu z synem, to nastąpiło to z dnia na dzień. Była to decyzja Wojtka.

– Odczuwam smutek, rozgoryczenie. Nie jest tajemnicą, że od wielu lat nie mam kontaktu z synem. Urwał go z dnia na dzień i to zawsze boli i jest przykre. I będzie, dopóki tego kontaktu nie będę miał, a to może być do końca życia mojego lub jego. Dochodzi do tego czynnik niebagatelny, że zerwał kontakt z dnia na dzień i nigdy nie powiedział, o co chodzi – opowiedział Maciej Szczęsny.




Kontakt między Maciejem a Wojciechem miał się urwać w 2013 roku. Miało to nastąpić z dnia na dzień. Wojtek zaprosił ojca na swoje mecze. Nagle jednak kontakt został zerwany, a do spotkania nie doszło.

– Miałem z nim super relację przez 24 lata. Rozmawialiśmy po każdym jego meczu. Rok 2013, była środa wieczór, jak zadzwonił do mnie i zaprosił do Londynu na sobotnie spotkanie w Premier League i wtorkowe w Lidze Mistrzów – opowiada Maciej.

– „Jasne tato, nie ma problemu. Jutro wyślę ci wszystkie szczegóły, numer lotu, napiszę, kto po ciebie przyjedzie na lotnisko”. Rozmawialiśmy przez godzinę. W końcu Wojtek zakończył słowami: „Przepraszam cię tato, ale dwa dni temu wprowadziła się do mnie Marina, ona wcześnie chodzi spać i cały czas mnie woła, żebym przyszedł. Pogadamy, jak się zobaczymy” – wspomina Maciej Szczęsny.





źródło: Przegląd Sportowy

Absolutnie hitowy transfer Żurkowskiego i… zmiana pozycji?! Szokujące informacje z Włoch

Szymon Żurkowski wrócił do Empoli zaledwie 3 tygodnie temu, a już znalazł się na ustach całych Włoch. Wszystko to przez formę, którą prezentuje w ostatnim czasie. Zaowocować może ona rychłym transferem Polaka do topowego klubu Serie A. Co ciekawe, miałoby się to wiązać… ze zmianą pozycji. 




„Żurek” grał ostatnio w Spezii, jednak Empoli zdecydowało się na jego wypożyczenie Miała to być dla niego szansa na udowodnienie swoich umiejętności i póki co, idealnie ją wykorzystuje. Po swoim powrocie do klubu rozegrał dwa mecze, w których strzelił cztery bramki, z czego aż trzy w ostatnim meczu Monzą, notując hat-tricka. Ten ostatni występ sprawił, że 26-latek znalazł się na ustach całych Włoch.

Transfer i… zmiana pozycji?

Co ciekawe, dzięki zaledwie dwóm meczom na Żurkowskiego zwrócić mieli uwagę działacze AS Romy. Według ilromanista.it klub z Rzymu chciałby pozyskać Polaka w miejsce Romelu Lukaku. Belg przebywa w Romie na wypożyczeniu, które kończy się pod koniec czerwca. Dziennikarze uważają, że właśnie pomocnik Empoli mógłby go zastąpić.




Ale no właśnie – pomocnik, to słowo kluczowe. „Żurek” nie jest napastnikiem, ale w przeszłości bywał ustawiany wyżej w linii ataku. Dlatego właśnie dziennikarze twierdzą, że taką opcję mogą rozważać w stolicy Włoch.




– Tak naprawdę bez awansu do Ligi Mistrzów Roma będzie miała trudności, by bezpośrednio kupić Belga. W związku z tym mogą wybrać tańszą opcję, ale wciąż przydatną jak Żurkowski – napisano na ilromanista.it.




W tym momencie na próżno szukać potwierdzenia tych rewelacji. Portal podaje jednak, że jeśli cokolwiek miałoby się w tym temacie wydarzyć, to raczej przyjdzie nam poczekać do zakończenia bieżącego sezonu.

Kibice Lecha zaoferowali pomoc ws. wprowadzenia porządku w Galerii Posnania. „Problem byłby szybko rozwiązany” [AKTUALIZACJA]

 

Kilka dni temu w przestrzeni medialnej pojawiły się szokujące doniesienia związane z wydarzeniami w Galerii Posnania. Autor profilu „Poznań Moment” na Instagramie opublikował relacje klientów i pracowników centrum handlowego, którzy byli ofiarami gangów nastolatków. Sprawa nabrała takiego rozgłosu, że swoją pomoc w powstrzymaniu młodocianych przestępców zaoferował jeden z kibicowskich profili kibiców Lecha Poznań – wspomniana strona nie ma jednak powiązań z oficjalnym stowarzyszeniem. Galeria apeluje jednak o powstrzymanie się od samosądów. Spokojny głos w tej sprawie przyjął również były przywódca fanów Kolejorza, „Uszol”.




Zamieszanie w Posnanii i pomoc od kibiców Lecha

Niedawno na profilu „Poznań Moment” na Instagramie obserwujący mogli dostrzec szokujące relacje z Galerii Posnania. Klienci byli regularnie zastraszani, bici i wyzywani podczas zakupów. Jedna z pracownic z obawy o młodych chuliganów prosiła o obecność swojego partnera podczas pobytu w pracy. Inna poinformowała, że podczas pracy na wyspie rzucano w nią różnymi przedmiotami z wyższego piętra.

Murawski o Josue. „Nie potrzebujemy w Lechu tego typu zawodnika” [WIDEO]




Po nagłośnieniu sytuacja szybko się uspokoiła. Jeden z członków młodzieżowego gangu został schwytany przez ochronę, a na terenie centrum handlowego pojawiła się policja patrolująca korytarze. Swoją pomoc w doprowadzeniu do porządku zaoferował również jeden z kibicowskich profili Lecha Poznań.

– Po tym jak jakiś czas temu poznańscy kibice Kolejorza przerwali zapędy ukraińskich chuliganów do panoszenia się po naszym mieście, kolejny raz wzywani są do zrobienia porządku. Tym razem nie radzi sobie centrum handlowe Posnania, a raczej ochrona tej galerii, która pozwoliła kilkunastoosobowej grupie małolatów rządzić na terenie przez nich ochranianym. Ludzie przychodzący do tej galerii często są zaczepiani o pieniądze, papierosy i różne takie, a gdy odmawiają, to są opluwani, bici i straszeni. Myślę, że gdyby galeria przelała całą miesięczną wypłatę dla firmy ochroniarskiej na konto kibiców Lecha Poznań, to problem rozwiązany byłby szybko i skutecznie. Byliśmy często szkalowani w mediach, a teraz szukają u nas pomocy w rozwiązywaniu problemów wychowawczych – czytamy na facebookowym profilu „Od kołyski aż po grób Lech Poznań”.

Informacja od „Uszola”

Były przywódca kibiców Lecha Poznań wypowiedział się na temat zaistniałej sytuacji. „Uszol” w poście na Facebooku przyjął spokojny ton, aby uniknąć niepotrzebnej eskalacji. W podobnej narracji wypowiadają się władze galerii handlowej, które chcą uniknąć samosądu.




– Doszły mnie wczoraj słuchy, że wyniknęły jakieś problemy w „naszej” Posnani? Też dziś sygnalizowano mi, że niby już po sprawie! Zatem nie będę dolewał oliwy do ognia. Zainteresowanym tylko oznajmię, że będę trzymał rękę na pulsie i sprawy Poznania, jak i jego mieszkańców nie są mi/nam obojętne. A zwłaszcza jeśli chodzi o ich bezpieczeństwo! Tym bardziej o bezpieczeństwo i komfort naszych dzieci. Niczego już nie chcę eskalować – zresztą jest już tyle informacji, że trzeba „oddzielać ziarno od plew”… Wiedzcie tylko, że nie pozwolimy na żaden terror i szykany! Możecie na nas liczyć, a my będziemy w gotowości – napisał Rafał Dąbrowski.





Komentarz galerii o samosądzie

– Naszym celem jest zmniejszyć emocje przy jednoczesnej pełnej woli rozwiązania problemu. Zwiększyliśmy liczbę pracowników agencji ochrony oraz współpracuje ściśle z poznańską policją, która zadeklarowała zwiększenie ilości patroli w okolicach obiektu – przekazały osoby zarządzające galerią.

Miejmy nadzieję, że ataki na klientów i pracowników galerii ustaną bez samosądu społeczeństwa. Galeria Posnania zachęca poszkodowane osoby do kontaktu z odpowiednimi służbami w celu wyjaśnienia sprawy.

AKTUALIZACJA

Oficjalny profil kibiców Lecha Poznań odniósł się do pogłosek o zaoferowaniu pomocy we wprowadzaniu porządku w Posnanii. Fani Kolejorza odcinają się od facebookowego profilu, który poinformował o swojej propozycji. Oto oświadczenie:

Kibice Lech Poznań to bardzo nośny temat. Niezwykle często wykorzystywany do clickbaitów, fake newsów. Jesteśmy motywem, który doskonale się sprzedaje i przynosi olbrzymie zasięgi nie tylko oficjalnym stronom różnych mediów, ale przede wszystkim bliżej nieokreślonym profilom facebookowym prowadzonym przez osoby, którym zależy na atencji i nabijaniu oglądalności. Ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w Poznaniu, odbiły się szerokim echem praktycznie we wszystkich portalach internetowych. Profil facebookowy, który wymyślił i opublikował tę informację, nie ma nic wspólnego z kibicami Lecha Poznań. Odcinamy się jednoznacznie od postów publikowanych na tym profilu. Przypuszczamy, że autor tego fake newsa nie będzie mieć na tyle cywilnej odwagi, by sprostować swoją publikację i ucieknie do króliczej nory. Jesteśmy bardzo niemile zaskoczeni, że nie tylko internetowi celebryci wykorzystują tę sytuację, by zaistnieć w mediach, ale olimpijczycy i mistrzowie świata w swoich dyscyplinach sportu również.

Źródło: Facebook, epoznan.pl

Xavi z kolejną szpilką w kierunku Realu Madryt? „Ja nie kontroluję prasy”

 

Xavi Hernandez odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej przed meczem z Athletikiem w ramach ćwierćfinału Pucharu Króla.




Xavi przed ćwierćfinałem

FC Barcelona doznała niedawno wysokiej porażki z Realem Madryt. Podopieczni Xaviego Hernandeza utrzymali się jednak w grze o Puchar Króla. Drużyna z Katalonii podejmie w ćwierćfinałowym starciu baskijski Athletic.




Murawski o Josue. „Nie potrzebujemy w Lechu tego typu zawodnika” [WIDEO]

Xavi w rozmowie z mediami opowiedział o swoich przemyśleniach na temat rywali. Hiszpański szkoleniowiec wtrącił również trzy grosze w sprawie kontrolowania mediów. Najprawdopodobniej to kolejny pstryczek w ciągu ostatnich dni w kierunku Realu Madryt. Przypomnijmy, że trener Barcy niedawno w mocnym tonie wypowiadał się na temat pracy sędziów (czytaj TUTAJ i TUTAJ).




– To bardzo ważne, gramy o tytuł. To jak rzut monetą. Mamy rywala, którego nie chcieliśmy, tym bardziej na jego własnym terenie. Są silni na San Mamés ze swoimi kibicami. Grają intensywnie i mają dobrego trenera, którego w sztabie cenimy. Uważam, że wykonał bardzo dobrą robotę. Athletic to być może obecnie jedna z drużyn w najlepszej formie w lidze mimo porażki z Valencią. Są waleczni, grają wysoką linią obrony, naciskają, a w dodatku grają u siebie. Bardzo trudny rywal na bardzo skomplikowanym terenie – powiedział Xavi.

– Jesteśmy jednak gotowi. Ostatnio też graliśmy na trudnym terenie, na którym nikt wcześniej nie wygrał. Cóż, myślę, że odzyskujemy dobre odczucia i dobrą grę w wielu momentach… To partidazo zarówno dla nas, jak i dla nich. Mam nadzieję, że będzie to wielki spektakl, i że awansujemy do półfinału. Jesteśmy trzy mecze od rozegrania finału Pucharu Króla. Takie mamy nastawienie – dodał szkoleniowiec FC Barcelony.

– Nawet jeśli wygramy, za dwa tygodnie będziecie pytać mnie, czy to jest ten kluczowy moment w sezonie. (…) Ja was nie kontroluję. Mówicie, co chcecie. Ja nie kontroluję prasy, nie ja. Być może inni tak, ale ja nie, absolutnie. Nie mam przyjaciół w świecie prasy. Poświęcam się futbolowi, próbie zmotywowania piłkarzy, żeby Barça wygrała… Na tym polega moja praca. Ale tak, wiele razy staram się zmieniać swój dyskurs, pada pytanie i mówię „nie, futbol”. Jednak z grzeczności wyrażam swoją opinię, lubię to robić… Nie skupiam się jednak na polemice, nie chcę tego, nie lubię jej – podsumował Hiszpan.




Spotkanie Athleticu z FC Barceloną odbędzie się na San Mamés w środę 24 stycznia. Początek meczu zaplanowano na godzinę 21:30. W grze o trofeum pozostały również Mallorca, Girona, Atletico Madryt, Sevilla i Real Sociedad (ci ostatni wyeliminowali Celtę we wtorkowym meczu – przyp. red.).

Źródło: Weszlo.com, FC Barcelona

Murawski o Josue. „Nie potrzebujemy w Lechu tego typu zawodnika” [WIDEO]

Radosław Murawski udzielił wywiadu Samuelowi Szczygielskiemu z „Meczyków”. Pomocnik Lecha Poznań wypowiedział się między innymi na temat mentalności zwycięzców w klubie i… Josue.




Murawski w ogniu pytań

Samuel Szczygielski z „Meczyków” przeprowadził wywiad z Radosławem Murawskim. Dziennikarz zapytał pomocnika Lecha Poznań o Josue. Wychowanek Piasta Gliwice przyznał, że Kolejorz nie potrzebuje takiej osobowości w szatni.




Dawid Janczyk z nowym zajęciem. „Wierzę, że nam pomoże” [CZYTAJ]




– Jest dobrze opakowany medialnie. Broni się pozycją na boisku, to bez dwóch zdań. Przy tym jest kontrowersyjny. Nie znam go osobiście, żeby móc wyrazić opinię. Nie potrzebujemy w Lechu tego typu zawodnika. Nie potrzebujemy jednego piłkarza, który będzie grał na fortepianie, a reszta będzie go nosiła. Potrzebujemy być drużyną – powiedział Radosław Murawski w rozmowie z Samuelem Szczygielskim.

Pomocnik Lecha Poznań wypowiedział się również na temat mentalności zwycięzców w klubie. Radosław Murawski ma nadzieję, że po mistrzostwie Polski i grze w Europie na Kolejorza czekają jeszcze lepsze momenty.




– Lech to jeden z największych klubów w Polsce. Ma mental zwycięzcy i ambicje na trofea i mistrzostwo w każdym sezonie. Jeżeli chodzi o naszą drużynę, to wydaje mi się, że najlepsze jeszcze przed nami – stwierdził.

Źródło: Meczyki.pl

Dariusz Szpakowski wraca do komentowania! „Nie mogę zawieść oczekiwań”

Dariusz Szpakowski udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. Legendarny komentator potwierdził ostatnie doniesienia mówiące o jego powrocie do komentowania piłki nożnej.




Przed kilkoma dniami w mediach pojawiła się informacja o powrocie Dariusza Szpakowskiego do komentowania meczów piłki nożnej. Po raz ostatni zasiadł on przed mikrofonem podczas Mistrzostw Świata 2022. W tym roku ma jednak wrócić do pracy w roli, z której zna go niemal cała Polska. 72-latek ma pracować podczas EURO 2024. Co więcej, ma on także skomentować jedno z dwóch marcowych meczów reprezentacji Polski.




Powyższe doniesienia w rozmowie z WP Sportowe Fakty potwierdził sam zainteresowany. Legendarny komentator jest podekscytowany powrotem do pracy. Jest świadom jednak czekających go wyzwań. Jak sam mówi, ma więcej do stracenia, niż do zyskania.

– Emocje poczuję na pewno w momencie, gdy zasiądę za mikrofonem. Trzeba się dobrze przygotować. To duża odpowiedzialność. Więcej mam do stracenia, niż do zyskania, dlatego powrót wiąże się ze sporym stresem. Ale bardzo się cieszę – wyznał Dariusz Szpakowski.

– Mam świadomość, że nie mogę zawieść oczekiwań, jeżeli chodzi o oddanie emocji, poprowadzenie meczu w tempie, w napięciu. Mam nadzieję, że sprostam – uzupełnił.




Bardzo możliwe, że Dariusza Szpakowskiego usłyszymy już podczas marcowych meczów reprezentacji Polski. Sam zainteresowany przyznał, że jest taka możliwość, jednak nie chce wychodzić przed szereg.

– Pojawił się pomysł, bym skomentował jeden z meczów naszej kadry w marcu. Nie chcę wychodzić przed szereg i niczego deklarować. Mam nadzieję, że uda mi się przynieść szczęście reprezentacji – ujawnił Szpakowski.





źródło: wp sportowe fakty 


TROLLNEWSY I MEMY