NEWSY I WIDEO

Robert Karaś przerywa milczenie! Sportowiec odpowiedział na hejt. „Wyzwiska, groźby”

Ostatnio internet obiegła wiadomość o ponownej wpadce z dopingiem Roberta Karasia. Na sportowca spłynęła fala negatywnych komentarzy. Co prawa opublikował on już swoje oświadczenie na samym początku zamieszania, ale we wtorek zamieścił dodatkową odpowiedź na swoim Insta Stories. 




Robert Karaś w zeszłym roku został przyłapany na stosowaniu niedozwolonych substancji, kiedy pobił rekord dziesięciokrotnego Ironmana w Brazylii. Od tamtej pory sportowiec był zawieszony w federacji. Niedawno wziął jednak udział w zawodach organizacji, która zezwoliła na jego udział. Wygrał wówczas ultratriathlon na Florydzie, bijąc kolejny rekord.

Niestety, w jego organizmie ponownie wykryto niedozwolone substancje. Sportowiec przekonywał, że są to pozostałości po wspomnianej aferze z zeszłego roku. To jednak nie przekonało opinii publicznej, która zdecydowanie go potępiła i zaczęła się od niego odwracać.

„Udowodnię, że mówię prawdę”

We wtorek Karaś postanowił ponownie odnieść się do sprawy i odpowiedzieć krytycznym komentarzom. Na swoim Insta Stories zdradził, że dostaje obecnie wiele wyzwisk, a nawet gróźb. Zaapelował do internautów o opanowanie i przemyślenie kilka razy tego, co zamierzają napisać.

– Wiem, że sobie z tym wszystkim poradzę. Pomyślcie, jakby trafiło na kogoś innego. Myślę, że już takiej osoby, by z nami nie było. To, co wielu z Was robi, ta agresja, wyzwiska, groźby są nieadekwatne do tego, co się wydarzyło. Pomyślcie, zanim napiszecie durny komentarz – napisał Karaś.  




Dodatkowo sportowiec zapewnił, że jest niewinny. Zamierza zrobić wszystko, aby udowodnić to również kibicom, którzy jeszcze do niedawna go podziwiali i szanowali za wszystkie niesamowite wyniki.

– A ja dalej robię swoje. Udowodnię, że mówię prawdę – podsumował.

Robert Karaś odpowiada na krytykę

To dlatego Probierz zrezygnował z Modera. Jasny powód selekcjonera

Michał Probierz ogłosił w poniedziałek późnym wieczorem kadrę, jaką wytypował do rywalizacji z Walią. Zabrakło w niej Jakuba Modera, co wywołało spore zdziwienie wśród kibiców. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl przedstawił powody takiej decyzji selekcjonera. 




„Biało-Czerwoni” za kilka godzin zmierzą się z Walią w finale baraży Euro 2024. Michał Probierz przed spotkaniem odesłał na trybuny trzech piłkarzy. Na murawie nie zobaczymy zatem na pewno Pawła Bochniewicza, Pawła Wszołka oraz Jakuba Modera. Odrzucenie piłkarza Brighton spotkało się z negatywnym odzewem kibiców.

Czemu nie zagra?

Moder był przez wiele osób typowany jako pewniak do gry. Ze względu na uraz niekoniecznie ustawiano go w pierwszym składzie na Walię, ale podnoszono argument o jego znajomości wyspiarskiego futbolu. Taki zawodnik mógłby się przydać nawet w końcowej fazie meczu.

Michał Probierz stwierdził jednak inaczej i odesłał go na trybuny. Co ciekawe, powodem nie była ponoć kontuzja Modera. Z ustaleń Tomasza Włodarczyka z portalu meczyki.pl wynika, że selekcjoner podjął decyzję z przyczyn wyłącznie sportowych. W meczu ze „Smokami” bardziej mają się przydać umiejętności, choćby, Damiana Szymańskiego.




Zmiany w kadrze na mecz z Walią wskazują, że w środku pola reprezentacji Polski możemy zobaczyć te same nazwiska, które rozpoczęły spotkanie z Estonią kilka dni temu. Przypomnijmy, że na PGE Narodowym w drugiej linii Probierz postawił na Bartosza Slisza, Jakuba Piotrowskiego i Piotra Zielińskiego.

Dariusz Szpakowski wraca przed mikrofon przy kluczowym spotkaniu Polski. „Pewnie troszkę będę miał tremę” [WIDEO]

Reprezentacja Polski zagra dzisiaj w finale baraży o udział w Mistrzostwach Europy w Niemczech. Spotkanie kadry po 464 dniach skomentuje legenda dziennikarstwa sportowego, Dariusz Szpakowski.

 

Szpakowski przed meczem

Reprezentacja Polski pokonała Estonię i awansowała do finału baraży o EURO. Równocześnie Walia pokonała Finlandię i to właśnie oni będą rywalami Biało-Czerwonych.

TVP Sport poinformował w piątek, że spotkanie Polski z Walią skomentuje legenda dziennikarstwa sportowego, Dariusz Szpakowski. Na stadionie w Cardiff towarzyszyć mu będzie Marcin Żewłakow.

Legendarny komentator wypowiedział się na temat swojego powrotu przed mikrofon w rozmowie z Mateuszem Borkiem.

 

– Trema? Pewnie troszkę będę miał, ale mam nadzieję, że w miarę spotkania ta trema będzie opadała tak jak naszym zawodnikom – powiedział Szpakowski.

– Pisanie kolejnego rozdziału historii polskiej piłki? Chciałbym ją napisać, ale to nie ja będę pisał. Ja tylko będę dodatkiem do pisanych historii przez polskich piłkarzy. Byłem na Millenium, kiedy za Jurka Engela przegrywaliśmy, ale wygraliśmy spotkanie 3:2. Byłem na spotkaniu za Pawła Janasa, które komentowałem. Przegrywaliśmy, ale wygraliśmy to spotkanie również. W związku z tym myślę, że jutro mimo wszystko powtórzymy scenariusz – dodał legendarny komentator.

Źródło: TVP Sport

Polacy walczą o awans oraz o… premie! Wielka kasa do podziału

Już dziś dowiemy się, czy reprezentacja Polski zagra na Mistrzostwach Europy 2024. W przypadku awansu polscy piłkarze otrzymają premie z pieniędzy, jakie UEFA przekaże PZPN-owi.

W czwartek reprezentacja Polski wykonała pierwszy krok w kierunku EURO 2024, pokonując 5:1 Estonię. A dziś pozostał do wykonania ostatni, decydujący krok. Wystarczy tylko, albo i aż, pokonać reprezentację Walii. Mecz z Walijczykami zadecyduje o tym, czy zobaczymy naszych reprezentantów na turnieju w Niemczech. Początek meczu o godzinie 20:45.




Wygrana z Walią da nam awans na EURO 2024. Ale nie tylko. Z tytułu awansu PZPN ma otrzymać od UEFA 9,25 miliona euro. Taka kwota przewija się w medialnych doniesieniach. W przeliczeniu na złotówki daje to niemal 40 milionów złotych. Do tego dochodzą także premie zapisane w kontraktach ze sponsorami reprezentacji Polski.




Część z powyższej kwoty ma trafić do piłkarzy. W rozmowie z portalem „goal.pl” sekretarz generalny PZPN, Łukasz Wachowski, przyznał że ok. 25% premii od UEFA zostanie przeznaczone na premie dla piłkarzy. 25% z kwoty blisko 40 milionów złotych daje niemal 10 milionów złotych do podziału między reprezentantów Polski.

Gra na Mistrzostwach Europy to ogromny zaszczyt. Piłkarze reprezentują swój kraj, a w dodatku mogą zaprezentować swoje umiejętności, kiedy patrzy na nich cały świat. Dla federacji jest to okazja do zyskania dodatkowych pieniędzy od UEFA i od sponsorów. Niestety, udział w tak dużym turnieju wiąże się także z dużymi kosztami. Wachowski w rozmowie z „goal.pl” przyznał, że łączne koszty mogłyby wynieść nawet 35 milionów złotych.

– Wszystkie koszty związane z przelotami, transportem na miejscu, noclegami, wynajmem obiektów treningowych oraz premii dla pierwszej drużyny to ok. 35 mln zł – przyznał Łukasz Wachowski.


źródło: goal.pl

Miły gest Michała Probierza. Przygotował prezent dla selekcjonera Walijczyków

Michał Probierz przygotował prezent dla selekcjonera reprezentacji Walii. Obu panów łączy wspólna pasja do gry w golfa.

Jak mawia klasyk „nadszedł dzień dzisiejszy”. Już tylko kilka godzin dzieli nas od meczu Walia-Polska. Pojedynek ten zadecyduje o tym, która reprezentacja pojedzie na Mistrzostwa Europy do Niemiec, a która będzie musiała obejść się smakiem. Początek spotkania o godzinie 20:45.




W poniedziałkowe popołudnie miała miejsce przedmeczowa konferencja prasowa. Podczas niej na pytania dziennikarzy odpowiadali Jan Bednarek i Michał Probierz. Selekcjoner reprezentacji Polski ujawnił prezent, jaki przygotował dla swojego vis-a-vis, Roberta Page’a. Walijczyk otrzymał od Probierza piłki golfowe. Obu panów łączy wspólna pasja właśnie do tego sportu.

– Dla trenera z Walii też mam prezent. Bo przywiozłem piłki golfowe. Wiem, że gra. Z polskim logo z jednego z turniejów – ujawnił Michał Probierz.

– Mieliśmy okazję rozmawiać na losowaniu baraży. Lepszy ma trochę handicap, ale się poprawę – dodał.




W wolnej chwili od piłki nożnej Michał Probierz pogrywa sobie w golfa. Często dzieli się swoimi poczynaniami na mediach społecznościowych. W ubiegłym roku brał choćby udział w golfowym turnieju charytatywnym.

Podolski może nawiązać współpracę z niemieckim klubem. Może to nastąpić w ciągu kilku miesięcy

 

BILD przekazał nowe informacje w sprawie przyszłości Lukasa Podolskiego. Według doniesień wspomnianego źródła piłkarz Górnika Zabrze może niedługo rozpocząć współpracę z FC Koeln, jako ambasador linii odzieżowej klubu.

 

Nowa funkcja „Poldiego”

Kontrakt Lukasa Podolskiego z Górnikiem Zabrze obowiązuje do końca czerwca 2025 roku. Według doniesień niemieckich mediów były reprezentant „Die Mannschaft” może zostać ambasadorem FC Koeln.

 

Zawodnik Górnika Zabrze ma zostać ambasadorem marki odzieżowej klubu. W przeszłości mówiło się również o podjęciu przez niego pracy w strukturach klubu. Ulrich Bauer z „Bilda” przyznał, że dyskutowano o jego kandydaturze w kontekście doradcy zarządu.

– Dedykowana kolekcja byłego piłkarza FC Koeln świetnie pasowałaby klubowi. W końcu była gwiazda Kolonii od dawna działa w branży modowej i posiada na rynku własną markę „Strassenkicker”. 38-latek zna się więc na rzeczy. Ponadto jego nazwisko jest nadal atrakcyjne w mieście i powinno zapewnić najwyższą sprzedaż w sklepach klubowych – tak jak miało to miejsce wcześniej w przypadku sprzedaży koszulek – czytamy.

– Od czasu odejścia byłego doradcy zarządu Joerga Jakobsa dyskutowano również o przyszłości „Poldiego” jako doradcy sportowego. Stanowisko to musiałoby zostać obsadzone od lata – zakładając, że zarząd wokół prezesa Wernera Wolfa pozostanie na stanowisku – dodał dziennikarz.

Wiele wskazuje na to, że plany władz klubu z Kolonii nie przeszkodzą Lukasowi Podolskiemu w wypełnieniu kontraktu w Górniku Zabrze.

Źródło: BILD, Sport.pl

Ironiczne komentarze po politycznym wystąpieniu Jacka Kiełba. „Mnie przekonał” [WIDEO]

Jacek Kiełb wziął udział w konferencji prasowej komitetu Suchański Bezpartyjni Koalicja dla Kielc do Rady Miasta Kielce. Były piłkarz Korony nie zebrał dobrych komentarzy po swoim wystąpieniu.

 

Nie zachwycił

Niedawno w mediach pojawiła się informacja o starcie Jacka Kiełba w wyborach do Rady Miasta Kielce. To właśnie na początku marca przedstawiono go jako kandydata komitetu Suchański Bezpartyjni Koalicja dla Kielc do Rady Miasta Kielce.

 

Legenda Korony zajęła pozycję numer jeden w okręgu wyborczym numer dwa. W poniedziałek podczas konferencji prasowej komitetu swoje wystąpienie miał również Jacek Kiełb.

Byłemu piłkarzowi nie poszło najlepiej. W pewnym momencie legenda Korony Kielce zwróciła się do Kamila Suchańskiego, który obrócił sytuację w żart.

– Jacka trochę trema zjadła. Jak widać, czasem tak się zdarza – stwierdził polityk.

Pod nagraniem z wystąpieniem pojawiło się sporo ironicznych komentarzy. Użytkownicy mediów społecznościowych nawiązywali m.in. do legendarnego reportażu z telewizji: „I szyny, szyny były złe”.

– Mnie Jacek Kiełb przekonał. Gdybym mieszkał w Kielcach, to bym zagłosował za tym, by zaangażować kluby w zaangażowanie – napisał dziennikarz portalu „goal.pl”, Damian Smyk.

Źródło: Twitter

Fenerbahce wyjdzie z ligi tureckiej i trafi do TOP5? Wielkie plany tureckiego klubu po skandalu

Zaskakujące informacje docierają z tureckich mediów. Zdaniem dziennikarza, Ertema Senera Fenerbahce wciąż zastanawia się nad zbojkotowaniem rozgrywek Super Ligi… myśli nad dołączeniem do innej ligi. Taki scenariusz może się wydarzyć, choć jest trudny do zrealizowania. 




W marcu w Turcji doszło do gigantycznego skandalu. Kibole Trabzonsporu po meczu z Fenerbahce wdarli się na murawę i zaatakowali piłkarzy. Zawodnicy się bronili, wobec czego doszło do jednej wielkiej bijatyki. Klub obwieścił następnego dnia, że będzie się starać opuścić rozgrywki tureckiej Super Lig.

Wejście do innej ligi?

Jak na razie nie pojawiły się nowe informacje w kwestii postępów w sprawie wyjścia Fenerbahce z rozgrywek. Głos zabrał natomiast ceniony w Turcji dziennikarz, Ertem Sener. Reporter przekazał, że klub ma podjąć ostateczną decyzję do 2 kwietnia, po czym przekaże ją opinii publicznej.

Co jednak najciekawsze – po odejściu z Super Lig Fenerbahce musiałoby dołączyć do innej ligi. Jest to jednak proces niezwykle trudny do zrealizowania. Tak czy inaczej działacze mają potężne cele jak włoska Serie A, hiszpańska La Liga czy francuska Ligue 1. W grę mają również wchodzić ligi holenderskie i belgijskie.




Temat jest jednak niezwykle skomplikowany. Na jakiekolwiek informacje o postępach będziemy musieli jeszcze poczekać.

Karolina Bojar-Stefańska ponownie na podsłuchu. Tym razem w języku angielskim [WIDEO]

Karolina Bojar-Stefańska ponownie znalazł się w kręgu zainteresowania ze względu na swoje sędziowanie. Twitter obiegło nagranie z meczu towarzyskiego polskiej reprezentacji kobiet z Greczynkami. Podobnie, jak kilka miesięcy temu, kobiecie się oberwało. 




Bojar-Stefańska jest znana w piłkarskim środowisku od dobrych kilku lat. Stopniowo przebija się przez kolejne szczeble rozgrywek, chcąc poprowadzić ostatecznie mecz w Ekstraklasie. Mówiło o tym jakiś czas temu w jednym z wywiadów. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

„Co wy robicie?!”

22 stycznia swoją premierę miał 6. odcinek 2. sezonu „Sędziowie”. Przybliża on pracę arbitrów, pokazując między innymi ich boiskowe relacje z piłkarzami, a także ich przemyślenia. We wspomnianym epizodzie wystąpiła wyżej wymieniona pani sędzia, wraz ze swoim mężem – Danielem Stefańskim.

Przy okazji publikacji produkcji „Canal+ Sport” pojawiło się sporo głosów krytycznych wobec kobiety. Twitter obiegło wówczas nagranie z sędziowania przez nią jednego z meczów niższych lig. Więcej na ten temat przeczytanie TUTAJ.




Teraz odcinek został udostępniony w całości na platformie YouTube, a użytkownicy ponownie znaleźli fragment, za który ostro skrytykowali Bojar-Stefańską. Tym razem chodzi natomiast o mecz towarzyski kobiecych reprezentacji Polski i Grecji.

Cały odcinek znajdziecie poniżej:

Koniec spadków Kanału Sportowego? „Najgorsze już chyba za nami”

Maciej Sawicki udzielił wywiadu portalowi „sport.pl”. Prezes Kanału Sportowego podzielił się swoimi spostrzeżeniami odnośnie funkcjonowania kanału, wyników oglądalności oraz odejścia Krzysztofa Stanowskiego.

W październiku 2023 roku Krzysztof Stanowski postanowił opuścić Kanał Sportowy. Odejście rozpoznawalnego dziennikarza przełożyło się na gorsze wyniki KS. Po pierwsze, wiele osób postanowiło anulować subskrypcję na KS. W listopadzie Kanał Sportowy stracił aż 80 tysięcy subskrybentów. Po drugie, co bardziej oczywiste, wielki regres zanotowano w wynikach oglądalności. We wrześniu liczba wyświetleń KS przekroczyła ponad 20 milionów wyświetleń. Kolejne miesiące to już ogromny spadek. Październik 15 milionów, listopad 12 milionów, grudzień 8 milionów, styczeń 7 milionów. W lutym odnotowano podobną oglądalność co w styczniu, w marcu będzie zapewne podobnie. I to na takiej oglądalności w niedalekiej przyszłości powinien bazować Kanał Sportowy.




Spadek oglądalności na Kanale Sportowym to nie tylko odejście Krzysztofa Stanowskiego. Wynika to także z faktu, że właściciele kanału postanowili ograniczyć materiały pozasportowe i skupić się na sporcie w czystej postaci. W rozmowie z portalem „Sport.pl” mówi o tym Maciej Sawicki, prezes Kanału Sportowego.

– Po jego (Krzysztofa Stanowskiego – przyp. red.) odejściu trzeba było dojrzeć do tego, aby na nowo zdefiniować prawdziwe DNA i strategię kanału. I wyszło, że sport to właśnie ta dziedzina, w której Kanał Sportowy naturalne się odnajduje i właśnie tego oczekują nasi widzowie. Tak więc teraz 98 procent treści to jest sport i tak już zostanie. Z marginesem na Hejt Parki z ciekawymi gośćmi, którzy mogą wykraczać poza środowisko sportowe – skomentował Maciej Sawicki, prezes Kanału Sportowego.

Przytoczony spadek wyników oglądalności jest bardzo wyraźny. Sawicki argumentuje to przede wszystkim rezygnacją z materiałów pozasportowych, za które odpowiadał Stanowski. Ponadto zauważa, że zimowy okres nie jest „najgorętszym” jeśli chodzi o wydarzenia sportowe. Jeśli chodzi o regularne spadki liczb w ostatnich miesiącach, to zdaniem Sawickiego najgorsze jest już za KS.

– Najgorsze już chyba za nami. Liczba naszych widzów jest mniejsza, ale to naturalne. Krzysiek Stanowski wychodził poza sport i generował ogromne wyświetlenia, zresztą tak się dzieje teraz w Kanale Zero. My skupiamy się na tej części sportowej, w której my czujemy się bardzo dobrze i tutaj mamy kompetencje. Nie jest to tak duża grupa docelowa, jaka była kiedyś – ocenił Maciej Sawicki.

–  Pamiętajmy jednak, że w styczniu i lutym w sporcie mniej się dzieje. W marcu ten wynik będzie dużo lepszy, bo zaczęło się zainteresowanie związane z piłkarską reprezentacją Polski. A to przekłada się na wzrost wyświetleń, co już widzimy w Kanale Sportowym – zauważył prezes Kanału Sportowego.




Wspomnieliśmy już, że w listopadzie Kanał Sportowy stracił 80 tysięcy subskrybentów. W szczytowym momencie KS miał ponad 1,1 miliona subskrybentów. Obecnie jest ich poniżej miliona. Maciej Sawicki teraz się już tym nie martwi. Twierdzi, że tendencja spadkowa już wygasła.

–  Tak było, nie ma sensu już do tego wracać. Teraz ten negatywny trend już się odwraca – stwierdził Sawicki.

– Widać, że ludzie pozytywnie przyjęli Kanał Sportowy w wersji czysto sportowej 2024. Co do obecnej liczby subskrybentów to nie jesteśmy na tym punkcie przewrażliwieni, bo wiemy z doświadczenia, że ponad połowa odbiorców naszych treści nie jest naszymi subskrybentami – zauważył.

– Poza tym te blisko milion subskrybentów to wciąż fantastyczna liczba. To potwierdza, że jesteśmy liderem na rynku mediów sportowych na polskim YouTubie – podsumował Sawicki.


źródło: sport.pl

„To jest nasza zdecydowana przewaga”. Walijczycy wierzą w zwycięstwo z Polską

Walijscy dziennikarze są pewni zwycięstwa w meczu z reprezentacją Polski. Na decydujący czynnik wskazują fakt, że spotkanie zostanie rozegrany na ich własnym obiekcie.

W półfinale baraży Walia i Polska gładko pokonały swoich rywali. Polacy odnieśli wysokie zwycięstwo 5:1 z Estonią. Z kolei Walijczycy pokonała Finlandię 4:1. Tym samym Polska i Walia zmierzą się ze sobą w bezpośrednim meczu o awans na EURO 2024. Pojedynek rozpocznie się we wtorek o godzinie 20:45 czasu polskiego.

Ciężko wskazać wyraźnego faworyta meczu Walia-Polska. Na papierze Polacy wydają się mieć nieco lepszych piłkarzy. Z kolei Walijczycy są dużo bardziej zgraną ekipą, którą od 2020 roku prowadzi ten sam selekcjoner. Na korzyść Walijczyków przemawia także fakt, że rozegrają oni to spotkanie na własnym obiekcie.




Mecz Walia-Polska już jutro o 20:45. Areną zmagań będzie Cardiff City Stadium, które pomieści nieco ponad 30 tysięcy kibiców. Walijski dziennikarz, Glen Williams, w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” wskazuje, że lokalizacja rozegrania meczu może mieć ogromny wpływ na końcowy rezultat.

– Atmosfera tam jest niesamowita. Kibice są naprawdę 12. zawodnikiem zespołu. Stadion stał się fortecą, kibice są ogłuszająco głośni, a hymn śpiewają tak, że potrafią unieść piłkarzy. To jest nasza zdecydowana przewaga i czynnik, który według mnie zdecyduje o tym, że wygramy. Stawiam na minimalne zwycięstwo 2:1 – ocenił Glenn Williams w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Walijczycy z szacunkiem podchodzą do meczu z Polską. Nie stawiają się w roli zdecydowanego faworyta. Walijski dziennikarz mówi, że w jego kraju spodziewają się ciężkiej przeprawy w starciu z Polakami.

– To będzie niesamowicie wyrównany mecz. Polska jest uznawana w Walii za bardzo solidnego rywala, wszyscy ją tutaj szanują, dlatego oczekujemy trudnej przeprawy – przyznał Williams.




Brak bezpośredniego awansu na EURO 2024 był dla polskich kibiców ogromnym szokiem. Podobnie do tego podchodzą za granicą, gdzie również się uważa, że Polacy powinni już wcześniej zapewnić sobie awans na Mistrzostwa Europy. Sytuację, w jakiej znalazła się reprezentacja Polski, skomentował w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Gareth Vincent z BBC Wales.

– Patrząc na rywali, jakich miała w grupie eliminacyjnej, raczej wydawało się, że powinna awansować bezpośrednio. Typowałbym inaczej, gdybym miał zgadywać, czy awansują – skomentował Gareth Vincent.


źródło: Przegląd Sportowy Onet

Co z przyszłością Michała Probierza? PZPN się zabezpieczył

Wynik baraży zadecyduje o przyszłości Michała Probierza w roli selekcjonera reprezentacji Polski. To po meczu z Walią ma zapaść decyzja o tym, czy Probierz pozostanie na stanowisku. PZPN zabezpieczył się specjalnym zapisem w kontrakcie.

Michał Probierz objął reprezentację Polski we wrześniu 2023 roku. 51-latek przejął obowiązki selekcjonera po zwolnionym chwilę wcześniej Fernando Santosie. Do tej pory reprezentacja Probierza rozegrała 5 meczów. 3 z nich kończyły się zwycięstwem, a 2-krotnie padał remis.

Probierz podpisał kontrakt we wrześniu 2023 roku. Według medialnych przesłanek ma on obowiązywać do końca eliminacji do Mistrzostw Świata 2026. PZPN postanowił się jednak zabezpieczyć jednym zapisem w kontrakcie.




Dzięki wspomnianemu zapisowi w kontrakcie PZPN może podziękować Probierzowi za współpracę już po zakończeniu baraży o awans na EURO 2024. O szczegółach poinformował portal „sport.tvp.pl”. Do wcześniejszego zakończenia pracy Michała Probierza może dojść w przypadku braku kwalifikacji na Mistrzostwa Europy. Tym samym decyzja o tym, czy Probierz pozostanie na stanowisku zapadnie po wtorkowym meczu z Walią.




Decyzja o przyszłości Michała Probierza z pewnością nie zostanie podjęta pochopnie. We wtorek gramy z Walią. W środę piłkarze, sztab i przedstawiciele federacji wracają do kraju. Jak informuje „TVP Sport”, w czwartek ma dojść do spotkania zarządu PZPN. Wtedy najprawdopodobniej zostaną przedyskutowane wszystkie kwestie związane z reprezentacją. Tematy rozmów i ich charakter z pewnością będą zależeć od wyniku meczu z Walią.


źródło: sport.tvp.pl

Nowe informacje ws. kontuzji kluczowego kadrowicza. Co z występem przeciwko Walii?

Odnośnie składu reprezentacji Polski na mecz z Walią pojawia się kilka znaków zapytania. Największym jest jednak zdrowie Przemysława Frankowskiego, który nie trenował ostatnio z resztą drużyny. Nowe wieści w sprawie piłkarza Lens przekazał „Przegląd Sportowy Onet”. 




Polska w czwartek wygrała mecz z Estonią (5-1) i awansowała do finału baraży, gdzie zmierzy się z Walią. Niestety, zwycięstwo przypłacone zostało zdrowiem Matty’ego Casha oraz zdobywcy pierwszego gola – Przemysława Frankowskiego. Uraz tego drugiego nie okazał się na szczęście zbyt poważny, ale wciąż trwa walka o przywrócenie zawodnika do pełni sprawności.

Uda się?

Choć kontuzja miała być drobna, to Frankowski ani w sobotę, ani w niedzielę nie trenował z resztą drużyny. Odbył za to zajęcia indywidualne, co zaniepokoiło kibiców i dziennikarzy. Piłkarz Lens zagrał z Estonią dobre spotkanie i jest postrzegany jako faworyt do gry w wyjściowej „jedenastce”.

Szanse na jego wyleczenie są jednak dość spore. Potwierdzają to informacje podane przez „Przegląd Sportowy Onet”. Ostateczna decyzja ma jednak zapaść w poniedziałek.




– Jego szanse na wykurowanie się do wtorku określane są jako duże. Kluczowe będzie to, czy Frankowski zdoła odbyć w trening przedmeczowy z drużyną – napisano. 

Polacy wylecą do Cardiff właśnie w poniedziałek. We wtorek rozegrają z kolei spotkanie z Walią w finale baraży. Stawką będzie awans na Euro 2024 w Niemczech.

Legenda polskiej piłki blisko szokującej decyzji. „Zrzekam się obywatelstwa. Potnę nożyczkami”

Wiele wskazuje na to, że niebawem możemy być świadkami szokującej decyzji jednej z legend reprezentacji Polski. Mowa o Jacku Bąku, który zapowiada zrzeknięcie się obywatelstwa. Wszystko przez sprawę, która toczy się przeciwko niemu.  




W 2023 roku Jacek Bąk usłyszał wyrok, o który głośno zrobiło się w mediach. 51-latek został wówczas ukarany przez sądem grzywną w wysokości 100 tysięcy złotych w związku z zaległościami lokalu, który prowadziła jego była żona.

Zrzeknięcie obywatelstwa

Sprawa przybrała obecnie nieprzyjemny dla Bąka obrót. Były reprezentant Polski czeka obecnie na wyrok sądu drugiej instancji, ale już teraz zapowiada drastyczne ruchy. Przyznał, że jest gotowy do zrzeknięcia się obywatelstwa.

– Lokal jest zamknięty, prąd odłączony, nic tam nie ma. Jeśli przegram tę sprawę, to dopiero się wypowiem… Na razie muszę się hamować i ważyć słowa. Jeśli dostanę wyrok, to będziemy mogli mówić o jakimś oszustwie i złodziejstwie. Jak można w taki sposób szanować obywatela, który w dodatku zrobił coś dla tego kraju? – powiedział na łamach „WP Sportowe Fakty”. 

– Jeśli wyrok drugiej instancji będzie niekorzystny, natychmiast zrzekam się obywatelstwa, długo nie będę czekał. Mam jeszcze obywatelstwo francuskie, więc nim będę się posługiwał. Polskie potnę nożyczkami bez zawahania – grzmiał. 




Bąk reprezentował Polskę w latach 1993-2008. Długo pełnił również funkcję jej kapitana. W sumie z orzełkiem na piersi zaliczył 96 występów i strzelił 3 bramki.

Nietypowy prezent dla Roberta Lewandowskiego. Jego wykonanie zajęło 308 godzin

Robert Lewandowski otrzymał od kibica nietypowy prezent zrobiony z zapałek. Jego wykonanie zajęło autorowi 308 godzin.

Po zwycięstwie nad Estonią reprezentacja Polski przygotowuje się do finału baraży. W nim Biało-Czerwoni zagrają na wyjeździe z reprezentacją Walii. Zwycięzca tego starcia pojedzie na Mistrzostwa Europy, a przegrany będzie musiał obejść się smakiem.




W przerwie między meczami na kanale „Łączy Nas Piłka” pojawił się materiał z obozu reprezentacji Polski. Poza treningami i zakulisowymi rozmowami w filmie uwiecznione zostało spotkanie Roberta Lewandowskiego z niepełnosprawnym kibicem reprezentacji Polski. Ten wykonał dla kapitana naszej reprezentacji nietypowy prezent.

Robert Lewandowski otrzymał od swojego kibica swego rodzaju „Złotą Piłkę”, która została złożona z zapałek. Wykonanie zajęło autorowi aż 308 godzin. Trofeum zostało zrobione z 4 718 zapałek.





TROLLNEWSY I MEMY