NEWSY I WIDEO

Bolesne słowa o reprezentancie Polski. „Nie będzie dobrym generałem, jak dawniej był Kamil Glik”

Reprezentacja Polski wygrała z Estonią (5:1) w półfinałowym meczu baraży o udział w EURO 2024. Jakub Wawrzyniak po spotkaniu zabrał głos w sprawie postawy Jana Bednarka, który przyczynił się do utraty bramki.

 

Czas na finał

Reprezentacja Polski pokonała Estonię i zameldowała się w finale baraży o udział w Mistrzostwach Europy w 2024 roku. Podopieczni Michała Probierza zmierzą się na wyjeździe z Walią.

Po spotkaniu z Estonią wiele mówiło się o postawie Bartosza Slisza i Jana Bednarka, którzy przyczynili się do utraty bramki. Jakub Wawrzyniak w programie na antenie Kanału Sportowego stwierdził, że obrońca Southampton nie ma predyspozycji do bycia generałem jak Kamil Glik.

 

Według byłego reprezentanta Polski utrata takiej bramki w meczu Biało-Czerwonych z Estonią nie powinna mieć miejsca.

– Zaczynając od Bartka Slisza: nie ma prawa tak prosto dać się minąć i pozwolić na dośrodkowanie przeciwnika. Nie odbiera się piłki „na raz”. A później? Jak po sezonie gra się czasem mecze charytatywne, to taka sytuacja nie może mieć miejsca. Zero ataku ze strony Bednarka, zero waleczności i dynamiki – powiedział były reprezentant Polski.

– Przypomniała mi się wtedy Legia Warszawa z tego sezonu. Seria błędów, gdzie nikt nie potrafi naprawić pomyłki kolegi z drużyny. Slisz: źle. Bednarek: źle. Szczęsny: źle. Ta bramka nie miała prawa paść – dodał.

– Bednarek nie będzie dobrym generałem, jak dawniej był Kamil Glik. Może będzie znakomitym żołnierzem, kiedy zajmie się wyłącznie swoimi zadaniami – podsumował.

Źródło: Kanał Sportowy, TVP Sport

Robert Karaś przyłapany na dopingu i… kłamstwie. Szef POLADA wskazał, co wykryto w jego organizmie

W piątek Robert Karaś został ponownie przyłapany na dopingu. Sportowiec zdążył się już wytłumaczyć ze swojego występu, ale nowe światło na sprawę rzucił szef POLADA, Michał Rynkowski. Twierdzi on, że Karaś kłamie. 




Przypomnijmy, że w maju ubiegłego roku okazało się, że sportowiec został po raz pierwszy przyłapany na zażywaniu zakazanych substancji. Miało to miejsce podczas dziesięciokrotnego ironmana w Brazylii, którego zresztą Karaś wygrał, bijąc dodatkowo rekord. Nie nacieszył się tym jednak długo, bo prędko na jaw wyszła wspomniana afera, a jego wynik unieważniono.

Sportowca wówczas zawieszono na dwa lata. Ostatnio wziął jednak udział w ultratriathlonie innej organizacji, w której nie miał wprowadzonego zakazu. Sytuację szerzej opisaliśmy TUTAJ.

Kłamstwa…

Karaś po wyjściu na jaw kolejnej afery opublikował wyjaśnienia na swoich social mediach. Przekonywał w nich, że wykryte w jego organizmie substancje pochodzą jeszcze z zawodów w Brazylii. Szef POLADA, twierdzi jednak, że sportowiec kłamie.




Michał Rynkowski w rozmowie z Radiem ZET wprost określił, jakie substancje wykryto u Karasia. Jedna z nich ma się utrzymywać maksymalnie miesiąc, wobec czego niemożliwym jest znalezienie jej w ostatnich testach.

– Potwierdzam, Robert Karaś znów został przyłapany na dopingu. W jego organizmie wykryto drostanolon i klomifen. Można wątpić w jego wyjaśnienia, dla przykładu ta pierwsza zakazana substancja utrzymuje się w organizmie do 30 dni – mówił Rynkowski. 

Robert Karaś znowu przyłapany na dopingu. Sportowiec zaliczył kolejną wpadkę

W zeszłym roku Robert Karaś został przyłapany na dopingu po zawodach ultratiathlonu w Brazylii. Teraz Polskę obiegła informacja o kolejnej wpadce sportowca. Zdążył już opublikować swoje oświadczenie w mediach społecznościowych. 

Maj minionego roku był początkowo bardzo udany dla Karasia, który pobił z dużym zapasem rekord świata w dziesięciokrotnym Ironmanie. Wynik Polaka został jednak szybko unieważniony. Wszystko przez pozytywny wynik testów antydopingowych. Sportowiec został ukarany dwuletnią dyskwalifikacją i do 2025 roku nie może brać udziału w zawodach International Ultra Triathlon Association.




Kolejna wpadka…

Karaś wziął jednak niedawno udział w zawodach innej organizacji, konkretnie World Ultra Triathlon Association. W niej wspomniana dyskwalifikacja nie obowiązywała, więc nie było żadnych przeciwwskazać do startu Polaka. Prawdopodobnie wkrótce natomiast będzie.

W piątek okazało się, że Karaś ponownie został nakryty na stosowaniu niedozwolonych substancji. On sam zapewnił jednak, że to wyłącznie pozostałości po wpadce z Brazylii, o czym napisał w relacji na Instagramie.

– Otrzymałem informację z USADA, że w moim organizmie nadal znajdują się pozostałości substancji, które wykryto u mnie po zawodach w Brazylii. Nie miałem możliwości przeprowadzenia badań antydopingowych przed ostatnim startem w USA. To niedozwolone – napisał.

– Niestety, nadal mam w sobie pozostałości po tych substancjach. Nie wiem jeszcze, jakie konsekwencje formalne mnie czekają, ale nie to jest najważniejsze – dodał sportowiec.




– Niech moja historia będzie przestrogą dla każdego sportowca, zwłaszcza dla ludzi młodych. Nie szukam wytłumaczeń, muszę ponieść konsekwencje swojej głupoty i nieostrożności. Błąd popełniony 1,5 roku temu zostanie ze mną już na zawsze – podsumował Karaś. 

Piękne obrazki na trybunach Stadionu Narodowego. Kibic przyćmił wysokie zwycięstwo kadry [WIDEO]

Reprezentacja Polski urządziła w czwartkowy wieczór fajerwerki na murawie PGE Narodowego i wygrali z Estonią aż 5-1. Emocji nie brakowało jednak również na trybunach. Jeden z kibiców w trakcie meczu postanowił oświadczyć się swojej wybrance. 




To był przyjemny wieczór dla polskich kibiców. „Biało-Czerwoni” bez większych problemów pokonali reprezentację Estonii 5-1 i pewnie awansowali do finału baraży o Euro 2024, gdzie zagramy z Walią. Na twarzach kibiców, którzy zgromadzili się na trybunach PGE Narodowego, widać było mnóstwo uśmiechów i pozytywnych myśli po festiwalu strzeleckim ekipy Michała Probierza.

Piękne obrazki

Działo się zatem na murawie, ale nie tylko. Kibice świętowali każdego gola Polaków, a jeden z nich postanowił się… oświadczyć! Internet szybko obiegło nagranie, na którym widać jak mężczyzna wykorzystał radość z jednego z trafień i poprosił swoją partnerkę o rękę. Po reakcji można wnioskować, że kobieta powiedziała „tak”.

Jan Bednarek tłumaczy się ze straconej bramki. „Próbowałem blokować, ale było już za późno”

Reprezentacja Polski pokonała reprezentację Estonii w meczu barażowym o awans na EURO 2024. Niestety, Polacy nie zdołali zachować czystego konta. Ze straty bramki po meczu tłumaczył się Jan Bednarek.

W czwartkowy wieczór reprezentacja Polski mierzyła się z reprezentacją Estonii w półfinale baraży o Mistrzostwa Europy 2024. Spotkanie niemal w całości przebiegało pod dyktando Polaków. Nasi reprezentanci pewnie pokonali Estończyków 5:1. W meczu o awans na EURO 2024 zagramy już we wtorek, a naszym rywalem będzie Walia.




Polska była zdecydowanym faworytem w starciu z Estonią. Wyzwania postawione przed reprezentantami Polski było tym łatwiejsze, iż od 27. minuty gry Estonia grała jednego zawodnika mniej. Mimo to nasi rywale potrafili nas zaskoczyć w drugiej połowie meczu. Estończycy wykorzystali niefrasobliwość polskich obrońców i wpakowali piłkę do siatki.

Po meczu ze straconej bramki próbował tłumaczyć się Jan Bednarek. Polski obrońca udzielił wywiadu zgromadzonym w strefie mieszanej dziennikarzom.

– Ja się bardziej spodziewałem dośrodkowania. Tam 3 na 3 mieliśmy z boku. Niestety, przeszli nas. Próbowałem blokować, ale było już za późno – skomentował Jan Bednarek.

– Taka jest piłka, to są ułamki sekund. Niestety, w tym momencie się nie udało. Jesteśmy źli z tego powodu, ale tak jak powiedziałem – jest dużo więcej pozytywów niż negatywów – podsumował polski obrońca.




Będziemy mieli polskie Kings League! W projekcie ma wziąć udział legenda włoskiej piłki

Jakiś czas temu Gerard Pique stworzył Kings League, które okazało się strzałem w „dziesiątkę”. Okazuje się, że wkrótce podobne przedsięwzięcie ma powstać również w Polsce. Nieco szczegółów zdradził Łukasz Gikiewicz w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą.




Przypomnijmy na początku, czym w ogóle wspomniane Kings League jest. To projekt piłkarski stworzony przez Gerarda Pique oraz streamera – Ibaia Llanosa. W jej ramach rozgrywane są dynamiczne, 20-minutowe mecze, które urozmaicają różne aktywności, jak supermoce. Za ich pomocą można np. usunąć zawodnika rywali na dwie minuty z boiska czy strzelić gola liczonego razy dwa. W meczach Kings League udział biorą celebryci i influencerzy, ale również byli piłkarze.

Polski odpowiednik

Co ciekawe, wkrótce w naszym kraju ma powstać podobny projekt. Tak przynajmniej twierdzi Łukasz Gikiewicz, który gościł niedawno na kanale Tomasza Ćwiąkały. 36-latek zdradził również, że jest zaangażowany w temat.

– Może niedługo to ruszy. Liga takich gwiazd, zawodnicy z zagranicy. Jestem w to trochę zaangażowany. To będzie coś podobnego do Kings League – przyznał. 

– Jak wracasz po pracy i musisz obejrzeć mecz Warty z Radomiakiem, to w 60. minucie wyłączasz. Powiesz, że nie chcesz tego dziadostwa oglądać. Wydaje mi się, że jak dwa razy piętnaście czy dwadzieścia minut, gdzie zobaczysz byłych reprezentantów, zagraniczne gwiazdy plus ludzi, których dodamy, to będzie ciekawsze. Myślę, że to się przyjmie w Polsce – dodał. 




Gikiewicz stwierdził też, że projekt zdaje się być blisko finalnej realizacji. Wskazał również legendarnego piłkarza, który ma wziąć w nim udział.

– Chcieliśmy ruszyć w kwietniu, ale telewizja zdecyduje. Mecze będą rozgrywane w hali, najprawdopodobniej w Warszawie. Będzie terminarz. Będziesz wiedział, że bierzesz córkę, syna i przyjeżdżasz oglądać Del Piero. Telewizja wyraziła zainteresowanie. Mamy dwóch głównych sponsorów. Myślę, że jest bliżej niż dalej – zdradził. 

Córka wyprowadziła Roberta Lewandowskiego na mecz z Estonią. „To było dla mnie marzenie”

Córka Robert Lewandowskiego towarzyszyła kapitanowi naszej reprezentacji podczas wejścia na boisko przed meczem z Estonią. Po spotkaniu Robert Lewandowski ujawnił kulisy tego pomysłu.

W czwartek reprezentacja Polski mierzyła się z reprezentacją Estonii w półfinale baraży o awans na EURO 2024. Biało-Czerwoni pewnie pokonali swoich rywali wynikiem 5:1. Tym samym Polacy już we wtorek zagrają o awans na Mistrzostwa Europy 2024. Ich rywalem będzie Walia.




Najbardziej spostrzegawczy kibice mogli wychwycić ciekawy obrazek tuż przed rozpoczęciem meczu Polska-Estonia. A mianowicie, na mecz z Estonią Roberta Lewandowskiego wyprowadzała jego najstarsza córa Laura. Ta cudowna chwila dla rodziny Lewandowskich została ukazana podczas transmisji.




Po meczu całe to zdarzenie na łamach „TVP Sport” skomentował Robert Lewandowski. Kapitan naszej reprezentacji ujawnił, skąd wziął się na to pomysł. Jak wyznał, było to dla niego wielkie marzenie.

– To był mój pomysł i tak naprawdę Ani też. Nasz wspólny rodzinny pomysł, ale Klara bardzo się denerwowała. Ona jest emocjonalna i stresuje się wieloma rzeczami, więc było to dla niej pewnego rodzaju przełamanie – rozpoczął Robert Lewandowski.

Dla nas, dla całej rodziny było to wyjątkowe uczucie. Dla Klary oczywiście też. Jest to coś fantastycznego, kiedy dzieci mogą towarzyszyć ci w całej karierze i być razem ze mną. To zawsze było marzenie – wyjść na spotkanie z córką albo z córkami – wyznał kapitan reprezentacji Polski.

Może przed nami kolejny krok, więc są to rzeczy, które są super i jako ojciec jestem dumny. Bardzo się cieszę, bo zdajemy sobie sprawę, że tych momentów już wiele może nie być, a takie okazje to są pamiątki na całe życie. Na pewno będziemy to wspominali przez wiele kolejnych lat i zostanie to z nami na zawszepodsumował Robert Lewandowski.


źródło: sport.tvp.pl

Konferencja Probierza po meczu z Estonią. Dziennikarz zapytał go o… Mateusza Musiałowskiego

Reprezentacja Polski wygrała z Estonią w półfinałowym meczu baraży o udział w EURO 2024. Po zwycięstwie 5:1 selekcjoner Biało-Czerwonych odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej.

 

Czas na finałowe starcie

Reprezentacja Polski pokonała Estonię w półfinale baraży o udział w EURO 2024. Podopieczni Michała Probierza od początku spotkania prowadzili grę. Szybko strzelona bramka i czerwona kartka dla rywali ustawiła mecz.

Wygrana 5:1 to z pewnością dobra przystawka do finałowego starcia z Walią na wyjeździe. Biało-Czerwoni zmierzą się z nimi w Cardiff już we wtorek 26 marca o godzinie 20:45.

 

Konferencja Probierza

Po meczu z Estonią Michał Probierz odpowiedział na pytania dziennikarzy. Selekcjoner Biało-Czerwonych rozwiał m.in. wątpliwości dotyczące zdrowia piłkarzy, którzy przedwcześnie opuścili murawę.

– Od samego początku prezentowaliśmy dobry styl. Potrafiliśmy stworzyć sytuacje. Dla nas najważniejszy jest teraz awans i cieszenie się z tego, co będzie dalej – powiedział Michał Probierz.

– Przemek Frankowski musiał zejść z powodu urazu – ciężko mi powiedzieć, co mu się stało. Tym bardziej zmiana Matty’ego. To zmieniło nam wszystko – dodał.

O zachowaniu Wojciecha Szczęsnego po meczu…

Po spotkaniu większość piłkarzy się cieszyła. Reprezentanci Polski podeszli do rywali i sędziów, aby podziękować im za grę. Nie dotyczyło to jednak Wojciecha Szczęsnego, który wściekły przez stratę bramki zszedł od razu do szatni.

– Rozumiem jego reakcję. To naturalna i sportowa reakcja – stwierdził były trener Jagiellonii Białystok.

– Ciężko mi powiedzieć, kto zagra z Walią. Czekamy na raport od analityków i sami musimy je obejrzeć. Najważniejsze jest jednak, żeby zawodnicy wrócili do dyspozycji zdrowotnej. Zobaczymy – podsumował.

Pytanie o Musiałowskiego

Źródło: Łączy nas Piłka

Oferta gastronomiczna na Stadionie Narodowym. Cena zwala z nóg

W czwartkowym meczu z Estonią polskich piłkarzy wspierał zapełniony niemal w całości Stadion Narodowy. Obecni na trybunach kibice zauważyli wysokie ceny przekąsek. Ceny faktycznie robią wrażenie, niestety w niezbyt pozytywnym tego sformułowania znaczeniu.




Polacy pokonali w półfinale baraży o EURO 2024 reprezentację Estonii 5:1. Bramki dla naszej reprezentacji zdobyli Frankowski, Zieliński, Piotrowski i Szymański. Estończycy zanotowali także jedno trafienie samobójcze. Już we wtorek Polacy zagrają w finale baraży, a rywalem będzie Walia. Starcie to zadecyduje o tym, czy zagramy na Mistrzostwach Europy, czy też nie.

Obecni na trybunach kibice skarżyli się na wysokie ceny przekąsek na stadionie. Zdjęcia szybko obiegły internet. I tak na poniższym zdjęciu widać, że za zestaw 6 piw o pojemności 0,4 litra trzeba zapłacić… 125 złotych.




To nie wszystko. Nie tylko piwo jest takie drogie. Wysokie ceny dotyczą także innych prowiantów. 2 zapiekanki i 2 cole 0,5 litra to cena 76 złotych. Jedna zapiekanka i jedno piwo 0,4 litra (lub 0,5 litra w wersji bezalkoholowej) to cena 45 złotych. Za hot doga i półlitrową colę trzeba zapłacić 39 złotych. Porcja nachosów + piwo 0,4 litra (lub 0,5 litra w wersji bezalkoholowej) to wydatek rzędu 80 złotych.

Polska wygrywa z Estonią! Mieszane odczucia u kibiców i ekspertów [REAKCJE]

Reprezentacja Polski pokonała Estonię w półfinale baraży o EURO 2024. W polskiej społeczności piłkarskiej można zauważyć zróżnicowane opinie. Jedni są zadowoleni z wysokiego zwycięstwa, drudzy zarzucają przeciętną grę na przestrzeni całego meczu.




Za nami półfinał baraży o awans na EURO 2024 Polska-Estonia. Bez większych problemów Biało-Czerwoni pokonali swoich rywali 5:1. W osiągnięciu tego wyniku z pewnością pomogła czerwona kartka, którą Estończycy otrzymali w pierwszej połowie. Bramki dla naszej reprezentacji zdobyli Frankowski, Zieliński, Piotrowski i Szymański. Jednego gola Estończycy strzelili sobie sami.

Dzięki wygranej Polacy awansowali do finału baraży. W nim nasi reprezentanci zagrają z Walią. Walijczycy pokonali dziś Finlandię wynikiem 4:1. Finałowe starcie odbędzie się już w najbliższy wtorek.




Po dzisiejszym meczu w narodzie panują mocno zróżnicowane emocje. Jedni są zadowoleni z wysokiej wygranej. Drudzy czepiają się stylu i straconej bramki, mając obawy przed meczem z Walią. Zebraliśmy komentarze kibiców i ekspertów, które pojawiły się na Twitterze.

 

Eksperci chcą powrotu Modera do składu. Wychowanek Lecha to dla nich „oczywisty kandydat” na Estonię

Reprezentacja Polski we wtorek powalczy o awans do finału baraży. Eksperci przed meczem ekipy prowadzonej przez Michała Probierza oczekują, że po długiej przerwie w składzie Biało-Czerwonych zobaczą Jakuba Modera.

 

Powrót po długiej przerwie

Reprezentacja Polski we wtorek zagra z Estonią. Ewentualna wygrana z tym spotkaniu spowoduje, że podopieczni Michała Probierza awansują do finału baraży. Tam zagrają ze zwycięzcami starcia Finlandia – Walia.

 

Jak zazwyczaj przed spotkaniem Biało-Czerwonych, eksperci typują skład, który zagra w nadchodzącym spotkaniu. Przy okazji tego zgrupowania dziennikarze i kibice są w większości zgodni, że Michał Probierz powinien wystawić Jakuba Modera.

Wychowanek Lecha Poznań przed długie miesiące leczył uraz kolana, który wykluczył go z reprezentacji na dwa lata. Ostatnim meczem Kuby Modera w reprezentacji był występ przeciwko Szwecji w 2022 roku.

Według ekspertów powinien grać

Po powrocie do kadry dziennikarze, eksperci i kibice oczekują, że Jakub Moder zawita do pierwszej jedenastki. Mecz z Estonią może być dobrą okazją na zaprezentowanie swoich umiejętności po tak długiej przerwie. Według wielu z nich pomocnik jest już gotowy na grę.

– Moder jest gotowy. Może nie na 90 minut, ale jest gotowy do grania. Jeśli stać nas, by nie wystawić Jakuba Modera w jedenastce, to jesteśmy bogatą reprezentacją – powiedział w Kanale Sportowym były reprezentant Polski, Marek Koźmiński.

– Brawo Kuba Moder. Słuszna deklaracja gotowości gry w pierwszym składzie. Dla mnie to oczywisty kandydat. Jeśli jest w stanie zagrać solidne 75+ minut na mega poziomie Premier League, to tym bardziej jest w stanie pomóc od początku reprezentacji Polski. Szkoda go marnować na ławkę – napisał Mateusz Hawrot z „Meczyków”.

– Na mecz z Estonią na pozycji numer „6” jestem w stanie sobie wyobrazić Jakuba Modera, bo przed czym my mamy się bronić? Od pewnego czasu czytam dyskusję, czy wracający po kontuzji Moder jest już gotowy. A on przecież rozegrał już kilka, choć niepełnych, meczów w mocnym klubie Premier League. Jeśli tam na niego stawiają, to nie wierzę, że nie jest przygotowany na intensywność reprezentacji Estonii – przyznał Mateusz Borek w tekście na portalu Kanału Sportowego.

W swojej jedenastce na to spotkanie umieścili go m.in. Tomasz Hajto, Jerzy Dudek, Sławomir Peszko oraz dziennikarze Dominik Pasternak (TVP Sport), Dawid Dobrasz (Meczyki.pl) i Mateusz Ligęza (Radio ZET).

Jakub Moder uzbierał w bieżącym sezonie 411 minut w 13 spotkaniach. Umowa Polaka z Brighton & Hove Albion obowiązuje do końca czerwca 2025 roku. Portal transfermarkt.de wycenia wychowanka Lecha Poznań na 10 mln euro.

Źródło: Sport.pl, X

Piłkarz Premier League zawiedziony poziomem profesjonalizmu w swojej reprezentacji. „To niedorzeczne”

Leon Bailey przejechał się po swojej reprezentacji. Piłkarz Aston Villi wypunktował brak profesjonalizmu w kadrze Jamajki.

Nieprofesjonalne podejście w kadrze Jamajki


Kilka dni temu piłkarze klubów z całego świata rozjechali się na zgrupowania swoich reprezentacji. Leon Bailey grający na co dzień w Aston Villi nie pojawi się jednak wśród kolegów z kadry Jamajki. Powód nieobecności byłego piłkarza Bayeru Leverkusen nie jest znany.

Bailey udzielił wywiadu, w którym przejechał się po poziomie profesjonalizmu w reprezentacji Jamajki. Piłkarz Aston Villi w rozmowie z Kevinem Samuelsem Jr. z kanału LET’S BE HONEST opowiedział o swoich odczuciach względem zgrupowań kadry.

– Zachowują się bardzo nieprofesjonalnie. Informacje o locie są przekazywane o godzinie 23:00. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz otrzymałem chociażby dolara od reprezentacji Jamajki. Gdy mówię, że to nieprofesjonalne, mam na myśli, że nie dostajesz nawet sprzętu piłkarskiego – powiedział Bailey.

– Idziesz do szatni, a tam jest tylko jedna koszulka. Przychodzisz na mecz i widzisz kobiecy trykot. To niedorzeczne. Kiedy jestem na zgrupowaniu, mam wrażenie, że wszyscy nie wiedzą, jak się zachować. Kiedy idę, czuję się obnażony, każdy może podstawić aparat przed moją twarz – dodał piłkarz Aston Villi.

Leon Bailey wystąpił w 40 spotkaniach w tym sezonie. Piłkarz Aston Villi zanotował w tym czassie 12 trafień oraz 11 asyst. Jego umowa z The Villains obowiązuje do końca czerwca 2027 roku. Portal transfermarkt.de wycenia Jamajczyka na 35 mln euro.

Źródło: LET’S BE HONEST, X

TOP 10 najdroższych piłkarzy Ekstraklasy! Lech i Raków podbili ranking

Grupa CIES Football Observatory opublikowała najnowsze wyceny najdroższych zawodników Ekstraklasy. TOP10 zdecydowanie okupują zawodnicy Lecha i Rakowa, który zajęli po 3 pozycje. W rankingu znajdują się jednak również inne drużyny. 




W ostatnich latach do Ekstraklasy wpływały spore pieniądze ze względu na transfery wychodzące zawodników. Najświeższym tego przykładem jest Ernest Muci, który opuścił Legię Warszawa za 10 mln euro. Przed Albańczykiem można wyliczyć też Jakuba Modera, Kacpra Kozłowskiego czy Jakuba Kamińskiego.

Najwartościowszy w Polsce

Każdy tego typu transfer rzutuje na opinię o naszej lidze na światowym podwórku. Widać to choćby w najnowszym rankingu grupy CIES Football Observatory, w którym wyselekcjonowano dziesięciu najwartościowszych piłkarzy grających obecnie w Ekstraklasie.

Najwięcej miejsc przypadło Lechowi Poznań i Rakowowi Częstochowa (po 3). Dwie pozycji okupują piłkarze Legii Warszawa, a po jednej otrzymała Jagiellonia Białystok i Górnik Zabrze.




Zestawienie CIES Football Observatory:

  1. Kristoffer Velde (Lech Poznań) – 6,5 miliona euro
  2. Filip Marchwiński (Lech Poznań) – 5 milionów
  3. Ante Crnac (Raków Częstochowa) – 4,8
  4. Kacper Tobiasz (Legia Warszawa) – 4,6
  5. Dawid Drachal (Raków Częstochowa) – 3,3
  6. Adrián Kaprálik (Górnik Zabrze) – 3,2
  7. Filip Szymczak (Lech Poznań) – 3,1
  8. Juergen Elitim (Legia Warszawa) – 3
  9. Bartłomiej Wdowik (Jagiellonia Białystok) – 2,8
  10. Bogdan Racovițan (Raków Częstochowa) – 2,7

Dlatego Tomasz Kuszczak odszedł z reprezentacji. „Chodziło o respektowanie jego funkcji”

Mateusz Borek ujawnił kulisy odejścia z reprezentacji Polski Tomasza Kuszczaka. Z wypowiedzi dziennikarza wynika, że byłemu reprezentantowi Polski nie podobały się warunki współpracy.

We wrześniu 2023 roku selekcjonerem reprezentacji Polski został Michał Probierz. Po ogłoszeniu nowego selekcjonera natychmiast przedstawiono jego sztab. A w nim znalazło się dwóch byłych reprezentantów Polski – Sebastian Mila i Tomasz Kuszczak. Mila pełni funkcję asystenta Michała Probierza, z kolei Kuszczak pomagał trenerowi bramkarzy, Andrzejowi Dawidziukowi.




Sztab reprezentacji Polski pracował w niezmienionym składzie przez kilka miesięcy. Aż do marcowego zgrupowania. Kilka dni przed jego rozpoczęciem pojawiła się informacja o zakończeniu pracy przez Tomasza Kuszczaka. Decyzja ta była tłumaczona „względami organizacyjnymi”.




PZPN unikał tematu odejścia Tomasza Kuszczaka. Nie przedstawiono kibicom konkretnych powodów odejścia asystenta Andrzeja Dawidziuka. Kulisy odsłonił Mateusz Borek. Na łamach „TVP Sport” Borek ujawnił, że Kuszczakowi nie do końca odpowiadały warunki współpracy.

– Chyba nie było możliwości etatowej w PZPN-ie. Wielu trenerów w różnych rocznikach przyjeżdża na zgrupowania i ma płacone dniówki. Nie chcę przestrzelić, ale wydaje mi się, że ta dniówka na poziomie pierwszej reprezentacji to 400 euro – ujawnił Mateusz Borek.

– Tomasz Kuszczak chciał normalną umowę jako trener-asystent reprezentacji. A to co miał to tak naprawdę była umowa o dzieło. Tomek jest zamożnym człowiekiem, bardziej chodziło o respektowanie jego funkcji – powiedział dziennikarz.

Wydaje mi się, że w sztabie reprezentacji Anglii, Francji czy Niemiec nie przyjeżdżają asystenci Southgate’a czy Nagelsmanna i mają płacone siedem dniówek, a potem wracają i zarządzają hotelami czy prowadzą kawiarnię w Nicei. Panowie, no bądźmy poważni w tej kwestiipodsumował Mateusz Borek.


źródło: sport.tvp.pl

Probierz rozbawił na konferencji. „Mówiłem panu w barze. Rozmawialiśmy tam bez niczego”

Michał Probierz był obecny podczas ostatniej konferencji prasowej przed meczem z Estonią. Selekcjoner reprezentacji Polski odpowiedział na kilka pytań, między innymi o skład. Nie zabrakło przy okazji żartów. 

„Biało-Czerwoni” w czwartkowy wieczór na PGE Narodowym zmierzą się z Estonią w półfinale baraży Euro 2024. Jeśli uda się wygrać nadchodzące starcie, to w finale o awans na turniej w Niemczech Polacy zagrają z Walią lub Finlandią.

„Rozmawialiśmy bez niczego”

Przedmeczową konferencję Michał Probierz rozpoczął od wyrazów wdzięczności dla ekipy PGE Narodowego. Skierował w ich strony podziękowania za przygotowania i udogodnienia dla drużyny.




– Zanim odpowiem na jakiekolwiek pytanie, chciałbym podziękować ekipie ze Stadionu Narodowego, która zapewniła nam tutaj idealne warunki. Doceniamy to bardzo – zaznaczył selekcjoner. 

Później szkoleniowiec odpowiadał już na pytania dziennikarzy. Kilka z nich dotyczyło Kamila Grosickiego, którego sporo osób typuje jako kandydata do gry w podstawowej „jedenastce”. Probierz jednak pozostał do końca nieugięty i nie odpowiedział jednoznacznie, czy od początku postawi na weterana Pogoni Szczecin.

– Kamil może znaleźć się w podstawowym składzie. Już odpowiadałem panu w barze – mówił Probierz, po czym od razu dodał – też może od razu dopowiem, że rozmawialiśmy tam bez niczego, by później nie było niedomówień – zażartował.

Pamiętajmy, że w półfinale baraży mogą czekać nas rzuty karne. Michał Probierz przyznał na konferencji, że jest świadom takiej możliwości i przygotował zespół pod tym kątem. Selekcjoner ma jednak nadzieję i wierzy w to, że uda się wygrać w regulaminowym czasie.




– Czy trenowaliśmy rzuty karne? Tak, przed każdym meczem barażowym uważam, że trzeba to robić, choć wierzę, że do nich nie doprowadzimy. Wiemy, że to zespół, który ma stabilną defensywę. Też wysokich piłkarzy, którzy starają się płynnie przechodzić do kontrataków. Ale my chcemy patrzeć na siebie – podsumował selekcjoner. 


TROLLNEWSY I MEMY