„Nazywanie tego kolonią jest grubym nadużyciem” – rzecznik kadry komentuje kolejną aferę

Reprezentacja Polski jest od kilku dni trawiona przez kolejne afery. Temat premii został już wielokrotnie przewałkowany, ale atmosferę podkręciła „Interia”, twierdząc, że Czesław Michniewicz pokłócił się z Cezarym Kuleszą. Kością niezgody miały być żony i rodziny niektórych piłkarzy, którzy zamieszkali w hotelu kadry na kilka dni podczas mundialu. Nowe informacje przedstawia jednak „Weszło”. 

Pokrótce „Interia”, powołując się na anonimowego informatora, poinformowała, że selekcjoner zgodził się, aby na kilka dni w hotelu zamieszkały żony i rodziny kilku zawodników. Podział miał być jasny – pierwsze piętro dla rodzin, a drugie w całości zamknięte dla reprezentacji.

Selekcjoner wyraził zgodę, aby na kilka dni w hotelu zamieszkały też żony i rodziny kilku piłkarzy. Co prawda byli oni rozlokowani na pierwszym piętrze, podczas gdy drugie było zamknięte wyłącznie dla drużyny. Przez obecność bliskich piętro niżej w pewnych momentach zgrupowanie przypominało kolonię, gdyż piłkarze i tak schodzili do swych rodzin. Na pewno nie wpływało to korzystnie na koncentrację – cytował anonimowego informatora Michał Białoński z „Interii”.

Sprostowanie

Nowe informacje przekazał portal „Weszło”, który zapytał o sprawę rzecznika kadry Jakuba Kwiatkowskiego i selekcjonera Czesława Michniewicza. Ustalono, że rodziny piłkarzy zamieszkiwały w zupełnie innych hotelach. Kadrowicze mogli spotykać się z partnerkami i dziećmi, ale w określonych warunkach. Odstępstwem była sytuacja, kiedy ktoś z bliskich nie miał noclegu. Takich przypadków miało być maksymalnie cztery.

Dzień po meczu z Meksykiem rodziny mogły spędzić czas z piłkarzami. O godz. 19 wszyscy wyjechali, nikt nie został na noc. Podobnie było po meczach z Arabią Saudyjską i Argentyną. Przed ostatnim meczem przyjechało więcej rodzin, ale nazywanie tego kolonią jest grubym nadużyciem. Te osoby zostały na noc po meczu, ale spały na innym piętrze, w innych pokojach – cytuje Jakuba Kwiatkowskiego, rzecznika kadry, portal „Weszło”.

Od początku turnieju żadna żona piłkarza nie mieszkała w naszym hotelu. Rodziny piłkarzy wykupiły w PZPN możliwość bycia na 3 meczach grupowych i mieszkały w hotelu oddalonym od nas o ponad godzinę, na przeciwnym końcu miasta. Dzień przed meczem z Argentyną przyjechało kilka osób, one zamieszkały w przeciwnym skrzydle naszego hotelu. Zawodnicy mieszkali w innym skrzydle hotelu, dostęp do nich był ograniczony przez ochronę hotelu – przekazał portalowi także Czesław Michniewicz.