Kulesza nie kontaktował się ani z Urbanem, ani z Papszunem. „Gra na trenera zagranicznego”

Jak donosi Roman Kołtoń, Cezary Kulesza nie dzwonił ani do Jana Urbana, ani do Marka Papszuna w kontekście pracy w reprezentacji Polski. Dziennikarz sugeruje, że prezes PZPN celuje w trenera zagranicznego.

W Polsce trwają poszukiwania nowego selekcjonera po tym, jak pracę z drużyną narodową zakończył Czesław Michniewicz. 22 grudnia Polski Związek Piłki Nożnej poinformował o nieprzedłużaniu umowy z dotychczasowym selekcjonerem. Od tamtej pory prezes federacji, Cezary Kulesza, nie zdecydował, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski.

Kandydaci

W ostatnich tygodniach polskie media podawały nazwiska potencjalnych kandydatów do objęcia stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski. Najczęściej przewijali się tacy trenerzy jak Herve Renard, Vladimir Petković, Nenad Bjelica, czy też Roberto Martinez. Kandydatura ostatniego z nich wydaje się obecnie już niemal niemożliwa. Wielce prawdopodobne, że Hiszpan obejmie reprezentację Portugalii.

Polscy trenerzy

Do tej pory w mediach nie pojawiło się zbyt wiele nazwisk polskich trenerów do zastąpienia Czesława Michniewicza. Wynika to z faktu, że obecnie rynek trenerów w naszym kraju nie oferuje odpowiedniego kandydata do objęcia reprezentacji Polski. W tym kontekście wymieniani byli najczęściej Jan Urban oraz Marek Papszun.

Trener z zagranicy?

Kandydatury Jana Urbana i Marka Papszuna nie wydają się jednak zbyt poważne. Tę tezę potwierdził także Roman Kołtoń. Dziennikarz „Polsatu Sport” przekazał, że prezes Cezary Kulesza w kontekście prowadzenie reprezentacji Polski nie dzwonił ani do Urbana, ani do Papszuna. Kołtoń dodał, że prezes PZPN celuje w trenera zagranicznego.

– Co ciekawe, Kulesza na razie nie dzwonił ani do Papszuna, ani do Urbana, a więc najgłośniejszych medialnie polskich nazwisk. Nie wykonał ani jednego takiego połączenia! – zdradził Roman Kołtoń.

– To pokazuje bardzo wyraźnie, że gra na trenera zagranicznego. I to musi być szkoleniowiec z dużym nazwiskiem. Inaczej zostanie przyjęty krytycznie, sceptycznie, wręcz będzie mowa o rozczarowaniu – dodał dziennikarz.


źródło: polsat sport

Michał Budzich